Europia, I

avatar użytkownika Poe

Kac. Budzik nieznoście zawodzi "Odą do radości". Gdzie tu, kurwa, może być radość o 7:00 dnia powszedniego - zastanawiam się głośno. W myślach. Ale nawet myśli są teraz głośne. Przez szpary w żaluzjach prześwituje po raz pierwszy od dawna Prawdziwe Słońce. Czas zwlec się z łóżka, nim ktoś mi w tym brutalnie pomoże - Nadzór Pełnego-Wykorzystania-Dnia-I-Szczęścia.

Zimny prysznic, filiżanka espresso, otwieram Euro Gazetę, wzrok prześlizguje się po nagłówkach - "lewica znów atakuje", "lewica domaga się równych praw dla mniejszości heteroseksualnych", "wiwat na cześć imigrantów".

- Taaak, to jest życie. - przeciągam się przy stole - Prawica zeszła do podziemia, właściwie stała się lewicą z przełomu wieku XX i XXI. Równouprawnienie pedałów i innych. Ale to musiały być czasy, prawda, Szopen? - Rudy, włochaty kocur miałknął jakby przytakując, po czym postawił ogon do góry i zgrabnie zeskoczył z krzesła. Odwrócił się, jego wzrok mówił wszystko. Wstałem, otworzyłem puszkę kociego jedzenia i dałem Szopenowi. Mruczenie przyjemnie wypełniło ciszę mieszkania. Wróciłem do przerwanej lektury. Doszedłem do dodatku lokalnego - "EuroPolska". Nic ciekawego. Komórka Euro Parlamentu w Warszawie jak zwykle nie potrafiła uchwalić niczego sensownego w obrębie i tak mocno ograniczonego prawa lokalnego i próba zamachu na przywódcę Ruchu Heteroseksualnego. Z tego ostatniego tekstu cieknie aż bólem, że po raz piąty nie udało się doprowadzić sprawy do ostatecznego rozstrzygnięcia - zabicia Jana Gymki.

W końcu zbliżał się najprzyjemniejszy moment całego, porannego rytuału - ze środka gazety wyciągam niby ulotkę, poskładaną na cztery. Konspiracyjny biuletyn "Wolny Naród". Ogólnoeuropejska, podziemna redakcja, wydająca gazetki przekonujące ludzi do powrotu do Starego Układu, czyli przynajmniej Unii Europejskiej z podziałem na poszczególne państwa, a nie jak teraz, rodzaj eurowojewództw. Mieli swoich ludzi wśród gazeciarzy, którzy po cichu wsadzali między kartki Euro Gazety nielegalny kolportaż. Ciężko było zapisać się do ich bazy adresowej. Nie dość, że świetnie się maskują i samo odnalezienie odpowiednich ludzi graniczy z cudem, to każdego chętnego na "Wolny Naród" głęboko i skrzętnie sprawdzali. Nie mieli innego wyjścia. Wszelkie próby dezintegracyjne w oczach władzy, kończyły się tragicznie. Śmiercią. Oczywiście w imię nieskrępowanej wolności w EuroŚwiecie.

7:40, czas zamknąć mieszkanie i w końcu wyjść do tej przeklętej pracy. Zbiegam po schodach i wychodzę na ulicę. Ludzie, mimo słońca, smętnie snują się w swoich kierunkach. Wskakuję do swojego małego, elektrycznego samochodu w kształcie jajka na trzech kołach i odjeżdżam. Ruch umiarkowany na drodze jak i chodnikach. Powszechna homoseksualność doprowadza do szybkiego starzenia się społeczeństwa i jego wyludnienia. Mimo zaawansowanych technologii, do tej pory zachodzenie w ciążę między Małżonkami A i B, jest mało skuteczne. Pięć na sto przypadków. Zapładnianie naturalnym in vitro jest dopuszczalne tylko w skrajnych przypadkach, gdyż wymaga spotkania się w jednej alkowie mężczyzny i kobiety. Obrzydlistwo.

Wybucham gromkim śmiechem, jednak zaraz przestaje mi być do śmiechu. To okropne...

Dojeżdżam pod szklany wieżowiec. Parkuję na swoim miejscu, wysiadam i wchodzę do budynku. Przykładam kartę do czytnika. Zapala się zielona lampka. Wraz z grupką osób ładuję się do windy. Ósme piętro, pokój 825, biurko 3a. Ścieram warstewkę kurzu ze swojej tabliczki na stole - "dr Mark Revit - second manager". Westchnąłem ciężko, patrząc na swoją unijną godność. Według dyryektywy z dnia 25 września 2050, wszystkie imiona i nazwiska należało przemianować na uniwersalne, łatwe do wypowiedzenia w każdym języku, czyli angielskim. Dopuszczalny był jeszcze francuski i niemiecki oraz rosyjski. Już wolałem angielski.

Ciężko usiadłem za biurkiem i zabrałem się do pracy. Podpis tu, podpis tam, teleobraz do sekretarki, by sprawdzić dzisiejsze spotkania. Nic specjalnego. Tak na dobrą sprawę, byłem kolejnym, zupełnie zbędnym trybikiem w europejskiej biurokracji. Każda decyzja wymagała przynajmniej dziesięciu potwierdzeń takich ludzi jak ja. Sztuczna kreacja kilkunastu miejsc pracy pomnożona przez każdy wydział każdego departamentu. Dziś mój wydział zajmował się gospodarką rolną, za tydzień rynkiem pracy, a pewnie za miesiąc odpadami wtórnymi.

Włączam kanał z wiadomościami politycznymi. W moim zawodzie muszę być na bieżąco z wszlekimi trendami w ogólnoeuropejskiej polityce, gdzie i kiedy, który dekret. W jednym momencie zmroziło mi krew w żyłach, prezenterka ze stoickim spokojem opowiadała o ostatnim dekrecie Komisji Europejskiej - Od przyszłego miesiąca, dekretem Komisji Europejskiej numer 3408/2055, zostanie wprowadzony abonament za posiadanie imienia i nazwiska. Każdy obywatel rocznie będzie musiał uiszczać opłatę w wysokości 200 euro za utrzymanie się w spisie ludności, co, jak przypominamy, jest niezbędne do funkcjonowania w Europie. Pieniądze zasilą konta Wydziału Napływu Imigrantów, który pomaga zaaklimatyzować się i stworzyć najdogodniejsze warunki wszystkim przybyszom spoza Wspólnoty. - Dalej już nie słuchałem. W uszach miałem szum, po głowie przetaczało się 200 euro za imię i nazwisko. Rocznie. Wydział Napływu Imigrantów. 200 euro. Nazwisko. Imię. - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! - zerwałem się z fotela i wybiegłem do toalety. Facet z biurka 3b spojrzał na mnie jak na ostatniego idiotę i gnidę. Jednak tego nie zarejestrowałem. Potem tylko mogłem tego żałować, że nie zabiłem go. Lodowata woda przyjemnie chłodziła przegrzany umysł, jednak niepokoju nic nie mogło wypłukać. - Jak daleko to jeszcze może się posunąć.?Jak? Dokąd? Jak? Gdzie? Jak?! - gorączkowo zadawałem sobie te pytania. Nie zauważyłem, kiedy od tyłu podeszło do mnie dwóch funkcjonariuszy z wydziału Poszanowania Wolności (cóż za cyniczna nazwa, jeżeli wie się co robią). Skuli mnie i syknęli - Pan pójdzie z nami - to był koniec dla mnie. Zemdlałem

Nie wiem po jakim czasie się ocknąłem. Na pewno było to nieprzyjemne. Kubeł wody i 220V z krzesła, do którego byłem przykuty. Skutek natychmiastowy. Ostre światło padało wprost na moją twarz. Chciało mi się rzygać. Zza lampy odezwał się ostry, nieznoszący sprzeciwu głos - Mark Revit, wiecie czemu tu jesteście? - milczałem - Odpowiadajcie! - wrzasnął ten zza lampy, a w tył głowy nagle oberwałem jakimś kijem. Z tyłu też mnie pilnowali. - Kurwa, w co ja się wpakowałem - myśli nie chciały się poskładać. - Niyyyyyue weuieemmm - wymamrotałem. Wciąż chciało mi się rzygać. Porzygałem się. - Skoro nie wiecie, czemu tu jesteście, to wam wyjaśnię, panie Revit - jakby niczego nie zauważając, ten sterujący lampą kontynuował. - Nie spodobał wam się dekret Komisji Europejskiej numer 3408/2055 o abonamencie nazewnictwa! Czy nie zdajecie sobie sprawy z tego, że dzięki tym pienią…dzom pogłębiamy tolerancję i wolność? Nie zdajecie sobie z tego, kurwa, sprawy? - Gdzieś z boku dopadła mnie stalowa pięść z kastetem. - Tolerancja - ironicznie przebiegło mi po głowie. Przesłuchujący mnie facet bez zbędnych ceregieli osądził mnie. - Obywatelu Mark Revit, tracisz pracę w swoim wydziale, nie masz prawa do ponownego ubiegania się tam o zatrudnienie, konfiskujemy na pana koszt mieszkanie i samochód. - po czym zbliżył się i syknął mi do ucha - bardzo dobrze się składa, bo akurat nie miałem gdzie ulokować mojego syna wraz z narzeczonym. - po czym oddalił się. Modliłem się w duchu, żeby przypadkiem nie zrobili mi rewizji teczki. "Wolny Naród" mógł w tej chwili wpędzić mnie w jeszcze większe kłopoty. Wykrakałem... - No proszę, panie Revit... - nastąpiła nieznośna cisza - Próbuje pan obalić Wspólnotę! - po czym z wściekłością rzucił mi biuletyn pod nogi i nasikał na to - Chyba na eksmisji się nie skończy - zabrzmiało to złowieszczo - Do Aresztu Wolności z nim! - wrzasnął do podwładnych.

Znów straciłem przytomność...

c.d.n.

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. zostanie wprowadzony abonament za posiadanie imienia i nazwiska

Witam, nie takie wizje się spełniały, nie ma się z czego śmiać, jestesmy juz tylko o krok.... Witam na BM24 i gratuluję debiutu ;) Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika triarius

2. dobre!

brawo!


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Poe

3. dziękuję :)

No, niestety, absolutnie nie ma się z czego śmiać... Aczkolwiek, mam nadzieję, ze mimo to nic z tego się nie spełni (wstęp, z wytłumaczeniem czemu tak, a nie inaczej napisałem, znajduje sie bezpośrednio na mom blogu, uznałem, ze nie ma sensu tu zaśmiecać). dziękuję za przywitanie i cieszę się, że podoba się. II część jest w trakcie pisania od jakiegoś czasu, sesja trwa, więc trochę czasu się w końcu znajdzie na dokończenie. pozdrawiam Marcin (Poe) Rzońca.
+++ http://poe.art.pl/blog - III Rzeczywistość Polska http://poe.art.pl/ - fotografia artystyczna
avatar użytkownika hrponimirski

4. Das ist der gross Bruder, aber wo ist die Schwester aus

einer flog über das Kuckucksnest? bravo, bravo... zapraszam Pana do mojego ętelektulanego experymentu... pewnie rozpozna Pan znany fragment w zupełnie nowej odsłonie... http://hrponimirski.salon24.pl/26735,fiskalizm-to-bogactwo AVE!