"Кузькина мать” Nikity Chruszczowa

avatar użytkownika janucha

 

„Rezultaty próby atomowej były wstrząsające. Wybuch oceniono na 57 milionów ton trotylu. Błysk był widoczny od Alaski, poprzez Norwegię i Grenlandię po całą północną część Związku Radzieckiego. W porzuconej wiosce 410 km od epicentrum zerwało dachy budynków, porozwalało ściany porzuconych domów. Na wyspie Diksona 780 km od miejscu wybuchu wyleciały okna. Wybuch zarejestrowały wszystkie sejsmografy planety Ziemi na wszystkich kontynentach. Obłok atomowego grzybu był widoczny w odległości 900 km. Fala uderzeniowa trzykrotnie okrążyła kulę ziemską.

We wszystkich sowieckich wojennych podręcznikach pojawiła się nowa informacja. Wcześniej uczyli że broń jądrowa posiada cztery czynniki rażenia: błysk świetlny, promieniowanie przenikliwe, fala uderzeniowa i radioaktywne skażenie terenu. Dopiero od tego momentu zwrócono uwagę na piąty czynnik rażenia – impuls elektromagnetyczny który zrywa łączność radiową oraz uszkadza aparaturę elektroniczną.  Wcześniej o tym wiedziano ale nie przywiązywano do tego uwagi.

A gazetę „Prawda” otwiera artykuł o takiej treści: 50 megaton, 100 megaton to już technologia wczorajszego dnia, u nas buduje się już o wiele mocniejsze głowice atomowe.”

„Wszystkie iluminatory nosiciela były zasłonione, całe oszklenie kabiny, wszystko co mogłoby przepuścić światło szczelnie zakryte. Tu-95b oddala się od epicentrum zupełnie ślepy. Uderzenie było jednak zaskakujące - oświetlając całe wnętrze. Zasłony oczywiście  światła nie przepuszczają, jednak blask jest szczególny. Przed tym diabelskim, przerażającym blaskiem, jak przed rentgenowskimi promieniami nic nie zasłoni, nie ochronią żadne zakrycia.

Dowódcy strategicznego bombowca majorowi Durnowcewu wydawało się, że przełamał Ziemię na pół. Trzasnęło tak jak może trzasnąć tylko rozpadająca się na kawałki planeta. Blask świetlny – 70 sekund. Czoło fali uderzeniowej dogoniło samolot na 115 kilometrze od epicentrum po 8 minutach i 23 sekundach. Fala uderzeniowa wbiła się w ogon samolotu tak jak rozpędzony parowóz w zapomniany na torach pusty wagon kolejowy. Major Durnowcew chwycił kurczowo drążek sterowy, którym rzuca  nie zwracając na wysiłki pilota uwagi. Drugi pilot nacisnął guzik odkrywając zasłony, ale sam na silniki spojrzeć nie miał odwagi, czy ocaleliśmy?!  Tak samo jak żołnierz sam na siebie nie ma odwagi spojrzeć: tylko nogi urwało, czy też rozerwało całe ciało aż po samą szyję?”  

„Pomiędzy szumami i trzaskami dobiegającymi z głośnika radiostacji coś zaczęło się przebijać. Powoli zaczęto odzyskiwać łączność.

Minister średniego przemysłu i Głównodowodzący Wojsk Rakietowych strategicznego przeznaczenia przesłał pierwszą depeszę: <<Moskwa. Kreml. Chruszczowowi. Próba na Nowej Ziemi odbyła się z sukcesem. Rozkaz Ojczyzny wykonano. Wracamy na zjazd. Sławskij. Moskalenko>>  

Dowódca bombowca Tu-95b melduje drogą radiową:  <<Zadanie wykonane. Major Durnowcew>>. Bezzwłocznie otrzymuje odpowiedź: <<Bohaterowi Związku Radzieckiego podpułkownikowi Durnowcemu i całej załodze. Dziękuję za służbę. Chruszczow>>”

„1 maja 1960 roku. Chruszczow na trybunie mauzoleum. Na prawo od niego – marszałkowie, na lewo – członkowie Politbiura, jak w tych latach nazywano Prezydium Centralnego Komitetu. Doradca pojawił się za plecami Chruszczowa niespodziewanie i cicho jak kot na piecu. Coś tam szepnął na nadstawione ucho. Nikita Siergiejewicz Chruszczow uśmiechnął się, a doradca tak samo cicho się oddalił. Tak samo jak kot na mięciutkich łapkach.

Za defiladą wojskową – parada sportowców, a za nimi milionowa demonstracja mas robotniczo-chłopskich na wiele godzin. Wodzom na trybunie przypadła nie lekka robota: 5, 6 a może i 7 godzin uśmiechania się, pomachania ręką. Przed wodzami przepływają ich własne portrety, do tego transparenty z hasłami. I dużo, naprawdę dużo kwiatów. I radosne twarze. I ocean uśmiechów.

Wiele godzin tak nie postoisz. Pęcherz moczowy nie jest z gumy. I dlatego przywódcy ZSRS co jakiś czas na chwilę z trybuny znikają. Za leninowskim mauzoleum stoi mały zamaskowany pawilonik. Tam jest toaleta i sala wypoczynkowa.  Można się tam odrobinę rozluźnić, posiedzieć, a jak ktoś potrzebuje to i położyć.

Machnął Nikita Siergiejewicz do Ministra Obrony ZSRS marszałka Malinowskiego – kochany Jaklicz, chodź no tu na minutkę. Po czym udali się do pawiloniku…..

…Naleli sobie po szlaneczce, wypili, krzyknęli, zakąsili…..

Nikita Siergiejewicz się uśmiechnął:

-Nad naszym krajem samoloty widmo sobie latają.

-Ano latają Nikita Siergiejewicz.

-Tak więc jak my sobie tu sobie na trybunie staliśmy, twoje chłopaki dzisiaj zestrzeliły jedno takie widmo. Pierwszą rakietą. O tym wiesz ja, ty oraz Biriuzow. Na razie milczymy. No to jeszcze na drugą nóżkę. Jest za co!”

„Кузькина мать Wiktor Suworow

Ponieważ jestem nieuleczalnym fanem Wiktora Suworowa postanowiłem napisać krótką recenzję jego najnowszej książki pt. „Kuzkina mat’. Niestety, nie została ona jeszcze przetłumaczona na język polski, ale na szczęście pochodzę z pokolenia,  które jeszcze uczyło się języka wroga w szkole i lektura oryginału nie przedstawiała dla mnie większych trudności (nota bene jestem zwolennikiem powrotu języka rosyjskiego do szkół przynajmniej gimnazjalnych i licealnych).

Znany demaskator zakłamanej historii II wojny światowej tym razem napisał książkę o zupełnie innym rozdziale krwawej historii ZSRS – Kryzysie Kubańskim. Autor zgodnie ze swoim przyzwyczajeniem wywraca do góry nogami mity, które każdy z nas ma wbite do głowy przez aparat propagandy historycznej zarówno naszej,  jak i zachodniej.

Ciekawy jest już sam tytuł – „Kuzkina mat” ( jak z nim sobie poradzi polski tłumacz?!). Jest to dość trudny do przetłumaczenia rosyjski kalambur oznaczający pokazanie komuś „ Takiego wała!”, choć bardziej adekwatne jest inne polskie wulgarne wyrażenie pokazania komuś „takiego ch…!”. Wątpię jednak czy zostanie ono wykorzystane przez polskiego tłumacza. Taką właśnie nieoficjalną nazwę  posiadała największa stworzona przez człowieka bomba wodorowa  o sile 57  Megaton, jaka została zrzucona na sowieckim atomowym poligonie na Nowej Ziemi. Tą samą nazwą można byłoby określić pewną doktrynę polityczną prowadzoną przez Chruszczowa tuż przed Kryzysem Kubańskim. W swojej książce autor pokazał zależności pomiędzy kilkoma wydarzeniami pozornie nie posiadającymi ze sobą związku – pierwszy lot Jurija Gagarina w kosmos, zestrzelenie amerykańskiego samolotu szpiegowskiego U-2 pilotowanego przez Francisa Gary'ego Powersa nad terytorium ZSRS (kapitalny opis jak to naprawdę przebiegało i czemu za ten wyczyn medale dostali tylko i wyłącznie żołnierze obsługujący wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych a nie ich szef ), budowa muru berlińskiego, kryzys kubański, zdemaskowanie szpiega zachodu w armii sowieckiej płk GRU Olga Pieńkowskiego, kryzys kubański i detonacja tytułowej straszliwej bomby wodorowej.

Autor stawia w książce tezę, że za płk Pieńkowskim stał spisek w armii przeciwko komunistycznej partii. Bardzo ciekawa w tym jest rola kata stalinowskiej Polski Ludowej Iwana Sierowa. Nie będę tu jednak jej przybliżać, żeby nie psuć przyjemności czytania książki.

Często zajmując się bieżącą recydywą komuny zapominamy o lekcjach historii oraz o tym jak potwornie skuteczną była maszyneria wojskowa ZSRS. Mam nadzieję, że „Kuzkina Mat” zostanie jak najszybciej przetłumaczona – powyższe fragmenty są mojego tłumaczenia, proszę więc o wyrozumiałość.

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Józuś

1. Kiedyś

przewinęło mi się przed oczyma określenie: pół bomby. Chruszczow zadecydował, że bedzie tylko 1/2 ładunku meteriałów do syntezy? Niewyobrażalna moc bomby wodorowej, mogła stworzyć warunki dla nieznanych zjawisk fizycznych z końcem włącznie. Już sam opis załogi bombowca..

Józuś