Jak przebiega linia podziału politycznych preferencji w społeczeństwioe?

avatar użytkownika Janusz40

                   Podobno z socjologicznych badań i statystyk wynika, że wyborcy "antypisu", to ludzie wykształceni, z wielkich miast, postępowi, a wyborcy PIS- przeciwnie z miasteczek i wioch, zaściankowi, anty europejscy, zacofani. To znaczy profesorowie od socjologii takich określeń nie używają, ale na podstawie ich wywodów, już różni "światowcy" nie żałują sobie i tak obrażają większość głosujących Polaków. 

         Otóż, linia podziału naszego społeczeństwa przebiega zupełnie inaczej. Po pierwsze - w dobie upowszechnienia motoryzacji i chęci posiadania własnego, wyposażonego we wszelkie współczesne udogodnienia, adres zamieszkania nic nie mówi. Mogą być "wsie" o wskaźniku wykształcenia bijącego kilkakrotnie owe "wielkie miasta". Jest rzeczą naturalną, że w większych ośrodkach administracyjnych mieszkają ludzie określonych profesji i pracują w instytucjach właśnie tam usytuowanych. W wielkich miastach jest większość uczelni i instytutów naukowych, tam są urzędy wojewódzkie i samorządowe (w stolicy jeszcze centralne), tam są sądy i ich najwyższe instancje, tam są szpitale. Także liczące się organizmy gospodarcze powodują rozwój osadnictwa miejskiego i zamieszkiwanie przez wykształcona kadrę inżynieryjną.

          Powstaje pytanie, dlaczego ta intelektualna elita jest wyjątkowo wrogo nastawiona do PIS. Dla mnie odpowiedź  jest najprostsza w świecie. Począwszy od czasów okupacji hitlerowskiej, poprzez komunę i III RP, Polacy kombinują; państwo i jego instytucje, to "oni". "My", aby żyć (ostatnio, aby "godnie" żyć) musimy mieć oparcie w przedstawicielach władzy, mieć "swoich" adwokatów, którzy mają "swoich" sędziów, warto mieć znajomych na uczelniach i w szpitalu a także w organach administracyjnych. Wtedy życie toczy się bez kłopotów i jest O.K. Najważniejszym ogniwem tego łańcucha wzajemnych usług są sędziowie. Oni zapewniają wygraną we wszelkich sprawach. Fakt ochrony, czasem bezkarności osób będących w takim UKŁADZIE  powoduje, że przeciętny Nowak, czy Kowalski jest człowiekiem drugiej kategorii przeznaczonym do ciężkiej pracy i odpowiednio wykorzystywanym przez wymienione osoby należące do "towarzystwa". Otóż reforma wymiaru sprawiedliwości zapoczątkowana przez PIS burzy ten błogostan. Sędziowie już (jak przedstawiciele wszystkich pozostałych, bez wyjątku, zawody) mogą ponieść jakąś odpowiedzialność za swoje czyny (wyroki). Powstała Izba Dyscyplinarna w SN - to już coś. Oczywiście składająca się wyłącznie z sędziów (zawsze w tyle głowy będą mieć obawy przed precedensem polegającym na karaniu sędziów). Członków Krajowej Rady Sądowniczej powołuje prezydent na wniosek sejmu, ale listę proponowanych sędziów do KRS układają sędziowie. To jednak się prawnikom nie podoba; twierdzą, że jest to nominowanie "polityczne", bo przez sejm (wybrany wszak wg reguł demokratycznych) w odróżnieniu od stanu poprzedniego, kiedy to sami sędziowie przedstawiali prezydentowi kandydatów do KRS. Wtedy to  było - wg środowiska sędziowskiego - demokratycznie. Sami się multiplikowali, mianowali w trybie kooptacji i "było w porządku". Właściwi ludzkie zajmowali właściwe miejsca.   

          Tymczasem - w obiektywnych kategoriach - takie usytuowanie sędziów (samo wybieralność, dozgonność, bezkarność) jest skrajną patologią i powoduje demoralizację wśród przedstawicieli tego zawodu, przede wszystkim zaś nie ma nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. Sędziowie ferują wyroki korzystne dla swoich, innych gnębią. Sędziowie mają układy z partiami ich wspierającymi skupiającymi ludzi z układu, często z organami administracji. W związku z Dobrą Zmianą - z organami administracji tylko samorządowej. To jest panowanie mafii. zresztą przyznał się do mafii sądów z PO prominentny członek PO niejaki S, Neumann. W nagraniu (o którym nie wiedział) stwierdził mówiąc do jakiegoś lokalnego członka PO, że - chłopie, dopóki będziesz z nami, to w każdym sądzie masz wygraną.

          To jest zasadnicza przyczyna wrogiego nastawienia "wykształconej elity" do PIS; obawa przed utratą przywilejów. a to słodkie życie mogłoby się skończyć, gdyby PIS miał pełna władzę (także konstytucyjną), ale nawet w oparciu o istniejącą konstytucje można przywileje tych kast ukrócić Stąd ta paniczna obawa o poszerzenie władzy PIS, stąd niesamowita Dudy głosowali tez w większości ludzie młodzi. To po pierwsze - młodzi dążą z natury rzeczy do zmian, zawsze chcieli być mądrzejsi od "wapniaków". Po drugie - w dużym stopniu zostali zmanipulowani wg schematu: PIS walczy z postępem , walczy z LGBT, jest zaściankowy; nie warto z nim trzymać, bo do niczego się nie dojdzie. Wszystko to oczywiście nieprawda. PIS oczywiście szanuje ukształtowane przez tysiąclecia wartości  i w tym sensie jest konserwatywny, ale oparcie o cywilizacyjną skarbnicę wypracowaną przez pokolenia, to klasyka i WSZYSCY myślący ludzie to uznają. To znaczy właśnie nie wszyscy; dorobek pokoleń jest kwestionowany przeważnie przez młodych ludzi i przeważnie oni porzucają tę moralną (i każdą inną) ideologię, kiedy dorosną. Zmanipulowanie polega też na tym, że młodzi, często  bardzo dobrze wykształceni na uczelniach krajowych i zagranicznych, widzą kariery (głównie finansowe) u członków tej opisanej wyżej elity i są mamieni możliwością dołączenia do niej. Nic bardziej błędnego; UKŁAD jest nadzwyczaj szczelny; synekury są zarezerwowane dla swoich, dla członków rodzin, niektóre stanowiska bywają "dziedziczne". Kryterium wiedzy , wykształcenia, czy przydatności nie jest ważne. Ważna jest przynależność do określonej kasty, inni nie mają do niej wstępu. Tyle tylko, że ten stan rzeczy jest starannie ukrywany przed młodymi ludźmi stojącymi przed zawodową karierą.

          I w ten sposób nazbierało się 48 % wyborców przeciwnych właśnie postępowi...   

 

          Sztandarowi elitarni i wykształceni wyborcy opozycji, to: L. Wałęsa (szkoda mówić), A. Kwaśniewski (maturę ma), B. Komorowski (dyplom 10-dniowy), J. Owsiak (żadna uczelnia go nie chciała), D. Olbrychski (wymęczył mgr-a kilka lat temu, Hołownia i Bosak (bez dyplomów).

          Nie można pominąć "profesorów"  Stępnia, W. Bartoszewskiego i... zdaję się Hołdysa, a także "pisarki" Młynarskiej (zapomniała zrobić maturę).

          Jest ich więcej; taki np. Szłapka, ponoć szef jakiejś przybudówki PO, nie słyszał nigdy o słynnym polskim malarzu Józefie Chełmońskim, który fantastyczne rozpędzone konie - "trójki", "czwórki" (te obrazy wiszą na piętrze w Sukiennicach) malował w Paryżu, później osiadł w Kuklówce, pochowany na cmentarzu w Żelechowie.



Źródło: https://niepoprawni.pl/blog/janusz-40/jak-przebiega-linia-podzialu-w-spoleczenstwie

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz