Lokalni „żołnierze Kalifatu” groźniejsi od uchodźców

avatar użytkownika Docent zza morza

Rotszyldowskie media bezustannie wmawiają nam, że największym problemem Europy są dziś uchodźcy nachodźcy i kryjący się wśró...

Rotszyldowskie media bezustannie wmawiają nam, że największym problemem Europy są dziś uchodźcy nachodźcy i kryjący się wśró...

Rotszyldowskie media bezustannie wmawiają nam, że największym problemem Europy są dziś uchodźcy-nachodźcy i kryjący się wśród nich „żołnierze Kalifatu", podczas gdy tak naprawdę groźni są tu urodzeni i tutaj wychowani synowie muzułmańskich imigrantów, którzy "z jakiegoś nieznanego powodu", ot tak sobie - "zradykalizowali się".

A każdy zachodnioeuropejski kraj, poddany od pokoleń dobrodziejstwom masowej migracji, ma u siebie "tych zradykalizowanych" co najmniej kilkuset albo nawet i kilka tysięcy (Francja podała ostatnio, że ocenia tę grupę na około 12 tys.).

Część z nich nawet pojechała sobie powojować w szeregach ISIS - ale gros został w domu, jedynie marząc o "śmierci za wiarę i Allacha". A co głupsi to nawet się tym chwalą na fejsbuku... ;-)

image

Młodych muzułmanów są setki tysięcy w poszczególnych krajach UE, ale grupka tych "zradykalizowanych" odpowiada z grubsza lokalnej populacji kryminalnej – co się, niestety, potwierdza – bo są oni zwykle rekrutowani z drobnych rzezimieszków w więzieniach, a zwulgaryzowana islamistyczna indotrynacja dostarcza sensu ich pogubionemu i pogmatwanemu życiu.

image

Oczywiście nie każdy zwerbowany i „zradykalizowany” gotów jest własnoręcznie przelewać krew, ale większość z nich i tak jest szalenie niebezpieczna poprzez gotowość do wspierania logistycznie i finansowo tych „jeszcze bardziej radykalnych”. A do zamachu wystarczy przecież jeden szaleniec i kilkunastu-kilkudziesięciu pomagierów ... (grupę wspomagającą 9 zamachowców przy paryskich  atakach w listopadzie 2015 oszacowano na ok. 200 osób).

To nie migranci faktycznie przybywjący do nowego kraju są kłopotem - bo zwykle przepełnia ich wdzięczność, ale ich dzieci - gdy nie znajdą swego miejsca w nowym otoczeniu - mogą, ale nie muszą, stać się zarzewiem wielkich kłopotów.

Prawdziwy uchodźca wojenny cieszy się z dachu nad głową i jedzenia na stole, ale przede wszystkim docenia poczucie bezpieczeństwa. Ale "rajskie ptaki" szukające łatwego życia to zwykle przybywają z listą żądań i wymagań - ostatnio demonstrowali w Szwecji przeciwko "niehumanitarnym warunkom" - bo nie otrzymali własnych willi, jak się spodziewali ani nie zagwarantowano im towarzystwa lokalnych dziewczyn, o czym marzyli.

Azylanci w Szwecji protestują

Ludzi nie potrafiących się odnaleźć w życiu nigdy nie wyeliminujemy, ale możemy ograniczać paliwo ich radykalizacji, jakim jest dzisiaj ideologia islamistyczna. Dlatego trzeba jak najszybciej odciąć młodzież muzułmańską od radykalnych imamów głoszących w Europie "dżihad przeciw niewiernym" - poddając meczety kontroli państwa.

A dzisiejsze slogany rotszyldowskich mediów o "prawach człowieka" i nienaruszalności "wolności sumienia i wyznania" jutro mogą zamienić się w podburzanie obu stron konfliktu do krwawej rozprawy z "odwiecznym wrogiem".

Jeśli władze, też przecież wydające się iść na rotszyldowskim pasku, niczego dziś nie zrobią, to szeregi "tych zradykalizowanych" będą nieustannie rosnąć.

Zwykle trudno byłoby któregokolwiek z nich uznać za jakiegoś dobrze rokującego „prymusa”... bo kiepsko to się oni wszyscy zapowiadali od dawna – ale teraz wreszcie "mogą stać się kimś" - szokując rodzinę oraz wszystkich „strasznych mieszczan” dookoła przybraniem tożsamości „żołnierza Kalifatu”.

image

Dziś szacuje się odsetek zradykalizowanych muzułmanów na świecie na ok. 10% - co daje liczby przyprawiające o zawrót głowy (bo muzułmanie stanowią ok. 20% ludności świata, w Europie jest ich już ponad dwadzieścia milionów, a najludniejszym krajem muzułmańskim jest Indonezja – mająca ponad 240 mln ludności, z czego 86% to muzułmanie). Ciekawe, że akurat stamtąd jednak rekrutowało się stosunkowo niewielu „żołnierzy Kalifatu”...?

Pamiętajmy, że głównym celem radykalnych islamistów nie jesteśmy my, ale inni wyznawcy proroka – robiący to „zbyt niedbale” lub „w niewłaściwy sposób”.

image

image

Ale do czego zmierzam? Nie planuję tłumaczyć, w duchu NWO i Szkoły Frankfurckiej, „tych zradykalizowanych” grzechami społeczeństw europejskich, w których się wychowali – bo przestępca zawsze podejmuje indywidualną deczyzję o swym losie – a na każdego „zradykalizowanego” przypada tysiące podobnie traktowanych młodych ludzi, którym nigdy nie przyszło do głowy gwałtownie wystąpić przeciw społeczeństwom, w których żyją.

Ale z drugiej strony trudno pominąć politykę wewnętrzną poszczególnych państw – no bo czym innym tłumaczyć np. dwukrotnie wyższą skłonność do gwałtów młodych muzułmanów w Szwecji, w porównaniu do ich duńskich odpowiedników?

Gwałt na Szwecji, czy na umyśle czytelnika?

Dlatego nie dajmy się wpuścić w kanał oficjalnej narracji – straszącej nas „uchodźcami” oraz ich gwałtownymi skłonnościami – bo dużo groźniejsi są terroryści „rodzimi”, tu urodzeni i wychowani - swobodnie poruszający się po całym kontynencie i bez wysiłku ginący w tłumie, dzięki znajomości języka i lokalnych obyczajów.

I wcale nie trzeba straszenia napływem „nielegałów”, abyśmy - „w imię bezpieczeństwa” - potulnie zaakceptowali dalsze ograniczanie naszych swobód i wolności – jak to zaprojektowali nam macherzy od NWO, tacy jak George Soros, sumiennie realizujący agendę Rotszyldów.

Dyktat Rotszyldów

Bo masowa migracja z krajów Trzeciego Świata do Europy miała rozsadzić tutejsze społeczeństwa od wewnątrz, biorąc pod uwagę niechęć zwykłego człowieka do przybyszów oraz nieprzystawalność naszych kultur i religii.

A przecież, jak pisał Mistrz Koneczny – „nie można być cywilizowanym na dwa sposoby”.

   To wśród tych rozdartych pomiędzy kulturą i religią "starego kraju", a normami i obyczajami kraju osiedlenia,   rekrutowani są potencjalni "żołnierze Kalifatu"...

A gdy sprytnie podjudzani starzy i nowi Europejczycy rzucą się w końcu sobie wzajemnie do gardła – to komu przyjdzie do głowy doszukiwać się roli HIDDEN HAND ("Ukrytej Ręki") potajemnie sterującej masowymi emocjami w interesie międzynarodowych banksterów?

image

Ale skoro nie każdy muzułmanin jest terrorystą, ale niestety praktycznie każdy terrorysta ostatnio okazuje się być muzułmaninem – to celem odcięcia ich od potencjalnego zaplecza należałoby wstrzymać ich masową migrację do nas oraz po prostu bardziej mieć na oku potencjalnych  kandydatów na „żołnierzy Kalifatu” wśród przybyłych tu wcześniej - inaczej biada Europie ...

STOP dla muzułmanów!

A potrzebującym to najlepiej pomagać na miejscu, bez przenoszenia ich oraz ich problemów do Europy...

Bo jedno euro wydane na nich tutaj warte jest ośmiu na Bliskim Wschodzie.

image
 

 

 

 

napisz pierwszy komentarz