Taśmy-sraśmy, a gdzie paragon?

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

 

No nie jest dobrze, kiedy się endecy (nawet komercyjni) między sobą nagrywają:

toż to tłumacząc „na nasze”, sytuacja pisz wymaluj taka, jakby bliźniacy Karnowscy (albo redaktor Sakiewicz) Prezesa Kaczyńskiego potajemnie nagrali – przeciez to by aberracja jakaś była, potępienia najsurowszego godna.

Jednak moim (i całkowicie niesłusznym zdaniem) jedyne, co z tych przecieków z taśm Giertycha wynika, to niezbity fakt, że choć Kulczyk-syn tatę kocha, to kocha mniej, niż moglibyśmy się spodziewać, bo jeśli dobre samopoczucie Kulczyka-taty kosztować miałoby tysięcy 400, to co to jest dla miliardera?!
 
To nie jest na waciki nawet!

Ale nic to – nie mój tatuś, nie moja kasa = sprawa zatem też nie moja.

Ja mam tylko pytanie natury, że tak to ujmę, marginalnej:

ile i jak sobie mecenas Giertych liczy za taką przysługę??
 
Czy wg stawki godzinowej?
A może na zasadzie „success fee”?
 
A czy zwrot kosztów (dojazd, służbowe jedzenie i takież wódki picie?) też sobie do wynagrodzenia wlicza?

I na koniec – czy ta gratyfikacja (jaka by ona nie była) została wprowadzona do kasy fiskalnej?

Pytam, bo jak kupowałem dziś jedną (jedną) bułkę pełnoziarnistą, to transakcja została przez sprzedawcę do rzeczonej kasy wstukana i 90 groszy zasiliło biurokratyczny obieg.
 

Bo, jak rozumiem, mecenas Giertych kasę fiskalną ma? 

napisz pierwszy komentarz