Lapanie szpiega

avatar użytkownika Tymczasowy

Czasami szukanie szpiega jest jak znalezienie igly w stogu siana. Jezeli jednak wlozy sie odpowiednia ilosc pracy, to i takie zadanie mozna wykonac.

W dniu 20 II 1942 r. cenzor przegladajac poczte wysylana z Nowego Jorku zwrocil uwage na list na  adres w Portugali znajdujacy sie na liscie miejsc kontaktowych wywiadu niemieckiego.  List poddano chemicznej obrobce i wyszlo, ze znajduje sie tam raport na temat ruchu statkow w porcie nowojorskim. Pierwszy slad, to typ maszyny do pisania, ktora posluzyla do sporzadzenia listu. zmudna robota, ale ja podjeto. Pozniej przechwyzono nastepnych kilka listow. Pewnej nocy jeden z agentow analizujacych kopie tych listo doszedl do wniosku, ze czesc zawartych tam informacji prywatnych musi byc prawdziwa. Tak wiec wywnioskowano, ze poszukiwany czlowiek jest zonaty, posiada dom, ma chorego psa, ma stala prace i wychodzi do pracy pomiedzy 7:00 i 8;00, ma ogrodek i marzy o zakupie fermy kurzej. A do tego, sprawil sobie ostatnio nowe okulary i jest straznikiem w bloku w ramach obrony cywilnej. No tak, ale takich straznikow bylo w 98 338 w calym Nowym Jorku. Agenci zaczeli mozolna prace sprawdzania tej dlugiej listy.

Przelom nastapil po odczytaniu 12 z kolei listu. Agent napisal tam, ze wiosna przypomina mu mily czas spedzony razem z adresatka na plazy w portugalskim Estoril. I to bylo cos, bo wlasnie w tej miejscowosci znajdujacej sie kilka kilometrow od Lizbony znajdowal sie dom wczasowy bedacy siedliskiem wywiadu III Rzeszy. Agenci FBI zaczeli przegladac druki celne wypelnione przez przybywajacych do Nowego Jorku. Szukano cech charakterystycznych podpisow zostawionych przez szpiega w listach. Podpisywal sie jako Fred Lewis.

W dniu 9 VI 1943 r. agent FBI sprawdzal w New York Customs Office 4 881-a deklaracje celna, gdy dostrzegl podobienstwo trzech liter:e,f,s w obu podpisach. Laboratorium to potwierdzilo. Poszukiwanym czlowiekiem byl Ernest F. Lehmitz, 123 Oxford Place, Tompkinsville, Staten Island,N.Y. Natychmiast podjeto obserwacje osobnika.Lehmitz pracowal w restauracji znajdujacej sie blisko jego domu. Pracowal troche w kuchni, troche sprzatal. A w sali restauracyjnej od samego rana kipialo zycie. Pojadali i popijali dokerzy, zolnierze i marynarze. Od informacji bylo gesto - daty wyplywania statkow, ich zawartosc itp.

Jednoczesnie trwalo dyskretne sprawdzanie  55-letniego mezczyzny noszacego okulary. Okazalo sie, ze jest on straznikiem w ramach O.C.wlasnie zmarl mu pies, dba o swoj ogrodek, a przy piwie lubi opowiadac o swoich planach kupienia fermy kurzej.

Po kilunastu dniach zebrano wystarczajaca ilosc informacji do aresztowania niemieckiego szpiega. przyznal sie do wszystkiego. Jak sie okazalo po raz pierwszy przybyl do Ameryki w 1908 r. Niemcy odwiedzal wielokrotnie. Do wywiadu zwerbowano go w 1938 r. W czasie skladania zeznan podal nazwisko innego agenta, Erwina Harry'ego DeSprettera. Obaj dostali po 30 lat wiezienia.

Sasiedzi, jak to jest w zwyczaju sasiadow roznych przestepcow, bardzo sie dziwili. Mowili - "Przeciez Erni nawet muchy by nie skrzywdzil".

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz