Miss EURO 2012 zremisowała z prezesem PiS

avatar użytkownika MagdaF.

 

Miss EURO 2012  zremisowała z prezesem PiS

 

Możemy być dumni. Wprawdzie „jedenastka” trenera Smudy nie okazała się dobrem narodowym, nie wyszła z grupy, a nawet zajęła ostatnie miejsce, na naszym Stadionie Narodowym objawiło się największe  dobro  – modelka i celebrytka, miss bikini z Chin w 2005 roku  i gwiazda Playboya – Natalia Siwiec. Trenowała  pewnie dużej niż wszyscy piłkarze razem wzięci, ale się opłaciło. Od pierwszego meczu Polska : Grecja została okrzyknięta niekwestionowaną miss Euro, zapełniła czas antenowy, powierzchnie reklamowe w wydaniach papierowych (a ma czym  zapełniać mimo deklarowanych 48 kg), oplotła swymi wdziękami sieć Internetu i była na ustach całej Europy. A Niemcy, by poprawić sobie humor po klęsce, nawet chcieli zabrać ją do siebie, choć dla Polski byłoby lepiej, gdyby zabrali Tuska. Ale go nie chcą, bo nie dość, że sprzeciwia się planom unii fiskalnej i bankowej, to jeszcze daleko mu do wymiarów  87-59-89.

Donald Tusk jednak nie oddał pola walkowerem, a nawet  po swej  ostatniej decyzji zyskał przydomek „samiec alfa” i będzie to już drugi taki w Europie, po prezydencie Putinie, ma się rozumieć. A sytuacja była wręcz kabaretowa. Na platformie płynącej Bugiem, a może  tratwie czy barce (opinie mediów w tym temacie są podzielone), znaleziono niewielkie ilości materiałów wybuchowych, telefon ze zdjęciem Stadionu Narodowego i kilka paczek papierosów. Czyli podstawowy niezbędnik azylanta-sportowca. Zabrakło tylko piwa lub, być może, „zdegustowała” je czujna Straż Graniczna. Natychmiast jednak zarządzono posiedzenie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, sprawę bada wydział ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, a ABW wszczęło śledztwo. Wszystkie więc służby postawiono w stan najwyższej gotowości i powiązano z zatrzymaniem w dzień warszawskiego półfinału, w okolicach Stadionu Narodowego, kilku obywateli Afganistanu. Po czym MSW wydało komunikat, że nie istnieje zagrożenie dla bezpieczeństwa osób i miejsc w Polsce. Ale, niejako prewencyjnie, premier Tusk podpisał zarządzenie wprowadzające w całym kraju stan ALFA – podwyższonej gotowości.  Nikt jednak z polityków ani dziennikarzy nie postawi pytania, jaki stan zagrożenia został wprowadzony w dniu 9 kwietnia 2010 roku, gdy ukazała się informacja o możliwym ataku na samolot  któregoś z państw NATO?  Gdzie było ABW, MSW i sztab kryzysowy?

Przyszło mi na myśl, że może oni pracowali, szczegółowo analizowali tak jak tę barkę czy ponton, a na nim  ukraińskie papierosy,  tylko celowo skrywali swoje działania, by nie stresować Polaków, nie wprowadzać paniki i opatrzyli klauzulą tajne/niejawne czy nawet skrywane, jak ostatnie posiedzenie sztabu kryzysowego. By później, gdy samolot rozleciał się jak dziecięca zabawka, ogłosić, że to wina pilotów i wsie pagibli.

Istnieją  bowiem  przynajmniej trzy metody kreacji świata i prezentacji faktów praktykowane przez media. Pierwsza, to ukryć, zakodować lub przynajmniej zaszumieć autentyczne wydarzenia, osłabić ich wagę, znaczenie i nośność przekazu, podając je drobnym drukiem (jak odsetki do umowy kredytu hipotecznego), wyemitować  w czasie najgłębszego uśpienia odbiorców lub innych, ważniejszych, frapujących zajęć jak pobudzenie organizmów śledzeniem napompowanej piłki. A więc gdzieś pod koniec emitowanych wieczornych wiadomości, po szczegółowych faktach w czyich rękach aktualnie jest piłka i po zapowiedzi kolejnego serialu (po „Mama Madzi” i „Mama Madzi II – czyli taniec na rurze”), tym razem pt. „Szymuś z Będzina”, podać fakt, że generał Petelicki, twórca GROM, nie żyje i istnieje realne domniemanie samobójstwa.

W ciągu kolejnych dni news ten jest potwierdzany przez wszystkie media, jednocześnie z informacją o wszczęciu śledztwa i zamiarze przeprowadzenia sekcji zwłok, bo obecnie wszyscy patomorfolodzy stołeczni wyjechali na weekend i wrócą koło wtorku. Później dowiadujemy się, że generał, koło godziny 16 zszedł do monitorowanego garażu na  swoim monitorowanym osiedlu po wodę do obiadu, którą zostawił w samochodzie. Nie omieszkał jednak zabrać  pistoletu z jednym nabojem, naszykowanym dla hipotetycznego złodzieja opon. Ale ów złodziej, którego nie zarejestrowała kamera, a o którym mówią, że mógł być kobietą, ukradł nie opony, lecz wodę. Cóż innego mógł uczynić generał, który oblał egzamin z aprowizacji swych najbliższych? Którzy notabene okazali się również mało empatyczni, bo dopiero po dwóch godzinach, gdy obiad został skonsumowany, choć niepopity, zainteresowali się długą nieobecnością tatusia.

Druga metoda, w jakiś sposób współgrająca z pierwszą, to hierarchizowanie wiadomości, selekcja faktów w celu ich takiego uporządkowania, by stanowiła news interesujący widzów, aczkolwiek porządkowała im obraz świata według aktualnej linii partii rządzącej i wprost wskazywała wroga,  bez którego rządy Platformy Obywatelskiej są jak śmiertelnie chorzy bez tlenu. Wiadomo więc, co nadaje się na newsa, który wzmocni sondażowo umoczoną Platformę, jej ministrów i nawet niezależne sądy, które orzekły, że Jaruzelski i Kiszczak są „trwale niezdolni”, prezydent Poznania Ryszard Grobelny – niewinny, choć sprzedał Grażynie Kulczyk za 1/3 ceny teren pod park, który okazał się terenem pod inwestycje, komisja Millera sfałszowała raport smoleński, łoś sieje śmierć na A2, a prokuratura orzeka, że „winnych niet”. Trzeba więc natychmiast wrzucić jakąkolwiek informację o prezesie J.Kaczyńskim, który nawet jak milczy, to nienawistnie i z tego milczenia można zrobić główny news w prime-time. A jeśli już coś powie, to ogłosić nagonkę, bo taki sam on szkodnik jak ten łoś i w dodatku nie podzielił się z nikim zdobytą pokątnie wiedzą. A powinien przesłać ją w pliku wordowskim nie tylko organom ścigania, bo to jego obywatelski obowiązek. Tako rzecze nie tylko Zbigniew Ćwiąkalski, Ryszard Kalisz, Wojciech Brochwicz czy dyżurna Monika Olejnik, ale i karnista Piotr Kruszyński, który żąda włączenia do procesu wydobywania prawdy z Kaczyńskiego organów prokuratury. O metodach jej „wydobywania” – milczy, ale znając życiorys profesora i jego obronę ITI przed „złym” Macierewiczem, możemy się tylko ich domyślać.

 

I takim oto sposobem, prezes Kaczyński, zupełnie bezwiednie stał się bohaterem ostatnich dni, zremisował  z miss Euro pod względem czasu na placu gry, a nawet stał się zdecydowanym faworytem mediów pod względem posiadania piłki. „Krótka lista osób zagrożonych” stała się ważniejsza niż Euro 2012,  przebiła inne newsy i nawet miss, która wykazała się brakiem dyplomacji, bo za wcześnie odkryła wszystko, co miała do odkrycia. I to jest właśnie ta trzecia metoda, czyli hot news, jak informacja, że licznik L.Balcerowicza się zepsuł, czyli spalił. Ale, jak widać, nie zawsze jest prawdziwa. Bo oto Leszek Balcerowicz wziął sobie do serca prośbę Vincenta i na czas Euro zatrzymał licznik długu. Chociaż, patrząc na to z punktu widzenia interesu narodowego, były prywatyzator postąpił patriotycznie: ukrył prawdziwy, tragiczny wizerunek Polski, a miss Euro wyświadczyła wielką przysługę Radkowi Sikorskiemu, występując w koszulce z napisem: BBC ( B-bad, B- boy, C- Campbell), co natychmiast minister foreign affairs  skomentował na twiterze jako: "Poland's wunderwaffe strikes back" - pod zdjęciem modelki Natalii Siwiec. "Nasz odwet na BBC" – dodał  już po polsku. Choć za wykorzystanie zdjęcia będzie musiał zapłacić. I może się zdarzyć, że kariera pani Siwiec dopiero rozwinie się we wspomnianym  ministerstwie na stanowisku  rzecznika prasowego, ale i tak główny gol  należeć będzie do prezesa Kaczyńskiego. Balcerowicz już dawno na aucie, a  Sikorski z Tuskiem mogą najwyżej podawać piłki.

 

 

 

Tekst opublikowano w nr.27/2012 Warszawskiej Gazety 

 

 

 

 

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz