Afera hazardowa zakończyła swój żywot a Król Lemingów wychodzi z niej bez poważniejszych obrażeń. Czy mnie to dziwi? Patrząc z dystansu nie, zdziwiony nie jestem co najwyżej rozczarowany własnymi nadziejami.

Co z moimi emocjami? Tak, jestem wściekły i czuję się bezsilny. Nie pierwszy raz.
 
Obraz jaki odkryła afera hazardowa (a przecież też stoczniowa i podsłuchowa) najlepiej obrazuje stan naszego państwa. Pokazuje to co wielu dostrzega, marność elity, żenującą jakość polskiej debaty, sprzedajność mediów, wazeliniarstwo autorytetów. Pokazuje skuteczność manipulantów i niemoc państwa, niemoc opozycji, bezsilność jednostki w sytuacji gdy ostatecznie i tak triumfuje Rycho z Grzesiem.
 
Patrząc na kontekst geopolityczny, procesy zachodzące w UE i aspiracje Rosji bezsilność jest naprawdę przytłaczająca.
 
Zastanawiałem się dlaczego to wszystko jest możliwe?
 
Myślę, że nie mam co oczekiwać cudów. Obraz sceny politycznej, działalność sprzedajnych mediów, czy szerzej jakość naszego państwa, bierze się z naszej własnej słabości jako obywateli i jako społeczeństwa. Ze słabości ducha i wiary w siebie, z ograniczeń intelektualnych i niskiej świadomości. Posiadamy wszystkie złe cechy społeczeństw postkolonialnych, wiele cech społeczeństw zniewolonych, niezdolnych do samostanowienia i niezależności.  
 
Patrzymy na świat przez szklane okienko, i biernie łykamy podaną nam papkę przygotowaną przez ”macherów od losu”. Debatę sprowadzamy do tego kto jaki ma modniejszy krawat i kto kogo ogra. Uwagę naszą łatwo przekierować w dowolną stronę a nasze poglądy kształtowane są z zewnątrz, zupełnie jak plastelina. Nie dziwi więc tak często występująca sprzeczność poglądów nawet na poziomie aksjomatów.
 
Nie przypadkiem Perykles, mąż stanu najbardziej zasłużony dla cywilizacji ateńskiej,  osoby nie zainteresowane życiem państwa uważał za jednostki bezużyteczne. Co powiedziałby Perykles o osobach zainteresowanych sprawami państwa ale poprzez różne ułomności nie potrafiącymi zrozumieć rzeczywistości lub po prostu wznieść się ponad uprzedzenia, podziały i własne zaślepienie?
Jak nazwać ludzi, którzy mając obiektywne dowody bezinteresownie stają po stronie kłamstwa – szkodząc wspólnocie i państwu?
 
Problem grup społecznych niezainteresowanych lub po prostu nie widzących związku pomiędzy jakością ich życia a jakością państwa jest znany u nas od wieków.
 
Synonimem (nie do końca obiektywnym) obojętności dla spraw narodowych zawsze było chłopstwo. To chłopstwo, kradło buty zabitym powstańcom. Ich porażająco niska świadomość była efektem skrajnej nędzy. Zgodnie więc z teorią piramidy Maslowa, trudno od nich oczekiwać czegoś więcej, gdy niezaspokojone mają potrzeby egzystencjalne.
 
Dziś doskonałym przykładem podobnie niskiej świadomości są tzw. lemingi – (wykształciuchy). Ich nie usprawiedliwia nędza. Wręcz przeciwnie należą do tej grupy społecznej, która posiada dużo więcej niż średnia. Lemingom jednak nigdy dość – zaślepieni nowoczesnym marketingiem wciąż nie czują satysfakcji ze stanu posiadania. Ich potrzeby rosną więc uczestniczą w szaleńczym wyścigu szczurów, stając się siłą wynoszącą do władzy nowych populistów potrafiących przedstawiać w zgrabnych słowach i pustych obietnicach miraże i fatamorgany lepszego jutra.
Lemingi ukończyłi szkoły i uczelnie, nominalnie są więc wyedukowani (nie mylić z wykształceni). Skąd więc u nich tak niska świadomość i taka łatwowierność?
 
Myślę, że jedną z przyczyn była wieloletnia, nachalna indoktrynacja fałszywą liberalną wizją świata. Kult jednostki i błędnie pojęta wolność od wszystkiego, także od zobowiązań i odpowiedzialności, skutkująca skrajnym egoizmem. Dodajmy egoizmem, tak często mylonym z indywidualizmem – którego niektórzy przedstawiciele tej warstwy społecznej (zwani czasem klonami) w żadnym razie nie posiadają.
 
Ta fałszywa propaganda liberalna tak często przedstawiała tych, co się im w nowej rzeczywistości nie powiodło, jako pasożyty lub co najmniej nieudaczników. Powstawały więc głębokie podziały społeczne oparte na niechęci (nienawiści?). Z jednej strony powodowały frustrację i niezadowolenie z własnej sytuacji życiowej, a z drugiej pychę i nieuzasadnione samozadowolenie – nieuzasadnione bo nie skonfrontowane z właściwą miarą. Lemingi swą wielkość mierzą bowiem, słabością „wieśniaków”, „moherów” etc. a taka miara musi budzić głęboki kompleks wyższości.
 
Kolejną cechą, która odróżnia lemingi od postfeudalnego chłopstwa, jest też to, że żyją w samotności. Chłopi tworzyli w ramach swoich wsi silne związki społeczne. Integrowali się – u lemingów tego nie widzę. Lemingi akceptują tylko inne lemingi. Być może jedną z przyczyn może być realnie bardzo niska samoocena własnej osoby, a odcięcie się jest zachowaniem obronnym przed konfrontacją z rzeczywistością - by nikt nie krzyknął ‘król jest nagi”.
Lemingi zatem nie dyskutują, bo wtedy łatwo odkryć słabość poglądów czy miałkość ich intelektu. Lemingi, zwykle nieświadomie, uciekają się do wytartych haseł, pałek i wytrychów erystycznych, posiłkują się poprawnością polityczną w obronie własnego samopoczucia. Nic bowiem nie boli tak bardzo jak dysonans poznawczy dotyczący własnej wartości.
 
Jest jedna cecha, która łączy chłopstwo z lemingami. To wewnętrzna zgoda na rabunek. Chłop okradał zwłoki powstańców, lemingi okradają państwo np.: nie płacąc podatków i kombinując. Obie te grupy nie czują się z tym źle, ba dla wielu to dowód zaradności. Patrząc przekrojowo chłop i leming razem ciągną „postaw czerwonego sukna”, każdy w swoją stronę, w swoim historycznym czasie.
 
Obie te grupy pełnią podobną rolę - kamienia u nogi społeczeństwa, ale też wydają z siebie jednostki szlachetne. Nie da się, nie można odciąć tego kamienia ale trzeba nauczyć się z nim żyć. Trzeba też walczyć by kamień ten był coraz mniejszy, pamiętając, że kropla drąży skałę.
 
Chciałem zakończyć jakoś optymistycznie ale patrząc, jak dziś Mariusza Kamińskiego rozdziobały kruki i wrony trudno o optymizm. Kolejna bitwa o prawdę wydaje się przegrana.
Nas też czeka los Kamińskiego, no chyba ze się dostosujemy i zaczniemy myśleć jak lemingi.
 
 
 
Tekst zainspirowany:
 
„Rozdziobią nas kruki, wrony…” Stefan Żeromski