DLACZEGO TAK JEST, JAK JEST?

avatar użytkownika Morsik

Racja pradziadka,

czyli rzecz o profesji plugawej

 

Mój pradziadek, jeszcze w czasach rozbiorów, produkował karety i powozy. Zatrudniał kilkunastu rzemieślników, kupował materiały i wyposażenie do produkowanych pojazdów. Jednak w dzisiejszym pojmowaniu poprawny politycznie nie był, ponieważ producentów, czyli równych sobie, podejmował we dworze a handlarze mieli dostęp tylko do komory na tyłach. Kontaktował się z nimi wyłącznie rządca. Pradziadek handlarzami gardził, twierdził bowiem, że handel to zajęcie plugawe.

 

         W ocenie naszych dzisiejszych handlarzy, czyli biznesmenów, ci, którzy uważają, że konsumpcja jest motorem gospodarki krajowej to ignoranci zasługujący na pałę z ekonomii, to hamulcowi postępu i niszczyciele państwa. Aby konsumować to, co się wyprodukuje, trzeba odpowiednio zarabiać, zaś handlarze mordujący rodzimą produkcję zalewając krajowy rynek importowanym chłamem potwierdzają opinię mojego pradziadka, który, jako się rzekło, pogardzał nimi z uwagi na „plugawość” ich profesji.

 

         Popyt wewnętrzny jest motorem polskiej gospodarki. Tymczasem dochody gospodarstw domowych maleją. Powoduje to zachwianie równowagi między ich oszczędnościami a zadłużeniem, czego konsekwencją jest zahamowanie popytu. Ze strony ludzi, jeszcze myślących po polsku, padają oskarżenia pod adresem polskich „pracodawców” (czytaj handlarzy) o gospodarkę rabunkową. Ci ludzie przecież głupolami nie są, bowiem opierają się na ekspertyzach nieco mądrzejszych od „plugawych handlarzy”, potwierdzają to też badania statystyczne „Gfk Polonia” a także firmy konsultingowej HAY Group oraz raporty Komisji Europejskiej i Eurostatu. Jednak takie opinie, zdaniem handlarzy, niszczę polską gospodarkę, bowiem prowadzą do żądań wyższych płac, co powoduje podnoszenie cen, co powoduje kolejne żądania, co powoduje kolejne podwyżki cen... W ich mniemaniu gdyby robole siedzieli cicho, to oni - handlarze nie podnieśliby cen i „Polska rosłaby w siłę a ludzie żyliby dostatniej”. A kto, do jasnej cholery, każe tym „plugawcom” podnosić ceny?!

 

         I tu potwierdza się „plugawość” zajęcia jakim jest handel, czyli potwierdza się racja pradziadka. Pazerność, chciwość, egoizm i inne „plugawe” cechy odbijają się jak w lustrze w wizerunku naszych rodzimych „biznesmenów”. Bo to przecież oni w ramach swojego „plugawego” zajęcia doprowadzają do upadku polskie fabryki, żeby ich wyroby zastąpić azjatyckim chłamem kupowanym tam za przysłowiową garść ryżu. Bo to nikt inny, jak tylko oni bezwzględnie zamieniają koszty stałe na zmienne tylko po to, żeby mieć robola opłacanego nawet poniżej najniższej krajowej i pozbawionego wszelkich praw. Bo to w końcu oni piorą brudne pieniądze, oszukują skarb państwowy, wymuszają korzystne wyłącznie dla siebie ustawy, łamią prawo... Bo to przecież oni wykazują straty lub brak zysków, żeby nie płacić podatków (tylko 20% firm działających w Polsce wykazuje zysk !!!). Polacy zaś dali się przekonać, ogłupiani propagandą, która w całości jest na usługach handlarzy, że to żadna sztuka wyprodukować - sztuką jest sprzedać.

 

         Mieszkam na wsi między dwoma sklepami. Co to oznacza – można sobie wyobrazić. Pielgrzymki miejscowych meneli po nalewki, awantury, codzienne zbieranie butelek, puszek i niezliczonych opakowań po słodyczach... Podarowałem dziecku z takiej podsklepowej rodziny używany rower. Dzieciak miał łzy w oczach z radości. Po kilku dniach zobaczyłem, że jego ojciec prowadzi ten rower w kierunku sklepu. Okazało się, że oddał go sklepikarzowi za dwie nalewki. – Przecież wie pan, że on zabrał rower dziecku, że to była może pierwsza radość w jego życiu – mówię handlarzowi. – Panie – odpowiada – a co mnie to obchodzi. Ja mam interes, a w tej profesji nie ma sentymentów. Pan będziesz zawsze dziadem – kończy – bo panu brakuje odrobiny świńskiej krwi. W myśl tej zasady handlarze przehandlowali Polskę a Polacy dali na to przyzwolenie. Dlaczego? Bo inny sąsiad poprosił mnie kiedyś o zrealizowanie recepty w miejskiej aptece. – Pracuję na nocnej zmianie – mówię – dopiero jutro przywiozę panu leki. Może sąsiad szybciej załatwi, bo codziennie rano jedzie do miasta po towar do sklepu. – Nie będę mu zawracał głowy – mówi – bo on pracuje...

 

Wcześniejsze artykuły umieściłem na blogu

http://morsik60.salon24.pl  

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz