HITLEROWSKIE "CZARNE SŁOŃCE" I DYWIZJA "DAS REICH" Z PRAWYM SEKTOREM W TLE

avatar użytkownika aleksander szumanski
HITLEROWSKIE CZARNE SŁOŃCE I DYWIZJA „DAS REICH” NAD „SWOBODNĄ” UKRAINĄ Z PRAWYM SEKTOREM W TLE NAZISTOWSKIE BRUNATNE OBLICZE UKRAINY Wojna trwająca obecnie na Ukrainie nawiązuje swoim zamysłem nie tylko do odzyskania imperium sowieckiego przez putinowską neoimperialistyczną zgraję, ale wytyczne prowadzonej agresji nawiązują stricte do historycznej hitlerowskiej operacji Barbarossa, z tą zapewne różnicą, że nie prowadzącej do porażki, ale do ekspansji terytorialnej. Operacja Barbarossa (niem. Unternehmen Barbarossa) – agresja III Rzeszy na ZSRR w trakcie II wojny światowej. Była to największa i najważniejsza operacja niemiecka w czasie wojny, której porażka zdecydowała ostatecznie o niemieckiej przegranej w całej wojnie. Bitwy na froncie wschodnim, gdzie realizowano operację „Barbarossa”, okazały się być jednymi z najbrutalniejszych i najbardziej wyniszczających potyczek dla obu stron. Nazwa „Barbarossa” wywodzi się od przydomku cesarza rzymsko-niemieckiego Fryderyka I Barbarossy. Hitlerowskie Niemcy, jak i ZSRS nie miały w zwyczaju wypowiadania wojny. Napadały znienacka, niosąc „wolność uciemiężonym ludom”, jak uczynił to ZSRR 17 września 1939 roku we Lwowie, lub organizując Lebensraum z mordami w tle jak Niemcy w Krakowie w akcji Sonderaktion Krakau dotyczącej krakowskich profesorów wyższych uczelni. „Konkurencją” Sonderaktion Krakau dokonanej 6 listopada 1939 roku, brutalnego ataku Niemców na krakowską inteligencję, była Sonderaktion Lemberg, gdy 4 listopada 1941 roku ukraińsko – niemiecki batalion „Nachtigall”[Słowiki], (Ukraińcy przebrani w mundury niemieckie) wymordował na stoku Góry Kadeckiej Wzgórzach Wuleckich we Lwowie 45 profesorów lwowskich wyższych uczelni, w tym trzy krotnego premiera II RP prof. Kazimierza Bartla, jako ostatniego zamordowanego uczonego, więzionego przez trzy tygodnie w więzieniu przy ul. Łąckiego celem wymuszenia na nim kolaboracji z Niemcami. Bohaterski profesor zginął „po katyńsku” strzałem w tył głowy. Zamordowany został wówczas najstarszy 82 letni polski uczony, światowej sławy ginekolog położnik prof. Adam Sołowij, którego mój Ojciec doc. med. dr Maurycy Marian Szumański był asystentem na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Zwłoki wywieziono do lasu Krzywczyńskiego, dorzucając je do ogromnego stosu z innych masowych grobów. Istnieje domniemanie, że w lesie Krzywczyńskim, spalono zwłoki mojego ojca doc. med. dr Maurycego Mariana Szumańskiego asystenta prof. Adama Sołowija na Uniwersytecie Jana Kazimierza . Mój Ojciec został aresztowany przez Gestapo po 4 lipca 1941 roku (4 listopada 1941 roku) w swoim (naszym) mieszkaniu przy ul. Jagiellońskiej 4 we Lwowie i osadzony w więzieniu przy ul. Łąckiego we Lwowie wraz z innymi lwowskimi intelektualistami. Być może został rozstrzelany w drugiej egzekucji na dziedzińcu Zakładu Abrahamowiczów, a zwłoki z tej egzekucji wywieziono ciężarówką za miasto, gdzie spalono je w pobliskim lesie, jak dwa tysiące innych ofiar. http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=218&Itemid=2 Władze Lwowa odmawiają upamiętnienia pomnikiem zamordowanych profesorów, tłumacząc to m.in. że prof. Kazimierz Bartel był faszystą. Hipokryzja neonazistów, faszystów rządzących obecnie Ukrainą nie zna granic. http://www.lwow.home.pl/semper/polit-wojna.html http://gazetaobywatelska.info/blog/showEntry/1067 Dieter Schenk „Noc morderców” – Kaźń profesorów we Lwowie i Holokaust w Galicji Wschodniej; Wysoki Zamek Kraków 2011 str. 130, 131: „(…) Żołnierze batalionu „Nachtigall” rekrutowali się w pierwszym rzędzie z Ukraińców, którzy dostali się do niemieckiej niewoli jako żołnierze armii polskiej…jednostka specjalna „Nachtigall” składała się z 300 Ukraińców i 100 Niemców…niemieckie mundury wojskowe nosili również ukraińscy członkowie batalionu „Nachigall”…jako oficer łącznikowy porucznik dr Theodor Oberländer należał do sztabu batalionu „Nachtigall”…Nie podlega żadnym wątpliwościom, że członkowie batalionu brali udział w masowych mordach we Lwowie…wbrew niedbale prowadzonym postępowaniom prokuratorskim jest oczywiste, że ukraińscy członkowie jednostki ubrani w mundury niemieckiego Wehrmachtu tworzyli szpaler w lwowskim więzieniu Brygidki i bili przebiegających środkiem Żydów kolbami karabinów i innymi przedmiotami… …Oberländera i batalion „Nachtigall” wielokrotnie łączono z zamordowaniem profesorów na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie( …)”. ., Według Włodzimierza Bonusiaka zarówno batalion „Nachtigall” jak i ukraińska milicja uczestniczyła w masowych pogromach lwowskich Żydów i Polaków Ukraińska radykalna nacjonalistyczna partia Prawy Sektor grozi prezydentowi Petrowi Poroszence zbrojnym marszem na Kijów w przypadku, jeśli w ciągu 48 godzin władze nie zaczną zwalczać „sił reakcyjnych w MSW” i nie uwolnią wszystkich zatrzymanych członków partii, - podano w apelu do prezydenta Ukrainy, który opublikowano na stronie Prawego Sektora. Nacjonaliści uważają, że wysokie stanowiska w MSW Ukrainy zajmują ludzie, którzy reprezentują „wewnętrzną kontrrewolucję”. Domagają się oni, aby Poroszenko ich odwołał i polecił przeprowadzenie śledztwa w sprawie „prowadzonej przez nich działalności przestępczej”. Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/news/2014_08_17/Prawy-Sektor-grozi-Poroszence-zbrojnym-marszem-na-Kijow-9671/ TWIERDZENIA PRAWEGO SEKTORA Europa i Polska haniebnie zapomniały o Prawym Sektorze i roli, jaką odegrał podczas zamieszek na kijowskim Majdanie. - Kijów formalnie wybrał swoich urzędników: prezydenta, premiera, rząd i parlament. W tym czasie Dmytro Jarosz, przywódca jednego z najbardziej radykalnych, nacjonalistycznych i jawnie faszystowskich ruchów, Prawego Sektora, domaga się uwolnienia swoich zatrzymanych członków, zwrotu zarekwirowanej broni, grozi wycofaniem batalionów ze wschodniej Ukrainy i marszem na Kijów. - Jeden z tych batalionów zwerbował prawicowych nacjonalistów z kilku krajów Europy, dla których Unia Europejska jest takim samym wrogiem jak Rosja. WOŁYŃ WCIĄŻ KRWAWI - POLSKO – UKRAIŃSKIE PRZYMIERZE Z DONALDEM TUSKIEM W TLE NIE CHCEMY WASZEGO PRZEMYŚLA – SERIO? Tą „wspaniałomyślną” deklaracją radykalnych wyznawców ludobójców spod znaku UPA „uradowała” nasze serca w maju br. „Gazeta Wyborcza”. Wywiad Anny Pawłowskiej z rzeczniczką Prawego Sektora Ołeną Semeniaka miał zapewne ocieplić wizerunek tej organizacji w Polsce. Miesiąc później entuzjastyczny artykuł Michała Wilgockiego w tym samym periodyku przypominał wręcz premiera Chamberlaina, który ogłosił: „Przywożę pokój dla naszych czasów”. Teraz poważnie: jak to z tym Przemyślem jest? Poważny to chyba problem, skoro dziennik o dość określonej proweniencji najpierw udziela tyle uwagi nie lewicowemu bynajmniej Prawemu Sektorowi, potem wyjeżdża z pomysłem jego przymierza z polskimi nacjonalistami, aby w końcu – kiedy ci nie okazali się na tyle głupi by zadawać się z banderowskimi oszustami – napisać po miesiącu z niesmakiem: „Prawy Sektor w Warszawie: Granice po II wojnie są nienaruszalne. A narodowcy protestują”. Przemyśl to miasto, gdzie zdarzają się różne cuda. Widzieli już jego mieszkańcy paradę zwolenników UPA i jej weteranów z czarno-czerwoną flagą. Miejscowy rzymskokatolicki kościół jezuitów podarowano grekokatolikom, czyli de facto społeczności ukraińskiej, z ręką na sercu, po chrześcijańsku. Szkoda tylko, że druga strona potraktowała to nie jako chrześcijański gest, tylko zwykłe frajerstwo. Ukraińskie władze Lwowa nie okazały się potem równie szczodre względem zwrotu katolikom kościoła pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Na wymianie domów – „polskiego” we Lwowie i „ukraińskiego” w Przemyślu – Polacy też zostali wyrolowani. Sytuacja niczym z chrystusowej przypowieści o nielitościwym dłużniku – kiedy umorzono mu wielki dług, on bynajmniej nie odwdzięczył się tym samym swojemu dłużnikowi. Teraz Związek Ukraińców w Polsce zabiega by na potrzeby uroczystego chowania morderców Polaków upowców powiększyć w Przemyślu Cmentarz Strzelców Siczowych. Po raz pierwszy w Polsce nadano też ulicy w tym mieście imię duchownego Jozafata Kocyłowskiego, na którym ciążą zarzuty współpracy z mordercami Polaków. Wokół Przemyśla od lat rosną jak grzyby po deszczu nielegalne pomniki zbrodniarzy z UPA. Polskie władze centralne, w tym Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, nie pofatygowały się dotychczas by cokolwiek z tym zrobić, toteż i miejscowe siedzą cicho. Jedyne publiczne napomknięcie o usunięciu pomnika przez Sekretarza Rady Andrzeja Kunerta pozostało na razie bez pokrycia. Bo neobanderowcy tupnęli nogą? Ludzie, którzy na własną rękę usuwają nielegalne pomniki morderców Polaków w swoim własnym państwie, spotykają się z groźbami nacjonalistów ukraińskich, którzy grożą im… polską prokuraturą! Warto nadmienić, że w przekazanym Ukraińcom kościele jezuitów, który do grekokatolików nigdy wcześniej nie należał, skuli oni wszystkie napisy łacińskie, włącznie z epitafiami fundatorów. Nie przejęli się w ogóle protestami konserwatorów. Nie różni się to niczym od traktowania przez nacjonalistów ukraińskich polskich zabytków we Lwowie. Dlaczego kościół jezuitów został przekazany Ukraińcom? Gdyż coraz natarczywiej domagali się kościoła karmelitów w Przemyślu. Na jakiej podstawie? Ano na takiej, że Austriacy podczas zaborów, kasując zakon karmelitów, przekazali tę świątynię grekokatolikom. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości po I wojnie światowej budynek wrócił w ręce karmelitów. Jak można w III RP powoływać się na decyzje dawnych zaborców? Jak widać Związek Ukraińców nie ma z tym problemów. Wzbudzało to jednak zrozumiałe protesty mieszkańców Przemyśla i braci zakonnych. Ojciec Święty Jan Paweł II przekazał więc grekokatolikom kościół jezuitów, obiekt większy i położony w bardziej atrakcyjnym miejscu. Ponadto zwrócono im dawną cerkiew bazylianów w Przemyślu, do której rzeczywiście grekokatolicy mieli prawo, mimo że zakon ten w przeszłości miał nieco inny charakter. Polskie władze zapłaciły za remont świątyni i zaadaptowały dawną łaźnię na nowe archiwum. Ukraińcy domagali się także na własność budynków, które dotychczas tylko dzierżawili oraz budynku starostwa, na szczęście w tym akurat wypadku – bezskutecznie. Przypomnijmy, że budynek starostwa mieści się w niegdysiejszym klasztorze dominikańskim. Po skasowaniu także tego zakonu przez cesarza austriackiego budynek był krótki czas używany przez biskupa grekokatolickiego, później umieszczono tam więzienie oraz inne urzędy. Związek Ukraińców w Polsce domagał się zwrotu tego budynku bo w zamierzchłych czasach przez kilkanaście lat jednym z jego użytkowników był grekokatolicki duchowny! W tym kontekście wszelkie pochlipywania nacjonalistów ukraińskich o „krzywdzie” jaka im się stała w związku ze zwrotem budynków są raczej mało wiarygodne. Nie jest w Przemyślu niczym nowym, że 14 października ukraińska młodzież świętuje dzień ukraińskiego wojska. Ta data nie jest jednak ukraińskim świętem wojskowym, lecz wiąże się z rokiem 1942 i utworzeniem UPA, która wkrótce potem zaczęła mordować Polaków. Pięć lat temu weterani zbrodniczej organizacji obchodzili 100-lecie urodzin Stepana Bandery. Towarzyszył im ks. grekokatolicki Jan Tarapacki, który jest oficerem polskiej Straży Granicznej w służbie czynnej. Ukraińcy chętnie osiedlają się w Przemyślu i trudno się w tej sytuacji temu dziwić. W ubiegłym roku posłanka nazistowskiej ukraińskiej Partii Swoboda Irina Farion, która wsławiła się wypowiedzią o konieczności burzenia polskich zabytków, by w to miejsce stawiać ukraińskie budynki, wygłosiła uczniom wykład, w którym przekonywała, że region Przemyśla to „ziemia ukraińska”, która „:musi wrócić” do Ukrainy. Potem powtarzała to publicznie, podobnie jak rzecznik Prawego Sektora Andrij Tarasenko, czy lwowski radny Naszej Ukrainy, bloku Julii Tymoszenko, Rościsław Nowożeniec. Powyższe wypowiedzi przebiły się w polskich mediach. Takich skandalicznych wypowiedzi i gróźb jest znacznie więcej, tylko nie zawsze docierają one do szerokiej opinii publicznej w Polsce. O potrzebie „reukrainizacji” Ziemi Przemyskiej pisało już lata temu „Nasze Słowo”, tygodnik Związku Ukraińców, wtedy i teraz suto finansowany z pieniędzy polskiego podatnika. „To, co Pan wymienił, zarówno w kwestii majątku, który Związek Ukraińców w Polsce uzyskał, jak i roszczeń członków tej organizacji, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Ale mało kogo to interesuje, a ludzie czują się bezsilni, po prostu się boją. Wystarczy spojrzeć i porównać, co Polacy w skali swoich potrzeb dostają na Ukrainie, a co Ukraińcy w Polsce” – powiedział Andrzej Zapałowski, były europoseł. To jeden z niewielu, który wspomniane sprawy stara się monitorować. Kiedy się te wszystkie informacje zbierze razem, choćby z Internetu, gdy się posłucha ludzi, aż nie chce się w to wierzyć. Przecież Przemyśl to Polska! Czytając ten tekst nacjonaliści ukraińscy po raz kolejny podniosą pewnie krzyk, że to „ruska propaganda”, która ma skłócić bratnie narody. Dyskredytacja to najlepszy sposób by uniknąć odpowiedzi na niewygodne pytania, szczególnie w obecnej sytuacji politycznej na Ukrainie. Można też oskarżyć mnie, że informując o działaniach wymierzonych w polską rację stanu jestem „antyukraiński”. Ale wszystko, o czym tu piszę, można po prostu sprawdzić – to są fakty. Dla neobanderowców w Polsce prawda zawsze była jednak największym wrogiem, a tym łatwiej nią manipulować, że przeciętny Polak niewiele wie na ten temat i łatwo mu wcisnąć kłamstwo. http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=9657 A Rosja, oczywiście, nie byłaby sobą gdyby nie rozgrywała sprawy Przemyśla we własnym interesie. Специальный корреспондент 01.07.2014 Без возврата http://www.youtube.com/watch?v=NNQ4VYQKehE Wszystkie polskie telewizje są zbyt leniwe lub poprawne politycznie, żeby zainteresować się problemami Polaków w Przemyślu, na naszym własnym terytorium. Nie pamiętam, żeby jakakolwiek stacja cokolwiek o tym mówiła. Temat cynicznie „zagospodarowuje” więc telewizja rosyjska. Do tego właśnie prowadzi nasza pasywność. To dokładnie ten sam mechanizm, który zdesperowaną Akcję Wyborczą Polaków na Litwie pchnął do koalicji z Sojuszem Rosjan. Związek Ukraińców w Polsce doskonale opanował technikę szermowania argumentem zagrożenia ze strony Rosji by usuwać ze swojej drogi wszelkich niewygodnych oponentów i osiągać swoje cele. Jeśli polskie władze i media nie zajmą w tej kwestii zdecydowanej postawy, będą siłą rzeczy wpychać zdesperowanych antybanderowskich Polaków w ręce Rosjan, choć faktycznie środowiska te wcale prorosyjskie nie są. To jest sprzeczne z polską racją stanu i kryje się w tym gigantyczne niebezpieczeństwo. Może się bowiem okazać, że na tej samej zasadzie jak jeszcze niedawno spora część polskiej prawicy dla potrzeb Majdanu była zupełnie ślepa na rozwój neobanderyzmu i nawet nie chciała o tym słuchać, tak teraz duża część antybanderowskich środowisk patriotycznych nie zechce dostrzec niebezpieczeństwa rosyjskiego. Czy tak trudno zrozumieć, że uczestnicy tej gry nie dzielą się „złych” i „dobrych”? Że zagrożeniem dla Polski jest zarówno rosyjski imperializm, jak ukraiński nacjonalizm? Że obie strony po prostu cynicznie realizują swoje interesy i że nie powinniśmy pozwolić, aby odbywało się to naszym kosztem? Że nie powinniśmy dawać się manipulować żadnej ze stron, tylko wybierać to, co jest korzystne dla naszego kraju i naszych obywateli, szczególnie wtedy, gdy – jak w przypadku Przemyśla – chodzi o nasze terytorium? To miasto to łakomy kąsek dla nacjonalistów ukraińskich, a ich sporadyczne zapewnienia, że tak nie jest, są mało wiarygodne w świetle innych ich wypowiedzi i konkretnych działań. Ich szaleńcze myślenie, jakkolwiekby fantastycznie by to nie brzmiało, wygląda mniej więcej tak: skoro Polska zaakceptowała bez uwag i żadnych dodatkowych umów granice ukraińskie ze Lwowem, co nie śniło się naszym przodkom, to malutki Przemyśl jest w zasięgu naszej ręki. Z drugiej strony dla Rosji jest to niezwykle łakomy polityczny kąsek dla propagandowego rozgrywania. Pozostaje mi apel do moich rodaków: nie pozwólmy robić z siebie frajerów! Nie naśladujmy wiadomego generała, który w imię „mniejszego zła” wolał się z nim układać. Bądźmy sobą i głównie między sobą nawiązujmy sojusze, zamiast się wzajemnie oskarżać. Bo nic nas nie uratuje, jeśli we własnym kraju będziemy traktować się jak wrogowie i szukać w tej bratobójczej walce sojuszników poza naszymi granicami. Apeluje do was o to potomek dwóch rodzin: Orlęcia Lwowskiego i weterana wojny polsko-bolszewickiej. Aleksander Szych http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=9657 Jak informuje Polishclub wojsko polskie na zlecenie premiera Donalda Tuska wspierać będzie neobanderowców. Wojsko Polskie stanie ramię w ramię z banderowcami. http://www.polishclub.org/2014/07/15/na-telefon-poroszenki-polscy-zolnierze-wespra-spadkobiercow-stepana-bandery/ Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zdradził rezultaty konsultacji telefonicznych przeprowadzonych w poniedziałek z premierem Polski Donaldem Tuskiem – otóż omawiali oni szczegóły powstania polsko-ukraińsko-litewskiej brygady. Tym samym jest już przesądzone, iż polscy żołnierze staną ramię w ramię ze spadkobiercami ideologii Stepana Bandery. „Ukr Pol Lit Brig” – tak ma się nazywać wspomniana formacja wojskowa, przy czym nie wiadomo jeszcze, żołnierze jakich jednostek zostaną w niej zmobilizowani. W zamian za zaangażowanie Polski w konflikt na Ukrainie prezydent Poroszenko obiecał stronie polskiej dołączenie do programu kreowania nowych miejsc pracy na terytoriach zagarniętych przez separatystów. Powtarza się zatem historia z czasów inwazji na Irak, gdzie w zamian za udział naszych wojsk obiecywano nam konkretne korzyści gospodarcze. Oczywiście jedyne, z czym pozostaliśmy to opinia o Polakach jako o intruzach najeżdżających iracką ziemię oraz trauma polskich żołnierzy, którzy musieli się bardzo starać, aby wmówić sobie, iż ta wojna jest konieczna w imię bliżej niesprecyzowanych „celów wyższych”. Sam pomysł stworzenia wspólnej polsko-litewsko-ukraińskiej brygady zrodził się miesiąc temu, w czerwcu, kiedy to pełniący obowiązki ministra obrony narodowej Ukrainy Mychajło Kowal poinformował, iż zapadła decyzja w tej sprawie. Nikt chyba nie podejrzewał, iż dożyjemy czasów, w których czerwono-czarne, banderowskie flagi będą powiewać obok polskich, natomiast Wojsko Polskie będzie walczyć o interesy pewnych grup na Ukrainie, mocno skażonych duchem banderyzmu. Co ciekawe Donald Tusk nie spieszy się z poinformowaniem opinii publicznej o szczegółach podjętych przez Polskę zobowiązań. Nic w tym zresztą dziwnego – premier już od dawna daje do zrozumienia, że społeczeństwo polskie ma płacić podatki, a nie wypowiadać się na tematy polityczne. Szkoda jedynie polskich żołnierzy, którzy zamiast własnego kraju, bronić będą obcych interesów. Anna Wiejak POLISH CLUB ONLINE , 2014.07.16 http://www.polishclub.org/2014/07/15/na-telefon-poroszenki-polscy-zolnierze-wespra-spadkobiercow-stepana-bandery/ 15 lipca 2014 KONFERENCJA PRASOWA W STANISŁAWOWIE We wrześniu 2009 roku „Kurier Galicyjski” zorganizował w Stanisławowie konferencję prasową w czasie której red. nacz. żydowskiej gazety „Gazeta Wyborcza” tow. Adam Michnik wypowiedział się publicznie w czasie owej konferencji, że należy Polskę przyłączyć do Ukrainy tworząc nowy twór państwowy POL – UKR lub UKR – POL. Owo oświadczenie tow. Adama Michnika było publiczne i oficjalne z obrazą polskiej racji stanu, podane przez ogólnoświatowe media jako realną propozycję rządu polskiego. Co na to oświadczenie polska prokuratura? Teraz realne kształty przybiera zbliżona nazwa polsko – ukraińska „Ukr – Pol – Lit - - Brig”. Za podobne oświadczenia przyłączenia Polski do ZSRR ojciec Adama Michnika Ozjasz Szechter członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy otrzymał wyrok 8 lat ścisłego pierdla! BANDEROWSKA MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA Z RZĄDEM UKRAINY W TLE Jak wynika z reportażu Katarzyny Pawlak pomieszczonego w „Gazecie Polskiej Codziennie” (5-6 kwietnia 2014 r.) „Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy”, pod takim hasłem 320 metrów pod ziemią, w zabytkowych salach Kopalni Węgla Kamiennego Guido w Zabrzu, przez dziewięć godzin,. kilkudziesięciu panelistów brało udział w dyskusji, której wspólnym mianownikiem było hasło „Polska. Majdan, Ukraina – przeszłość – teraźniejszość – przyszłość. Kilkudziesięciu panelistów: naukowców, historyków, aktywistów i dziennikarzy, zarówno z Polski, jak i z Ukrainy spotkało się na Międzynarodowej Konferencji dotyczącej sytuacji na Ukrainie i stosunków między naszymi krajami. Tematami była zarówno współpraca międzynarodowa, o której priorytetach mówili politycy (PO, PIS, oraz ukraińskich UDAR-u, Batkiwszczyny oraz Swobody.). Aż dziw bierze, iż do takich spotkań dochodzi jakby w naszej historii nic nie zaszło, jakby właśnie w teraźniejszości polski Parlament uczcił 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian a wymordowanie 200 tysięcy Polaków i innych narodowości obywateli polskich nie było genocide – ludobójstwem lecz „znamionami ludobójstwa”. Takie spotkanie na najwyższym szczeblu polskich polityków i towarzyszących im dziennikarzy w atmosferze teraźniejszości jak zapowiada hasło „wspólny mianownik” należy nazwać krótko: „wyrafinowaną podłością”. Przedstawiciele ukraińscy biorący udział w tej międzynarodowej konferencji to przedstawiciele antypolskich partii faszystowskich, antysemickich, nacjonalistycznych wysuwający względem Polski arbitralne żądania terytorialne od Przemyśla po Krynicę. To właśnie pod egidą przywódców tych partii na Ukrainie odbywają się antypolskie pochody z hasłami: "Smert Lachom - sława Ukrainie" "Lachy za San" "Riazy Lachiw" "Lachow budut rizaty i wiszaty" "Dosyć już Lachy paśli się na ukraińskiej ziemi, wyrywajcie każdego Polaka z korzeniami". „To przywódczyni Batkiwszczyny Julia Tymoszenko żąda ustanowienia „1 września Dniem Pamięci pomordowanych Ukraińców” dla upamiętnienia rzekomych mordów na Ukraińcach dokonanych przez Polaków 1 września 1939 roku. To Adam Michnik żąda przyłączenia Polski do Ukrainy dla powstania tworu POL – UKR, lub UKR – POL. „Majdan to nie tylko sprawa Ukrainy, to kontynuacja ducha Solidarności” zakończył konferencję bezczelnie dr Andrzej Dragoń, szef katowickiego oddziału IPN, przy poklaskach dziennikarza „Gazety Polskiej Codziennie” Dawida Wildsteina. NOWY BANDEROWSKI RZĄD UKRAINY Przywódcy banderowców powiadają, że wymiana systemu władz na Ukrainie nie została zakończona. Wymagają aby każdy z ministrów przyszedł do nich i zameldował jak wprowadzają postulaty banderowskich przywódców. Nowe władze Ukrainy są pod wpływem ukraińskich nacjonalistów spod znaku Bandery, to jest fakt, chociaż wielu nie chce tego przyjąć do wiadomości. Rząd przejściowy nie jest mocny i zależny jest od banderowców, którzy kierowali przewrotem. Ruch nacjonalistów ukraińskich składa się z wielu skrajnie nacjonalistycznych grup i był bardzo skuteczny w obaleniu Janukowycza. Po podpisaniu umowy w dniu 21 lutego między Janukowyczem i przywódcami opozycji, banderowcy zadeklarowali, ze nie uznają tego i będą kontynuować działania zbrojne. Banderowcy wyraźnie wpływają na obecnie podejmowane decyzje w Kijowie. Nowe władze poprosiły banderowców aby zaakceptowali nowych ministrów, a teraz nacjonaliści są niezadowoleni. Przywódcy banderowców powiadają, że wymiana systemu władz na Ukrainie nie została zakończona. Wymagają aby każdy z ministrów przyszedł do nich i zameldował jak wprowadzają postulaty banderowskich przywódców. Banderowcy, którzy chcieli mieć dostęp do uzbrojenia Ukrainy mają teraz pod kontrolą Kijów, a stolica nie jest bezpieczna. Obecnie nie ma państwowej kontroli nad porządkiem publicznym, a banderowcy uciekają się do terroru i zastraszania. - Nie po­pie­raj­my ban­de­row­ców, nie wpa­daj­my w amok - po­wie­dział w "Kontr­wy­wia­dzie" RMF FM ksiądz Ta­de­usz Isa­ko­wicz - Za­le­ski. Dodał, że "to nie­po­ko­ją­ce, że do no­we­go rządu na Ukra­inie wpro­wa­dzo­no ban­de­row­ców". - Ukra­ina obala po­mni­ki Le­ni­na i na to miej­sce sta­wia po­mni­ki Ban­de­ry. Ja­nu­ko­wycz był ło­bu­zem i ban­de­row­cy to też ło­bu­zy, a pre­mier Ja­ce­niuk się od nich nie od­ciął. To nie­bez­piecz­ne - pod­kre­ślił w au­dy­cji ksiądz Tadeusz Isa­ko­wicz - Za­le­ski. Pod­kre­ślił również , że "Ban­de­ra był ter­ro­ry­stą". - Jego lu­dzie mają po­glą­dy z za­ło­że­nia an­ty­pol­skie. W Pol­sce to temat tabu, ale wia­do­mo, że sys­tem Ban­de­ry to naj­bar­dziej an­ty­se­mic­ki sys­tem. Ja­kie­kol­wiek związ­ki z nim są dla no­we­go rządu Ukra­iny dys­kwa­li­fi­ku­ją­ce. Ukra­ina ban­de­row­ska nie jest wcale lep­sza niż so­wiec­ka - dodał. Ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski. Ksiądz za­zna­czył, że „ewen­tu­al­ny po­dział Ukra­iny to bę­dzie jak otwar­cie pusz­ki Pan­do­ry". - Wtrą­cą się Wę­grzy i Ta­ta­rzy. Pol­ska może stać się są­sia­dem ko­lej­nej Ju­go­sła­wii - ostrzegł gość RMF FM. Par­la­ment Ukra­iny za­twier­dził w lutym rząd pre­mie­ra Ar­se­ni­ja Ja­ce­niu­ka z par­tii Bat­kiwsz­czy­na. Kijów ofi­cjal­nie po­pro­sił o pomoc MFW. Opa­no­wa­ny przez zbroj­ną grupę par­la­ment Krymu zde­cy­do­wał, że 25 maja odbę­dzie się re­fe­ren­dum o roz­sze­rze­niu upraw­nień au­to­no­mii. 39-let­ni Ja­ce­niuk, który stoi na czele no­we­go rządu jest praw­ni­kiem i eko­no­mi­stą. Kie­ro­wał Bat­kiwsz­czy­ną w imie­niu wię­zio­nej byłej pre­mier Julii Ty­mo­szen­ko. W prze­szło­ści był mi­ni­strem go­spo­dar­ki, spraw za­gra­nicz­nych, sze­fem par­la­men­tu Ukra­iny. W jego rzą­dzie, two­rzo­nym przez ko­ali­cję Eu­ro­pej­ski Wybór, są po­li­ty­cy Bat­kiwsz­czy­ny i neonazistowskiej, faszystowskiej i antysemickiej na­cjo­na­li­stycz­nej partii Swo­bo­da dowodzonej przez światowej rangi antysemitę Ołeha Tiahnyboka mającego u boku Jurija Szuchewycza syna Romana Szuchewycza („Tarasa Czuprynki) – mordercy Polaków. Poza rzą­dem po­zo­stał UDAR Wi­ta­li­ja Klicz­ki. Jed­nak więk­szość mi­ni­strów nie na­le­ży do żad­nej par­tii, a są wśród nich np. dzia­ła­cze Maj­da­nu. Sta­no­wi­sko pierw­sze­go wi­ce­pre­mie­ra, który bę­dzie od­po­wie­dzial­ny za spra­wy we­wnętrz­ne objął Wi­ta­lij Ja­re­ma z Bat­kiwsz­czy­ny, były funk­cjo­na­riusz MSW. Wi­ce­pre­mie­ra­mi zo­sta­li także: Ołek­sandr Sycz ze Swo­bo­dy, były szef MSZ Borys Ta­ra­siuk (bę­dzie od­po­wia­dał za in­te­gra­cję eu­ro­pej­ską) i Wo­ło­dy­myr Hroj­sman, były mer Win­ni­cy. Re­sort obro­ny objął ad­mi­rał Ihor Te­niuch, MSZ - An­drij Desz­czy­ca, były am­ba­sa­dor Ukra­iny w Fin­lan­dii, który pra­co­wał wcze­śniej w am­ba­sa­dzie Ukra­iny w Pol­sce. Mi­ni­strem fi­nan­sów zo­stał znany eko­no­mi­sta Ołek­sandr Szła­pak, który w 2001 roku stał na czele re­sor­tu go­spo­dar­ki. Sze­fem re­sor­tu ds. paliw i ener­ge­ty­ki jest Jurij Pro­dan, który pra­co­wał już na tym sta­no­wi­sku w rzą­dzie Ty­mo­szen­ko w la­tach 2007-2010. MSW objął Arsen Awa­kow z Bat­kiwsz­czy­ny. Ksiądz Tadeusz Isakowicz – Zaleski nie został dopuszczony do głosu przez redakcję „Gazety Polskiej”, która bezprawnie ocenzurowała i zablokowała mu tekst. ZABLOKOWANY TEKST PUBLIKUJĘ W CAŁOŚCI: „BANDEROWCY W NOWYM RZĄDZIE UKRAINY” „Ci co chcieli Ukrainę sowiecką zastąpić banderowską mogą mieć satysfakcję, bo wśród nowych ministrów ukraińskich znalazło się kilku czcicieli UPA. Pierwszy z nich to Arsenij Jaceniuk, premier. Jako prezes Fundacji Open Ukraine realizował on program „Wspólna historia – wspólna przyszłość”, w ramach którego we wschodniej Ukrainie promował UPA. Drugi z nich to Ołeksander Sycz, wicepremier, rodem z Wołynia. Jako historyk zajmuje się badaniami nad życiem Stepana Łenkawskiego, głównego ideologa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, autora „Dekalogu ukraińskiego nacjonalisty”. W 2011 r. uczestniczył w hucznych obchodach 102. rocznicy urodzin Bandery. Jak pisał Eugeniusz Tuzow - Lubański, nazwał on wówczas region karpacki “banderowską krainą”, a radnych samorządów regionu wzywał do stania się “duchowymi i urzędowymi banderowcami. Trzeci z nich, to Borys Tarasiuk , wicepremier ds. integracji z UE (w ostatniej chwili ponoć wycofał się). Przez lata pracował w dyplomacji radzieckiej m.in. w Nowym Yorku. Na takim stanowisku trzeba było być albo agentem KGB, albo osobą przez niego akceptowaną. Później był instruktorem Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Ukrainy. Z kolei w 2007 r., w 65. rocznicę powstania UPA wezwał prezydenta Wiktora Juszczenkę do uznania tej zbrodniczej organizację za stronę walczącą o niepodległość. Czwarty to Andrij Mochnyk, minister środowiska, aktywny polityk “Swobody”. W 2009 r. wraz Ołehem Tiahnybokiem i Ołeksandrem Syczem zwracał się do prezydenta o nadanie Stepanowi Banderze tytułu bohatera narodowego. Rok później miałem wątpliwą przyjemność poznać go osobiście, gdy jako „sotnik” bojówki zerwał konferencję prasową w Kijowie, poświęconą zagładzie Polaków, Ormian i Żydów. I co ten bojówkarz ma wspólnego z ekologią? Piąty to Ihor Szwajka, minister rolnictwa, poseł „Swobody”. Osobną sprawą jest wprowadzenie do rządu ludzi z skrajnego Prawego Sektora, naśladującego UPA. Przyznanie nacjonalistom ważnych stanowisk państwowych niczego Ukrainie dobrego nie wróży. Poza tym, będą oni bardziej zajmować się stawianiem kolejnych pomników UPA i SS Galizien niż ratowaniem upadających fabryk. Na koniec dobra wiadomość z Polski. Przyjęto dymisję złożoną przez wojewodę lubelską Jolantę Szołno - Koguc, która m.in. ocenzurowała napis na pomniku w Lublinie, poświęconym ofiarom ludobójstwa na Kresach. Innych urzędników, którzy boją się prawdy, zachęcam, aby zrobili to samo”. Koniec cytatu. Międzynarodowa Konferencja „Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy” jest jednym wielkim skandalem „wolnej Polski”. POROSZENKO I BANDERA Mantra, że obecne władze w Kijowie nie mają nic wspólnego z banderyzmem jest tyleż przewidywalna, co nieprawdziwa. Dowodem, na odchodzenie w przeszłość demonów szowinizmu miałby być zwłaszcza słaby wynik jawnych ultranacjonalistów – Ołeha Tiahnyboka i Dymitra Jarosza w wyborach prezydenckich. Sęk w tym, że szczerze czy nie – także Petro Poroszenko odwołuje się do dziedzictwa Stepana Bandery. I nie chodzi bynajmniej o ostrą satyrę polityczną „Dialog Petra Poroszenki z cieniem Stepana Bandery”, zestawiającą „operację antyterrorystyczną” w wykonaniu kijowskiej junty z ludobójstwem dokonywanym przez OUN/UPA. Nie w apokryfach bynajmniej, ale w zupełnie oficjalnych wystąpieniach obecny prezydent, jako prominentny przedstawiciel obozu władzy publicznie bronił kultu Bandery, zadekretowanego na Ukrainie przez poprzedniego„Europejczyka z buławą” czyli Wiktora Juszczenkę. „TYLKO TAKI SYMBOL”? - W wielu państwach czci się symbole, uznaje za bohaterów osoby i organizacje, które są odrzucane przez inne nacje. Ukraina nie jest w tym zakresie wyjątkiem – przekonywał Poroszenko w 2010 r., gdy jako minister spraw zagranicznych odpowiadał na protesty Rosji w sprawie honorowania UPA, Bandery i Szuchewycza. Nie trudno zauważyć, że w rozumowaniu tym pominięty był istotny drobiazg – że trudno byłoby dziś znaleźć państwo i naród aspirujące do uznania wspólnoty międzynarodowej, które by na pomniki stawiały ludobójców. I trudno mówić w tym zakresie o potrzebie zrozumienia subiektywnego podejścia. Nadto Poroszenko wywodził, że „uznając za bohaterów narodowych UPA i Banderę, Ukraina nie powinna brać pod uwagę krytycznych opinii innych państw, w tym nawet ich oficjalnych protestów i negatywnych reakcji”. Niestety, w tamtym okresie w grę wchodziły tylko sprzeciwy ze strony Moskwy, bowiem władze w Warszawie mimo rozpaczliwych apeli Kresowian nie chciały zabrać głosu w sprawie kultu mordercy tysięcy Polaków. BANDERA NA ZAWSZE BOHATEREM UKRAINY Poroszenko nie jest jedynym przedstawicielem obecnych władz broniącym kultu Bandery. Jeszcze bardziej zdeterminowanym zwolennikiem tej nowej świeckiej religii państwowej Ukrainy jest przewodniczący Rady Najwyższej, były p.o. prezydenta Ołeksandr Turczynow. Gdy doniecki sąd administracyjny i obalony dziś prezydent Wiktor Janukowycz odebrali zaszczytne tytuły Banderze i spółce – Turczynow będący wiceprzewodniczącym „Batkiwszczyzny” pisał: „Czy człowiek staje się bohaterem, gdy zostaje to zapisane w prezydenckim dekrecie? Czy przestaje nim być, gdy taki dekret zostaje zniesiony? Heroizmu nigdy nie mierzy się liczbą nagród” - wywodził czołowy dziś przedstawiciel junty, który już jest dalej niż w pół drogi od odstawionej przez Zachód na boczny tor Julii Tymoszenko do nowego obozu władzy firmowanego przez Poroszenkę. - Konaszewicz, Krzywonos, Bohun, Szewczenko, Bandera i wielu innych wspaniałych synów i córek naszego kraju byli, są i pozostają bohaterami Ukrainy – podkreślał Turczynow. BANDYCI DO RZĄDU W rządzie Arsenija Jaceniuka zasiadają jawni banderowcy, tacy jak Andriej Mochnyk, który przed kilku lat rozbijał w Kijowie zorganizowaną przez środowiska antyfaszystowskie i miejscowych Polaków konferencję na temat zbrodni banderowskich (jako prelegent miał na niej wystąpić m.in. ks. Tadeusz Isakowicz- Zalewski). Obecny szef resortu środowiska osobiście i własnoręcznie próbował kontynuować dzieło swych idoli z UPA szarpiąc, bijąc gdzie popadnie i wrzeszcząc „Lachy i Żydy precz!”. Banderowcem, a przy okazji aferzystą jest minister rolnictwa Igor Szwajka. Z kolei wicepremier Ołeksandr Sycz jest orędownikiem dołączenia do panteonu narodowego innego zbrodniarza, Stepana Lenkawskiego, następcy Bandery na czele OUN, autora słynnego „Dekalogu”, głoszącego „nienawiść i bezwzględność dla wszystkich wrogów narodu gospodarza”, co tak złowrogo brzmi dla wszystkich znających zastosowanie tych zasad w praktyce. Banderowcy pełnią też kierownicze funkcje w administracji obwodowej i rejonowej, nie tylko już na Zachodzie kraju, tam też dominują w radach (nie będących jednak bynajmniej organami samorządowymi w rozumieniu polskim, a przypominając raczej dawne Rady Narodowe, stanowiące część administracji państwowej w PRL). BANDEROWSKI ENTRYZM Entryzm - taktyka stosowana przez ugrupowania trockistowskie w celu zdobycia poparcia u ludzi o poglądach lewicowych w krajach, gdzie pojęcie trockizmu nie jest szerzej znane i rozumiane, za to istnieją masowe partie komunistyczne lub socjaldemokratyczne. Głosy oddane na Tiahnyboka bynajmniej nie uspokajają w sytuacji, gdy równolegle Swoboda dysponuje już realną władzą, dzierżąc funkcje ministerialne, desygnując swych przedstawiciele na funkcje wicegubernatorów, czy zdobywając stołki merów. Co więcej, polscy obserwatorzy nader często zapominają – a raczej nie chcą dostrzegać, że uznaną taktyką banderowców jest entryzm, a więc wchodzenie w struktury partii aktualnie rządzącej. Tak było z „Naszą Ukrainą” Juszczenki, która z amorficznego, deklaratywnie demoliberalnego bloku prezydenckiego w wyniku infiltracji zamieniła się w formację deklaratywnie nacjonalistyczną. Nie inaczej wyglądały przeobrażenia „Batkiwszczyny”, która wchłonęła znaczną część „starych banderowców”, czynnych na Ukrainie jeszcze w latach 90-tych i uważających się za bezpośrednich kontynuatorów dziedzictwa OUN/UPA. Banderowski entryzm jest jednak znacznie starszy, niż najnowsza historia samoistijnej Ukrainy. Na tej samej zasadzie amnestionowani banderowcy i ich potomkowie robili karierę w KPZR (a w Polsce w PZPR), nierzadko odgrywając się na tych patriotach ukraińskich i polskich, którzy wcześniej ponosili ofiary w walce zbrojnej z UPA i innymi ukraińskimi sojusznikami Hitlera. Kiedy więc w Polsce dywaguje się czy banderyzm na Ukrainie może dojść do władzy – to jest dyskusja co najmniej spóźniona. Wyznawcy Bandery już w Kijowie rządzą, a że nauki swego idola traktują poważnie – widać na przykładzie Odessy, Ługańska, Doniecka, Słowiańska, Mariupola. I oby Polacy nie przekonali się o tym na własnej skórze. TRYZUB - NAZISTOWSKIE BRUNATNE OBLICZE UKRAINY „Nasz Dziennik” – 26 VIII 2014 Michał Soska „Na południowym wschodzie Ukrainy ramię w ramię z armią rządową walczą bojówki neonazistowskie i skrajnie nacjonalistyczne – są to bojówki partii i organizacji, które kilka miesięcy temu odegrały znaczącą rolę na kijowskim „Euromajdanie”. Po wystawionym ( i wycofanym kolejnego dnia) ultimatum Prawego Sektora wobec prezydenta Poroszenki można zadać pytanie, na ile Kijów w ogóle panuje nad tymi bandami i jak długo może być pewny wsparcia radykalnych bojowników, którzy jako ochotnicy wspierają armię rządową. REZATY LACHIW W okolicach Doniecka i Ługańska działają liczne bandy skrajnie nacjonalistycznych ugrupowań i partii. Walczą wspólnie z armią rządową przeciwko prorosyjskim separatystom. W przeciwieństwie do sił regularnych, którym często brakuje woli walki i których morale jest wątpliwe (cały czas ciąży na nich oskarżenie, że są katami własnego narodu – a o wpływie tego oskarżenia na psychikę żołnierzy świadczą liczne dezercje i ucieczki za rosyjską granicę). Wśród ochotników z radykalnie nacjonalistycznych i neonazistowskich ugrupowań tego problemu nie ma. Oni są zdecydowani i przekonani, nienawiścią do Rosjan i chcą wszelkimi środkami zwalczać separatystów. Tyle tylko, że są to organizacje nieobliczalne, odwołujące się do ideologii nazizmu, do tradycji III Rzeszy, Hitlera, walki u boku Wehramachtu i ludobójstwa na Polakach. Gdy Prawy Sektor – największa z radykalnie nacjonalistycznych partii politycznych Ukrainy – wystosował do prezydenta Poroszenki ultimatum, od razu fakt ten wykorzystała Rosja. Prawy Sektor zagroził, że jeżeli w ciągu 48 godzin z aresztu nie zostaną zwolnieni wszyscy zatrzymani członkowie tej partii, jeżeli z ministerstwa spraw wewnętrznych nie zostaną usunięte „siły antyukraińskie” i jeżeli nie zostanie zwrócona „nielegalnie skonfiskowana broń” – wycofa swe pododdziały z terenu walk i rozpocznie zbrojny „marsz na Kijów” (także tu dopatrzeć się można jawnej aluzji do faszyzmu i nazizmu, marsz na Rzym w 1922 roku przeprowadził Mussolini, a w 1923 roku nieudany pucz monachijski Hitlera miał zapoczątkować marsz na Berlin). Podczas rozmów w Berlinie rosyjski minister spraw zagranicznych Sergiej Ławrow zarzucił stronie ukraińskiej, że nie kontroluje zarówno walczących na południowym wschodzie bojówek neonazistowskich, jak i batalionów finansowanych przez ukraińskich oligarchów. Po stronie sił rządowych nowych ukraińskich władz walczą bataliony „Azow” i „Donbas” grupy Prawego Sektora i ukraińska Gwardia Narodowa, także w dużej mierze złożona z członków Prawego Sektora. Członkowie tych grup określają się jako „ukraińscy patrioci”, a separytyści i Rosja nazywają ich neofaszystami i neonazistami. Dlaczego? NOWE WCIELENIA SS – „GALIZIEN”(„HAŁYCZYNA”) SŁAWA UKRAINIE – BOHATEROM SŁAWA BATALION „AZOW” Został sformowany w maju b.r. W jego skład wchodzi specjalna kampania milicji ukraińskiego MSW. Bojownicy batalionu walczą w wojskowych mundurach i czarnych kominiarkach – choć początkowo batalion był organizacją paramilitarną, złożoną z ochotników – banderowców, teraz wchodzi w skład armii ukraińskiej i odnosić ma sporo sukcesów w walce z „separatystami”. Żołnierze batalionu należą do Socjal – Nacjonalistycznego Zjednoczenia (SNA), ugrupowania reprezentującego ideologię narodowego socjalizmu i rasistowskiego nacjonalizmu (czytaj „Bij Żyda”). http://niepoprawni.pl/blog/2218/bij-zyda-ze-zbrodnia-ukrainsko-niemiecka-w-tle Obok ukraińskich ochotników (także z za oceanu, z emigracji w Kanadzie i USA) w brygadach batalionu walczyć mają neonaziści – ochotnicy ze Szwecji, Włoch, Francji i Kanady. Bojownicy podkreślają, że pierwszym wrogiem Ukrainy jest Rosja, a drugim Unia Europejska. Żadnych wątpliwości nie pozostawia emblemat batalionu: na pierwszym planie znajduje się znak heraldyczny Wolfsangel (wilczy hak), a w tle okultystyczny i nazistowski symbol czarnego słońca. Wolfsangel – to runiczny symbol nazizmu używany przez neonazistów w różnych krajach. W wersji ukraińskiej oznaczał także skrót hasła „Idea Nacji”. W III Rzeszy wilczy hak wykorzystywany był w kilku jednostkach Waffen SS, służył też jako emblemat dywizji pancernej „Das Reich”. Ponieważ znakiem tym posługiwały się liczne grupy i organizacje neonazistowskie, w Republice Federalnej Niemiec Wolfsangel znajduje się na liście prawnie zakazanych symboli. Także „czarne słońce” było chętnie wykorzystywane w III Rzeszy symbolem, wywodzi się jednak z okultyzmu i czarnej magii. Było jednym z ulubionych symboli szefa SS, Gestapo i policji niemieckiej Heinricha Himmlera (mocno zaangażowanego w działalność okultystyczną). Batalion „Azow” posługuje się też nazwą „Czarny Korpus” – zapożyczonym bezpośrednio z hitlerowskiej III Rzeszy, w której formacje SS ( a także oficjalna gazeta SS) nosiły właśnie nazwę „Das schwarze Korps”. BATALION „DONBAS” Sformowany został w kwietniu b.r. w Dniepropietrowsku do walki z seperatystami z republiki Donieckiej. Z ochotniczego ugrupowania powstały później 24 Batalion Obrony Terytorialnej „Donbas”, podporządkowany bezpośrednio sztabowi generalnemu sił zbrojnych Ukrainy oraz batalion operacyjny Gwardii Narodowej „Donbas”, podporządkowany ukraińskiemu MSW. Według własnych danych, batalion w czerwcu liczyć miał ponad 800 członków. Wśród ochotników tych formacji sporą część stanowią ukraińscy neonaziści, co potwierdzają liczne zdjęcia zabitych żołnierzy batalionu i brygady „Donbas” z wytatuowanymi godłami III Rzeszy, hitlerowskimi orłami i swastykami. W szeregach jednostki walczą też ochotnicy z Hiszpanii, Gruzji, Białorusi i Rosji – przeważnie neonaziści. Symbolem batalionu jest odwrócony (lecący w dół) hitlerowski czarny orzeł, którego ogon i skrzydła tworzą ukraiński tryzub. Popularnym symbolem, występującym w formie tatuażu wśród żołnierzy batalionu, jest też czerwony ukraiński tryzub wpisany w czarny kontur hitlerowskiego orła. Znane są też zdjęcia punktu rekrutacyjnego przy koszarach batalionu, w którym wywieszano – obok flagi ukraińskiej – czerwoną flagę ze swastyką, flagę III Rzeszy niemieckiej. PRAWY SEKTOR Skrajnie nacjonalistyczny, antysemicki, neonazistowski nieformalny ruch polityczny, który jest stosunkowo najlepiej znany z wszystkich sił ekstremistycznych na Ukrainie. W zasadzie jest to sojusz różnych mniejszych organizacji nacjonalistycznych i neonazistowskich, które walczyły na kijowskim „Euromajdanie”. Listy zabitych „bohaterów” za „Wilnu Ukrainu” z kijowskiego „Euromajdanu” regularnie prezentuje „Gazeta Polska Codziennie”. Prawy Sektor powstał w marcu b. r. na bazie ukraińskiej Organizacji Stepana Bandery „Tryzub” oraz partii Ukraińskie Zjednoczenie Narodowe (UNA). Przyłączyła się do niego też UNA – UNSO – organizacja najbardziej radykalnych ukraińskich neofaszystów, neonazistów i banderowców, której członkowie po rozpadzie ZSRR walczyli w wielu konfliktach zbrojnych przeciwko Rosji. Do nich przyłączyły się też mniejsze neonazistowskie ugrupowania jak „Biały Młot” i C – 14 neonazistowskie, antysemickie skrzydło partii „Swoboda” oraz piłkarscy „ultrasi” kibice Dynama Kijów. Najprawdopodobniej właśnie bojówkarze Prawego Sektora odpowiedzialni są za podpalenie domu związków zawodowych w Odessie, w którym zginęli liczni Ukraińcy i Rosjanie. Prawy Sektor posługuje się symboliką, kolorystyką, hasłami ludobójczych nacjonalistycznych Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, które kolaborowały z hitlerowcami i mordowały Polaków na Wołyniu, Małopolsce Wschodniej i winne są bestialskich mordów w Rzezi Wołyńskiej. OUN – UPA mordowały również Ukraińców, Żydów, Rosjan, Ormian, Czechów i walczyły ramię w ramię z Wehrmachtem. Polacy znają te wszystkie zbrodnie, których upamiętnienia się domagają jak uznanie 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian i dokonanego ludobójstwa na Kresach Ii RP w czasie trwania II wojny światowej. Niestety Sejm III RP nie uznał tych mordów za ludobójstwo, posiłkując się „znamionami ludobójstwa” co prawnie nie jest jednoznaczne z ludobójstwem (genocide). Sejm III RP nie uznał również 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. Hasłem Prawego Sektora jest pozdrowienie OUN – UPA, które powstało w czasie II wojny światowej: „Sława Ukrainie – bohaterom sława”, któremu często towarzyszy faszystowskie pozdrowienie wzniesioną prawą ręką. Zabity w marcu jeden z liderów Prawego Sektora, ukraiński biznesmen i działacz polityczny „Saszko Biały”(Oleksandr Muzyczko) domagał się przyłączenia południowo – wschodnich powiatów Polski do Ukrainy, czy wręcz niemiecko – ukraińskiej granicy pośrodku Polski. GWARDIA NARODOWA UKRAINY Powstała w marcu b. r. po przeformowaniu ukraińskich sił zbrojnych i podlega bezpośrednio ukraińskiemu MSZ. Część bojowników trafiła do niej bezpośrednio z Majdanu i należała do Prawego Sektora, sotni Samoobrony Majdanu. Emblemat Gwardii utrzymany jest w czarno – czerwonej kolorystyce UPA. Pośrodku widnieje przypuszczalnie postać Archanioła Michała, choć istnieje też opinia, że w rzeczywistości ze względu na pewne szczegóły jest to Lucyfer. Bez wątpienia natomiast pod figurą dostrzec można stylizowaną swastykę. Jak widać, struktury radykalnych neonazistów, banderowców i nacjonalistów, walczących na Majdanie, a teraz na wschodzie Ukrainy, przeplatają się już ze strukturami rządowej armii, czyli państwa. Pytanie brzmi, jak długo Kijów może być pewny takich „żołnierzy”. Do walki z Rosjanami zapewne im zapału nie zabraknie, ale co będzie potem? Czy neonaziści ruszą na Kijów bo stwierdzą, że to także nie jest „ich władza”? Czy będą chcieli rozpocząć nową rewolucję, jeśli prezydent i rząd będą zacieśniać więzy z UE i USA? A może będą chcieli „odzyskać” Przemyśl i całą „zachodnią Galicję”, aż po Kraków? Opracował dla „Głosu Polskiego” Toronto Aleksander Szumański – dziennikarz akredytowany w Polsce nr leg. akredytacyjnej 328 Dokumenty, źródła, cytaty: „Nasz Dziennik” – 26 VIII 2014 Michał Soska „Brunatne oblicze Ukrainy” Aleksander Szych http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=9657 http://konserwatyzm.pl/artykul/12258/poroszenko-i-bandera http://gazetaobywatelska.info/blog/showEntry/1067 http://www.polishclub.org/2014/07/15/na-telefon-poroszenki-polscy-zolnierze-wespra-spadkobiercow-stepana-bandery/ http://wyborcza.pl/1,75477,15530600,Prezydent_Komorowski_o_Ukrainie__pomozemy_walczyc.html#TRrelSST http://konserwatyzm.pl/artykul/12258/poroszenko-i-bandera http://wyborcza.pl/1,75477,15530600,Prezydent_Komorowski_o_Ukrainie__pomozemy_walczyc.html#TRrelSST http://yukon.neon24.pl/post/106981,nowy-rzad-ukrainy-jest-pod-wplywem-banderowcow http://polish.ruvr.ru/news/2014_08_17/Prawy-Sektor-grozi-Poroszence-zbrojnym-marszem-na-Kijow-9671/ http://wiadomosci.onet.pl/swiat/ks-isakowicz-zaleski-nie-popierajmy-banderowcow-nie-wpadajmy-w-amok/dt2ht http://dziennik.artystyczny-margines.pl/banderowcy-w-nowym-rzadzie-ukrainy/ http://niepoprawni.pl/blog/2218/bij-zyda-ze-zbrodnia-ukrainsko-niemiecka-w-tle http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=218&Itemid=2 http://wolyn.org/index.php/publikacje/773-nowy-rzd-ukrainy-z-bander-w-tle.html https://www.google.pl/search?hl=pl&source=hp&biw=&bih=&q=NOWY+RZAD+UKRAINY+TO+BANDEROWCY&oq=NOWY+RZAD+UKRAINY+TO+BANDEROWCY&gs_l=firefox-hp.12...7287.27826.0.30428.31.18.0.13.1.0.219.2593.0j17j1.18.0....0...1ac.1.34.firefox-hp..13.18.2465.lPui1DT7lU8
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz