O broni trochę inaczej.

avatar użytkownika janekk

Nie tak dawno w blogosferze przetoczyła się dyskusja dotycząca marzeń o przyszłej Polsce.

 W takiej życzeniowej dyskusji oczywiście nie uczestniczyłem gdyż interesuje mnie tylko podejście realistyczne, ale o planach zupełnie realnych bo zależnych tylko od nas mógłbym podyskutować.

Nawiązując do powiedzenia - „umiesz liczyć - licz na siebie” w nieco zmodyfikowanej formie - „potrafimy liczyć liczmy na siebie” - byłbym za umożliwieniem obywatelom posiadania broni na wypadek wojny. Tak właśnie – na wypadek wojny, bo posiadanie broni w czasie pokoju to oddzielny temat do dyskusji.

Jak to zorganizować?

Realizację tego pomysłu widzę w postaci gminnych i dzielnicowych magazynów broni, w których każdy chętny mógłby posiadać swoją skrytkę do której miałby klucze i zapewniony dostęp nie tylko na wypadek wojny, ale również na różne ćwiczenia obronne czy też konserwację sprzętu. W skrajnym przypadku lub na początku finansowałby to wszystko sam, chociaż uważam że państwo ze zrozumiałych względów powinno mu w tym pomóc – zwalniając z podatku od zakupu wszelkiego rodzaju sprzętu obronnego, dofinansowując, refinansując a nawet (szczyt optymizmu) finansując te zakupy. Oczywiście nie byłoby tu żadnego przymusu i jeżeli ktoś nie czułby potrzeby bronienia swojego domu lub uważał, że wystarczy mu do obrony kawał kija lub że inni go obronią, to już jego sprawa.

Dlaczego uważam, że jest to potrzebne?

Jest całkiem prawdopodobne, że nasze wojsko w razie jakiegoś konfliktu będzie się znajdowało poza granicami kraju pełniąc wszelkiego rodzaju mniej lub bardziej pokojowe misje i nie zdąży być przerzucone do obrony kraju. Obecny stan naszej obrony terytorialnej według mojego rozeznania nie daje gwarancji na zapewnienie bezpieczeństwa i kontynuowania walki w razie pokonania naszej armii. Doświadczenia z historii i obserwacja aktualnych konfliktów silnie przemawiają za przeszkoleniem i uzbrojeniem cywilów, bo ci w razie konieczności mogą oni stać się potężną armią wielokrotnie liczniejszą od armii regularnej. Obyśmy w razie konieczności nie musieli kraść broni po tramwajach lub dopiero ją zdobywać.

Jaka władza może to poprzeć?

Wiadomo, że żaden reżim tego rozwiązania nie poprze w trosce o własną skórę, jednak państwo rzeczywiście demokratyczne (nie tylko w nazwie), państwo, które jest autentyczną reprezentacją jego obywateli przynajmniej nie powinno zabraniać tego rodzaju rozwiązań, a jeszcze lepiej gdyby taką oddolną inicjatywę obywateli wspomogło. Wprawdzie na razie nic mi nie wiadomo o powstaniu oficjalnej inicjatywy tego rodzaju, ale gdyby taka pojawiła się to podpisuję się pod nią obiema rękoma i zaraz zacząłbym składać pieniądze na jakiegoś stingera, a na kałasznikowa i parę granatów to nawet już chyba miałbym.

Oczywiście wolałbym, aby ta broń nie musiała być kiedykolwiek użyta, ale też nie wątpię w sens jej posiadania – tak na wsjakij słuczaj.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz