Wakacyjna indoktrynacja

avatar użytkownika godziemba
Przez ostatnie dwa tygodnie podróżowałem z żoną po Hiszpanii. Zarzuciliśmy pierwotny zamiar podróży samochodem i wykupiliśmy wycieczkę w jednym z renomowanych polskich biur podróży. Wycieczka była dobrze zorganizowana, program bardzo efektowny, hotele dobrej klasy. Najważniejszym mankamentem była jakość pracy przewodników, polskich i hiszpańskich, a zwłaszcza indoktrynacja polityczno-historyczna, której zostaliśmy poddani. Już podczas zwiedzania wspaniałej katedry w Sewilli polska przewodniczka uraczyła nas długą opowieścią o krwawych rządach hiszpańskiej inkwizycji, w trakcie której zamordowano kilkaset tysięcy niewinnych ludzi, a na placach jednorazowo palono kilkaset osób. Równocześnie inkwizycja - zdaniem przewodniczki - inicjowała pogromy antyżydowskie, w wyniku których część Żydów zmuszono do przejścia na katolicyzm, reszta zaś została zmuszona do ucieczki z Hiszpanii. Spowodowało to - jej zdaniem - całkowity upadek gospodarki hiszpańskiej. Na nieśmiałe pytanie autora niniejszego bloga, czy nie wie, iż w rzeczywistości liczba osób skazanych na stos nie przekroczyła kilkuset (po powrocie sprawdziłem u Lloriente – liczba straconych w czasie trzech wieków trwania Inkwizycji w Hiszpanii obejmuje 216 nazwisk !), a większość skazywana była na pokuty kościelne, przewodniczka autorytarnie odparła, iż takie są "ustalenia nauki" i zanim podejmę polemikę powinienem przeczytać tyle książek co ona. Wobec głośnych protestów kilku uczestników wycieczki, że przeszkadzam w pracy przewodniczki, zamilkłem nie widząc sensu w kontynuowaniu dyskusji z osobą, która wszystko wie najlepiej. Dopiero potem, kilka osób podeszło do mnie, z prośbą, abym przedstawił im swój punkt widzenia. Przewodniczka zauważyła te moje "prywatne korepetycje" i odtąd stałem się jej osobistym wrogiem. Po Madrycie oprowadzał nas hiszpański przewodnik, świetnie posługujący się polszczyzną, której nauczył się w trakcie studiów w Polsce. Z jego opowieści oraz wyglądu można było wywnioskować, iż studiował w Polsce we wczesnych latach 70. To już mnie bardzo zastanowiło - komunistyczne władze PRL nie zezwalały zazwyczaj na studia osób o antykomunistycznych poglądach, wspierały natomiast wszelkich przeciwników gen. Franco. I Joaquin - bo tak się on nazywał - nie zawiódł byłych władców PRL - w czasie dwóch dni uraczył nas taką dawką politgramoty, że miałem wrażenie powrotu do czasów tow. Gierka. Poza wspomnianą już wcześniej "kanoniczną" wersją oceny inkwizycji oraz ostrą krytyką Kościoła, Joaquin odnosząc się do czasów gen. Franco, zawsze przypisywał mu etykietę faszysty, zwolennika Hitlera oraz mordercy niewinnych zwolenników demokracji (sic!). Na każdym kroku podkreślał, że dopiero po jego śmierci doszło do rozwoju gospodarczego Hiszpanii, która wcześniej była pogrążona była w nieustannym kryzysie i chaosie. Ponieważ, w odróżnieniu od swojej polskiej koleżanki, był bardzo otwarty na dyskusję, zapytałem się dlaczego neguje wielkie reformy gospodarcze przeprowadzone - notabene przez członków Opus Dei - w Hiszpanii w latach 60. Uznał, iż służyły one jedynie interesom imperialistów amerykańskich oraz hiszpańskich kapitalistów, związanych z reżimem Franco. Na moją tezę, iż gen. Franco uratował Hiszpanię od komunizmu i powinien być traktowany przez wszystkich Hiszpanów jako wielki bohater, odparł, że wolałby żyć w komunizmie niż w faszystowskiej Hiszpanii Franco, w której "miliony osób musiało przebywać na emigracji". Z wielkim entuzjazmem opowiadał o walecznych żołnierzach brygad międzynarodowych walczących w czasie wojny domowej w obronie "demokracji" w Hiszpanii. Na moje pytanie o rolę sowieckich funkcjonariuszy służb specjalnych wpływających na wszelkie najważniejsze decyzje rządu ludowego, odpowiedział, że są to kłamstwa wymyślone przez faszystowskich pseudohistoryków. Podobnie zareagował na pytanie o los złota hiszpańskiego, wysłanego przez rząd ludowy do Moskwy w 1937 roku (sumie ponad 500 ton złota o szacunkowej obecnej wartości 12 mld dolarów). Uznał, iż w ten sposób rząd ludowy zapłacił za dostawy broni. Na moje stwierdzenie, iż wartość złota wielokrotnie przewyższała cenę dostarczonej broni, uznał, iż dobrze się stało, że złoto to nie dostało się w ręce Franco, a posłużyło "budowie pokoju na świecie". Joaquin wychwalał "mądrą" politykę Zapatero, który zakończył spór o ocenę wojny domowej. Gdy pokreśliłem, iż raczej ponownie go wznowił, likwidując m.in. pozostałe pomniki Franco, wypłacając odszkodowania ofiarom rzekomych prześladowań Generalissimusa, odpowiedział, że tak należało postąpić "w imię ugruntowania demokracji w Hiszpanii". W polemice z Joaquin’em pozostałem osamotniony, reszta grupy bądź nie była zainteresowana jakąkolwiek dyskusją, bądź podzielała opinie Joaquina. Jedynie nieliczne osoby, w prywatnych rozmowach wyraziły ze mną ideową solidarność. Tylko jedna teza Joaquina wywołała większy rezonans. Omawiając krwawe rządy Napoleona w Hiszpanii na początku XIX w., powiedział, że Francuzi spalili wiele hiszpańskich miast, analogicznie jak postąpili z Moskwą w 1812 roku. Mój sprzeciw, iż w rzeczywistości to sami Rosjanie spalili Moskwę, aby uniemożliwić wojskom napoleońskim odpoczynek w dawnej stolicy Rosji, zyskał wsparcie kilku innych uczestników wycieczki. Widząc to Joaquin, wycofał się, uznając, ze nieważne kto podpalił Moskwę, ale faktycznym winowajcom był Napoleon. I tak oto minęły dni objazdu Hiszpanii, w trakcie którego usłyszeliśmy jedynie słuszną, lewicowa wersję historii, w której czarnymi charakterami są antykomuniści, katolicy, a dobrymi są zawsze lewicowcy oraz przeciwnicy Kościoła. Na szczęście olbrzymia liczba bardzo szczegółowych danych dotyczących historii oraz historii sztuki sprawiała, iż duża część uczestników wycieczki z wyraźnym znużeniem słuchała kolejnych wykładów, zapominając szybko o podawanych informacjach. Mimo wszystko, nie spodziewałem się, że również uczestnicy wycieczek są poddawani takiej ostrej lewicowej indoktrynacji.

5 komentarzy

avatar użytkownika Selka

1. To tragiczne..

Lenin wiecznie żywy...i wiecznie żywe kłamstwo! Zastanawiam się czasem (i szczypię dla otrzeźwienia), czy takie jak opisane sceny mogą byc wogóle prawdziwe :( - to bardzo tragiczny wydźwięk tego, co dzieje sie z Europą - toż to bolszewia w najczystszym stylu! P.S. proszę sie nie dziwić współuczestnikom wycieczki - Polacy to dzis zbiorowisko, które o historii a szczególnie tej międzynarodowej - nie wie nic! więc jak mieli reagować na Pana uwagi? Ci, którym pod czaszką jeszcze jakies skręcone zwoje zostały, zainteresowali się potem tematami, resztę...bolały nogi od zwiedzania :) Dzieki za post. Wiedza - porażająca, ale niewiedza, gdzie zyjemy - to już prawie zbrodnia. Pozdrawiam.

Selka

avatar użytkownika Rekin

2. Nic by nie kosztował liścik do prezesów biura podróży

ze skargą na nachalną indoktrynację polityczną i wprowadzanie ludzi w błąd fałszywymi danymi. Sam Jean Paul Marat ma więcej zgilotynowanych ofiar na sumieniu niż cała Inkwizycja - około 10 tysięcy wyroków śmierci - takie są prawdziwe dane, za książką prof. Normana F. Cantora (New York University), "Civilization of the Middle Ages" (1993, s. 426) "celem inkwizytorów nie było zabijanie (the Inquisitors wanted to kill nobody)". Autor, którego z pewnością nie można podejrzewać o prokatolickie sympatie, podaje na tej samej stronie, że całkowita liczba ludzi, którzy stracili życie wskutek działania wszystkich agend katolickiej inkwizycji nie przekracza dziesięciu tysięcy (the total number of people who died at the hands of all Catholic Inquisitions did not exceed five figures and probably did not total more than ten thousand people.)
avatar użytkownika godziemba

3. Selka

Takie obserwacje mikrośrodowisk (oczywiście niereprezentatywnych - 10-20% Polaków stać na zagraniczne wojaże) pozwala lepiej zrozumieć Polaków jako ogół. Wnioski są niezwykle pesymistyczne, ale poddawać sie nie wolno. Pozdrawiam
Godziemba
avatar użytkownika godziemba

4. Rekin

To pisanie ne Berdyczów. Sprawdziłem w KRS firmę, podstawy finansowe stabilne, ale zyciorysy właścicieli "właściwe". Zamiast skarg, stosuję inną metodę - nękanie przewodników oraz "korepetycje" dla zainteresowanych współuczestników. Pozdrawiam
Godziemba
avatar użytkownika Krzychu

5. część z uczestników takich

część z uczestników takich wycieczek jest komentatorami na różnych forach (a czasem są blogerami) i potem powtarzają te zasłyszane 'prawdy'; a że podobne informacje od lat serwują inne 'postępowe' media, to są przekonani, że to 100-procentowa prawda i swojej opinii na blogu/forum bronią żażarcie nie ustepując nawet na milimetr, mimo że inni ludzie podają dobrze uzasadnione odmienne wersje a nawet linki do dokumentów potwierdzających te tezy tak jest np. z Pinochetem -- co roku przy okazji rocznicy, pojawia się w jakiejś audycji radiowej 'ekspert' (najczęściej dziennikarz z obiektywnej g.wyborczej) i opowiada o zamachu stanu, tysiącach niewinnych ofiar, torturach itp.