Masowy mord przy ul. Górczewskiej w czasie Powstania Warszawskiego - Maciej Grączewski. 2008 r.

avatar użytkownika Redakcja BM24
MASOWY MORD

PRZY ULICY GÓRCZEWSKIEJ W CZASIE

POWSTANIA WARSZAWSKIEGO.



Wersja czwarta, uaktualniona.


MIEJSCE. OFIARY. SENS STRAT.
ŚWIADKOWIE. OSTATNI ŚWIADEK.
 MORDERCY. PROCHY OFIAR.
INNE UPAMIĘTNIENIA.

ROCZNICOWE UROCZYSTOŚCI. HISTORIA TERENU.

SŁOWA PRAWDY. OBECNY STAN TERENU.  

POŻĄDANY STAN TERENU. APEL.
BIEŻĄCE PUBLIKACJE. ŹRÓDŁA.



                                   Maciej Grączewski.
                                           2008 r. W4.

WSTĘP.

Opracowanie to zawiera zbiór informacji o wyróżniającym się wielką ilością ofiar, tylko jednym ze 117 miejsc mordów na Woli w czasie Powstania Warszawskiego.

Celem opracowania jest rozpowszechnienie  udokumentowanych informacji o masowym mordzie, oraz  uzasadnienie  apeli do osobistości oraz do instytucji  o ochronę pamięci o tym mordzie.
Przyczyną zebrania dostępnych udokumentowanych informacji jest brak wyczerpujących publikacji historycznych o zbrodniach w czasie Powstania Warszawskiego na Woli.
Przyczyną apeli jest sprzyjający niepamięci zły stan terenu mordu, niezgodny z minimum ogólnie przyjętych światowych standardów, oraz brak na terenie mordu podstawowych rzetelnych informacji o przyczynie mordu, o ofiarach, mordercach, o miejscach mordu, o miejscach spalania zwłok tysięcy ofiar i o miejscach złożenia ich prochów.

5 sierpnia 1944 r., w sobotnie popołudnie, został tam zamordowany wraz
z tysiącami innych bezbronnych Polaków mój ojciec, Paweł Grączewski.

Wbrew słonecznej pogodzie sobota ta została nazwana czarną, a losy ofiar – piekłem nie do opisania.

Dzięki szczegółowemu zeznaniu i relacji ocalałego naocznego świadka, Konrada Goliana, należę do tych nielicznych potomków ofiar, którzy dokładnie i z pewnością  znają ostatnie godziny życia swego zamordowanego przodka.

Opracowanie miało dotychczas trzy aktualizowane i uzupełniane wersje w 2004, 2005 i w 2007 r., wykonane w postaci kserokopiowanych broszurek, rozdawanych osobom zebranym na rocznicowych uroczystościach i rozsyłanych do kompetentnych osobistości i instytucji. W drugiej wersji, w 2007 r. do części broszurek została dołączona płyta CD z plikami zdjęciowymi i plikiem tekstu broszurki.
Niniejsza, czwarta wersja, w postaci płyty CD, zawiera nowe informacje i zdjęcia dotyczące masowego mordu przy ul. Górczewskiej.


Serdecznie dziękuję Panu mgr inż. Eugeniuszowi Trepczyńskiemu za  relację z jego przeżyć dnia 5 sierpnia 1944 r.
Dziękuję Panu prof. dr Janowi Zielińskiemu z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie za cenne uwagi, które spowodowały usunięcie  błędów       
i uzupełnienie trzeciej wersji opracowania.
                
                                                                              Maciej Grączewski.




„5 i 6 sierpnia 1944r. były dwoma najczarniejszymi dniami w historii Warszawy” (Norman Davies, „Powstanie’44”, [25], str. 370).


W sobotę, 5 sierpnia 1944r. „Już od południa na Woli w terenie opanowanym przez Niemców rozpoczęła się masowa rzeź ludności bez różnicy wieku i płci. Ofiarą jej padło ponad 38 000 ludzi, tylko nielicznym udało się zbiec ku Śródmieściu i ku Okopowej. Całe przedmieście stanęło w płomieniach pożogi.” (Adam Borkiewicz, „Powstanie Warszawskie 1944”, [6], str. 118).

Jednym z miejsc tej rzezi  było miejsce masowego  mordu przy ulicy  Górczewskiej.

MIEJSCE.
Masowy mord został dokonany w kilku miejscach, które leżą na terenie leżącym po obu stronach ul. Górczewskiej na odcinku między wiaduktem kolejowym a aleją Prymasa Tysiąclecia. Pierwotnie teren ten nazywano „na Moczydle”, a obecnie jest on określany jako „ulica Górczewska 52”.
Z relacji ocalałych naocznych świadków [1], [2], [3], [4], [5], wiadomo, że dwa z tych miejsc znajdują się w pobliżu wiaduktu kolejowego po obu stronach ul. Górczewskiej tam, gdzie dawniej do ul. Górczewskiej dochodziły od północy ul. Zagłoby, a od południa ul. Moczydło (zobacz na końcu broszury fragment planu Warszawy z 1935r., [14]). Ulice te nie zostały odbudowane po zniszczeniu w czasie Powstania Warszawskiego.  Jest wysoce prawdopodobne [1], [15], że jedno z tych dwóch miejsc znajduje się w odległości około 70 m w kierunku północno-zachodnim od środka wiaduktu kolejowego tam, gdzie w latach 1945-46 postawiono krzyż.                           
 W wydanym w 1994r. „Rejestrze miejsc i faktów zbrodni...”, [21], jako główne miejsca mordów w rejonie ulic Górczewskiej i Moczydło wymienia się :
- podwórze domu przy ulicy Górczewskiej 51,
- fabrykę kotłów „Simplex” przy ul. Górczewskiej 53,
- ul. Górczewską przy zbiegu ul. Zagłoby i ul. Moczydło (koło torów kolejowych),
- hale fabryczne przy warsztatach kolejowych na Moczydle (zginęło tam ok. 500 osób).
W treści Protokołu nr 94, w „Zbrodni niemieckiej w Warszawie”, [18],
str. 37, znajduje się stwierdzenie świadka:  „ … egzekucja odbywała się w palących się domach i w podwórzach palących się domów -  w kilku miejscach przy ulicy Górczewskiej.” 
Eugeniusz Trepczyński, [28], ocalały z masowego mordu naoczny świadek, stwierdził dn. 29.09.2006 r. w ustnej relacji dla M.G., że pamięta, iż mordowanie jego grupy odbywało się dn. 5 sierpnia w miejscu odpowiadającym miejscu obecnego krzyża i pomnika. Widział również inne miejsca ze stertami zwłok pomordowanych ofiar odpowiadające dzisiejszemu północnemu odcinkowi ul. Górczewskiej od wiaduktu kolejowego do estakady alei Prymasa Tysiąclecia. 
Wobec tych danych, jako miejsce masowego mordu przy ul. Górczewskiej należy uznać teren po obu stronach ulicy Górczewskiej na odcinku od wiaduktu kolejowego do estakady alei Prymasa Tysiąclecia.
Nie należy wobec tego stosować określenia miejsca „ulica Górczewska 52”.

OFIARY.
Według tekstu napisu na pomniku znajdującym się przy ul. Górczewskiej między wiaduktem kolejowym a aleją Prymasa Tysiąclecia, na terenie tym  zostało zamordowanych  12 tysięcy bezbronnych mężczyzn oraz  kobiet     i dzieci z Woli w dniach od 5 do 12 sierpnia 1944r.
W „Rejestrze miejsc i faktów zbrodni...”, [21], liczbę zamordowanych w dniach od 5 do 8 sierpnia 1944 r. w rejonie ulic Górczewskiej i Moczydło szacuje się na 4500 osób. „Rejestr …”  zawiera 91 ustalonych nazwisk ofiar mordów w rejonie ul. Górczewskiej i Moczydła w dniach od 5 do 8 sierpnia 1944 r., a wśród nich 12 kobiet i co najmniej  troje dzieci. Wśród tych nazwisk występuje też 8 grup osób o jednakowych nazwiskach, a w przypadku nazwiska Fajencki jest podana informacja o ojcu i trzech synach. Mordowanie rodzin nie było rzadkością. 5 sierpnia 1944 r. przy ulicy Działdowskiej została zamordowana matka, Marianna Kuciapska z sześciorgiem dzieci i trojgiem innych członków rodziny; najmłodsza wśród wymordowanej 10 osobowej rodziny była 6 tygodniowym niemowlęciem [30].
Naoczny świadek, Eugeniusz Trepczyński, ocalały z masowego mordu przy ul. Górczewskiej,  w ustnej relacji dn. 29.09.2006 r. dla M.G.,  potwierdził szacunek ilości tam zamordowanych w dn. 5 sierpnia  na wiele tysięcy ofiar.
Na terenach zajętych przez Niemców ludzie ci byli wypędzani ze swoich domów i ze Szpitala Wolskiego (obecnie Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc przy ul. Płockiej 26) i pędzeni na miejsce wielogodzinnej koncentracji w halach fabrycznych przy ul. Moczydło, gdzie byli ograbiani, po czym grupami wyprowadzani na miejsca mordów i tam mordowani i dobijani strzałami. Ocalało kilkanaście osób spośród tysięcy ofiar [22].
Ciała tysięcy martwych ludzi zostały potem w sierpniu spalone na stosach na miejscach mordów w ten sposób, że na ułożone drzewo układano ciała, a następnie kładziono raz drzewo, raz ciała. Ułożone stosy przed zapalaniem oblewano benzyną [12]. Spalanie ciał wykonywały niemieckie oddziały zwane Verbrennungskommando, w których Niemcy zmuszali Polaków do pracy groźbą śmierci. Z zeznań świadków [1] i [12] wynika, że  spalanie ciał na terenie przy ul. Górczewskiej mogło być wykonywane kilkakrotnie.
Budynki Woli, a wśród nich i te z mieszkaniami ofiar były rabowane, podpalane i systematycznie burzone przez specjalne oddziały niemieckie.
Niemieckie zbrodnie spowodowały przemieszczenie się ocalałej z rzezi części ludności Woli. Ci, którzy zdążyli ujść śmierci z rąk morderców, opuścili swoje domy i uciekli na początku sierpnia do Śródmieścia i na Stare Miasto, [23].

SENS STRAT.
Śmierć naszych pomordowanych przodków powinna mieć wpływ na świadomość narodową następnych pokoleń Polaków. Dlatego zachowanie ich czci i pamięci ich męczeństwa jest naszym obowiązkiem. Najprostszym środkiem zachowania tej pamięci jest trwały napis na miejscu masowego mordu z tekstem rzetelnej prawdy o zbrodni.
 
ŚWIADKOWIE.
Ksiądz Bernard Filipiuk [1], upadł razem z innymi mordowanymi, nie trafiony kulą. Leżąc, został kopnięty dla sprawdzenia, czy żyje i ponownie nie trafiony kulą. Leżał tak wśród tysięcy zabitych i dobijanych w dniu 5 sierpnia, udając martwego przez około 6 godzin, w każdej chwili zagrożony śmiercią, będąc świadkiem mordowania kolejnych ofiar, w tym kobiet i dzieci. Domy wokół płonęły, płonęły też ciała ofiar, leżące w pobliżu płonących domów. Przed północą wyczołgał się po zwłokach wraz z dwoma innymi ocalałymi, z których jeden miał strzaskaną kulami rękę. Był świadkiem mordowania również kobiet i dzieci, choć - jak zeznał - zasadniczo gestapowcy wybierali z fabryki samych mężczyzn. Zeznał, że jego grupę mordowali żołnierze w mundurach niemieckich na rozkaz gestapowca, strzelając z rozpylaczy (pistoletów maszynowych) w plecy ludzi, zmuszanych do podchodzenia do miejsca mordu  po 12 osób i że dobijania ofiar dokonywał gestapowiec strzałami z pistoletu w głowy.
Konrad Golian [3], [4], upadł, nie trafiony kulą. Udawał martwego, leżąc twarzą do ziemi. Na niego upadło ciało  jego zabitego współpracownika. Obok upadły ciała zabitych sąsiadów z jego domu. Ofiary poranione, lecz jeszcze żyjące, były dobijane strzałami. Jeden z sąsiadów Konrada Goliana nie został dobity. Morderca przestrzelił mu biodro i pęcherz. Człowiek ten przeżył. Udając martwych, zagrożeni w każdej chwili śmiercią, przez kilka godzin byli świadkami dalszego ciągu masowego mordu i dobijania ofiar. Nie dobici ranni cierpieli bez ruchu nie wydając głosu, aby uratować życie. Jęczeli, kiedy zaczynali konać. Od płonących domów i zabudowań zapalały się leżące w pobliżu ciała i płonęły. Konrad Golian zeznał, że jego grupę mordowali po 12 osób SS-mani z rozpylaczy  i że dobijania ofiar dokonywał SS-man.  Kiedy wreszcie się ściemniło, dwaj ocalali ludzie zaczęli się czołgać po zwłokach, a potem przemykać w kierunku zachodnim, do Ulrychowa, gdzie obmyli się z krwi własnej i swoich zamordowanych rodaków. Konrad Golian zeznał, że matki z dziećmi pozostałe na Moczydle, były nazajutrz, 6 sierpnia, zwolnione.
Jan Napiórkowski [5], w dniu 5 sierpnia musiał podejść wraz z kolejnymi mordowanymi ludźmi  na miejsce mordu, do wału skrwawionych ciał o wysokości ok. 1 metra, między dwa szeregi ładujących broń morderców. Nagle rzucił się do ucieczki. Nie zdążyli celnie strzelić. Zdołał uciec. Masowy mord trwał dalej. Jan Napiórkowski zeznał, że jego grupę mordowali strzałami z karabinów ręcznych żołnierze z odznakami SD (Sicherheitsdienst).
Mieczysław Miniewski [12], został zmuszony w Verbrennungskommando do palenia przez wiele dni ciał zamordowanych ludzi. Jego oddział liczył 100 osób i pracował przez 1 dzień (daty nie podał) przy spalaniu zwłok przy przejeździe kolejowym na ul. Górczewskiej po obu stronach jezdni. Widział, że w głębi ul. Górczewskiej inny oddział także palił zwłoki. Zeznał, że praca oddziału była nadzorowana przez Gestapo (Geheime Staatspolizei) warszawskie. 



OSTATNI ŚWIADEK.
W   2006 r.  pojawił  się   [35]    nieznany    przedtem    naoczny    świadek,
mgr inż. Eugeniusz Trepczyński, urodzony w 1924 r. w Warszawie. 
W swojej relacji, [28,36], napisał, że 5 sierpnia 1944 r. został wypędzony wraz z innymi pacjentami ze Szpitala Wolskiego przez żołnierzy mówiących po rosyjsku, dowodzonych przez oficerów niemieckich. W sporej grupie ludzi ze Szpitala Wolskiego został następnie popędzony przez ulicę Górczewską, na której widział leżące trupy i płonące domy, aż do hali za wiaduktem po lewej stronie ulicy, gdzie była już duża grupa ludzi, a w niej wiele kobiet i dzieci. Z hali wybierano ludzi grupami. Eugeniusz Trepczyński został wybrany do kolejnej, 20 osobowej grupy i popędzony na ulicę Górczewską, gdzie zobaczył, że na placu znajdującym się na lekkim wzniesieniu są rozstrzeliwane poprzednie grupy ludzi. Jego grupa została wprowadzona na miejsce otoczone półkolem żołdaków z karabinami gotowymi do strzału, takich samych, jak ci, którzy wypędzali go ze Szpitala.
Widział, jak człowiek w mundurze niemieckiego oficera w trakcie rozmowy zastrzelił dwóch ludzi w białych fartuchach, po czym obojętnie odszedł.
Eugeniusz Trepczyński szedł, posłyszał strzały, poczuł, jak kula przeleciała mu koło ręki i upadł, pociągnięty przez zastrzelonego sąsiada. Leżał twarzą do ziemi i słyszał następne strzały, oraz krzyki i jęki leżących obok niego ludzi.
W swojej relacji napisał, że nie wiedział wówczas, czy żyje. 
Słyszał tylko kroki żołdaków i strzały do następnych grup i do rannych.
Posłyszał głos kobiety, błagającej „zabijcie najpierw moje dziecko, a potem mnie”. Słyszał, jak w pewnym momencie głos kobiety zamarł, a pozostało kwilenie dziecka, które również ucichło po pewnym czasie. Ten fragment relacji Eugeniusza Trepczyńskiego poruszająco kojarzy się z tekstem uzupełniającego napisu na pomniku przy ul. Górczewskiej, dedykowanego dwóm  Weronikom Jabłońskim, matce i córce.         
Stracił rachubę czasu. Po zapadnięciu ciemności, przy świetle pożarów pobliskich domów, przez stosy palących się ciał ludzkich, podpalonych przez pożary, wypełznął wraz z drugim cudem ocalałym człowiekiem i poszedł w kierunku Koła wraz z ocalałymi księdzem, drugim mężczyzną i kobietą. Eugeniusz Trepczyński zachował swoją koszulę szpitalną z przestrzelonym rękawem, którą miał na sobie w czasie mordu. Napisał też, że przeżyć tysięcy ludzi bestialsko zamordowanych przy ul. Górczewskiej nie da się naprawdę opisać ani opowiedzieć.
W listopadzie 2006 r. Eugeniusz Trepczyński przekazał przestrzeloną koszulę, w której 5 sierpnia 1944 r.  cudem ocalał, do Muzeum Powstania Warszawskiego. W 2007 r., na rocznicę Powstania, została ona wyeksponowana w Muzeum.
    
MORDERCY.
Masowy, zorganizowany mord został wykonany przez uzbrojone jednostki niemieckie z  oddziałów niemieckiej policji, z SS-Brigade Dirlewanger, oraz z pododdziałów niemieckiego wojska. Wchodziły one w skład ugrupowania Kampfgruppe Reinefarth, będącego odsieczą dla  niemieckiej załogi Warszawy. Oddziały odsieczy zaczęły przyjeżdżać od 3 sierpnia i natychmiast działać na Woli i na Ochocie. Do 5 sierpnia ugrupowanie Kampfgruppe Reinefarth osiągnęło stan przeszło 4000 ludzi. Zadaniem ugrupowania było wykonanie rozkazu Adolfa Hitlera, wodza Niemiec i Heinricha Himmlera, wodza niemieckiej organizacji państwowej Schutzstaffeln (SS), zdławienia Powstania,  wymordowania ludności i zburzenia miasta, [7], w odwecie za Powstanie Warszawskie. Norman Davies ([25], str. 342 i 343) pisze: „Rozkazy Himmlera brano dosłownie. Potyczki z obrońcami miasta z Armii Krajowej były działaniem niemal marginesowym, albowiem przez dwa dni Niemcy skupili się na masakrowaniu każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka, którzy się znaleźli w ich polu widzenia. Nie oszczędzano nikogo – nawet sióstr zakonnych, pielęgniarek, leżących w szpitalach pacjentów, lekarzy, kalek i dzieci”. Pod koniec dnia  4 sierpnia 1944r. ilość wymordowanych przez Kampfgruppe Reinefarth Polaków wyniosła 10 tysięcy osób, a straty Kampfgruppe wyniosły 6 zabitych. Łączną liczbę zamordowanych na Woli w czasie Powstania  ocenia się w granicach od 20 tysięcy do 59 tysięcy mężczyzn, oraz kobiet i dzieci. Obecnie na terenie dzielnicy znajduje się 117 miejsc pamięci narodowej [P4]. Najnowsze dane o stratach ludzkich w czasie Powstania zawiera publikacja Marka Gettera [26].
Różnice ocen wynikają z braku ścisłych danych o morderstwach. Źródłami są szacunki ocalałych świadków, a wśród nich  członków Verbrennungskommando. W  szacunkach tych brano pod uwagę ilości popiołów pozostałych po spalonych ofiarach. Jest też prawdopodobne, że dokonano masowych mordów, o których nic nie wiadomo, bo nikt się nie uratował [23].
Mordercami byli Niemcy i najemnicy z republik Związku Sowieckiego w służbie niemieckiej [6], [7], [8], [9], [10], [11], [16], [17], [25] str. 384, [27] i [29]. Należy stwierdzić, że konieczne przygotowanie organizacyjne
i nadzór wykonania masowych mordów zostały niewątpliwie wykonane przez dowództwa wszystkich biorących w nich udział jednostek niemieckich.
Nie są znane fakty ukarania winnych rabunków, okrucieństw i masowych mordów popełnionych przy ul. Górczewskiej w czasie Powstania Warszawskiego. Wyjątkiem był prawdopodobnie  SS-Oberfuhrer Oskar Dirlewanger, schwytany przez francuskie oddziały okupacyjne i zmarły  w niejasnych okolicznościach ([25], str. 719). Prawdopodobnie część morderców zginęła w późniejszych walkach z powstańcami w okresie po 5 sierpnia, a część z tych, którzy przeżyli Powstanie, mogła być wcielona w 1945r. do oddziałów własowców i do 14. Dywizji Waffen-SS „Galizien”   ( [25], str. 384, 386 i 388).  Ostatnio, w 2008r.,  [37], wykryto żyjących bezkarnie w Niemczech byłych żołnierzy oddziałów Dirlewangera.
Zbrodnie popełnione w Powstaniu Warszawskim nie znalazły się wśród czynów, o które oskarżono zbrodniarzy, organizacje i grupy przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Procesie Norymberskim w 1946r., [24]. „...Powstanie Warszawskie w ogóle nie trafiło na norymberską wokandę” ( [25], str. 716.)

PROCHY OFIAR.
W okresie od sierpnia 1944 r. do początku 1945 r. wymordowana dzielnica opustoszała. Po większości jej mieszkańców pozostały tylko prochy. W 1945 r.  zaczęły się powroty nielicznych ocalałych mieszkańców Woli, a później poszukiwania śladów ofiar, oraz prace nad dokumentowaniem mordów. „W Warszawie przez długi czas trwały ponure ekshumacje i ponowne pogrzeby oraz - tam, gdzie to było możliwe - identyfikacja ciał zabitych” ([25], str. 601). „Uczestniczyłem w strasznym „pogrzebie Woli”, pogrzebie popiołów 40 tysięcy ludzi”, wspomina Władysław Bartoszewski, [31]. Ten pogrzeb prochów ofiar umieszczonych w 100 trumnach,  po Mszy św. odprawionej w dniu 6.08.1946 r. w kościele Zbawiciela, przejechał   przez Warszawę na cmentarz Powstańców Warszawy przy ul. Wolskiej Nr 174, gdzie prochy złożono do murowanej krypty [32], [33], [34].

Na cmentarzu Powstańców Warszawy teren przy ulicy Górczewskiej jest wymieniony w dwóch napisach jako miejsce „na Moczydle”, oraz jako  „ul. Moczydło”. Występujące w drugim napisie określenie miejsca „ul. Górczewska” może dotyczyć również miejsc mordów przy tej ulicy poza terenem za wiaduktem kolejowym. Określenie miejsca „na Moczydle” było pierwotną nazwą terenu masowego mordu za wiaduktem kolejowym po obu stronach ul. Górczewskiej.

Pierwszy napis znajduje się za pomnikiem „Polegli Niepokonani”, pod północną ścianą cmentarza, na mało widocznej mogile:
„Ś.P. TU SPOCZYWAJĄ PROCHY POLAKÓW POMORDOWANYCH PRZEZ NIEMCÓW DN. 5 VIII 1944r. Z DOMÓW PRZY UL. GÓRCZEWSKIEJ 15, 26, 32 I WSZYSTKICH, KTÓRZY ZGINĘLI NA MOCZYDLE”.
Pod tablicą z tym napisem znajdują się dwie tablice z kilkudziesięcioma nazwiskami pomordowanych ludzi.

Drugi napis znajduje się przy pomniku „Polegli Niepokonani” na tablicy mosiężnej wmurowanej  w bruk kurhanu, na którym stoi pomnik:
„W TYM MIEJSCU SPOCZYWAJĄ PROCHY PONAD 50 TYSIĘCY POLAKÓW, CYWILNYCH MIESZKAŃCÓW WARSZAWY, ORAZ   ŻOŁNIERZY ARMII    KRAJOWEJ, POLEGŁYCH ZA WOLNOŚĆ OJCZYZNY ZAMORDOWANYCH PRZEZ  NIEMCÓW  PODCZAS POWSTANIA WARSZAWSKIEGO W SIERPNIU I WRZEŚNIU 1944r.
6 VIII 1946 R. ZŁOŻONO TU 117 TRUMIEN Z PROCHAMI OSÓB ZAMORDOWANYCH I SPALONYCH PRZYWIEZIONYCH MIĘDZY INNYMI Z SIEDZIBY GESTAPO W AL. SZUCHA, UL. WOLSKIEJ, UL. GÓRCZEWSKIEJ, PARKU SOWIŃSKIEGO, ZE SZPITALA ŚW. STANISŁAWA (FABRYKA FRANASZKA, UL. MOCZYDŁO, UL. MŁYNARSKIEJ.”


W sześćdziesiątą rocznicę Powstania w 2004r. na Cmentarzu Powstańców Warszawy postawiono granitową tablicę z tekstem informacji, że spoczywa tam                   
     …  „OKOŁO 100 TYSIĘCY ZWŁOK I PROCHÓW LUDZKICH
                        CYWILNYCH MIESZKAŃCÓW STOLICY
                         ORAZ ŻOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ
   I INNYCH FORMACJI ZBROJNYCH  POLEGŁYCH  W WALKACH
          ZAMORDOWANYCH W MASOWYCH EGZEKUCJACH
  I SPALONYCH PODCZAS 63 DNI POWSTANIA WARSZAWSKIEGO.

ZWŁOKI I PROCHY POLEGŁYCH EKSHUMOWANO I PRZENIESIO-
     NO NA TEN CMENTARZ Z RÓŻNYCH DZIELNIC WARSZAWY.
   PIERWSZYCH POCHOWAŃ DOKONANO 30 LISTOPADA 1945 R.”
                                                 ..........
      „W LATACH 1946-1947 ORAZ W OKRESIE PÓŹNIEJSZYM
               KONTYNUOWANO CHOWANIE SZCZĄTKÓW
        EKSHUMOWANYCH Z RÓŻNYCH DZIELNIC STOLICY”.
Są to fragmenty obszerniejszego tekstu na tablicy.



INNE UPAMIĘTNIENIA MASOWEGO MORDU.
Obok Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc, na rogu ulic Płockiej  i Górczewskiej, na głazie obok pomnika znajduje się tablica z napisem „PAMIĘCI PRACOWNIKÓW I CHORYCH SZPITALA WOLSKIEGO ROZSTRZELANYCH 5 SIERPNIA 1944 ROKU” upamiętniająca mordowanie pracowników i chorych na terenie szpitala i na terenie masowego mordu przy ul. Górczewskiej.
 
Przy kościele redemptorystów pod wezwaniem św. Klemensa Dworzaka na ul. Karolkowej 49 znajduje się Plac Męczenników Warszawskiej Woli, [20], z drewnianym krzyżem i z figurą Najświętszej Maryi Panny otoczony ścianami z tablicami upamiętniającymi mordy dokonane na 50 tysiącach mieszkańców Woli podczas Powstania Warszawskiego w sierpniu 1944r. Na jednej z tablic wymienione są między innymi miejsce męczeństwa na ul. Górczewskiej 52 i liczba 12 tysięcy zamordowanych na tym miejscu ludzi.

27 listopada 2004r. odsłonięto u zbiegu alei Solidarności i ulicy Leszno pomnik pamięci ludności Woli wymordowanej podczas Powstania 1944r. Pomnik autorstwa Ryszarda Stryjeckiego jest granitową ścianą z dziesięcioma sylwetkami ludzkimi utworzonymi  śladami kul na ścianie.
Przednia strona pomnika jest  zwieńczona  gzymsem  z  napisem:
„PAMIĘCI 50 TYSIĘCY MIESZKAŃCÓW WOLI ZAMORDOWANYCH PRZEZ NIEMCÓW PODCZAS POWSTANIA WARSZAWSKIEGO 1944 R.”
Na gzymsie tylnej strony pomnika jest napis:
„MIESZKAŃCY WOLI ZAMORDOWANI W 1944 ROKU PODCZAS POWSTANIA WARSZAWSKIEGO”.
Pod tym napisem na tylnej stronie  pomnika wyryto wykaz miejsc mordów na Woli, a wśród nich:
„GÓRCZEWSKA róg MOCZYDŁO ok. 12 000 OSÓB, w tym ok. 1000 osób ze Szpitala Wolskiego.”
Prezesem społecznego komitetu budowy tego pomnika był Lechosław Olejnicki.

ROCZNICOWE UROCZYSTOŚCI.
Każdego roku w dniu 5 sierpnia, w kaplicy Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc przy ul. Płockiej Nr 26 w Warszawie jest odprawiana o godz. 7:30 uroczysta Msza Św. w intencji pomordowanych, po czym o godz. 8:15 odbywa się Apel Poległych. Następnie zebrani przechodzą na miejsca pamięci, gdzie  składają  kwiaty i zapalają znicze, oraz wysłuchują przemówień świadków i władz Dzielnicy. Czynią to pod pomnikiem
i  krzyżem na miejscu masowego mordu przy ulicy Górczewskiej za wiaduktem kolejowym, oraz pod  pomnikiem na rogu ulic Płockiej
i Górczewskiej, upamiętniającym pracowników i chorych Szpitala Wolskiego rozstrzelanych 5 sierpnia 1944 r.  Uroczystości te są organizowane przez zespół pracowników  Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc.
Każdego roku tego samego dnia 5 sierpnia,  zwykle o godzinie 17:00 na miejscu masowego mordu przy ulicy Górczewskiej za wiaduktem kolejowym przy pomniku i krzyżu odbywa się następna uroczystość, na której wygłaszane są przemówienia przedstawicieli kombatantów i władz Dzielnicy Wola, zaciągane są warty honorowe Wojska, Harcerstwa i wielu organizacji patriotycznych, a zebrani składają kwiaty i zapalają znicze. Uroczystości te są organizowane przez Urząd Dzielnicy Wola.

HISTORIA TERENU MASOWEGO MORDU  PRZY  UL. GÓRCZEWSKIEJ.
Pierwszym znakiem pamięci miejsca masowego mordu na terenie przy
 ul. Górczewskiej był krzyż [1], [15], postawiony w okresie do marca 1946 r. w odległości ok. 70 m. w kierunku północno-zachodnim  od środka wiaduktu kolejowego. W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych krzyż ten został usunięty, a kilkadziesiąt metrów dalej na zachód ustawiono  pomnik z napisem:
„MIEJSCE UŚWIĘCONE KRWIĄ POLAKÓW POLEGŁYCH ZA WOLNOŚĆ OJCZYZNY. TU OD 5 DO 12 SIERPNIA 1944r. W MASOWYCH EGZEKUCJACH LUDNOŚCI CYWILNEJ HITLEROWCY ROZSTRZELALI 12 000 POLAKÓW”.
Komentarzem do tego tekstu niech będą słowa Normana Daviesa, który w „Powstaniu’44” [25] napisał (str. 826):  „Wszystkie niefortunne tablice
 z lat czterdziestych i pięćdziesiątych zasługiwały na to, żeby je usunąć”, oraz (str. 677): „Nigdzie nie podawano dokładnej informacji o tym, co się naprawdę wydarzyło. Z imienia i nazwiska można było wymieniać wrogów, ale nie patriotów. Nazwy „Armia Krajowa i „Powstanie Warszawskie” nie pojawiały się nigdy”.
Napis na pomniku był wielokrotnie uzupełniany dodatkowymi tekstami upamiętniającymi nazwiska ofiar. Teksty te po pewnym czasie zostawały usuwane. Dotychczas zachowały się na ścianach pomnika dwa następujące teksty uzupełnień:
„A WŚRÓD NICH CHORYCH I PERSONEL SZPITALA Z ULICY PŁOCKIEJ”, oraz
„NAJDROŻSZYM WERONIKOM MATCE I SIOSTRZE KU WIECZNEJ PAMIĘCI Stach Jabłoński” . Przed nazwiskiem jest znak Polski Walczącej, „Kotwica”.
W ciągu minionych lat teren masowego mordu przy ul. Górczewskiej był pusty, miejscami porośnięty dziko rosnącymi krzewami i drzewami.
W roku 2001 część terenu na północnej stronie ul. Górczewskiej
w otoczeniu pomnika była zajmowana przez przedsiębiorstwo wykorzystujące go do celów magazynowych i parkingowych.
Od 2001 r. teren został wydzierżawiony na 30 lat, do roku 2030, firmie PHU ALKO [P1].
W 2003 r. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, w związku
z budową na placu obok pomnika salonu i serwisu samochodowego „Volvo”, zaakceptowała inwestorowi, PHU „ALKO”, projekt przeniesienia pomnika bliżej nasypu kolejowego, proponując też umieszczenie tam tablicy z opisem tragedii pomordowanych [P2]. Nie zostało to zrealizowane.
W 2003 r. Burmistrz Dzielnicy Wola Miasta Stołecznego Warszawy stwierdził, że nie widzi możliwości podjęcia działań w sprawie pomnika, oraz wyraził opinię, że koszty tablicy z opisem tragedii pomordowanych powinno ponieść PHU ALKO. Stwierdził ponadto, że Dzielnica nie była informowana o zamiarach przenosin pomnika [P3].
18 sierpnia 2003 r. Delegatura Biura Naczelnego Architekta Miasta Dzielnicy Wola wydała decyzję o pozwoleniu na budowę salonu sprzedaży wraz z serwisem samochodowym na terenie działki przy ulicy Górczewskiej róg Alei Prymasa Tysiąclecia z uwarunkowaniem
o pozostawieniu dotychczasowej lokalizacji pomnika [P4].                               

W 2004r., w sześćdziesiątą rocznicę Powstania, wysiłkiem pracowników Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc, który dziedziczy tradycje Szpitala Wolskiego, postawiono przy pomniku dębowy krzyż. Krzyż poświęcił ksiądz infułat Majcher, były dziekan dekanatu Wolskiego.
Również w 2004 r., w  „Powstaniu’44”  Norman Davies  napisał: 
„Na progu XXI stulecia można mieć tylko jedną nadzieję: że pamięć Powstania z 1944 roku uda się należycie przechować” [25], str. 827.
 
Świadectwem należytej pamięci stał się ponownie krzyż bez słów.

W 2006 r. na terenie masowego mordu powstał budynek i parking Przedsiębiorstwa Handlowo Usługowego ALKO sięgający do granicy pomnika. W skarpie wykopu wykonanego przy pomniku dla parkingu    odsłonięto, a następnie bez upamiętnienia zasypano warstwę ciemniejszej ziemi, która była śladem zgliszcz i popiołów prawdopodobnie po stosach spalonych ciał pomordowanych mieszkańców Woli.

SŁOWA PRAWDY.
Określenie „hitlerowcy” jest nieścisłe. Mordercami na Woli byli Niemcy, oraz najemnicy z republik  Związku  Sowieckiego  służący  hitlerowcom   w  oddziałach   niemieckiej organizacji państwowej SS (Schutzstaffeln), niemieckiej policji, oraz  w oddziałach niemieckiego  wojska (Wehrmacht). Niektóre oddziały zostały zorganizowane przez SS z młodych nieżonatych mężczyzn, oraz z kryminalistów.
 Ludzie ci mordowali masowo bezbronnych Polaków w sposób zorganizowany, wykonując rozkazy swoich dowódców. Odrębnymi ich działaniami były spontaniczne barbarzyńskie okrucieństwa, gwałty
i potworne morderstwa dokonywane na bezbronnych kobietach, dzieciach i mężczyznach.
Studia relacji świadków potwierdzają podział ogółu mordów w czasie Powstania Warszawskiego na mordy zorganizowane, charakteryzujące się wielką ilością ofiar, oraz na mordy spontaniczne, charakteryzujące się barbarzyńskimi okrucieństwami. Były one możliwe tylko w warunkach przyzwolenia dowódców.
Dlatego nie należy używać określenia „hitlerowcy”.
Określenie „egzekucja” oznacza wykonanie wyroku śmierci na mocy obowiązującego prawa.
Polacy byli mordowani bez wyroku i bez prawa.
Dlatego nie należy używać określenia „egzekucja”.

OBECNY STAN  TERENU.
Obecny stan terenu masowego mordu zaprzecza minimum ogólnie przyjętych światowych standardów. W 2006 r. teren został wykorzystany do handlu i serwisu samochodów. Pomnik został otoczony parkingiem samochodowym w sposób uniemożliwiający postawienie ścian pamięci na nazwiska ofiar. Tło pomnika w 2006 i w 2007 r. stanowiła ściana pawilonu handlowego z wielkoformatowymi afiszami  reklamowymi samochodów, obrażającymi pamięć miejsca masowego mordu.
Na części terenu leżącej przy wiadukcie po przeciwnej, południowej stronie ul. Górczewskiej (dawniej róg ul. Górczewskiej i ul. Moczydło), tam, gdzie było jedno z miejsc masowego mordu i palenia ciał ofiar, brak jest jakiegokolwiek upamiętnienia, natomiast są instalowane duże afisze reklamowe.
Ofiary masowego mordu przy ul. Górczewskiej nadal pozostają bezimienne. Na terenie masowego mordu nie stworzono dotychczas możliwości upamiętnienia ich nazwisk.
Na terenie tym brak jest rzetelnej informacji dla Polaków i obcokrajowców o masowym mordzie. Miejsca masowego mordu nie są dokładnie określone i upamiętnione. Brak jest ochrony terenu przed wykorzystywaniem go do celów nie związanych z pamięcią męczeństwa. Według Ustawy z dnia 21 stycznia 1988r. o Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczństwa jedynym organem właściwym w sprawie trwałego upamiętnienia terenu masowego mordu i palenia ciał ofiar oraz  uznania go za miejsce pamięci narodowej jest  Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Zagospodarowanie w 2006 r. terenu masowego mordu do potrzeb handlu i serwisu samochodów jest  profanacją ziemi, krwi i popiołów tysięcy ofiar, jest sprzeczne z ochroną pamięci męczeństwa bezbronnej ludności w czasie Powstania Warszawskiego oraz uniemożliwia doprowadzenie tego terenu do stanu zgodnego z minimum ogólnie przyjętych światowych standardów.
Obecny stan otoczenia skromnego upamiętnienia masowego mordu budzi obywatelski protest.

POŻĄDANY STAN TERENU.  
Aktualny stan terenu jest negatywną odpowiedzią na wielokrotne, kilkuletnie apele do władz Warszawy i Dzielnicy Wola. Treść tych apeli, nadal aktualna,  jest następująca.
Aby doprowadzić teren masowych mordów przy ul. Górczewskiej do stanu zgodnego z minimum ogólnie przyjętych światowych standardów, należy wykonać następujące działania.                                         
Istniejący pomnik należy pozostawić na starym miejscu. Po lewej i prawej stronie pomnika należy ustawić po obu jego stronach frontem do ul. Górczewskiej dwie ściany pamięci o wymiarach 2x4 m służące do przytwierdzania przez potomnych tabliczek z nazwiskami ofiar. Udokumentowane nazwiska niektórych ofiar zawiera „Rejestr miejsc i faktów zbrodni…”, [21].                        
Na ścianach tych należy również umieścić tablice z następującym tekstem w języku polskim i angielskim (do ewentualnej weryfikacji przez historyków).
                                                                                                                                      
TO JEST TEREN PAMIĘCI NARODOWEJ

To jest miejsce masowego mordu.
Miejsce to było dawniej nazywane „Na Moczydle”,
a obecnie jest określane jako ul. Górczewska 52.

W dniach od 5 do 12 sierpnia 1944 roku
tu i w pobliżu tego miejsca zostało spędzonych,
ograbionych, krwawo zamęczonych i zastrzelonych
w odwecie za Powstanie Warszawskie
około 12 tysięcy bezbronnych mężczyzn,
oraz kobiet i dzieci z Woli.

Masowy, zorganizowany mord został wykonany
przez uzbrojone oddziały niemieckie
z Kampfgruppe Reinefarth i SS-Brigade Dirlewanger.

Ciała zamordowanych ludzi zostały tu spalone
na stosach przy wiadukcie kolejowym
po obu stronach ul. Górczewskiej.

Prochy zamordowanych ludzi zostały stąd zebrane
i złożone na cmentarzu Powstańców Warszawy
przy ul. Wolskiej 174/176.



THE PLACE OF THE NATIONAL MEMORY


This is the place of genocide.
This place is called “Górczewska 52”.

About 12,000 defenceless men, women and children
from Wola district of Warszawa
were gathered, fleeced, tormented and shot dead
here and in the vicinity of this place
between 5th and 12th of August 1944
in the retaliation of the Warsaw Rising.

The mass, organized slaughter was executed
by the armed German detachments
from Kampfgruppe Reinefarth and SS-Brigade Dirlewanger.

The bodies of murdered people were burned here
at the stakes near the railway viaduct
along both sides of Górczewska Street.

The ashes of murdered people were transferred from this place  

and buried at the Warsaw Insurgents Cemetery
 situated in 174/176 Wolska Street.


Teren na zachód od wiaduktu, po obu stronach ul. Górczewskiej aż do alei Prymasa Tysiąclecia należy nazwać „Skwer Rzezi Woli”, otoczyć ogrodzeniem chroniącym zieleń, założyć trawniki i ustawić tablicę z tekstem informacji o dokładnych miejscach masowego mordu i palenia ciał ofiar po obu stronach ul. Górczewskiej oraz o  miejscu starego krzyża. Miejsca te należy upamiętnić przynajmniej głazami, jeśli nie ma pieniędzy na stosowne znaki.

Należy wprowadzić ochronę tego terenu przed zmianami zagospodarowania w celach nie związanych z ochroną pamięci męczeństwa, jako terenu pamięci narodowej.
Należy zorganizować  ciągłą opiekę nad  tym terenem.

APEL.
Obywatelski apel o doprowadzenie terenu masowych mordów przy   ul. Górczewskiej do stanu  zgodnego z minimum ogólnie przyjętych światowych standardów, skierowałem  w latach 2003 i 2004 kilkakrotnie między innymi do Rady Ochrony Pamięci Walk  i Męczeństwa, do Prezydentów Warszawy, do Burmistrza Woli, oraz do wszystkich Radnych Dzielnicy Wola
[19].

Tekst tego opisu jest również apelem do wszystkich Czytelników o działania i współpracę dla zachowania czci ofiar i pamięci pokoleń.



BIEŻĄCE PUBLIKACJE W ŚRODKACH    PRZEKAZU.
 „Rzeczpospolita”, dn. 31 lipca – 1 sierpnia 2004 r. Dodatek Specjany Nr 3. Artykuł Tomasza Stańczyka „Zbrodnia na ludności cywilnej. Wolskie Inferno”. Artykuł ten został przedrukowany w broszurze „Pamięć powstania’44”, wydanej przez „Rzeczpospolitą” i Muzeum Powstania Warszawskiego.
„Rzeczpospolita” dn. 7 sierpnia, 2006 r., artykuł „Samochody zasłonią pomnik. Okrojona pamięć”.
„Życie Warszawy” – „Warszawa” dn. 7 sierpnia 2006 r. artykuł Andrzeja Antosika „Zamiast pomnika będzie autosalon”.
W sierpniu 2006 r. TVP 3 nadała w programie lokalnym migawkę z fragmentem rozmowy ze świadkiem masowego mordu, Eugeniuszem Trepczyńskim. 
W Internecie można znaleźć niektóre informacje o mordzie przy Górczewskiej na stronach Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego (www.sppw1944.org), oraz Urzędu Dzielnicy Wola (www.wola.waw.pl).
Na stronach Muzeum Powstania Warszawskiego w dziale Archiwum Historii Mówionej znajduje się relacja Eugeniusza Trepczyńskiego o jego przeżyciach w dniu 5 sierpnia 1944r..
17  i 23 maja, oraz 7 czerwca 2008 r. ukazał się w „Rzeczpospolitej” cykl artykułów, komentarzy i wywiadów [37], dotyczących zbrodni i bezkarności żołnierzy oddziałów Dirlewangera w związku z odkryciem przez Muzeum Powstania Warszawskiego list żołnierzy tych oddziałów.

WYKAZ ŹRÓDEŁ.
[1]. Zeznanie ks. Bernarda Filipiuka, str. 38-44,  „Egzekucje na Woli”,   
       plan przy str. 76, [w:] S. Datner, K.Leszczyński,   Zbrodnie okupanta  
      hitlerowskiego na ludności cywilnej w czasie Powstania
      Warszawskiego w 1944 roku. Wyd. I. MON, 1962 r.
[2]. Zeznanie Stefanii Jadwigi Woźnickiej [w:] Zbrodnie okupanta...,    
       op.  cit., str. 43.
[3]. Protokół przesłuchania świadka Konrada Goliana w Sądzie
       Okręgowym w Warszawie w dn. 20.05.1946 r., oryginał w Biurze
       Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów Instytutu Pamięci
       Narodowej, sygnatura teczki 132, str. 27-31.
[4]. Relacja Konrada Goliana z 14.03.1946 r., kopia w B.U. I A. D. I.P.N.,
       Zbiór „Z”, sygnatura 1199. Oryginał w posiadaniu M.G.
[5]. Relacja Jana Napiórkowskiego [w:] Szpital dobrej Woli 
       J. Zieliński, oprac., Czytelnik 1990 r., str. 178.
[6]. A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie 1944. I.W. PAX, 1964 r.,    
       str. 70-76, 118.
[7]. Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, Zburzenie
       Warszawy. AWIR Katowice, 1946 r.
[8]. J. K. Zawodny, Powstanie Warszawskie w walce i w dyplomacji.
       PWN 1994 r., str. 70.
[9]. J. Kirchmayer, Powstanie Warszawskie. KiW 1984.
[10]. A. Przygoński, Powstanie Warszawskie w sierpniu 1944r.
        T. 1. PWN, 1980.
[11]. M. Kledzik, Kim byli sprawcy rzezi na Woli i na Ochocie.           
         Gazeta Wyborcza, 1.08.90r.
[12]. Zeznanie Mieczysława Miniewskiego [w:] Zbrodnie okupanta...,   
         op. cit., str. 252 p. 19.
[13]. Pismo Zarządu Miejskiego w Warszawie z 17.03.1947 r.
         [w:] Zbrodnie okupanta..., op.  cit. str. 288.
[14]. Plan Miasta Stołecznego Warszawy, Zarząd Miejski w  Mieście
         Stołecznym Warszawie,  Dział Regulacji i Pomiarów, 1935r.         
         [w]: Warszawa, jaka była J. Kasprzycki, oprac. Alfa 1984r.

[15]. Szpital dobrej Woli, op. cit. Fotografia krzyża przy str. 257.
         z Archiwum Biblioteki Naukowej Instytutu Gruźlicy.
[16]. Tadeusz Sawicki, Rozkaz: zdławić powstanie. Siły zbrojne
          III Rzeszy  w walce z Powstaniem Warszawskim.  Bellona, 2001.
[17]. Andrzej Krzysztof  Kunert, Rzeczpospolita Walcząca. Powstanie
         Warszawskie 1944.  Wydawnictwo Sejmowe 1994.
[18]. Edward Serwański, Irena Trawińska, oprac. Zbrodnia niemiecka
        w  Warszawie. Wydawnictwo Instytutu Zachodniego, Poznań, 1946 r.
[19]. Pisma M.G. do Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy                   
         z dn. 12.08.03r., do Przewodniczącego i 2 Członków ROPWiM          
         z dn. 24.11.03r., do Sekretarza  ROPWiM i do Burmistrza Dzielnicy
         Wola M. Stoł. Warszawy z dn. 12.01.04r., oraz do wszystkich  
         Radnych Dzielnicy Wola z dn. 7.10.04r.        
[20]. Maryla Puternicka. Przewodnik po dzielnicy Wola. Wyd. AMG WiP.
         W-wa  2003r.
[21]. Maja Motyl, Stanisław Rutkowski, Rejestr miejsc i faktów zbrodni
         popełnionych przez  okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich
         w  latach 1939-1945. Powstanie Warszawskie 1 VIII - 2 X 1944.     
         Główna Komisja Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu.
         Instytut Pamięci Narodowej. Warszawa 1994r.                                        

[22]. Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce,
         T. VI., wyd. w  1951r. Ministerstwo Sprawiedliwości.
 [23]. Joanna K. M. Hanson, Nadludzkiej poddani próbie. Ludność cywilna          
          Warszawy w powstaniu 1944r.  Czytelnik 1989 r., str. 47.
[24]. Norman Davies. Wywiad. „Rzeczpospolita“ Nr 178, 31.07.04r.
[25]. Norman Davies. Powstanie’44. Znak, 2004r.
[26]. Marek Getter, Straty ludzkie i materialne w Powstaniu Warszawskim,                 
         Biuletyn IPN, Nr 8-9, 2004 r.
[27]. Krzysztof Komorowski. Bitwa o Warszawę’44.  Militarne aspekty                   
         Powstania Warszawskiego. Oficyna Wydawnicza RYTM,                         
         Warszawa, 2004 r.
[28]. Eugeniusz Trepczyński. Cudowne ocalenie.  Relacja świadka.                      
        Warszawa, 5.06.2006 r. Kopia relacji w posiadaniu M.G.
[29]. Jarosław W. Gdański. Zapomniani żołnierze Hitlera. DE FACTO,               
         Warszawa 2005 r.
[30]. Tekst na tablicy na Placu Męczenników przy kościele
         redemptorystów na ul. Karolkowej 49 w Warszawie.
[31]. Michał Komar. Władysław Bartoszewski. Wywiad rzeka. Świat
         Książki, 2006 r., str. 151.
[32]. (b), (Władysław Bartoszewski) - „Pogrzeb, jakiego nie
          zna świat. Sto trumien prochów ludzkich z GISZ-u i Woli”. „Gazeta
          Ludowa”  Nr 207, 31.07.1946 r.
[33].  Nekrolog z informacją o Mszy św. w kościele Zbawiciela
          i o pogrzebie Prochów Męczenników Polskich. „Gazeta Ludowa”        
          Nr 212, 5.08.1946 r.
[34].  (bart.), (Władysław Bartoszewski) - „Sto trumien z prochami
          męczenników. Wstrząsające sceny na cmentarzu
          wolskim”. „Gazeta Ludowa” Nr 215, 8.08.1946 r.
[35]  Jan Zieliński. Kartki z historii. „Pneumologia i Alergologia Polska”, 
         2006; 74: 431-434.
[36]  Eugeniusz Trepczyński. Cudowne ocalenie. „Pneumologia
         i Alergologia Polska”, 2006; 74: 440-442.
[37] „Rzeczpospolita”. 17.05 „Kaci Warszawy żyją,
         czy zostaną osądzeni? 23.05 „Kaci Woli będą ścigani”, 7.06.08r.
        „Ścigając dirlewangerowców, oprawców Warszawy”.
         Cykl artykułów, wywiadów i  komentarzy.
 [P1]. Pismo Burmistrza Dzielnicy Wola Miasta Stołecznego Warszawy    
         do M. G. Nr WKU /0717/187/06 z dn. 22.05.06 r.
[P2]. Pismo Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa do  Burmistrza           
         Dzielnicy Wola Miasta Stołecznego Warszawy                                  
         Nr R-IV/2061/421/2003 z dn. 6.08.2003 r.
[P3]. Pismo Burmistrza Dzielnicy Wola Miasta Stołecznego Warszawy 
         do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa                                 
         Nr. WKU/0717/185/03 z września 2003 r.
[P4]. Pismo Burmistrza Dzielnicy Wola Miasta Stołecznego Warszawy  
         do M.G. Nr WKU/0717/381/2005 z dn. 20.09.05 r.  

Koniec tekstu.

Oprac. Maciej Grączewski w lipcu 2008  r.  

                 Autor prosi Czytelników  o wszelkie  uwagi, poprawki i uzupełnienia do powyższego tekstu. e-mail:  almagra@op.pl
 

Etykietowanie:

11 komentarzy

avatar użytkownika Redakcja BM24

1. Redakcja Blogmedia24 dziękuje Panu Maciejowi Grączewskiemu

za wyrażenie zgody na publikację tekstu. Materiał będzie uzupełniony o zawartość płyty CD z plikami zdjęciowymi i plikiem tekstu broszurki.
avatar użytkownika nurni

2. I ja przyłaczam sie do podziekowan

nie tylko zreszta dla p Grączewskiego ale i dla tutejszych włodarzy portalu blogmedia24. Dziekuje ze chcecie wspierac to dzieło.
avatar użytkownika Maryla

3. Nurni ;))

"włodarze" mają to zapisane w statucie ! ') Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Selka

4. I ja dziękuję...

Czytam kolejny tekst wołający o prawo do pamięci o polskich ofiarach. I ilekroć czytam o ofiarach Niemców na Woli i konfrontuję z "dokonaniami" władz Warszawy w upamiętnieniu zbrodni niemieckich przez te wszystkie lata, dochodzę do wniosku, że Polacy, społeczeństwo, są stanowczo zbyt łagodnym narodem. Tak jakby ktoś, kiedyś zabrał nam iskrę zdolności do samoobrony "na codzień", do walenia pięścią w stół i egzekwowania własnych praw; do łapania za gardło tych, co nam, narodowi - skrycie czy jawnie - pokazują codziennie ów "gest Kozakiewicza"... Dopiero jak przypalają nam stopy, jak mobilizacja i bitwa - pokazujemy waleczność, i to taką, że inni...nas się zwyczajnie boją. Żadne "papiery", petycje, podania, przywoływanie sumień władzy teraz i kiedyś - NIE SĄ SKUTECZNE!!! Przecież K_T_O_Ś pozwolił na ten koszmarny salon samochodowy przy Krzyzu? czyż nie? Ktoś powie: nie możemy działać bezprawnie, jesteśmy legalistami. Nie - nie można być legalistą w stosunku do barbarzyńców prawnych: ich decyzje ŁAMAŁY USTANOWIONE PRAWO do ochrony miejsc męczeństwa Polaków; a jako takie powinny być rozniesione w pył skutki tych decyzji. A winni - z nazwiska - osądzeni najsurowiej. Dla przykładu - dla następnych tabunów nienasyconych cwaniaków, ukrytych w wygodnych fotelach władz miasta. Ktoś to musi zrobić. Trza Legiony szykować...

Selka

avatar użytkownika Agamemnon

5. Chłopczykowi zamordowanemu poświęcam

(W rocznicę powstania warszawskiego) W czasie powstania na warszawskiej Woli Choć opisać tego nie jestem wprost godzien, Niemiec sprawca nieludzkich nieszczęść, stwórca ludzkiej niedoli, Pławiąc się w swym prawie - Dopuścił się niemiecki zbrodzień Rzeki krwi, rzezi Polaków - historia zapisała karty krwawe - W krótkich słowach, krótki epizod opowiem. Miałem wtedy osiem zaledwie lat Mówi dorosły już świadek; Wyszliśmy piątego sierpnia z piwnicy/1 I przez podwórko w stronę ulicy Pędził nas niemiecki kat. Przy bramie widziałem trupy mężczyzn stosy Jak upiór widziadeł skrzydła, rozmnożonych trupów malowidła - Sięgających niebiosa. A gdy ustawiono pod ścianą nas Przede mną stanął młodszy chłopak - mały i bosy I w swoich małych rączkach trzymał chleb. A ręce miał tak małe, że do niego sięgały niebiosa. A chłopak ten mały, ręce miał małe które chleb I niebo w małych rączkach trzymały I z kolei do niego wyciągały swoje ręce niebiosa Potokiem świetlistego jasności mnóstwa Człowieczeństwa Boga i niebieskiego bóstwa. Niemcy nam - przechadzali się tu i tam - Dusza moja płacze w sercu swoim łkam. Aż naraz do chłopczyka podszedł Niemiec I wzrokiem go zmierzył i uderzył Aż z rączek wypadł chleb. Chłopak schylił się po niego Niemiec go zastrzelił autor: Agamemnon 1/Opisane zdarzenie miało miejsce najprawdopodobniej 02.08.1944
Ostatnio zmieniony przez Agamemnon o czw., 21/01/2010 - 18:55.

Agamemnon ........................... Nieodpowiedzialny, kto głupiemu losy państwa powierzył.

avatar użytkownika nurni

6. Agamemnon

"Opisane zdarzenie miało miejsce najprawdopodobniej 02.08.1944" Skąd to masz?
avatar użytkownika Maryla

7. DOKUMENT

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Agamemnon

8. nurni

Kiedyś słuchałem jakiejś "rozmowy niedokończonej" w Radiu Maryja i zadzwonił świadek, który opisał to zdarzenie. Pomysł opisania tego wierszem narodził się u mnie w kilka dni po tej audycji, wpisałem datę zdarzenia 5 sierpień, ale zacząłem sobie odtwarzać powyższe zeznanie i raczej przychylam się, że świadek mógł stwierdzić że było to " drugiego sierpnia".Za najbardziej prawdopodobną wersję daty zdarzenia przyjmuję "drugi sierpień" Pozdr.
Ostatnio zmieniony przez Agamemnon o czw., 21/01/2010 - 18:44.

Agamemnon ........................... Nieodpowiedzialny, kto głupiemu losy państwa powierzył.

avatar użytkownika nurni

9. Agamemnon

Najpierw uwaga techniczna - 2 siepnia jest nieprawdopodobny. Ale czytam ze to Twoje dedukacje. Tu nawet nie ma cienia zarzutu. Chcialbym Cie zapytac czy pamietasz jak ten czlowiek nazywał sie, ale domyslam sie odpowiedzi. Grupa osob zbiera i stara sie dokumentowac swiadectwa z sieprnia 44 roku, z Woli. One wymagaja oczywiscie weryfikacji bo chcemy by przyjely postac dokumentu. Dzieki Maryli ktora zasłania sie statutem swego stowarzyszenia i twierdzi ze tylko dlatego na bm24 zyskalismy miejsce gdzie bedziemy dokumentowac to co uda nam sie prywatnymi kanałami ustalic, bedziemy mogli to publikowac. Niech sie tak dalej kryguje, rozumiem to :) Namawiam gorąco do "strzyzenia uszamy", jesli napotkasz cokolwiek o Woli w sierpniu 1944, zostaw na bm24 tego slad. Jesli wolisz na maila: nurni@world.pl Nie znam tej audycji w RM. Dziekuje i pozdrawiam.
avatar użytkownika Agamemnon

10. Wiersz wpisałem do swojego blogu

w sobotę, 9 sierpnia 2008. Audycji tej zatem musiałem słuchać pomiędzy 1 a 9 sierpnia 2008, wiersz musiał być napisany od ręki, gdyż posiada błędy, które celowo zachowałem by nie burzyć pierwszego wrażenia przekazu świadectwa - były to "rozmowy niedokończone" lub inna audycja poświęcona Powstaniu Warszawskiemu.Dzwoniący podają zwykle swoje imię. Ciekawe dlaczego zasugerowałem się tą datą 02.08.44, gdy na mój rozum machina zbrodni jeszcze nie nabrała rozmachu.Ciekawe czy Radio M ma nagranie tej audycji.Możliwe ,że istnieje archiwalne nagranie. Gdyby tak udało się do tego nagrania dotrzeć, poznalibyśmy dokładną datę zbrodni.
Ostatnio zmieniony przez Agamemnon o ndz., 24/01/2010 - 18:50.

Agamemnon ........................... Nieodpowiedzialny, kto głupiemu losy państwa powierzył.

avatar użytkownika Salamandra

11. Mordercami ludności Ochoty i Woli byli w większości Rosjanie...

... dowodzeni przez pól-Polaka. Brygada RONA (Russkaya Osvoboditelnaya Narodnaya Armiya) była dowodzona przez Bronisława Kamińskiego (1899-1944) urodzonego w Witebsk, ZSRR. Był on synem Polskiego ojca i podobno Niemieckiej matki. Gdy Armia Krajowa rozpoczęła Powstaniu Warszawskim w dniu 1 sierpnia 1944, brygada RONA została powołana w celu wsparcia Niemieckich wysiłków kruszenia buntu. SS-Gruppenführer Heinza Reinfarth został umieszczony na czele Kampfgruppe Reinfarth, jednostki pacyfikacji, która składała się z SS Sturmbrigade RONA pod dowództwem Waffen-Brigadeführer Bronisław Kamiński, SS-Sturmbrigade Dirlewanger pod dowództwem SS-Oberführer der Reserve Dirlewanger i kilka innych Ordnungspolizei i SS tylnych jednostek. Himmler osobiście zwrócił się o pomoc do Kamińskiego, a ten wysłał Pułk 1700 żołnierzy dowodzonych przez Kamińskiego zastępce SS-Sturmbannführer Jurij Frołow, wraz z czterema czołgami T-34, jednego SU-76 oraz kilkoma sztukami artylerii, do Warszawy.
Sztab Pułku RONA
Rosjanie Kamińskiego po raz pierwszy otrzymali zadanie oczyszczenia sektora Ochoty bronionego przez tylko 300 źle uzbrojonych Polaków. Ich atak był planowany rankiem 5 sierpnia, ale kiedy przyszedł czas, Kamińskiego żołnierzy nie udało się znaleźć; po pewnym czasie szukania, zostali znalezieni; plądrowali opuszczone domy z tyłu. Atak wreszcie wyszedł na krótko przed południem, a udał się źle, awansowali tylko 275 metrów przed nocą. Nie mieli ani szkolenia, ani wcześniejszego doświadczenie w walkach miejskich (wielu pierwszy raz widzieli duże miasto) i walczyli źle znosząc wysokie straty. Zemścili się, mordując tysiące polskich cywilów podczas wydarzeń znanych jako Rzeź Ochoty; wiele ofiar były również zgwałcone. W połowie miesiąca, żołnierze RONA zostali przeniesieni do Wola, ale nie lepiej radzili sobie tam w walce niż na Ochocie. Ponownie zemścili się, grabieżą, gwałtem i mordem, na ludności cywilnej. Po wojnie, SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski, dowódca wszystkich sił niemieckich użytych do stłumienia powstania, zeznał, że: "...widział mężczyzn Kamińskiego wywożących całe samochody 'skradzionej biżuterii, złotych zegarków i kamieni szlachetnych'. Jak wspominał on 'zdobywanie dostaw alkoholu był ważniejszy dla brygady niż zajęcie stanowiska kontrolującego tą samą ulice'. "(Dallin) Według jednego z członków brygady: "Były tam dzikie orgie. Oni gwałcili zakonnice, splądrowali i kradli wszystko co mogli znaleźć. Niektórzy wrócili z Warszawy z pięcioma kilogramami złota. To był najbardziej haniebny epizod o którym wiem." (Dallin) W czasie Powstania Warszawskiego, RONA straciła 500 z 1700 żołnierzy, w tym SS-Sturmbannführer Frołow usmażonego przez miotacz ognia. Pod koniec sierpnia 1944 r., Bronisław Kamiński, dowódca RONA został aresztowany, osądzony i stracony, razem z jego szefem sztabu Waffen-Obersturmbannführer Ilya Shavykin., na rozkaz SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski. Przyczyną stracenia Kamińskiego i Shavykin były grabieże ludności cywilnej Ochoty i Woli i gwałt a potem zabicie dwóch niemieckich kobiet z Kraft durch Freude organizacji przez Rosjan RONA w Warszawie. Na dodatek, Heinrich Himmler podejmując decyzje wsparcia Andrey Własowa musiał zlikwidować Kamińskiego jako jego potencjalnego konkurenta. Dallin, opisuje koniec Kamińskiego w następujący sposób: "... Kamiński został powołany do Niemieckiego sztabu na konferencje. ... Kiedy się pojawił i było zarzucony jego wojska "dzikie grabieże", starał się bronić. Kamiński był wściekły [jeden z niemieckich oficerów wspominał]: po pierwsze, przed udaniem się do działań jego ludzi zostali obiecani wolną rękę, po drugie, nie rozumiał niemiecki punkt widzenia: on i jego ludzie, od lat walki u boku Niemców, stracili wszystko, co - a teraz nawet nie mogli się zrekompensować kosztem zdradliwych i zbuntowanych Polaków? Ciężka kłótnia wynikła, aż wyraźnie niezadowolony Kamiński został 'postawiony na swoim miejscu' przez Niemców. Potem, Kamiński został pośpiesznie odwołany do Warszawy. Kilka dni później jego ludzie zostali poinformowani, że został zabity. ... Wersja pierwszego komunikatu winiła polskich partyzantów, którzy rzekomo zorganizowali zasadzkę na Kamińskiego, jego szefa sztabu, lekarza i kierowce samochodu około dwadzieścia kilometrów na południe od Warszawy." Po następnej klęsce w Puszczy Kampinowskiej, 50% ocalałych żołnierzy RONA zdezerterowało. Resztki brygady RONA zostały zreorganizowane jako 29 Dywizja Waffen-SS, która ostatecznie rozpadła się w listopadzie 1944 roku. Pozostałych żołnierzy RONA (3,000-4,000) przetransportowano do Münsingen w Wirtembergii do przyłączenia się do armii ROA (Russkaya Osvoboditelnaya Armiya) generała Własowa, właśnie tworzących się tym czasie. Cywile towarzyszący RONA byli, według niektórych źródeł, skierowani do pracy na Pomorzu. Referencja: Dallin, Alexander. The Kaminsky Brigade: A Case-Study of Soviet Disaffection. In: Revolution and Politics in Russia. Russian and East European Series, vol. 41. Indiana University Press, 1972.
Ostatnio zmieniony przez Salamandra o pt., 22/01/2010 - 09:16.
"Jeśli znajdziesz głodnego psa i zrobisz go sytym, nie ugryzie cię. To jest główna różnica między psem a człowiekiem". Mark Twain