Podsłuchane w alternatywnym świecie części sympatyków PiS

avatar użytkownika dzierzba

 

Jarosław Kaczyński spał już dobrą godzinę. Na fotelu. Kot na jego kolanach regularnie mruczał. Nagle obcy, zupełnie nieznany dźwięk „dong, dong” wyrwał go z objęć Morfeusza. Zdezorientowany, jeszcze nie do końca przytomny, bezradnie szukał jego źródła. Ach tak. Już wiedział. To ten nowy smartfon… Błaszczak zainstalował mu tam program pocztowy. Na ekranie świeciła się tajemniczo brzmiąca informacja „You have a new message”. Zły, że z takiego błahego powodu przerwano mu drzemkę, niechętnie na nią kliknął. Nie znał wprawdzie nadawcy, ale zaczął czytać:

„Szanowny Panie Prezesie,

jestem Pana wielkim sympatykiem. Od lat głosuję na PiS. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo ucieszyłem się ze zwycięstwa Pana partii w wyborach. Wiążę z nim wielkie nadzieję. Dlatego też nie mogę milczeć widząc, jak fatalnie wypadacie w mediach. To nie do pomyślenia, by się tak podkładać. Musicie, no po prostu koniecznie musicie, zadbać bardziej o PR. Bez tego Was zjedzą. Posłuchajcie mojej rady, proszę.

Zatroskany
PiSFan”

Prezes przeczytał tekst raz, drugi i trzeci. Telefon miał już pod ręką, więc szybko wybrał przygotowany mu wcześniej przez dział techniczny bojówek PiS widget pozwalający wysłać za jednym razem wiadomość sms do wszystkich ludzi z jego najbliższego otoczenia. Powoli, niezgrabnymi palcami wystukał: „Zebranie u Dudy w Pałacu. Punkt kwadrans po północy. Obecność obowiązkowa. Czekam.”

[43 minuty później]

Zebrani w Pałacu Prezydenckim współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego przecierali oczy ze zdumienia. Jak to, pytali, PR? Pierwsze o tym słyszę. Coś tam zdaje się Platforma takiego robiła, ale my?

Prezes słuchał tego wszystkiego z rosnącą irytacją. Gdy walnął pięścią w stół, wszyscy zamarli. Nadstawili uszu wiedząc, że to co teraz powie, jak zawsze zdeterminuje na długie miesiące ich sposób myślenia, całe życie… Lecz prezes nie powiedział nic. Czekał. Nagle, jak na zawołanie, do sali wszedł nieznany im zupełnie człowiek i powiedział:

To ja wysłałem ten mail! Poprzez tajne służby Macierewicza zostałem namierzony w ciągu 12 minut od momentu jego odczytania, a po minutach trzynastu sam Pan Antoni w czarnym, skórzanym płaszczu, wraz z pięcioma członkami brygady antyterrorystycznej, podrabianym kluczem wyważył drzwi w moim domu i wywlekł mnie w piżamie do czarnej wołgi i odurzonego chloroformem, zakneblowanego, przywiózł tutaj. Teraz już wiem, że to standardowa procedura wobec osób niespowinowaconych z Panem Prezesem, więc nie mam pretensji. Zresztą i tak ich nie miałbym, bo aż drżę ze wzruszenia! Pan Prezes postawił na mnie! Jestem nowym specjalistą od PR! Od teraz będziecie robić dokładnie to, co wam powiem. Dzięki temu media przestaną mieć pretekst do ataku!

[Kilka dni później. Poufne spotkanie dyrektorów największych prywatnych stacji telewizyjnych, radiowych, dzienników, portali internetowych i tygodników. Podsłuchane. Urywki]

– Zatkali nam usta!
– Wzięli nas podstępem!
– Nie ma się do czego przyczepić!
– Spotykają się tylko między dziewiątą a siedemnastą!
– Prezes chodzi w optymistycznym krawacie w żółto-różowe grochy!
– Petru rozkłada bezradnie ręce i milczy, bo pozostało mu tylko to albo chwalenie PiS i Prezesa!
– Prasa na Jamajce komplementuje rząd i prezydenta!
– Tomek Lis złożył samokrytykę!
– Newsweek zamieścił ośmiostronicowy, ciepły i serdeczny wywiad z kotem Alkiem!
– Pacewicz sfinansował z własnej kieszeni kolorowy dodatek do Wysokich Obcasów z hasłami na wiec poparcia PiS. „Kto nie z prezesem, przegra z kretesem”, „Kto nie z PiS-em, wściekłym lisem!”, „Gdy Jarosław maszeruje, Unia się raduje!”, „Platforma to zła dla Polski forma!”, „Petru do wora!” itp.
– Umacniają coraz bardziej swoją władzę i my możemy się temu tylko biernie przyglądać i starannie relacjonować!
– Wszystkie zmiany przeprowadzają tak elegancko, że nie mamy wyjścia i musimy przedstawiać to w sposób wyważony i obiektywny!
– Zapraszani do studia nasi eksperci także nie mają serca być stronniczy, a najwyżej zadają pytanie, ile jest w tych działaniach prawdy, a ile PR-u…
– Nie ma, no nie ma najmniejszego punktu zaczepienia!
– Członkowie KOD deptają oporniki i wpinają sobie kondensatory. Na znak, że kumulują pozytywną energię. Dla PiS…
– Kto im zdradził tajemnicę Public Relations!
– Jak się domyślili, że atakujemy ich wyłącznie dlatego, że mają słaby PR?
– Właśnie! Skąd się dowiedzieli, że jeżeli tylko będą wszystkie swoje działania w pierwszej kolejności wdrażać tak, by w mediach wyglądało to super, to będzie wyglądać super, gdyż taka jest natura mediów, że jak coś wygląda super, to te muszą to przedstawić super?

[I dalej w ten deseń… A w tym czasie Prezes Kaczyński z radością zacierał ręce. W taki bowiem prosty sposób, choć rzecz jasna tradycyjnie podstępem, zyskał sobie aprobatę mediów, które dzięki sprytnej polityce PR, aczkolwiek cały czas nieprzychylne jego partii, nie miały już wyjścia i musiały obiektywnie, a momentami wręcz i z sympatią, przedstawiać społeczeństwu poczynania Prezydenta, Pani Premier i ich ludzi…]

 

Zatroskanym sympatykom PiS z dedykacją okraszoną oklepanym bon motem Richelieu. Tym o przyjaciołach oczywiście.


Kategoria: dzierzba, fun, Internet, media, polityka, Polska, społeczeństwo

napisz pierwszy komentarz