"Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego a Żołnierze Wyklęci"

avatar użytkownika Niepoprawne Radio PL

Czy książkę mającą 869 stron można streścić jednym, trzy-zdaniowym cytatem w dodatku znajdującym się na jej pierwszych stronach?
Okazuje się, że tak, czego przykładem jest najnowsza książka dr. Lecha Kowalskiego pt. "Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego a Żołnierze Wyklęci".
 
Oto tenże cytat-streszczenie:
"(...) bolszewicy stosowali wobec kolejno ujarzmianych narodów zasadę, która sprowadzała się do rozróżniania w społeczeństwie "swojego, obcego i wroga". Wrogów eliminowali niemalże natychmiast, obcych zsyłali do więzień i łagrów, swoich poddawali inwigilacji i nigdy im do końca nie ufali. Nie inaczej było w przypadku Polski".
 
Wbrew temu co głoszą komuniści i ich spadkobiercy KBW z patriotyzmem miał tyle wspólnego, co Stefan Niesiołowski z dobrym zdrowiem psychicznym. Opowieści, że KBW to najważniejsza,, najwaleczniejsza, najbardziej honorowa i w ogóle naj- formacja Polski Walczącej są tak samo wiarygodne jak opowieści byłego prezydenta Komorowskiego o obniżaniu przez niego podatków.
 
Czym więc był KBW?
Najkrócej rzecz ujmując: zbieraniną morderców, gwałcicieli, złodziei i innych przedstawicieli lumpenproletariatu najgorszego sortu dowodzonych przez wyselekcjonowane przez Sowietów kanalie z zastrzeżeniem, że każdy kolejny dowódca KBW był większym skurwysynem od swojego poprzednika.
 
Ta właśnie banda bydlaków była oczkiem w głowie komunistów, którzy na każdym kroku ją gloryfikowali, mimo że:
1.) KBW w rzeczywistości nie przeprowadziła ani jednej poważnej akcji zbrojnej. Do takich na pewno nie można zaliczyć „polowania z nagonką” połączonego z ludobójstwem żołnierzy wyklętych.
2.) Przez wiele lat w KBW brakowało podstawowych artykułów spożywczych, uzbrojenia, odzieży etc. Żołnierze chodzili głodni, bez butów, w postrzępionych łachach przez co dostali zielone światło do terroryzowania ludności cywilnej: kobiety gwałcono, mężczyznom broniącym swego majątku niejednokrotnie podrzynano gardła i kradziono wszystko co się dało (wyjątki: smoła, rzadkie g… etc).
3.) Alkoholizm i analfabetyzm to dwie cechy charakteryzujące w niemalże całym okresie istnienia KBW ponad połowę jej „żołnierzy”.
4.) Im wyższy stopień oficerskim tym mniej Polaków…

Opisane przez autora akcje zbrojne KBW wywołują przerażenie, próby wprowadzania bolszewickiego „ładu i porządku” – niedowierzanie, zaś życie codzienne szeregowców i oficerów KBW – obrzydzenie. Gdy jeszcze do tego wszystkiego dodamy informacje, że takie kbw-oskie gnidy dożywały spokojnej starości (niektóre do dziś są bohaterami lewackich salonów – patrz: Zygmunt Bauman) i niejednokrotnie były chowane z wszystkimi honorami na Wojskowych Powązkach i innych jakże ważnych dla nas miejscach, to naprawdę nóż się w kieszeni otwiera. Okazuje się bowiem, że patriotyzm, honor, poświęcenie były nic nie wartymi frazesami. Trzeba było kolaborować, kraść, gwałcić, mordować, bo to prawdziwa miara „bohaterstwa”. To zbrodnie przeciwko Polakom zapewniały zaszczyty, przywileje, miejsce na Powązkach.

„Prawda jest skomplikowana”, „Każdy ma swoje racje”, „Nic nie jest czarno-białe”, bla, bla, bla… Jeszcze długo będziemy słyszeć podobne frazesy. Jeszcze długo będziemy zalewani propagandowymi wrzutkami gloryfikującymi zbrodniarzy. Jeszcze długo opluwanie żołnierzy wyklętych i honorowanie ich oprawców będzie powodem do chluby dla przedstawicieli salonu i spadkobierców komunistycznych resortów.
Nie zmienia to jednak faktu, że  są jeszcze wśród nas ludzie, którzy ogromem swej pracy potrafią odkłamać historię i pokazać prawdę o fałszywych „bohaterach”, którzy w rzeczywistości przez całe swe życie działali w myśl zasady „rozróżniania” zacytowanej przeze mnie na początku powyższej recenzji.

Książkę polecam każdemu. Świetnie napisany kawał przerażającej, ale jakże ważnej historii.

Moja ocena: 9/10 (wybitna).

napisz pierwszy komentarz