Bitwa stoczona - status quo utrzymany

avatar użytkownika tomow

Wybory 9 października 2011 roku nie zmieniły prawie nic. Tym prawiejest Janusz Palikot, i jego Ruch. Wyniki dwóch największych partii sąidentyczne jak cztery lata temu. Pozostanie prawdopodobnie ta sama koalicja,pozostanie ten sam premier. Pierwszy raz w historii partia będzie mogłakontynuować swoją misję w rządzie. Donald Tusk przeszedł do historii jakopierwszy polityk, który będzie Prezesem Rady Ministrów dłużej niż jednąkadencje. Z tego piedestału może go ściągnąć gorsza niż się o tym mówi sytuacjagospodarcza państwa. Jest to jednak scenariusz pesymistów. Prawo iSprawiedliwość przegrywa te wybory, nie zwiększając swojego poparcia z 2007roku. Sojuszu Lewicy Demokratycznej może nie uratować już nic. KoalicjantPlatformy – Polskie Stronnictwo Ludowe, trochę osłabło, ale daje Tuskowiniezbędne szable. Koniec PJN-u – to wiemy na pewno.

 


Platforma Obywatelskapotwierdziła swoją pozycję na polskiej scenie politycznej. Typowa partia władzyidealnie wpisuje się w tendencje, które rządzą polityką na całym świecie.Odejście od idei i rządy opinii charakteryzują dzisiejsze zachodnie demokracje.Konserwatyści w Wielkiej Brytanii, żeby zwyciężyć musieli zrezygnować zpostulatów światopoglądowych. Ich lider dopuszcza dużo dalsze ustępstwa narzecz ruchów postępowych, niż było to jeszcze 10 czy 15 lat temu. Podobnie jestw Polsce. Platforma rozmazała się ideologicznie przyjmując do swojej drużynypolityków z różnych stron sceny. Statystyczny Polak zna o wiele więcejpolityków Platformy Obywatelskiej niż innych partii. Jest to swego rodzajupolityczny „zespół gwiazd”, który przyciąga. Platforma wciąż jest modna. Przychylnośćwiększości mediów nie była tu bez znaczenia. Mimo wszystko nie była czynnikiemdecydującym.

Co do prognozy. Oczywiste jest,że Platforma Obywatelska będzie tworzyć rząd. Prawdopodobnie będzie to koalicjaz Polskim Stronnictwem Ludowym. Pytaniem jest raczej, czy w samej Platformienie trzeba będzie przeprowadzić rozmów koalicyjnych. Wynik wyborów podniósłpozycję Grzegorza Schetyny. „Spółdzielnia” Grabarczyka może się po wyborachrozlecieć, a na pewno sam jej lider wyszedł z nich mocno poobijany. Rosnącawaga grupy Schetyny sprawia, że to on będzie ważniejszym koalicjantem Tuska niżPawlak. Stawiam, że nie oprze się chęci walki o swoje w trakcie kreowanianowego rządu. Schetyna wicepremier, albo marszałek Sejmu – są tylko dwa możliwescenariusze. Musi być osobą numer dwa.

Partia Schetyny i Tusk po wyborachzwiększy jeszcze na chwilę swoje poparcie po wyborach(syndrom zwycięzcy).Prawdziwą niewiadomą jest jednak kondycja państwa. Czarne scenariusze,prezentowane często przez osoby dalekie od sympatyzowania z partią Tuska,zakładają poważne kłopoty rządu, a za nią kłopoty partii. Jasne jest jednak, żedziś kłopoty Platformy są kłopotami Polski. Koszty realizacji czarnegoscenariusza możemy odczuć my wszyscy. Życzyć, więc tego nie należy. Jeślisytuacja będzie inna, Platforma przetrwa te 4 lata u steru.

Prawo i Sprawiedliwość przegrywakolejne wybory. Nie potrafi przekroczyć 30% stałego poparcia. Jarosław Kaczyńskiwzywany jest do opuszczenia kapitańskiego steru. Rywale PiS wiedzą, że takiscenariusz spowoduje rozpad tej partii. Dlatego tak usilnie o to apelują. Zinnej strony niemoc jest po części wynikiem braku zmian. Nie rozwiąże tego napewno zmiana Prezesa. Prawo i Sprawiedliwość wszystko postawiło na starcieJarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem. Ciężko jest wizerunkowo zwyciężyć wtakim pojedynku. Być może kalkulacja w ten sposób, wynikała z poważnychkłopotów kadrowych(polityków o ugruntowanym wizerunku w świadomość wyborców). Oile Platforma ma „zespół marzeń”, o tyle PiS to wizerunkowo tylko Prezes. Prawoi Sprawiedliwość musi zainwestować w nowych liderów, obok Jarosława Kaczyńskiego.Jest to realne. Nowy klub parlamentarny tej partii będzie silny w ilościgłosów(PiS ma wystarczającą ilość posłów, żeby blokować jakiekolwiek zmiany wKonstytucji), siłą tego klubu będzie jeszcze intelekt. Wielu z nowych posłów tonaukowcy i wybitni intelektualiści. Trzeba tę siłę odpowiednio dystrybuować,żeby za cztery lata stanąć do walki z mocną drużyną.

Prognoza zbyt optymistyczna niejest, bo być nie może. Czas postawić w PiS na zupełnie inny model robieniapolityki. PiS jest do tego zdolne pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego. Jeśliwybory odbędą się w terminie, to rok 2015 będzie czasem podwójnych wyborów:prezydenckich i parlamentarnych. Na ten moment przygotowywać się trzeba jużdzisiaj. Opozycja, w której bez wątpienia znajdzie się Prawo i Sprawiedliwość,może okazać się dobrym miejscem wyjścia do zwycięstwa wyborczego w 2011 roku.PiS w nowym Sejmie okaże się jedyną opozycją. Ruch Palikota jest nowością ibędzie słaby, bo nie jest monolitem. SLD musi się podnieść z kolan. Nie wierzę,żeby było to możliwe w przeciągu najbliższego czasu. Sprawia to, że na PiSciąży odpowiedzialność za bycie poważną opozycją. Są z tym związane równieżpewne profity. Trzeba tylko rozsądnie krytykować.

Ruch Palikota. Wielka niewiadoma.Nie wiadomo, kto do polityki wtoczył się za Palikotem. Będąc wyborcą nie jestemzadowolony z tego, co już widzę. Oprócz samego lidera są tam ludzie, którzy dotej pory mieli niewiele wspólnego z polityką. Ponad to, są to ludzie kompletnienieprzygotowani do pełnienia swej funkcji. Obawiam się, że Ci pierwsiprzedstawiają zasadnicze cechy, które będą przypisywane posłom Ruchu Palikota.

Wydaje się, że Tusk nie zdecydujesię na dopuszczenie Palikota do władzy. Choć dla premiera mogłoby to okazać sięwygodne. Janusz Palikot jest łatwiejszym partnerem do rozmów, niż PSL. Nie mastruktur i głodu na wiele etatów. Mimo wszystko ciężko byłoby się wytłumaczyć ztakiej koalicji konserwatywnym wyborcom PO. Byłaby ona poważnym problemem, boJanusz Palikot nie znosi medialnej próżni i musiałby jakoś w ewentualnymrządzie zaistnieć. Wydaje się jednak, że partia byłego posła Platformy możeokazać się dla niej samej przydatna w inny sposób. Chodzi głównie o nacisk naPSL. Zawsze w Sejmie VII kadencji będzie pozostawać szansa na ewentualnąkoalicję z Palikotem. Pawlak zastanowi się dwa razy zanim wykona woltę. Zapałdo wolty Pawlak stracił.

PSL przetrwał całe cztery lata wrządzie. Jego klub w nowym Sejmie będzie jednak mniejszy. Koalicja nie okazałasię zabójcza. Swój wynik, PSL zawdzięcza twardemu elektoratowi, który można nazwaćelektoratem zależnym od Stronnictwa. Większość wyborców tej partii to osoby i rodzinyosób obsadzających stanowiska w administracji państwowej i samorządowej. Jestto naprawdę wielka grupa, która pozwala PSL-owi na utrzymywanie się napowierzchni po każdych wyborach. Nad partią ciążą jednak długi z zeszłychkampanii. Będąc w rządzie po raz kolejny odłożą w czasie ich spłatę. Mimowszystko te 18 mln trzeba będzie zapłacić. Przy zmniejszonych dotacjach partiama, co raz trudniejsze zadanie.

PSL, jako koalicjant, obsadzi niewięcej niż trzy ministerstwa. Ważniejsze jest to, co kryje się za samymudziałem we władzy. Jest to masa stanowisk w administracji. To jestnajważniejszy cel tej partii, która tym się karmi. Nie tylko w czasie wyborów.Pawlak jest najdłużej urzędującym członkiem rządu i po raz kolejny zostaniewicepremierem. Jeśli nic nie zmieni się w naszym kraju podczas kolejnychwyborów samorządowych, to Polskie Stronnictwo Ludowe utrzyma swoje miejsce wsystemie partyjnym.

Na koniec Sojusz, który przeżywanajgorszy moment w swojej karierze. Nie wytrzymał rządów GrzegorzaNapieralskiego. Partia jest poważnie poobijana po tych wyborach. Jest dopieropiątą siłą. Ma ponad połowę posłów mniej niż w 2007 roku. Dokładając do tegoobniżone wpływy z subwencji, partia ma przed sobą czarno pomalowaną przyszłość.Napieralski już zrezygnował. Pytanie, kto będzie następnym liderem SLD. Jest towejście w naprawdę poważne bagno. Odbić się od dna będzie naprawdę trudno. Winaza tą sytuacje jest rozłożona jednostkowo. To wina Grzegorza Napieralskiego.Polityczny koniec w niewiele ponad rok po wyborach prezydenckich, w którychlider Sojuszu odniósł umiarkowany sukces, pokazuje że wszystkie decyzje od tegoczasu były błędne. Napieralski płaci za swoją buńczuczność i brak wizji.Doszyje się mu łatkę grabarza lewicy.

Wszyscy zastanawiają się, czyklub Sojuszu się nie rozpadnie. Jak to mówią, Tusk może wyruszyć na polityczne „zakupy”w celu umocnienia koalicji. Tego SLD może nie przetrwać. OdejścieNapieralskiego ułatwia rejterady z Sojuszu. Przynajmniej połowa Klubu to jegozaufani, którzy mogą nie mieć zaufania do nowego lidera SLD, kto by nim niezostał. Wydaje się, że jedynym zbawicielem SLD może być Aleksander Kwaśniewski.Tylko czy byłemu prezydentowi chce się jeszcze bawić w politykę na takimpoziomie?

Wybory zmieniły niewiele. Nowyrząd może, ale nie musi być bardziej aktywny w polityce. Mamy kolejne trzy latabez wyborów(zakładając, że wszystkie odbędą się w terminie). To czas, którymoże pozwolić na ambitne reformy. Pytaniem jest czy premier Donald  Tusk zmienił zdanie i będzie go stać naodważne zmiany w państwie. Chcąc przejść do historii musi do takich reform sięzmusić.

Ja oczekuje, że ten rząd będzielepszy. Bardziej ambitny, o wiele bardziej konsekwentny i cywilizowany. Liczę,że wreszcie nastanie czas na konstruktywną politykę. Odpowiedzialność w tejkadencji wzrasta wraz z oczekiwaniami. Musimy mieć świadomość, że ten rząd niebędzie mógł niczego zwalić na nieudolność poprzedników. To nowa sytuacja wpolskiej demokracji. Zobaczymy jak tą próbę zniesie Donald Tusk. Życzę powodzeniaw zmianach na lepsze, bo ich powodzenie przeniesie się na nasze.

T.M.

napisz pierwszy komentarz