Mazowieckiego myślenie życzeniowe (Brat PIT)

avatar użytkownika Maryla

Do chóru panegirystów wygłaszających peany na cześć światłej i wiekopomnej decyzji miłościwie nam panującego premiera Donalda T. dołączył także niezastąpiony Wojciech Mazowiecki - sumienie polskiego dziennikarstwa. W swoim tekście w Wyborczej (bo gdzieżby indziej) pod znamiennym tytułem "Tusku możesz" wysuwa on śmiałe tezy, z których jedna jest zaiste śmiała, ale o tym za chwilę.

Przemyślenia rozpoczyna standardowo, choć zauważalne jest lekkie zniecierpliwienie spowodowane tym, że Donald Tusk potrzebował aż tyle czasu, by "zauważyć to, co było widoczne od dawna(widoczne zapewne dla Mazowieckiego, choć jakoś się z tym nie uzewnętrzniał - przyp. autor) - że urząd prezydencki pod względem siły władzy nie może się w Polsce mierzyć z urzędem premiera". Dalej autor z zatroskaniem podpowiada premierowi, jak teraz ten jego wielki krok naprzód wykorzystać.

I tu możemy przede wszystkim zauważyć, zapewne wynikające z lektury ostatnich sondaży, coraz intensywniejsze i mnie zawoalowane kierowanie Platformy w ręce SLD. A wszystko oczywiście w imię tego, by ten wstrętny PiS wcześniej z postkomunistami się nie dogadał, bo w takim razie widmo reżimu kaczystowskiego znów zawisło by na Polską, a i niechybnie nad Europą. Red. Mazowiecki nazywa to eufemistycznie "politycznym otwarciem PO na inne środowiska i zdobycie umiejętności budowania koalicji taktycznych, nawet wbrew ideowym różnicom", ale wiadomo przecież o co chodzi, nieprawdaż?

Jednak dalej red. Mazowiecki pozwala sobie na odrobinę frywolności, gdyż nieśmiało co prawda, ale sugeruje, by nasze Słońce przedstawiło "program gruntownych reform z kilkoma priorytetami i masą szczegółów, a nie odwrotnie, czyli plan tego, co robimy, a czego nie, bo wszystkiego, co było wymienione w exposé Tuska sprzed ponad dwóch lat, zrobić się naraz nie da". Po drugie, chyba w formie folkloru, sugeruje prawybory z dopuszczeniem (choć bez szans na wygraną) do nich Olechowskiego i Cimoszewicza celem poszerzenia bazy elektoratu. Ciekawa koncepcja.

Końcowo namawia do dialogu, debaty, czyli generalnie mówiąc, namawia partię miłości do miłości.

Wszystko to piękne, jednak jest w tym artykule jedno zdanie, które całkowicie powala. Zdaniem autora decyzja Tuska, by zrezygnować z kandydowania na prezydenta "Przeczy tezie, że jest tylko bojaźliwym i leniwym politykiem. Może się nawet okazać reformatorem." No wspaniale. Ale ja się pytam, to co do tej pory Pan premier i jego zacny rząd robili, skoro dzień w dzień byliśmy zapewniani o tym, jak to nasz rząd ciężko w pocie czoła haruje i reformuje nasz kraj. A tu taka niespodzianka. Oj redaktorze Mazowiecki!!!

To w takim razie kim do tej pory był premier Tusk, jeśli nie reformatorem????

http://bratpit.salon24.pl/154058,mazowieckiego-myslenie-zyczeniowe
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika TW Petrus13

1. bo wszystkiego, co było wymienione w exposé Tuska

no nie była mowa o cudach?,była!.Ja nawet Panu Bogu nie przepuszczę a co dopiero płemiełowi!