Szkola Frankfurcka -XXI

avatar użytkownika Tymczasowy

Szkola Frankfurcka objela znaczny obszar zycia naukowego II-ej polowy XX wieku. Jej wplywy sa mocno obecne takze obecnie. O ile marksistowski jej  komponent byl czesto analizowany  i do dzis dyskutuje sie czy Szkola nalezy do nurtu neomarksistowskiego, to drugi, psychoanalityczny,  ktory nalezy uwazac za rownoprawny, przyciagal mniej uwagi. A przeciez  tez i na nim spoczywa ciezar dowodu na to, ze Szkola Frankfurcka byla przedsiewzieciem naukowym. Z tego powodu przyciagaja uwage mity stanowiace zupelnie podstawowa role w powstaniu i rozwoju psychoanalizy. Bez ich udzialu psychoanaliza nie bylaby tym czym byla i jest. Mozna powiedziec nawet wiecej, Helen Morales w swej "Classical Mythology: A Very Short Introduction", Oxford University Press, Oxford 2007, stwierdzila, ze "psychoanaliza i mitologia grecka sa dwiema stronami tego samego medalu", to znaczy, bez klasycznej mitologii nie byloby psychoanalizy. Jeszcze ktos inny stwierdzil na poly zartobliwie: "Jest fascynujace jak wiele kluczowych pojec psychoanalizy jest prezentowanych  za pomoca  metafor mitologii greckiej. Mozna byloby zastanawiac sie czy czasem mitologia grecka nie jest  w rzeczywistosci psychoanaliza w przebraniu". 

Mity, w tym przypadku, przede wszystkim greckie, jeszcze do XIX w. byly uwazane po prostu za opowiesci, historyjki czy bajki. Sytuacja zmienila sie wraz ze wzrostem  zainteresowania antycznoscia, ktore wrecz wybuchla w Europie. Zaczelo sie od odkryc archeologicznych, ktore zafascynowaly owczesna inteligencje, a szczegolnie uczonych na czele z historykami sztuki. Zamozni, kulturalni ludzie kolekcjonowali antyki, powstawaly muzea, a  ludzie uczeni poddawali to intelektualnej obrobce. W II polowie XIX w. zgromadzona zostala rozlegla dokumentacja  mitow z calego swiata, z przewaga mitow greckich. W latach 1850-1890  na uczelniach europejskich utworzono szereg katedr mitologii.

Najwieksza role kulturotworcza odkrycie antycznosci odegralo w Niemczech. Sadzi sie, ze wlasnie tam wystepowalo cos na ksztalt pustki kulturowej. Intelektualisci odczuwali to jako prowincjonalizm. Niemcy rozbite na setki roznych bytow politycznych: krolestw, ksiestw, miast i innych nie mialy kulturowego spoiwa. Brakowalo nie tylko poczucia jednosci, ale takze harmonii. Nowoodkryta antycznosc uzyto do budowy niemieckiej tozsamosci, zas uczonym wypelnienie posuchy intelektualnej przynioslo ulge.

W 1935 r. wyszla ksiazka autorstwa Elizy M. Butler noszaca tytul: "The Tyranny of Greece Over Germany: A Study of the Influence Exercised by Greek Art and Poetry Over the Great German Writers of the Eighteen, Nineteenth and Twentieth Century", Cambridge University Press (Tyrania Grecji nad Niemcami: Studium wplywu wywieranego  przez grecka sztuke i poezje na wielkich pisarzy niemieckich osiemnastego, dziewietnastego i dwudziestego wieku). Trzeba przyznac, ze pierwsza czesc tytulu brzmi sensacyjnie i pewnie taka tez byla intencja Autorki, ktora byla Brytyjka. Druga czesc tytulu klaruje, ze nie idzie o polityke.

The Tyranny of Greece over Germany: A Study of the influence exercised by  Greek art and poetry over the great German writers of the 18th, 19th and  20th Centuries. by Elizabeth M.

Liczaca 339 stron ksiazka sklada sie z 8 rozdzialow. Drugi, ktory jest  poczatkowym, jest poswiecony Johannowi Winckelmannowi (1717-1768), historykowi i archeologowi. Uwazany jest za jednego z ojcow naukowej  archeologii. Jemu nalezy zawdzieczac podzial sztuki starozytnej na trzy okresy: grecki, grecko-rzymski i rzymski. Glownym dzielem Winckelmanna byla "Historia sztuki wsrod starozytnych" (1764). Rozdzial II ma tytul "Interpretatorzy: Lessing (1729-1781) i Herder (1744-1803). Nastepnie, poprzez rozdzialy poswiecone Goethemu (1749-1832),  Schillerowi (1759-1805) i Heinemu (1797-1856)  Autorka dociera w rozdziale VIII do H.Schliemana (1822-1890), F.Nietzschego (1844-1900), C.Spittelera (1845-1924) i S. George (1868-1933).

 

Z.Freud byl dzieckiem swych czasow, w szkole sredniej uczyl sie laciny i greki (szkola przygotowawcza w Leopoldstadt). Namietnie interesowal sie starozytnoscia. Zbieral zabytkowe przedmioty, w sumie jego kolekcja liczyla okolo 2 tysiace sztuk. Szczegolnie cenil antyki w ksztalcie fallusa. ulubione egzemplarze  antykow trzymal na  swoim biurku; byly widoczne dla pacjentow. Co wiecej, Freud  sam identyfikowal sie z Edypem, bohaterem glownego mitu, ktory wykorzystywal do klarowania swojej teorii psychoanalitycznej. Zas na  koniec kazal sie pochowac w ulubionej urnie greckiej sprzed 2 300 lat., ktora znajduje sie Golden Green Crematorium w Londynie.

Przelomowym momentem wprowadzajacym mity do wlasnej teorii bylo opublikowanie w 1899 r.  jego ksiazki pt. "Interpretacja snow". Przez pierwsze szesc lat sprzedano jedynie 351 egzemplarzy. Drugie wydanie  wydrukowano w 1909 r. W tej to ksiazce Z.Freud wyprowadzil mit Edypa na scene naukowa psychologii. Po coz mu on byl potrzebny?   Mity obrazowaly tlumione ludzkie popedy.  Myslenie Grekow bylo bliskie teoriom Freuda. Seksualnosc nie byla tam pietnowana, ta sfera znajdowala sie poza normami moralnymi, mity i sny zawieraly  watki irracjonalne, wreszcie, mity stanowily cos na ksztalt metaforycznych dowodow wspierajacych teorie Freuda.

 Freud uwazal, ze "rozwoj psychiczny jednostki ludzkiej jest krotkim powtorzeniem drogi rozwoju rasy ludzkiej". Podzielali to uczniowie, w 1909 r. C.Jung w liscie do Freuda pisal: "Stalo sie dla mnie calkiem jasne, ze nie rozwiazemy sekretow neurozy i psychozy bez mitologii i historii cywilizacji". Grubo pojechal. "Leci jak na Szczecin!", mozna by rzec. A wiele dzisiatek innych szkol terapii psychiatrycznej  osiagalo i osiaga dzis rezultaty nie gorsze od psychoanalizy bez tego, prawde mowiac, osmieszajacego obciazenia.

Mowiac zargonem, ontogeneza jest forma filogenezy.  A jezeli tak, to zalozenie rodzi rozne fantastyczne zgola mozliwosci i skorzystal z tego sam autor, a takze niektorzy mysliciele Szkoly Frankfurkckiej.

Wypada przypomniec sam mit Edypa dajacy niezwykle mocarne mozliwosci eksplanacyjne (wyjasniania). Nalezy on do dzialu mitow tebanskich. Edyp byl synem krola Teb, Lajosa. Odrzucony przez rodzine z powodu zlowieszczej przepowiedni wyrastal na wygnaniu; calkiem niezlym bo stal sie przybranym synem krola Koryntu. Dorastajacego Edypa ogarnelo kiedys zaniepokojenie, w zwiazku z czym udal sie we wlasciwe miejsce, czyli do Pytii Delfickiej. Od niej dowiedzial sie, ze dane mu bedzie zabicie  ojca i poslubienie matki. Chcac uniknac tej podwojnej tragedii opuszcza Korynt. Niestety w czasie podrozy spoyka grupe ludzi, starca i jego sluzbe. Edypa poniosly emocje  i wdal sie w bitke, ktorej owocem byla smierc starca. Jak sie pozniej mialo okazac, byl to jego wlasny ojciec. Nastepnie Edyp dotarl do Teb i tam poslubil Jokaste, wlasna matke. Mial z nia nawet czworke dzieci, dwoch chlopcow i dwie dziewczynki. W koncu dowiaduje sie prawdy i sam daje sobie kare - oslepia sie i udaje na wygnanie. No i ta opowiesc, trzeba przyznac niecodzienna stala sie kamieniem wegielnym, poteznym fundamentem, na ktorym Freud swoja teorie zbudowal. W swej ksiazce pt. "Totem i tabu" stwierdzil, ze poczatki religii, moralnosci, spoleczenstwa i sztuki razem znajduja wyraz w kompleksie Edypa i "pozostaje to w calkowitej zgodzie z wynikami  odkryc psychoanalitykow, ze ten sam kompleks stanowi jadro wszystkich neuroz, tak dalece jak nasza wiedza siega". Kiedy zapytano Freuda o male  dziewczynki, gdyz kompleks Edypa wyjasnial  tylko zycie psychiczne chlopcow.  Na to, tworca psychoanalizy zaserwowal im  kompleks Elektry.

Nie bylo mi dane w moim skromnym rozwoju ontogenetycznym doznac skrywanych pragnien zabicia wlasnego ojca i poslubienia matki. Moze ktos z szanownych czytelnikow mial takie mysli? Any one? Any one?

A  przeciez nie tylko o to idzie, wsrod tematow "freudowskich" znajdujemy tez inne, np. kastracje (to u mezczyzn) i kompleks braku fallusa, czyli zazdrosc (to u kobiet). Any one? Any one?

Z braku doswiadczenia, sila rzeczy mam do tego calego konceptu stosunek nadzwyczaj krytyczny. A juz rozciaganie go na rozwoj gatunkowy traktuje jako nonsens. 

Wiele mitow zostalo wlaczonych do teorii Z.Freuda i jego uczniow: Ikara, Elektry, Narcyza czy Meduzy. Jakkolwiek trzeba przyznac, ze nie wykorzystano wszystkich, ktorych doliczono sie 170. Jako milosnik starozytnosci Freud stwierdzil kiedys, pod koniec zycia: "Lubilem porownywac moja procedure psychoanalityczna z technika odkopywania zakopanego miasta, wyczyszczajac  material patogeniczny, psychiczny, warstwa po warstwie". No a mity uwazal za sam poczatek rozwoju psychicznego czlowieka; gatunku ludzkiego tez. Jednakze, ten koncept transhistoryczny i biologiczny zarazem nie zostal wsparty dowodami empirycznymi. 

Nadia Sels w swym artykule pt. " Myth, Mind and Metaphor. On the Relation of Mythology and Psychoanalysis" zamieszczonym w  "Journal of the Jan van Eyck Circle for Lacanian Ideology Critique", 4 (2011) str. 56-70, ujawnila co nastapilo potem: "Jednakze, Freudowskie analizy mitu, ktore najbardziej dzis sie pamieta na nieszczescie sa karykaturami, w ktorych latanie jest zawsze metafora seksu, agresja zawsze ma charakter Edypowy, zas drzewa i wlocznie  przedstawiaja fallusa". Dokladnie tak, pamietam jak w czasie studiow po lekturze wykladow Z.Freuda z 1920 r. rodzilo sie pytanie: jezeli szafa jest metafora zenskiego, zewnetrznego organu plciowego, to co symbolizuje  tenze organ we snie?

Czy mozna sie dziwic, ze dzis psychoanalitycy nie chca sie osmieszac i nie wracaja do mitow?

 

napisz pierwszy komentarz