O Kresowiakach, Ukrainie i naiwnym myśleniu.

avatar użytkownika UPARTY

 

Dość powszechnym przekonaniem w wielu naszych środowiskach jest przekonanie o tym, że państwa zachodnie, a zwłaszcza Anglosasi są sojusznikami niewiarygodnymi, że zdradzają swoich sprzymierzeńców itd.
Jako przykład pokazywana jest Polska i jej sojusz z Anglią i Francją zawarty przeciwko III Rzeszy i pozorna jego nieskuteczność.
Tyle tylko, że gdy 3 i 4 września 1939 roku nasi sojusznicy wypowiedzieli wojnę Hitlerowi to skończyli ja 8 września 1945 roku i doprowadzili do bezwarunkowej kapitulacji naszego przeciwnika. Tyle fakty.

A teraz oczekiwania.
Zawód postawą naszych ówczesnych aliantów bierze się z tego, że nie uchronili nas przed Niemcami, że nie włączyli się do naszej wojny jako nasi żołnierze.
Zawód ten wynika z tego, że zwłaszcza Anglosasi to ludzie wychowani w kulturze biblijnej i nawet ci którzy są obecnie ateistami, to jednak dzięki tradycji dalej jeszcze myślą kategoriami objawionymi .

Ja zaś przypominam przypowieść o pannach roztropnych i nie roztropnych, przypowieść, która w kulturze anglosaskiej jest przetrawiona na wszystkie strony.
Słusznym moralnie była odmowa podzielenia się oliwą z tymi, które jej nie mieli z powodu ryzyka, że zabraknie i tym, które ją miały. Zwracam uwagę na to, że moralnym uzasadnieniem odmowy wsparcia jest ryzyko, że może czegoś zabraknąć a nie pewność, że zabraknie. Wspólnota nie musi chronić nikogo od skutków jego osobistej nieroztropności! Tyle Ewangelia. Oczywiście, nie każdy musi być wierzący i wtedy może uważać inaczej.

Natomiast gdy Anglosasi zagrozili w 1939 roku Niemcom, że jeśli wypowiedzą wojnę Polsce to będą w stanie wojny i z Francuzami i Anglikami ze wszystkimi tego konsekwencjami i w związku z tym niech dwa razy przemyślą swoje plany, to okazało się, że te groźby były jak najbardziej realne. Niemcy nie uwierzyli i stracili 1/3 państwa.

Mimo, że zarówno w Anglii jak i w USA były bardzo silne środowiska dążące do sojuszu z Hitlerem to jednak zobowiązania zostały dotrzymane.
Co więcej Polska, jako podmiot prawa międzynarodowego, po wojnie ocalała, w przeciwieństwie do Łotwy, Litwy i Estonii nie zostaliśmy włączeni do ZSRR.
Tak więc te gwarancje zadziałały dokładnie tak, jak były rozumiane przez gwaranta.

Co do kwestii Ukraińskiej.
Znaczna część Ukraińców to „Ludzie Radzieccy”. Oni nie są, ani Rosjanami, ani Ukraińcami, ani nikim innym, oni są ludźmi imperium. Nie ma więc się co dziwić, że popierają istnienie jednego organizmu państwowego na terenach byłego ZSRR. Nie ma też żadnego zewnętrznego wyróżnika pozwalającego łatwo odróżnić „ludzi imperium” od Ukraińców. Dopiera jako się jasno określą, wtedy będzie to widać. Dopiero wtedy będzie można stworzyć armię ukraińską, ukraińską administrację, ukraińskie społeczeństwo.

To co dzieje się obecnie, to początek tego procesu. Nie wiadomo też jak ten proces będzie przebiegać i czym się skończy. Nie dziwmy się więc, że sprawy idą tak wolno, że proces tworzenia odrębnych struktur państwowych przebiega tak wolno, że tylu ludzi przechodzi na stronę Rosjan. Ci ludzie nikogo nie zdradzają, ci ludzie są wierni swojej imperialnej tożsamości! Oni po prostu idą do swoich. Oni postrzegali Ukrainę jako region imperium a nie jako odrębny byt i tak rozumianej Ukrainie są wierni.

Jak na razie rząd Ukrainy prowadzi spór z Rosjanami bardzo sprytnie i stanowczo. Z jednej strony przewleka rozwiązania siłowe a z drugiej integruje obóz ludzi zainteresowanych Wolną Ukrainą. Już pierwsze spontaniczne wystąpienia przeciwko integracji z Rosją miały miejsce. Oczywiście jest ich jeszcze za mało ale dopiero gdy staną się powszechne, co nie jest wcale pewne, będzie można użyć wojska przeciwko ludziom imperium.

W tym czasie dokonuje się powolne ale jednak faktyczne przeorientowanie się społeczeństw zachodnich na kurs antyrosyjski . Nie wiadomo oczywiście, czy ono nastąpi, a jak nastąpi, to kiedy. Wcześniejsza wojna z Rosją mogłaby opóźnić albo wręcz zahamować ten proces.

Tyle Kresowiakom.

 

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz