Lis-Kula pierwszy bohater Niepodległej

avatar użytkownika godziemba
Leopold Lis-Kula urodził się 11 listopada 1896 roku w Kosinie w rodzinie urzędnika kolejowego. W trakcie nauki w II gimnazjum w Rzeszowie, wstępuje do skautingu. W 1912 roku zakłada w gimnazjum tajne stowarzyszenie wojskowe, którego celem jest rozwijanie umiejętności wojskowych, niezbędnych do przyszłej walki o wolność Polski. Na jesieni 1912 roku Leopold Kula wstępuje do Związku Strzeleckiego, przyjmując pseudonim „Lis”. Szybko wybija się w pracy strzeleckiej, zyskując w lecie 1913 roku pochwałę Komendanta Głównego Józefa Piłsudskiego, po czym kończy szkołę oficerską. Zostaje również dowódcą plutonu oraz zastępcą komendanta okręgu rzeszowskiego Związku Strzeleckiego, mając zaledwie 16 lat. W nocy 11 na 12 sierpnia 1914 roku kompania rzeszowska z Lisem na czele przekracza granicę z Królestwem Polskim. Lis-Kula na początku października 1914 roku otrzymuje nominację na podporucznika oraz dowódcę 3 kompanii w VI batalionie kpt. Fleszara-Satyra. Kompania Lisa swój, wielce chwalebny chrzest bojowy odbywa w bitwie pod Krzywopłotami w listopadzie 1914 roku. „W zadziwiający sposób – pisze jeden z kolegów Lisa – potrafił Lis pogodzić w sobie dwie osobowości: dowódcy i kolegi. Równie wymagający dla wszystkich i sprawiedliwy – zdobył sobie wkrótce nie tylko pełny autorytet, lecz i serca wszystkich bez wyjątku podwładnych. Młodziutki, przystojny, zdrowy, żywego temperamentu, wprost żywiołowy, doskonale harmonizował ze swym otoczeniem, toteż 3 kompania znana była ogólnie ze swego humoru i dowcipu, który jej nie odstępował nawet w najgroźniejszych sytuacjach”. W październiku 1915 roku Lis (od stycznia 1915 – porucznik) – w zastępstwie Fleszara – dowodzi VI batalionem w krwawej bitwie pod Kuklami, w trakcie której wykazuje się znakomitymi umiejętnościami, prowadząc nocny atak na pozycje rosyjskie. Niemiecki generał von Serock, dowodzący armią, a składzie której walczyli legioniści wydaje rozkaz nakazujący całej swej armii wznieść „na cześć Polaków, dzielnych zdobywców Kukli, trzykrotne ”. Lis-Kula otrzymuje pruski żelazny krzyż 2 klasy. „ U niego – napisze Stanisław Chudoba – meldowali się dowódcy pruskich batalionów, starzy, posiwiali oficerowie sztabowi i z jaką estymą i uwielbieniem do niego się odnosili (…) Serce rosło i duma pierś rozpierała, że ci butni, zarozumiali junkrzy prężą się przed naszym młodym rycerzykiem”. Żołnierze por. Kuli szczycą się nim, nazywając się „Lisowczykami”, ich dowódca ma zaś pewność, że może z nimi ważyć się na najbardziej nieprawdopodobne czyny. Sam jest człowiekiem cichym i skromnym, czarem osobistym jednającym każdego kto się doń zbliżył. Lis – o którym późniejszy gen. Piskor, napisze, iż „okres walk wołyńskich na jesieni 1915 roku, to jedno ogniwo nierozerwalne mężnych czynów i dokonanego dowodzenia kompanią, batalionem, a często pułkiem tego wybitnego i wyjątkowej miary i zdolności oficera”, nie wpada w tak często wśród młodych ludzi zarozumiałość i zbytnią pewność siebie. Inny żołnierz Kuli napisze tak: „Lis-Kula, co to za przepyszna postać, jakiż czar bił z jego przejasnych oczu, w których zdawało się, skoncentrowały się młodzieńczy rozmach, entuzjazm, a zarazem stal woli świetnego dowódcy i jakaś nieugięta władcza siła, która zniewalając serca, budziła równocześnie absolutny posłuch i szacunek nie tylko oddanych mu bezgranicznie swoich ale i obcych”. W lipcu 1916 roku żołnierze I Brygady, w tym kompania Lisa-Kuli, biorą udział w najkrwawszej bitwie Legionów, bitwie pod Kostiuchnówką. W trakcie bitwy Lis na czele swojej kompanii przeprowadza kontratak, umożliwiając odwrót całego 7 pułku piechoty Legionów. „ Porucznik Leopold Kula – napisał w raporcie dowódca 7 pułku, kpt. Marian Kukiel – nadzwyczajnym męstwem i świetną inicjatywą bojową przyczynił się we wszystkie trzy dni bitwy do ocalenia batalionu i nawet całego 7 pułku od zagłady. Dnia 4 lipca porucznik Lis dowodził obsadą wysuniętej pozycji w lasku przed okopami batalionu. Kierując po mistrzowsku ogniem gniazd strzeleckich i karabinu maszynowego pod ogniem bębniącym przeciwnika, przyczynił się do załamania dwu kolejnych szturmów wielką masą wroga przez park kostiuchnowski na pozycje I baonu 5 pułku „zuchowatych” prowadzonych. Gdy zaś wymieniona pozycja została przez wroga od strony Polskiej Góry osadzona i zdobyta, a masy piechoty rosyjskiej parły na tyły i prawe skrzydło VI baonu, porucznik Lis, dowodząc na zagrożonym i zagiętym skrzydle, znakomitym kierownictwem ognia złamał dziesięciokrotną przewagę wroga, brawurowym zaś kontratakiem odepchnął ją daleko na prawo; tym umożliwił utrzymanie się batalionu na pozycjach, aż do drugiego już z rzędu rozkazu odwrotowego”. Dowództwo austriackie doceniło jego męstwo dekorując go Krzyżem Zasługi z Mieczami. 7 grudnia 1916 roku mianowany zostaje kapitanem oraz dowódcą VI batalionu – ma wówczas 20 lat. W czasie kryzysu przysięgowego w lipcu 1917 roku Lis-Kula był jednym z największych przeciwników składania przysięgi obu cesarzom. Konsekwencją odmowy przysięgi były represje wymierzone wobec żołnierzy I i III Brygady. Oficerowie -poddani cesarza austriackiego, w tym Lis-Kula, zostali zdegradowani do stopnia sierżantów i wysłani na front włoski. W trakcie walk nad Piavą Lis-Kula na czele plutonu atakując silną, włoską redutę został ciężko ranny. „Oczy miał ożywione” – relacjonował tamto wydarzenie Alojzy Wir-Konas, który doliczył się 11 ran w ciele swego dowódcy. Ranny Lis-Kula, przedstawiony do złotego medalu za waleczność, został odesłany do węgierskiego szpitala w Szambathely. Ze szpitala uciekł i zgłosił się w lutym 1918 roku u Rydza-Śmigłego – Komendanta Głównego Polskiej Organizacji Wojskowej. Rydz wysłał Lisa do Odessy w celu nawiązania kontaktów z działającymi tam polskimi organizacjami politycznymi i wojskowymi. Na wieść o porozumieniu Dowbora-Muśnickiego – dowódcy I Korpusu Polskiego, z Niemcami, pojechał do Bobrujska aby zapobiec przejęciu korpusu przez Niemców. „Stan moralny – relacjonował Lis stosunki panujące w I Korpusie – który dla naszych celów jest o pierwszorzędnej wadze, jest różny. Wyżsi oficerowie przeważnie nie mają kultury polskiej i siły moralnej w tym, czy innym kierunku wiodącej, nie przedstawiają. Opinia wskazuje na Ge. Karnickiego (zastępcy Dowbora) i pułkownika Żeligowskiego, jako względnie dodatnio odbijających się od innych. Liczba oficerów młodszych, patrzących na sprawę wojska, tak jak my, jest nieduża. Nastrój przeciwko Niemcom u żołnierzy się wzmaga”. Żołnierze przeciwni kapitulacji Dowbora wobec Niemców, zrzeszeni w tajnym „Związku Białym” (m.in. por. T. Lechnicki, Henryk Bagiński, Melchior Wańkowicz), podporządkowali się Lisowi. Melchior Wańkowicz wspomina, że Lis jawił się jego małżonce wręcz jako archanioł. Z uznaniem wyraził się o nim kpt. Ignacy Matuszewski: „Mam 20 lat. Wiem, że jestem coś niecoś wart, ale w stosunku do Lisa czuję, że nie jestem godzien, jak to się mówi, rozwiązać mu rzemyka”. Lis powołał nową organizację – Związek Walki Czynnej. „Z POW w Rosji – wspominał Wańkowicz – byliśmy w niezgodzie, bo byli oni przeciwko formacjom polskim. Teraz Lis zjawił się w imieniu organizacji, która przeciwko Niemcom gotuje opór zbrojny. Przyjęliśmy go stojąc do rozkazu. Garnęliśmy się wszyscy w kupę, ludzie różnych przekonań (…) Wtedy stawaliśmy się Piłsudczykami w ręku Lisa. Ten zawsze uśmiechnięty pogodnie Lis był duszą nas wszystkich i radością każdego z nas. (…) Każdego niemal za rękę brał i wiódł po tej jego ścieżce pracy. Miał ten najwyższy przymiot dowódcy, że podbijał osobiście każdego z podkomendnych”. Równocześnie uzyskuje zgodę Dowbora na oficjalne wstąpienie do Korpusu i objęcie funkcji instruktora w kompanii szturmowej. Używa wtedy nazwiska „Kortyn”. Plany Lisa walki z Niemcami, a potem wycofania się na wschód były sprzeczne z przekonaniem Dowbora o unikaniu jakichkolwiek sporów z Niemcami. Na mocy kapitulacji z 21 maja 1918 roku I Korpus miał zostać całkowicie rozformowany, a broń oddana Niemcom. Spiskowcy w kwaterze Lisa-Kuli na wieść o podpisaniu kapitulacji postanowili niezwłocznie działać. Uważali, ze tylko walka z Niemcami może uratować honor I Korpusu .Pułkownik Barthel de Weydenthal ogłosił się nowym dowódcą I Korpusu, a Lis w towarzystwie Wańkowicza starał się pozyskać poparcie poszczególnych jednostek – jednak żołnierze, którym obiecano powrót do kraju, odmówili udziału w walce z Niemcami. Podobnie postąpiła Legia Rycerska, na którą Lis najbardziej liczył. Spowodowało to klęskę planów spiskowców. Ostatecznie Dowbor zgodził się na wyjazd Lisa, Matuszewskiego oraz Barthla do Kijowa. Jednocześnie w rozkazie z 1 czerwca 1918 roku, określił, że „to nie byli Polacy, a łotry działające za czyjeś pieniądze” i nakazał pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej. Wańkowicz stanął przed sądem polowych, oskarżony za udział w spisku. Został jednak przez sąd uniewinniony. Już w niepodległej Polsce oskarżeni oficerowie, próbowali uzyskać od Dowbora satysfakcję, ten jednak odmówił. W listopadzie 1921 roku Oficerski Trybunał Orzekający oraz minister spraw wojskowych gen. Sosnkowski uznali, zarzuty stawiane Barthlowi za krzywdzące. W lipcu 1918 roku Lis-Kula został Komendantem Naczelnym POW na Ukrainie. Jego podkomendny Tadeusz Hołówko, tak wspominał: „ Z pierwszego spotkania uległem czarowi idącego od jego wspaniałej młodzieńczej postaci. Tyle dziwnej prostoty i skromności było w tym człowieku. Ogromne, jasne oczy patrzyły niemal z dziecięcą szczerością i ufnością. Nie chciało się wierzyć, że ten chłopiec w polu był nie tylko osobiście odważnym, lecz wspaniałym dowódcą, zniewalającym swych podkomendnych do ślepej wiary w siebie”. Najważniejszym celem Lisa, jako komendanta POW na Ukrainie, była konsolidacja wszelkich polskich oddziałów oraz wzmocnienie wpływów piłsudczykowskich. Dążył do zawarcia porozumienia z równymi polskimi partiami politycznymi i jak pisał w raporcie: „Dziś jesteśmy wystawieni na ataki z dwu stron; ugrupowania bardziej prawe boją się nas, jako rewolucji, lewe widząc w nas białą gwardię. Można powiedzieć, że właśnie dzięki temu, idziemy drogą najbardziej racjonalną.” W efekcie tych starań latem 1918 roku powstała Rada Wojenna, jako przedstawicielstwo polityczne wszystkich polskich organizacji wojskowych na Ukrainie. Duży nacisk kładł tez na rozwój działalności wywiadowczej POW. Swoich ludzi starał się umieszczać w każdym ośrodku władzy – ukraińskiej, bolszewickiej, niemieckiej. Nie zapominał o utrzymaniu kontaktów z krajem, dokąd dostarczał informacje wywiadowcze, które trafiały najczęściej w ręce francuskie. Niejednokrotnie jego emisariuszkami były kobiety – jedną z nich była Maria Wittek. „Miałam – wspomina Wiitek – też możność kilkakrotnego zetknięcia się z Komendantem Lisem-Kulą, co było rzeczą niezwykle trudną. Ogólna sympatia i cześć. Jaką żywiłyśmy wszystkie do naszego komendanta były przyczyną, że otrzymane od niego polecenia i możność spełnienia ich, uważałyśmy nie za prace, a za wielką nagrodę za nią”. Lis zmienił także taktykę działalności oddziałów lotnych – zamiast zamachów na poszczególnych Niemców, nakazywał uderzać na większe ich grup, szczególnie w trakcie przeprowadzanych przez Niemców rekwizycji żywności. „Walczyć – pisał – trzeba nie z jednostkami. Ja biję nie Niemca, a Niemców, ich system, ich potęgę”. We wrześniu 1918 roku do Kijowa przyjechał Rydz-Śmigły, który – w obliczu zbliżającej się walki o niepodległość – nakazał Lisowi zająć się dywersją na tyłach Ukraińców galicyjskich. Jednym z ludzi, którzy wspólnie z Lisem układali plany był Michał Sokolniki, który tak wspominał: „ W Kijowie przez jedną bezsenną noc z 1 na 2 listopada przepracowaliśmy z Lisem plan dywersji od Wschodu. Wiedzieliśmy już, że Ukraińcy opanowali Lwów. POW z Ukrainy miała pójść z niespodziewaną – od Wschodu – odsieczą. Mnie prosił Lis o odsiecz dyplomatyczną – wyjechałem do Jass”. Niestety – wobec zdecydowanej przewagi Ukraińców – próby przedarcia się przez Brody, Stanisławów na Lwów, kończą się porażka. Po koniec listopada 1918 roku Lis przedziera się przez posterunki ukraińskie i melduje się u Rydza (wówczas dowódcy DOG w Lublinie). Zostaje mianowany majorem i obejmuje dowództwo II batalionu 23 pp, z którym wyrusza na początku stycznia 1919 roku na front ukraiński. W końcu lutego 1919 roku obejmuje dowództwo grupy wojsk, złożonej z dwóch batalionów piechoty oraz słabych jednostek kawalerii i artylerii. Na początku marca śmiałym manewrem zdobywa Poryck. 6 marca 1919 roku w trakcie natarcia na Torczyn zostaje ciężko ranny w pachwinę. „Sam powalił – wspomina jego podkomendny M. Królikowski – wystrzałem z pistoletu dwóch znajdujących się tuż przed nim Ukraińców, lecz jeden z następnych żołnierzy ukraińskich strzelił w tym czasie z karabinu wprost na dwa kroki od Lisa i ugodził kulą w pachwinę”. W trakcie operacji 7 marca umiera. ”Żył jak żołnierz i jak żołnierz poległ” – skomentował jego śmierć „Wiarus”. Następnego dnia komunikat Sztabu Generalnego ogłosił: „Dla przeszkodzenia koncentracji nieprzyjacielskiej na północ i zachód od Łucka wojska nasze przeprowadziły wspólną akcję od Hołubów i Włodzimierza Wołyńskiego. Jedna z naszych kolumn pod dowództwem majora Lisa-Kuli zaatakowała Torczyn, broniony uporczywie przez większe siły ukraińskie i artylerię. Po zaciętej walce miasteczko to wpadło w nasze ręce. Nad kolumną, skierowaną na wschód od Torczyna, przeznaczoną dla odcięcia odwrotu nieprzyjacielowi, objął dowództwo sam major Lis-Kula, biorąc na siebie po raz ostatni najodpowiedniejsze, lecz i najniebezpieczniejsze zadanie. Śmierć nie oszczędziła tego dzielnego żołnierza, a wróżącego wielkie nadzieje dowódcy. Ciężko ranny, wkrótce zmarł. Młoda Armia Polska straciła jednego z najlepszych swych oficerów”. W kilka dni później odbył się w Warszawie pogrzeb, awansowanego do stopnia pułkownika, Leopolda Lisa-Kuli. Przed lawetą armatnią, na której spoczywała trumna z ciałem Pułkownika, toczył się żałobny rydwan, ozdobiony wieńcem z napisem:” Memu dzielnemu chłopcu – Józef Piłsudski”. W okresie międzywojennym imię Lisa-Kuli nadano wielu ulicom, szkołom, domom ludowym oraz koszarom 17 pp. W 1932 roku uroczyście odsłonięto, z udziałem m.in. Rydza-Śmigłego, Sosnkowskiego, Wieniawy oraz marszałkowej Piłsudskiej, pomnik Lisa w Rzeszowie. Pomnik został zniszczony przez Niemców 11 listopada 1940 roku. W okresie PRL jego imię usuwano z nazw wielu szkół, zachowała je jedynie jedna z krakowskich drużyn harcerskich. Dopiero po 1989 roku, przywrócono jego imię dwóm szkołom w Rzeszowie oraz XIII L.O. w Warszawie. W okresie międzywojennym Adam Kowalski napisał balladę o Lisie-Kuli: „Gdy wyruszał na wojenkę, miał siedemnaście lat Miał serce gorejące, a lica miał jak kwiat. Chłopięcą jeszcze duszę i wątłą duszę miał, Gdy w krwawej zawierusze szedł szukać mąk i chwał. (…) Świsnęła matka ula i grób wyryła mu, Bohaterowi łoże, posłanie wieczne lwu! (…) A wiecie wy żołnierze, kto miał tak piękny zgon? Kto tak Ojczyźnie służył, czy wiecie kto był on? Otwórzcie złotą księgę, gdzie bohaterów spis, Na czele ich widnieje – Pułkownik Kula – Lis!” Wybrana bibliografia: F. Demel, W. Lipiński – Pułkownik Lis-Kula H. Bagiński – Wojsko polskie na wschodzie T. Hołówko – Przez dwa fronty T. Nałęcz- Polska Organizacja Wojskowa M. Wańkowicz – Strzępy epopei Dziękuję Sowińcowi oraz Manii Prześladowczej 3 za inspirację do napisania tego eseju.

3 komentarze

avatar użytkownika basket

1. Przed wojną,

na Żoliborzu /przy Pl.Inwalidów/, była ulica Lisa-Kuli. W okresie PRL - Pochyła. Po 89 roku przywrócono starą nazwę, i tak jest do dziś. Przy okazji - na tej ulicy mieszkali i dorastali bracia Kaczyńscy..

basket

avatar użytkownika godziemba

2. Basket,

Tak wiem, równoległa do gen. Zajączka. Niedaleko była ulica por. Pogonowskiego (za komuny Zaułek, teraz znów Pogonowskiego (bohatera wojny 1920 roku) Pozdrawiam
Godziemba
avatar użytkownika Maryla

3. W hołdzie płk. Lisowi-Kuli

Dzisiaj w Rzeszowie rozpoczęły się dwudniowe
uroczystości upamiętniające 97. rocznicę śmierci adiutanta Marszałka
Piłsudskiego, płk. Leopolda Lisa-Kuli.

Uroczystości upamiętniające 97. rocznicę śmierci płk. Leopolda
Lisa-Kuli rozpoczęła modlitwa i złożenie kwiatów na grobie
bohatera-legionisty na rzeszowskim cmentarzu „Pobitno”. Centralne
obchody religijno-patriotyczne z udziałem władz wojewódzkich zaplanowano
na poniedziałek. Rozpocznie je o godz. 10.45 złożenie kwiatów pod
tablicą pamiątkową Związku Strzeleckiego „Strzelec” na budynku Banku PKO
BP przy ul. 3 Maja. O godz. 11.00 Mszy św. w intencji Ojczyzny i spokój
duszy płk. Lisa-Kuli w kościele pw. Św. Krzyża w Rzeszowie
przewodniczyć będzie ordynariusz rzeszowski ks. bp Jan Wątroba.

Po Mszy św. uroczystości przeniosą się pod pomnik płk. Lisa-Kuli.

Rzeszowskie uroczystości upamiętniające 97. rocznicę śmierci płk.
Leopolda Lisa-Kuli zbiegają się z obchodami 102. rocznicy wymarszu I
Kompanii Kadrowej. Patronat nad rzeszowskimi wydarzeniami objęli
podsekretarz stanu w MON Wojciech Fałkowski, po. szef Urzędu do Spraw
Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, ordynariusz
rzeszowski ks. bp Jan Wątroba oraz wojewoda podkarpacki dr Ewa Leniart.

Płk Leopold Lis-Kula, adiutant Marszałka Józefa Piłsudskiego, był
jednym z najbardziej utalentowanych polskich oficerów. Jego żołnierska
droga do Legionów prowadziła przez rzeszowski Związek Strzelecki
„Strzelec”, gdzie uczył się wojskowego rzemiosła. Wykazał się niezwykłym
męstwem w czasie I wojny światowej jako dowódca kompanii, a później
batalionu I Brygady Legionów. Walczył też z Ukraińcami m.in. w odsieczy
Lwowa, gdzie potwierdził swój talent dowódczy. Zmarł 7 marca 1919 r. w
wyniku ran odniesionych w zwycięskiej bitwie pod Torczynem, którą
dowodził. Hołd młodemu dowódcy oddał Naczelny Wódz, który na szarfie
wieńca kazał umieścić napis „Mojemu dzielnemu chłopcu – Józef
Piłsudski”. Pośmiertnie płk. Lis-Kula został odznaczony Orderem Wojennym
Virtuti Militari.

Mariusz Kamieniecki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl