ORLĘTA LWOWSKIE - OBRONA LWOWA

avatar użytkownika aleksander szumanski

 ORLĘTA LWOWSKIE - OBRONA LWOWA

 

W pierwszej połowie października 1918 roku zwołano do Lwowa delegatów z ziem należących przed wojną do Austro - Węgier, na których mieszkali Ukraińcy – Galicji Wschodniej, Bukowiny i Rusi Zakarpackiej. 19 października 1918 roku utworzyli oni Ukraińską Radę Narodową, która ogłosiła utworzenie państwa ukraińskiego z ziem wschodniej Galicji aż po rzekę San.

20 października podczas posiedzenia Rady Miejskiej Lwowa przyjęto rezolucję o przyłączeniu miasta do Polski. Aktowi sprzeciwili się radni ukraińscy, uznając go za bezprawny.

30 października komendant lwowskiego okręgu Polskiej Organizacji Wojskowej  (POW) – por. Ludwik de Laveaux podczas odprawy komendantów grup poinformował, że następnego dnia planuje zbrojne zajęcia Lwowa w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, uprzedzając podobną akcję ze strony Ukraińców.

Przewidywał zajęcie Dworca Głównego wraz z magazynami wojskowymi, obsadzenie rogatki Łyczakowskiej oraz zajęcie Ratusza, Poczty Głównej i komendy wojsk austriackich w gmachu namiestnictwa. Tego samego dnia ogłoszono także mobilizację, która spotkała się z szerokim odzewem, zwłaszcza wśród młodzieży.

Powstały wówczas Orlęta Lwowskie, rekrutujące się z chłopców i dziewcząt, którzy nie ukończyli 18 roku życia, reprezentujących wszystkie warstwy społeczne.

Mieli po kilkanaście lat, a nawet mniej. Zamiast zabawy w ciepłym, przytulnym pokoju wybrali nocne warty, służbę w okopach w śniegu i błocie. Bez rodziców, samotnie czuwali z karabinem w ręku na placówkach. Orlęta Lwowskie - ukochane dzieci swego miasta. Na ich grobach na cmentarzu Obrońców Lwowa, popularnie na Cmentarzu Orląt, zawsze leżą kwiaty i palą się znicze. Do nieba płynie modlitwa za bohaterów, którzy zginęli za Polskę.

Lwów był prastarym polskim i katolickim miastem, urzekająco pięknym, bogatym w zabytki, dzieła sztuki i ducha. Miastem Semper Fidelis - zawsze wiernym, które najdzielniej broniło Polski. Lwów nigdy się nie poddawał. O jego mury rozbijały się najazdy Tatarów, Turków... Żyli tu obok siebie w zgodzie Polacy i Ukraińcy, szanując się nawzajem. Tak było do 1 listopada 1918 roku.

Tego dnia rano lwowiacy obudzili się jakby  w innym mieście: Ukraińcy zajęli Lwów. Zaskoczeni Polacy natychmiast podjęli obronę. Niestety, nie mogli liczyć na szybką pomoc z innych części kraju, bo wtedy jeszcze nie było niepodległej Polski. Musieli więc sami się zorganizować. Nikt nie miał wątpliwości: trzeba odzyskać Lwów dla Polski!

To nic, że mieszkańcy mieli niewiele broni, a jeszcze mniej doświadczenia, jak się z nią obchodzić. Najważniejsze, że były gorące serca pałające miłością do Ojczyzny. Ponieważ dorośli przebywali na innych frontach - wciąż trwała I Wojna Światowa - w zaszczytnym obowiązku walki o wolność i niepodległość postanowili zastąpić ich najmłodsi mieszkańcy Lwowa.

 

LWOWSKIE DZIECI - ORLĘTA LWOWSKIE

 

Do szeregów obrońców pospieszyły lwowskie dzieci, nazwane Orlętami Lwowskimi. Dumne i wolne jak te królewskie ptaki. To oni rzucili hasło: Nie damy Lwowa! Ten pomysł mógł wydawać się szalony: dzieci miały zmierzyć się z zaprawionymi w bojach żołnierzami ukraińskimi, świetnie uzbrojonymi, z doświadczonymi dowódcami. Czy to się mogło udać? Tak, bo Orlęta Lwowskie  oddały swoje życie Panu Bogu, jedynie w Nim pokładając ufność i nadzieję. Zanim młodzież polska wzięła do ręki broń, udała się do jednego z kościołów. Chłopcy i dziewczęta gorąco modlili się, by Pan Jezus przyjął ich ofiarę z samych siebie w zamian za uwolnienie Lwowa. Czy Niebo może odmówić takiej prośbie? Nie. Za taką ofiarę Pan Bóg zsyła wielkie łaski, daje moc, która jest ponad karabiny i armaty. Tak było i tym razem.

Uczniowie, studenci, tłumnie pospieszyli w szeregi obrońców. Poszli uczniowie w mundurkach szkolnych, studenci, ale także słynne lwowskie batiary - dzieci ulicy od najmłodszych lat zarabiające na chleb. Wesołe to, płatające psikusy i zawsze radosne towarzystwo. Wszędzie ich było pełno.

Po kryjomu wymykali się z domów, nie pytając rodziców o zgodę. Jeszcze niedawno sami bawili się ołowianymi żołnierzykami, z wypiekami na twarzy czytali o polskich bohaterach - rycerzach, hetmanach, wodzach. A teraz sami stanęli w obronie ukochanego miasta.

Najmłodszy obrońca Lwowa miał 9 lat, siedmiu - po 10, trzydziestu trzech - po 12, siedemdziesięciu czterech - po 13, stu dwudziestu siedmiu - po 14, sześciuset czterdziestu jeden - po 15-16, i pięćset trzydziestu sześciu - po 17 lat.

Jurek Bitschan - 14 lat. Symbol wszystkich Orląt Lwowskich - i tych znanych z nazwiska, i tych bezimiennych. Wychodząc z domu, napisał:

"Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska brakuje ciągle do oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było. Jerzy".

Na jego biurku pozostała otwarta książka pt. "Śpiewy historyczne" autorstwa Juliana Ursyna Niemcewicza na stronie z fragmentem:

 

    "(...) Słuchajcie, rycerze młodzi

    Żałosnej lutni jęczenia

    Niech w was chęć do sławy rodzi

    Dawnego męstwa wspomnienia

    Słuchajcie, jak sławny wieniec

    Walcząc w ojczyźnie obronie

    Zyskał odważny młodzieniec

    I w szlachetnym poległ zgonie(...)"

 

Walczył w pierwszym szeregu. Został trafiony dwoma kulami na Cmentarzu Łyczakowskim, tuż przed nadejściem odsieczy dla Lwowa. W tym samym czasie mama Jurka walczyła na innym odcinku jako komendantka Ochotniczej Legii Kobiet.

Tadzio Jabłoński - 14 lat. On też uciekł z domu, by dołączyć do Obrońców Lwowa. Bił się jak bohater. Szedł zawsze w pierwszym szeregu, nawet bez rozkazu, gdyż jak mówił kolegom, "chciałby być jak najbliżej mamy", która została w części miasta zajętej przez Ukraińców. Już nigdy jej nie zobaczył na ziemi. Zginął od kuli

18 listopada.

 

ANTOŚ PETRYKIEWICZ - NAJMŁODSZY W HISTORII KAWALER ORDERU VIRTUTI MILITARI

 

Antoś Petrykiewicz - 13 lat. Był uczniem drugiej klasy gimnazjum. Walczył na Górze Stracenia - na placówce szczególnie mocno atakowanej przez wroga. A potem poszedł ze swoim dowódcą bronić Persenkówki. Tam został ciężko ranny. Zmarł po trzech tygodniach cierpień w szpitalu.

Antoś Petrykiewicz jest najmłodszym kawalerem Orderu  Virtuti Militari.

W rejonie szkoły im. Henryka Sienkiewicza 5 listopada zginął piętnastoletni Wilhelm Haluza, o którego odwadze dowódca odcinka wyrażał się z najwyższym uznaniem.

Czternastoletni Tadeusz Wiesner  walczył na Kulparkowie. Aresztowany w domu rodziców, po przejściowej utracie tej dzielnicy przez Polaków, został rozstrzelany przez żołnierzy ukraińskich.

W natarciu na Szkołę Kadecką poległ jak wspomniałem czternastoletni Tadeusz Jabłoński. To tylko nieliczne przykłady heroizmu najmłodszych Obrońców Lwowa. miasta Zawsze Wiernego – Semper Fidelis. 

Obok chłopców - dziewczęta. Helenka Grabska - uczennica, poległa razem ze swoim bratem Jankiem. Janeczka Prus-Niewiadomska zginęła, ratując rannego żołnierza.

