Scenariusze powyborcze

avatar użytkownika Unicorn

W przyszłym roku rozpoczyna się maraton wyborczy i wypadałoby trochę pofuturologować ;-) Na poziomie samorządowym widzę miałkość, ciemność i masę zgniłych koalicji. Na pewno pozostaną "bezpartyjne" złogi peowskie i resztkówki ludowo-eseldowskie. Ale podejrzewam, że ludowcy zanikną na rzecz odradzającej się lewicy. Wielu z PO i PSL będzie chciało za to wniknąć do PiS czy SLD i zapewne pewnej części się to uda. Wiadomo, masy partyjne są elementem różnorodnym.

Można zaobserwować przestawianie się tych, którzy nie mają szans powrotnych na scenariusz bezpartyjny czyli mamienie wyborców przekonywaniem, że jeno oni są ostatnimi sprawiedliwymi ratującymi miasto czy gminę. O tym, że byli w PO już zdążyli zapomnieć. Owszem, nieśmiało przyznają, że partyjni mają większą siłę przebicia na górze ale przecież "bezpartyjni" są lepsi jeśli tylko damy im stołek (na razie kiepsko wariant idzie i wątpię żeby coś się zmieniło). "Bezpartyjni" zostaną odrzuceni.

Przy rosnącym trendzie, nazwijmy go umownie, "na PiS", można podejrzewać, że wynik wyborów samorządowych będzie miał wpływ na parlamentarne chociaż patrząc obiektywnie...nie powinien mieć (a jednak będzie miał). Spore zamieszanie nastąpi na poziomie lokalnym przy wyborach radnych, tu może być zabawnie (inne reguły). Powiecie, nic się nie zmieni. Stare układy i sitwy pozostaną (czasy się zmieniają a pan nadal w komisjach...) Niby tak ale zmiana mentalnościowa nastąpiła. Urzędnicy, nauczyciele, cały ten szary ludek z zapałem głosujący na PO i podtrzymujący zmurszały reżim Tuska wiedzą już, że PiS wbrew gadkom-szmatkom nie zrobi im krzywdy (w końcu administracja musi być, czyż nie?) i to paradoksalnie łączy socjalistyczny PiS z narodowym sztafażem z...SLD.

Zanim mnie powleczecie przed pluton egzekucyjny albo zaczniecie odprawiać rytuał wypędzenia z szeregów prawowiernych, "naszych", prawicowców, pozwólcie, że przedstawię pewną ciekawostkę, mianowicie zerknijcie na strony SLD i poczytajcie ichnią ulotkę. Taki krótki zarys nowego programu. Zauważycie, że jest całkiem umiarkowana ;) i w zasadzie skrojona pod koalicję z...PiS.

Zahitchockowałem. Możemy dalej rozważać rozmaite warianty. Wcześniej sądziłem wbrew sondażom, że PSL jest niedoszacowane i te 10% ugra. Teraz wiem, że nie ugra i prawdopodobnie w ogóle nie wejdzie do sejmu. Rucha Palikota również nie wejdzie, także...wbrew sondażom, które pompują trupa. Będą trzy partie PiS, SLD i PO. Właśnie w tej kolejności. 

Dodacie zaraz, że Miller non stop wali w J. Kaczyńskiego i zarzeka się, że nigdy, przenigdy, walka na całego i "muszą odejść." Trzeba odróżnić retorykę od faktów. Fakty są takie, że SLD może zawrzeć sojusz blokujący z PO ale...skończy jako przystawka i Miller ma tego świadomość. 

Uprzedzając pytanie - wyborcy przełkną wszystko.

Jakie jeszcze warianty planujecie?

Etykietowanie:

9 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Unicorn

z moich obserwacji i prowadzonej analizy wydarzeń , Twoje prognozy NIESTETY MOGA SIĘ SPRAWDZIĆ. Co więcej, widzi to Czerska, strasznie zaniepokojona, że Miller popsuł im powtórkę z Kwasniewskim, czyli "LiD".  Nie będzie LiD, nie będzie nowego POPiS w wykonaniu uciekinierów z PO i PiS.

Jeżeli młodzi nie wygenerują jakiegoś akceptowalnego dla nich Ruchu przed wyborami, a na to się nie zanosi, bo młodzi sa anty systemowi i nie pójdą ani za POPiS Wiplera, ani za Ruchem Narodowym Zawiszy, to taki układ w sejmie , bez okreslania na dzisiaj procentowego udziału, jest całkiem realny. PiS, PO, SLD.

  • Lewica biadoli jak PiS

    To zdumiewające, jak łatwo odlot udziela się nawet ludziom
    rozsądnym. W pomstowaniu na rzekomą stronniczość mediów specjalizowała
    się dotąd...

    Wojciech Maziarski




  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Unicorn

    2. Uprzedzając zarzut - nie

    Uprzedzając zarzut - nie jestem za takim scenariuszem. Ale zadanie sobie pytania, ile mogą wytrzymać partie bez władzy (czyli stanowisk, stanowisk, stanowisk i...kasy, zmian w prawie) i odpowiedź na nie spowoduje kolejne scenariusze ;-)
    Mogłaby być też cicha koalicja, koalicja SLD z PO albo...O np. taki scenariusz: PiS- 30%, SLD -20%, PO- 16%.

    :::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

    avatar użytkownika Maryla

    3. Unicorn

    pozostaje się modlić (bo tylko cud tu może zadziałać) żeby PiS zdobył 51%.
    Inaczej.... poczytaj program SLD, który przedstawia Miller, odrzucając ideologie lewacką.

    http://www.polskatimes.pl/artykul/996343,20lecie-zwyciestwa-wyborczego-s...

    Najnowszy sondaż Homo Homini
    Gdyby wybory parlamentarne odbywały się 18 września na Prawo i
    Sprawiedliwość zagłosowałoby 32 proc. Polaków, a na Platformę
    Obywatelską – 22 proc.. Trzecie miejsce przypadło SLD – z
    również już ustalonym jako trend wynikiem 13 proc. Na czwartej pozycji
    znalazł się Ruch Palikota, który otrzymał wynik 6-proc. I wreszcie na
    piątym miejscu znalazło się PSL z 5-proc. poparciem.  Aż 17 proc.
    ankietowanych nie wskazało żadnej partii.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Unicorn

    4. Jednym z punktów jest

    Jednym z punktów jest reindustrializacja.

    :::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

    avatar użytkownika Maryla

    5. marzenia Czerskiej i okolic plus rządowy CBOS

    CBOS: Gowin Sejmie, PiS traci więcej niż PO.Na 7 proc. głosów mogłaby liczyć partia Jarosława Gowina wyborach do parlamentu -wynika z najnowszego sondażu CBOS. Gdyby Gowin ze swoją partią wystartował w wyborach, najlepszy wynik uzyskałoby PO (24 proc.), które wyprzedziłoby PiS (20 proc.)
    Na wejściu partii Gowina do Sejmu więcej straciłby PiS (7 punktów procentowych poparcia mniej niż w sytuacji, w której partia Jarosława
    Gowina nie startuje w wyborach) niż PO (3 punkty procentowe mniej)
    Gdyby były minister sprawiedliwości i były poseł PO Jarosław Gowin założył nową partię, to oddałoby na nią głos 7 proc. ankietowanych - wynika z sondażu CBOS. PO uzyskałaby wówczas 24 proc. poparcia, a PiS - 20 proc.
    5-procentowy próg wyborczy przekroczyłyby także: SLD (8 proc.), PSL (5 proc.) i Ruch Palikota (5 proc.). 24 proc. badanych, pytanych na kogo zagłosowaliby w takiej sytuacji, odparło: "Trudno powiedzieć".

    Poniżej progu wyborczego znalazłyby się: Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego (2 proc.), PJN (1 proc.), Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry (1 proc.). Zerowy odsetek ankietowanych zadeklarował poparcie dla Prawicy Rzeczypospolitej. Na inną partię oddałoby swój głos 3 proc. badanych.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14641729,CBOS__Partia_Go...
    KOMENTY

    erjar

    To najlepsza wiadomość ostatnich dni. Nie wynik Platformy, ale Gowina. Pokazuje, że nieoszołomiona prawica jest jednak w Polsce możliwa. Nie będę na nich głosował, ale życzę im jak najlepiej.

    fakiba

    Pozwolić pisiorom mówić a nawet moherom zapala się czerwona lampka a nawet potężna lampa

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    6. Głos Rosji- dam całe, bo o róznych partiach dobra wróżba dla SLD

    Wierzę w życie pozatuskowe

    Wrzesień jest w Polsce
    miesiącem największego niezadowolenia społecznego. Człowiek dowiaduje
    się o ciąży córki po powrocie z Egiptu, podejrzewa żonę o zdradę i
    liczy, ile go te wakacje kosztowały. Potem uświadamia sobie, że na twarz
    szefa będzie patrzył do następnych wakacji. I jeszcze ten prawie nowy,
    bo 16-letni mercedes sąsiada, którym był w Chorwacji. Nie lubimy
    wrześniów. Zresztą szefa i sąsiadów też nie!

    Pewnie
    z tej wrześniowej frustracji wynikają dwie sprawy. Referendum w sprawie
    odwołania prezydent Warszawy – Hanny Gronkiewicz-Waltz odbędzie się w
    październiku, gdy emocje nieco opadną. I pewnie by „wstrzelić” się w
    negatywne emocje, związkowcy nawiedzili Warszawę.

    Całe
    wakacje spędziłem daleko za granicą. Starałem się nie korzystać z
    Internetu i prawie zapomniałem jak obsługuje się komórkę. Po powrocie do
    Polski byłem jednak z rzeczywistością na bieżąco. Na prawicy ziobryści
    walczą z PiS-em; zaskoczenia nie ma. Na lewicy Janusz Palikot walczy z
    Sojuszem Lewicy Demokratycznej (SLD), po raz kolejny zapowiadając, że
    zaraz się zmieni na lepsze; i to mnie nie zaskoczyło. Premier sugeruje
    kolejną rekonstrukcję rządu; standard.

    Co mnie
    zaskoczyło? Nie ciąża córki, bo takiej nie mam. I nie mercedes sąsiada
    (bo kupił forda). Zaskoczył mnie konflikt syryjski. Prezydent RP
    zdecydował się skończyć z niemądrą i szkodliwa praktyką „eksportu”
    polskich żołnierzy na amerykańskie wojny. Wojnę chciał rozpętać laureat
    Pokojowej Nagrody Nobla, prezydent USA – Barack Obama.

    Odetchnąłem
    dopiero, gdy premier Donald Tusk w Katowicach powiedział, że „Polska
    będzie dalej stawiać na węgiel”. Jako, że słyszałem to już i o gazie
    łupkowym i energii atomowej – odetchnąłem z najprawdziwszą ulgą: nie
    warto już zwracać szczególnej uwagi na to co mówi premier.

    Wychodząc
    z takiego założenia zacząłem wczytywać się w dyskusje na temat rządu
    Donalda Tuska. Serfując po kilkudziesięciu forach dyskusyjnych zwróciłem
    uwagę na jeden trend wśród forumowiczów. Nawet ci życzliwi Platformie
    Obywatelskiej (PO), kierując się myślami o przebudowie rządu, piszą
    wyłącznie o jego wizerunku, a nie programie. Trwa więc dyskusja o tym,
    co wizerunkowo dałoby zdymisjonowanie ministra transportu, a nie o tym,
    co obecny lub przyszły minister powinien zrobić. Dotyczy to zresztą
    wszystkich słabych ministrów, czyli większości gabinetu.

    To
    z kolei prowadzi dość smutnej konkluzji – rząd się wypalił i nie ma
    nam, Polakom, nic do zaoferowania. Kilka tygodni temu w Juracie (kurort
    nad Morzem Bałtyckim) odbyła się tajna narada polityków PO nt.
    możliwości znalezienia dla czołowych polityków Platformy miejsc w
    strukturach międzynarodowych. Dowodzi to, że rząd też ma świadomość, że
    czas na ewakuację. To akurat pozytywna wiadomość.

    Po
    naradzie w Juracie z tym samym postulatem – szybkiej ewakuacji rządu, do
    Warszawy przyjechało 120 tys. związkowców. Mówili o tym, o czym premier
    sam wie: rząd się wypalił.

    Pytanie tylko co dalej?
    Czyli: czy istnieje normalne życie pozatuskowe? Od razu dodam, że życia
    PiS-owskiego nie uważam za normalne. Co więc z tym życiem po Tusku?
    Wierzę, że jest możliwe. I widzę nawet przesłanki do normalności.


    jaskółką normalności jest dla mnie były Prezydent RP – Aleksander
    Kwaśniewski, a w zasadzie jego brak w polityce. Przez wakacje zapomniał o
    konieczności manifestowania swojej lewicowości. Powiesił slogany na
    wieszaku willi na Mazurach i przestał rozbijać lewicę.

    Leszek
    Miller jeździł po Polsce z konkretnymi propozycjami gospodarczymi i
    politycznymi. Palikotowcy kompletowali wyprawki do szkół dla dzieci: w
    piórnikach fifki zamiast flamastrów, kondomy zamiast gumek i
    świerszczyki zamiast elementarzy. Dobrze to wróży Sojuszowi.

    Przyszły
    rząd będzie zapewne pierwszym rządem koalicyjnym w pełni tego słowa
    znaczeniu. Koalicja jaka powstanie będzie mieć wspólny mianownik –
    wszyscy przeciw PiS. Nie warto teraz snuć scenariuszy, kto ją będzie
    tworzył. Trochę na to za wcześnie. Kto więc będzie rządził Polską po
    następnych wyborach do Sejmu? Były Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego
    (PSL) – Waldemar Pawlak odpowiedziałby „nasz koalicjant”. Ale na czele
    tej partii stoi obecnie Janusz Piechociński. Ludowcy twierdza, że odkąd
    uwierzył, że z dnia na dzień stał się mężem stanu, stanowi zagrożenie
    nie tylko dla formacji, ale i samego siebie. Można więc mieć nadzieję,
    że po zmianie lidera i tej partii nie zabraknie w nowym anty PiS-owskim
    rządzie. Tym bardziej, że Piechociński o wypaleniu się rządu nie mówi.

    Cyprian Darczewski, polski publicysta, Warszawa


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    7. Nowa Debata.

    Nowa Debata.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    8. przymiarki koalicyjne

    http://wpolityce.pl/artykuly/63094-czy-jesli-pis-nie-zdobedzie-bezwzgled...

    Warto zastanowić się, jakie są możliwości konfiguracji koalicyjnych po wyborach 2015 r. oraz temu, jakie są wady i zalety poszczególnych rozwiązań.

    Wariant I:

    PiS + PSL

    Polskie Stronnictwo Ludowe przez ogromną część okresu wolnej Polski i na pewno działacze tej partii nie byliby zmartwieni, gdyby zaproponowano im to po raz kolejny. Prawo i Sprawiedliwość zarzuca często politykom PSL-u, że nie są twardym koalicjantem Platformy. Gdyby tym dwom partiom przyszło rządzić wspólnie, to raczej zarzut o zbyt miękką postawę wobec większego koalicjanta by już ze strony partii Jarosława Kaczyńskiego nie padał. Politycy PiS niekiedy dają do zrozumienia, że PSL-owi „już wystarczy” tego ciągłego zasiadania w rządzie. Dlatego choć taka koalicja byłaby zapewne do przyjęcia dla obu tych formacji, to PiS nie powinien się ograniczać tylko do rozmów z Polskim Stronnictwem Ludowym.

    Wariant II:

    PiS + SLD

    Konfiguracja na pierwszy rzut oka egzotyczna, ale trzeba sobie jasno powiedzieć: ideały w zakresie kwestii socjalnych te dwie partie mają zbliżone. Leszek Miller ciągle powtarza, że Sojusz Lewicy Demokratycznej wejdzie w koalicję tylko wtedy, gdy będzie mógł realizować swój program. Jeśli jest to dla niego rzeczywiście kryterium rozstrzygające, to nie powinien się wahać, a i Jarosław Kaczyński na stworzenie takiej szerokiej koalicji mógłby przystać. Musiałoby zostać spełnionych kilka warunków. Po pierwsze, prezes PiS musiałby powtórzyć to, co zrobił w kampanii prezydenckiej w 2010 r.: wyraźnie powiedzieć, że traktuje SLD jak lewicę, a nie jak postkomunę. Ktoś mógłby pomyśleć, że taka postawa zrazi część elektoratu PiS. Być może jednak warto zaryzykować. Niosłoby to też dodatkową korzyść, z punktu widzenia PiS: wepchnąłby on w ostrą retorykę Ruch Narodowy. Poza tym nie ukrywajmy: żelazny elektorat i tak zagłosuje na PiS. Po drugie, Leszek Miller musiałby przestać odwoływać się do kwestii śmierci Barbary Blidy, co często robi. Wydaje się, że prezes SLD na dzień dzisiejszy bardziej by się skłaniał ku koalicji z PO (lub tym, co pozostanie po wyborach z PO), ale nie może nie dostrzegać bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie kwestii związków zawodowych. O ile PiS współpracuje z Solidarnością, o tyle SLD wspiera (z wzajemnością) OPZZ. Nie jest wykluczone, że związkowcy wybiją Sojuszowi z głowy koalicję z partią, przeciwko której działaniom tak konsekwentnie protestowali. Dlatego absolutnie takiej koalicji nie można wykluczyć.

    Wariant III:

    PiS + SP

    Jeśli Solidarna Polska wejdzie do Sejmu, to stanie się niejako naturalnym koalicjantem PiS. Nie jest jednak pewne, czy Jarosław Kaczyński w ogóle chciałby podejmować z byłymi działaczami swojej partii jakąkolwiek rozmowę. Niewykluczone, że prezes PiS przy formowaniu rządu w ogóle pominąłby SP, natomiast gdyby partia Ziobry zagłosuje przeciwko wotum zaufania dla nowego gabinetu mógłby powiedzieć: „Patrzcie, oni nie chcą zmiany po złych rządach Platformy” licząc, że zdyskredytuje ich w oczach wyborców zmęczonych Tuskiem i jego ekipą. I miałby dużo racji.

    Wariant IV:

    PiS + KNP

    Janusz Korwin-Mikke niedawno napisał na łamach jednego z tygodników, że mógłby stworzyć koalicję z PiS, gdyby zostały zrealizowane postulaty z jego programu. W innych wypowiedziach prezes Kongresu Nowej Prawicy utrzymuje:

    Oni tak bardzo chcą władzy, że my do nich przyjdziemy i powiemy: jak nie spełnicie naszych postulatów, to pójdziemy do tych drugich. Tamci też chcą władzy i się zgodzą

    Czyli uważa, że będzie trzymał zwycięzcę wyborów w szachu. Trzeba powiedzieć, że to dość odważna deklaracja. Niewykluczone, że Jarosław Kaczyński wolałby nie tworzyć rządu niż tworzyć go z formacją tak odległą ideowo od PiS – i na przykład grać na przedterminowe wybory. Zaznaczyć trzeba, że mało prawdopodobne, by KNP w ogóle sforsował próg wyborczy.

    * * *

    Powyższe warianty zostały uporządkowane w kolejności od najbardziej do najmniej prawdopodobnego, w opinii autora. Nie uwzględniłem tu wariantów w rodzaju PiS + Republikanie czy PiS + Partia Gowina, gdyż na razie nie wiadomo, w jakiej konfiguracji te byty polityczne będą startować w wyborach.

    Podsumowując, wcale nie jest prawdziwe twierdzenie, że PiS po wygranych wyborach, jeśli nie zdobędzie bezwzględnej większości, to nie ma szans rządzić. Ma, i to spore. Natomiast działacze tej partii muszą pamiętać, że przez czas pozostały do wyborów nie powinni (nadmiernie) zrażać do siebie potencjalnych koalicjantów i mówić rzeczy, które mogłyby przyszłą współpracę uniemożliwić.

    Szymon Huptyś

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Unicorn

    9. Dodałbym jeszcze środowiska

    Dodałbym jeszcze środowiska nauczycielskie, które nawet nie tyle sympatyzują z SLD (chociaż czerwone tradycje przedwojnia zachowane) ale stawiają na nich jako czynnik stabilizujący. To też jest środowisko do przejęcia przez prawicę.

    :::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'