„Cyngiel”, który zdetonował Rzeź Wołynia

avatar użytkownika witas

 

„O tym, co nazywamy tragedią Wołynia, nie zadecydował przypadkowy strzał, lecz świadoma decyzja przeprowadzenia czystki etnicznej. Nie ma takiej idei i takiej krzywdy historycznej, która potrafiłaby zmusić człowieka, by z zimną krwią zarzynał swego bliźniego, słuchając jęków matek i dzieci - trzeba zatracić ludzkie oblicze."

prof. Myrosław Popowycz „Wołyń: nasze i nenasze hore” [= nieszczęście]

Do końca 1942 roku nie było poważniejszych zatargów ukraińsko-polskich ani żadnych zbiorowych mordów na tle narodowościowym. Do rozpoczęcia aktów ludobójstwa na Polakach doszło 8 kutego 1943 we wsi Parośla (pow. Sarny), gdzie sotnia OW OUN „Dowbeszki-Korobki” (Hryhorij Perehiniak) wracając z pierwszego w historii ataku OUN na niemieckich okupantów w m. Włodzimierzec, zamordowała 170 polskich mieszkańców. Dowódca tych morderców ginie 14 dni później w potyczce z Niemcami. 
  Jego bezpośrednim dowódcą był szef OUN-B na półn.-wschodnim Wołyniu Iwan Łytwynczuk „Dubowyj”, który miał również wielki wpływ na decyzje całego wołyńskiego OUN-B „Kłyma Samura” Dmytro Kljaczkiwskiego {Motyka str.88}
Zapamiętajmy te dwie osoby, kluczowe do wyjaśnienia tytułowego pytania.
II konferencja OUN-B w kwietniu 1942 r. zadeklarowała chęć szukania kompromisu z Polakami. Jednak końcu tego roku referenci wojsk zaplanowali, że do wysiedlenia Polaków z Wołynia będzie użyta ukraińska wyłącznie żandarmeria i SB OUN, zakazano wykorzystywać do tego żołnierzy tworzonej armii.
W dniach 17–23 lutego 1943 w wiosce Tereberze lub Wałujky w pobliżu Oleska (woj. lwowskie) odbyła się III konferencja OUN-B. Nie jest potwierdzone, aby podjęto na niej jakiekolwiek decyzje na temat „problemu polskiego”. Zadecydowano o „tworzeniu silnych struktur partyzanckich nie podejmujących wszakże szerszej działalności bojowej i nastawionych na wystąpienie w "odpowiednim momencie", natomiast decyzję o rozpoczęciu na szeroką skalę działań partyzanckich podjęto samodzielnie na Wołyniu łamiąc ustalenia III konferencji".
   
Znamienne jest, że zniesiono nakaz podnoszenia prawej ręki jako obowiązkowe pozdrowienie organizacyjne. Po klęsce stalingradzkiej i przewidywanej klęsce Hitlera w wojnie postanowiono wyrzucić ze zwyczajów OUN-B podobieństwa do nazistowskich symboli. Zaczęto orientować się na opcję zachodnią.
  
W rezultacie konferencji nastąpiła fala dezercji ukraińskiej policji liczącej w Komisariacie Wołyń-Podole 11 870 ludzi. (Przy 453 policjantów i 954 żandarmów narodowości niemieckiej.) Do 10.04 do lasu uciekła prawie połowa ukraińskich policjantów i stali się oni osnową partyzantki OUN-B, nazwanej z początku  Ukraińska Armia Wyzwoleńcza. Dowództwo nad nią objęli Wasyl Iwachiw (który już 13.5.1943 poległ) i
  Dmytro Kljaczkiwski.
   
Początkowo Polaków zabijano głównie w powitach Sarny i Kostopol, więc na terenie podległym Iwan Łytwynczuk „Dubowyj”. Dopiero w marcu’43, wraz z narastającą dezercją z UPP doszło do fali różnych mordów, jednak tylko tam gdzie dowodził Łytwynczuk nastąpiła systematyczna i planowa fizyczna likwidacja wszystkich Polaków. Prawdopodobnie mordowanie Polaków dla „Ukrainy” miało być testem rehabilitacyjnym dawnych policajów, a nowo przyjętych partyzantów, a że ci w ostatnim półtora roku jako UPP wyspecjalizowali się w mordowaniu ludności żydowskiej, więc było to dla nich połączenie „przyjemnego z pożytecznym”. W tym „doświadczeniu”  można upatrywać przyczynę bezwzględności i okrucieństwa mordów, niespotykanych do tamtej pory.
    
Wydaje się, że właśnie pod wpływem „skuteczności” Zagłady Żydów kierownictwo OUN-B na Wołyniu postanowiło z własnej inicjatywy zamiast wysiedlić, bądź zmusić do wysiedlenia, po prostu wymordować całą polską ludność na kontrolowanym przez siebie terenie.
    Decyzja o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii polskiej” musiała zapaść w ścisłym gronie wołyńskiego kierownictwa OUN-B: Dmytra Klaczkiwskiego, kierującego wołyńską OUN-B, Wasyla Iwachowa, referenta wojskowego OUN-B oraz Iwana Łytwynczuka, dowodzącego siłami UPA na północno-wschodnim Wołyniu.
    Bo właśnie jeżeli zastosowanie metod z eksterminacji Żydów w powiatach Sarny i Kostopol było decyzją trój-osobowego kierownictwa, to o rozpoczęciu mordów Polaków na zachodnim Wołyniu, gdzie dotąd ich nie było, zadecydował bezwątpienia samodzielnie. Kljaczkiwśkij.Po śmierci Iwachowa pełnia władzy przeszła w ręce Kljaczkiwskiego, który w czerwcu 1943 roku przekazał dowódcom UPA na zachodnim Wołyniu oficjalny rozkaz mordowania WSZYSTKICH Polaków bez uprzedzenia ich i bez wyjątku na płeć, wiek, itd.
     (...) powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat(...) Tej walki nie możemy przegrać, i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi.”
        Jeden z komendantów UPA, Stelmaszczyk „Rudy” otrzymawszy taki rozkaz, zwrócił się do zastępcy przedstawiciela sztabu głównego Andruszczenki o wyjaśnienie. Ten odpowiedział mu, że „to nie jest polecenie z centrali, to jest przekręcenie w terenie”. W związku z tym „Rudy” próbował odwoływać się do „naczelnego wodza” prowodnyka OUN-B Mykoły Łebedzia przez list z 24 czerwca 1943:
    Odpowiedź prawdopodobnie nie nastąpiła, bo Łebedź został w tym czasie odwołany (sic! – wrócimy zaraz do przyczyny dymisji prowidnyka OUN-B), a Stelmaszczyk mimo wątpliwości te zbrodnicze rozkazy wykonywał (inaczej zaopiekowałaby się nim inkwizycyjna w formie i treści SB OUN).

    Zdaniem wielu historyków zajmujących się Rzezią Wołyńską „Kłym Sawur” przeinaczył, zmienił treść rozkazu centrali OUN-B, wypaczając jego sens -
z nakazu żądanej ewakuacji (czyli wypędzenia) na natychmiastowe, podstępne mordowanie całej ludności polskiej od niemowląt po staruszki.
Musimy zadać sobie pytanie, czy zrobił to z potrzebny mordu i nienawiści do wszystkich Polaków i Polek, czy mogły stać za tym podstępem (w tym i odnośnie własnej organizacji) inne motywy?  

„Kłym Sawur” urodzony w 1911 r. jako Dmytro Kljaczkiwśkij, syn urzędnika bankowego, absolwent gimnazjum w Zbarażu (lub w Stanisławowie ?) studiował prawo na Uniwersytecie Lwowskim. Służył jako poborowy w WP 1932-34, potem pracował w ukraińskim przedsiębiorstwie.
Wątpliwe czy mógł nienawidzić Polaków bardziej niż inni nacjonaliści ukraińscy represjonowani w II RP z powodu polskich szykan – siedział w polskim więzieniu mniej niż rok – w 1937. Pod sowiecką okupacją mianowany prowidnykiem konspiracyjnego Junactwa OUN Stanisławowszczyzny i 10 września 1940 r. został aresztowany przez NKWD w miejscowości Dolina.
    Na głośnym "procesie 59-ciu" w styczniu 1941 skazany na karę śmierci, jednak stalinowski wymiar sprawiedliwości udzielił mu łaski i zmniejszył karę do 10 lat lagrów (taki wymiar można było dostać za sam "nieodpowiedni stosunek do ustroju", lub opowiedzenie anegdoty). W lipcu 1941 r. po napaści wojsk niemieckich na ZSRR po prostu uciekł z sowieckiego więzienia w Berdyczowie.
   Jak widzimy, Kljaczkiwśkij trzykrotnie cudem uniknął śmierci z rąk sowieckiego ramienia „sprawiedliwości”. Rachunek prawdopodobieństwa zaczyna się krzywić i znacząco chrząkać. Zwłaszcza przy udanej ucieczce z berdyczowskiego więzienia podczas wspominanej wcześniej akcji ewakuacyjnej sow. więźniów, która w razie braku możliwości wywiezienia wrogów władzy komunistycznej, bardzo często mordowała ich na miejscu.
       W dniu napaści Niemiec na ZSRR - 22 czerwca 1941 - Biuro Polityczne kompartii podjęło uchwałę, zobowiązującą NKWD do wykonania wyroków śmierci, wydanych na więźniów, przebywających w więzieniach zachodnich obwodów Białorusi. Dwa dni później szef NKWD, Ławrientij Beria, polecił rozstrzelać wszystkich więźniów znajdujących się w śledztwie oraz skazanych za "działalność kontrrewolucyjną", "sabotaż gospodarczy", "dywersję" i "działalność antysowiecką". Według danych sowieckich z 10 czerwca 1941, a więc niemal z przededniu agresji niemieckiej, w więzieniach zachodniej Białoruskiej i Ukraińskiej SRR przebywało ok. 40 tys. więźniów, w tym:
w więzieniach tzw. Zachodniej Ukrainy ok. 21 tys. więźniów,
w więzieniach tzw. Zachodniej Białorusi ok. 16,5 tys.,
pozostałe ok. 2,5 tys. więźniów znajdowało się w więzieniach na Wileńszczyźnie.
Łącznie zamordowano ok. 35 tys. uwięzionych.
    „W Berdyczowie część więźniów została wysadzona przez NKWD wraz z budynkiem. W Dubnie strzelano przez "judasza". 23 czerwca 1941 r. w więzieniu w Łucku NKWD zgromadziło więźniów na dziedzińcu więziennym, po czym otworzyło huraganowy ogień z broni maszynowej. Po zmasakrowanych jeżdżono samochodem, a okazujących oznaki życia dobijano". 
    
„Na podwórzu, wydobyte z ziemi, niektóre już ze śladami rozkładu, leżały trupy pomordowanych przez NKWD więźniów, pochowanych na miejscu, w obrębie więzienia. Było ich kilkaset część z nich miała wyraźne ślady tortur, rozległych oparzeń, złamań kości, ran. Widać, że byli to ludzie aresztowani w ostatnim okresie przed ewakuacją NKWD.”  lwow.home.pl/zygulski/zygulski3.html#4
 
Więzienie we Lwowie po ucieczce Sowietów, czerwiec 1941

Wynika z tego, że nasz „bohater” był jednym z nielicznych, którzy uniknęli i wykonania zasądzonego wyroku śmierci, i wywózki w głąb „nieludzkiej ziemi”, i egzekucji w warunkach wojennych na sowieckiej Ukrainie. Czy li tylko szczęście?
Pamiętamy z serialu „Stawka większa niż życie” jak „szczęśliwie” udawało się klikakrotnie uciekać Hansowi Klossowi z sowieckiej niewoli ?
   Czy wśród skazanych i "ułaskawionych" mamy jeszcze jakieś znane nazwiska? - Jest!  Natalia Szuchewycz. Siostra Romana, późniejszego dowódcy UPA? Tak. Przeżyła wojnę i już w 1956 r. wróciła nawet na Ukrainę. Ukończyła (sowiecką) szkołę medyczną. W czasie, gdy jeszcze walczyły oddziały podległe wcześniej jej bratu (zabitemu w operacji nadzorowane przez specjalistę od spraw ukraińskich – gen. Pawła Sudopłatowa – tak, tego samego, który za pomocą głębokiej sowieckiej agentury w OUN dotarł do jej szefa Konowalca, przebywającego na Zachodzie i własnoręcznie go zamordował. W swoich wspomnieniach napisał, że w dotarciu do Szuchewicza posłużył się tym samym agentem, który pomógł mu zalegalizować się u Konowalca.) A może brat Natalii Suchewycz zasłużył się czymś ZSRR?

Roman Suchewycz, dowódca UPA do 1945 z siostrą Natalią

Tu jest interesująca poszlaka. Między 21 i 25 sierpnia 1943 odbył się III Zjazd OUN, na którym prowidnyk Łebedź i Mychajło Stepaniak  skrytykowali działania UPA na Wołyniu, określając działania podjęte przeciwko Polakom jako "bandyckie". Grupa działaczy OUN z Wołynia podjęła jednak obronę "Kłyma Sawura", domagając się powtórzenia doświadczeń z Wołynia także na terenie Galicji. Ostatecznie zwolennicy Kljaczkiwśkiego znaleźli się na zjeździe w większości. Jak relacjonował następnie Stepaniak:
- „W obronie postępowania "Kłyma Sawura" z Polakami wypowiadali się szczególnie energicznie "Horbenko", "Hałyna", "Iwaniw" oraz Szuchewycz. Ponieważ całe biuro Prowidu wystąpiło w obronie "Kłyma Sawura", "Wielkie Zebranie" usprawiedliwiło jego działania, choć w oficjalnych uchwałach kongresu nie zostało to odzwierciedlone [...]
Roman Szuchewycz początkowo miał pewne zastrzeżenia do wołyńskiej taktyki Kłjaczkiwśkiego, które jednak (te wątpliwości) zniknęły po jego wizycie na Wołyniu jesienią 1943.
27 VIII 1943 na mocy rozkazu nr 3 Kljaczkiwśkij stanął na czele Głównego Dowództwa UPA. W końcu tego samego roku, po reorganizacji sił UPA, został dowódcą grupy armii UPA-Piwnicz (Północ).
W 1945 r. zastrzelony w specoperacji, której celem było pochwycenie go, jednak czekiści zabili go mimo tylko dwuosobowej ochrony dowódcy UPA. Tu też zadziwiające, że nie próbowano go wziąć żywego – ileż przydatnych informacji mógł udzielić siłom zwalczającym ukraiński ruch oporu?
Czyli parafrazując pewnego Standartenführera z Gestapo – po prostu uciekł organom śledczym ZSRR. Który to już raz… ???

    „Wiadomo, że z powodu braku wykwalifikowanych kadr wojskowych w latach 1942-1943 przyjmowano do UPA, nawet na wysokie stanowiska dowódcze, oficerów sowieckich, którzy uniknęli niewoli niemieckiej. Umożliwiło to powstanie w UPA sowieckiej siatki wywiadowczej, którą Służba Bezpieczeństwa UPA zlikwidowała w sierpniu 1943 roku. Można jednak przypuszczać, że nie była to jedyna siatka wywiadowcza w UPA. Schwytany w grudniu 1943 przez SB UPA dowódca sowieckiej grupy partyzanckiej Aleksander Czcheidze miał stwierdzić, że specjalny oddział sowiecki dokonał pod firmą UPA kilku napadów na Polaków, ale brakuje istotnych szczegółów na ten temat (przede wszystkim miejsc i dat)." Grzegorz Mazur: "Rola Niemiec i Związku Sowieckiego w polsko-ukraińskim konflikcie narodowościowym w latach 1942-1945" w: "Polska-Ukraina: Trudne pytania. t.5. Materiały V międzynarodowego seminarium historycznego Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej Łuck, 27-29 kwietnia 1999".
   
  Tutaj proponuję przypomnieć sobie informacje zamieszczone w II części niniejszego cyklu, którego ciąg dalszy nastąpi w opracowaniu m.in. takich tematów jak:
WZROST POPULARNOŚCI KOMUNISTYCZNEJ PARTYZANTKI WŚRÓD POLAKÓW NA WOŁYNIU,
WIELKIE WYSTRASZENIE NIEMCÓW 1944-45,
PARTYZANCKI TERROR LUDNOŚCI CYWILNEJ W … (tu niespodzianka!)


Suplement o działalności wspomnianego powyżej generała NKWD Pawła Sudopłatowa, urodzonego na Ukrainie specjalisty od tego kraju, choć nie tylko:
"5 października 1939 roku, po agresji ZSRR na Polskę, na podstawie tajnego rozkazu nr 001186 wydanego przez Ławrientija Berię został wraz z Bogdanem Kobułowem i Trofimem Kornijenką jednym szefów trzech grup operacyjno-śledczych powołanych w celu przetłumaczenia oraz opracowania tajnych dokumentów polskiego wywiadu (w tym Oddziału II Sztabu Głównego WP), które dostały się w ręce radzieckie po 17 września 1939 roku.
W 1941 roku, po ataku Niemiec na ZSRR, Paweł Sudopłatow 5.VII został mianowany szefem Zarządu Zadań Specjalnych przy NKWD. Zarząd, na czele którego stał, zajmował się m.in. zadaniami specjalnymi: wywiadem na terenie objętym okupacją niemiecką, organizowaniem i prowadzeniem partyzantki, organizowaniem sieci agentów, przeprowadzaniem tajnych operacji mających za cel zdezinformowanie nieprzyjaciela itd.
W październiku 1941 roku Sudopłatow awansował ze starszego oficera (odpowiednik pułkownika w wojsku) do stopnia Komisarza Bezpieczeństwa Państwowego III stopnia (odpowiednik generała lejtnanta), nadal kierując Zarządem zadań specjalnych, który w październiku 1941 roku został powiększony i zreorganizowany w Specjalny Zarząd II NKWD, a w lutym 1942 roku w Niezależny Zarząd IV NKWD do Zadań Specjalnych i Wojny Partyzanckiej.
Sudopłatow wraz z Zarządem IV NKWD odniósł wiele sukcesów prowadząc sabotaż i partyzantkę na tyłach wroga."
W niezwykle ciekawej, szczegółowo opisującej swoje liczne sukcesy (zabójstwo dowódcy OUN Konowalca, Lwa Trockiego aż w Meksyku, Suchewycza, wywóz złota z Hiszpanii, werbunek cennnych polskich agentów, m.in.: Radziwiłł, rotmistrz Sosnkowski) książce wspomnieniowej superagenta sowieckich specsłużb "Specoperacje. Łubianka Jreml 1930-1950" lib.ru/POLITOLOG/SUDOPLATOW/specoperacii Sudapłatow ani słowem nie wspomina o działalności "Kłyma Sawura" Kłaczkowśkiego. Aż zastanawiające!

Artykuł jest częścią cyklu Największa tajemnica Rzezi Wołyńskiej - cz.1
Największa tajemnica Rzezi Wołyńskiej - cz.2
Khatyn - zbrodnia "niemieckich faszystów
Polsko-sowiecka wojna partyzancka na północnych Kresach 1943-45

napisz pierwszy komentarz