Orlęta Lwowskie nie tylko walczyły ramię w ramię z dorosłymi. Były doskonałymi łącznikami - przenosiły meldunki, rozkazy, sprawdzały pozycje wroga. Dzięki ich odwadze i męstwu odzyskano najpierw część miasta, a 23 listopada 1918 roku, po nadejściu odsieczy, cały Lwów.

Lwów, jako jedyne miasto w Polsce został odznaczony przez Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego Orderem Virtuti Militari - za niespotykane męstwo i dzielność. Poległym w walce Orlętom Lwowskim  Polacy wystawili przepiękny cmentarz, z rzędami jednakowych mogił, z kolumnadą, przez którą biegnie napis: "Polegli, abyśmy żyli wolni". Bezimienne  Orlę Lwowskie spoczywa natomiast w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wzniesionym w hołdzie wszystkim Obrońcom Ojczyzny.

 

PRZEMÓWIENIE PIERWSZEGO MARSZAŁKA POLSKI  JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

 

22 listopada 1920 roku Pierwszy  Marszałek Polski Jozef Piłsudski przybył do Lwowa, by dekorować miasto orderem Virtuti Militari. Uroczystość odbyła się na lwowskim

Placu Mariackim, u stóp pomnika Adama Mickiewicza. Dekorując herb Lwowa Marszałek powiedział:

 

"Za zasługi położone dla polskości tego grodu i jego przynależności do Polski , mianuje miasto Lwów kawalerem Krzyża Virtuti Militari".

Lwów! - któreż polskie serce nie drgnie na to miano. Za dawnych  czasów  Lwów  był  takim  miastem,  jakich  dawna Rzeczpospolita Polska miała wiele: miał swoje dni sławy i klęski,  lecz niezapomniana jego w historii rola zaczyna się w  noc  najczarniejszej  niewoli. Po  r.1863  Lwów  był  miastem  najmniej  ugodowym. Wówczas  to  wszędzie  panowała  ugoda,  wszędzie  hasłem była  tzw.  rozwaga,  tak  często  równoznaczna  z  tchórzostwem,  wszędzie  panował  tzw.  rozsądek,  który  jakże  często  był  tylko  bojaźnią.  Lwów  był  zawsze  najbardziej  bez trwogi.  Tu  serca  Polski  biły  najśmielej.  Kto  pragnął  odetchnąć uczuciem wolności  i nawiązać nić  tradycyjną myśli, czy  walki  o  niepodległość  Polski,  musiał  oprzeć  pracę  o

Lwów,  gdzie  biły  serca  goręcej,  rwące  się  do  wolności. Na  tarczy  waszej  herbowej  wypisane  są słowa "Semper Fidelis" - „Zawsze Wierny!"  -  i  dlatego  iluż  tu  wiernych  szukało  ucieczki.  Ilu wiernych złożyło tu głowy, by swym duchem otoczyć opieką to, co tu w sercach najgoręcej żyło - wiarę, że jeszcze nie zginęła.  Niech  mi  będzie  wolno,  jako  temu,  który  tu,  we Lwowie,  o  ruchu  zbrojnym  marzył  i  w  czyn realizować  się go  starał,  złożyć  osobistą  podziękę  miastu,  które  mnie  i moich uczniów chowało,  gorącym swym uczuciem grzało. W  chwili,  kiedy  zginęła  zmowa  naszej  niewoli,  wam przypadł honor pierwszej walki przy waszych murach i domach.  Tak,  jakby  na  zakończenie  marszu  pogrzebowego, który grano nad Polską, u was zabrzmiał ostatni akord - nie pogrzebu,  lecz  tryumfu. Pozwólcie panowie, że przypomnę, w jakich warunkach była Polska wówczas - przed dwoma  laty. Nie była to Polska dzisiejsza, która rozporządza setkami tysięcy dłoni, zdolnych  pochwycić  żelazne  bagnety,  i  setkami  paszcz  armatnich,  które  jej  bronić  są  w  stanie.  Polska  sprzed  dwu  lat, powołując synów do broni, nie miała bagnetów, które by w ręce żołnierza włożyć mogła; gdy miała broń, nie miała odzienia;  gdy  miała  odzienie,  nie  miała naboi.  Taką  była wtedy Polska,  gdy  w  łachmany  wojenne ubrane  zastępy  szły  pod Lwów,  by  go  od  najazdu  bronić. Bój był prowadzony o miasto oblężone. To nie jest zwykły bój, proszę panów. Miasto wywiera wpływ na żołnierza niesłychanie  silny.  Każda  trwoga,  każdy  niepokój,  każde drgnięcie  serca  miasta niewidzialnymi  nerwami bieży  tam, gdzie  na krańcach jego  bój  się  toczy,  do  najdalej  wysuniętej placówki  żołnierskiej.  Żołnierz  staje  się  obywatelem  miasta, miasto staje się żołnierzem. Miasto i żołnierz żyją wspólnym życiem. Trwoga i lęk,  czy  ufność i wiara mieszkańców, to  potęgi  ciemne  lub  jasne,  które  dają  klęskę  lub  zwycięstwo.  Żołnierz  staje  się  zależny  od  siły  lub  słabości  tych, których broni,  tak,  że nie wiadomo nieraz,  co  ważniejsze, czy żołnierz, czy duch miasta, które żołnierz  ten broni. Lwów  w  dniach  dla  niego  ciężkich  stał  się  zbiorowym żołnierzem.  Od  jego  pewności  i  jego  wiary  zależało,  czy każdy żołnierz stać będzie spokojnie na placówce. A miasto jest w cięższych warunkach, niż żołnierz na  froncie.  Miasto nie widzi nieprzyjaciela, nie widzi bezpośrednio rezultatów strzałów,  nie zna podniecenia, jakie  daje  walka  oko w  oko. Miastu przypadają w udziale tylko same męki i trwogi. Dzieciom  zagraża  nędza,  rodziców  chwyta  śmiertelna  obawa. Miasto musi brać udział w  zbiorowym wysiłku,  musi  opanować  swój  lęk,  trzymać  na  wodzy  swą  niepewność,  by strachem  nie  zarazić  tych,  którzy  stoją  na  jego  straży. Tych kilkadziesiąt dni walki uczyniły ze Lwowa  dzielnego żołnierza. Dlatego  ja,  jako  naczelny  wódz,  który  ma  za  zadanie odznaczać najdzielniejszych  wśród  dzielnych,  najwaleczniejszych wśród walecznych, z  całą sumiennością, a zarazem z uczuciem  szczęścia  rozstrzygnąłem,  że  mogę  dać  zbiorowemu  żołnierzowi,  miastu  waszemu  -  najwyższą  odznakę wojskową.

 

PRZEBIEG WALK O LWÓW

 

1 listopada 1918 roku nad ranem, żołnierze podlegający Ukraińskiemu Komitetowi Wojskowemu, uprzedzając polską akcję, opanowali większość gmachów publicznych we Lwowie.

W odpowiedzi powstały spontanicznie, w zachodniej części miasta, dwa polskie punkty oporu z bardzo nieliczną początkowo i słabo uzbrojoną załogą.

Były to - szkoła im. Henryka Sienkiewicza, w której znajdował się batalion kadrowy Wojska Polskiego pod dowództwem kpt. Zdzisława Trześniowskiego i Dom Akademicki przy ul. Isakowicza z niewielką grupą żołnierzy Polskiej Organizacji Bojowej (POW). Obie placówki rozpoczęły akcję obronną. Wkrótce powołano Naczelną Komendę Obrony Lwowa na czele z kpt. Czesławem Mączyńskim.

17 listopada 1918 roku rozkazem marszałka Józefa Piłsudskiego, na własne życzenie, na czele Naczelnego Dowództwa Wojsk Polskich w Galicji Wschodniej, potocznie nazywanego Armią Wschód, stanął gen. Tadeusz Rozwadowski.

Walki we Lwowie trwały do 21 listopada 1918 roku, kiedy to Polacy uzyskali znaczną przewagę.

Aby uniknąć otoczenia, dowodzący wojskami ukraińskimi płk Hnat Stefaniw rozkazał wojskom ukraińskim opuścić Lwów w nocy 22 listopada 1918 roku. Miasto było wolne ale nadal oblężone.

Podobne wystąpienia miały miejsce w Drohobyczu, Borysławiu, Samborze i Przemyślu.

W nocy z 24/25 listopada 1918 roku do oblężonego Lwowa przybył gen.Tadeusz Rozwadowski i przejął dowodzenie od gen. Bolesława Roi. Rozkazy nowego dowódcy nakazywały kontynuowanie ofensywy. Gen. Tadeusz Rozwadowski po rozpoznaniu sytuacji stwierdził, że polskie siły są na to zbyt słabe.

Generał przystąpił do przekształcania nierównych liczebnie i niezdyscyplinowanych grup ochotników w oddziały regularnego wojska.

Po wycofaniu się ze Lwowa Kwatera Głównej Ukraińskiej Armii Halickiej (UHA) wykorzystała na organizowanie oddziałów wojskowych. W połowie grudnia 1918 roku front polsko-ukraiński ustalił się na linii od Cisnej do Chyrowa, potem wzdłuż linii kolejowej Przemyśl - Lwów do Przemyśla, z powrotem wzdłuż tej samej linii na przedpola Lwowa, następnie do Jarosławia, przez Lubaczów, Rawę Ruską, Bełz do Kryłowa.

Z początkiem stycznia 1919 roku wojska polskie zdobyły Uhnów i Bełz, oraz zdobyły linię kolejową Jarosław - Rawa Ruska, co dało im dobrą pozycję do kolejnych operacji zaczepnych.

Pod koniec grudnia 1918 roku Naczelna Komenda Ukraińska przystąpiła do ofensywy mającej na celu zajęcie Lwowa i wyparcie  wojsk polskich za San.

Gen. Tadeusz Rozwadowski w porę doskonale odgadł te zamiary. Według jego rozkazu grupa mjr Józefa Sopotnickiego uderzyła na tyły wojsk ukraińskich oblegających miasto.

Straty zadane Ukraińcom, spowodowały, że Obrońcom Lwowa, pomimo trudnej sytuacji w mieście udało się odeprzeć ofensywę. Kolejny nieudany atak na Lwów miał miejsce na początku stycznia 1919 roku. Po jego załamaniu dowództwo UHA zaplanowało przerwać połączenie pomiędzy Lwowem a Przemyślem. Była to tzw. „operacja wowczuchowska”, trwająca od 15 lutego do 19 marca 1919 roku. Początkowo zakończyła się ona sukcesem (połączenie przerwano), jednak w niekorzystnej dla armii polskiej sytuacji, przerwania walk zażądała Misja Wojskowa Ententy pod przewodnictwem gen. Josepha Barthelemy (linia Barthelemy).

Walki wznowiono 2 marca 1919 roku, a 19 marca wojska polskie odbiły linię kolejową Przemyśl - Lwów.

Nową propozycję rozejmu Rady Czterech (pod przewodnictwem gen. Bothy – linia Bothy) przyjęła Kwatera Głowna UHA, ale odrzuciły ją władze polskie, i przerzuciły oddziały armii Hallera w sile 35.000 żołnierzy na front polsko-ukraiński.

Pod koniec kwietnia 1919 roku Naczelne Dowództwo Wojsk Polskich opracowało plan ofensywy przeciwko armii zachodnio - ukraińskiej w Galicji Wschodniej.

Celem operacji było rozbicie wojsk ukraińskich operujących na Wołyniu i Galicji Wschodniej, zapewnienie bezpieczeństwa polskiej ludności zamieszkującej te tereny, odzyskanie obszarów Galicji Wschodniej, oraz uzyskanie bezpośredniego połączenia Polski z Rumunią.

Pod rozkazami gen. Józefa Hallera zgrupowano znaczne siły. Ich trzon stanowiły I korpus gen. Daniela Odry, 1 i 2 Dywizje Strzelców z Armii Polskiej we Francji, Grupa Operacyjna gen. Aleksandra Karnickiego, Lwowska Dywizja Piechoty oraz zgrupowanie gen. Wacława Iwaszkiewicza z podległą mu Grupą Operacyjną

gen. Władysława Jędrzejowskiego i nowo sformowane 3 i 4 Dywizja Piechoty. Łącznie stan bojowy oddziałów polskich przewidzianych do działań wynosił około 50. 000 żołnierzy, 200 dział i 900 karabinów maszynowych.

Siły armii zachodnio-ukraińskiej zebrane pod dowództwem

gen. Mychajła  Omelianowicza - Pawlenki, posiadały w tym czasie około 44 000 żołnierzy, 552 karabiny maszynowe i 144 działa.

W połowie maja 1919 roku wojska polskie rozpoczęły ofensywę w Galicji i na Wołyniu. 14 maja jako pierwsze uderzyły oddziały I Korpusu Armii Hallera, Grupa Operacyjna gen. Aleksandra Karnickiego, oraz Lwowska Dywizja Piechoty. 15 maja weszło do akcji zgrupowanie gen. Wacława Iwaszkiewicza, uderzając z trzech stron na Sambor.

25 maja oddziały polskie doszły do linii Bolechów - Chodorów - Bóbrka - Busk. W tym samym czasie, 25 maja, armia rumuńska wraz z 4 Dywizją Strzelców Polskich rozpoczęła zajmowanie południowo-zachodnich terenów ZURL (Pokucia) z Kołomyją i Śniatyniem.

Część oddziałów ukraińskich (1 Brygada Górska UHA i Grupa „Hłyboka”) utraciły styczność z głównymi siłami, i zmuszone były przejść na Zakarpacie, gdzie zostały internowane przez władze czechosłowackie.

Zmusiło to dowództwo UHA do przesunięcia oddziałów na południowy wschód Galicji, ograniczony rzekami Zbrucz-Dniestr. Po odpoczynku i reorganizacji 7 czerwca oddziały Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej (UHA)  pod dowództwem

gen. Ołeksandra  Hrekowa  przystąpiły do kontrofensywy („ofensywa czortkowska”).

W ciężkich bojach udało im się odrzucić wojska polskie na linię

Dniestr - Gniła Lipa – Przemyślany - Podkamień, co obudziło nadzieję na zwycięstwo, i w konsekwencji spowodowało odrzucenie polskiej propozycji przymierza i utworzenia linii demarkacyjnej, zwanej linią Delwiga.

W niedługim czasie jednak siły UHA zostały ponownie wyparte na pozycje wyjściowe nad Dniestrem i Zbruczem. 28 czerwca 1919 roku armia polska przełamała front pod Jazłowcem i 16 lipca  zmusiła siły UHA do wycofania się za Zbrucz, na teren Ukraińskiej Republiki Ludowej.

Oddziały UHA zostały użyte w celu wsparcia wojsk URL w walce z bolszewikami. Już 25 lipca na przeciw bolszewickiego frontu ruszył II Korpus Halicki, a reszta UHA wyruszyła 2 sierpnia 1919 (operacja kijowska).

Po zajęciu Lwowa, 22 listopada 1918 polskie władze wojskowe zatrzymały jako zakładników ukraińskich polityków:

Juliana Romanczuka, Kyryła Studynśkiego, Wołodymyra Ochrymowycza, Wołodymyra Starosolskiego, Iwana Kiweluka, Wołodymyra Baczynśkiego, Iwana Kurowcia.

Następnie rozpoczęto akcję internowania w obozach Ukraińców "podejrzanych o działalność na szkodę państwa polskiego", w tym urzędników Zachodnio Ukraińskiej Republiki Ludowej ( ZURL), oraz żołnierzy Armii Halickiej.

Utworzono obozy internowania m.in. w Brześciu, Dąbiu, Dęblinie, Kaliszu, Lwowie, Modlinie, Pikulicach, Przemyślu, Strzałkowie, Szczypiornie, Tarnopolu, Tomaszowie, Wadowicach, Wiśniczu.

W końcu 1919 roku w obozach przebywało ogółem ok. 23 - 24 tysiące internowanych Ukraińców, a w sumie  przebywało w nich około 100 tysięcy Ukraińców. Około 20 - 25 tysięcy zmarło w obozach, głównie wskutek epidemii tyfusu i czerwonki.

Dekretem Naczelnika Państwa z 10 stycznia 1919 roku zlikwidowano Polską Komisję Likwidacyjną.

Na jej miejsce powołano Komisję Rządzącą dla Galicji, Śląska Cieszyńskiego, Orawy i Spisza.

7 marca 1919 roku rozporządzeniem Rady Ministrów ustanowiono Generalnego Delegata Rządu, który posiadał uprawnienia dawnego namiestnika Galicji, wyłączając z jego jurysdykcji radę szkolną, dyrekcję skarbu, zarząd lasów i dóbr państwowych. Ustawą z 30 stycznia 1920 roku rozwiązano Sejm Krajowy Galicji i Wydział Krajowy, wprowadzając tymczasowy samorząd. Ustawą z 3 grudnia 1920 roku wprowadzono nowy podział administracyjny byłego Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkim Księstwem Krakowskim oraz obszarem Spisza i Orawy na 4 województwa: krakowskie, lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie.

Poważne niebezpieczeństwo  zagrażało również ziemiom północno-wschodnim Rzeczypospolitej (m.in. Wileńszczyźnie), które po wycofaniu wojsk niemieckich zajęli bolszewicy.

 

                                Aleksander Szumański Radio "Pomost" Arizona

 


 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz