Cyngiel, Kittel, Fogel...

avatar użytkownika kokos26

Polska to taki dziwny kraj, w którym aresztowania, umorzenia postępowań i ich kolejne wznowienia, przedawnienia, a w końcu wyroki sądowe są ściśle związane z polityką. Dlatego też, kiedy w marcu ubiegłego roku aresztowano Petera Vogla, nie miałem wątpliwości, że to jakiś kolejny etap w życiu tego tajemniczego człowieka, który jest ściśle związany z polityczną grą, co w Polsce oznacza zwykle rozgrywki między służbami.

Ten polski odpowiednik dr Hyda i mr Jekylla, w Szwajcarii, gdzie żadne pieniądze nie śmierdzą, znany był, jako „szanowany” bankier. Nad Wisłą Piotr Filipczyński to synalek wpływowego w czasach PRL-u tatusia, skazany za bestialskie zamordowanie staruszki na tle rabunkowym.

Krążą słuchy, że szwajcarski Coutts Bank, w którym dyrektorował Vogel specjalizował się w lokowaniu pieniędzy z przestępstw kryminalnych, afer gospodarczych i korupcji zarówno w PRL, jak i w III RP, a „wspaniałomyślne” ułaskawienie przez prezydenta Kwaśniewskiego, miesiąc po spektakularnym aresztowaniu Vogla w Szwajcarii miało być przypomnieniem dla zrywającego się z łańcucha bankiera o tym, że ciągle w rękach polskich służb znajduje się odpowiednio duży kij jak i smakowita marchewka.

Filipczyński widocznie na jakiś czas zapomniał, że podczas rygorów stanu wojennego mógł sobie spokojnie opuścić kraj podczas przerwy w odbywaniu kary za morderstwo i dzięki komunistycznym służbom rozpocząć życie szanowanego, szwajcarskiego bankiera Vogla.

Na moment o tajemniczym aresztancie zrobiło się głośno, kiedy do mediów, kilka tygodni temu dotarła wieść od „anonimowego informatora” o zaginionych milionach dolarów na szwajcarskim koncie Gromosława Czempińskiego (skąd u generała tyle kasy?). Sprawa ucichła, kiedy generał ruszył w media z wieścią dającą do zrozumienia, że Platforma Obywatelska została powołana do życia przez byłych bezpieczniaków.

Trwa  reklama filmu dokumentalnego, który ma być emitowany dzisiaj w TVN 24 i zatytułowany "Bankier. Prawdziwa historia Petera Vogla". Sądząc po tym, że jednym z autorów obrazu jest „wybitny dziennikarz śledczy” Bertold Kittel, tak aktywny w czasach rządów „junty” Kaczyńskiego, należy się spodziewać nie tyle „prawdy” zawartej w tytule, co najnowszego scenariusza gry operacyjnej służb, w którym ponoć nie tajne konta, w tym Czempińskiego będą głównym tematem.

Wydaje się, że topór wojenny w krótkiej potyczce Czempiński –Tusk został zakopany, a Foglovi vel Filipczyńskiemu wręczono nowa ważną rolę do nauczenia się i brawurowego odegrania.

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Szef NIK poinformował PAP

Szef NIK poinformował PAP w oświadczeniu, że łączenie jego osoby
z działalnością przedstawioną w materiale redaktora Bertolda Kittela
jest „oszczerstwem i pomówieniem”.

Nie zarządzałem
pokazanym w materiale hotelem. Byłem właścicielem budynku, który
na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem wynająłem innej osobie.
Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową. Obecnie nie jestem
właścicielem tej nieruchomości

— podkreślił Banaś.

Materiał
odbieram jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego
imienia nie tylko mojej osoby, ale również kierowanych przeze mnie
instytucji. W związku z nieprawdziwymi informacjami skieruję sprawę
na drogę sądową

— zapowiedział prezes NIK.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Wyrok po 18 latach. W sprawie

Wyrok po 18 latach. W sprawie Romualda Szeremietiewa sąd stanął po stronie dziennikarza

Bertold Kittel nie musi przepraszać byłego szefa MON za słynny
materiał „Kasjer z Ministerstwa Obronny”. To finał głośnej afery. W 2001
roku „Rzeczpospolita” (wówczas jej udziałowcem był jeszcze Skarb
Państwa) opublikowała materiał „Kasjer z Ministerstwa Obrony”.
Publikacja ta zakończyła karierę wiceministra obrony w rządzie Jerzego
Buzka Romualda Szeremietiewa. Bertold Kittel i Anna Marszałek
twierdzili, że

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Szef ABW odpowiada na


Szef ABW odpowiada na materiał TVN! "Szkalujące insynuacje uznaję za niedopuszczalne". Kto jest autorem reportażu?

Tezy zawarte w materiale „Superwizjera”
i tvn24.pl są nieprawdziwe, niedopuszczalne w publicznej debacie -
podkreślił w oświadczeniu szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego płk
Krzysztof Wacławek. ABW nie pozostała bezczynna w opisywanej tam sprawie
- zapewnił. To odpowiedź materiał „Mafijny boss i afera w Ministerstwie
Finansów”, którego autorem jest Bertold Kittel.

Materiał „Superwizjera” TVN. Co zarzucono ABW?

W sobotnim
programie „Superwizjer” na antenie TVN wyemitowano reportaż na temat
Jana L., który, według autorów od prawie 40 lat „jest jednym
z najbardziej tajemniczych polskich przestępców, chociaż jest
multimilionerem, a jego nazwisko przewija się w najgłośniejszych aferach
ostatnich lat”. Opisano też powiązania z L. b. szefa ABW prof. Piotra
Pogonowskiego - szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
w latach 2015-20.

W poniedziałek w sześciostronicowym
oświadczeniu Pogonowski odniósł się do wyemitowanego reportażu
zarzucając jego autorowi nierzetelność i zapowiedział podjęcie
kroków prawnych.

Dziennikarze zarzucili też ABW, że kierowana
przez Pogonowskiego Agencja nie zareagowała na informacje o mafii
vatowskiej w Ministerstwie Finansów.

Nie
ma wątpliwości, że szybkie wykrycie uderzyłoby w interesy Jana L.,
który miał sfinansować działalność grupy. Gdyby służby wkroczyły
odpowiednio wcześnie, poniósłby on dotkliwe straty finansowe”

— ocenili autorzy.

W ich
ocenie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przynajmniej na osiem
kolejnych miesięcy ułatwiła funkcjonowanie zorganizowanej grupy
przestępczej, mimo że powinna zniszczyć grupę wkrótce po tym, jak o niej
się dowiedziała.

Szef ABW odpowiada TVN

Płk Wacławek
w oświadczeniu przesłanym w środę PAP poinformował, że informacje podane
w programie są nieprawdziwe i nieścisłe. Jak dodał, Agencja
Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie pozostała bezczynna w tej sprawie -
na różnych jej etapach współpracowała z organami porządku publicznego -
w tym z policją.

Uzyskane informacje, które miały
związek ze śledztwem prowadzonym w zakresie nieprawidłowości
w Ministerstwie Finansów, zostały przekazane do Prokuratury Krajowej
w Poznaniu, która – jako właściwy organ – prowadziła już postępowanie
przygotowawcze w powyższej sprawie

— podał Wacławek w oświadczeniu.

W jego
ocenie „zupełnie nieuprawnione i skandaliczne” jest insynuowanie,
że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego swoimi czynnościami „ułatwiła
działanie zorganizowanej grupy przestępczej”.

Przedstawione
w materiale dziennikarskim sformułowanie, sugeruje bowiem
niedopuszczalną, a wręcz absurdalną tezę, iż wobec szefa ABW, jako
organu powołanego m.in. do zwalczania przestępczości zorganizowanej
i zagrożeń godzących w bezpieczeństwo ekonomiczne państwa, mogłyby
zachodzić okoliczności wpływające na zaniechanie podejmowania ustawowych
działań przez kierowaną przez niego służbę

— napisał.

W ocenie
szefa służby specjalnej szkodliwe dla Państwa Polskiego i wizerunku
Agencji jest formułowanie pod jej adresem nieprawdziwych, naruszających
dobra osobiste, bezprawnych zarzutów.

Zarzuty te są nieuprawnione

— stwierdził. Jak dodał, ich treść dezawuuje działalność Agencji jako urzędu państwowego i organu ochrony prawnej.

Użyte w materiale dziennikarskim szkalujące insynuacje uznaję za niedopuszczalne w publicznej debacie


stwierdził Wacławek. Jak ocenił, zawierają one „absolutnie niezasadną
i nieprawdziwą tezę”, która godzi w dobre imię szefa ABW, kierowanej
przez niego służby oraz jej funkcjonariuszy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl