Czy znowu powiemy sobie „Miałeś chamie złoty róg”

avatar użytkownika UPARTY

 

Prezes Kaczyński chce utrudnić świadomie i celowo prowadzenie działalności gospodarczej po to by wymusić na przedsiębiorcach inwestycje. Sam to powiedział. Podczas, gdy prawda jest taka, że na te inwestycje przedsiębiorstwa nie mają pieniędzy a rynek jest za słaby, by ewentualne inwestycje poczynione na kredyt się zwróciły. To jest zresztą powód dla którego nie ma inwestycji w przemyśle. To nie jest tak, że przedsiębiorcy chcą się użerać z półkwalifikowanymi pracownikami. Nie chcą, ale nie mają wyboru. Każdy wolałby mieć automaty. Ceny na rynku są tak przygięte do ziemi, że nie ma mowy np. o spłacie kredytu inwestycyjnego. Są co prawda dotacje z Unii ale możliwe jest ich uzyskanie pod warunkiem ich wydania na produkty ze „starej unii” i tylko w branżach, które są przez te kraje wskazane, bo te inwestycje są w ich interesie.

Jednym z wiodących artykułów eksportowych są meble. W tej chwili następuje tzw. „koncentracja produkcji”. To jest tak, że głównymi producentami mebli były małe zakładu stolarskie, które w sumie dawały dużą produkcję. Obecnie większość z nich jest już przejęta przez duże firmy handlowe, głównie z Niemiec po to by je zamknąć. W rezultacie i wszystkie firmy obsługujące te zakłady już praktycznie splajtowały, bo obsługę przejmują firmy niemieckie i częściowo francuskie.

Praktycznie branża produkcji ubrań już nie istnieje. Te zakłady, które jeszcze działają ledwo przędą, głównie na zleceniach przerobu z Niemiec lub Rosji. Jeżeli koszty pracy pójdą w górę to splajtują, bo zleceniodawcom nie będzie się opłacało lokować zamówień w Polsce a resztę ich krajowego rynku pracy przejmą producenci z Azji. W tej chwili już dochodowość przerobu jest praktycznie zerowa a zlecenia są przyjmowane, bo koszty likwidacji firmy byłyby wyższe. Jeżeli pójdą w górę koszty koszty naprawy samochodów, pralek lodówek, to będzie oznaczało kryzys na rynku usług, bo ludzi już nie stać na bieżące naprawy samochodów.

W sumie Prezes Kaczyński zapowiedział demolkę być może i miliona miejsc pracy!

Owszem, po wprowadzeniu programu 500+ wzrosła sprzedaż ubrań i nade wszystko butów, ale wszystkie były wyprodukowane w Azji.

Ja wiem, że bez wzrostu inwestycji nie da rady utrzymać wysokiego wzrostu gospodarczego, ale na inwestycje nasi przedsiębiorcy nie mają pieniędzy. Ja wiem, że dane bankowe wskazują, że rezerwy finansowe są w przedsiębiorstwach jakieś tam są, ale bez nich żadne z nich nie utrzymało by płynności a koszty inwestycji w nowe technologie są olbrzymie. Można np. zautomatyzować produkcję w zasadzie wszystkiego, butów, ubrań, wyrobów metalowych ale do tego trzeba mieć dostęp do olbrzymiego rynku zbytu a tego dostępu nasze firmy nie mają i mieć nie będą, bo czego jak czego ale rynku zbytu wszyscy pilnują jak źrenicy oka.

Jeżeli chce się przyspieszenia gospodarczego, to trzeba zacząć od stworzenia niszy rynkowej dla „swoich” przedsiębiorców.

Przypuszczenie, że przedsiębiorstwa nie chcą się rozwijać, bo przedsiębiorcom się nie chce wprowadzać modyfikacji jest głupotą. Każdy poszukuje okazji do rozwoju i jak widzi taką możliwość to z niej korzysta.

Owszem, trzeba działać na rzecz przyspieszenia rozwoju gospodarczego, tak jak np.USA działały na rzecz rozwoju czy to Niemiec, czy Japonii, czy ostatnio Chin, ale zawsze pierwszym krokiem było otwarciem rynku amerykańskiego na produkty danego kraju a następnie udostępnienie kredytu na wyprodukowanie stosownych towarów. Natomiast koncepcja Kaczyńskiego polega na tym, że jak się przedsiębiorcę przydusi, to on jakoś sam zdobędzie rynek zbytu. I pewnie to zrobi ale kiedy i jakim kosztem. Weźmy na przykład Toyotę. Gdy wchodziła ona do Europy otworzyła pierwszy punkt sprzedaży w Finlandii i o tego punktu zaczynała wejście na rynek. I teraz pytanie, kiedy Toyota po raz pierwszy osiągnęła zysk z rynku europejskiego? Po 15 latach! Przez 15 lat dokładała do rynku, bo musiała finansować dostawy samochodów, tworzyć zaplecze serwisowe, dofinansowywać salony sprzedaży itp. Kto z polskich przedsiębiorców może sobie pozwolić na podobne wydatki, zwłaszcza jak musi dokapitalizowywać swoją firmę. Jak to działa na dłuższą metę to najlepiej widać na przykładzie Japonii. Jak Reagan zlikwidował dotacje do importu z Japonii , to od 1980 roku Japonia praktycznie znalazła się w stagnacji.

To że przemysł francuski w ogóle jeszcze jakoś funkcjonuje, to tylko dla tego, że mają praktycznie monopol na dostawy do dawnych kolonii w Afryce. I teraz ciekawostka. Niemcy mają praktycznie zerowy wzrost gospodarczy. Stagnacja zaczęła się wtedy, gdy nasz rząd uszczelnił system podatkowy i nasze pieniądze przestały wypływać za granicę. Ciekawa zbieżność w czasie, prawda?

I teraz drugi pytanie, jak długo zakłada się firmę jako stabilny podmiot ekonomiczny?

Trzy lub cztery pokolenia!

I drugi przykład jak skutkuje sztuczne przyspieszanie rozwoju, Finlandia.

Otóż postanowili oni przed laty zbudować, na państwowych sterydach, światową firmę. To była Nokia. Co z niej teraz zostało? Nic, tak się nazywa Chiński producent telefonów.

Tak więc Pani Prezesie, jeżeli nie chce Pan zniszczyć dorobku ostatnich 4 lat to trzeba się wycofać z nieprzedyskutowanych pomysłów

 

Etykietowanie:

16 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @UPARTY

"Prezes Kaczyński chce utrudnić świadomie i celowo prowadzenie działalności gospodarczej po to by wymusić na przedsiębiorcach inwestycje. Sam to powiedział."

Kiedy i gdzie to powiedział? Bo ja niczego takiego nie słyszałam z ust Prezesa. Zwariowany kociokwik mediów i podpuszczonych "przedsiębiorców" owszem, ale to dotyczyło pomysłów rządu w sprawie ZUS.u. I jeast sprawa codziennie wyjaśniana i prostowana. Kto chce zrozumieć, ten rozumie.


Pracodawcy zjednoczeni przeciwko rządowym pomysłom

55 organizacji biznesowych apeluje do premiera o utrzymanie tzw.
limitu składek na ZUS. - Zniesienie limitu składek na ZUS będzie kolejną
dużą barierą, która ograniczy możliwość rozwoju polskiej gospodarki -
piszą w liście do szefa rządu.

Co za zmiany mają " utrudnić świadomie i celowo " działalność?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

2. @Maryla

Wystąpienie dzisiaj w Gdańsku, cytuje na podstawie portalu wPolityce: "

W trakcie tej drogi było swego rodzaju połączenie kwestii wolności, kwestii narodowej ze sprawami społecznymi, które dotyczyły zwykłego życia zwykłych Polaków - pracowników. Dzisiaj po latach ta sprawa wraca w bardzo szczególny sposób. Niedawno została zaproponowana nowa polityka, oczywiście będzie realizowana, jeśli wygramy wybory, jeśli chodzi o płace - szybkie podniesienie płacy minimalnej. (…) Ta sprawa stała się przedmiotem spory, co więcej - ataku tych, którzy stwierdzają, że z różnych powodów (…) to jest niedobre, nie do zaakceptowania, to szkodzi. Czasem mówią, że szkodzi to gospodarce, przedsiębiorcom, czasem, że klasie średniej, czasem, że generalnie całemu narodowi. Otóż sądzę, przypominając sobie drogę „Solidarności”, trzeba powiedzieć jedno: to część tej polityki, którą chcemy prowadzić i prowadzimy z całą determinacją. To polityka zmierzająca do tego, żeby Polakom się po prostu lepiej żyło, żeby lepiej zarabiali

— podkreślał.

Ale to jest polityka racjonalna i wpisująca się w dużo większy, bardziej długoterminowy plan, który ma doprowadzić do tego, że nasz kraj osiągnie przeciętną UE, później „starej UE”, a w końcu dogonimy naszych zachodnich sąsiadów

— dodał.

To plan racjonalny i przemyślany - chcemy, żeby uśpiony polski kapitał ruszył ku unowocześnieniu polskiej gospodarki

— tłumaczył prezes PiS.

To nie jest żadne uderzenie w przedsiębiorców. To jest racjonalne z każdego punktu widzenia, to jest racjonalne. My tego potrzebujemy!"


tyle, że tego kapitału nie ma! Jedno miejsce pracy w nowoczesnym przemyśle kosztuje nawet 10 mln usd, ale nie wytępują takie miejsca pracy jednostkowo, od razu trzeba ich stworzyć minimum kilkaset, do tego trzeba doliczyć otoczenie i usługi. Większoć zagranicznych inwestycji w Polsce wcale nie jest nowoczesna, bo w większości są to przeniesione zakłady z miejsc o droższej sile roboczej, nieopłacalne w pierowotnym miejscu, gdy trzeba ludziom godziwie za pracę płacić. I jeszcze jedno Solidarność wywalczyła 1000 zł podwyżki dla każdego i czy ludziom żyło się lepiej?

uparty

avatar użytkownika Maryla

3. @UPARTY

słuchałam wystapienia i teraz przeczytałam cytat. I nie widze nigdzie tego, co by popierało Pana tezę w notce.
Nie było i nie ma takiego wystapienia,w którym by chciał kogos do czegoś zmuszać (przedsiębiorców). Jest ten sam, od lat program budowania Polski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. money.pl czyli groch z kapustą





"Zmiany dotyczące składek ZUS usuną najbardziej szkodliwą barierę w działalności firm"

Jeśli premier Mateusz Morawiecki skutecznie przeprowadzi zmiany dot.
składek na ZUS, przejdzie do historii jako premier, który usunął
najbardziej szkodliwą barierę w działalności polskich przedsiębiorców -
napisał w liście otwartym Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców
Adam Abramowicz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

5. To należy rozumiec zupełnie jednoznacznie. Wyższe koszty pracy

to zdaniem Kaczyńskiego ( ale nie tylko) stwarza warunki do inwestowania w technologię, która pozwala podnieść wydajność pracy, bo na tą wyższą płacę pracownik musi przecież zarobić. Zaraz w poniedziałek Kaczyński udzielił wywiadu w radio, w którym mówił, że dobrzy przedsiębiorcy dadzą radę , bo mają czas na to by się przygotować. Z tym, że problemem i barierą wzrostu przedsiębiorczości w Polsce nie jest słaba podaż oferty a brak wolnych pieniędzy na rynku. Poza towarami pierwszej potrzeby żadne inne w zasadzie się nie sprzedają. Nawet samochody są sprowadzane coraz starsze, co świadczy o tym, że rynek towarów nie podstawowych ubożeje. Jak w takiej sytuacji sprzedać tak drastycznie podniesione koszty pracy? Nawet związki zawodowe nie żądały podniesienia od przyszłego roku płacy minimalnej do 2 600zł, a nie żądały nie z braku śmiałości a oceny sytuacji przedsiębiorstw. Czyli co, wszyscy są głupi i nie widzą, że mogą żądać podwyżki? W poniedziałek pękła mi rura z wodą w ścianie, bo jest już stary. W ciągu półtorej godziny przyjechali hydraulicy i rozkuli kawałek ściany i rurę naprawili. Świetnie, prawda? Z jednej strony tak, ale to znaczyło, że w momencie gdy zadzwoniłem pod pierwszy numer z internetu to trafiłem na wolną ekipę. Ciekawe było również i to, że od razu tą samą drogą trafiłem na wolną ekipę murarzy, który doprowadzili ścianę do porządku. Też akurat nie mieli pracy. Czy z tego wynika, że budownictwo w Warszawie tak się poprawiło? Nie to znaczy, że spada ilość zleceń. Dlaczego? Bo już teraz ludzie nie mają pieniędzy na fachowców. Jak te wszystkie usługi pójdą w górę to pracy będzie jeszcze mniej.
Nie da się prawem państwowym wprowadzić dobrobytu a niestety PiS próbuje to teraz zrobić i to jest duży błąd.
Jak PiS zapowiadał, że zabierze pieniądze rozmaitym oszustom i rozda je biednym, to było dobre, ale ten sposób myślenia o gospodarce dobry nie jest i tyle.

uparty

avatar użytkownika Maryla

6. @UPARTY

a to ciekawe z tymi fachowcami. Bo akurat teraz, w Ożarowie znajomi szukają fachowców do położenia kafelków i słyszą, że fachowcy maja terminy zamówione na co najmniej kwartał z góry.
Ja sama szukam kogoś, kto mi przełozy 15 m2 kostki na podjeździe z podobnym skutkiem.
Samochody u mnie takie pod kościołem, że Mąż się mnie pyta, skąd tu tylu bogaczy.
Podwyżka płacy minimalnej jest rozłozona w czasie, pierwsza w 2020 do 2600,00

I tyle tego strachu i opowieści o końcu świata.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

7. @autor

1.Stopy wzrostu gospodarczegow Polsce moga pozazdroscic rozni prymusi. Temu bardzo waznemu faktowi zaprzeczyc sie nie da.
2.Ostatnio Pan Premier zakomunikowal, ze liczba przepisow dotyczacych gospodarki zostala zrdukowana o polowe.
3. Trzy razy wymienia autor nazwisko Jaroslawa Kaczynskiego. To taki wzor kultywowany przez ludzi wrogich dzisiejszej wladzy i Polsce. "Personifikuja zlo" - tak sie ta technika nazywa. Ani razu nie padlo nazwisko premiera Morawieckiego, ktory jest ekonomista. Pod reka ma caly zespol wybranycyh ekonomistow. Moze nawet choc jeden jest lepszym ekonomista niz autor? Mam taka nadzieje.

avatar użytkownika UPARTY

8. @Maryla,@Tymczasowy

Teraz w Ożarowie widać skutki tak ławo dostępnych fachowców. Myślę, że jakiś czas temu była w okolicach Ożarowa taka sytuacja, że fachowcy byli na każde żądanie, tak jak teraz w Warszawie. Ponieważ zamówień było mało i trzeba było trzymać niskie ceny, to część z nich zaczęła robić co innego i po stosunkowo krótkim czasie praktycznie tzw. fachowcy stają się niedostępni, bo jest ich za mało i dla tego tak mnie moja przygoda z rurą zmartwiła. Nieuchronnym skutkiem jest bowiem praktyczna obniżka standardu życia już za chwilę.
Co do kwestii rzekomej "personifikacji zła" w osobie J.Kaczyńskiego, to jedną z jego cech jest samodzielność podejmowania decyzji. Ten program podnoszenia minimalnego wynagrodzenia nie był w tzw. środowisku konsultowany. Jeszcze podczas negocjacji Komisji Trójstronnej rząd nie forsował podwyżki wynagrodzenia minimalnego ponad oczekiwania Solidarności. Wypowiedź Kaczyńskiego o tym, że ekonomiści z NBP nie widzą w związku z przedstawionym planem żadnych zagrożeń dla gospodarki dotyczył konsultacji telefonicznej już po ogłoszeniu programu (sic!) i teraz pytanie, jak mogła paść odpowiedź w tej sytuacji?
Zresztą stwierdzeni Prezesa, że pomysł był przemyślany raczej wskazuje na to, że był przemyślany przez właśnie niego a nie zrodził się konsultacji i z oczekiwań społecznych. Przypomnę, że program 500+ nie był pomysłem Kaczyńskiego a był postulatem środowiskowym zgłoszonym co prawda przez jedną osobę no ale o tym się mówiło w tzw środowisku już od dłuższego czasu.
Wyjaśnienia Morawieckiego, że program wcale nie jest taki zły zawierały stwierdzenie, że rząd zmieni zasady obniżonego ZUS`u, bo w obecnym stanie prawnym ten pomysł rzeczywiście może powodować problemy. W tej wypowiedzi Morawieckiego było też zdanie, że przecież i pracownicy mogą przejść na samozatrudnienie i też korzystać z niskiego ZUS. Czyli propozycją Premiera jest to by pracownicy zrezygnowali z pracy a rozliczali się ze swoim zakładem pracy umowami o dzieło! Czyli przejście w szarą strefę od niejako drugiej strony.
Niestety, czasami J.Kaczyńskiemu zdarzają się takie nieprzemyślane pomysły. Najsłynniejszym był pomysł zakazu hodowli zwierząt futerkowych ale były też i inne. Problem nie jest w tym, że program jest nierealny a przynajmniej jego pierwszy krok, bo rzeczywiście już teraz poza sferą budżetową i ochroną ciężko znaleźć ludzi pracujących za minimalne wynagrodzenie. Problem w tym, że został on ogłoszony jako długofalowy, oficjalny program do realizacji dla nas wszystkich do 2023 roku i w ten sposób został zaryzykowany największy dorobek całego naszego środowiska, czyli wiarygodność.
I jeszcze kwestia tych luksusowych samochodów.To jest bardzo ważna sprawa. Otóż we wszystkich krajach, w których udało się przyspieszenie wzrostu gospodarczego były bardzo duże ograniczenia w zakupie importowanych dóbr konsumpcyjnych. W Korei był po prostu zakaz importu takich towarów, w Japonii też. Jeszcze w latach 80-tych poziom życia przeciętnego Japończyka był bardzo podobny do poziomu życia w Polsce. Mieszkania były nawet mniejsze niż u nas, ludzie mieli mniej ubrań. Owszem, więcej było sprzętu gospodarstwa domowego ale tylko produkcji japońskiej.
W Danii ochrona rynku była rozwiązana inaczej. Tam od II wojny światowej do 1970 roku, do czasu wstąpienia Danii do EWG był system kartkowy. Tak, ostatnie kartki w Danii zostały zniesione w 1970 roku a akcyza na dobra uznane za luksusowe była jeszcze do lat 90-tych bardzo wysoka. Dotyczyła ona samochodów, drogich ubrań, oczywiście kosmetyków a nawet papierosów z importu. Dodatkowo do dnia dzisiejszego obcokrajowcy nie mogą w Danii kupować ziemi. Czyli żadna zagraniczna firma nie może się na stałe w Danii zainstalować, jeżeli większość udziałów nie należy do Duńczyków.
U nas natomiast n ie ma w tej mierze żadnych ograniczeń, poza obrotem ziemią rolniczą. W rezultacie bardzo wielu ludzi wydaje cała nadwyżkę finansową na luksusowe dobra statusowe, takie jak samochody ale nie tylko. W rezultacie jak tylko trochę zarobią to wydają swoje pieniadze za granicą. To jedno. A drugie, to czy ich stać na jeżdżenie takimi samochodami.
Jeden z moich znajomych jeździ od lat nowymi luksusowymi samochodami i jeszcze dodatkowo zatrudnia kierowcę, bo sam nie prowadzi ale 3 000 zł długu oddaje w ratach od wielu tygodni a jego mieszkanie- szkoda gadać. Na zewnątrz wydaje się, że to wielkie panisko ale to nie jest prawda, to pozór na który w zasadzie go nie stać. Jeżeli można jakoś urzędowo wpłynąć na gospodarkę, to przede wszystkim właśnie na takie decyzje poszczególnych ludzi.

uparty

avatar użytkownika Maryla

9. @UPARTY

cos mi się wydaje, że się Pan sam zakałapućkał w swoich wywodach.
1) Prezes nie powiedział niczego nowego, co mówił dotychczas.
2) Płace w Polsce są bardzo niskie, import taniej siły za niska płacę trwa w najlepsze - Polska zalana jest Ukraińcami, którzy powoli przejmują produkcję i handel.
Agencje pracy, które obsługują firmy produkujące żywność w okolicach Grójca wprowadzaja już ukraińskich brygadzistów, którzy rugują polskie pracownice , w 100% obsadzając ukraińskimi.
3) Poddawanie się hejtowi, który hula straszliwie na prawo i lewo od PiS, nie jest racjonalne. To tylko wybory. Jak dotąd Mateusz Morawiecki to najlepsze, co Polsce mogło się wydarzyć i niw widze podstaw, aby mówić, że Morawiecki czy Kaczyński tracą wiarygodność.

Nie będe się pastwić nad tym zdaniem, bo nie o to tutaj chodzi, czy nad samochodami, których Polska jako polski produkt NIE PRODUKUJE.Do tego zapomina Pan o UE i obowiązujących Polskę zasadach wolnego rynku. To, co mogła robić Korea, czy państwa europejskie przed utworzeniem wolnego rynku, nie jest mozliwe w Polsce dzisiaj.

"Ponieważ zamówień było mało i trzeba było trzymać niskie ceny, to część z nich zaczęła robić co innego i po stosunkowo krótkim czasie praktycznie tzw. fachowcy stają się niedostępni, bo jest ich za mało "

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

10. Sam zatrudniam Ukraińców i

zarabiają oni dokładnie tak samo jak Polacy. Polaków do pracy po prostu nie ma, a ci co zostali na rynku pracy to nie są w stanie zarobić nawet na dzisiejsze minimum i dla tego płace na rynku nie rosną tak szybko jakby tego chcieli politycy. Przymuszenie pracodawców do nadpłacania za pracę nawet z ważnych powodów socjalnych jest prostą drogą do kłopotów finansowych firmy.
Oczywiście, ze Polska nie może zrobić tego co zrobiła Korea czy Japonia, czy nawet Dania.
Wiem natomiast jedno, że wszelkie polityczne programy wzrostu gospodarczego,różnie nazywane zawsze kończyły się tak samo. Czy to był program Gierka, czy Wielki skok Mao, czy program industrializacji Turcji, Iranu za czasów Szacha zawsze kończyło się to tak samo i takiego końca nie chcę. Mało kto wie o tym, że po programach rozwojowych po Wielkim Kryzysie Wielka Brytania była w styczniu 1939 roku na skraju bankructwa i musiała się ratować zupełnie nadzwyczajną pożyczka amerykańską. Ten program, jeżeli będzie realizowany tez zakończy się katastrofą i gwałtownym wzrostem bezrobocia.
Co do tego zdania to jest ono jak najbardziej logiczne. Mechanizm wygląda tak, że fachowiec siedzi sobie w domu i czeka na zgłoszenie oferty. Następnie ją wycenia zgodnie z rynkowymi cenami danej usługi i umawia się ze zleceniodawcą. Jeżeli ma mało zleceń a cena jednostkowa jest niska, to bardzo szybko musi przestać czekać na zlecenia i zając się czymś innym, bo jeść się chce codziennie, czyli każdy dzień to koszt.
Mówiła Pani o problemie położenia 15 m chodnika, czy podjazdu. Oczywiście, że nie można znaleźć wykonawcy, bo są pewne koszty stałe niezależne od wielkości zamówienia np. dojazd, przygotowania frontu robót itd. Jeżeli ceny są niskie, to opłaca się wykonywać tylko te roboty, w których te koszt stanowią ściśle określoną część kosztów całkowitych. Czyli pewnie do położenia 150 m było by łatwiej znaleźć wykonawcę a do położenia 1500 jeszcze łatwiej, bo przy tej samej stawce jednostkowej zysk z większej roboty będzie większy.

uparty

avatar użytkownika Maryla

11. @UPARTY

"zarabiają oni dokładnie tak samo jak Polacy" - W TYM JEST PROBLEM, O KTÓRYM PISAŁAM.
Utrzymywanie niskich płac jest korzystne dla pracodawców, ale wyniszczające dla Polaków.
Warszawa nie jest Polską. O tym piszę - Ożarów Mazowiecki – gmina miejsko-wiejska w województwie mazowieckim, w powiecie warszawskim zachodnim. W latach 1975–1998 gmina położona była w województwie warszawskim. Siedziba gminy to Ożarów Mazowiecki. Według danych z 30 czerwca 2004 gminę zamieszkiwały 20 753 osoby.
Grójec – miasto w woj. mazowieckim, siedziba powiatu grójeckiego i gminy miejsko-wiejskiej Grójec. Leży 45 km na południe od Warszawy, na pograniczu Wysoczyzny Rawskiej i Równiny Warszawskiej. Przez miasto przepływa Molnica będąca dopływem rzeki Kraski. Według spisu ludności z 2016 roku Grójec liczy ponad 16 tys. mieszkańców.

Do 2025 r. na polskim rynku pracy będzie brakować co najmniej 1,5 mln pracowników. Dla pracodawców walka o talenty stanowi obecnie największe wyzwanie – wynika z prognozy agencji doradczej PwC. Firmy konkurują ze sobą nie tylko na lokalnym rynku pracy, ale także z przedsiębiorstwami na całym świecie, otwartymi na zatrudnianie wykwalifikowanej kadry z naszego regionu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Pensja minimalna w 2020 r.

Ponad 6 miliardów złotych - tyle ma kosztować przedsiębiorstwa podwyżka
płacy minimalnej w 2020 roku. Do rąk obywateli trafi 4,7 miliarda
złotych - wynika z oceny skutków regulacji. W ocenie ministerstwa
rodziny, wzrost kwoty minimalnego wynagrodzenia nie powinien negatywnie
wpłynąć na rynek pracy w Polsce. Wzrost płacy minimalnej ma objąć około 1,6 miliona osób. Ministerstwo
pracy w ocenie skutków regulacji napisało, że wyższe najniższe
wynagrodzenie nie wpłynie negatywnie na rynek pracy, choć może utrudnić
poszukiwanie pierwszej pracy osobom, które dopiero rozpoczynają
aktywność zawodową.
Z 4,5 proc. wzrostu polskiej gospodarki w drugim kwartale spożycie
gospodarstw domowych dało 2,5 pkt. proc., czyli ponad połowę dynamiki
gospodarki. Programy 500+, czy trzynasta emerytura, ale i spadek
bezrobocia oraz podwyżki płac nakręcają wskaźnik PKB. Nakłady na środki trwałe to drugi motor napędowy gospodarki. Dodały aż
1,5 pkt. proc. do wzrostu PKB w drugim kwartale, czyli stanowią jedną
trzecią dynamiki gospodarki. Wzrosły o aż 10,5 proc. rok do roku. Nie
jest to historyczny rekord dynamiki, ale trzeba pamiętać, że zmiany
liczone są od wysokiej "bazy", tj. wyższych wartości niż w poprzednich
latach.

Budowlańcy,
operatorzy maszyn i pracownicy przemysłowi mają największe
branie na rynku pracy. GUS odnotowuje ponad 150 tys. wolnych miejsc
pracy. Niestety ekonomiści zauważają, że słabnie popyt na pracowników.
Pod względem liczby wolnych miejsc pracy konkurencję dystansują
budownictwo, handel, naprawa pojazdów i przetwórstwo przemysłowe. GUS
odnotowuje tam od 25 do 35 tys. wakatów. Wiele mówi się o braku
informatyków na rynku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

13. @ UPARTY versus Jarosław Kaczyński ???

Cała ta dyskusja pokazuje jak ważne jest strategiczne kryterium wyboru politycznego. To moje sformułowanie nie jest może najzręczniejsze, ale każde precyzyjniejsze zajęłoby sporo miejsca, a zakładam, że dyskutujące w tym miejscu osoby wiedzą, że wszyscy razem działamy dla dobra sprawy i robimy to w dobrej wierze i w trosce o polski sukces.

Otóż rynek pracy nie jest żadnym wyodrębnionym rynkiem - po prostu jest częścią rynku, który jest rynkiem bezprzymiotnikowym, jest przestrzenią, w której dzieją się wszystkie nasze sprawy - wszystkie zgodnie z prawami oddziaływań rynkowych i zarazem zgodnie z prawami wszystkich innych oddziaływań. W tej przestrzeni dzieją się sprawy praw przyrody i wszelkiej polityki monetarnej, fiskalnej ale także polityki społecznej, historycznej, strategicznej i całej gospodarki i czegoś co można by określić polityką naszej racji stanu w polityce międzynarodowej. To wszystko jest jedną przestrzenią, niekiedy zwaną rzeczywistością, w której działają te same Boskie prawa. 
Nauka i my w naszej codziennej rozmowie w posługujemy się przybliżonymi modelami tej rzeczywistości, a każdy z nich tworzony jest z jakimś kryterium wyboru definiującym ten wybór. Na przykład polska polityka energetyczna zajmuje się gospodarką energetyczną jako istotną częścią tego modelu, w którym oddziaływania społeczne albo ekologiczne mogą być traktowane z jakimś przybliżeniem, albo nawet całkiem ignorowane. Zawsze jedna powinniśmy robić to świadomie, wiedząc co i dlaczego zostało wyjęte z tego modelu i jakie mogą być skutki tego akurat wyboru. Na tym mniej więcej polega nasza pokora  w relacjach z Dziełem Bożym.

I dopiero teraz niestety do rzeczy. Najpierw diagnoza niektórych zjawisk tak rozumianego rynku pracy na konkretnym przykładzie. Mój syn z normalną rodziną "heteronormatywną", czyli z małżonką i dziećmi podjął decyzję powrotu ze Szwecji do Polski i teraz właśnie cała jego rodzina to robi i ponosi konsekwencje tej decyzji. 

Pierwsza konsekwencja to zderzenie z chmurą polskiej biurokracji w rodzaju wymagań dotyczących na przykład przerejestrowania samochodu, wykonania badań medycyny pracy w związku z przeniesieniem od szwedzkiego do polskiego pracodawcy, załatwienie spraw mieszkania, numerów telefonów i podobne bieżące krótkoterminowe kłopoty wynikające z samej zmiany. 
KAŻDA ZMIANA KOSZTUJE.

Druga konsekwencja to kwalifikacje moich dzieci oraz wnuków w wieku szkolnym. Przeniesienie mojego syna i jego małżonki ze Szwecji do Polski okazało się jest poważnym kłopotem nie tylko dla nich ale i dla pracodawców, dla których utrata tak wykwalifikowanych pracowników jest trudna do skompensowania, tak dalece, że przeniesienie do Polski mogło nastąpić pod warunkiem porozumienia stron polegającego na kontynuowaniu niektórych dotychczasowych czynności wynikających z zatrudnienia po przeniesieniu rodziny do Polski. To oznacza, że moje dzieci będą teraz musiały od czasu do czasu dojeżdżać do pracy z Polski do Szwecji. Ludzi z tak wysokimi kwalifikacjami brakuje wszędzie w Europie.
A moje wnuki z kolei musiały zdać egzaminy kwalifikujące je do do kontynuowania nauki w polskich szkołach, co nie było łatwe, ponieważ do tej pory były uczniami szkół szwedzkich. W wyniku tych egzaminów otrzymały świadectwa polskich szkół z czerwonym paskiem. To znaczy, że są to bardzo dobre świadectwa.
Cóż KAŻDA ZMIANA KOSZTUJE i WYMAGA PRACY

Trzecia konsekwencja to pieniądze, czyli płace. Jak wygląda konkurencja na rynku pracy. Otóż rzeczywistość jest jaka jest. Średni europejski poziom płac w krajach starej Europy Zachodniej jest trzy a nawet czterokrotnie wyższy od polskiego średniego poziomu płac. Dotyczy to pracowników o wysokich i niskich kwalifikacjach. Moja synowa jest lekarzem, syn informatykiem. Polski lekarz za Chiny nie znajdzie zatrudnienia w swoim zawodzie w Polsce z płacą na szwedzkim poziomie. Konkurencyjny rynek pracy mówi każdemu lekarzowi - szukaj pracy poza Polską, lekarze są potrzebni wszędzie, tyle że tam płacą lepiej. Dużo lepiej. Pomijam inne problemy istotne w pracy w tym zawodzie. Język. Kontekst prawny w wykonywaniu zawodu lekarza. Nostryfikacja dyplomu i innych uprawnień medycznych. Z informatykiem jest podobnie.
Po prostu dotychczasowa polityka gospodarcza wszystkich polskich rządów podporządkowana była dwóm przesłankom, jedna była głupia, druga rozsądna, ale do czasu.

Jedna, ta głupia, polegała na idiotycznym bo ideologicznym założeniu prymitywnego ponieważ ideologicznego czy doktrynalnego liberalizmu głoszącego, że państwo nie powinno prowadzić żadnej polityki gospodarczej, a rządy powinny trzymać się daleko od gospodarki, ponieważ o tych sprawach decyduje wolny rynek. Zasada rozdziału polityki gospodarczej od państwa jest równie niemądra jak zasada rozdziału państwa od religii. Istnieje subtelna różnica pomiędzy pojęciem podziału zakresu oddziaływań, albo rozdziału kompetencji a pojęciem wykluczenia oddziaływań pomiędzy polityką a gospodarką. Jest to idiotyzm podobny do wykluczenia oddziaływań pomiędzy państwem a sądownictwem ze względu na trójpodział władzy. To wtedy nie jest ani trójpodział, ani nawet niezawisłość ale trójseparacja. A jak chcecie takiej separacji, to proszę bardzo - won z Polski! 
No i niestety rezygnacja polskich rządów z zajmowania się polityką gospodarczą w pierwszej kolejności otwiera drogę do polskiego rynku złodziejom. Taka jest prawda. Gospodarka ma być wolnorynkowa, ale porządek na tym rynku musi być. I to jest sprawa państwowa.

Polityka Państwa Polskiego powinna zawierać prowadzenie polskiej wolnorynkowej polityki ekonomicznej i to jest teza polityki PiS przeciwstawna tej głupiej, skrajnej koncepcji ortodoksyjnego liberalizmu. 

Druga, rozsądna zasada gospodarki wolnorynkowej - Polska konkuruje na europejskim a także na międzynarodowym rynku niskimi kosztami pracy. Jest to najprostsza konkurencyjność - konkurencja ceną. Ta forma konkurencyjności była już dotkliwa dla centralnie planowanej ekonomiki PRL czasów Gomułki i Jaruzelskiego nawołujących do wzrostu wydajności pracy. Bezpośrednio po przejściu od gospodarki planowej do wolnorynkowej taka konkurencyjność była stanem faktycznym i dlatego być może wtedy była rozsądna, ale teraz po trzydziestu latach niestety znacznie bardziej staje się dumpingiem niż rozsądną polityką.
 
Pierwsze kłopoty polskiego gospodarstwa wynikające z tego dumpingu pojawiły się z tak rozumianej konkurencyjności polskich firm zajmujących się transportem międzynarodowym. Europejskim firmom tego samego rynku trudno jest znieść konkurencję kabotażu polskich firm konkurujących na ich rynku naszymi kosztami płac naszych kierowców. Nie jest to pierwszy sygnał o konieczności strategicznego przejścia polskiej przedsiębiorczości od konkurowania na polskim rynku ceną płac do konkurowania na rynku globalnym przechodząc od dumpingu do konkurowania jakością produktu, wykorzystując przewagi technologiczne a nie płacowe.
Podobnej natury jest problem moich dzieci, które wracając do Polski muszą zaakceptować swój udział w tym dumpingu, a chcą wrócić z innych powodów niż ekonomiczne*). 
I dlatego polscy politycy podejmują strategiczną decyzję polityczną o tym, że Polska powinna odstąpić od polityki konkurowania na globalnym rynku tanią siłą roboczą i przystąpić do konkurowania jakością pracy. 

Przypis:
*) Nie chcą mieszkać w Islamskiej Lewackiej Republice Szwecji. Są Polakami i są Katolikami.

avatar użytkownika UPARTY

14. @Michael

Zgadzam się całkowicie z Pana rozumowaniem. Ale chcę zwrócić uwagę na kilka spraw.
Pierwsze i bardzo ważne:
"A moje wnuki z kolei musiały zdać egzaminy kwalifikujące je do do kontynuowania nauki w polskich szkołach, co nie było łatwe, ponieważ do tej pory były uczniami szkół szwedzkich. W wyniku tych egzaminów otrzymały świadectwa polskich szkół z czerwonym paskiem. To znaczy, że są to bardzo dobre świadectwa."
Poziom nauczania w Szwecji to Himalaje w porównaniu do poziomu nauczania w Polsce ale i chyba w Europie. Np. nie znam drugiego kraju w którym wszyscy znali drugi język a jeśli chodzi o wykształcenie techniczne, zwłaszcza wyższe, to nawet szkoły w reszcie Europy są daleko za Szwecją. Ci ludzie są w stanie poruszać się poświcie nowych technologii, w śród naszych pracowników jest to raczej rzadkość. Nie tylko nowoczesnej gospodarki nie ma na razie kto w Polsce obsługiwać nawet tylko nie archaicznej! Tak na prawdę zdecydowana większość naszych pracowników, to ludzie półkwalifikowani. Natomiast co do zadeklarowanej płacy minimalnej, to 2 600 zł w Warszawie to płaca, która nie pozwala znaleźć pracownika nawet do sprzątania. Jedynie ochroniarze zarabiają mniej, ale też tylko ci co są na emeryturze i w zasadzie niczego nie chronią, a raczej tylko pilnują. Jeżeli się jednak podniesie stawkę godzinową, to najprawdopodbniej bardzo skurczy sie rynek i tych usług. W rezultacie zamiast poprawić tym ludziom los dojdzie do jego pogorszenia. Rzeczywiście bardziej będzie się opłacało zainstalować zdalny monitoring niż posadzić stróża. Postęp techniczny będzie olbrzymi, ale z czego będą żyli ci ludzie co do tej pory siedzą w strużówkach? O to mi chodzi
Jeśli chodzi o kierowców i koszty transportu to oczywiście nie jest dumping, bo ceny na rynku krajowym nie są wyższe niż na eksport. Natomiast rzeczywiście otwarcie rynków transportowych dla naszych kierowców zaczęło się mniej więcej w tym czasie, gdy stało się jasne, że transport ciężarowy zostanie zautomatyzowany. Już chyba od dwóch lat w USA, w jednym ze stanów są dopuszczone do ruchu autonomiczne ciężarówki. Ograniczenia dla polskich kierowców zaczęły się wtedy, gdy okazało się, że chyba jednak taki autonomiczny transport po drogach publicznych to jednak odległa przyszłość.

uparty

avatar użytkownika michael

15. Co do poziomu edukacji - jest to sprawa zasługująca na alarm

Jeszcze w roku 1989 nie było tak fatalnie, choć jeszcze było jako tako. Ale już wtedy można było spotkać w uczelnianej czytelni studentów, którzy wykorzystywali czas studiów na intensywne samokształcenie, zdając sobie sprawę z tego, że o ich powodzeniu w życiu zadecyduje nie wykształcenie, ale jego jakość.
Obserwuję radykalnie spadający intelektualny poziom uczniów pojawiających się na pierwszych latach studiów. 
Wbrew pozorom wcale nie chodzi o wiedzę, ani o jej ilość, ani nawet o zawartość przeróżnych "podstaw programowych", sylabusów i podobnych zestawów pigułek informacyjnych. Chodzi o coś zupełnie innego.

Istota edukacji polega na przekazaniu młodzieży umiejętności samodzielnego posługiwania się własnym umysłem wyposażonym w sprawne narzędzia niezbędne do posługiwania się rozumem. Zwracam uwagę na to, że pierwszą polską instytucją poprzedzającą Polską Akademię Nauk była powstała w 1873 Akademia Umiejętności. Nie nauki, a umiejętności. Aby zajmować się nauką, konieczna jest umiejętność posługiwania się rozumem. 

Fundamentem kształcenia młodzieży w tradycji chrześcijańskiej Europy było siedem sztuk wyzwolonych, trivium i quadrivium. Wiek XXI jest cywilizacyjnie odmienny od poprzednich tysiącleci, cywilizacja erudytów znających na pamięć wszystkie recepty i kodeksy odchodzi, nadchodzą czasy ludzi potrafiących samodzielnie rozwiązywać problemy. 
Niestety lewicowe  reformy szkolne po 1990 roku poszły w odwrotnym kierunku, nadeszła era testów i wykluczenia samodzielności myśli na rzecz lewackich koncepcji ideologicznych. Może to przerysowuję i dramatyzuję, ale ten model edukacyjny staje się rażący także i w bieżącej komunikacji społecznej, jest szczególnie dotkliwy nawet z codziennym "dyskursie politycznym".

Gdy ludzie nie wiedzą czym się różni teza od hipotezy, czym jest twierdzenie a czym argument i jak dowodzi się prawdy albo nieprawdziwości, to znaczy, że nie potrafią posługiwać się narzędziami pracy umysłowej. Po prostu raj dla lewicy. Prawda jest zawsze po stronie pierwszego sekretarza, a bronić zawsze trzeba linii partii. Postprawda i relatywizm. 
Brak umiejętności samodzielnego posługiwania się rozumem, to jest problem. 
avatar użytkownika michael

16. A ten mój wnuk zajął w szwedzkiej olimpiadzie literackiej

szkół całej Szwecji drugie miejsce i to była wielka sensacja, gdy okazało się, że na pudle, ze srebrnym medalem, drugi z najlepszych w kraju stoi dzieciak, który nie jest Szwedem. Polak.
Tam jest rzeczywiście mocny poziom nauki szkolnej.