Amerykańskie bazy wojskowe - II

avatar użytkownika Tymczasowy

W pierwszym odcinku tego serialu podałem oficjalne dane raportu Pentagonu, według których USA mają 4 775 baz wojskowych  u siebie i w 45 krajach świata. Oznacza to, ze jedna baza wiecej, jedna mniej nie powinna mieć większego znaczenia dla tego supermocarstwa. No, chyba że w grę weszłaby jedna z kilku gigantycznych baz. Są też inne okoliczności świadczące na korzyść budowy Fortu Trump.

Na stronie internetowej Departamentu Obrony (DoD) widnieje informacja, że dysponuje on 4 800 bazami w 160 krajach na 7 kontynentach. Oznacza to, że sieć baz amerykanskcih obejmuje ponad 80% krajów świata.

Największe bazy znajdują się oczywiście w samych Stanach Zjednoczonych. Niektóre z nich mają wielkość miast: Fort Bragg w Północnej Karolinie zamieszkuje 238 646 osób, a Fort Campbell -234 914. Olbrzymie i nie do zlikwidowania są bazy strategiczne  na wyspie Diego Garcia (Ocean Indyjski) i Anderson Air Force Base Apra Harbor na wyspie Guam. Bezcenna jest też baza-gigant w Ramstein w Niemczech. Iluż to rannych żołnierzy amerykańskich uratowało dzięki niej swoje życie.

Skąd jednak wzięła się ta różnica - 45 a 160 krajów? Otóż część tych baz jest bardzo mała i są też bazy tajne. Do takich należala baza lotnicza al-Dharfa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ze względów politycznych starano się nie ujawniać jej istnienia, gdyż mogłoby to wywołać oburzenie części świata arabskiego. Innego  przykładu tajnej, przypadkiem ujawnionej bazy dostarczył zamach na żołnierzy amerykańskich sił specjalnych kolo granicy Mali w dniu 4 X 2017. W zasdzce zginęło 4 żołnierzy i 2 zostało rannych. Towarzyszyly im marokańskie prostytutki. Przykładem tajnych baz, choć nie wojskowych, tylko CIA, byly bazy (więzienia) w Polsce i na Litwie.

Tendencja do oszczędzania na bazach, która występowala w Pentagonie od dawna sprawiła, że szybko rozbudowywana jest sieć  "lily pads" (duże liście pływajace na wodzie wykorzystywane przez żaby do przeskakiwania). Te "forward operating bases" charakteryzuja się tym, że są male, elastyczne,tajne, trudno dostępne; niewielka liczba żołnierzy żyje w spartańskich warunkach. Ich wartość wzmaga to, że gromadzone są tam zapasy broni materiałów na wypadek przybycia większej ilości żołnierzy.W Afryce znajdują się 34 bazy wywiadowcze i małe lotniska służące dronom rozlokowane w następujacych krajach: Burkina Faso, Burundi, Republika Srodkowej Afryki, Etiopia, Kenia, Muretania, Sao Tome and Principe, Senegalu, Seszelach, Poludniowym Sudanie, Czadzie, Botswanie, Kamerunie, Nigrze i Ugandzie. Amerykanom zależy również na Ameryce Łacinskiej. Kiedyś wyrzucono ich z Panamy i Ekwadoru. Później tam wrócili. W międzyczasie zbudowali bazy w: Belize, Gwatemali, Hondurasie, Nikaragui i Costa Rice.

Należałoby sądzić, że takie mniejsze bazy muszą być tanie w budowie i obsłudze. Okazuje się, że niekoniecznie, np. budowa bazy dronów w Agadez w Nigrze kosztowała $100 mln., a koszty operacyjne wynoszą $30 mln. rocznie. Koszt utworzenia nawet niezbyt dużej bazy wynosi $50-200 mln. Należy też uwzględnić dodatki za służbe poza granicami kraju, które wynoszą $10 000 - 40 000 na jednego żołnierza. Co ciekawe, jak wyliczył RAND w 2013 r., koszty utrzymania baz stałych niezbyt się różnią od kosztów utrzymania baz rotacyjnych. Na przykład przemieszczanie zmian przecież nie odbywa się za darmo.

Kto ponosi koszty założenia bazy i jej utrzymania zalezy od tego, kto robi laske. Jeżeli Amerykanom bardzo zależy na założeniu bazy  w kraju, który nie musi być w tym zainteresowany, to  oni płacą. Niech przykładem będzie baza Manas utworzona w Kirgistanie po 9/11. Amerykanom bardzo zależało i utworzono ją szybko przy lotnisku międzynarodowym Bishkeks. Później się rozbudowała poza nim. Służylo tam 1 000 żołnierzy amerykańskich. Początkowo Pentagon płacił Kirgizom marne $2 mln. rocznie. Następnie zażadali $207 mln. i Amerykanie zapłacili. Widać warto było - baza położona jest w samym sercu Azji, blisko basenu Morza Kaspijskiego i granic Rosji i Chin. Umowę rozwiązano w 2014 r.

Inaczej bylo i jest w przypadku krajów, ktorym zależy na obecności baz amerykańskich. Do nich należą przede wszystkim Japonia i Korea Poludniowa. Płacą one ciężkie pieniądze  i czynia różne ułatwienia.

Polska znajduje się bardziej w sytuacji kraju, któremu na bazie zależy bardziej niż Amerykanom. Szkoda, że przeorientowali się oni tak bardzo na Chiny jako głównego konkurenta i przeciwnika, a Polska przecież nie graniczy z chińskim kolosem.

 

napisz pierwszy komentarz