Zirajewski świadek koronny, czyli totalna kompromitacja prokuratury

avatar użytkownika faxe
Trwające ponad 11 lat śledztwo w sprawie zabójstwa gen.Papały obnaża niesłychaną degrengoladę i kompletną niemoc organów ścigania w Polsce.
 
Dzisiejsza śmierć  Zirajewskiego, który odsiadywał 15-letni wyrok więzienia za porwanie i zabójstwo gdańskiego biznesmena, po raz kolejny przypomniała sprawę zabójstwa gen. Papały.
 
 Sąd skorzystał z prawa do nadzwyczajnego złagodzenia kary, kiedy gangster zaczął współpracować z prokuratorami badającymi zabójstwo komendanta głównego policji .
Stał się najważniejszym świadkiem w tym śledztwie. Jego zeznania były podstawą do postawienia zarzutów polonijnemu biznesmenowi z USA Edwardowi Mazurowi. To on, według Zirajewskiego, w kwietniu 1998 r., podczas spotkania w gdańskim hotelu Marina, miał nakłaniać do zabójstwa Papały. Za wykonanie zlecenia oferował 40 tys. dolarów. Uczestnikami spotkania oprócz Mazura i Zirajewskiego był również Andrzej Zieliński ps. Słowik oraz Nikodem Skotarczak ps. Nikoś. Dwa miesiące później, 25 czerwca 1998 r., komendant główny policji został zastrzelony przed swoim blokiem w Warszawie.
 
 Prokurator Jerzy Mierzewski od 11 lat zajmuje się sprawą Papały.
 
Przypomnę, że podczas przesłuchań w dniu 22 stycznia i 27 lutego 2002, kiedy świadek Zirajewski składał zeznania obciążające Edwarda Mazura, prokurator Mierzewski nie pouczył świadka o treści art. 183 kpk. Czyli krótko mówiąc zeznania te prokurator Mierzewski mógł wyrzucić do kosza.
 
Wątpliwości co do wartości dowodów z zeznań Zirajawskiego, a więc odebranie ich bez pouczenia o treści art. 183 kpk, a także   prawdomówności świadka, jak również obawa, że po pouczeniu o treści art. 183 kpk, Zirajewski zmieni obciążające Mazura zeznania doprowadziły do decyzji o zwolnieniu Mazura.
 
 „Zygmunt Kapusta (szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie) zadzwonił do Karola Napierskiego, by zreferować mu informację o zatrzymaniu Edwarda Mazura i wątpliwości związane z głównym dowodem, jakim są zeznania Artura Zirajewskiego. Napierski zażądał zwołania narady w prokuraturze krajowej. Odbyła się ona następnego dnia rano.
Wzięli w niej udział Karol Napierski; Andrzej Kaucz, kierujący w 2001 roku, w ramach Prokuratury Krajowej, grupą prokuratorów kontrolujących bieg śledztwa w sprawie zabójstwa generała Marka Papały; Artur Kassyk, nadzorujący śledztwo z ramienia biura do spraw przestępczości zorganizowanej prokuratury krajowej; Bogusław Michalski; Artur Morgała; Marek Deczkowski oraz Jerzy Mierzewski.
„Nastąpiła wymiana opinii pomiędzy uczestnikami narady. Zaprezentowane przez prokuratora Bogusława Michalskiego wątpliwości, dotyczące dowodu z zeznań Artura Zirajewskiego, nie były kwestionowane przez żadnego z uczestników narady.
Co do dalszego postępowania z zatrzymanym Edwardem Mazurem, Jerzy Mierzewski już na początku narady zaprezentował stanowisko, iż wymienionemu należy przedstawić zarzut popełnienia przestępstwa, a następnie wystąpić z wnioskiem o zastosowanie względem niego tymczasowego aresztowania
.
W dalszym toku narady nie reprezentował już jednak w tym względzie tak zdecydowanego, jednoznacznego stanowiska. Zapytany wprost przez Karola Napierskiego, jak zachowa się Artur Zirajewski po uprzedzeniu go o treści art. 183 kpk, oświadczył,  iż odwoła on złożone przez siebie zeznania, zaś zapytany o stanowisko co do dalszego postępowania z Edwardem Mazurem nie odpowiedział, wykonując gest świadczący o niezdecydowaniu, rozkładając ręce”
.
Jak zachowali się inni uczestnicy narady?
 
„Artur Morgała nie zabrał w czasie narady głosu, zaś Artur Kassyk podzielał stanowisko  zaprezentowane przez Bogusława Michalskiego. Andrzej Kaucz i Marek Deczkowski, dostrzegając ryzyko decyzji o przedstawieniu zarzutów Edwardowi Mazurowi, opowiadali się jednak za takim rozwiązaniem. Bardziej jednoznaczne stanowisko reprezentował przy tym Andrzej Kaucz. Bogusław Michalski sformułował też wniosek, iż materiał dowodowy jest niewystarczający do przedstawienia Edwardowi Mazurowi zarzutu popełnienia przestępstwa, w związku z czym należy wymienionego niezwłocznie zwolnić i przesłuchać w charakterze świadka. (…)
Fragment książki „Zabić Papałę” Sylwester Latkowski
 
Tak więc już w 2002r. począwszy od prokurtora prowadzącego śledztwo, a skończywszy na prokuratorze krajowym, wiadome było organom ścigania, że zeznania Zirajewskiego nie są wiarygodne. Fakt ten był główną przyczyną zwolnienia Mazura.
 
Zdumiewające jest, że w 2007r, a więc 5 lat póżniej zeznania te były podstawą we wniosku ekstradycyjnym Mazura.
 
 
Poniżej fragmenty 70 stronicowego uzasadnienia decyzji odrzucenia wniosku o tę ekstradycję sędziego Arlandera Keys  - dotyczy zeznań Zirajewskiego.                 
 
„...Biorąc pod uwagę ewidencję z dokumentów , Sąd rozpatrzy najpierw spisane zeznania rządowego świadka koronnego, Artura Zirajewskiego. Zanim Sąd będzie dyskutował na temat tego co p. Zirajewski miał do powiedzenia, Sąd zauważył kilka niepokojących aspektów zeznań przedstawionych przez rząd. Po pierwsze, Sąd nie dostał zeznań a tylko wyciągi z tych zeznań. Sąd nie ma pojęcia co więcej p.Zirajewski powiedział albo nie powiedział na różnych prtzesłuchaniach. Po drugie, niektóre wyciągi zawierają oczywiste ( chociaż wyglądające na drobne - też żartobliwe) błedy. Na przykład, jeden protokoł mówi, że przesłuchanie rozpoczęto 9.09.1999, a zakończono 9.04.2002 – 18 m-cy od jego rozpoczęcia. W innym wypadku przesłuchanie rozpoczęto 9.04.2002 a zakończono 9.03.2002 – miesiąc przed jego rozpoczęciem Inne przesłuchanie rozpoczęto 7.01.2003 i zakończono m-c później 7.02.2003, jeszcze inne sugeruje, że przesłuchanie rozpoczęto 19.08.1999 a zakończtono 6.04.1999 – cztery miesięce zanim się rozpoczęło.
Te błędy być może mogą mieć niewinne wyjaśnienie. Sąd nie jest przekonany, jak chciałby p.Mazur, że błędy te trzeba oceniać groźny motyw ze strony rządu. Ale, jakby nie było, błędy te zachwiały zaufanie Sądu w wiarygodność dokumentacji.
 
Zawartość tych zeznań jest jeszcze bardziej niepokojąca. Po pierwsze, rząd przedstawił 14 zeznań p.Zirajewskiego, wziętych w ciągu okresu 4 lat, gdy czytane razem, zawierają one tyle nieścisłości, że trudno jest uwierzyć, iż rząd myślał, że może je przedstawić bez zachwiania prawdopodobieństwa. W swoim pierwszym zeznaniu 9.04.1999 p.Zirajewski podał, że Tomek Nowosad zaakceptował kontrakt zamordowania „wielkiego psa ze stolicy”, że też brał udział w spotkaniu w hotelu Marina w marcu lub kwietniu 1998, a w spotkaniu brało udział 6 mążczyzn – Nikodem Stokarczak, p.Nowosad, p.Zirajewski i trzech nieznanych mu mężczyzn. Podał też, że kilka dni po spotkaniu w hotelu Marina, spotkał Sergieja, ktory powiedział mu, że p.Nowosad zaproponował mu „załatwienie policjanta”. Także tego dnia, p.Zirajewski identyfikował z 93 zdjęć, człowieka, którego widział z p.Nowosadem – nie zidentyfikował p.Mazura – co więcej, nie wspomniał nawet p.Mazura, nie wspomniał też amerykańskiego biznesmena ani nic w tym sensie.
4 m-ce później, p.Zirajewski zeznał tym razem, że w spotkaniu brało udział 4 mężczyzn (Nikodem Stokarczak, p.Zirajewski i 2 nieznanych mu meżczyzn, ale p.Stokarczak powiedział mu, że są to Słowik i Edward Mazur). Nie wspomina ani słowem p.Nowosada. Po tym jak na początku wspomniał Mazura, p.Zirajewski zaczął nazywać go „Edek”, a Nikodem nazywał go „Bako”. Stwierdził też, że widział „Edka” wcześniej na spotkaniu z p.Stokarczakiem, na parkingu w Wilanowie. W zeznaniu z 19.08.1999 podał, że to nie p.Nowosad, ale on (Zirajewski) jest odpowiedzialny za zatrudnienie zabójcy i to on a nie p.Nowosad zaaranżował zaangażowanie Sergieja. Następnie oświadczył, że brał udział w innym spotkaniu w hotelu Marina z udziałem 5 innych meżczczyzn – panów Stokarczaka, Nowosada, Kartofla i 2 nieznanych mu. Ani gen. Papała, ani morderstwo nie były dyskutowane.
 
Kilka tygodni później 9.09.1999 p.Zirajewski zeznawał znowu. Tym razem opisał 2 spotkania w hotelu Marina. Na pierwszym, na którym obecni byli panowie Stokarczak, Kartofel, Zirajewski i jeszcze jeden meżczyzna ( nie Mazur), którego rozpoznał na fotografi, rozmawiali generalnie o „morderstwie psa z W-wy”, ale inne szczegóły nie były omawiane. Podał też, że był odpowiedzialny za znalezienie zabójcy i że zatrudnił Sergieja do tej roboty. Podał również, iż na drugim spotkaniu, na którym byli Słowik i Mazur, pokazano mu zdjęcia gen. Papały.
 
Następne przesłuchanie, przynajmniej tak jest w dokumentach przedstawionych Sądowi, było półtora roku później. Tym razem p.Zirajewski „sprowadził” z powrotem p.Nowosada jako podżegacza, podając, że „Nowosad prawdopodobnie spotkał Kartofla. Rozmawiali oni o kontrakcie na zamordowanie kogoś z W-wy”. Na spotkaniu w hotelu Marina byli panowie Zirajewski, Stokarczak, Kartofel i „Bako”, nie rozmawiano na tym spotkaniu o gen. Papale. Podał też, że było drugie spotkanie, na którym byli obecni panowie Stokarczak, Zirajewski i 2 meżczyzn,   których on nie zna, rozmowa dotyczyła konfliktu p. Stokarczaka z p.Słowikiem i nie rozmawiano o gen.Papale, czy o morderstwie. To zeznanie implikuje p.Mazura, w najlepszym wypadku, jako uczestnika spotkania - na którym nie rozmawiano o morderstwie gen.Papały – z ludźmi aktywnymi w zorganizowanej przestępczości.
 
Jeszcze dalej podważają wiarygodność zeznań p.Zirajewskiego, iż w kilku z nich przyznaje, że kłamał pod przysięgą, że przyznał się w gruncie rzeczy do wymyślenia powiązań pomiędzy p.Mazurem a gen.Papałą albo, że przyznał się do do podania informacji w zamian za zredukowanie  kary za morderstwo, za które był w tym czasie zatrzymany. W zeznaniu z 30.05.2001 p.Zirajewski mówił o dwóch spotkaniach w hotelu Marina; podał, że o gen.Papała nie rozmawiano na żadnym z tych spotkań, ale po pierwszym Nikoś powiedział mu, że będzie kontrakt na morderstwo w W-Wie. Znamienne jest, że p.Zirajewski zeznał, że po jego aresztowaniu, gdy usłyszał o morderstwie gen.Papały w wiadomościach, „zbudował hipotezę”, że spotkania w hotelu Marina dotyczyły kontraktu na zamordowanie gen.Papały. Co gorsza, przyznaje, że zaoferował te „hipotezy”, aby uzyskać korzyści tzn. zredukowany wyrok za mordestwo. Zgodnie z dok. rządowymi plan ten pracował; „oficjalna notatka” mówi, że p.Zirajewski „był tymczasowo aresztowany...jako osoba podejrzana o polecenie i udział...w morderstwie p.Suleja. Złożył szczegółowe i wiarygodne zeznania w tej sprawie. Biorąc to pod uwagę, Sąd I inst. Skazał go na 12 lat. Sprawa została przekazana do SA i zalecono zmianę wyroku. Rządowe dokumenty wskazują, że p.Zirajewski ma zredukowaną karę.
W zeznaniu z 30.05.2001, p.Zirajewski podał, że jego wcześniejsze zeznania zawierały zfabrykowane fakty, oparte na jego „hipotezie”, ale obecne zeznanie jest prawdą „dzisiaj podaję gołe fakty bez moich komentarzy czy wniosków” To jest bardzo ważne dla p.Mazura, ponieważ w tym zeznaniu nie ma ani słowa, które mogłyby łączyć gen.Papałę z p.Mazurem.
Nawet gdyby Sąd zaakceptował, że p. Mazur i „Bako” są tę samą osobą, jedzne co można przypisać Bako jest to, iż był obecny na pierwszym spotkaniu w hotelu Marina – gdzie „ nie było rozmowy o Papale”
Prosty fakt przebywania w towarzystwie ludzi związanych ze zorganizowaną przestępczością nie jest przestępstwem i nie może być podstawą extradycji. P.Zirajewski powiedział, że po spotkaniu Nikoś powiedział mu, że będzie kontrakt na kogoś w W-wie, ale nie ma to żadnego związku z Bako czy p.Mazurem. Opisał on też drugie spotkanie w hotelu Marina, ale na liście obecnych nie ma Bako/Mazura, podał też, że omawiane sprawy nie miały żadnego związku z ge.Papałą. W skrócie, zeznanie p.Zirajewskiego, które jest „ewangielią” (dosł) sprawy, nie implikuje p.Mazura w żadnym przestęstwie i nie może być podstawą  do uwierzenia, że podżegał on kogoś do zamordowania gen.Papały.
 
Zeznanie z 7.01.2003 p.Zirajewski rozpoczyna przyznając, że;
„w moich pierwszych zeznaniach w tej sprawie nie powiedziałem całej prawdy, bo obawiałem się o bezpieczeństwo moich ukochanych, niemniej jednak zdecydowałem się powiedzieć wszystko co wiem, moja sytuacja polepszy się ponieważ moja sprawa jest obecnie w SA Gdańsk. Byłem poinformowany przez przesłuchującego w tej sprawie, że art.60 & 4 KK daje możliwość zredukowania kary, „jeżeli odkryje fakty” w innej sprawie. W zeznaniach z 2002 powiedziałem prawdę nie ukrywając niczego, a rozbieżności wynikają z faktu, że jestem aresztowany prawie 5 lat, i minęło prwie 5 lat od chwili gdy byłem świadkiem tych wydarzeń”.
 
Innymi słowy p.Zirajewski zeznaje po to, aby zredukować swoją karę za morderstwo. Ten fakt wykracza daleko poza pytanie o wiarygodność; to eliminuje jedyną rządową ewidencję.
.
P.Zirajewski nie wplątał siebie w to przestępstwo, w jednych zeznaniach podawał, że to on zatrudnił zabójcę ( ale nie zabójcę który dokonał morderstwa), w innych podał, że kto inny był odpowiedzialny. A rzeczywistości, rola jego zmienia się z zeznania na zeznanie.
Jedyny świadek, który może poświadczyć cokolwiek dot. spotkania w hotelu Marina jest Artur Zieliński. I jak Sąd wyjaśni poniżej, jego zeznania są równie podejrzane. Jeszcze bardziej znamienne jest, iż dwa z zeznań p.Zielińskiego są kompletnie różne niż zeznania p.Zirajewskiego, a jedno zeznanie gdzie potwierdza to co powiedział p.Zirajewski jest również nieprzydatne; wprawdzie potwierdza istnienie spotkania w hotelu Marina, ale równocześnie zaprzecza najważniejszemu aspektowi; p.Zieliński powiedział że p.Zirajewski nie brał udziału w tym spotkaniu. W skrócie z zeznania p.Zielińskiego, nie wynika nic, co mogłoby uwiarygodnić tak niewiarygodne i podejrzane zeznanie p.Zirajewskiego. Nie ma też nic innego w dokumentach co wzmocniłoby jego zeznania.
 
Rząd podkreśla, że p.Mazur był w Polsce w czasie kiedy p.Zirajewski twierdzi, że był namawiany do morderstwa gen.Papały. I sugeruje, że fakt ten niezależnie kolaboruje z zeznaniami p.Zirajewskiego. Po pierwsze p.Zirajewski nigdy nie sprecyzował dokładnie czasu, kiedy namawianie miało miejsce; podał, że spotkanie miało miejsce w lutym, marcu albo kwietniu 1998, a także podał że wie, iż to się działo przed 8.04.1998; który był dniem kiedy jego samochód wybuchł. Rządowy argument byłby mocniejszy gdyby p.Zirajewski podał dokładną datę, albo chociaż tydzień – a p.Mazur byłby w Polsce w tym czasie. Ale nawet wtedy, jak dołączone dokumenty podróży wskazują jasno, p.Mazur był w Polsce cały czas. Dokumenty od kwietnia 1991 do marca 2002 wskazują, że p.Mazur podróżował do Polski przeciętnie co najmniej 10 razy każdego roku, czasami przebywając w Polsce tygodniami. Jego podróże podczas okresu kiedy namawianie miało miejsce jest typowe dla jego podróżowania- lata przed i po okresie o którym mówi p.Zirajewski, lata w których nic złego się nie stało. Na każdy wzięty   m-c czy dwa prawdodopodobieństwo, że p.Mazur był w Polsce jest bardzo wysokie. Dlatego jest najzwyczajniej niemożliwe przywiązywanie jakiegokolwiek znaczenia do faktu, że p.Mazur był w Polsce w okresie, który bardzo luźno określił p.Zirajewski.
 
Na koniec rząd „robi dużo hałasu” na temat identyfikacji p.Mazura 27.02.2002. Zobaczywszy dokum. zdjęciową z tej czynności, Sąd uważa, że identyfikacja ta bardziej pogrąża niż wzmacnia sprawę rządową. Nawet agent Boertje ( z Departamentu Stanu, trąbią w tę samą trąbę co rząd- oczywista polityka „przyjaciół”) przyznał, że 3 mężczyzn na identyfikacji nie przypominało ani trochę p.Mazura. Najbardziej niepokojący jest fakt, że 3 mężczyzn było ubranych na ciemno, podczas gdy p.Mazur był ubrany w czerwoną, trochę za dużą kurtkę. I co najważniejsze, pomimo przedstawiania tego faktu na słuchaniu innaczej, rząd przyznał teraz, że Polacy „kazali p.Mazurowi zdjąć marynarkę i dali mu do założenia codzienną kurtkę w celu, aby jego ubranie nie wzglądało tak formalnie” (tutaj podkreślenie sędziego!)
Równie dobrze mogliby założyć mu tablicę do strzelania na piersi, albo ogłoszenie na głowie mówiące „wybierz mnie”. Identyfikacja p.Zirajewskiego nigdy nie przeszłaby w tym kraju. Biorąc pod uwagę, że zeznania p.Zirajewskiego nie zawierają rysopisu p.Mazura – przeciwnie, kiedy był o to pytany podał, że nie może opisać p.Mazura – jego identyfikacja p.Mazura w tej sugerującej linii jest bardzo podejrzana.
W rzeczywistości poleganie rządu na tej identyfikacji jest szokujące i obrażające, szczególnie  w świetle najnowszej rewelacji, że ta czerwona kurtka była „wmuszona” p.Mazurowi przez policję. ( Sąd dowiedział się o tym z odpowiedzi Mazura po słuchaniu! Dop. Mój)
 
 Zadziwiający jest fakt,iż pomimo przyznania się do tego, że zmuszono p.Mazura do zdjęcia marynarki i włożenia czerwonej kurtki, rząd dalej upiera się i oskarża p.Mazura o kłamstwo pod przysięgą, kiedy powiedział, że na identyfikację założył garnitur.
 
Nastąpny rządowy świadek A.Zieliński, nie jest bardziej wiarygodny niż P.Zirajewski. 26.07.2004 p.Zieliński został skonfrontowany z zeznaniami p.Zirajewskiego co do jego obecności na spotkaniu w hotelu Marina i zdecydowanie zaprzeczył; powiedział, że nie zna p.Mazura, nie zna p.Zirajewskiego i nie przypomina sobie spotkania z p.Skotarczakiem w hotelu Marina, poza jednym przypadkiem i to nie miało nic wspólnego z gen.Papałą, p.Mazurem czy morderstwem. To zeznanie pokrywało się z zeznaniem 6 tygodni wcześniej 16.06.2004, kiedy p.Zieliński podał taką samą opowiastkę, nic na temat p.Mazura czy morderstwa gen.Papały, w rzeczywistości załączone dokumenty podają że „ nie załączona część zeznań” wskazuje, że p.Zieliński „potwierdza swoją znajomość z Ryszardem Boguckim, ale zaprzecza, że spotkanie i rozmowa miały miejsce w Gdańsku z E.Mazurem i A.Zirajewskim w kwietniu 1998” Po czym dwa lata później 23.06.2006, p.Zieliński w oczywistym „nagłym olśnieniu”, potwierdził zeznania p.Rażniaka o spotkaniu z Nikodemem Skotarczakiem i Edwardem Mazurem gdzie „morderstwo gen.Papały było wspominane”. Rząd argumentuje, że p.Zieliński zmienił zeznania i zdecydował się powiedzieć prawdę ponieważ zdał sobie sprawę, że jego przyjaciel – p.Rażniak – zdradził go – p.Mazur twierdzi, że Zieliński wskazał na niego, ponieważ zdał sobie sprawę, że może osiągnąć korzyści przyjmując wersję p.Rażniaka. Uczciwe mówiąc Sąd nie ma wystarczających informacji, aby zdeterminować, który scenariusz jest bardziej prawdopodobny, niemniej jest to trochę dziwne, że p.Zieliński nie powiedział nic dopóki p.Rażniak nie dał mu tej wersji (opowiastki).
Charakterystyczne i ważne jest, że rząd usiłuje udowodnić, iż zeznania p.Zielińskiego potwierdzają zeznania p.Zirajewskiego, a przecież ich nie potwierdzają. Faktycznie zeznania p.Zielińskiego z 23.06.2006 zaprzeczają zeznaniom p.Zirajewskiego w bardzo istotnym aspekcie; p.Zieliński bardzo wyraźnie podał, że na spotkaniu w hotelu Marina był tylko on, p.Skotarczak i p.Mazur; bardzo wyraźnie podał kiedy zapytano go o p.Zirajewskiego czy tam był „Nie pamiętam tego człowieka, nie mogę go rozpoznać”
Na koniec, co do zeznań p.Zielińskiego, Sąd zauważa że w zeznaniu z 23.06.2006, jedynym w którym jest mowa o p.Mazurze, jest również podejrzane. Zeznanie to, jeżeli mu uwierzymy, nie implikuje go w żadnym przestępstwie, w najgorszym wypadku zeznanie to sugeruje, że jest on winny usiłowania pomocy swojemu przyjacielowi wyjść z więzienia wcześniej i usiłowania „wycyckania” człowieka, który planował zamordowanie polskiego najwyższego rangą policjanta. Podobnie jak zeznania p.Zirajewskiego, zeznaniu p.Zielińskiego z 23.06.2006 brakuje indicia wiarygodności i nie jest wystarczające do udowodnienia prawdopodobieństwa przestępstwa, tyle rząd przyznał wybierając i opierając się na zeznaniach p.Zirajewskiego, a nie Zielińskiego
 
Sąd nie będzie spekulował dlaczego Biuro Krajowej Prokuratury dołączyło dodatkowe zeznania pp. Rażniaka i Zielińskiego 7.07.2007 do Departamentu Sprawiedliwości. Zał. List mówi, że to dołączenie jest efektem korespondencji. Co jest jasne, jakby nie było, to to że zeznania zostały odebrane 9 i 23 czerwca 2006, więcej niż rok po formalnym żądaniu 4.04.2005 extradycji p.Mazura i 8 lat po wydarzeniach. Jeżeli te zeznania miały wzmocnić  prawdopodobieństwo przestępstwa to „nie udało im się to nieszczęśliwie” (dosłownie).
 
Zeznania p. Marcina Puczyńskiego były najbardziej prawdopodobne i wiarygodne w tej sprawie; p.Puczyński wygląda na to, że nie ma kryminalnej historii i powodu aby kłamać. Ale dokładna analiza jego zeznań dowodzi, że nie mogą one popierać ustaleń do prawdopodopodobieństwa przestępstwa, by dać wiarę iż E.Mazur namawiał A.Zirajewskiego do zamordowania gen.Papały. Po pierwsze, pomimo, że jego zeznania są na niekorzyść p.Mazura, sugerując, że spędzał on czas z ludźmi uwikłanymi w zorganizowaną przestępczość, to nie jest to przestępstwo, dla którego Rzeczpospolita Polska żąda extradycji. Zeznania p.Puczyńskiego nie implikują p.Mazura w morderstwo gen.Papały, czy namawiania do morderstwa. Najważniejsze z perspektywy Sądu jest to, że zeznania p.Puczyńskiego nie potwierdzają w żaden sposób zeznań p.Zirajewskiego. W rzeczywistości nawet p.Zirajewski w 14 zeznaniach nigdy nie wspomnał nawet p.Kanigowskiego.
 
Nastąpne zeznanie, innego polskiego kryminalisty p.Trelli, jest podobnie bez wartości; w najlepszym wypadku potwierdza przebywanie p.Mazura w towarzystwie p.Skotarczaka – nie ma się czym chwalić ale to nie przestępstwo. Nie zaoferował on nic z czego Sąd mógłby wyciągnąć konkluzję, że p.Mazur namawiał A.Zirajewskiego do morderstwa Papały. Nie potwierdził on zeznań p.Zirajewskiego a tenże nigdy nie wspomiana p.Trelli w zeznaniach.
 
Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że jest bardzo dużo ewidencji, łączącej p.Mazura – człowieka bez kryminalnej przeszłości w obydwu swoich ojczyznach – z różnymi ludzmi związanymi ze zorganizowaną przestępczością. Jest to zaskakujące (biorąc pod uwagę wiedzę Sądu na temat egzystencji p. Mazura tutaj w USA) – ale nie jest to przestępstwem. Rzeczpospolita Polska żąda extradycji p.Mazura aby odpowiedział za namawianie Artura Zirajewskiego do morderstwa gen. Papały i ten Sąd jest zobligowany uznać to żądanie, ale tylko wtedy kiedy dowody bedą wystarczające aby zgodnie ze zdrowym rozsądkiem uwierzyć, że podejrzany mógł popełnić przestępstwo. Dowody mogą co najwyżej zgodnie ze zdrowym rozsądkiem wskazywać, że p.Mazur zadawał się z podejrzanymi typami. Nie jest to wystarczające by wysłać go do Polski...”
 
Amerykański wyrok w tej sprawie dobitnie ukazał ciężką porażkę prokuratury oraz niesłychaną degrengoladę i kompletną niemoc polskiego wymiaru sprawiedliwości.
 
To co dla amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości nadaje się tylko do kosza, dla polskich prokuratorów ma walor porażających, twardych i oczywistych dowodów. Dla sądu federalnego Stanów Zjednoczonych zeznania płatnego mordercy ciągle zmieniającego swoje wersje zeznań w zależności od zapotrzebowania prokuratorów, nadają się tylko na makulaturę.
 
Prokuratorzy zapomnieli, że sprawa będzie rozpatrywana przez sąd, w którym liczą się dowody i fakty, a nie populistyczna potrzeba „wsadzenia” kogokolwiek.
 
O ekspertyzie psychologicznej, która znalazła się w aktach śledztwa w sprawie zamachu na b. komendanta głównego policji, poinformowała PAP w 2009r. Opinia ta dotyczy wiarygodności Artura Zirajewskiego. Konkluzja opinii biegłego psychologa - zeznania Zirajewskiego: "Nie spełniają większości psychologicznych standardów wiarygodności". Opinię tę wykonano na zlecenie prokuratury w połowie 2009r.
 
Pozostaje tylko zapytać, po cóż była prokuraturze ta opinia w 2009r? I dlaczego nie zrobiono tej opinii w 2002r.? Czy dalej jedyne osiągnięcie 11 lat śledztwa w sprawie zabójstwa gen.Papały to zeznania Zirajewskiego?
 
W dzisiejsze doniesieniach mediów o śmierci Zirajewskiego, dalej nazywany jest głównym świadkiem w sprawie zabójstwa gen.Papały. Jeżeli tak rzeczywiście jest, to wszyscy ministrowie sprawiedliwości od chwili zabójstwa gen. Papały do dzisiaj powinni stanąć przed Trybunałem Stanu.
 
Sprawa ekstradycji Mazura wraca też co jakiś czas na pierwsze strony.
„...Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma wysłał pismo do Hillary Clinton z pytaniem, gdzie utknęła sprawa ekstradycji Edwarda Mazura. Czuma chce jasnej deklaracji: co dalej ze sprawą polonijnego biznesmena, który jest podejrzewany o podżeganie do zabójstwa byłego szefa policji gen. Marka Papały...”
Zaiste zadziwiająca jest niekompetencja tych doniesień prasowych. Sędzia Arlander Keys ocenił dowody polskiej strony i wydał prawomocne orzeczenie.
 
Jedyną możliwością było odwołanie się od tego wyroku, lub przesłanie nowego wniosku o ekstradycję. Ale podstawą odwołania mógłby być tylko i wyłącznie błąd ( błędy) proceduralne sędziego Keys. Strona polska nie odwołała się. Natomiast nowego wniosku nie można „wyprodukować” ...bo dalej Zijarewski jest głównym świadkiem.
 
Ameryka to nie Polska i tam minister nie straszy sędziego. Nie mogła tego zrobić Condolisa Rice.
Hilary Clinton już nawet nie ma ewentualnie kogo naciskać, bo sprawa jest zakończona. Koniec i kropka.
 
Hilary Clinton może co najwyżej pokiwać głową nad polskimi niedoukami. Sprawa nigdzie nie utknęła, jest po prostu zakończona. Przesyłanie podobno nowych, tajemniczych dowodów Sekretarzowi Stanu nie prowadzi do niczego, chyba tylko mydleniu oczu społeczeństwu, że coż się robi w sprawie morderstwa Papały.
 
 
 
 

11 komentarzy

avatar użytkownika Kisiel

1. faxe

Proszę napisać, z jakiego źródła Pan korzystał tworząc ten dziwny wpis o sprawie Papały? Mi to wygląda na Latkowskiego. Dla równowagi przytoczę wywiad z jesieni 2008 roku z prokuratorem Mierzewskim, bowiem w tym, co Pan napisał, jest wiele stwierdzeń wątpliwych. "Edward Mazur Ekstradycja II Rozmawiali Agnieszka Kublik i Wojciech Czuchnowski 2008-10-09, ostatnia aktualizacja 2008-10-08 20:51 Prokurator Jerzy Mierzewski: Mazur nie był sam. Nie sądzę, żeby akurat jeden Mazur sobie to wymyślił. Przecież nie strzelał, na miejscu przestępstwa był po zabójstwie. A ktoś strzelał, było tam jeszcze kilka innych osób. Jest kogo szukać Rozmowa z Jerzym Mierzewskim, prokuratorem, który od dziesięciu lat prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały, byłego komendanta głównego policji zastrzelonego w 1998 r. Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski: Ma pan jeszcze szansę dopaść Edwarda Mazura? Jerzy Mierzewski: Bóg raczy wiedzieć. Ma pan nowe dowody przeciw niemu? - Mam. Czy to nowy świadek potwierdzający, że Mazur zlecał zabicie Papały? - Nowi świadkowie. Więcej nie mogę mówić. Gdy latem 2007 r. amerykański sędzia orzekł, że nie wyda Mazura, nie opuściliśmy rąk. Prowadzimy śledztwo i docieramy do nowych dowodów. Czy te dowody potwierdzają to, co już wiadomo, czy nowe okoliczności? - I tak, i tak. Ale nie będziemy dalej dywagować. Cały materiał przekazaliśmy stronie amerykańskiej. Nowy materiał jest na tyle mocny, że da podstawy amerykańskiemu sądowi do wydania Mazura? - Tak uważam. Naoczny świadek zabójstwa Marek Papała zginął 25 czerwca 1998 r. od strzału w głowę. Co pan wie o samym momencie zabójstwa? - Jest świadek, który wyglądał z okna bloku, gdzie mieszkał gen. Papała. Świadek widzi taki przebieg zdarzenia: generał parkuje samochód pod domem, otwiera drzwi, do samochodu podchodzi mężczyzna, strzela, przechodzi na drugą stronę parkingu i znika. Za chwilę do auta podbiega kobieta, mija na parkingu dwie inne osoby, zaczyna krzyczeć. To żona generała Małgorzata Papałowa, która akurat wyszła na spacer z psem. Ruszała ciało? - Tak. Małgorzata Papałowa szarpnęła męża, chciała sprawdzić, czy żyje, podobnie jak później pracownicy pogotowia. Bo zasada postępowania w takich wypadkach jest prosta: najpierw trzeba sprawdzić, czy można człowieka uratować. Skoro morderca podszedł tak blisko, stawiano hipotezę, że generał go znał. - To może być prawda, ale mógł też zabójcy nie znać. Z opisu świadka wynika, że generał zaparkował, otworzył drzwi i próbował wysiadać. I właśnie tym momencie między dwa samochody wchodzi człowiek, oddaje strzał i odchodzi. Papała mógł go nie widzieć? - Mógł widzieć i prawdopodobnie widział. W lusterku wstecznym? - Nie, przy wysiadaniu z samochodu można usłyszeć czy wyczuć jakiś ruch. Ale właśnie w chwili, kiedy mógł mordercę zobaczyć, padł strzał. Krzyknął? - Nie zdążył. To ułamek sekundy: otwarcie drzwi, wychylenie głowy, strzał. I po wszystkim. Świadek widział broń? - Nie. To, co widział w rękach mordercy, przypominało mu najbardziej gaśnicę samochodową. Przyjmujemy, że widział osłonę na rękę. To mogły być różne rzeczy: kawałek kartonu, torba foliowa. Osłona była mordercy potrzebna do zamaskowania broni i złapania łuski. W samochodzie znaleźliśmy pocisk pistoletowy, który przeszedł przez czaszkę generała. Łuski nie mamy. Świadek widział mordercę wyraźnie? - Niestety, nie. Odległość była na tyle mała, że widział zdarzenie, ale na tyle duża, że nie mógł zauważyć rysów twarzy. Ubranie, sposób poruszania się, czapka... - To wszystko jest dokładnie opisane. Mamy ogólną sylwetkę sprawcy i przede wszystkim przebieg zdarzenia, który wyklucza inne hipotezy, np. że ktoś próbował generała napaść, doszło do szarpaniny i padł strzał albo że to żona zabiła. Wielokrotnie zarzucano, że na miejscu zbrodni było zbyt wiele osób, które zatarły ślady. Dlatego między innymi po dziesięciu latach wciąż nie wiecie, kto stał za jednym z najważniejszych morderstw w Polsce. - Bzdura kompletna. Wszystkie ślady natychmiast zabezpieczono, ekipy pracowały kilkadziesiąt godzin. Ja przyjechałem na miejsce mniej więcej godzinę po zabójstwie. Teren był ogrodzony na dużej przestrzeni. Był tam tłum różnych osób mniej albo bardziej prominentnych, ale daleko za taśmą. Czy ten tłum mógł utrudnić psom wytropienie śladów mordercy? - Nie sądzę. Pies - zgodnie z opisem świadka - doprowadził do miejsca, gdzie zabójca prawdopodobnie wsiadł do samochodu i odjechał. Tego dnia wieczorem Papała miał podjechać pod dom z rodziną, którą miał odebrać z Dworca Centralnego. Nie odebrał, bo pociąg się spóźnił, przyjechał sam. Czy gdyby był z rodziną, nie zginąłby? - Nie wiem. Pod blokiem miał być dokładnie o tej godzinie, o której przyjechał. Różnica była tylko jedna - był sam. Generał nie trzymał samochodu na parkingu, tylko w garażu kilkaset metrów od bloku. To idealne miejsce do strzału. Gdyby przyjechał z rodziną, wysadziłby ją pod blokiem i pojechał zaparkować w garażu. I wtedy mógłby paść strzał. Może morderca czekał pod blokiem, widział, że generał jest sam, i tu postanowił go zabić. Ale to tylko dywagacje. Rodzina? Zły trop Jest hipoteza, że tylko żona mogła wiedzieć, że Papała wróci sam. Mógł do niej dzwonić z dworca, że pociąg się spóźnia, więc wraca do domu. To by obciążało żonę. - To nie trzyma się kupy. Po co miałaby zabijać męża? Sprawdzaliście tę hipotezę? - Zawsze na początku zakłada się jako jedną z możliwych wersji udział kogoś z rodziny. Sprawdzaliśmy żonę bardzo dokładnie. Została zweryfikowana negatywnie. Nie miała motywu? Zazdrość? - Motywy mogą być przeróżne. Ale motywy to jedno, a dowody to drugie. Tych nie było. Jakie mieliście na początku wersje? - Przyjęliśmy 11 wersji - od najmniej do najbardziej prawdopodobnych. Wszystkie sprawdzaliśmy równolegle. Dlatego na początku grupa prowadząca postępowanie była bardzo duża. Zaangażowany był praktycznie cały ówczesny Wydział VI Prokuratury Okręgowej w Warszawie, czyli kilkanaście osób. Sprawdzaliście rodzinę generała? - Bardzo dokładnie. Wszystkie możliwe osoby z rodziny, które mogły mieć jakąkolwiek korzyść, motyw, cokolwiek. Nie znaleźliśmy żadnego dowodu na udział kogokolwiek z rodziny. A kuzyn, uczeń szkoły oficerskiej, którego długo brano pod uwagę jako ewentualnego sprawcę? - Ten wątek, sprawdzony bardzo dokładnie przez policję i funkcjonariuszy ABW, został wykluczony. Kuzyn miał motyw - generał nie chciał mu pomóc w kłopotach na uczelni. - Mógł mieć. To za mało, by uznać go winnym. Zmarnowaliście czas na badanie tropów rodzinnych? - Nie zmarnowaliśmy, tylko wyeliminowaliśmy jedną wersję. Marnowanie sił i środków to byłoby sprawdzanie wersji Grupa Solaris. ??? - Grupa Solaris to - według listu pewnego obywatela - grupa siedmiu najbogatszych Żydów na świecie kierowana przez Karola Wojtyłę, której celem było przeniesienie Ziemi do systemu planetarnego Solaris. I to dlatego gen. Papała został zastrzelony przez Putina z broni satelitarnej. Mam kilka tomów akt tego typu informacji. Jestem pewien, że po tym wywiadzie napłynie kolejna porcja listów z tego typu rewelacjami od "naocznych" świadków. Kochanki Papały zostały sprawdzone? - Nie wiem, kto to jest kochanka. W prawie nie ma takiego terminu. Mogę powiedzieć tylko, że wyeliminowaliśmy udział osób z rodziny i osób najbliższych gen. Papały. W niedawno wydanej książce Sylwestra Latkowskiego b. szef MSWiA Marek Biernacki mówi o homoseksualizmie Papały. To mógł być motyw? - Nie wiem, na jakiej podstawie pan Biernacki tak twierdzi. Przez te dziesięć lat nie natrafiono na żadną informację, która by wskazywała na jakiekolwiek powiązania generała ze światem homoseksualnym czy pedofilskim. Cytujemy Biernackiego za Latkowskim: „Mówiono mi, że sprawa jest dziwna, że śmierdzi, że mogą wchodzić sprawy homoseksualne, Papała był zainteresowany nie tylko paniami. Mówiono, że lepiej, by to nie wyszło na zewnątrz, bo wtedy będzie skandal - komendant główny policji podejrzany o związki homoseksualne". - Bzdura kompletna. Polityk, który powinien sprawę znać, opowiada bzdury? - Skąd ma ją znać? Biernacki mówił, że to sprawa honoru policji. - Mówić, że to sprawa honoru policji, to jedna rzecz, a druga - znać materiał dowodowy. Ile razy politycy żądali od pana materiałów sprawy? - Nigdy. Pan Biernacki nigdy nie żądał żadnej informacji z prokuratury, nigdy nie widział akt prokuratorskich na oczy. Politycy w gazetach, w telewizorniach opowiadają różne rzeczy z dużą pewnością siebie. A kiedy się ich przesłuchuje w charakterze świadków, natychmiast tracą pamięć i nie mają żadnych informacji, które mogą pomóc w śledztwie. Tych polityków przesłuchaliśmy wielu. „Dziad” i działka w Chotomowie Jakie wersje jeszcze badaliście? - Złodziej samochodowy, rozgoryczony policjant, zemsta przestępców. Papała miał nieformalne kontakty ze światem przestępczym? - Żadnych. Przynajmniej z tym, co powszechnie uważa się za mafię. A dom w Chotomowie pod Warszawą? Tam podobno dom mogli kupić tylko ci, których zaakceptuje „Dziad” [Henryk Niewiadomski, herszt gangu wołomińskiego; zmarł na zawał w więzieniu]. - Tam jest osiedle, na którym generał budował dom razem z Romanem Kurnikiem [wysoki funkcjonariusz MSW przed 1989 r., gen. Kiszczak awansował go w 1990 r. na wicedyrektora kadr MSW; w 1997 r. zastępca komendanta głównego policji Marka Papały] i paroma innymi osobami związanymi z wywiadem, policją, służbami itd. I było tam kilka działek należących do rodziny Niewiadomskich. Mieszali się tam przestępcy ze światem polityki, biznesu? - Nie sądzę. Może Papała kupił działkę dlatego, że świat przestępczy się zgodził? - Bzdura kompletna. Skąd ta pewność? - Działka generała, jak inne na tym osiedlu, została przez niego kupiona w zupełnie normalny, legalny sposób. Ale przecież wersja, że zleceniodawcą był Mazur, wiąże się ze światem przestępczym. - W jakimś sensie tak. Ale na początku Mazura nie brano pod uwagę. Zaraz po zabójstwie został przesłuchany tylko jako świadek, bo tego dnia spotkał się z gen. Papałą, potem był na miejscu zbrodni. Biegał tam, lamentował? - Podobno sprawiał wrażenie wstrząśniętego. Może powodem morderstwa były długi Papały? - Majątek generała sprawdzaliśmy pod każdym kątem, także korupcyjnym. Nie znaleźliśmy nic, co mogłoby wskazywać na jakiekolwiek dziwne zobowiązania finansowe. Jest świadek, który twierdzi, że pożyczył mu kilkanaście tysięcy złotych. Ale czy była taka pożyczka - nie wiem. Nikt o niej nie słyszał. Żona nie wiedziała? - Nie, i nikt inny z otoczenia gen. Papały, najbliższych znajomych, rodziny. Mógł nikomu nie powiedzieć. - Można tak założyć. Nie znam cennika zabójstw w Polsce Kto śledził Papałę przed śmiercią? - Osoby, które udało nam się zidentyfikować. I? - Żadnych nazwisk. Przecież na miejscu był Ryszard Bogucki [gangster, prawomocnie skazany na 25 lat więzienia za zabicie w 1999 r. „Pershinga”, szefa mafii pruszkowskiej]. - Generalnie, była to grupa Jeremiasza Barańskiego. Prowadzili jego obserwację mniej więcej od kwietnia 1998 r. Po co? - Żeby go zabić. Na czyje zlecenie? - Nie wiemy. Barański nam nic nie powie, powiesił się [7 maja 2003 r. w areszcie w Wiedniu, gdzie siedział za zlecenie zabójstwa b. ministra sportu Jacka Dębskiego]. Jakie ma pan hipotezy o udziale „Baraniny”? - Że z kimś się dogadał, ktoś mu zapłacił. Mazur? - Trzeba zapytać Mazura. Ale nie mogę go przesłuchać. Skąd się wziął wątek Mazura, zleceniodawcy zabójstwa? - W 1999 r. zeznań Artura Zirajewskiego ["Iwan", gangster z tzw. klubu płatnych zabójców w Trójmieście] wiemy, że na początku kwietnia 1998 r. w Gdańsku w hotelu Marina spotkali się z nim: Mazur, Nikodem Skotarczak ["Nikoś", szef mafii w Trójmieście, zastrzelony przed zabójstwem Papały] i Andrzej Zieliński ["Słowik", jeden z założycieli "Pruszkowa", siedzi w więzieniu]. Mieli Zirajewskiemu zaproponować 40 tys. dol. za zabicie gen. Papały. Potwierdziliśmy, że doszło do takiego spotkania w tym miejscu, w tym czasie, i że chodziło o zlecenie zabójstwa generała. Potwierdził to tylko „Słowik”, ale dopiero po jakimś czasie. „Nikoś” nie, bo zabito go przed śmiercią Papały, a wtedy nic nie wiedzieliście o spotkaniu w Marinie. A Mazur zaprzecza. - Nie mogę brać pod uwagę zeznań, które Mazur złożył jako świadek. Zgodnie z polskim prawem one nie istnieją od chwili postawienia mu zarzutu. Jak wyglądało spotkanie w Marinie? - Według świadków Mazur, Skotarczak i Zieliński nakłonili Zirajewskiego, by za 40 tys. dol. zabił gen. Papałę. Zirajewski miał im powiedzieć, że zna mężczyznę, który się tego podejmie. Dlaczego aż tyle osób Mazur wtajemniczył? - Aż tyle? Tylko cztery, żywotnie tym zainteresowane. Żywotnie zainteresowane? - Mają dostać za to pieniądze, prawda? Nieduże jak za zabicie szefa policji. Nawet byłego. - Zależy dla kogo i w jakim czasie. W Marinie mówi się o "grubym psie", pokazują wycięte z gazety zdjęcie generała. Dla nich ważne jest, że trzeba zastrzelić jakiegoś policjanta za 40 tys. dol. To się strzela. Nie chodziło im o likwidację byłego komendanta? - Nie, to było proste zlecenie: zabijcie człowieka, dostaniecie pieniądze. A potem może jeszcze będą inne intratne zlecenia. Zabić szefa policji to ogromne ryzyko. Za tylko 40 tys. dol.? - Twierdzą, że się nie targowali. Inne zabójstwa są tak samo wyceniane? - Nie mam pojęcia. Nie znam cennika zabójstw w tym kraju. To niewiarygodne. Przecież pan oskarżał hersztów „Pruszkowa”! - Gang pruszkowski nie wydawał legitymacji członkowskich i nie drukował cennika przestępstw. Mazur w Marinie spotkał się podobno z „klubem płatnych zabójców”. Klub musiał mieć cennik. - Nie znam tych stawek. Być może były wywieszone w tym klubie. Ile osób znało plan zamachu Czy „Słowik” wie, dlaczego miał zginąć Papała? - Nie, nie zna motywu. Ale potwierdza fakt spotkania i jego przebieg. Motyw zna Mazur. Tak sądzę. Mazur twierdzi, że nie był wtedy w Gdańsku, w ogóle nie było go w Polsce. - Przede mną niczego nie twierdził. To, co mówił przed amerykańskim sądem, to jedno. To, co mówił przesłuchiwany jako świadek w Polsce, to drugie. Od kiedy jest podejrzanym, te jego zeznania nie mogą być brane pod uwagę. A jako podejrzany jeszcze się nie wypowiedział. Ma pan dowód na to, że Mazur był wtedy w Polsce? - Mam. Dokumenty o przekraczaniu granicy, zameldowania z hoteli, potwierdzenia jego wizyt nie tylko w Warszawie. W Gdańsku? - W Gdańsku nie, bo w Gdańsku nie nocował. Nie płacił kartą kredytową w Gdańsku? - Nie. W Polsce nigdy nie płacił kartą, zawsze gotówką. Sprytne. Dlaczego? - Proszę zapytać jego. Amerykański sędzia, który rozpatrywał wniosek o ekstradycję, twierdzi w uzasadnieniu odmowy: „W argumentacji rządu [polskiego] jest mowa o 14 zeznaniach składanych przez pana Zirajewskiego w ciągu około czterech lat. Czytane jedno po drugim zeznania te zawierają tyle niespójności, że trudno wyobrazić sobie, by rząd uznał je za dowód istnienia prawdopodobnej podstawy do postawienia Mazurowi zarzutu współsprawstwa zabójstwa Papały”. - Komentarz sędziego wynika z nieznajomości polskiej procedury karnej. U nas sporządza się protokół z każdego przesłuchania. W USA - nie. Prokurator lub policjant robi tam tylko zbiorczą notatkę z kilku rozmów z ogólną oceną zeznań. I to trafia do sędziego, który przesłuchuje świadka lub podejrzanego. To nie Zirajewski przyszedł do nas z informacją o spotkaniu w Marinie. Mieliśmy innych świadków, że Zirajewski może mieć jakieś informacje o zabójstwie gen. Papały. Na tej podstawie zaczęliśmy przesłuchiwać Zirajewskiego. Byłbym szczęśliwym prokuratorem, gdyby świadkowie nie kłamali, a każdy podejrzany przyznawał się na pierwszym przesłuchaniu. Nie wierzę, że w USA przestępcy od razu mówią prawdę. Zirajewski jest aresztowany pod zarzutem przynajmniej jednego zabójstwa. Ma prawo bronić się, kombinować, nie odpowiadać na pytania. Gdy zaczął mówić prawdę, to też nie od razu całą. Skąd pan wie, że mówi prawdę? - Bo weryfikujemy to zeznaniami innych świadków. Takie przestępstwo jak nakłanianie do zabójstwa nie zostawia żadnych śladów kryminalistycznych, chyba że panowie się nawzajem nagrywają, a w 1998 r. nie było to takie modne. To zatem, co mówią, możemy weryfikować wyłącznie pośrednio. U Zirajewskiego udało się w sposób pośredni zweryfikować pozytywnie, że: spotkanie w Marinie odbyło się, propozycja zabójstwa gen. Papały padła i był tam Mazur. Sędzia uznał to za niewiarygodne. Bo Zirajewski kilka razy zmieniał wersję. - Nie zmieniał wersji, zmieniał szczegóły. Dlaczego? - Jest aresztowany, przesłuchiwany do jednej sprawy, do drugiej, do trzeciej. Kombinuje, usiłuje sobie przypomnieć. W końcu w 2002 r. mamy jakąś ostateczną wersję jego zeznań. Bardzo łatwo po latach wałkować poszczególne zdania: Dlaczego raz mówił tak, a drugi raz inaczej? Moim obowiązkiem jest zapisywać dokładnie tak, jak mówi świadek. Może kłamie, bo to dla niego korzystne? - Nie kłamie. Weryfikowaliśmy jego zeznania. Ale tak, przyznaję, ujawnienie informacji o zleceniu na Mazura[Papałę?] może być dla niego korzystne, co przecież nie znaczy, że kłamał. Zirajewski liczył - co jest zgodne z polskim prawem - że jeżeli w jednej sprawie złoży zeznania, które pomogą wymiarowi sprawiedliwości, może liczyć na złagodzenie wyroku w innej sprawie. Sędzia pisze: „Co charakterystyczne, pan Zirajewski zeznał, że kiedy usłyszał o zabójstwie gen. Papały po swym aresztowaniu, stworzył hipotezę, że spotkania w hotelu Marina dotyczyły zlecenia zabicia gen. Papały. Co gorsza, przyznaje, że wystąpił z tą hipotezą na podstawie własnych przemyśleń, próbując sobie załatwić złagodzenie kary za zarzucane mu zabójstwo, w związku z którym znajdował się w areszcie”. „Stworzył hipotezę” - czyli wymyślił? - Zirajewski zostaje aresztowany 30 kwietnia 1998 r., czyli przed zabójstwem generała, i nie wie, co się dalej dzieje ze zleceniem, które dostał w Marinie. Czekał na sygnał, nie doczekał się, poszedł siedzieć. Zlecenie przejął ktoś inny. W areszcie dowiaduje się, że w czerwcu zabito gen. Papałę. Dopiero wtedy kojarzy fakty i tworzy logiczną hipotezę, że "gruby pies" to miał być "ten Papała, o którym się mówi". Widzi zdjęcia gen. Papały, m.in. takie, jakie mu pokazano w Marinie. Zlecenie przejął Bogucki związany z „Baraniną”. A kiedy Mazur zlecał zabójstwo, Papałę już obserwowali ludzie Barańskiego. - No tak. W Marinie Zirajewski pyta: „Czy macie tego »grubego psa « pod jakąś kontrolą?”. Mazur mówi: „Tak, mamy”. I telefonuje. Po chwili mówi Zirajewskiemu, że jest w jakimś klubie Lotis czy Latis. Mazur udowadnia więc Zirajewskiemu, że generał jest śledzony. Rzeczywiście, w tym czasie gen. Papała jest na lekcji angielskiego w szkole Laris, nazwa brzmi podobnie do Lotis. Czyli Mazur współpracował z „Baraniną” już pewnie od kwietnia, bo wtedy Papała zaczął być śledzony. - Bingo. A zatem o planach Mazura wiedziały nie tylko trzy osoby obecne w Marinie, ale i Barański. No i dwójka, która śledziła Papałę. - Ta dwójka go obserwuje, nie wie po co. Oni się nawet nie dopytują. Wiedzą, że jak będą się bardzo dopytywać, skończą w lesie. Z zeznań 25 świadków amerykański sędzia wybrał tylko cztery Przesłaliście Amerykanom zeznania „Słowika”, które miały potwierdzać zeznania Zirajewskiego, że w Marinie Mazur planował zabójstwo. Tymczasem sędzia twierdzi: „Jedyne zeznanie [„Słowika”], które obciąża pana Mazura, jest podejrzane, ponieważ przynosi oczywistą korzyść zeznającemu”. - Co to znaczy "oczywistą korzyść"? Złagodzenie kary. - A nie. Moim zdaniem korzyść jest żadna. Sytuacja "Słowika" jest zupełnie inna. Po raz pierwszy w tej sprawie jest przesłuchiwany jako osoba, wobec której ma być rozszerzona ekstradycja z Hiszpanii. Wcześniej Hiszpania go nam wydała pod zarzutem udziału w gangu pruszkowskim. Na przedstawienie mu nowego zarzutu musi być zgoda sądu hiszpańskiego. Do takiej zgody niezbędne jest oświadczenie osoby, co do której się występuje. Według prawa polskiego nie jest to zeznanie świadka ani podejrzanego - tylko oświadczenie. "Słowik" w oświadczeniu zaprzeczał: Nie byłem na spotkaniu w Marinie, nie znam Mazura, w ogóle nie wiem, o co chodzi. Potem jest konfrontowany z Zirajewskim, który potwierdza: Tak, to ten człowiek, z którym siedziałem przy stoliku w Marinie. "Słowik": Nie znam tego człowieka, nigdy go nie widziałem. I to oświadczenie "Słowika" wraz z innymi materiałami, w tym zeznaniami Zirajewskiego, wysyłamy do Hiszpanii z prośbą, by tamtejszy sąd najwyższy wyraził zgodę na przedstawienie mu zarzutu nakłaniania Zirajewskiego do zabójstwa gen. Papały. Sąd hiszpański rozpatruje to w dwóch instancjach i mówi, że nasze materiały są dobre i że "Słowikowi" można przedstawić taki zarzut. Hiszpania wydaje nam go w lutym 2003 r. "Słowik" się nie przyznaje. Ale w czerwcu 2006 r. uzyskaliśmy zeznania Zygmunta Raźniaka [szef zarządu "Pruszkowa"], który twierdzi, że w maju 1998 r. spotkał "Słowika" w hotelu Gołębiewski w Mikołajkach - gdzie miał Raźniakowi powiedzieć, że Mazur złożył mu propozycję zabójstwa generała. Konfrontujemy Raźniaka ze "Słowikiem". Raźniak potwierdza to, co powiedział. "Słowik" jako podejrzany nadal zaprzecza. Po tej konfrontacji mówi, że chce pół godziny na konsultacje z obrońcą. Takie prawo podejrzanego. Po półgodzinie przystępujemy do przesłuchania. "Słowik" mówi: Rzeczywiście, Raźniak powiedział prawdę. Skoro macie takie ustalenia, to powiem, że byłem tam, był tam Mazur, był tam "Nikoś", padła taka propozycja. Ale to proponowano mnie, to nie ja proponowałem. I to jest jego linia obrony. Że nie jest współsprawcą? - Tak. Bo to nie on proponował zabójstwo, tylko jemu proponowano. No i twierdzi, że był tam przypadkowo. Nasz materiał przekazany Amerykanom to była pewna układanka, zeznania 25 świadków. Sędzia wyjął z tego cztery zeznania i to mu się nie złożyło w całość. Był stronniczy? - Nie wiem. Wiem jedno: zanim wniosek ekstradycyjny został wysłany do USA, ten sam materiał był oceniony przez sąd, który rozpatrywał zażalenie Mazura na zatrzymanie. Potem przez sąd, który tymczasowo aresztował "Słowika". Przez sąd hiszpański, który zgadzał się na przedstawienie "Słowikowi" zarzutów. Przez sąd, który tymczasowo aresztował Boguckiego. Przez sąd, który decydował o tymczasowym aresztowaniu Mazura. Wreszcie przez sąd, który wydał europejski nakaz aresztowania Mazura. I przez kolejne składy sądów, które przedłużały areszt "Słowika" i Boguckiego. A także przez kolejnych prokuratorów krajowych czy generalnych, którzy przedłużali śledztwo. Żaden z tych sądów nie miał żadnych wątpliwości, iż - jak to się ładnie mówi - istnieje uzasadnione prawdopodobieństwo, że podejrzani dokonali zarzucanych im czynów. Jedyny, który miał wątpliwości, to sędzia amerykański. Wziął pod uwagę czterech dowolnie wybranych świadków - z tych 25. Do reszty się nie odniósł. A w sądzie amerykańskim jest tak, że zapada postanowienie i koniec. Czy jakąś rolę mogły odegrać amerykańskie służby specjalne? Mazur mógł dla nich pracować? - Ja mogę się odnieść wyłącznie do tego, co zostało napisane w uzasadnieniu. Proponuję przyjąć robocze założenie, że amerykański sędzia nie jest bogiem, tylko normalnym człowiekiem, i mógł się pomylić. W filmie Latkowskiego o zabójstwie Papały szczeciński policjant twierdzi, że „Nikoś” i „Słowik” się nienawidzili, więc nie mogli się spotkać w Marinie. - To, że nie przepadali za sobą, nie było żadną tajemnicą. I co z tego? To nie była tego typu nienawiść, żeby się od razu pozbijali. Mieli interes do zrobienia. Potem ustaliliśmy, że mieli w notesach numery swoich telefonów. W notesie "Nikosia" są telefony nie tylko do "Słowika", ale i do paru innych osób. Dlaczego Mazur miałby zlecać zabójstwo Papały? - Nie wiem. Różnych motywów mogę podać kilka. Ale który z nich jest prawdziwy? Nie osłabia to hipotezy, że Mazur był zleceniodawcą? - Ja nie zakładam, że Mazur jest ostatnim ogniwem. Brak motywu to główna słabość zarzutów wobec Mazura. Jakie motywy wchodzą w grę? - Musiałbym za dużo powiedzieć. A nie chcę. Papała i Mazur znali się, lubili? - Znali się. Czy się lubili - nie wiem. Papała miał mieszkać u niego podczas kursu angielskiego. - Niekoniecznie. Nie wiem, czy miał u niego mieszkać. Dlaczego Mazur załatwiał mu kurs angielskiego? - Bo różnym osobom różne rzeczy załatwiał. Czerwony polar dla Mazura Sędzia amerykański wytknął wam jeszcze błąd przy tzw. okazaniu Mazura Zirajewskiemu 27 lutego 2002 r. Mazur był jednym z czterech mężczyzn, ale jedynym w czerwonej bluzie, pozostali mieli ciemne kurtki. - Mazur przyjechał na to okazanie w garniturze. Dobranie osób do okazania nie jest proste, bo trzeba znaleźć ludzi mniej więcej w tym samym wieku, o zbliżonych parametrach. Skąd ich bierzecie? - Wychodzi się na ulicę i prosi, żeby ktoś był łaskaw wziąć udział w okazaniu. Dziś płaci się za to 12 zł, wtedy 8 zł - za całe okazanie. Znaleźliśmy osoby zbliżone wiekiem i posturą do Mazura. Byli ubrani w sportowe ciemne bluzy, a Mazur w garniturze. Trzeba było na szybko coś zrobić. Jedyna dostępna garderoba to był ten czerwony polar. Pan żartuje? W gdańskiej prokuraturze nie było nic poza tym polarem? Żaden prokurator nie miał ciemnej bluzy, którą mógł pożyczyć? - Chyba właśnie za bardzo nie mógł. Ale to kompromituje okazanie. Dlatego amerykański sędzia nie uznał go za potwierdzenie, że Zirajewski rozpoznał Mazura jako gościa z Mariny. - To jedyny zarzut, z którym się mogę zgodzić. Czyja to wina? - Okazanie przygotowała ekipa policyjna z Gdańska, ja w tym czasie byłem w drugim pokoju. Mazura w czerwonej bluzie zobaczyłem, jak już trwało okazanie. Było za późno, żeby coś zrobić. Ale to ja odpowiadałem za całość, to mój błąd. Nie dopilnowałem tego. Co pan miał wtedy na sobie? - Sweter. Koloru nie pamiętam. Może byłby lepszy niż ta czerwona bluza? Nie podejrzewa pan, że ktoś specjalnie podsunął ten polar Mazurowi? - Nie, był to błąd z niedopatrzenia. Przyznaję się. Kto kazał wypuścić Mazura? Najgorszy dzień w tej sprawie. Po okazaniu Mazur spędza noc w areszcie i dzień później zostaje zwolniony. Prokuratorzy analizujący tę decyzję twierdzą, że to pański błąd, bo po słynnej naradzie u prokuratora krajowego Karola Napierskiego pan wcale nie dostał polecenia, by Mazura zwolnić. - Nie będę tego komentował. Chciał pan, żeby Mazur został zwolniony, czy nie? - Nie po to go zatrzymałem, żeby go wypuszczać. W prokuraturze obowiązuje hierarchia służbowa. O zatrzymaniu Mazura poinformowałem przełożonych: naczelnika mojego wydziału, a ten - zastępcę prokuratora okręgowego, prokuratora okręgowego, prokuratora apelacyjnego, zastępcę prokuratora apelacyjnego. I poleciłem Mazura przywieźć do Warszawy. Tu chciałem postawić mu zarzuty i wnioskować o areszt. Ale następnego dnia rano zapada decyzja, by wstrzymać te czynności, bo trzeba poinformować jeszcze wyższych przełożonych, czyli prokuratora krajowego Karola Napierskiego. Narada u niego trwa ok. pół godziny. I decyzja - zwolnić Mazura. Ja muszę wykonywać polecenia przełożonych. Polecenie pierwsze było: wstrzymać się na razie ze wszystkimi działaniami. Czyje polecenie? - Wstępnie było polecenie prokuratora okręgowego, potem kolejna narada u prokuratora apelacyjnego. Potem narada u prokuratora Napierskiego. Byli tam: prokurator krajowy Andrzej Kaucz, prokurator z biura ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej Artur Kassyk, zastępca prokuratora apelacyjnego w Warszawie Bogusław Michalski, nadzorujący to śledztwo Artur Morgała, p.o. zastępcy prokuratora okręgowego w Warszawie Marek Deczkowski. I tam padło polecenie: Mazura wypuścić. Polecenie pisemne? - Ustne. Nie wydało się panu podejrzane, że zwierzchnicy utrudniali panu postawienie Mazurowi zarzutu i przesłuchanie go po raz pierwszy w charakterze podejrzanego? - Nie wiem, czy utrudniali, czy nie. To po co kazali się panu wstrzymać z postawieniem zarzutu? - Może chcieli wiedzieć, jaki jest materiał? Jak pan ich przekonywał? - W prosty sposób: dla mnie Zirajewski jest wiarygodny. Byłem jedyny w tym towarzystwie, który z nim rozmawiał. Mam zeznania innych osób, a całość materiału jest na tyle wiarygodna, że daje podstawę do aresztowania Mazura. Wyraziłem swoją opinię raz, drugi, trzeci. Ile razy tak się panu zdarzyło: chce pan stawiać zarzut, a przełożeni mówią: wstrzymaj się? - Wtedy po raz pierwszy i ostatni. Zawsze informuję przełożonego, którym jest zwykle naczelnik wydziału, że jest taki materiał, taki człowiek, chcę postawić taki zarzut. I dostaję zgodę na postawienie zarzutu. Dlaczego w sprawie Mazura było inaczej? - Proszę pytać tych wszystkich innych, którzy o tym wtedy decydowali. Pan ich pytał? - Te narady na różnych szczeblach trwały od 8 rano do 16, kiedy zapadła decyzja prokuratora krajowego: Mazura przesłuchać jako świadka i zwolnić. Jaki był podział głosów na ostatniej naradzie u Napierskiego? - Ja i prok. Kaucz: stawiać zarzut. Reszta nie zajęła stanowiska. Jakie argumenty padły za wypuszczeniem Mazura? - Że nie taki materiał, że się może Zirajewski wycofa, że nie wiadomo, co powie w sądzie. O samym Mazurze rozmawiano? - Nie, głównie o Zirajewskim. Była kwestia podjęcia ryzyka: aresztować czy nie. Czyli większość była za wypuszczeniem? - Właściwie większość nie wypowiedziała zdania. Polecenie wydał prokurator Napierski. Ustnie. Dlaczego nie zażądał pan na piśmie? - Polecenie prok. Napierskiego było wyraźne i padło przy wielu osobach, nie potrzebowałem go na piśmie. Prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie tej narady twierdzą, że polecenie nie padło: „Jerzy Mierzewski, działając w błędzie, uznał, że otrzymał polecenie służbowe. Ta błędna analiza znaczenia wypowiadanych słów, usprawiedliwiona okolicznościami, wynikła bez żadnej wątpliwości z faktu podsumowania rozmowy osobiście przez prokuratora krajowego - najwyższego zwierzchnika służbowego wszystkich prokuratorów w ramach struktury opartej na hierarchicznym podporządkowaniu prokuratury, zdenerwowania z powodu nieuznania przez rozmówców przedstawionych własnych racji, rozczarowania i niepokoju o dalszy tok śledztwa”. - Nie wiem, na jakiej podstawie prokuratorzy doszli do takiego wniosku, nie znam materiałów tego śledztwa. Dostałem wyraźne polecenie: przesłuchać jako świadka i zwolnić. I padło sformułowanie: nie dopuścimy do drugiej sprawy Jaroszewiczów [wytypowani przez prokuraturę jako zabójcy b. premiera rządu PRL i jego żony czterej recydywiści zostali prawomocnie uniewinnieni, a dwóch dostało odszkodowania - ok. 50 tys. zł za lata w areszcie; klęska prokuratorów miała dwie główne przyczyny - chaos i forsowanie jednej wersji]. Nie wiedział pan, że będzie afera? Rozmawialiście o politycznych konsekwencjach wypuszczenia Mazura? - Mazur nie był pierwszym zatrzymanym ani pierwszym zwolnionym. Był pierwszym z zatrzymanych, który według mnie powinien zostać aresztowany, bo materiał na to zezwalał. Od tego czasu zebrano materiał dużo obszerniejszy, który potwierdza, że na tej naradzie to ja miałem rację. Sprawa wypuszczenia Mazura to nie jest ta jedna narada. To ciąg zdarzeń przed naradą i po niej. Jeżeli się ujmie to wszystko, można mieć inny ogląd. Co pan ma na myśli? - Tego nie opowiem. Może kiedy będę miał swoje następne pięć minut w mediach, po zakończeniu tej sprawy? Mazur, służby i politycy Może Mazur został wypuszczony, bo bano się jego wpływów? - Nie wiem. O powiązaniach Mazura wtedy jeszcze było niewiele wiadomo. Przynajmniej ja niewiele wiedziałem. Co teraz pan wie? W jakich kręgach się obracał? - Biznes, działacze partyjni, praktycznie z każdej partii, służby specjalne. Mazur miał związki prawie rodzinne z gen. Zbigniewem Pudyszem [b. wiceminister MSW w PRL; jako szef Biura Śledczego MSW prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa ks. Popiełuszki], jest ojcem chrzestnym jego dziecka. Przyjacielem, z którym Mazur najczęściej pokazywał się w różnych towarzystwach, jest gen. Józef Sasin [do 1990 r. wysoki urzędnik MSW PRL; w SB po wprowadzeniu stanu wojennego koordynował akcje przeciwko "Solidarności"; w latach 90. reprezentował w Polsce interesy Mazura]. Mazur spotykał się z kolejnymi szefami UOP, z wieloma funkcjonariuszami UOP, z wieloma dawnymi funkcjonariuszami SB. Przy sprawie gen. Papały pracowały dwie grupy funkcjonariuszy UOP, obie dowodzone przez b. funkcjonariuszy SB. Czy to prawda, że Mazur był dobrym znajomym Władimira Ałganowa, radzieckiego, a później rosyjskiego szpiega? - Ałganow był przesłuchiwany w charakterze świadka w sprawie jego znajomości z Mazurem. Odmówił składania zeznań, twierdząc, że narazi go to na odpowiedzialność karną. Jak pan znalazł Ałganowa? - To Rosjanie go przesłuchali w ramach pomocy prawnej. Przesłuchiwaliście Ałganowa, bo miał związki z zabójstwem Papały? - Przesłuchiwaliśmy wszystkich znajomych Mazura. Czy to prawda, że w I połowie lat 90., za premiera Pawlaka, Mazur urządził przyjęcie w rządowym ośrodku na Parkowej? - Prawda. Miał bardzo bliski kontakt z funkcjonariuszem BOR, szefem ochrony Waldemara Pawlaka. Przyjęcie odbywało się pod hasłem "czekamy na premiera Pawlaka", który w końcu nie dojechał. Mazur pokazywał gościom apartamenty premiera? - Tak. Przedstawiał się jako doradca Pawlaka. Był nim faktycznie? - Są świadkowie, którzy twierdzą, że posługiwał się takim dokumentem. Nie znalazłem go. Co mówił Pawlak? - Zaprzeczył. Czyli Mazur chciał uchodzić za jego doradcę. Dlaczego? - Taki był. Chciał być postrzegany jako ten, który wszystkich zna, ze wszystkimi się kumpluje, z każdym jest na "ty". Po Sejmie poruszał się jak u siebie. Był czy jest współpracownikiem UOP, a teraz ABW? - Nawet gdybym wiedział, to nie mogę odpowiadać na ten temat ani potwierdzająco, ani zaprzeczająco. Akta Mazura w UOP pan czytał? Chroniły go służby? - Zapoznałem się z tymi aktami po czterech latach wojny o ich udostępnienie. Są ściśle tajne, do tej pory nie została zdjęta żadna klauzula. Kropka. Mazur prowadził interesy z ludźmi służb? - Prowadził różne dziwne interesy i tak naprawdę nikt nie wie jakie. Są świadkowie, którzy twierdzą, że widywali go z bossami podziemia. Czy służby bardzo chciały prowadzić śledztwo w sprawie zabójstwa Papały? - Tak, ale nie dostali tej sprawy, bo Mazur był za bardzo związany z ludźmi z dawnej SB i nowych służb. Czuł się na Rakowieckiej jak u siebie w domu. Wjeżdżał tam bez żadnych przepustek, wchodził do gabinetów szefów, zastępców szefów UOP. Przed zabójstwem gen. Papały, czyli przed 1998 r., miał tam nieograniczony dostęp. W rezultacie UOP dla nas sprawdzał tylko dwa wątki - tzw. ekonomiczny i tzw. rodzinny. Nic z tego nie wyszło. Ryszard Bieszyński [b. funkcjonariusz UOP, wcześniej SB] nadal upiera się, że to żona stoi za zabójstwem. - Obsesje płk. Bieszyńskiego nie są moją bolączką. To celowa dezinformacja służb dla ochrony swojego człowieka? - Nie wiem. Czy dobre kontakty Mazura ze specsłużbami ułatwiały mu w Polsce interesy? - Na pewno przekładają się na jeden interes - wyprowadzenie miliona dolarów z Polski. Mam na myśli FOZZ. Mazur nigdy nawet nie był przesłuchany w tej sprawie. W książce Latkowskiego jest informacja, że Papała brał narkotyki, wspomagacze, że zemdlał w gabinecie. - Bzdura. Dezinformacja? - Może. Czyja? - A komu zależy na tym, żeby nie być ukaranym? Świat przestępczy, służby? - Temu, kto jest naprawdę zamieszany w zabójstwo generała. Elementem takiej kampanii dezinformacji jest - moim zdaniem - książka Latkowskiego. Jest wyjątkowo podła, sprawia wrażenie obiektywizmu, powołuje się na dokumenty, ale moim zdaniem ogólne wrażenie ma być takie, że w śledztwie zmuszano świadków do składania fałszywych zeznań, kombinowano z materiałem, popełniono niesamowite błędy. I nie wiadomo, dlaczego uparto się na jednego, biednego Mazura. Bo przecież generał to kobieciarz, homoseksualista, zabiła go żona. Taki moim zdaniem jest wydźwięk tej książki. To jest elementem kampanii dezinformacyjnej mającej obronić Mazura. Pan nie przesadza? Dziennikarze mają prawo do wyciągania wniosków. - A ja mam prawo do własnej oceny pracy dziennikarzy. Mazur nie był sam Zabójstwo gen. Papały to morderstwo doskonałe? - Nie ma morderstw doskonałych. Nie wie pan kto, dlaczego, czym... - Zaraz, zaraz. Gdyby było doskonałe, toby nie było żadnego sprawcy. A mamy trzy osoby. Mam dwóch zleceniodawców. Ryszard Bogucki ma dwa zarzuty - współudział i nakłanianie innej osoby do zabójstwa. Andrzej Zieliński ("Słowik") - nakłanianie do zabójstwa. I trzeci, Mazur, nie ma zarzutu, ale jest postanowienie o postawieniu mu zarzutu. Ma pan podejrzanych, nie ma pan sprawców. - Zakładam, że to są sprawcy. Gdyby Amerykanie wydali Mazura, mógłby pan doprowadzić do skazania Mazura, Boguckiego, Zielińskiego? - Myślę, że tak. Wykonawca jeszcze żyje? - Nie wiem. Ile osób związanych z tym zabójstwem nie żyje? - "Baranina", jego ludzie, czyli Kanigowski i Maziuk, Skotarczak. I jeszcze kilka osób, które chętnie byśmy przesłuchali, ale już nie możemy. Zginęli, bo mogli sypać? - To dywagacja. Osoby, które mogły być istotne w tym śledztwie, nie żyją. Ale czy ich śmierć była związana z tym konkretnym zabójstwem, czy z innymi - nie wiem. Mazur słał jakieś sygnały, że chciałby zeznawać na zasadzie np. listu żelaznego? - Nie ma żadnych takich sygnałów. Ale przecież wisi nad nim międzynarodowy list gończy. Gdyby się znalazł gdziekolwiek w Europie, to jest od razu do Polski transportowany. - Miejmy nadzieję, że tak. Teraz liczy pan jednak na ekstradycję? - Nie mogę tylko czekać. Zbieram dalszy materiał dowodowy i próbuję znaleźć inne osoby. Bo Mazur nie był sam. Nie jest ostatnią osobą, która coś wie o tej sprawie. Nie sądzę, żeby akurat jeden Mazur sobie to wymyślił. Przecież nie strzelał, na miejscu przestępstwa był po zabójstwie. A ktoś strzelał, było tam jeszcze kilka innych osób. Jest kogo szukać. Za Mazurem stała grupa... - Ja myślę... ...trzymająca władzę? - Na pewno nie był sam, tak na moje wyczucie... *Sylwester Latkowski, reżyser i dziennikarz, wydał niedawno książkę pt. "Zabić Papałę". Nakręcił też film pod tym samym tytułem. W książce Latkowski wytyka prokuarturze błędy w śledztwie. Ujawnia też informacje z osobistego życia Papały, które śledczy analizowali i nie uznali ich za ważne. Książka wywołała ostry sprzeciw wdowy po generale. http://wyborcza.pl/1,76842,5787534,Edward_Mazur_Ekstradycja_II.html
avatar użytkownika Maryla

2. Latkowski

okazał się bardzo niewiarygodnym żródłem. Nie tylko w sprawie Papały. Ciekawe, dla kogo pracuje ten "niezależny strzelec" który ostatnio mocno ograniczył pisanie na swoim blogu. A już cała chucpa z przechowywaniem J.Kaczmarka u niego w domu w momencie, kiedy ten spodziewał się aresztowania, jest "stawiająca kropkę nad i" nad wiarygodnością i niezależnością Latkowskiego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Kisiel

3. Kim jest Sylwester Latkowski

http://www.pardon.pl/artykul/2377/kim_jest_sylwester_latkowski
avatar użytkownika Joanna K.

4. Z drugiej jednak strony, kim są Kublik i Czuchnowski?

Skąd wiemy, że napisali dokładnie to, co im powiedział prok. Mierzewski? Zapytali: "Był czy jest współpracownikiem UOP, a teraz ABW? " odpowiedź była wymijająca ale do Bondaryka wszystko podobne, ten typ gotów płacić i Mazurowi. A p. Latkowski, no wiadomo...

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika faxe

5. Kisiel

Pana dezinformacja jest w pełni usprawiedliwiona zródłem na jakie się Pan powołuje. GW i prokurator Mierzewski O GW i propagadzie tej gadzinówki powiedziano m.inn na tym forum wszystko. Co do prokuratora to jego kompetencje przedstawiłam wprawdzie fragmentarycznie ale wystarczająco jasno. Stąd to co powiedział w tym wywiadzie ma taką samą wartość jak te dowody przedstawione w USA. Cały tekst kursywą pochodzi z uzasadnienia odmowy uwzględnienia wniosku o extradycję sądziego Keys, co wyraźnie zaznaczyłam, tłumaczenie moje. Nie widzę więc związku z Latkowskim. Kto to jest Latkowski wydawało mi się, że wiem. Nie jest dla mnie ani na jotę bardziej wiarygodny, niż GW. Gdyby Pan uważnie przeczytał ten tekst, zauważyłby Pan, że moje spojrzenie i ocena tej sprawy jest diametralnie inna niż Latkowskiego. Dla niego jak i większości Polaków, Zijarewski jest ( teraz był) świadkiem koronnym. Dla mnie jest mordercą i gangsterem, który ugrał swoje, łżąc, a prokurator Mierzewski nie miał lepszych świadków ( kłania się kompetencja i sprawność naszych organów ścigania ), a wiadomio na bezrybiu.... Zresztą według takiego powielanego w nieskończoność scenariusza siedzi w Polsce tysiące "przestępców". Trzeba żyć w Lalaland, żeby tego nie dostrzegać. Może Pan zajrzeć do moich notek, tam są takie sprawy opisane. Na marginesie donoszę, że jestem kobietą. Pozdrawiam
Faxe
avatar użytkownika faxe

6. Maryla

Zgadzam się w 110%. Nie wiem dlaczego tezy z tego tekstu łączone są z Latkowskim? Łączy je tylko temat! Jak napisałam Kisielowi, wiarygodność działań "śledczych" Latkowskiego jest dla mnie tak samo wiarygodna jak prokuratora Mierzewskiego czy GW. Pozdrowienia
Faxe
avatar użytkownika Maryla

7. faxe

Witam, działania prokuratury, jak sądownictwa w PRL-bis nie pozostawiają wątpliwości. Do tego adwokaci mafii jak b.minister sprawiedliwości i mamy komplet. Są też uczciwi, próbujący pracować uczciwie, ale nie maja szans, albo są odsuwani od postępowania, albo sami maja problemy ze zdrowiem lub z "panami od śrubek". Nie napisałas, że to Twoje tłumaczenie, stąd podejrzenia Kisiela, że to wiadome źródło. Tylko czekać, jak Mazur będzie witany chlebem i solą na Okęciu. Prokurator na dzisiejszej konferencji stwierdził, że zeznania denata będą mogły być wykorzystane w sprawie sądowej. Ale to sąd zdecyduje, jakie dowody dopuści. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika faxe

8. Maryla

W sprawie sądowej w Polsce napewno. W tej komunie kodeksy nie potrzebne i tak je się olewa. Aczkolwiek zapisane, prawo równej broni, że oskarżony ma prawo przesłuchania świadka. Zresztą takie jest orzecznictwo ETPC. A my przecie w Unii. Więc jakby co to ew. oskarżeni mają duże szanse na pare groszy z naszych kieszeni. Jeżeli chodzi o USA to jest absolutnie niedopuszczalne. Pozdrawiam
Faxe
avatar użytkownika faxe

9. Joanna K

Napisałam odp. i gdzieś zagubiła się w blogosferze. Jeszcze raz. Nie wiemy czy napisaki dokładnie, ale możemy domniemywać z dużą dozą prawdopodobieństwa. U nas teraz takie modne skarżyć o pomówienie. A tu cisza jak makiem zasiał. Czy był współpracownikiem pewnie się nie dowiemy. Co do Bondaryka to pełna zgoda. O jego przewałkach można pisać książkę, taki format potrzebny, aby opisać wsio. Poydrowienia
Faxe
avatar użytkownika Maryla

10. a propos totalnej kompromitacji prokuratury i saloonu

http://kawa.salon24.pl/147814,janusz-kaczmarek-wybory-na-prokuratora-generalnego

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika faxe

11. Maryla

Dzięki za link. Co za bufon, co za bzdury. Swoją drogą teraz dopiero chłopaki w prokuraturach pójdą na całego - w końcu osiągnęli tę niezależność i już żadnej pałki ani kontroli. Super.
Faxe