TVN kłamie - relacja na żywo spod sejmu. Na pasku było ok. 300 protestujacych

avatar użytkownika Maryla

Handlarze z KDT rzucali jajkami

ar , kmaj , mgc , ng 16-07-2009, ostatnia aktualizacja 16-07-2009 15:54

Ok. tysiąca pracowników Kupieckich Domów Towarowych przeszło w czwartek ulicami Warszawy w proteście przeciwko zapowiadanemu na 21 lipca przejęciu hali KDT przez komornika. - Będą kolejne poważne protesty - zapowiedział prezes KDT Dariusz Połeć.

autor zdjęcia: Darek Golik
źródło: Fotorzepa

Z Placu Defilad kupcy przeszli ulicami stolicy przed kancelarię premiera, a następnie przed gmach Sejmu.

Na czele pochodu jechał samochód z czarną trumną na dachu, mającą symbolizować upadek polskiego handlu. Na trumnie umieszczono napis "Dobry polski kupiec to martwy kupiec". Protestujący handlarze nieśli duży transparent ze zdjęciem prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz i podpisem: "KDT - złe, bo polskie" oraz kukłę Gronkiewicz-Waltz z napisem "Hanka Kłamczucha".

W kancelarii premiera delegacja handlarzy, na ręce sekretarz stanu Elżbiety Radziszewskiej, złożyła petycję skierowaną do premiera Donalda Tuska. Radziszewska obiecała handlarzom, że premier spotka się wich sprawie z prezydent Warszawy - poinformował po tym spotkaniu Połeć.

Po wyjściu delegacji z budynku kancelarii premiera doszło do przepychanek z policją. W stronę funkcjonariuszy poleciały petardy, jajka i plastikowe butelki z wodą. Demonstranci wznosili okrzyki: "Hanka kłamczucha", "Do boju KDT", "Chcemy pracować, nie demonstrować", "Pracy chce KDT".

Gdy demonstracja dotarła przed Sejm, do protestujących wyszedł m.in. rzecznik klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak, który powiedział, że popiera postulaty handlarzy zmierzające do ochrony miejscpracy, co manifestujący przywitali brawami. Handlarze przekazali petycję do posłów.

W Kancelarii Prezydenta także zostawili petycję adresowaną do Lecha Kaczyńskiego.

Następnie demonstracja udała się z powrotem przed halę KDT, gdzie protest się zakończył.

Z końcem ubiegłego roku wygasła umowa dzierżawy hali, mimo to handlarze wciąż w niej handlują. Reprezentujący spółkę KDT Damian Grabiński powiedział, że 21 lipca kupcy nie opuszczą swoich miejsc pracy.

Przedstawiciele miasta wielokrotnie mówili, że hala KDT musi zniknąć ze względu na plany inwestycyjne stolicy. W 2010 r. mają rozpocząć się tu prace związane z budową drugiej linii metra, a następnie Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

W marcu wiceprezydent Warszawy Andrzej Jakubiak zaproponował handlarzom osiem nowych lokalizacji, w których mógłby powstać nowy obiekt handlowy spółki KDT. Handlarze wybrali działkę przy ul. Okopowej i upoważnili zarząd spółki do wzięcia udziału w przetargu, ale ten nadal nie został ogłoszony. Ma to nastąpić na jesieni. Na Pl. Defilad chcą pozostać do czasu wybudowania nowego domu towarowego, czyli do 2012 roku.

Handlarze mają czas na opuszczenie hali do 18 lipca. Komornik ma do niej wejść trzy dni później. Jeśli handlarze nie opuszczą hali i uniemożliwią komornikowi pracę, np. przez zamknięcie drzwi, zarządzi onich otwarcie w obecności policji. Rzeczy pozostawione w hali będą mogły zostać oddane do przechowania ustanowionemu w tym celu dozorcy. Jeśli nie zostaną odebrane, sąd będzie mógł zarządzić ich sprzedaż lub zniszczenie - gdyby sprzedaż się nie udała.

Miasto próbowało odzyskać teren hali już na początku lutego, jednak komisja Zarządu Terenów Publicznych nie mogła tego zrobić ze względu na wciąż prowadzony w niej handel. Wówczas miasto skierowało sprawę do sądu, który wyznaczył komornika.

Spółka KDT powstała w 1999 r. na mocy porozumienia pomiędzy handlarzami ze śródmiejskich targowisk a ówczesną gminą Centrum. Handlarze wybudowali na pl. Defilad tymczasową halę, a miasto miało wskazaćdocelową lokalizację nowej siedziby KDT. W przyjętym wówczas planie zagospodarowania przestrzennego Placu Defilad przewidziano budynek domu towarowego dla KDT przy ul. Marszałkowskiej. Na podstawie aneksu do umowy z 2006 r., dzierżawę terenu KDT przedłużono do końca 2008 r. Kupiecka spółka zobowiązała się też do zwrotu terenu hali w terminie 30 dni od wygaśnięcia lub rozwiązania umowy.

ŻW Online
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika metr

1. Interesujące

Ciekawe dla mnie jest, iż pisze się o kupcach, gdy są nam potrzebni, natomiast w następnym zdaniu stają się "handlarzami", które to słowo ma jednoznaczny, pejoratywny wydźwięk. O co tu chodzi? O HANDLARZACH piszą tylko PISMAKI a mówią PLOTKARY, właściciel hipermarketu czy straganu - także pracownik tegoż - jest handlowcem, kupcem, sklepikarzem, ekspedientem, subiektem... znamy wiele określeń tego pożytecznego zawodu. Nie cytujmy więc, proszę, niejakiego Minca. Pozdrawiam.
metr