Czy Polska uratowala Zachod w 1920 r.? - I

avatar użytkownika Tymczasowy

Cud nad Wisla slusznie uwazany jest za jedna z najwazniejszych bitew swiata. Z cala pewnoscia dla nas, ale czy tez dla niby uratowanych?  Czy na pewno pragneli oni zyciestwa polskich wojsk?

Pogrom wojsk rosyjskich (nie sowieckich, to pojecie mozna uzywac w czasie pozniejszym) na wschod od Wisly  nalezy rozwazac, jak to mowia, "w kontekscie"  dopiero co zakonczonej I wojny swiatowej. To jest perspektywa nadzwyczaj informacyjna.

Na drodze Armii Czerwonej do Atlantyku  staly dwa panstwa  i ich armie: Niemcy i Francja. Zaczne od Francji, no to sprawa latwiejsza. Zakoncze Niemcami w trzecim odcinku, na deser, bo to sprawa bardziej skomplikowana i smakowita w opisie.

Spoleczenstwo francuskie, a jeszcze bardziej wojsko, bylo wykonczone trwajaca kilka lat mordercza wojna. Pierwsi dostrzegli jej bezsens wlasnie Francuzi. Pierwsze bunty duzych grup zolnierzy i calych jednostek wojskowych zaczely sie juz w 1917 r. Spowodawala je seria atakow nazywanych Ofensywa Nivella. Wojska francuskie atakowaly bezskutecznie dobrze ufortyfikowane pozycje niemieckie  na wchod od Reims. Zbuntowaly sie  dzielne dotad jednostki wojskowe. Z czasem  bunty objely dwie trzecie francuskich dywizji. Jednak z nich zamierzala isc na Paryz. Najczesciej polegaly one na odmowie  powrotu na linie frontu. Domagano sie lepszych warunkow zycia na tylach, w czasie odpoczynku oraz zaprzestania morderczych, nieskutecznych ofensyw.  

Pewnie, ze odbyly sie sady polowe. Trafilo do nich ponad 3 tys. zolnierzy, z czego okolo 500 skazano na smierc. Wyrok wykonano na 49 zolnierzach.  Jednak pewien sukces zostal osiagniety, w maju 1917 r.  Nivelle zostal zastapiony na "ludzkiego" Petaina i warunki bytu ulegly poprawie.

W czasie calej  Wielkiej Wojny we Francji powolano pod bron 8 mln. ludzi. Z tego 1.4 mln ponioslo smierc, a  4.2 mln. zostalo rannych.  Pozostalo klika milionow calkiem dobrze wyszkolonych, ostrzelanych na froncie zolnierzy. To nie nasi zolnierzy bioracy udzial w Bitwie Warszawskiej, w duzej mierze amatorzy. Do tego nalezy caly rocznik 1919, czesc rocznika 1918 oraz ponad polowe rocznika 1920, ktore osiagnely wiek poborowy. W sumie ponad pol miliona ludzi.  Francja stojaca wobec nadciagajacej grozby dziczy ze wchodu bez problemow mogla wystawic przynajmniej 1-milionowa armie. I to by wystarczylo, az nadto. Postaram sie te mysl rozwinac.

Przede wszystkim, jak liczne wojska mogla dostarczyc Rosja na granice Francji? Zalozmy, ze cztery razy tyle ile rzucila do walki napadajac Polske, czyli  jakies pol miliona zolnierzy. Normalnie, strona atakujaca powinna miec przynajmniej trzykrotna przewage liczebna (poza gorami, bo tam przewaga powinna byc jeszcze wieksza). Tutaj przewaga liczebna bylaby po stronie francuskiej.

Najbardziej smiercionosna bronia w czasie I wojny swiatowej, ale takze w czasie II wojny swiatowej czy w  dzis toczacej sie wojnie na Ukrainie byla artyleria. W czasie I wojny swiatowej od jej ognia na froncie zachodnim zginelo okolo 60% zolnierzy. No, a zwycieska armia francuska miala do wyboru, do koloru roznych jednostek artylerii. Gdyby byla potrzeba, to przeniosla by wielki park artyleryjski armii niemieckiej, ktora postanowieniami Traktatu Wersalskiego powinna prawie caly oddac zwyciezca. Mamy wiec odpowiedz na pytanie co by sie stalo z wojskami rosyjskim jeszcze przed odtarciem na bezposrednia linie frontu.

Ale to nie wszystko. Wielu z nadciagajacych zolnierzy rosyjskich nie mialoby nawet szansy stac sie miesem armatnim, lotnictwo francuskie wybiloby calkiem pokazna liczbe zblizajacych sie do frontu napastnikow. O ile na poczatku Wielkiej Wojny lotnictwo pelnilo niewinna funkcje obserwacyjna, to w pozniej zajelo sie wzajemnym mordowaniem przy pomocy czegos na ksztalt dzisiejszych mysliwcow, by w 1918 r. w czasie kolejnych, dosc udanych  ofensyw niemieckich, samoloty wspomagaly wojska ladowe. Czesto z dewastujacym, morderczym skutkiem. To byly prawdziwe bombardowania, a nie rozladowujace emocje pilotow rzucanie granatow.

Francja w czasie wojny wyprodukowala 67 987 samolotow. Stracila 52 640 (stracone, uszkodzone, ladujace z powodu defektow technicznych), czyli pozostalo kilkanascie tysiecy calych i zdrowych samolotow. Mozna bylo tez liczyc na przerzucenie amolotow sojuszniczych z Anglii. Imperium wyprodukowalo 58 144 samoloty, z czego stracilo 35 973 samoloty.  Pozostalo  ponad 20 tys. samolotow. Nie mowie juz o  tysiacach samolotow niemieckich, ktore pokonane Niemcy byly zobowiazane przekazac Aliantom.

No i co my tu mamy? Roj bezkarnie latajacych i atakujacych samolotow nad glowami "wyzwolicieli Europy". Z pewnoscia by wypatrywano  "komandarmow" i "kombrygow" z ich towarzyszami politrukami.

Szkoda tylko, ze musialoby zginac wiele tysiecy koni, pieknych, dobrych zwierzat. Jezeli komus sie wydaje, ze "rycerze przstworzy" starali sie oszczedzac konie harujace po stronie przeciwnika, to sie grubo myli. Bylo wrecz odwrotnie. Konie, sila pociagowa dostarczajaca dziala i inna bron oraz zaopatrzenie dla wojska byly bezlitosnie zabijane. Najbardziej takich miejscach gdzie byly "waskie gardla" i w okolicach magazynowania.  Drogi stawaly sie nieprzejezdne a atmosfera utrudniala oddychanie.  Mozna sobie wyobrazic, jaki zapach  po kilku dniach, latem, wydzielaly setki martwych zwierzat. 

W czasie wojny Francja wyprodukowala prawie 4 tys. czolgow, wiecej niz suma wszystkich wyprodukowanych przez inne kraje. Czesc zostala zniszczona, ale wiele pozostalo...

Mylilby sie ten, kto uwazalby, ze to wszystko, co staneloby na drodze  Armii Czerwonej pracej do Atlantyku. Nie mozna pominac slonia w pokoju, a tym sloniem byla gesta siec okopow ciagnaca sie od Morza Polnocnego w Belgii do Szwajcarii.  Glebokosc najwazniejszych odcinkow okopow wynosila okolo 9 metrow.  Co pewna ilosc metrow zbudowano dodatkowe osrodki obrony, zas  co 500 - 1 000 m. bunkry betonowe. Do tego wszechobecne ciezkie karabiny maszynowe.Na przedpolu zapory z drutu kolczastego. Biedna bylaby I Armia Konna Budionnego czy Korpus Kawalerii  Gaja.

GMINA LUBICHOWO - Kociewiacy w okopach I wojny światowej ...

Te linie obrony spokojnie czekaly na czerwonoarmistow. Art. 180  Traktatu Wersalskiego tak stanowil  o "pozycjach obronnych, twierdzach i fortyfikacjach ladowych: "Te, ktore sie znajduja na terytorium zajetym przez wojska sprzymierzone i stowarzyszone, powinny byc rozbrojone i zburzone w terminie, ktory bedzie mogl byc ustalony  przez Naczelne Dowodztwo sprzymierzonych". Obowiazywal od stycznia 1920 r. i z pewnoscia musialo minac duzo czasu zanim ktos mialby glowe do tego. 

Austriacki żołnierz w drewnianych okopach, I wojna światowej ...

Moze ktos zauwazyl, ze wojska armii carskiej i pozniej czerwonoarmiejcy, w ogole nie mieli helmow na glowach, podczas gdy alianci zachodni i Niemcy, alez owszem, obowiazkowo. Helmy niemieckie mialy tak udany ksztalt, ze na nich modelowane byly helmy wspolczesnej Armii Amerykanskiej? A jak nie masz helmu na glowie, to byle odlamek, byle kula moze zrobic dziure w glowie.

Na marginesie, wojsko jak ma duzo czasu, to ma glupie pomysly. Na przyklad Niemcom przytraflly sie wyglupasy, ktore  pospawaly sobie zbroje metalowe na wzor sredniowieczny.

Grabenpanzer - zbroje w okopach I Wojny Światowej | Strefa Historii

Rosjanie  przyzwyczajeni do swobody, wojny ruchomej, pokonywania duzych przestrzeni, znalezliby sie w groznym swiecie prawdziwej wojny. Marny bylby ich los.

 

napisz pierwszy komentarz