Interesy żony Grada - czym Tusk to zaciemni? Spółka żony i kolegi ministra

avatar użytkownika Maryla

Spółka żony i kolegi ministra

Józef Matusz , j.sad 08-04-2009, ostatnia aktualizacja 09-04-2009 01:32

Firma geodezyjno-projektowa MGGP wygrywa przetargi organizowane przez agencje rządowe i spółki Skarbu Państwa. Udziały w niej mają żona Aleksandra Grada i jego kolega

Minister skarbu Aleksander Grad poprosił, by CBA i ABW skontrolowały zamówienia spółek Skarbu Państwa i firmę MGGP
autor zdjęcia: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Minister skarbu Aleksander Grad poprosił, by CBA i ABW skontrolowały zamówienia spółek Skarbu Państwa i firmę MGGP

W ostatnich trzech latach MGGP SA, wcześniej działająca jako Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa, wygrała samodzielnie lub w ramach konsorcjum ponad 30 przetargów organizowanych w ramach ustawy o zamówieniach publicznych. Kilkanaście z nich po nominacji w listopadzie 2007 roku Aleksandra Grada na ministra skarbu.

Dominują kontrakty podpisane z państwowymi agencjami i urzędami centralnymi oraz spółkami Skarbu Państwa, m.in z Karpacką Spółką Gazownictwa w Tarnowie, PKP Polskie Linie Kolejowe, oddziałami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. MGGP realizuje też duże kontrakty dla samorządów.

 

Koledzy ze studiów

Prezes spółki MGGP Franciszek Gryboś zaprzyjaźnił się z Aleksandrem Gradem jeszcze podczas studiów na krakowskiej AGH. Razem działali w kole naukowym geodetów, zarabiali pierwsze pieniądze w spółdzielni studenckiej. Obaj widzieli swoją przyszłość w biznesie.

Na początku lat 90. Grad i Gryboś zaczęli tworzyć firmę zajmującą się usługami geodezyjnymi. Później dołączył do nich Bogdan Grodziński (dziś przewodniczący rady nadzorczej MGGP – 25 procent udziałów) i powstała Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa.

W 1997 r. Grad został wojewodą tarnowskim i swoje udziały przepisał na żonę. Dokonali też rozdzielności majątkowej. W lutym 1998 r. powstała spółka akcyjna MGGP, której założycielami byli: Małgorzata Grad, Bogdan Grodziński, Franciszek Gryboś oraz Janusz Sobczyk (podzielili się akcjami po 25 proc.). Do 2002 roku Aleksander Grad był przewodniczącym rady nadzorczej spółki. Członkiem tej rady był też jego syn Paweł.

Firma szybko się rozwijała. W 2003 roku miała 15 mln zł przychodów netto, a w 2007 r. już blisko 54 mln zł.

Media sugerowały, że dynamiczny rozwój spółka zawdzięczała ówczesnemu posłowi Aleksandrowi Gradowi. MGGP zarzucano m.in., że wygrywa przetargi organizowane przez ARiMR, gdy Grad był szefem sejmowej podkomisji monitorującej wdrażanie dla ARiMR Zintegrowanego Systemu Zarządzania i Kontroli (IACS). Po publikacjach „Wprost” i „Super Expressu” Marek Kuchciński złożył w imieniu Klubu PiS zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. W sprawie przetargów wszczęto śledztwo. – Wszystko odbywało się zgodnie z procedurą, były kontrole i nic nam nie zarzucono – mówi Franciszek Gryboś.

 

Zjeść ciastko i mieć ciastko?

Po mianowaniu Aleksandra Grada ministrem skarbu Małgorzata Grad w styczniu 2008 r. zrezygnowała z funkcji wiceprezesa MGGP. – Zawieszam aktywność w spółkach i zaczynam się z nich wycofywać – deklarowała.

Miesiąc później wspólnie z Franciszkiem Grybosiem zawiązali spółkę komandytową Franciszek Gryboś spółka komandytowa.

Oboje wnieśli do niej swoje udziały, spółka stała się właścicielem połowy akcji MGGP.

Dzięki temu Małgorzata Grad nadal ma pośrednio 25 proc. akcji MGGP, jednak w nowej spółce jest komandytariuszem: nie jest upoważniona do reprezentowania firmy ani prowadzenia jej spraw.

Spółkę komandytową reprezentuje komplementariusz, którym jest Franciszek Gryboś. On też odpowiada za jej zobowiązania całym swoim majątkiem.

– To był przemyślany ruch. Na pierwszy rzut oka komandytariusza nie widać w rejestrach, a zarazem zostawia sobie wpływ. To jakby zjeść ciastko i mieć ciastko – komentuje prezes jednej z konkurencyjnych firm.

– Dla przejrzystości zrobiłam, co mogłam i usunęłam się w cień – tłumaczy Małgorzata Grad. Teraz pracuje w dziale prawnym MGGP i zajmuje się analizą umów. – Przecież z czegoś musi żyć – tłumaczy Gryboś. Jego zdaniem żona ministra zrobiła wszystko, by odsunąć się od działalności spółki i nie stwarzać wrażenia stronniczości. Zaznacza nawet, że dawne związki ministra Grada ze spółką i jej właścicielami utrudniają prowadzenie biznesu. Twierdzi, że rozmawiał o tym z Gradem i według niego minister też się tym martwi.

– Czy mamy zlikwidować taką spółkę, która się prężnie rozwija i zatrudnia ponad 300 ludzi, w tym 200 inżynierów? – pyta Małgorzata Grad.

 

Przebijają ceną

W ostatnich dwóch latach tylko z oddziałami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi, Krakowie, Rzeszowie i Warszawie MGGP podpisała 11 kontraktów o wartości ponad 50 mln zł. Połowę z nich realizuje samodzielnie, pozostałe w ramach konsorcjum z innymi firmami. To głównie usługi geodezyjne, projektowe, przygotowanie dokumentacji niezbędnej przy ustalaniu odszkodowania za nieruchomości przejęte na rzecz Skarbu Państwa oraz nadzór inwestorski.

– Dla GDDKiA zawsze podstawowym kryterium wyboru wykonawcy jest najkorzystniejsza cenowo oferta – tłumaczy wybór MGGP Łukasz Dybkowski z biura generalnego dyrektora DKiA.

 

Kontrakt ze spółki podległej ministrowi

MGGP wspólnie z firmą Sygnity oraz Intergraph jako konsorcjum w styczniu podpisała kontrakt z Karpacką Spółką Gazownictwa w Tarnowie o wartości ponad 46 mln zł. Konsorcjum, którego liderem jest Sygnity, ma w trzy lata zbudować Informatyczny System Zarządzania Infrastrukturą Techniczną – GIS. Rzecznik KSG Bożena Malaga-Wrona przyznaje, że trwający trzy lata przetarg był wyjątkowo burzliwy. – Wykonawcy złożyli kilka protestów oraz odwołań, ale wszystkie zostały oddalone przez Krajową Izbę Odwoławczą – zaznacza.

Karpacka Spółka Gazownictwa jest strategiczną spółką PGNiG, w której Skarb Państwa posiada ponad 80 procent akcji.

Gryboś zapewnia, że to jedyny kontrakt, który spółka wykonuje dla jednostki podległej Ministerstwu Skarbu kierowanemu przez Aleksandra Grada. – Podpisaliśmy umowę po prze- jściu wielu procedur, odwołań, nawet sąd się w tej sprawie wypowiadał – mówi Gryboś. Jednak z informacji „Rz” wynika, że także 21 maja zeszłego roku MGGP podpisała z KSG w Tarnowie nieduży kontrakt na stworzenie mapy cyfrowej sieci gazowych na terenie Świdnika.

Latem 2008 r. MGGP wygrała dwa przetargi nieograniczone ogłoszone przez PKP Polskie Linie Kolejowe. Jeden samodzielnie na wykonanie ortofotomap (specjalistycznej mapy zdjęć lotniczych) do celów projektowych na odcinku Tarnów – Rzeszów o wartości 225 tys. 200 euro. Drugi, wspólnie z hiszpańskim partnerem, o wartości 1,8 mln euro na nadzór nad modernizacją linii kolejowej E-65 od stacji Szymankowo do Pru- szcza Gdańskiego. – O wyborze zdecydowała najniższa cena – zapewnia rzecznik PKP PLK Krzysztof Łancucki.

MGGP jest też jednym z głównych wykonawców dla ARMiR na kontrolę gospodarstw rolnych, które korzystają z unijnych dopłat. W 2007 r. spółka za kontrolę w województwach małopolskim i łódzkim dostała ponad 5,5 mln zł. W zeszłym roku wygrała kolejne dwa przetargi na taką kontrolę. Jeden wspólnie z firmą Techmex z Bielska-Białej o wartości ponad 12 mln zł, a drugi samodzielnie na kwotę ponad 8 mln zł.

 

Konkurencja: liczy się też etyka

Konkurencja nazywa spółkę „gradówką”. Czemu? – Bo bije innych po głowach niczym solidny grad – odpowiadają przedsiębiorcy.

– Gdy ona staje do przetargu na zamówienia publiczne, to inni mają niewielkie szanse – mówi przedstawiciel jednej ze spółek geodezyjnych. – Jakoś tak się składa, że idealnie odpowiadają im warunki przetargu i przebijają innych ceną. Ja nic nie sugeruję, tylko się zastanawiam, dlaczego tak jest? – zaznacza.

– Na rynku wszyscy wiedzą, co to za spółka, do kogo należy, i nikt nawet nie podejmuje walki – komentują inni. Proszą, by nie podawać nazw firm. Tłumaczą, że nie chcą się narażać na ryzyko utraty dodatkowych zamówień.

Ale są też inne opinie. – Nie odniosłem wrażenia, aby miały miejsce jakieś polityczne lub inne niemerytoryczne naciski – mówi Paweł Prokop z ComArchu, który przegrał z MGGP rywalizację o zlecenie na usługi dla KSG.

– Ataki konkurencji się powtarzają i nawet je rozumiem, ale nic nie poradzimy na to, że wygrywamy przetargi najlepszymi warunkami i ceną, która na ogół decyduje – odpowiada Małgorzata Grad.

– W niektórych przetargach nie startujemy ze względu na osobę ministra – dodaje Gryboś.

– W biznesie liczy się nie tylko prawo, ale i etyka – komentuje jeden z konkurentów MGGP.

 

Grad chce kontroli

– Spółka od lat działa na rynku zamówień publicznych, nasza działalność jest jawna i przejrzysta. Jesteśmy szczególnie obserwowani i kontrolowani – mówi Małgorzata Grad.

– Zwracamy uwagę na szczególną staranność w działaniu, by zachować wszelkie zasady uczciwości biznesowej – podkreśla Gryboś. – Bierzemy udział w dużych przetargach nieograniczonych i można łatwo prześledzić, jakie były kryteria, ile było ofert, jakie odwołania. Przedstawiamy dobre oferty, które są ze wszech stron prześwietlane. Także przez konkurencję – zapewnia. Przyznaje, że kilkanaście przetargów rozpoczęło się, gdy Grad był już ministrem. – Składamy 250 – 300 ofert rocznie, z czego tylko 15 procent wygrywamy – mówi Gryboś. – Zdobywanie zamówień to ciągły proces rozłożony na lata, niezależny od tego, czy Grad jest, czy nie jest, ministrem.

Sprawą zainteresowała się minister ds. korupcji Julia Pitera. Twierdzi, że czeka na wynik kontroli Urzędu Zamówień Publicznych, ale już teraz broni spółki i Grada.

– Żona ministra zrezygnowała z zasiadania w zarządzie, spółka niczego nie ukrywa, działa według przejrzystych standardów, bo wie, że jest pod specjalną obserwacją – mówi Pitera. – Tej sprawy nie można porównywać z konfliktem interesów senatora Misiaka.

W miniony piątek minister Aleksander Grad w rozmowie telefonicznej zapewnił „Rz”, że ta spółka sama się broni, bo działa jawnie i przejrzyście, a on poddał się weryfikacji specjalnej komisji rządowej.

Tego samego dnia na stronie internetowej Ministerstwa Skarbu Państwa ukazał się komunikat. Resort poinformował, że minister Grad zwrócił się do ABW i CBA o kontrolę zamówień spółek skarbu państwa oraz kontrolę w MGGP SA dotyczącą realizowania przez tę spółkę zamówień publicznych.

 

Dwa samoloty i oddział w Libii

Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa SA jest jedną z największych spółek geodezyjnych w kraju. Zatrudnia ok. 300 osób, ma cztery filie w kraju oraz oddział w Libii.

Do MGGP należą MGGP Aero (32 proc.) i MGGP S.A.R.L. Bejrut (98 proc.).MGGP Aero jako pierwsza w kraju kupiła cyfrową kamerę lotniczą, posiada też dwa samoloty. Dzięki zamówieniom publicznym z każdym rokiem firma dynamicznie się rozwija. W 2003 r. przychody netto ze sprzedaży wyniosły 15 mln zł, w następnym – już 25 mln zł, w 2007 r. przekroczyły 53 mln zł, a zysk netto ponad 2,1 mln zł.

W grudniu 2007 roku spółka MGGP po raz siódmy dostała certyfikat Przedsiębiorstwo Fair Play i złoty laur przyznawane przez Instytut Badań nad Demokracją i Przedsiębiorstwem Prywatnym.

—mat

http://www.rp.pl/artykul/10,288628.html

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. zaciemnianie Libickim afery Grada - ale PiS sam sie

podkłada. Libicki, Roszkowski - to ludzie którzy winni byc na "1" na listach .

Jeden doprowadził do debaty o rurze gazowej, drugi nadzoruje Dom Historii Europejskiej. Jezeli PiS wycina takich ludzi dla Szczypińskkiej, to jest poczatek końca PiS.

 

PiS nie boi się odejścia Libickich

Wojciech Wybranowski 09-04-2009, ostatnia aktualizacja 09-04-2009 13:05

Władze PiS w sprawie odejścia z partii Libickich i Tomczaka zdecydowały się przyjąć strategię "Nic się nie stało" - ustaliła "Rz".

Podkreślany ma być fakt, że PiS jest partią prolustracyjną, dlatego nie może zaakceptować na "jedynce" osoby która choć ma zasługi - tu mają być wskazywane działania Libickiego w walce przeciw Gazociągowi Północnemu - nie rozliczyła się z przeszłością.

To było tez powodem dla którego już w ubiegłym tygodniu - o czym jako pierwsza informowała "Rz" - prezes PiS Jarosław Kaczyński zdecydował o skreśleniu Libickiego z listy wyborczej. Sprawę, jak mówi nasz informator, miano jednak załatwić po cichu a sam Libicki dostał czas by ogłosić, że na przykład z powodów zdrowotnych rezygnuje z kandydowania. Tymczasem Libicki rezygnować nie zamierzał i przypuścił kontratak. Powołując się na opinię dwóch poznańskich historyków zakwestionował rzetelność publikacji "Głosu Wielkopolskiego" sugerujących, że eurodeputowany w przeszłości współpracował z SB. W tej sytuacji Kaczyński scedował podjęcie decyzji na Komitet Polityczny obradujący w środę.

W PiS bagatelizują obecne groźby stawiane przez środowisko Libickich - "rozłamu w poznańskim PiS". Politycy tej partii szacują, że obok Libickich PiS opuści jedynie poseł Jacek Tomczak oraz maksymalnie 2-3 poznańskich radnych m. in. Norbert Napieraj i Szymon Szynkowski vel Sęk. - W Wielkopolsce mamy łącznie ponad setkę samorządowców, więc ta maleńka grupka związana z Libickimi to niewielka strata. Prawdopodobnie w miejsce Filipa Libickiego szefostwo struktur w Poznaniu obejmie dotychczasowa poznańska wiceprezes Małgorzata Stryjska (była posłanka) - mówi jeden z wielkopolskich działaczy PiS.

- Mam na razie mgliste deklaracje dwóch posłów, że odejdą z PiS. Może też odejść jeden poznański radny. To nie jest koniec świata - mówi z kolei "Rz" poseł Jarosław Zieliński, sekretarz generalny PiS. - Jakkolwiek ich decyzję uważam za irracjonalną, bo my nie wydaliśmy żadnego wyroku na Marcina Libickiego i nie kwestionujemy jego zasług to jednak niech nikt nie oczekują, że cała partia podporządkuje się oczekiwaniom 2-3 ludzi - dodaje. Mówi też w rozmowie z "Rz", że decyzja o skreśleniu Libickiego z listy wyborczej była decyzją autonomiczną Komitetu Politycznego podjętą w tajnym głosowaniu. - Nikt przecież nikomu nie dawał gwarancji, że zawsze będzie posłem czy eurodeputowanym - zaznacza Zieliński

Rzeczpospolita

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl