Państwo Islamskie, czyli "efekt demonstracji"

avatar użytkownika elig

  Wczoraj, 10 grudnia 2015, w portalu Wpolityce.pl {TUTAJ} ukazał się artykuł  "Państwo Islamskie coraz sprawniej się rozprzestrzenia" - arabista o przyczynach nieskuteczności koalicji antyterrorystycznej"..  Jest to wywiad z dr Janem Burym, ekspertem od spraw Bliskiego Wschodu.  Tekst ten został pierwotnie opublikowany w tygodniku "Niedziela".  Czytamy:

  "żadnemu z mocarstw - ani Rosji, ani Stanom Zjednoczonym nie zależy na odpowiednio mocnym uderzeniu w matecznik terroryzmu. Każda ze stron broni swoich wpływów i interesów.
 Arabista [dr Bury] tłumaczy rolę jaką na Bliskim Wschodzie odgrywa Państwo Islamskie.
  Są dwie teorie dotyczące genezy i celu jego powstania. Pierwsza - że wywodzi się z siatki irackiej Al-Kaidy i jest produktem stworzonym m.in. przez byłych oficerów Saddama Husajna, po to, by opierać się wpływom Zachodu. Jednak jest to mało prawdopodobne, gdyż w takim przypadku byłby to raczej tylko niewielki ruch islamistyczny.
 Według drugiej wersji, obecne Państwo Islamskie jest bezpośrednio wspierane finansowo, logistycznie i militarnie przez bogate kraje arabskie znad Zatoki Perskiej. (…) Moim zdaniem, ISIS jest na rękę Zachodowi i znakomicie wpisuje się w neokonserwatywne plany kontroli Bliskiego Wschodu, (...)
 ISIS powstało w 2014 r. i zaraz potem do walki z nim ruszyła wielka koalicja kilkudziesięciu państw, jednak bardzo nieudolna, ponieważ Państwo Islamskie coraz sprawniej się rozprzestrzenia, pozyskuje coraz więcej broni, coraz więcej ośrodków z nielegalnego handlu ropą naftową
—zaznacza dr Bury.
Taka koalicja jest fikcją, po prostu nie jest możliwa, skoro ponad 50 państw przez 1,5 roku w tej sprawie nie zrobiło praktycznie nic, a Państwo Islamskie rozwijało się, rosło w siłę!
—mówi arabista i tłumaczy kto najbardziej korzysta na  tym, że Europa jest sparaliżowana przez strach przed terroryzmem arabskim.   Moim zdaniem najsilniejsi - przede wszystkim Stany Zjednoczone.".

 Rzeczywiście - nieudolność koalicji, które mają jakoby zwalczać Państwo Islamskie jest zadziwiająca.  Dotyczy to obu koalicji, zarówno tej pod wodzą USA, jak i niedawno uformowanej, konkurencyjnej rosyjsko-irańskiej, ku której skłaniają się: rząd w Bagdadzie oraz reżim Asada w Syrii.  Już na początku amerykańskich nalotów w sierpniu 2014 eksperci wojskowi przestrzegali, ze nie moga one być skuteczne.  Witold Gadowski w batdzo ciekawym wywiadzie dla dziennika "Polska" {TUTAJ} pisze:

 "Ataki lotnicze są skuteczną taktyką walki z Państwem Islamskim?
  Nie, są skuteczną taktyką do rozbijania transportów ropy naftowej, przewożonej długimi wężami ciężarówek. Lotnictwo, zwłaszcza francuskie i rosyjskie rozbiło ostatnio kilka takich transportów. To uderzenie w finansowanie ISIS. Nie można rozbić wojsk islamskich atakami z powietrza, dowódcy islamscy wyciągnęli wnioski z operacji „Jawbraeker” w której rozbito wojska Talibów w Afganistanie. Kilkudziesięciu markerów z CIA wskazywało położenie zgrupowań Talibów samolotom amerykańskim, które przeprowadzały dywanowe naloty, resztę docinała kawaleria Dostuma albo inne grupy, które walczyły z Talibami. ISIS wyciągnął z tego wniosku i nie tworzy dużych zgrupowań wojskowych,".

 Co jednak jest najistotniejsze - to niezwykła atrakcyjność Państwa Islamskiego dla muzułmanów będących radykalnymi sunnitami.  Utworzyło ono sieć swych odnóg zwanych wilajatami od Kaukazu do Libii oraz od Europy do Nigerii.  Szczegółowo opisuje je Witolt Repetowicz w portalu Defence24 {TUTAJ}.  Co więcej, wielu cudzoziemców walczy w szeregach wojsk Państwa Islamskiego w Syrii oraz w Iraku.  Wczoraj natrafiłam na opracowanie w portalu Breitbar.com  {TUTAJ}.  Nosi ono tytuł "REPORT: Western Jihadist Numbers DOUBLE In 18 Months".  Dowiedziałam się z niego, że obecnie w Iraku i Syrii jest między 27 a 31 tys. żolnierzy pochodzących z zagranicy, w tym ponad 5000 z Zachodniej Europy.  To bardzo dużo, jeśli wziąć pod uwagę, że liczebność całych sił zbrojnych Państwa Islamskiego szacowana jest pomiędzy 50 a 100 tysięcy.

 Dlaczego Państwo Islamskie ma tak wielką siłę przyciągania?  Moim zdaniem decyduje o tym tzw. "efekt demonstracji".  Państwo Islamskie mianowało się "Kalifatem", czyli czymś w rodzaju "świętego królestwa".  I rzeczywiście.  Gdy wszystkie siły Zachodu [oraz Rosji, Iranu i Turcji] wystąpiły przeciw niemu - nie są w stanie go pokonać.  Nieudolność koalicji walczących z Państwem Islamskim utwierdza prawowiernych sunnitów w przekonaniu, ze jest ono prawdziwym Kalifatem, cieszącym się szczególną łaską Allaha.

  Apokaliptyczne wizje snute przez imamów Kalifatu stają się więc bardziej prawdopodobne w oczach islamskich radykałów.  Można o tym przeczytac {TUTAJ}:

 "Porażki Kalifatu są na razie, jak już napisałem powyżej, jedynie skali taktycznej; na pewno nie takiej, która uzasadniałaby popadnięcie w desperację i psychologiczno-polityczny kryzys. Ale znacznie ważniejsze jest coś innego. Otóż takie zamachy można rozpatrywać jako najlepszy środek do sprowokowania lądowej interwencji Zachodu przeciw ISIS. A taka interwencja to jest dokładnie to, czego ideolodzy i przywódcy Daeszu (tym arabskim skrótem coraz częściej określa się Państwo Islamskie) pragną. Dlaczego? Dlatego, że Kalifat nie jest zwykłym państwem, i jego cele nie są takie, jakie mają zwykłe, nawet najbardziej agresywne, najbardziej barbarzyńskie i najbardziej dyktatorskie, państwa. Otóż ci, którzy stworzyli Daesz, kierują jego polityką i określają jego doktrynę, to wyznawcy nadchodzącej apokalipsy. To grupa millenarystyczna - sekta, czekająca na nadchodzący i jej zdaniem bliski koniec świata. Ten koniec oznacza ich zdaniem ostateczny tryumf islamu – ale przedtem wiele musi się stać. Co takiego konkretnie? Między innymi właśnie zachodnia inwazja.".

 Im dłużej trwa niezdecydowanie w sprawie zwalczania Państwa Islamskiego, tym więcej zwolenników znajduje ono wśród sunnickich muzułmanów.

napisz pierwszy komentarz