5 mitów odrodzonej Polski czyli teczki nie płoną

avatar użytkownika Unicorn

Albo raczej 5 mitów bezpieczniackich bo przecież to oni byli przewodnikiem stada w pewnym momencie i syndykiem masy upadłościowej a jednocześnie, kierując się swoistą logiką, do końca służyli (mniej i bardziej wirtualnej) partii, wtajemniczonych. Wielu nie wierzyło w te mity ale je sprzedawało dalej jako parawan. Inni, faktycznie (przynajmniej na początku) wierzyli w niektóre punkty niżej.

1. Opozycja była cwana a bezpieka głupia. Można było wodzić bezpiekę za nos. 

Bezpieka miała dobre rozeznanie w opozycyjnych zamierzeniach z uwagi na agenturę uplasowaną w różnych miejscach, agenturę różnego rodzaju, wysoko i nisko, na każdym kanale, od drukarzy po decydentów związkowych. Rzadko dawało się wyjść z twarzą z "niewinnych" rozmów z funkcjonariuszem ponieważ sieć stawała się szybko zbyt ciasna i figurant, gdy stawał się rokujący (na werbunek czy inne działania operacyjne), miał niewielkie możliwości wybrnięcia. Zdarzały się sytuacje kantowania na kasę czy dopisywania dusz ale ogólnie można napisać, że sprzedawany kit "teczki są niewiarygodne lub sfałszowane" to spektakl medialny. 

2. Większość teczek została zniszczona, nie ma agentury, nie ma dowodów.

W zależności od departamentu zniszczono od 1/10 do 3/4 teczek i dokumentacji. Niestety, dla współpracowników i agentury pozostały mikrofilmy i kwity wzięte na przechowanie...Od końca 1988 po Polsce grasowali wybieracze, czyli przedstawiciele kilku wywiadów, mających za zadanie przejąć zasoby bezpieki (Izrael, Francja, Anglia, USA, Niemcy ale też i Włochy). Można przyjąć, że istotna część zasobów nadal jest w Moskwie potwierdzona dokumentacją z NRD (przejętą w sporej części i odrestaurowaną przez Niemcy). Ostatnie zdanie w zasadzie tłumaczy całość polityki tzw. III RP. Najważniejsi agenci rzadko bywali sformalizowani. Nasze służby nie mają pojęcia o agenturze bezpośrednio werbowanej przez inne piony czy bliźniacze służby wojskowe.

3. Po "upadku komunizmu" wszystko mieliśmy świeże, także media.

Dziennikarze po kościołach, polonii i opozycji byli najbardziej rozpracowaną grupą. Co więcej, dziennikarze sami pchali się do współpracy i NADAL tak jest. Pomijając liczby, pozytywnie zweryfikowanych i "starej kadry", można przyjąć, że od połowy do 3/4 kadr bezpieki (wbrew twierdzeniom, nie tylko ci inteligentni i rokujący) przeszła do pracy w odnowionych służbach "niezawisłej i niepodległej Polski." W niektorych sytuacjach stanowili oni większość kadr operacyjnych. 

4. Odnowione służby nie potrzebują esbeków ani ich metod. Zaczęliśmy czysto i skutecznie.

"Odnowione" służby potrzebowały esbeków z uwagi na ich wiedzę i metody. Czasy się zmieniły ale podstawowe metody pozostały takie same, nawet prowokacje służyły tym samym celom. Zmieniła się jedynie nazwa "partii".

5. Dzięki pomocy kościoła nie było rozlewu krwi i zbudowaliśmy demokrację. Gdyby do władzy doszły oszołomy, nie byłoby możliwe przejście do III RP. 

To, co osiągnieto to zgniły kompromis oparty na wiedzy z teczek. Także z różowej listy. Dyskusje były prowadzone na poziomie straszaków i kompromatów. Wiele rzeczy przeprowadzonych po 1989 można było i trzeba było zrobić inaczej. To jeszcze da się zmienić ale niektóre są bezpowrotnie utracone.

7 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @Unicorn

To, co osiągnieto to zgniły kompromis oparty na wiedzy z teczek. Także z
różowej listy. Dyskusje były prowadzone na poziomie straszaków i
kompromatów. Wiele rzeczy przeprowadzonych po 1989 można było i trzeba
było zrobić inaczej. To jeszcze da się zmienić ale niektóre są
bezpowrotnie utracone.


Niestety, 28 lat utraconych w walce o prawdę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Precyzyjnie

i slusznie.

avatar użytkownika UPARTY

3. Dwa nurty

Otóż powstanie Solidarności było nie tyle prowokacja co próbą wprowadzenia sytemu politycznego wzorowanego na USA, gdzie są co prawda dwie partie polityczne ale wywodzące się z tego samego establishmentu.
W lutym 1980 roku wyszło polecenie od komitetów partyjnych we wszystkich zakładach pracy, by zmniejszyć zajmowaną powierzchnię biurową o jeden pokój z telefonem. Gdyby nie było tej akcji rozpoczęcie prac Komisji Zakładowych Solidarności nie poszło by tak szybko. Oczywiście na czele nowej struktury stał swój człowiek a doradcy też nie byli obcy komunistom. W sumie sukces wydawał się gwarantowany. Co więc poszło nie tak, że trzeba było wprowadzić stan wojenny i wybrać nowe władze NSZZ Solidarność po tzw okrągłym stole?
Otóż było to coś co były prezydent Kwaśniewski, nazwał swego czasu "owczym pędem" - po prostu za dużo ludzi przystąpiło do Związku i nie dało się ich wszystkich kontrolować, do zarządu trafili ludzie nie przewidziani do tej roli. Do nowej Solidarności przystąpiło już o wiele mniej ludzi i Związek przestał być "przesadnie rozbudowany"- to określenie Jaruzelskiego.
Ale w tej masie wyłoniły się nowe autorytety, powstały nowe rodzaje związków nieformalnych a po pewnym czasie, choć nie od razu, doszło do niekontrolowanej integracji ludzi, którzy już nie popełnili wielu błędów z przeszłości. W rezultacie powstał PiS jako dość słabe ale jednak echo pierwszej Solidarności.
Czy można było po 89 roku zrobić cokolwiek lepiej?
Nie, nie można było. Gdyby było można, to ci sami ludzie, którzy teraz tworzą formacje pisowską (nie samą partię ale środowisko metapolityczne wokół PiS) by to zrobili.
Powstanie PiS było dla Rosjan "katastrofą geopolityczną"- tutaj podpieram się autorytetem Miedwiediewa Prezydenta Rosji, który raczył raczył użyć tego określenia w styczniu 2010 roku. Tak więc w rezultacie, co prawda po 30 latach ale jednak Solidarność wygrała z Moskwą i w Polsce powstał nasz polski ośrodek polityczny realizujący nasz interes a to co straciliśmy to trzeba traktować jako koszty zwycięstwa. I tyle.
A co do inwigilacji związku i sprawności działania służb do dnia dzisiejszego, to pełna zgoda, ale jednak nie dali rady.

uparty

avatar użytkownika Tymczasowy

4. Wyglada na to, ze

Sierpien '80 byl przewidziany i pewnie przygotowany. Mniej wiecej jak klasyczny przypadek Grudnia 1970. Wtedy sekretarz E.Gierek poszedl jak po swoje. Kadry partyjne byly na to wczesniej porzygotowywane. Na poczatku rozgrywka ze "swoimi" Komitetami Strajkowymi szla niezle. Na przyklad, swoim byl inz. Henryk Sienkiewicz, pierwszy szef starjkujacych w Jastrzebiu. Podwiezli go samochodem pod brame starjkujacej kopalni wyposazonego w legende niepokornego. Na jednym z zebran Komisji Zakladowych na ktore trafilem, wolal, ze towarzysz Moczar daje legitymacje kazdemu robotnikowi, ktory chce scigac wypaczenia. Jak NIK-owiec. A te wypaczenia, to jakas chatka Szczepanskiego Macieja z TVP w Afryce czy jakis bungalow Sekretarza Edwarda Gierka czy jego syna Adama. W Kanadzie takie chatki jak wspomniani, mial byle Portualczyk sprzatajacy biura. To byl cyrk! Mysleli, ze spuszcza z lancucha pogardzana przez nich tak zwana,wielkoprzemyslowa klase robotnicza.
Zgadza sie tez, ze -jak zwykle- procesy spontaniczne zaklocily bardzo powaznie procesy planowane.
Zgadza sie, ze PiS jest dzisiaj spadkobierca Pierwszej "Solidarnosci". Jest heglowskim Bohaterem Historii. Jak wiadomo, Duch Swiata wciela sie w rozne formy. Wykorzystuje do tego material stanowiacy mierzwe w dziejach swiata.
Jestem calkowicie przekonany, ze inwigilacja podziemia w latach 80-ych byla znacznie wieksza i skuteczniejsza niz mogloby sie to przysnic w najczarniejszych snach owczesnym konspiratorom. Dla ich/naszego usprawiedliwienia nalezy rzec, ze marne ma szanse amatorska druzyna A-klasowa (nie chce obrazac nikogo) wychodzac na boisko przeciwko druzynie z I ligi pilkarskiej. Oni mieli za soba szkoly oraz stare tradycje, gdzie NKWD-zisci stanowili tylko ogniwo w lancuchu sluzb. Nawet jak pili i lenili sie, czyli opierniczali, to potega aparatu byla przygniatajaca. Po naszej stronie byla znajomosc ksiazek na temat konspiracji AK. Lo jej! A ile bylo sienkiewiczowskich pseudonimow w tej konspiracji?Na koniec wszyscy robili wszystko. Gdzie tam jakies zasady konspiracji trojkowej.

avatar użytkownika Unicorn

5. Zapomniałem o jednym micie

Zapomniałem o jednym micie ochoczo kreowanym przez paru pismaków: specjaliści wywiadu to nie SB. Sami zainteresowani prezentowali się w wywiadach-rzekach jako Bondowie PRL-u. Niestety, prawda jest dużo bardziej prozaiczna (i brutalna), wywiad to też SB i nie zajmowano się "bondowskimi" akcjami a polonią, opozycją i kościołem, a nawet jeśli zdarzały się bardziej finezyjne akcje zagraniczne to beneficjentem był wielki wschodni brat...
Cały wątek wspierania terroryzmu pomijam bo ukazała się nad wyraz konkretna książka:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4660691/zabojcze-uklady-sluzby-prl-i-mied...

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika UPARTY

6. Jest jeszcze jeden mit, który nam wszystkim umknął

Zapominamy, ze zarówno SB jak służby wojskowe nie były wcale polskie! One tylko działały na terenie Polski.

uparty

avatar użytkownika Maryla

7. NO PROSZĘ :))

Mentalność totalnej opozycji obnażona! Święcicki: "Wybór sędziów do KRS przez polityków jest sprzeczny z Okrągłym Stołem"

Cóż, jak widać według posła Święcickiego ustalenia części
opozycji z komunistami przy Okrągłym Stole to ideał polskiej demokracji.


rozmowy w Magdalence / autor: YouTube IPN/Twitter

autor: screenshot/YouTube

Sąd umorzył postępowanie autolustracyjne wobec Moczulskiego. Twórca KPN sam wycofał wniosek o wszczęcie tej procedury

"Do wniosku tego dołączył oświadczenie, w którym stwierdził,
że nie pracował, nie pełnił służby i nie był tajnym i świadomym
współpracownikiem organów +

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl