Emigranci irlandzcy w Ameryce

avatar użytkownika Tymczasowy

Jakże różne od dzisiejszych były kiedyś warunki emigracji.  Tak zwani uchodźcy w dzisiejszej Europie bardzo by się zdziwili. A dawne wzory zasiedlania bardzo by się mogly przydać na przyklad Szwecji, której gęstość zaludnienia nie jest zbyt duża.

Ostatnio z braku lepszych zajęć poczytywalem sobie książki, których sporo udalo mi się zgromadzić w domowej bibliotece. Wśród nich było Johna Bacha McMastera wydane jeszcze w XIX wieku. W calości liczy sobie 6 tomów. Jego tytul: "People of the United States",New York, D.Appleton and Company, 1895.  Tom iV obejmuje okres: "From the Revolution to the Civil War". Na stronach 388-395 znalazl się dlugi fragment o emigracji z Irlandii w okresie po wojnach napoleońskich.

Po zakończeniu wojen napoleońskich, czyli w 1815 r. rozwiązane zostaly w Europie bardzo duże armie, podatki wojenne (war tax) byly dotkliwe, nastąpiła depresja w handlu i rolnictwie. Spowodowało to silny odplyw do Ameryki klas średnich Anglii, Niemiec i Irlandii. Ci ludzie byli wykształceni i dość zamożni. Potrafili urządzić się w Nowym Świecie. Tracące ich kraje lamentowaly, że tracą najlepszych, najbardziej przdsiebiorczych ludzi. Miast w ojczyznie będą budować potęgę gospodarczą i militarną Ameryki. "Drenażowi najlepszych" próbowano zaradzić w parlamencie. Kiedyś spotkalem na KUL-u kogoś, kto napisal rozprawę udowadniającą, że metropolie straciły więcej niż kraje kolonizowane.

W dobrej sytuacji byli także rolnicy i rzemieślnicy angielscy. Skrzykiwali się, robili zebrania w swoich wsiach, nawet w kilku wsiach i podejmowali decyzje emigrowania do Ameryki. Podobnie ludzie należący do różnych sekt religijnych, którzy pod wodza pastorów w calości przenosili sie do Ameryki budujac wsie i miasteczka. A do znajomych słali budujące wiadomości.  Przykladem może być jeden z osadników pochodzący z Yorkshire. W drodze do Zanesville mijal wsie i miasteczka Pennsylwanii i Ohio. Pytal przy okazji ludzi jak się im żyje. Ci odpowiadali, że jedzą trzy posilki dziennie, a jak chcą, to nawet cztery. Tymczasem on w Anglii jadał tylko dwa posilki i to skromne. Na dodatek spotykani ludzie byli gościnni i zapraszali na posilek.

Njagorsza byla sytuacja emigrantów z Irlandii, którzy stanowili okolo polowy przybyszy. Wsiadali na statki w portach Newry, Belfascie, Dublinie, Galway i Londonderry. Płacili slono, gdyż wladze chcące zahamować emigrację wprowadzily zasade, że statek może przewozić tylko dwóch ludzi na 1 tone wyporności statku. W ten sposob ograniczono o połowe liczbę pasazerów.

Masy Irlandczykow ze wsi i bez wyksztalcenia przybywaly samotnie, bez rodzin do portu w Ameryce i tam się gubili. Zamiast choć kawalka mapy znali tylko nazwę portu. Nie mieli rodzin. Nie zamierzali sie osiedlić konkretnie w jakimś miejscu. Szybko wydawali przywiezione oszczędności i staczali sie. Najgorsza byla zima, gdyż nie bylo pracy. Ludzie przepijali pieniadze, głodowali, popelniali przestępstwa. Na wiosne nie mieli sil na podjęcie pracy. Sytuacja stawala sie tragiczna.

Pomocy nowoprzybylym staraly się udzielić różne stowarzyszenia irlandzkie: Hibernian Society of Baltimore, Irish Emigrant Association w Nowym Jorku i inne. Jednak odkryly, że bez pomocy rządu nie podolają zadaniu. Powstaly projekty osiedlenia Irlandczyków na zachodzie kraju. A w tamtym czasie granica wojskowa Stanów Zjednoczonych przebiegala w Illinois (tam leży Chicago). Wytyczono tam tereny osiedleńcze z dzialkami tylko dla Irlandczyków. Rząd dawal rozlożone na 12 lat pożyczki. Cena akra ziemi wynosila tylko $2, podczas gdy w zamożnych stanach poludniowych nawet kilkadziesiat dolarów. Osiedleniec splacal pożyczkę w trzech ratach, jedna trzecia po czterech latach, jedna trzecia po 8 latach i ostatnio po dwunastu latach. W tym czasie mial obowiązek uprawiania 20 akrów ze stu, wznieść budynek  no i oczywiście splacić dlug. Jeżeli nie wywiązal się z tych powinnosci, to tracil wszystko.

Na podobne warunki osiedlenia trafili Kaszubi, którzy przybyli do kanadyjskiego Ontario w polowie XIX w. Korzystali z planu zasiedlania zarządzanego przez Irlandczyka Thomasa P.Frencha. Zachowala się mapa z tamtego okresu. Na linii osiedlenczej Ottawa-Opeongo (to nazwa jeziora) linijką wytyczono ponumerowane prostokąciki po obu stronach. Całości nie byli w stanie zapelnić Irlandczycy, więc sięgnięto po Polaków z zaboru niemieckiego. Warunki życia byly ciężkie. Trzeba bylo karczować las, usuwać kamienie, które slużyly do budowy płotow/murków i budować dom z ociosanych bali. Brakowalo prawie wszystkiego, więc radzono sobie na różne sposoby. Na przyklad za naczynia slużyly skorupy żółwiów. Śmiertelność dzieci byla bardzo wysoka. Po latach okazalo się na dobre, że tereny te są marne i w latach 50-ych XX w. rejon ten za sprawą powojennej fali polskich emigrantów stopniowo zamienił się w tereny turystyczne.

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz