Tusk zjadł obiad. Michnik znalazł faszystów. Gospodarka się sypie.

avatar użytkownika Maryla

"Premier Tusk ma w rządzie magika, który doprowadził do spowolnienia gospodarczego, a być może także do recesji w gospodarce, a teraz obydwaj bezradnie rozkładają ręce. Wczoraj w Sejmie po głosowaniach odbyła się konferencja prasowa premiera Tuska, podczas której na pytanie dziennikarza o prawie zerowy wzrost gospodarczy, wysokie bezrobocie i rosnącą biedę szczególnie wśród dzieci w rodzinach wielodzietnych, szef rządu odpowiedział, „że nie ma w Polsce magika, który znajdzie i da nam rozwiązanie tych problemów”.

Mówi to premier, który rządzi już 6 rok i jeszcze do niedawna przekonywał, że Polska jest zieloną wyspą wzrostu gospodarczego na czerwonym morzu rozlewającego się kryzysu w krajach Unii Europejskiej." - Zbigniew Kuźmiuk.

 
a któż to taki?

Niemal trzy czwarte Polaków (74 proc.) uważa, że sprawy w kraju idą w
złym kierunku.
O tym, że kierunek ten jest dobry przekonanych jest 16 proc. badanych, a 10 proc. nie miało na ten temat zdania - wynika z majowego sondażu TNS Polska.
Większość Polaków (72 proc.) źle ocenia polską gospodarkę. O tym, że gospodarka rozwija się, mówi co piąty ankietowany (22 proc.), a 6 proc. respondentów nie potrafiło wyrazić opinii w tej sprawie.

Sawicki: Rekonstruckcja rządu głębsza niż oczekujemy

Rekonstrukcja rządu większa niż się spodziewamy. Zapowiada to były minister rolnictwa Marek Sawicki. Był jednym z uczestników obiadu koalicyjnego w Kancelarii Premiera. W mojej ocenie, to co dało się wywnioskować z tej rozmowy, to rekonstrukcja rządu będzie głębsza niż to się mówi i prawdopodobnie będzie miała miejsce po zakończeniu kampanii wyborczej w Platformie Obywatelskiej, czyli gdzie na przełomie lipca i sierpnia .

Dług Skarbu Państwa wyniósł niemal 826 mld złotych

Zadłużenie Skarbu Państwa na koniec marca bieżącego roku wzrosło o 10 miliardów 888,2 mln złotych, czyli o 1,3 procent licząc miesiąc do miesiąca i wyniosło 825 mld 790,7 mln złotych.

CIR: Skarb Państwa udzielił gwarancji na ponad 13 mld zł
Rząd przyjął informację o poręczeniach i gwarancjach udzielonych w 2012 roku przez Skarb Państwa, niektóre osoby prawne oraz Bank Gospodarstwa Krajowego.

Dane o produkcji gorsze od spodziewanych

W kwietniu wzrost produkcji sprzedanej odnotowano w 25 spośród 34 działów
przemysłu. Produkcja sprzedana ogółem zwiększyła się o 2,7 proc. r/r.To wyniki gorsze od oczekiwanych.

Wynik finansowy netto przedsiębiorstw w I kwartale spadł o 25,2 proc. rdr

Wynik finansowy netto przedsiębiorstw w I kwartale 2013 roku spadł o 25,2 proc. rok do roku i wyniósł 17,6 mld zł - poinformował  GUS. 

 

Dane GUS porównane do kwietnia 2012 roku:

zatrudnienie – spadek o 0,8%
bezrobocie – wzrost o 180 tysięcy osób
płace nominalne – wzrost o 3 procent
dług publiczny – wzrost o 25 mld zł,
Wynik finansowy brutto firm – spadek o 7 mld złotych
pozwolenia na budowę mieszkań – spadek o 27%
produkcja przemysłowa (sezonowo wyrównana) – spadek o 0 3%
produkcja budowlana (sezonowo wyrównane – spadek  o 23,5 procent
sprzedaż detaliczna w cenach bieżących -0,2 procent (w cenach stałych jeszcze gorzej)
sprzedaż hurtowa – wzrost o 5 procent (po spadku 5 procent miesiąc wcześniej)
eksport – wzrost o 2 mld euro (styczeń-marzec)
dochody budżetu – spadek o 7 procent

Stopa bezrobocia w kwietniu wyniosła 14,0 proc. wobec 14,3 proc. w marcu – poinformował Główny Urząd Statystyczny.
Dane te nie uwzględniają jednak liczby osób, które z powodu braku pracy wyjechały za granicę – prawie 2,5 mln osób. Do tego dochodzi ukryte bezrobocie w rolnictwie – 1 mln osób oraz ogromna ilość osób nie zarejestrowanych w urzędach pracy.

Zdjęcie

Rząd PO – PSL chce mechanicznie ukryć bezrobocie

Janusz Szewczak:Bankrutujące firmy, szczególnie z branży budowlanej, będą w dalszym ciągu zwalniały pracowników. Co więcej, przez 1,5 roku nie ma planów inwestycji. Procesy prywatyzacyjne, które rząd zamierza podjąć, będą oznaczały likwidację kolejnych miejsc pracy. Nie chodzi tu tylko i wyłącznie o Polskie Linie Lotnicze LOT. Możemy spodziewać się znacznych zwolnień wśród nauczycieli. Również komercjalizacja i prywatyzacja szpitali, jaką prowadzi obecna ekipa rządząca, oznacza kolejne zwolnienia pracowników. Gabinet Donalda Tuska ma tylko pomysł na kreatywną politykę. Jedyna propozycja, jaką ma minister Rostowski, to wyrejestrowywanie części bezrobotnych. Miałoby to następować automatycznie, mechanicznie..

Co trzecie dziecko żyje w biedzie, co szóste w nędzy

Z danych GUS wynika, że aż 2,5 mln dzieci wieku do 17 lat, żyje w biedzie i otrzymuje świadczenia rodzinne. Natomiast z pomocy społecznej, która jest skierowana do osób w dużo trudniejszej sytuacji, korzysta 16 proc. najmłodszych. Aby otrzymać świadczenie, dochód na osobę nie może przekroczyć 504 zł.

Janusz Szewczak, analityk gospodarczy, mówi wprost – Polska ma politykę antyrodzinną w systemie podatkowym. Pomoc materialna jest na niskim poziomie, od dawna w szkołach nie ma lekarza, pielęgniarki, a pomoc dla dzieci głodnych jest realizowana w skromnych rozmiarach. Polski budżet się wali, ma coraz mniej dochodów podatkowych. To powoduje, że oszczędności są dokonywane w dużej mierze kosztem najsłabszych grup społecznych, w tym niestety dzieci. Ze względu na słabość służb państwowych i samorządowych pieniądze są często wydawane nieefektywnie. Tam gdzie jest trójka, czy czwórka dzieci – nawet jeżeli oboje rodziców pracuje – dochody są niewystarczające na zabezpieczenie podstawowych potrzeb.

Praca w Polsce nie daje ochrony przed ubóstwem

Odnotowywany w ostatnich latach spadek ubóstwa wynikał jedynie ze wzrostu średniego dochodu, nie z niwelowania nierówności.

Jakość życia większości POLAKÓW na tle poziomu Europy to SKANDAL !
 

Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, to tylko kwestia czasu
W takim wypadku, ministerstwo zdrowia chce aby Polacy oddawali te pieniądze z prywatnych kieszeni systematycznie.Wiceminister podkreślił, że już dziś Polacy dopłacają m.in. do leków, do sanatoriów, do stomatologii.Jak zaznaczył, w dyskusji nad racjonalizacją koszyka świadczeń gwarantowanych będą brali udział eksperci, konsultanci krajowi w poszczególnych dziedzinach medycyny.

PE wzywa do reformowania systemów emerytalnych

Parlament Europejski wezwał państwa członkowskie do skutecznej ochrony systemów emerytalnych. Rezolucja zaleca przyjęcie strategii maksymalnej gwarancji wypłat na możliwie najwyższym poziomie.

2,5 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej uzupełni fundusz emerytalny

2,5 miliarda złotych, które miały służyć przyszłym pokoleniom ekipa Tuska chce wydać już teraz. Podano, że zgodnie z ustawą budżetową na 2013 r. świadczenia z funduszu emerytalnego w ramach FUS wyniosą 117,9 mld zł.  Aby zagwarantować wypłatę emerytur z FUS, ustawa budżetowa przewiduje także: zasilenie FUS środkami z FRD w wysokości 2,5 mld zł, a także finansowanie FUS dotacją budżetową (37,1 mld zł) oraz pożyczkami i kredytami . Do końca kwietnia br. Fundusz otrzymał już pożyczki w łącznej wysokości 5,3 mld zł, czyli o ok. 530 mln zł więcej niż ujęto w planie finansowym FUS.

Grabowski: dochody budżetu w 2013 r. mogą nie zostać zrealizowane

Jest prawdopodobne, że dochody zaplanowane w budżecie na 2013 r. nie zostaną zrealizowane - powiedział w czwartek w Sejmie wiceminister finansów Maciej Grabowski. Dodał, że na razie jest za wcześnie, by podejmować decyzję o nowelizacji budżetu.

Rząd nie chce szybkiego ograniczania deficytu budżetowego

Rząd nie będzie zbyt szybko ograniczał deficytu sektora finansów publicznych, jeśli odbiłoby się to na wzroście PKB - poinformował w czwartek w Sejmie wiceminister finansów Jacek Dominik. Według niego Komisja Europejska raczej to zrozumie.

Ministerstwo Skarbu Państwa zbiera kokosy z dywidend

Dochody z dywidend od państwowych spółek w 2013 roku będą wyższe niż początkowo założono w ustawie budżetowej. Zgodnie z budżetem na 2013 rok wpływy ze spółek, w których prawa z akcji/udziałów wykonywane są przez MSP, mają wynieść 5 mld zł. Zakładamy, że dochody z dywidend ze spółek nadzorowanych przez MSP będą wyższe o około 1 mld zł od planu i wyniosą około 6 mld zł.

Debata o faszyzmie dyskusją o PiS

Zorganizowana przez "Gazetę Wyborczą" dyskusja o faszyzmie w polskim życiu publicznym szybko przerodziła się w dywagacje, jak bardzo niedemokratyczny jest Jarosław Kaczyński i Prawo i Sprawiedliwość. TVN24 zaprezentował nam dziś godzinną sesję wykładów o faszyzmie. Sesję wykładowców prosto z Uniwersytetu na ul. Czerskiej. "Nie jestem redaktorem z Radia Maryja" - rozpoczął debatę rubasznym śmiechem Adam Michnik. prof. Środa dorzucała swoje obsesje: "Zajrzałabym do podręczników - jak tam wygląda wspólnota, czy są tam warsztaty o tolerancji? Patriotyzm jest cały czas definiowany jako kraj wciąż oczekujący na wyzwolenie, rozumiemy go w XIX-wiecznym wydaniu! Mamy wrogów z jednej, drugiej, trzeciej strony. Mamy zagrożenie. Nie ma ani jednego warsztatu o tolerancji! Nie ma w podręcznikach rodziny, gdzie pojawia się dziecko imigranckie! Bez pieniędzy można zrobić bardzo wiele" - mówiła Środa.

Kolejne fragmenty debaty to rozmowa o wspólnej Europie i strach przed narastającymi ruchami eurosceptycznymi oraz niewystarczającym entuzjazmem.

Następnie TVN24 zrezygnował z transmitowania kolejnej części dyskusji.

 

 

Etykietowanie:

14 komentarzy

avatar użytkownika Henryk Krzyżanowski

1. Debata o faszyzmie to kabaret

Zorganizowanie dzis debaty o "faszyzmie" to czysty kabaret. "Oni" są groźni w realu - przez zawłaszczenie państwa i bezwstydny jurgielt. Ale medialnie już się sypią.

avatar użytkownika Maryla

2. Dawid Wildstein widział dzisiaj faszystę! Na Czerskiej

A jednak, ola Boga, Michnik ma rację! Ten jego wróg, tak wciąż przez niego przywoływany, a dotychczas zdawałoby się nieistniejący, ma się dobrze i czai się. Tak, mowa oczywiście o złym faszyście. On tu jest, czeka, łypie swoimi ślepiami. Tyle, że w jednym Michnik racji nie ma. Dziś faszyści raczej nie chodzą w czarnych koszulach i w za wysokich butach ortopedycznych. Nie maszerują po ulicach miast, demolując sklepy obcokrajowcom. Spotykają się za to na Czerskiej, są ładnie ubrani, otoczeni młodymi, stylowymi akolitami, mówią dużo i płynnie. No dobrze, może nie tak do końca płynnie. Bo wciąż się jąkają.(..)

Widziałem kolejny element faszystowski, czyli uwielbienie dla wodza – gdy każde prawie anty-PiSowskie jąknięcie Adama tłum oklaskiwał.

Nie myślałem, że kiedyś to napiszę, ale faktycznie, faszyzm jest w Polsce problemem. Bo Michnik i jego kompania w jednym różnią się od łysych idiotów atakujących ludzi o odmiennym pochodzeniu. Są lepiej ubrani i istnieją w stanie symbiozy z dzisiejszym obozem władzy, która jest ich odbiciem. I dlatego są realnie groźni.

Tak więc Adam Michnik ma rację. Czas walczyć z faszyzmem i go napiętnować. I w jeszcze jednym trudno się z nim nie zgodzić – faktycznie, pochodzimy chyba od innej małpy.

http://niezalezna.pl/41697-widzialem-dzis-faszyste

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Szanowny Panie Henryku

o tym, że medialnie sie sypią, świadczy decyzja TVN24 o przerwaniu transmisji.
Spece od PR-u uznali, że Michnik bardziej szkodzi , niż służy sprawie rządzących.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika TW Petrus13

4. gdyby tak

Adam Michnik słuchał choć trochę Radia Maryji.Dowiedział by się że swoje racje nie jąkając się mógłby wyśpiewać,fakt cienko bo cienko - ale jednak


 

avatar użytkownika niezapominajka

5. Maryla

Łabędzi śpiew Michnika...

Pozdrawiam serdecznie;)))

avatar użytkownika Maryla

6. @niezapominajka

dwadzieścia lat jąkania w opiniotwórczej wielkonakładowej gazecie poszło sie paść...

młodzi słuchają kogo innego, słuchają Chrystusa i proszą o łaski i opiekę u stóp Matki Bożej.
XV Pielgrzymka Młodych z Radiem Maryja na Jasną Górę: Apel Jasnogórski
25 maja 2013

Bogu dziękować !

ps. Polecam !

Myśląc Ojczyzna – ks. Prof. Bortkiewicz

O patriotyzmie jeszcze słowo,O katolickich oszołomach i państwie wyznaniowym

Michnik znalazł faszystów
http://solidarni2010.pl/13658-tej-nocy-bylismy-z-rotmistrzem.html


Przejmujący
wieczór w przejmującym miejscu. 65.rocznica zamordowania  Rotmistrza
Witolda Pileckiego. Godzinę Jego śmierci wraz z Córką i Wnuczką
Rotmistrza przeżywamy w uroczysty sposób pod murem więzienia na ul.
Rakowickiej.

 

To za tym murem o godz.21.30 wykonano wyrok – strzałem katyńskim w tył głowy.


Rajd
Katyński w uroczystej motocyklowej eskorcie przejechał z „Łączki” na
Powązkach , gdzie najprawdopodobniej pochowano tajnie ciało rotmistrza i
gdzie trwają prace ekshumacyjne,  pod więzienie na Rakowieckiej.





Tu
o 21.30 rozpoczęła się uroczystość- wspomnienie o rotmistrzu i jego
bohaterskim życiu, oraz niemniej bohaterskiej śmierci… Potem śpiew
pieśni „Boże , coś Polskę”, modlitwa i Hymn Polski.


Rozlega
się drżący głos Córki Rotmistrza, mimo przeprosin i zaziębienia, nie
może nie przemówić, nie podziękować zgromadzonym, wspominając lata
samotnych odwiedzin pod tym murem w godzinie wykonania wyroku.




Potem
składanie wieńców, zapalenie zniczy, i kolejnych,. Licznie podchodzą
uczestnicy Rajdu Katyńskiego, kibice, Solidarni2010, jesteśmy razem ,
pamiętamy!




Rozlega
się chóralny okrzyk kibiców „Cześć i chwała bohaterom” – Rotmistrzowi
i  wszystkim, którzy zginęli z rąk oprawców z UB, NKWD w „wolnej”Polsce.


Pamiętamy!

Będziemy tu za rok!


HD


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Michnik w debacie o

Michnik
w debacie o faszyzmie poucza Kościół czym jest grzech. Ks. Skrzypczak:
Nie posługujcie się misją Kościoła do swoich politycznych porachunków

Ogromnym grzechem jest mówienie o prezydencie Komorowskim: Komoruski – uważa Michnik. czytaj »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

A; może to Adam Michnik jest największym faszystą Europy tego czasj ?

Największymi faszystami w Europie w okresie międzywojnia byli przedstawiciele tego samego plemienia co Michnik:

Włodzimierz Lenin
Józef Stalin
Benito Mussolini
Francisco Franco
Adolf Hitler

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

10. Szanowny Panie Michale

nie stawiajmy Michnika na piedestał, do którego nie dorósł :) gdzie mu tam do wpływów jakie maja jego lewaccy kumple z Niemiec czy Francji. On jest tylko tuba, rezonatorem genderowej neomarksistowskiej ideologii.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Byle do jesieniAnaliza

Byle do jesieni

Analiza Artura Kowalskiego. Zamiast dyskusji o bezrobociu szef rządu przygotował inną propozycję: igrzyska

W czasie piątkowej debaty w Sejmie o
problemach rynku pracy politycy mówili o bezrobociu jako największej
pladze naszej gospodarki. Plaga ta dopadła teraz także premiera, który z
trudną sytuacją na polskim rynku pracy zdecydowanie nie jest w stanie
sobie poradzić. Problem bezrobocia, z którym bezpośrednio styka się
przeciętny obywatel – z racji tego, że albo boleśnie doświadcza go na
własnej skórze, albo obserwuje w rodzinie czy gronie znajomych – trudno
bowiem rozwiązać sposobami, którymi Donald Tusk radził sobie do tej pory
z kłopotami na rządowym stołku. Nie wystarczy opowiedzieć historyjki
emitowanej następnie w zaprzyjaźnionych stacjach telewizyjnych, jak było
choćby w przypadku „ratowania” stoczni, że problem jest już załatwiony,
bo jest pewny „inwestor z Kataru”.

Albo innej bajeczki opowiadanej od połowy zeszłego roku, że „nie
należy się obawiać o dochody tegorocznego budżetu, bo już od połowy 2013
r. nadejdzie ożywienie gospodarcze”. Trudno również z tego względu
przekonywać, że im wyższe bezrobocie, tym lepiej. Choć ekipie Tuska na
sucho może uchodzić opowiadanie, że im większy dług zaciągamy, tym jest
nawet lepiej, co ilustruje ciągle opowiadana historyjka o „polskich
obligacjach, które sprzedają się świetnie, jak świeże bułeczki”
sugerująca, iż zadłużanie się to wręcz wielki sukces naszego kraju. Rząd
rozwiązujący problemy w sferze propagandy przez opowiadanie, że je
rozwiązuje, i przekonywanie, że je rozwiązał, mimo że tylko opowiadał,
iż to zrobił, z realnym problemem bezpośrednio dotykającym obywateli nie
jest w stanie sobie poradzić.

Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz przedstawił szereg działań,
które miałyby wpłynąć na poprawę sytuacji na rynku pracy. Niektóre z
rozwiązań mogą pomóc przedsiębiorcom w przetrwaniu kryzysowej sytuacji o
kilka miesięcy dłużej bądź wpłynąć na lepsze funkcjonowanie urzędów
pracy, inne natomiast –forsowane wbrew stanowisku organizacji
związkowych, jak choćby zmiana zasad rozliczania czasu pracy – co
najwyżej zaostrzyć konflikt społeczny. Trudno jednak oprzeć się
wrażeniu, że są to głównie działania doraźne, zmierzające przede
wszystkim do spóźnionego leczenia objawów choroby rynku pracy,
niepoparte poważniejszą refleksją rządu nad problemem bezrobocia, w
oczekiwaniu, iż za parę miesięcy gospodarka być może przyspieszy.

W piątek ofiarą polityki propagandy Donalda Tuska padła wysunięta
przez opozycję koncepcja podejścia do problemu bezrobocia. Bez
szczegółowych prac w Sejmie już w pierwszym czytaniu – głosami posłów
koalicji PO – PSL – odrzucono projekt ustawy zawierający propozycje
rozwiązań mających sprzyjać zatrudnianiu pracowników. Premier, zresztą w
swoim stylu – wygłaszając propagandowe hasła, odnosił się do pomysłów
polityków opozycji. Najpierw – w środę – oceniał, że „nie jest sztuką
wydać gigantyczną ilość pieniędzy budżetowych po to, żeby stworzyć jakąś
ilość miejsc pracy”. Projekt zawierał bowiem m.in. propozycje ulg
podatkowych i obniżenia składek na ubezpieczenie społeczne dla
przedsiębiorców zatrudniających nowych pracowników.

W piątek opowiadał, że projekt opozycji wiązałby się ze wzrostem
kosztów pracy, na co nie można sobie pozwolić, i oznaczałby „minus
milion miejsc pracy, a nie plus milion miejsc pracy”. Warto przypomnieć,
że od lutego ubiegłego roku podniesiona została składka rentowa płacona
przez przedsiębiorców za zatrudnianych pracowników – z 4,5 proc.
podstawy do 6,5 procent. W ten sposób rząd zamierzał wyjąć bezpośrednio z
kieszeni pracodawców 7 miliardów złotych.

Zamiast dyskusji o bezrobociu, którą premier starał się zdusić w
zarodku, szef rządu przygotował inną propozycję. Prawdziwe igrzyska.
Najpierw konwencję Platformy Obywatelskiej, która zmieni statut partii
tak, aby jej szef mógł być wybierany przez wszystkich członków partii,
zaplanował dokładnie w tym samym dniu, w którym PiS wcześniej ustaliło
termin swojego kongresu. Później ruszy machina medialna z serialem
„wybieramy przewodniczącego Platformy”. Przedstawienie z przemeblowaniem
w Platformie miałoby zająć czas Polaków do jesieni. A wtedy – jeśli
jesienne wybory w Niemczech ponownie wygra Angela Merkel – jej
protegowany z PO może liczyć na pracę, ale za granicą i to wcale nie na
zmywaku.

Artur Kowalski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Markowski NIE CZYTA komunikatów GUS?

Zła PO? "Polecam raporty GUS. To obraz absolutnego sukcesu. Ten kraj się odmienił"


Czy nadchodzi zmierzch PO? - W wielu
krajach naprawdę jest kryzys, tam wykpiwana ciepła woda po prostu nie
leci - mówi w rozmowie z TOK FM prof. Radosław Markowski. - Polityka
ciepłej wody nie jest głupia w sytuacji, kiedy wszystko się wali -
dodaje socjolog. I wskazuje, że Platforma, zamiast dokonywać wielkich
reform, powinna po prostu rozmawiać ze społeczeństwem.

Już połowa Polaków boi się powrotu rządów PiS -
wynika z badania Millward Brown dla "Newsweeka". Tygodnik wskazuje też,
że główną bronią Platformy jest strach przed PiS. Bronią, która
przestaje działać. Czy jednak faktycznie rząd jest już bezbronny? O tym,
co powinna zrobić Platforma, by nie dopuścić do powrotu PiS, rozmawiamy
z prof. Radosławem Markowskim, socjologiem z PAN i SWPS.

Krzysztof Lepczyński: Połowa Polaków nie boi się powrotu PiS. Czy Platforma powinna zacząć się obawiać?

Prof. Radosław Markowski:
- Ludzie nie lubią się przyznawać do tego, że się czegokolwiek boją. A
tym bardziej czegoś, co jest z pozoru publiczne i w demokracjach nie
powinno stanowić zagrożenia. Jednak aż 43 proc. badanych nadal boi się
PiS. To jest bardzo wysoki wynik, bo jest testem konserwatywnym, jeśli
jakaś partia szykuje się do wygrania wyborów. Zwłaszcza że PiS ma tak
negatywny wizerunek, a Jarosławowi Kaczyńskiemu nie ufa połowa Polaków.
Tymczasem po dwóch wygranych sondażach w PiS zaczyna się już mianowanie
ministrów i przebieranie nogami, co się zrobi, jak się dojdzie do
władzy. To jest przedwczesne, bo wybory dopiero za dwa i pół roku.

Jakie przełożenie mają ten strach, emocje na faktyczne poparcie dla PO?


- Nigdy nie było tak, że wszyscy się bali PiS. Ale powiem
inaczej. Od dawna wiedzieliśmy, że ten rok będzie dołkiem ekonomicznym
ze względu na sytuację globalną. Wszystko pada, największy nasz zachodni
sąsiad ma zaledwie 0,9 proc. wzrostu PKB.
W wielu krajach naprawdę jest kryzys, tam wykpiwana ciepła woda po
prostu nie leci. Taka jest rzeczywistość wokół nas. Jesteśmy też w
środku cyklu parlamentarnego, kiedy nie grożą nam prawdziwe konsekwencje
wyrażanych opinii odnośnie do tego, na kogo zagłosujemy. W każdym kraju
demokracji ten moment jest okazją, także dla zwolenników rządzących,
żeby pokazać im żółtą kartkę, żeby wzięli się do roboty.
Zatem to najlepszy moment na wewnątrzpartyjne przetasowania.


- Wszystko zależy od tego, jak PO zareaguje, jak potrafi się
zmobilizować. A ma na to mnóstwo czasu, ponad dwa lata do wyborów
poprzedzonych elekcją prezydencką, gdzie Komorowski prowadzi o dwie
długości. Sceneria tych wyborów będzie zupełnie inna, prognozowanie nie
ma specjalnego sensu. Platforma powinna zacząć przede wszystkim mówić do
obywateli, co się dzieje w Polsce. A zapewniam, że na tle innych krajów
w Polsce dzieje się wiele znakomitych rzeczy, międzynarodowe instytucje
i eksperci oceniają nas dobrze. Ostatnio rzeczywiście mamy do czynienia
ze spowolnieniem, jest niewątpliwy problem bezrobocia
młodych, jest mnóstwo innych problemów, ale partie rządzące powinny
wychodzić i tłumaczyć, co się udało, co się nie udało i co zrobić z tym,
co się nie udało. To przestali robić i stąd te wyniki.

Platforma ma dużo czasu, ale czy ma pomysł, jak ten czas wykorzystać? Pada zarzut, że jedyną bronią PO jest strach przed PiS.


- Z badań Polskiego Generalnego Studium Wyborczego wcale nie
wynikało, że niechęć do PiS była wyższa w PO niż niechęć do PO w
szeregach PiS. To dwa oddzielne obozy, każdy ma swoją narrację. I należy
sobie zadać pytanie nie o to, co będzie się działo między tymi obozami,
ale jaka będzie relacja między rządem a jego elektoratem. Pamiętajmy,
że żyjemy w kraju, w którym 50 proc. ludzi nie chodzi na wybory. Oni
mogą okazać się najważniejsi.

Jednak wielki,
fundamentalny błąd nie tylko tego, wszystkich polskich rządów jest taki,
że politycy nie zdają sobie sprawy, że po prawie każdych wyborach
większość jest przegrana. Rząd de facto reprezentuje mniejszość.
Największą mądrością ludzi władzy jest to, żeby po wyborach wsiąść w coś
takiego jak "Tuskobus" i objechać rejony, gdzie ludzi, którzy
opowiedzieli się za opozycją, jest najwięcej, i im próbować tłumaczyć,
jakie są plany, i pozyskiwać ich dla nich. Dobrze, że premier objechał w
kampanii wyborczej Polskę. Ale jeszcze lepiej byłoby, gdyby miesiąc po
wyborach pojechał do tych miejscowości, które nie wierzą w jego pomysły,
i próbował tam przekonywać. Tego nie zrobił. Nie robił tego Miller,
Buzek, nie robił tego nikt. A pochylanie się nad przegranymi wyborów
jest niesłychanie ważne.

Skoro ten strach okazuje się tylko publicystycznym konstruktem, czy polityka musi być tak emocjonalna?


- Próbuję namawiać ludzi i dziennikarzy, by czytali twarde dane
statystyczne. Wiem, dlaczego media działają tak, jak działają. Ale
zadziwia mnie, że ambitni dziennikarze, ambitne tytuły nie zadają sobie
trudu, by sięgnąć po statystyki. Namawiam do czytania raportu GUS, który
dotyczy rozwoju kraju za lata 2000-2011. Tam jest pełny obraz tego, co
nam się udało zrobić. To obraz absolutnego sukcesu. To dotyczy rządów
zarówno SLD, PiS, jak i PO. Ten kraj się odmienił. Jednak codziennie
słyszę: biedniejemy. Wystarczy zestawienie prostych cyfr: jest wzrost
PKB. Nawet spowolniony oznacza, że bogacimy się jako całość. Z drugiej
strony nas ubywa, rodzi się nas coraz mniej. Zestawienie tego, że więcej
produkujemy i jest nas mniej, powoduje, że musimy się bogacić. Obszary
biedy? One zanikają. Nie tak szybko, jak byśmy chcieli, ciągle są głodne
dzieci,
ciągle na prowincji są dziurawe drogi. Ale tezy, że biedniejemy i że
rosną nierówności, to nieprawda - wszystkie dane za lata 2002-2012
pokazują, że nierówności społeczne w Polsce maleją.

Mimo sukcesu wciąż się czegoś boimy.


- Sukces jest względny. Wokół nas jest kompletna zapaść, trzeba
widzieć naszą sytuację w perspektywie. Mamy jednak wyjątkowe szczęście,
którego nie doceniamy. Mamy prezydenta, który czyta konstytucję i ją
rozumie. Poprzedni nie rozumiał albo udawał, że nie rozumie, co jest w
niej napisane, przez co nakręcał zbędne konflikty. Mamy ministra
finansów, który jak każdy minister finansów pod dowolną szerokością
geograficzną jest znienawidzony, ale robi, co może, żeby balansować
parametry makroekonomiczne
naszej gospodarki. I mamy fantastycznego, mądrego szefa banku
centralnego, który jako pierwszy potrafi przejść na drugą stronę ul.
Świętokrzyskiej w Warszawie i spokojnie rozmawiać z ministrem finansów, a
nie chodzić do mediów i zaspokajać swe narcystyczne potrzeby...


To dobra robota, tylko nikt tego nie widzi. Mamy premiera,
jakiego mamy. Ostatnia krytyka jest zasadna - mógłby faktycznie działać
nieco aktywniej, rozmawiać z ludźmi i tłumaczyć im ten zawiły świat. I
uzasadniać decyzje, a także brak decyzji wyglądający na zaniechania. Ale
polityka ciepłej wody nie jest głupia w sytuacji, kiedy wszystko się
wali. W czasie pożaru się nie reformuje, ale go gasi. Czas wielkich
reform jeszcze nie nadszedł. Ktoś powie: to paradoks, przecież jest
kryzys. Ale my przecież nie wdepnęliśmy w kryzys. Być może na Cyprze i w
Grecji muszą postawić sobie fundamentalne pytania. Bo tam jest totalna
zapaść, łącznie z powstającymi partiami faszystowskimi i ulicznymi
napaściami zbrojnymi na ludzi. U nas, nie bez powodu, to się nie odbywa.
Ale ta granica jest krucha.

Platforma liczy więc na to, że wreszcie dostrzeżemy ten sukces?

- Są poważne rzeczy, które trzeba reformować: młodzi na rynku pracy,
służba zdrowia, infrastruktura. Kaczyński popełnił wielki błąd, mówiąc o
wielkim, centralnie sterowanym układzie. Takiego układu nigdy nie było.
To nie znaczy, że w Polsce nie było dziesiątek małych, drobnych
układzików, z którymi należy się rozprawiać. To jest wielkie wyzwanie i w
tej materii ten rząd mógłby próbować więcej robić.

A Zakowski wskazuje, skąd ma czerpać Tusk nowe lewackie kadry, jak sie juz pozbędzie "konserwatystów" z PO.

kiedy rozejrzy się Pan po Polsce, przekona się Pan, że jedyny wniosek,
który z tego wynika, jest taki, iż czas zmienić doradców oraz kolegów.
Nasze pokolenie niestety tę potiomkinowską piosenkę pokochało. Trzeba
więc sięgnąć po następne. Ono już wyrosło. W Instytucie Obywatelskim, w
Krytyce Politycznej, w Kulturze Liberalnej, w Liberté!, w Res Publice
Nowej i w otaczających je środowiskach ma Pan do dyspozycji rezerwuary
wiedzy, kompetencji, energii zdolne pomóc w wyrwaniu Polski z tej
spirali absurdu. Teraz może Pan tam sięgnąć i wygrać lub dalej z
rówieśnikami szlifować ubiegłowieczne lance i zginąć.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. PO na równi pochyłej

PO na równi pochyłej

Sondaże po raz kolejny pokazują tendencje spadkowe dla
Platformy Obywatelskiej. Sytuacja ta niepokoi bardzo premiera Donalda
Tuska. Chodzi nie tylko o porażkę sondażową PO z PiS, ale również o
bardzo niskie notowania rządu. Dwie trzecie Polaków źle ocenia rozwój
sytuacji gospodarczej w kraju. Oczywiście wpływ na taki stan rzeczy ma
pogarszająca się sytuacja polskich gospodarstw domowych, ogólny kryzys
ekonomiczny.

Ale oprócz tego premier uważa, że główny problem Platformy to
wewnętrzna walka w obliczu zbliżających się wyborów w partii. Powszechne
głosowanie wszystkich członków partii na przewodniczącego miało dać
Tuskowi nowy impuls do umocnienia swojego przywództwa i poprawienia
nadszarpniętego wizerunku lidera. Premier doskonale zdaje sobie sprawę,
że w przypadku zgłoszenia kontrkandydatur Grzegorza Schetyny i Jarosława
Gowina jego zwycięstwo jest niemal pewne. Frakcje prawicowa i lewicowa
będą się niejako znosić we wzajemnej konkurencji, a Tusk może spokojnie
zagrać rolę człowieka kompromisu i zwyciężyć przygniatającą większością
głosów.

Huśtanie koalicją

Oczywiście wszystko to jest realne, ale Tusk, zdaje się, nie wziął do
końca pod uwagę czynnika pogarszającej się sytuacji gospodarczej w
kraju. Napięcia wewnętrzne, które do tej pory spokojnie mógł rozegrać na
swoją korzyść, teraz wydają się niszczyć wewnętrznie partię. To na
skutek tych napięć z rządu został usunięty Gowin. Nie ulega wątpliwości,
że w pewnym momencie były minister sprawiedliwości sam podgrzewał wokół
siebie medialną atmosferę, konstatując, że wyrzucenie go z rządu za
„przekonania konserwatywne” będzie mu absolutnie na rękę w konfrontacji
wyborczej z Tuskiem. W wyborach na przewodniczącego będzie mógł skupić
wokół siebie wszystkich działaczy o konserwatywnych poglądach. Jego zaś
odpowiedzialność za popełniane obecnie błędy w różnych ministerstwach w
rządzie praktycznie nie istnieje.

Po drugiej stronie bardzo misterną grę prowadzi Grzegorz Schetyna.
Grupa skupiona wokół niego ma lewicowe poglądy i bardzo liczy na
potknięcia premiera, tak aby w niedalekiej przyszłości doprowadzić do
koalicji bądź to z SLD, bądź z Ruchem Palikota. Uderzenie w PSL związane
z aferą wokół Serafina wpisuje się w kontekst raz za razem
prowokowanych skandali w odniesieniu do ludowców. Wszystko to ma w
perspektywie doprowadzić do zachwiania koalicji PO – PSL, która co rusz
trzeszczy w posadach. Rozbicie koalicji oznaczałoby potężną klęskę Tuska
i prawdopodobną zmianę lidera w partii (najprawdopodobniej nowym
przywódcą byłby Schetyna).

Wydaje się, że media lewicowe z dużą łaskawością spoglądają na
projektowaną w przyszłości koalicję Platformy z SLD lub z Ruchem
Palikota. Niesubordynacja ludowców w głosowaniu nad „związkami
partnerskimi” nie spodobała się luminarzom nowej lewicy. Stąd dość
miarowe uderzenia medialne w obecny układ koalicyjny.

Oczywiście powstaje zasadnicze pytanie, kto będzie realnym partnerem
Platformy po kolejnych wyborach: SLD czy Ruch Palikota. Konsekwentne
próby „Gazety Wyborczej” i Aleksandra Kwaśniewskiego, aby ożywić
palikotowców, okazują się nieskuteczne. SLD mimo dużych strat na polu
politycznej walki wydaje się uzyskiwać przewagę. Dla samej Platformy
bezpieczniejszym koalicjantem byłby Palikot, gdyż trudno by go było w
prosty sposób oskarżyć o dziedzictwo postkomunizmu. Bagaż, który ciąży
na Sojuszu, jest wciąż ważny dla szerokich kręgów społecznych. Jednakże
obecnie SLD ma większą siłę społeczną, a Palikot skandalista budzi
wyłącznie niesmak. W sytuacji kryzysu gospodarczego ludzi denerwują
nieustanne tęczowe marsze i zmagania o „wolne konopie”.

Budapeszt nad Wisłą

Oczywiście wszystkie scenariusze pisane na Czerskiej mogą spełznąć na
niczym, ale pod warunkiem, że prawica odrobi lekcję domową. Nie chodzi
tu tylko o sprawność propagandową i grę polityczną. Chodzi również o
zbudowanie alternatywnej wizji odbudowy Polski. Wizji, która nie będzie
prostym powieleniem scenariuszy Unii Europejskiej. O wiele lepsze
byłoby, gdyby był to scenariusz wzorowany na Budapeszcie. Mądre
przygotowanie się do przyszłego rządzenia może przekonać wielu wyborców,
którzy uważają (przede wszystkim z powodu kreowanego wizerunku
medialnego), że prawa strona sceny politycznej nie nadaje się do
spokojnego sprawowania władzy. Taki pogłębiony namysł nad stanem
sytuacji społecznej może pozwoli uniknąć błędów przeszłości, kiedy to
rząd i Sejm zostały rozwiązane większością prawicowych głosów.

Możliwość „zgrania się” lewicy jest natomiast realna. Potęgujące się
napięcie na linii Palikot – Miller może w perspektywie skończyć się
czymś w rodzaju afery Rywina, kiedy to zmagający się rywale będą chcieli
publicznie wzajemnie się zdyskredytować. Konflikt zaś w PO może
doprowadzić (zwłaszcza gdy kryzys gospodarczy będzie się pogłębiał) do
rozpadu partii i wykreowania nowych bytów politycznych.

Prof. Mieczysław Ryba

Autor jest kierownikiem Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku KUL, wykładowcą w WSKSiM w Toruniu.

Prof. Staniszkis: "Młode pokolenie w PiS to ideowi profesjonaliści. Platforma - partia oportunistów."

"Tusk na obecną sytuację nie ma kompetencji. Nie docenia jej
powagi, nie rozumie Europy, z góry przyjął wobec niej pasywną,
klientystyczną postawę. To jest błąd. Nie sądzę, aby potrafił zmienić
swoje podejście."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Uwaga, w "Gazecie Wyborczej"

Uwaga,
w "Gazecie Wyborczej" zmiana. Zamiast hasła "jest dobrze" wchodzi
hasło: "Nie wszystko jest źle, czyli co zrobił rząd Tuska"

W każdym razie w starciu na propagandę "Gazeta Wyborcza" prowadzi z
Instytutem Obywatelskim wyraźnie. Jej obrona PO jest inteligentniejsza,
mniej w niej prostych pułapek, dużo więcej dziejowej konieczności.


W każdym razie w starciu na propagandę "Gazeta Wyborcza" prowadzi z
Instytutem Obywatelskim wyraźnie. Jej obrona PO jest inteligentniejsza,
mniej w niej prostych pułapek, dużo więcej dziejowej konieczności.

Naprawdę, po co PO Think-Tank, skoro ma "GW"?


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl