Ługańsk: 49 poległych w zestrzelonym ukraińskim Ił-76.

avatar użytkownika witas

 

Dawno nie pisałem o sytuacji na wschodzie Ukrainy (oprócz "Krótki żywot zielonego człowieczka w Ukrainie. Drastyczne foto!"), a i dziś nie planowałem. Ale rano dotarła wstrząsająca wiadomość o zestrzelonym nad ługańskim lotniskiem samolocie z ukraińskimi żołnierzami (ponoć razem leciała lwowsko-litewska grupa, w której mieli być i Polacy, wg portali litewskich) i cholera mnie wzięła.
- Tak wojować nie można, panowie Poroszenko, Awakow i Kowal!
Ostatni jest generałem, więc chyba może mieć o tym jakieś pojęcie. Chociaż ktoś mądry powiedział, że "wojna jest zbyt skomplikowaną rzeczą, aby oddawać ją w ręce wojskowym". Może i to prawda, przykład prawie bezkrwawego opanowania Iraku w 2003 r. w opracowanej przez CIA operacji tego dowodzi.
Ja nie rozumiem, jak wojskowy samolot pełny żołnierzy i sprzętu (tak nielicznego w ukraińskiej biedzie i tak potrzebnego) można przy zdrowym umyśle kierować na lotnisko, wokół którego do bólu jest rosyjskich desantowców z najnowocześniejszymi p/lotnicznymi rakietami, którzy tylko czekają na taką gratkę! Zwłaszcza, że ostatnio zestrzelili oni samolot obserwacyjny lecący na wysokości 4 km! Czyli sprzęt mają niezły i umieją się nim posługiwać.
  Niestety Ukraina następuje na te same grabie, które były udziałem najpierw ZSRR w wojnie afgańskiej 1979-89 (część ukraińskich wojskowych musiała brać w niej udział, czyżby już zapomnieli?), a potem rosyjskich sił zbrojnych podczas obu wojen czeczeńskich - ten sam bałagan, brak wyobraźni, wreszcie ewidentna zdrada. Pamiętam, już podczas II czeczeńskiej w 2001 r. maschadowcy strącili rosyjski helikopter ze 120 żołnierzami na pokładzie - wszyscy zginęli. Prezydent Putin po tym zabronił brania na pokład więcej niż 30 (chyba) ludzi. Więcej aż takich tragedii nie było. Pewnie u ukraińskich sił również już takich nie będzie, ale czy nie można było wyciągnąć wniosków z cudzej krwi???

Czy może Ukraina "odpuścić" swój rosyjskojęzyczny i sowieckomentalny Wschód?


- Niestety, nie może. Gdyby jeszcze Rosja wyraziła chęć włączenia tych terenów do swojej Federacji, jak postąpiła z Krymem i Sewastopolem, to byłoby jeszcze rozwiązanie. Ale z wielu względów na to liczyć nie można. Dlatego odpuszczony, oderwany wschód, nawet nie Ukrainy, ale wschód samego Donbasu byłby dla Ukrainy taką terrorystyczną Strefą Gazy, skąd leciałyby na nią rakiety, terroryści i zwykli bandyci. Takim czymś, czym dla Gruzji jest zbuntowana Południowa Osetia i dla Mołdawii bandyckie i skorumpowane Naddniestrze. Taki ciągle jątrzący wrzód, którego celem jest nie stabilizacja, ale utrzymywania ciągłego zagrożenia i niepokoju. Takim stanem osłabiającym Ukrainę zawsze będzie zainteresowana Rosja Putina. Dla którego osobiście samo istnienie niezależnego ukraińskiego państwa jest personalną obelgą i niewybaczalną zbrodnią przeciw mocarstwowości Wielkiej Rosji.

Teoretycznie najkorzystniejsze dla Ukrainy byłoby przekazanie skrajnie wschodniej części Ługańszczyny bezpośrednio Rosji, co można technicznie ułatwić przez odpowiednie ustanowienie linii frontu na granicy ługańskiego obwodu.
Ale tu jest kilka problemów - tylko południowa część tego obwodu jest zajęta przez separatystów (może w północnej nie bardzo chcą do Rosji?)

Pomarańczowym kolorem tereny kontrolowane częściowo przez separatystów

No i ważniejsza - Putinowi nie chodzi o "wyzwolenie" Rosjan spod "ukraińskiego faszyzmu", a żeby Ukrainie jak najmocniej zaszkodzić! W publicznych oświadczeniach wielokrotnie pogardliwie wyrażał się o samej idei ukraińskiej państwowości (czytaj niezależności od Rosji), a także wykluczał odrębność narodu ukraińskiego od rosyjskiego: "My jesteśmy jednym narodem" - wielokrotnie powtarzał. "Sowieckim narodem" - nie domówiwszy zapewne. Tak człowiek w XX wieku mentalnie stanął i wyrwać go z niego nie sposób. Jak i Lenina z mauzoleum. Taka siła przyzwyczajenia!

Wypowiedź z 3.09.2013 (z błędem / fałszem historycznym zresztą ;):


Jednak chytrze dopomaga Rosja separatystom - podsyła im sprzęt pancerny (w tym czołgi i transportery opancerzone), zdobyty (bez boju) w ukraińskich bazach na Krymie i tłumaczy: "To nie sprzęt rosyjskiej armii, u nas takiego dawno nie ma!" A jak trafiły z Krymu do Ługańska (500 km, przez morze i granicę państwową), to już nie wyjaśnia.
Podobnie jak nie wyjaśnia obecności już setek, a może tysięcy rosyjskich wyszkolonych żołnierzy w szeregach separatystów oraz ponad setki (lub już dwóch setek) obywateli Rosji zabitych w walkach w Ukrainie.
Nic to - część na pewno wróci żywa i sprawna do Rosji i nabyte u sąsiadów doświadczenia w zabijaniu zastosuje w swojej ojczyźnie.
Będzie ciekawie w państwie podpułkownika.
Już niedługo!

Ciekawe materiały:
http://www.ostro.org/general/politics/articles/446664/
http://glavred.info/politika/na-donbasse-330-ubityh-boevikov-gotovyat-k-otpravke-v-rossiyu-sredi-kazakov-panika-tymchuk-282330.html
glavred.info/politika/nikolay-malomuzh-putinu-ne-vygodno-vstupat-v-pryamuyu-voennuyu-konfrontaciyu-s-ukrainoy-282288.html
http://glavred.info/politika/kombat-donbassa-obvinil-v-gibeli-49-voennyh-rukovodstvo-armii-opublikovany-foto-s-mesta-padeniya-samoleta-282350.html

napisz pierwszy komentarz