Idiotyczne poglądy umniejszające Bożą sprawiedliwość

avatar użytkownika Jaacek2

Żyjemy w epoce postmodernizmu; w życiu Kościoła przejawia się to wytworzeniem nowej katechezy opartej na tzw. nowej ewangelizacji; ogólnie wiadomo, że osławiona nowa ewangelizacja wyrosła na licznych błędach interpretacyjnych, jakie ciągną się za zrozumieniem dokumentów SV2 od samego początku ich istnienia.

 

Oczywiście nie tylko na błędach – zawiera również, i to może i w większości elementy ortodoksyjne, ale co nam po zegarku, który późni się nam, lub spieszy bez żadnej reguły, jak chce – która jest godzina na pewno się z niego nie dowiemy; podobnie jak z zepsutej busoli nie dowiemy się gdzie jest północ i reszta kierunków świata, chociaż busola na oko wygląda na dobrą.

 

Lista propagowanych błędów i wypaczeń jest dosyć długa, ale sukcesywnie omawiając kolejne, co bardziej rażące sprawy, w końcu się ją pokona; jednak najbardziej pilną sprawą jest banalna egzaltacja i tani, pretensjonalny sentymentalizm.

 

Objawiają się one tym, że Boga zaczyna postrzegać się niczym w krzywym zwierciadle, spuchniętego i nienaturalnie wybrzuszonego z jednej strony, a wklęśniętego i „znikniętego” z drugiej; także nie mamy tutaj do czynienia z patrzeniem na świat w „różowych okularach”, tylko z chorą wizją zmanierowanych modernizmem umysłów.

 

Otóż całkiem słusznie głosi się że Bóg jest Miłością i nieskończonym Miłosierdziem, ale jednocześnie całkiem niesłusznie przemilcza się, że Bóg jest również Sędzią i nieskończoną Sprawiedliwością, jak również nieskończoną Mądrością, Królem Wszechświata, Panem itd.

takie koncentrowanie się tylko na jednym z atrybutów Boga to pomimo, być może i szlachetnych intencji, nieprawidłowość i zafałszowywanie wymowy naszej religii.

 

W pierwszy rzędzie chodzi mi o pokazanie niechęci graniczącej ze wstrętem, jaki okazywany jest nauce o bojaźni i sprawiedliwości Bożej i związanych z tym określonych postaw ludzkich; każda wzmianka na ten temat powoduje reakcje alergiczne u posoborowych katolików (modernistów); uważane jest to za przejaw myślenia kategoriami totalitarnymi – czyli zarzuca się kreowanie wizji religii totalnej (?), podobnej do komunizmu lub faszyzmu (ale to – przyznaję, jest już pewnym ekstremum) – cokolwiek by miało to znaczyć oraz – to powszechniej występujące zarzuty, że Bóg nie jest kimś kogo należy się bać, bo on nas kocha i każdego, nawet największego grzesznika, chce zbawić.

 

Co jest oczywiście prawdą, ale artykułowaną tak infantylnie, że witki opadają; takie bablanie-dukanie malutkich dzieci; i u malutkich dzieci taki poziom wiedzy religijnej jest być może wystarczający, ale u dorosłych, wydawałoby się, ze uformowanych ludzi, to poziom nie zalecanego Bożego dziecięctwa, tylko zdziecinnienia, a mówiąc o skrajnych przypadkach – zidiocenia.

 

Zilustruję ostrość tego określenia skrajnym poglądem, który ostatnio pojawił się wśród niemieckich teologów, wyartykułowany ustami przewodniczącego NKB Abpa Zollitscha pozostającego, co należy podkreślić w tzw. pełnej łączności (nie jest to zresztą jedyną herezją głoszoną przez tego hierarchę); naucza on mianowicie, że człowiek może doznać usprawiedliwienia bezpośrednio od Chrystusa (dzięki Jego miłosierdziu) nie tylko do ostatniej chwili życia (niczym dobry łotr) ale również jeszcze jakąś chwilę po śmierci (minutkę?); pomija przy tym zupełnie wewnętrzną predyspozycję konającego człowieka i jakość jego życia duchowego – dotyczy to każdego i już. Schluss.  http://breviarium.blogspot.com/search?q=zollitsch

 

Herezja ta, która dotarła już do samego szczytu posoborowego Kościoła nie wzięła się jednak znikąd; tak jak kolejne prawdy naszej wiary kiełkują ze swoich zalążków zawartych bądź w Biblii bądź w Tradycji, tak każda herezja również musi wyrastać z jakiegoś zalążka, z tym, że zalążek ten na pewno nie jest katolicki.

 

Niewątpliwie zalążkiem tym jest mantrowanie posoborowych nowych ewangelizatorów o bezgranicznym miłosierdziu Boga; w kółko i w kółko; Bóg kocha mnie takiego, jakim jestem,  wierzę, więc będę na pewno zbawiony itd. itd.

 

Początkowe uwielbienie dla Boga z czasem przekształca się w uwielbienie dla samego siebie, nadzieja zbawienia wyrodnieje w pewność zbawienia (protestantyzm), a łaska miłosierdzia przekształca się w obowiązkowe wybaczanie wszystkiego i wszystkim.

 

Nie jest to w żadnym razie przesadą: chrześcijanie przecież wierzą (więc są już zbawieni) a jeśli w chwili śmierci mają jakiś grzech, to przecież poproszą i miłosierny Bóg wybaczy (ani słowa o żalu, czy zadośćuczynieniu! – kolejny protestantyzm), innowiercy – no cóż, przeważnie nie mieli możliwości poznać Chrystusa (założenie całkowicie apriori!) więc będą zbawieni, gdyż nie ponoszą winy za to, że urodzili się gdzieś tam, grunt ze starali się być dobrymi ludźmi, a jak nie byli to zapłaczą rzewnymi łzami i litościwy Bóg się ulituje…

 

Ci dobrzy ludzie wierzą po prostu w puste piekło – wierzą w apokatastazę; a teraz żeby wyciągnąć z piekła nawet tych którzy chcą w tym piekle siedzieć – dają im dodatkowy czas do namysłu jeszcze po śmierci; niech sobie duszyczka pozwiedza, gdzie ile gwiazdek, gdzie jakie bonusy, gdzie hurysy, gdzie jacuzzi… na pewno wybierze niebo.

 

Nie widzą tylko, ze swoją pseudo-dobrocią robią z Boga kłamcę i odstępcę; czy nie jest wszakże oczywistym, że dusza po śmierci nie musi już wierzyć, skoro wszystko poznaje bezpośrednim poznaniem? więc znika różnica pomiędzy tymi, którzy wierzyli i niewierzącymi; co w związku z tym z poszanowaniem wolnej woli człowieka? również znika, ponieważ bez względu na jakość uczynków lądujemy w niebie (żałujemy strasznie przecież w chwili śmierci).

 

Fundamentem bojaźni Bożej jest odpowiedzialność za własne uczynki; bojaźń Boża, czyli niejako szacunek dla Przymierza jest tak samo dobrym bodźcem do dobra, jak i miłość; i jest całkowicie z nią niesprzeczna; skąd wiec ten opór przeciwko tej tradycyjnej chrześcijańskiej postawie? jest to wyraźny wpływ protestanckiego hurra-optymizmu na tradycyjną katolicką teologię, i być może jest to jedyny owoc tzw. dialogu nowego ekumenizmu, szkoda tylko, że całkowicie zgniły.

3 komentarze

avatar użytkownika Jaacek2

1. Admin :-)

Cholibka cuś się psuje, wszystko zdublowane ???
avatar użytkownika Maryla

2. Jaacek2

Witam, juz niedługo takie problemy znikną, zapowiadany nowy portal nie bedzie nam sprawiał wszystkim takich "niespodzianek". Notka zdublowana usunięta. Pozdrawiam serdecznie i przepraszamy za niedogodnosci

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Dominik

3. moje trzy grosze do sprawy...

Z pozycji szarej myszki która cała swoją wiedzę na ten temat opiera na wyznaniach osoby będącej wewnątrz tej nowej Drogi, radziłbym Kościołowi baczne przyglądanie się temu neokatechumenatowi. Daleki jestem od stawiania zarzutów o sekciarskim działaniu, ale mam szereg wątpliwości związanych z jednym pytaniem. Po co to wszystko? I tutaj dochodzę do ściany na której widnieje napis: - nie wchodź w to! Szczególnych powodów do znacznej ostrożności z tym ruchem, daje problem tkwiący w rezygnacji NEO z TRADYCJI wszechobecnej w KK!!! Uważam, że księża katoliccy nie powinni się w to angażować. Pomimo wielu ładnie brzmiących słów i zapewnień o miłości.
tede