Real Madryd rozgromiony

avatar użytkownika Tymczasowy

Juz w pierwszym meczu w Madrycie widac bylo, ze oba zespoly dzieli roznica klasy. Wtedy tez Anglicy swobodnie wymieniali ze soba pilke, zas Hiszpanie biegali za nia jak chlopaki z podworka. Chlopaki mialy szczescie, ze skonczylo sie na remisie. Tym razem tak nie bylo, do bramki Realu pilka wpadla cztery razy, choc mogla nawet siedem. A jezeli kombinujemy w ten sposob, to biorac pod uwage dwie swietne sytuacje pilkarzy z Madrydu, to wynik mogl byc 7:2. Wyszlo 4:0, tez pieknie, choc upokarzajace dla druzyny z Hiszpanii.

W pierwszej polowie pilkarze z Manchesteru byli przy pilce 72% czasu, czyli Real- 28%. Do 30 minuty bylo jeszcze gorzej, bo ten stosunek wynosil 76%:24%. Manchester oddal 13 strzalow na bramke, podczas gdy Real - 1 raz.

Zacznijmy od poczatku. Bernardo Silva zostal dwa razy sfaukowany i nic, zas gdy sam sfaulowal,  sedzia Marciniak odgwizdal. Nie sposobalo sie to Haalandowi i zaprotestowal. Sedzia go opieprzyl, choc nie mial racji. Teraz media pisza o tym, ze to byla swietna zagrywka Marciniaka ustawiajaca mecz, a dokladniej, poziom tolerancji.

Pierwszy dobra sytuacje mial Erling Haaland, niestety zaden z kolegow nie dobiegl. W 12 minucie strzal glowa Haalanda, bramkarz na ziemi, cudem wybija obronca. W 18 minucie z wolnego strzelal Kevin De Bruyne -tylko o metr od slupka. W 20 minucie bramkarz Realu cudem bramkarz obronil strzal glowa Haalanda. W 22 minucie padla pierwsza bramka. Jej autorem byl miniaturowy Bernardo Silva, strzelil lewa noga. Podawal K. De Bruyne. W 26 minucie potezny strzal Haalanda. Minute pozniej Jack Grealish przedryblowal kilku przeciwnikow jak dzieci. 31 minuta, Walker ogral paskude Vinicjusza Jr. jak rzeczywiscie, tylko juniora. I tak juz bylo z ta para do konca. Brazylijczyk z Realu nie mial nic do powiedzenia. Chyba, ze swoim zwyczajem probowal pyskowac do sedziego.Tu trzeba powiedziec, ze sedzia z Polski swietnie trzymal dyscypline na boisku. Jezeli juz ktos staral sie z nim dyskutowac, to robil to jak nalezy, z calym szacunkiem dla pana sedziego. Jedynie Camavinga nawet, gdy probowal pyskowac, to nie zblizal sie do sedziego, tylko sie od niego bezpiecznie oddalal.

W 32 minucie Benzema byl sam na sam z bramkarzem i nie dal rady. Dwie minuty pozniej Kroos huknal w poprzeczke. Manchester City mial duzo szczescia. W 36 minucie znow silva zdobyl bramke. Raczej z daleka, glowa. Taki maly, a tak dobrze gra. Trzy minuty murzynska "panienka" Camavinga z Realu popchnal B. Silve z tylu w plecy. Jezeli sedzia nie reagowal, to znaczy, ze najwyrazniej obowiazuje zasada, ze mozna pchac rekoma z tylu przeciwnika i ten leci na twarz. Bardzo nie jest to honorowe i moze byc niebezpieczne.

W drugiej polowie tez padly dwie bramki dla Manchesteru. Samoboja wbil  Brazylijczyk Militao (nie znosze goscia, podobnie jak i Vinicjusza Jr.). W 90 minucie Alvarez dobil Real. Dopiero co wszedl za Haalanda. Wielki snajper gola nie wbil, a Alvarez wbil. 

Bohaterem meczu byl Portugalczyk Bernardo Silva grajacy na prawym skrzydle ataku Manchesteru. Ma tylko 173 cm. wzrostu. Dla porownania, Haaland liczy 194 cm. Ja zas ciagle podziwiam gre lewego napastnika angielskiej druzyny, Jacka Grealisha. Jack zszedl w drugiej polowie i zastapil go niemal dobry jak on Foden. Druzyna trenera Guardioli ma glebie.

Camavinga dostal zasluzona zolta kartke, ale akurat nie za ostatni fal, ktory byl nieznaczny. sedzia musial go dac za dorobek z calego meczu. W sumie pilkarze druzyny angielskiej  zarobili 3 zolte kartki, podcvzas gdy Realu - dwie. Fauli bylo sporo, ale nie bylo kopania po kosciach, jak to nieraz w ligach bywa. Gospodarze faulowali 16 razy, goscie z Madrydu - 16. Po meczu Noreweg Erling Haaland defilowal z brytyjskim sztandarem na ramionach.

W rezultacie Manchester City znalazl sie po raz drugi w ciagu trzech lat w finale. Tam spotka sie z niespecjalnie mistrzowskim Interem z Mediolanu.

Biorac pod uwage klase zespolu z Manchesteru i trenera, wyglada na to, ze w futbolu europejskim zaczyna wlasnie panowac nowa dynastia. Calkowicie ma racje jeden z polskich dziennikarzy, ktory napisal w tytule swojego tekstu we "Wprost":  "Guardiola stworzyl potwora". Ten monster jest nie tylko dominujacy, ale jego gra jest przyjemna do ogladania.

 

napisz pierwszy komentarz