Demokracja za trzy grosze

avatar użytkownika stagaz1
Wolne wybory, czyli kilku facetów, których można policzyć na palcach obu rąk, ułożyło listy kandydatów do parlamentu, na których wolno nam było głosować, a którzy obecnie w tymże parlamencie zasiadają. Dalszych kilkunastu facetów miało jakiś wpływ, no może kilkudziesięciu, a kilkanaście milionów ludzi głosuje na ich wybrańców. Przedwyborcze programy i obietnice, a powyborcze koalicje, których moc okazuje się zdecydowanie większa od siły tych pierwszych danych wyborcom, bezsilnym na cztery długie lata. Jeden z obecnych koalicjantów skomentował to z bezwiedną celnością, że „owszem, są między nami poważne różnice programowe, ale najważniejsze, że nam się nie nakładają elektoraty”. Ordynacja wyborcza do przyszłego parlamentu, na którą wpływ mają jedynie i wyłącznie partie zasiadające w aktualnym parlamencie, a rozdziawione w głupawym zdumieniu „elektoraty” narzekają, że parlament nie jest reprezentatywny. Niebywała hossa masowych mediów, które stały się opiniotwórcze do tego stopnia, że to one w zasadzie dominują wybory, mogą skutecznie poprzeć każdego i każdego utrącić. Dochodzi co i raz do humorystycznych wręcz sytuacji, gdy ludzie mediów, którzy zawsze stoją w pierwszym szeregu walecznych o pluralizm, zarzucają politykom mającym własne poglądy, że ci ci dzielą społeczeństwo. W równie groteskowy sposób politycy, którzy zagwarantowali przecież i przeprowadzili prywatyzację i pluralizacje mediów, jednocześnie zarzucają tym ostatnim, że nie są obiektywne i popierają określone opcje polityczne. Temu wszystkiemu przyglądają się ogłupiali ludzie i mało kto zapyta, po jaką cholerę w takim razie było ten pluralizm wprowadzać. Polityków już prawie nie idzie odróżnić od aktorów, a dziennikarzy od polityków. Media murem stoją za politycznymi wybrańcami swoich właścicieli, a wybrańcy po udanych wyborach odwdzięczają się horrendalnymi darowiznami z państwowej kasy, za które buduje się amfiteatry do igrzysk, żeby rzucić ludziom jakieś ochłapy z zapłaconych przez nich podatków. Rozdęta i karykaturalnie skomplikowana administracja państwowa, co powoduje, że tylko biurokraci w odpowiedniej mnogości są w stanie ją ogarnąć, nawet politycy są bezradni, toteż naciskani przez formalnie podlegającą im armię urzędników, mnożą jej kadry , a często są z nimi w swoistej symbiozie. Obie grupy nawzajem się przenikają, wspomagają, i zamieniają miejscami, coraz trudniej odróżnić funkcje polityczną od urzędowej. W UE, która ma być unią narodów, wystarczająco cwany i wysoko postawiony urzędnik może wysyłać po piwo prezydentów z krajów mniej znaczących, a nierzadko i ważnych, którzy go tam, na tym stołku posadzili, a przynajmniej tak im się wydaje. Faktycznie zaś, to urzędnik ich rozgrywa na starej zasadzie dziel i rządź albo zwyczajnie korumpuje przydzielaniem stosownych dotacji lub uchwalaniem sprzyjających dyrektyw ich krajom, co później jest argumentem przy następnych wyborach. Zresztą wkrótce potem, pod naciskiem tych samych urzędników owe specyficzne „prezenty” dla polityków są im odbierane pod naciskiem innych polityków, bo taka jest potrzeba chwili. I taka praktyka przemijających z chwilowym porywem wiatru sojuszy, która najbardziej służy władzy urzędników, jest wychwalana jako specyficzna zaleta europejskiej demokracji. Prawo karne, cywilne, korporacyjne obrośnięte procedurami - podobno dla naszego dobra - w takim stopniu, że już dawno zdominowały one sprawiedliwość, o którą ponoć wszystkim nam chodzi. W całym systemie prawnym rządzi niepodzielnie barbarzyńska zasada, że im drożej tym sprawiedliwiej, kogo nie stać na prawnika lub doradcę lepszego niż adwersarz, niech nie podskakuje. Sędziowie i adwokaci obwarowali się w korporacjach, żeby broń Boże nikt spoza „rodziny” nie miał wpływu na ich ocenę, notariusze dyktują ceny na rynku notarialnym, prokuratorzy zdają się marzyć o podobnej sielance i prą jak czołg w tym samym kierunku. Fantastycznie skomplikowane prawo handlowe, podatkowe, bankowe, które sprzyja ukrywaniu i praniu zysków, a doradzają w tym procederze ci sami, co te przepisy tworzyli, na dodatek zjednoczeni, a jakże, w korporacji. Tajemnice handlowe, bankowe, państwowe, przetargowe, osobowe. Firmy, spółki matki, spółki córki, spółki jednoosobowe, spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, spółki bez żadnej odpowiedzialności, konsorcja, oddziały i pododdziały, żeby ludzie nie wiedziały, gdzie pieniądze się podziały.Polityk przyjaźniący się z państwem do utraty tchu, trzyma swój majątek za granicą i robi karkołomne sztuki aby uniknąć płacenia podatków swojemu przyjaznemu państwu, a dziennikarz z gazety praworządnej aż do mdłości, pisze, że to normalna praktyka, nic zdrożnego. Pomiędzy tymi dekoracjami jak z wesołego miasteczka pałętamy się my, którzy ich wszystkich wybieramy, oglądamy, czytamy i przeklinamy w żywy kamień. Czasami nawet udaje się komuś z nas wskoczyć na drewnianego konika i wtedy on już jest ich, a nie nasz. Czasami, gdy stracimy na moment cierpliwość spalimy jakąś karuzelę, ale to wszystko na co nas stać. Zaraz pojawia się całkiem nowy, złotousty czarodziej i obiecuje, że od teraz już będzie naprawdę inaczej. Tylko musimy go wybrać. I tak kręci się od paru tysięcy lat, od pewnego momentu w zamierzchłej przeszłości, którego już nikt nie pamięta, a w którym paru naszych praszczurów doszło do wniosku, że trzeba w końcu wybrać kogoś, kto będzie pilnował porządku ogryzania kości w jaskini. Bo już do żywego dopiekły im krzywdy i zapragnęli sprawiedliwości. Nic nie wskazuje, żeby w najbliższej, przewidywanej perspektywie miało się coś w tej kwestii zmienić. Ale niektórzy twierdzą, iż jest bardzo prawdopodobne, że jak tak dalej pójdzie, to zatoczymy koło, pełne koło.

10 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Polityków nie idzie odróżnić od aktorów, a dziennikarzy od polit

Witam ;) amerykańskie wzorce przeniesione żywcem na polski grunt. Tylko nikt nie chce pamietac, że w krajach, gdzie rządzi prawdziwy rynek, a nie oligarchia postkomunistyczna, kandydat musi cos soba reprezentować. Musi wpierw zostać przynajmniej senatorem, mieć za sobą olbrzymi aparat partyjny z równie wielkim elektoratem, a dopiero wtedy wkraczaja media i spece od PR. U nas wszystko zaczyna i kończy sie na PR. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

2. Maryla

Witam. Glos widza w CNBC: Tak dlugo jak Kongresem USA rzadzic bedzie izraelskie lobby B.Obama nie osiagnie sukcesu-ciekawe? Pzdr.
Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika stagaz1

3. Maryla

"Tylko nikt nie chce pamietac, że w krajach, gdzie rządzi prawdziwy rynek, a nie oligarchia postkomunistyczna, kandydat musi cos soba reprezentować." Czasami mi sie wydaje, że nikt nie chce o niczym pamiętać, a wszyscy chcą wszystko zapomnieć. Pzdr.
avatar użytkownika Maryla

4. @benenota

ciekawe, jak długo elektoratowi Obamy wystarcza reklamówki robione w brach dla biednych kolorowych obywateli USA? POZDRAWIAM

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika triarius

5. b. dobra analiza

Jeszcze nieco podlać spengleryzmem stosowanym i byłoby arcydzieło! ;-)


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika stagaz1

6. triarius

Dzięki i pozdrawiam
avatar użytkownika malwina

7. ?

Jak w tym wszystkim ma się znaleźć zwykły szary człowiek? Nie chodzić na wybory? Przynajmniej uniknę w ten sposób kaca moralnego.
malwina
avatar użytkownika stagaz1

8. malwina

"Jak w tym wszystkim ma się znaleźć zwykły szary człowiek? " Na wszelki wypadek, przyzwoicie:) Pzdr.
avatar użytkownika Maryla

9. Na wszelki wypadek, przyzwoicie:)

;) tak własnie. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika stagaz1

10. Maryla

Też pozdrawiam przyzwoicie :)