Czy "katarski patent" może być zastosowany w Gdańsku ?

avatar użytkownika stagaz1
Nikt nie wie, co powie Donald Tusk na Westerplatte, czy powie coś ważnego i prawdziwego, czy też skorzysta z okazji, żeby milczeć, a może będzie rutynowo ględził o jedności Europy i że trzeba patrzeć w przyszłość. Oczywiście, nikt nie da również głowy za to, co powie Władimir Putin, ale w tym przypadku dokładnie wiemy, co on myśli o Związku Sowieckim, o pakcie Ribbentrop – Mołotow, Katyniu, itd. Po prostu, znamy poglądy Putina nie od dzisiaj, poza tym każdy widzi, co za grupa rządzi w Rosji i jaką polityką historyczną się podpiera, a on tę grupę reprezentuje. Niektóre gazety są już do tego stopnia znudzone jego przewidywalnością, że piszą nawet o tym, „czego nam Putin raczej nie powie”. A on może nawet na Tuska warknąć, jak dojdzie do wniosku, że jego naród potrzebuje akurat takiej demonstracji. Podobnie jest z Angelą Merkel, przecież wiemy już z doświadczenia, na co ją stać, jakie interesy polityczno - gospodarcze łączą Niemcy z Rosją i nikt nie wątpi, że pani kanclerz tych interesów z pewnością nie narazi na szwank z powodu prawdy historycznej. Pani kanclerz wykaże iście niemiecką lojalność i nie zdradzi partnera w interesach gazowych, choćby Tusk miał wszystkich pociotków, dziadków i pradziadków w Wehrmachcie. U siebie w domu kilka dni temu poklepała Erikę Steinbach, tutaj na Westerplatte pewnie coś bąknie o dwóch totalitaryzmach, ale dyskretnie i bez przesady. Natomiast w przypadku naszego premiera jesteśmy ciemni jak tabaka w rogu, gdyż trudno jest mu przypisać jakiekolwiek stałe i niezmienne przekonania, to raz, a po drugie, jego postawa w ważnych kwestiach politycznych w dużej mierze jest zależna od potrzeb propagandowych. Nie raz i nie dwa ten rząd pokazał, że potrzeba propagandowego gestu dominuje nad innymi potrzebami państwa, żeby już jak najdelikatniej to ująć. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na jedną bardzo praktyczną kwestię, która wynika ze spotkania przywódców 1 września, a która może mieć konsekwencje dla państwa. Podobno przy okazji spotkania będzie rozmowa z rosyjskim premierem o kontrakcie na gaz z Rosji. Wiadomo jest wszem i wobec przed tym spotkaniem, że Polacy bardzo chcą formalnego uznania przez Rosję swoich krzywd poniesionych z powodu zbrodniczego sowieckiego reżimu; że Polska bardzo potrzebuje rosyjskiego gazu; że obecny polski rząd bardzo pragnie propagandowego sukcesu. Jednoczesna obecność tych trzech warunków stwarza bardzo korzystną sytuację dla Putina, który może z Tuskiem zagrać każdą kartą – zarówno martyrologiczną, gazową, jak i propagandową. Zaproszenie Putina na tę uroczystość i jednoczesne negocjacje kontraktu gazowego spowodowały nieznośne uwikłanie gospodarki w politykę historyczną. Co rząd Tuska może zrobić dla uzyskania propagandowego sukcesu, to pokazała farsa sprzedaży stoczni w powiązaniu z katarskim kontraktem gazowym – przesłanie było tak dobitne, że nie trzeba go tu wykładać. W żadnym wypadku nie przypisuję zdradzieckich intencji rządowi Donalda Tuska, Boże broń, ale to doświadczenie mówi nam, że chętnie przedkłada on piarowską korzyść nad meritum i w tym sensie może być zwiedziony na pokuszenie, żeby ugrać jakąś medialną premię na kontrakcie gazowym z Putinem. Słusznie zatem może się Putin spodziewać, że gdyby błysnął na zachętę kilkoma kwitami z kagiebowskiego archiwum na temat II wojny światowej, lub czymś podobnym, to kto wie, czy nie mógłby w zamian oczekiwać większej przychylności w negocjacjach gazowych; albo odwrotnie – gdy coś ustąpi z gazu, to nasz przychylnie się wypowie o niezwyciężonej Armii Czerwonej; czy też sam Putin zamilczy uprzejmie o roli Związku Sowieckiego w „wyzwalaniu” Polski - kombinacji do wyboru jest bez liku. Moim zdaniem, istnieje możliwość powtórzenia takiego czarnego „katarskiego” scenariusza. Zwłaszcza, że w kagiebowskim archiwum można znaleźć potem inne kwity, przeczące tym poprzednim, ileż to roboty. A umowa na gaz będzie przecież tylko jedna... Zaproszenie Putina na 1 września to był katastrofalny błąd, gdyż nikt się nie spodziewał, że Rosja przypuści taki frontalny atak propagandowy na prawdę o genezie II wojny światowej. Paradoksalnie jednak, prowokacja rosyjskiego wywiadu z ujawnieniem rzekomo rewelacyjnych dokumentów może ułatwić sprawę naszej stronie, gdyż przed oczywistym kłamstwem nie wypada się nie bronić. W tej sytuacji można nawet dużo zyskać propagandowo, gdy się da odpór fałszerzom historii. Ale co wtedy będzie z cenami rosyjskiego gazu ?

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. warto tu przypomnieć o Bartoszewskim i Rotfeldzie

pełnomocnikach rządu Tuska do "Komisji ds trudnych" z Rosja i NIEMCAMI I DWÓCH PODRĘCZNIKACH do historii - jednym, który juz powstał - niemiecko-polski i drugi, który powstaje rosyjsko-polski.

Nie mam dostępu do mojego archiwum, bo zostało bezprawnie zamknięte bez dostępu dla autora, ale w sieci mozna znaleźć opinie o podręczniku "niemiecko-polskim".

Więc nie mamy co domyślać się opinii w sprawie Merkel i Putina.

 

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Joanna K.

2. Tusku sam by się zapisał do Wehrmachtu, gdyby wskutek tego

został później prezydentem RP bez wyborów. Taki to "polski przywódca", jak ktoś kiedyś przy wódce zapodał.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika Winston

3. to był katastrofalny błąd

W rzeczy samej. Lemingi, stworzenia z natury potulne i nieskore do walki, wzdragają się na samą myśl o "konflikcie". Dlatego bardzo im pasuje Chyży Rój, który w ich intencji dosłużył się brązowego języka. Czy zmieniła się pozytywnie pozycja międzynarodowa Polski? - NIE, przeciwnie. Czy zmniejszyła się liczba konfliktowych zagadnień, jakie istnieją w stosunkach międzynarodowych Polski - NIE, przeciwnie. Czy waga głosu Polski wzrosła w porównaniu z konfliktowymi rządami PiS - NIE, przeciwnie. I to bardzo. Poczekajmy, dajmy się Chyżemu Rójowi wykazać. Na pewno rozbiorowi sąsiedzi dołożą się do wyniku. Jedyny wspólny mianownik w intencjach takiego spotkania to Nord Stream & gaz. Wariant katarski oceniam jako bardzo prawdopobny.
avatar użytkownika Dominik

4. hmmm...

Czytając komentarze pod tym, jak i podobnymi postami niepokić może spokój (pozorny? - oby) debaty publicznej na ten temat. W końcu jest to być, albo nie, naszego narodu w obecnej postaci. Kiedyś, ucząc się historii o rozbiorach jakim nas poddano, zastanawiałem się nad ilością sprzedawczyków tzw. targowicy, w stosunku do całej społeczności polskiej. Przecież tych kolaborantów było mniej, zdecydowanie mniej. I nie było żadnej siły mogacej zapobiec rozpadowi państwa? To było wtedy, a dzisiaj?
tede
avatar użytkownika stagaz1

5. Maryla

Ale słyszałem, że Rotfeld już odszedł ze spraw trudnych do łatwych w NATO. No a Bartoszewski już pokazał jak załatwiać sprawy trudne na przykładzie Steinbach, która ma się dobrze,a nawet coraz bardziej ją Markel chwali. Tak, złudzeń co do Merkel i Putina nie ma Pozdrawiam
avatar użytkownika stagaz1

6. Joanna K.

To prawda, a już na pewno sprzedałby Westerplatte Pzdr.
avatar użytkownika stagaz1

7. Winston

Też się obawiam, że ten scenariusz może się powtórzyć - za jeden uśmiech Putina,.. Pzdr.
avatar użytkownika stagaz1

8. Dominik

"Przecież tych kolaborantów było mniej, zdecydowanie mniej. I nie było żadnej siły mogacej zapobiec rozpadowi państwa? To było wtedy, a dzisiaj?" Strach, prawda, jak sobie człowiek to uświadomi ? Pzdr.