Najlepszy kumpel Jaruzelskiego (3)

avatar użytkownika godziemba

 

W kilka lat po swoim „zwycięstwie” w 1968 roku, Moczar został odsunięty na boczny tor.
 
Czynnikiem, który doprowadził do zaostrzenia sytuacji politycznej w Polsce była rozpoczęta 5 czerwca 1967 roku wojna arabsko-izraelska. O ile dla wielu Polaków szybkie sukcesy armii izraelskiej były powodem do wyrażania satysfakcji, iż „polscy Żydzi pobili rosyjskich Arabów”, to wybuch wojny pozwolił uzewnętrznić się programowi Moczara i jego „partyzantów”. Przykrywką, która miała skrywać charakter antysemicki było posługiwanie się terminem „syjonizm”. Gomułka niemal codziennie zaczął otrzymywać informacje o różnych „imprezach” odbywających się z okazji zwycięstwa Izraela z udziałem polskich Żydów, w tym wysokich urzędników państwowych i oficerów.
 
        28 czerwca 1967 roku w gmachu MSW odbyło się posiedzenie Kolegium ds. Operacyjnych, poświęcone ocenie sytuacji w Polsce w kontekście wojny na Bliskim Wschodzie. Bez dyskusji przyjęto tezę, że postawa ludności żydowskiej en bloc była wroga polityce partii oraz obca narodowi polskiemu. Minister Moczar postawił syjonistów w jednym rzędzie z „tradycyjnym przeciwnikiem” – zachodnioniemieckimi rzecznikami rewizji granic, Radiem Wolna Europa i prymasem Wyszyńskim. W takiej sytuacji logiczna była propozycja, by w MSW powołać specjalną jednostkę operacyjną „po linii syjonizmu”. Ostatecznie nie zadecydowano się na utworzenie tej struktury, powiększono jedynie kompetencje Departamentu III. Podsumowując dyskusję „Mietek” uznał, iż „konieczne jest gruntowne rozpoznanie niektórych dziedzin w naszej administracji i gospodarce. Trzeba wiedzieć np. kto tkwi w takich dziedzinach jak rezerwy państwowe, atomistyka, PAP (…) oraz naciskać na kierownictwo tych resortów, aby od niepożądanych ludzi uwolniło się. Będziemy przypominać, a jeśli nic nie pomoże -żądać”. Było to jednoznaczne polecenie przygotowania czystki. W wielu instytucjach administracji uaktywnili się sprzymierzeńcy Moczara  w środowisku dziennikarzy, prawników, naukowców, w wojsku następowały zmiany personalne. Z samego tylko wojska usunięto ponad 100 wyższych oficerów, którym wręczono wyciągi z rozkazu personalnego: „Za zajmowanie postawy politycznej niezgodnej ze stanowiskiem rządu (…) oraz linią Partii (…) karzę karą dyscyplinarną usunięcia z wojskowej służby zawodowej”. Istotną rolę odegrał w tej czystce, bliski przyjaciel Moczara, gen. Jaruzelski, który od 1965 roku był szefem Sztabu Generalnego. „Bezsporna jest natomiast – wspominał gen. Pióro – jego aprobata dla dokonywanych czystek, bezpośrednie, aktywne w nich uczestniczenie. W rozmowach z niektórymi <ubolewał> nad niesprawiedliwością kierowanych przeciw nim zarzutów, więcej jednak było w tym obłudy niż żalu”.
 
Wielu działaczy PZPR zaczęło dostrzegać schyłek rządów Gomułki i zaczynało stawiać na „Mietka”. Przestawali bywać w KC, przenosząc się do budynku przy ul. Rakowieckiej. W czasie akademii z okazji utworzenia MO i SB Moczar 7 października 1967 roku wygłosił przemówienie, w którym stwierdził, ze armia izraelska podczas wojny na Bliskim Wschodzie zachowywała się w stosunku do Arabów jak hitlerowcy w stosunku do Polaków i Żydów polskich, czego jednak nie chcieli widzieć zaślepieni syjoniści, a wśród nich i nasi w Polsce. „Mietek” dziwił się, że „zaledwie po dwudziestu kilku latach niesłychanego w dziejach morderstwa, jakie popełnione zostało przez hitlerowców na Żydach, Izrael dał się wciągnąć, jako sojusznik rewizjonistów niemieckich, do walki przeciwko innym narodom”.
 
Doświadczenia roku 1967 wskazywały, iż kolejny rok będzie nie mniej burzliwy. Impulsem, który spowodował lawinową reakcję było zdjęcie ze sceny Teatru Narodowego „Dziadów”, wyreżyserowanych przez Kazimierza Dejmka. Uruchomiony w ten sposób ciąg wydarzeń z każda chwilą narastał. Po rozpędzonym przez „aktyw” wiecu studentów UW z 8 marca 1968 roku, doszło do manifestacji ulicznych, które przeniosły się nawet w pobliże budynku KC. Jakub Karpiński sugerował, że „Ośrodki kierujące poczynaniami milicji (w KW PZPR i w MSW) dążyły do stworzenia sytuacji zagrożenia dla władz najwyższych, czyli – mówiąc po prostu – dla Gomułki”. Opinię tę podzielał Jan Nowak-Jeziorański, który w swoich wspomnieniach odnotował: „ Docierały do nas w tym czasie relacje informatora pracującego w samym środku aparatu bezpieczeństwa. Według jego świadectwa minister spraw wewnętrznych osobiście pouczał komendanta milicji, Tadeusza Pietrzaka, by tłum manifestantów podążających Nowym Światem w kierunku domu partii dopuścić pod sam budynek. Nic nie szkodzi – powiedział Moczar swemu kolektywowi – jeśli <stary> trochę się przestraszy”. Niezależnie od wiarygodności tej relacji Nowaka, zachowanie milicji w marcu 1968 roku pełne było niekonsekwencji. Nie bez znaczenia było również wykorzystywanie haseł antysemickich i wskazywanie na rzekome próby byłych wysokich działaczy partyjnych (Roman Zambrowski) dokonania przewrotu w kraju. MSW powołując się na zebrane w całym kraju informacje wytwarzało obraz wielkiego zagrożenia, dostrzegano „syjonistów” przeciwstawiających się władzy, dopuszczających się aktów przemocy.
 
Mimo początkowej bierności, Gomułka po przemówieniu w Sali Kongresowej 19 marca, zachował swoją pozycję, choć w „Biuletynie Wewnętrznym” MSW nie kryto niezadowolenia z treści przemówienia Gomułki., powołując się na głosy z różnych środowisk – „wystąpienie nie reprezentowało stanowiska szerokich mas partyjnych, które domagają się zdecydowanych posunięć władz w kwestii syjonizmu i jasnego postawienia sprawy niektórych osób zajmujących wysokie stanowiska” . W partii rozpoczęła się jednocześnie swoista licytacja w „antysyjonistycznej” i „antyrewizjonistycznej” nagonce oraz istotne roszady personalne. 8 kwietnia 1968 roku BP KC   odwołało Edwarda Ochaba z funkcji przewodniczącego Rady Państwa. Zastąpił go Marian Spychalski, którego „partyzanci” najmocniej atakowali. Stanowisko nowego ministra obrony narodowej objął przyjaciel „Mietka” – Wojciech Jaruzelski.. Wedle wspomnień Szlachcica : „Na stanowisko ministra obrony narodowej typowano kilku kandydatów, wśród nich generała Wojciecha Jaruzelskiego. I sekretarz nie był… zachwycony jego kandydaturą. Moczar i Korczyński przekonali go i zgodził się. (...) Przy okazji przejmowania obowiązków ujawnił się spór kompetencyjny. Otóż Spychalski jako przewodniczący Rafy Państwa chciał pozostać zwierzchnikiem Sił Zbrojnych (…). Nie trzeba wyjaśniać, że w ten sposób Jaruzelski miałby dodatkowego zwierzchnika, którego zresztą nigdy nie cenił. Bezpośrednio nie oponował, lecz pożalił się Moczarowi i Korczyńskiemu. Poprosił ich o interwencję i pomoc. Znowu udało im się przekonać Kliszkę, a następnie Gomułkę”.
 
Gdy trwała rozgrywka polityczna, Moczar trzymał się w cieniu. Jednak w kwietniu udzielił Januszowi Roszkowskiemu z Polskiej Agencji Prasowej wywiadu, który ukazał się w przedświątecznej prasie – 13 kwietnia 1968 roku. Moczar chwaląc wysiłek polskiego żołnierza w 1939 roku, jego udział w zdobywaniu Berlina w 1945 roku oraz stworzenie przez PPR „jedynie słusznego programu”, zaznaczał, iż nie sposób „pominąć jeszcze jednego problemu, o którym do niedawna milczało się. Mam na myśli fakt przyjścia do nas razem z bohaterskimi żołnierzami pewnych polityków przybranych w płaszcze oficerskie, którzy później uważali, iż z tego tytułu tylko im: Zambrowskim, Radkiewiczom, Bermanom przysługuje prawo do przywództwa, monopol na określenie co jest słuszne dla narodu polskiego. Fakt ten był wówczas wyrazem niewiary w nas”. Wymieni politycy mieli odrzucić – zdaniem „Mietka” - głoszone przez PPR hasło szerokiego frontu narodowego, a potem „prześladowali rzeczników frontu narodowego, sprawie ich nadając kryptonim <bagno>. Dla nich patrioci byli bagnem”. Odmawiając im monopolu na władze w Polsce, dowartościowywał siebie i wszystkich partyzantów z AL. W wywiadzie pobrzmiewał również pierwiastek rezerwy wobec Związku Sowieckiego. Nic więc dziwnego, iż Gomułka zareagował bardzo gwałtownie i w niewybrednych słowach skrytykował Moczara za ten wywiad. W maju na posiedzeniu Zarządu Głównego ZBoWiD „Mietek” otwarcie mówił o „haniebnym flircie Izraela z RFN, a tym samym Niemcami, którzy przed 25 laty posyłali żydów do komór gazowych”.
 
Gomułka odzyskał jednak kontrolę nad partią i w maju na naradzie I sekretarzy wojewódzkich wyraźnie nazywał wykorzystywanie haseł nacjonalistycznych narzędziem, na „którym się daleko nie zajedzie”. Zapowiadał więc zdecydowaną zmianę priorytetów w akcji propagandowej. Moczar przegrał tę rozgrywkę. 5 lipca 1968 roku na posiedzeniu BP zapadła decyzja, aby na najbliższym plenum KC PZPR przedstawić wniosek o wyborze Moczara na zastępcę członka Biura i sekretarza KC, zwalniając go jednocześnie ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych. Nowym szefem MSW miał zostać Kazimierz Świtała, nie związany z grupą „Mietka”. Przy okazji Gomułka ujawnił swe podejrzenia co do skrytych działań MSW: „to jest resort, z którym możemy mieć kłopoty. W marcu rozwiązaliśmy pewne rzeczy, ale nie do końca. Pracownicy MSW pewne rzeczy robili na własną odpowiedzialność (…). Resort ten jest bardzo ważny i byłoby źle, gdyby szedł innym torem, ponad partią czy obok partii”. Równocześnie negował istnienie grupy „partyzantów” i stwierdził, że „Tow. Moczar jest człowiekiem zdyscyplinowanym i będzie robił to, co mu się poleci. Jako przewodniczący ZBoWiD-u miał on wystąpienie niezgodne z linią partii, niesłuszne, ja z nim na ten temat rozmawiałem”. Zgodnie z tym propozycjami, XII Plenum KC (8-9 lipca 1968 roku) zaakceptowało te propozycje. Ten formalny awans był faktycznie typowym kopniakiem w górę - neutralizacją Moczara, który z samodzielnego szefa potężnego resortu stawał się jednym z kilku wyższych biurokratów partyjnych, pozostających jednak pod bezpośrednią kontrolą Gomułki. Zdecydowanie spadły jego szanse oddziaływania na rozwój wypadków w Polsce.
 
Do dalszego umocnienia władzy Gomułki doszło po agresji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Moczar ostro przeciwstawiał się wszelkim hasłom o potrzebie demokratyzacji stosunków w państwa realnego socjalizmu. Rozwój sytuacji wewnętrznej w Czechosłowacji określał jako „podkładanie dynamitu pod nasz wspólny dom”. A sam fakt interwencji był - jego zdaniem – wynikiem czujności i odpowiedzialności ZSRS i jego sojuszników za dobro i trwałość obozu. Na V zjeździe PZPR w listopadzie 1968 roku Moczar nie został pełnoprawnym członkiem BP, nie udało mu się również przeforsować gruntownych zmian w KC, co wielu obserwatorów uznało, że jego czas powoli mija.
 
Podczas wizyty Moczara, jako przedstawiciela PZPR, na zjeździe Komunistycznej Partii Danii w lutym 1969 roku , polski wywiad miał uzyskać informację o planowanym zamachu na „Mietka”. Mimo, iż zamach nie doszedł do skutku, to miały miejsce dość gwałtowne demonstracje skierowane przeciwko skompromitowanemu w opinii zachodnioeuropejskiej byłemu szefowi MSW, odpowiedzialnemu za rozpędzenie protestów studentów. Delegat KC, który wywołał tak zdecydowane protesty, szkodził wizerunkowi partii, co niewątpliwie osłabiało jego pozycję w kierownictwie PZPR. 
 
W trakcie tragicznych wydarzeń na Wybrzeżu w 1970 roku, Moczar nie zdecydował się na najmniejsze słowo sprzeciwu wobec decyzji Gomułki o użyciu broni przeciwko stoczniowcom. Stanisław Trepczyński tak oceniał rolę Moczara w tym okresie: „Postawa Moczara była bardzo ciekawa. (…) Z jednej strony deklarował więc, że jeśli władza jest zagrożona, jeśli socjalizm jest zagrożony (…) to on oczywiście będzie wykonywał swoje obowiązki. Z drugiej strony natomiast sugerował, ze tu trzeba używać innych środków np. politycznych. Widać było, że on także zdaje sobie sprawę z tego, że tu toczy się walka o zmianę kierownictwa”. „Mietek” w grudniu 1970 roku nie miał już takich wpływów w partii jak w 1968 roku, tym bardziej, że Moskwa stanowczo wykluczała jakiekolwiek poparcie dla niego. Na posiedzeniu BP 19 grudnia, gdy okazało się, że Gomułka jest chory, w obliczu zaangażowania większości wojska i milicji na Wybrzeżu i obawy przed wybuchem strajków robotniczych w Warszawie, Moczar zadeklarował, iż „nie można długo działać samymi środkami wojska i milicji. Argumenty polityczne są opóźnione. Trzeba koniecznie uspokoić sytuację, aby móc rozpocząć rozmowę z klasą robotniczą”.
 
W trakcie gorączkowych rozmów, poparł odwołanie Gomułki i zaakceptował „wybór” Gierka na nowego I sekretarza, co też nastąpiło w trakcie VII Plenum KC 20 grudnia 1970 roku. Niejako w nagrodę został „pełnym” członkiem BP, zachowując stanowisko sekretarza KC. Na naradzie wojskowego aktywu PZPR Moczar wskazywał, że „Wiesław musiał odejść (…). Odejście tow. Wiesława musiało więc nastąpić. Późno to nastąpiło, ale tak się niestety stać musiało”.  
 
Jego udział w pogrudniowym kierownictwie miał nietrwały charakter. Wedle relacji Kostikowa, Gierek „zwyczajnie i po ludzku nienawidzi i boi się” Moczara. Gierek zauważył, że Moczar nie chciał jeździć z nim do protestujących robotników w Gdańsku lub Łodzi. „I nie dlatego, żeby się bał. On po prostu nie chce się angażować. Czeka na nasze potknięcia. A on ma siłę, wielką siłę, której chyba nie doceniamy”. Proces marginalizacji ”Mietka” zakończył się w czerwcu 1971 roku odwołaniem go z funkcji sekretarza KC i powołaniem go na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Równocześnie ujawniono aferę kryminalną, zwaną pod kryptonimem „Zalew” (handel złotem), w wyniku której aresztowano podsekretarza stanu w MSW gen. Matejewskiego oraz innych wysokich oficerów MSW. Na VI Zjeździe PZPR w grudniu 1971 roku Moczar nie został wybrany do BP. Po utracie w maju 1972 roku stanowisko prezesa ZBoWiD, na wiele lat został usunięty w cień. Jego wielki przyjaciel Wojciech Jaruzelski odwrócił się od niego, traktując go jak zużytą kartę.
 
Dopiero na początku września 1980 roku, w obliczu upadku Gierka, uaktywnił się bezpardonowo krytykując byłego I sekretarza KC oraz wspierając Stanisława Kanię. W efekcie w grudniu 1980 roku został ponownie członkiem BP, odgrywając rolę „jedynego sprawiedliwego”. W listopadzie 1980 został ponownie prezesem ZBoWiD. Wszystko wskazywało, iż ponownie wrócił do gry. Tym więc większym zaskoczeniem były dla niego wyniki głosowania do KC, przeprowadzone na IX Zjeździe PZPR w lipcu 1981. Na oddane 1909 głosy otrzymał jedynie 764, podczas gdy Jaruzelski – 1615, a Kania – 1315. To była druzgocząca klęska. Winą za to obarczył Jaruzelskiego, więc zaczął go ostro krytykować jako premiera, zarzucając mu nieporadność, słabość analizy sytuacji. Jak wspominał Namiotkiewicz – „Moczar wręcz obnosił się ze swoją krytyką, nie przyjmując żadnych ostrzeżeń dotyczących tej kwestii”. Choć poparł wprowadzenie stanu wojennego, jednak jego rządy w NIK dobiegały końca. Ostatecznie w marcu 1983 roku złożył rezygnacji ze stanowiska prezesa NIK, a 30 marca 1983 roku przestał pełnić funkcję prezesa ZBoWiD.
 
Pozostając osobą prywatną, szybko podupadł na zdrowiu. Zmarł 1 listopada 1986 roku. Po uroczystościach na cmentarzu Komunalnym na Powązkach, trumnę przewieziono, zgodnie z wolą zmarłego, do Rąblowa „w miejsce, gdzie leżą moi żołnierze” polegli podczas potyczki z Niemcami w maju 1944 roku. W pogrzebie wziął udział także b. najlepszy kumpel Moczara, ówczesny I sekretarz KC PZPR oraz przewodniczący Rady Państwa Wojciech Jaruzelski.
 
Wybrana literatura:
 
K. Lesiakowski – Mieczysław Moczar, Warszawa 1998
P. Gontarczyk - Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941-1944, Warszawa 2003
Tajne oblicze GL-AL. i PPR. Dokumenty, Warszawa 1997
R. Terlecki – Miecz i tarcza komunizmu. Historia aparatu bezpieczeństwa w Polsce 1044-1990, Kraków 2007
F. Szlachcic – Gorzki smak władzy. Wspomnienia, Warszawa 1990
D. Stola – Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967-1968, Warszawa 2000,
T. Pióro - Armia ze skazą. W Wojsku Polskim 1945-1968 (wspomnienia i refleksje), Warszawa 1994
J. Eisler – Polski rok 1968, Warszawa 2006
J. Karpiński – Wykres gorączki. Polska pod rządami komunistycznymi, Lublin 2001
J. Eisler, S. Trepczyński - Grudzień’70 wewnątrz „Białego Domu”, Warszawa 1991
Tajne dokumenty Biura Politycznego. Grudzień 1970, Londyn 1991
P. Kostikow., B. Roliński – Widziane z Kremla: Moskwa-Warszawa: Gra o Polskę, Warszawa 1992
L. Kowalski – Generał ze skazą Warszawa 2002
A. Paczkowski – Pól wieku dziejów Polski, Warszawa 2005
 

napisz pierwszy komentarz