WHAT'S NEXT * co dalej ?
UWAGA. MATERIAŁ UZUPEŁNIAJĄCY OBOWIĄZKOWY:
Autor: Patologiczny antykomuch
( ) Podstawowy konflikt, z którym mamy do czynienia nie jest konfliktem PiS-uarów z lemingami. Nie jest też konfliktem ekonomicznym na osi biedni-bogaci ani też nie jest konfliktem na osi wieś-miasto.
Podstawowy problem to problem KULTUROWY.
Konflikt między tymi, którym udało się przenieść i zachować polskość i jej heroiczną tradycję silnie zakorzenioną w chrześcijańskim paradygmacie kulturowym a, z jednej strony, Polakami wynarodowionymi, ale takimi, którzy coś tam jeszcze wiedzą, pamiętają, mają jakiegoś pradziadka, który z Piłsudskim albo z Żeligowskim.. Trzymają jakiś obrazek na strychu, jakąś pozółkłą fotografię. Już wprawdzie nie wiedzą czy to pradziad Witold był czy Staszek i czy go do carskiej czy cesarskiej armii wcielono...
A, z dugiej strony, z tą polską czernią, która zawsze, od dziada-pradziada w dupie miała Polskę, byle we żłobie owsa starczyło i na przednówku nie trzeba było przymierać głodem, bo się pod "ludzkim panem" było parobkiem.
A czy panem był Niemiec, Prusak, Moskal czy inna gadzina, wsio ryba. Bo czasem, ba(!) bardzo często, polski pan to był dopiero skurczybyk...
Wszak od stuleci już, w różnych odmianach, kolorach i odcieniach, obserwujemy atak, okresami wręcz furiacki, na polską rodzinę, kościół, tradycje, kulturę narodową, polską inteligencję i Polaków - ludzi sztuki. Nie bez przyczyny! To jest z żelazną wolą realizowany plan uderzenia w tę jedyną warstwę przetrwalnikową polskości, która tę polskość nie tylko wyraża, ale nosi głęboko w sercach i umysłach.
To właśnie oni rozumieją tak samo słowa Polak i Polska i są to słowa, terminy podstawowe dla umięjetności samookreślenia ale i, i to jest być może najważniejsze, samoświadomości.
Dzisiaj na te niemieckie i rosyjskie zamiary wyeliminowania wreszcie "problemu polskiego" ( skoro nie udało się nas jednak eksterminować), nakładają się czynniki "obiektywne" związane z np. z globalizacją i ogólnoświatowym kryzysem wartości, z europejskim nihilizmem i konsumpcjonizmem. Ale także wiele innych, na opisanie których nie ma tu miejsca...
Ale wszystkie one, mniej lub bardziej zamierzenie, sprowadzają nas do roli plemienia. I to plemienia o postkolonialnym charakterze. Wyrwanego "z świadomości" i własnej historii, i własnej kultury, i prawa do istnienia... Plemienia, które samo dla siebie jest wrogie, nieznane, groźne. A dla politycznego i kulturowego otoczenia zewnętrznego, nieznaczącym ale upierdliwym wrzodem na dupie i pryszczem na wygładzonej make-up'em buziuni...
Dzisiaj podstawowym problem Polski i Polaków nie jest spór o wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą, o "lepszość" tradycji endeckiej czy piłsudczykowskiej, romantycznej czy pozytywistycznej.
Dzisiaj spór przebiega na zupełnie podstawowym poziomie aksjologicznym i jest to spór o PRAWDĘ. A tu wymagana jest zgoda co do tego, że prawda istnieje! Wbrew od dziesięcioleci wsączanej w duszę narodu tezie, że nie istnieje. Piekielny w isotcie relatywizm każe milionom z nas żyć w przekonaniu, że prawda, jak wszystko, jest też względna, relatywna. Nie! Nie jest i nigdy nie była. Prawda jest prawdą a kłamstwo jest kłamstwem. To jest takie trudne do uznania dlatego, że jest takie proste.
Czym jest zakwestionowanie istnienia prawdy? Jest po pierwsze unieważnieniem najgłębszego sensu każdej nauki. Ale jest też zakwestionowaniem najgłębszego sensu wiary. Wiara i nauka nigdy nie były sobie przeciwstawne! Zawsze zaś były i są poszukiwaniem i dochodzeniem człowieka do PRAWDY. Prawdy na różnych jej poziomach, prawdy dociekanej za pomocąm innych narzędzi, inna drogą, innym sposobem ale... Ale zawsze na końcu i jednej, i drugiej drogi jest prawda. I o świecie, w którym przyszło nam żyć, i o sobie samych...
Drugim podstawowym sporem rozłamującym narodową wspólnotę jest spór o dobro i zło. Tak! Poniekąd wróciliśmy, jako naród, do średniowiecznej psychomachii. Ta uwidaczniała spór, walkę między złem a dobrem. My zaś zeszliśmy jeszcze dalej i niżej, i dziś kwestionujemy istnienie zła i dobra jako wartości i pojęć obiektywnych w danym zbiorze pierwotnym, pojęć aksjologicznych.
Bo tak jak istnieje kłamstwo i prawda, tak istnieje zło i dobro. A na podstawowym, konstytutywnym poziomie samoświadomości indywidualnej i zbiorowej, narodowej zakwestionowanie zła i dobra wynika wprost z zakwestionowania istnienia prawdy.
Jeśli nie istnieje prawda, nie istnieje także zło. Jeśli istnieje prawda, istnieje także dobro. I tak dalej, i tak dalej. Włącznie z odpowiedzialnością albo jej brakiem. A także z umiejętnością odpowiedzenia w wymiarze indywidualnym ale i zbiorowym na pytanie, kim jestem? Kim jesteśmy? Skąd przychodzę? Skąd przychodzimy? I dokąd zmierzam, zmierzamy?
To są skutki ostatnich ponad dwustu lat tragicznej historii Polski i Polaków, za którą jednak my, my Polacy ponosimy znaczącą część winy i odpowiedzialności. Trzeba nam umieć ją sobie uświadomić i wyciągnąć wnioski. Nie po to by się po raz setny samobiczować ale po to by zmądrzeć.
I albo tę lekcję odrobimy, albo nie...
Ale tu i teraz odpowiedź na to pytanie będzie skutkowała, rzeczywiście i realnie tym, czy jako naród przetrwamy, czy nie? Czy zasługujemy na istnienie, czy nie? A może nasze istnienie nie jest nikomu potrzebne? Ani nam, ani innym?
Dziś nasze dalsze istnienie jako narodu posiadjącego własne państwo, zależy przede wszystkim od tego czy potrafimy odeprzeć dziką i obcą nam kulturowo barbarię wschodnią ale i nową barbarię Zachodu.
Co robić?
Warunkiem sine qua non jest przejęcie władzy. Choć brzmi to, wiem, naiwnie i infantylnie to, stety czy niestetety, bez spełnienia tego warunku niczego nie da się, realnie, zrobić. Ośmielam się twierdzić, że w sytuacji w jakiej Polska dzisiaj się znajduje, po zdjęciu błękitnego "szkła kontaktowego", odłączeniu bajań o zielonej wyspie i tym podobnych pierdoł, wychodzi na to, że jest źle.
Bardzo źle... I dlatego jest moralnie usprawiedliwionym nawet wariant przejęcia władzy niekoniecznie na konstytucyjnej drodze. Tak wiem, zawyją natychmiast wszelkiej maści moralne autorytety i wewnątrz i na zewnątrz. No i trudno. Niech sobie zawyją. Przejdzie im...
Rzecz w tym, żeby wreszcie Polactwo zostało podporządkowane Polakom. Bo tak ten świat jest urządzony, że najczęściej rację ma mniejszość a nie większość. I trzeba nam uczynić realnym by ta mniejszość mogła realnie narzucić swoją wolę większości. Uważam, że już teraz jest nas wystarczjąco wielu by się do tej operacji przygotowywać. Tak. Pora już. Pora najwyższa by zagrać o całą pulę...
Następnie absolutnie konieczna jest deubekizacja i dekomunizacja, zmiana konstytucji i zmiana systemu z parlamentarno-gabinetowego, na prezydencki.
Polska dzisiaj musi mieć jeden ośrodek decyzyjny. I pełną odpowiedzialność umiejscowioną w jednym miejscu.
Wszak obecna konstytucja została przez Olka i kompanów skrojona tak by chronić bydło, zdrajców i sprzedawczyków, rozwodnić ośrodek decyzyjny i w ten sposób ułatwić dryf państwa w stronę jego upadku, chroniąc jednocześnie bandytów i bolszewickich oprawców... I to chronić skutecznie.
System parlamentaro-gabinetowy służy też swobodnemu działaniu agentury w polityce i w gospodarce. Ale dziś nie o tym...
Następnym krokiem koniecznym choć niewystarczającym, rzecz jasna, jest całkowita przebudowa tak zwanego wymiaru sprawiedliwości. Zarówno jego struktury jak i kadr. Bez rzeczywistego, całkowicie nowego systemy sprawiedliwości, nie da się przemeblować państwa. Ani jego struktur, ani zasad funkcjonownia.
I taki, sądzę, powinien być początek, który da nadzieję na przyszłość. Wiem, że będzie to cholernie trudne. Ale wierzę, że, miomo wszystko i wbrew tak licznym, realne.
Rafał Ziemkiewicz stawia tezę, że w polityce nie istnieje kategoria racji tylko siły. Że liczą się nie ci, którzy mają rację tylko ci, którzy dysponują siłą.
A ja pytam czy racja, prawda, słuszność nie może współistnieć z siłą? Czy te kategorie się wykluczają? Ależ nie! Więcej. Stawiam tezę, że siła rzeczywista i trwała istniej tylko wówczas kiedy oparta jest właśnie o prawdę i dobro. Siła bezmózga ale i nietrwała opiera się na złu i fałszu.
Na czym dziś zbudowany jest świat określany mianem postmodernistycznego w wymiarze kulturowym a postpolitycznego w wymiarze politycznym?
Ano na odrzuceniu istnienia prawdy i wynikającego z niej dobra, i zastąpieniu ich relatywizmem a także wypaczonym pojęciem humanizmu. Ba! Dziś to jest już nawet relatywizm dialektyczny a humanizm zgoła zwierzęcy... Bzura? Tak. A czy dzisiejsza Europa nie jest bzdurą? Jakie są jej fundameny? Żadne! To jest dom bez fundamentów, dom, który MUSI runąć. Rzecz w tym by nas nie zawalił własnym gruzowiskiem, na którym już chcą buszować Hunowie zza Buga...
Ale dziś nie o tym...
Nie dlatego by zbawić świat i być, po raz kolejny, Mesjaszem Narodów musimy oprzeć się na Prawdzie i Dobru. Ale dlatego by istnieć.
By przetrwać.
http://naszeblogi.pl/33656-o-dobru-i-prawdzie-slow-kilka-bo-bo-nie-zgadzam-sie-z-ziemkiewiczem
JEAN MADIRAN . Dwie demokracje
...USA juz nie ma ...JEST AMERYKAŃSKA REPUBLIKA RAD,jeszcze nie socjalistycznych...ale Obama z Putinem nad tym pracują.
Biorąc pod uwagę przekrój etnograficzny obecnej Republiki Socjalistycznej Ameryki Pólnocnej,to było to pewne.
Nie ma juz białej Ameryki,jest kolorowa. Od czarnej,poprzez kawową,czekoladową,herbacianą i rózne mieszanki.
Biała Ameryka,ta która WIE co sie dzieje,jest obecnie w mniejszości...
W USA wygrywają homoseksualiści,narkomani,wyznawcy różnych kościołow i abnegaci.
Obama,którego pochodzenie nadal jest ukrywane,metryka "zginęła",wyznawca islamu i lewak...zostaje!
To się dzieje w kraju,który był wzorem demokracji,straznikiem pokoju na świecie i miejscem ucieczki dla dysydentów z obozu komunistycznego!!
Można robic różne rachunki socjologiczne,tłumaczyć to na wszelkie sposoby,tylko po co?!
Znam kraj,w którym nie ma kolorowego elektoratu,kraj w ktorym większość ma średnie wykształcenie,który ma Konstytucję 3 MAJA...
I jego obywatele głosuja na ludzi,którzy olali śmierć na błotach smoleńskich swojego prezydenta i elity.
I co gorsza...zagłosowali POnownie na tych samych...
Tu sie nie kłania etnografia i miliardy rzucone na kampanię prezydencką,tu sie kłania socjologia,psychologia i psychiatria.
No i jeszcze 50 lat wybijania z łbów...patriotyzmu,honoru,historii i POLSKOŚCI!
No to jak będzie za trzy lata? Komorowski na druga kadencję,a Tusk na trzecią?
Wszystko na to wskazuje... Autor: Zdenek Wrhawy
- nissan - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz