Konferencja historyczna Klubu Akademickiego KUL Vade Mecum i Zw. Żołnierzy NSZ po przemarszu Obozu Narodowo Radykalnego

avatar użytkownika Andrzej Tym
Historyczno polityczny surfing nad  trefnymi szczątkami bohaterów zamęczonych Na Zamku Lubelskim

            8 marca br odbyła się w Lublinie na KUL konferencja „Niezłomni Bohaterowie-Żołnierze Wyklęci” organizowana przez Klub Akademicki KUL Vade Mecum. Wśród współorganizatorów był „Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych”, w którym niemal ostatni kombatant prezes i honoralny pułkownik B. Szucki oddał zarząd młodym doktorom KUL uaktywniajac ich w propagowaniu historii NSZ .

Parę dni wcześniej w ramach obchodów Dnia Żołnierzy Wyklętych odbył się jak na lubelskie warunki imponujący przemarsz może kilku tysięcy młodzieży zorganizowany przez „Obóz Narodowo Radykalny” (jak wcześniej w Warszawie). Tłum młodzieży z Placu Litewskiego przeszedł na skarpę ze schodami z Zamku na plac z Pomnikiem Zaporczyków i skandowane za liderami hasła gromkim echem odbijały się od kamieniczek na placu. Często powtarzane hasło „sierpem i młotem w czerwona hołotę” podobnie jak później  na Konferencji referowana jakby życzliwie tendencja do wykreślania słowa „sympatycy” ze słownictwa dawnych działaczy  narodowo radykalnych raczej nie wskazuje na ambicje uzyskania dobrego wyniku wyborczego  lub „zdolności koalicyjnych” a można nawet podejrzewać, że chodzi raczej o tolerancje i pobłażliwość ze strony autorytetów wspólnych z michnikowszczyzna i palikoterią  takich jak aktualny Wielki Kanclerz KUL  -dziecię duchowe abp Życińskiego lub jego ulubieniec  prof Kłoczowski znany jako TW „Historyk” nadal wpływowy notabl w środowiskach KUL.

Wśród mówców znalazł się płk honoralny NSZ B. Szucki, na którego werbalizm patriotyczny i względnie długie wspomnienia zgromadzeni zareagowali skandowaniem słowa „dziękujemy” . Było to podziękowanie za zbrojną walkę z komunizmem o wolna Polskę.

Na Konferencji 8 marca dr M. Zaborski z KUL wygłosił ciekawy referat o procesach żołnierzy NSZ okręgu lubelskiego, po którym chciałem go zapytać, dla czego wspomniał tylko Wojskowy Kodeks Postępowania Karnego z okresu Berlinga a nie wspomniał o polskim WKPK autorstwa pułkowników Muszkata i Zampolskiego, który odbierał aresztowanym wszelkie prawa ludzkie, dopuszczał tortury i wymuszanie zeznań i spotkał się z życzliwym komentarzem legendy polskiego prawa liberalnie katolickiego prof. Mogielnickiego (Muszkat niemal jak Michnik lub Kuroń uważany był później za „dysydenta” i być może jeszcze żyje w Izraelu). Niestety po dłuższym przemówieniu płk Szuckiego m inn. na temat jego lepszej a może takiej samej znajomości języka rosyjskiego w dzieciństwie niż polskiego (która umożliwiła mu poprawianie tłumacza referujacego jego zeznania ważniejszemu  NKWdziście) i użyteczności wyciora do drapania się w saperkach w warunkach wszawicy gnębiącej żołnierzy wyklętych prowadzący konferencje nie dopuścili mnie do głosu wcześniej popisawszy się własnymi pytaniami do referentów. Znany im jestem m inn. z informowania o niszczeniu szczątków i mogił więźniów Zamku Lubelskiego na cmentarzu rz-katolickim „przy Unickiej” w ostatnich dwu latach więc mogli mnie podejrzewać o chęć zapytania pułkownika Szuckiego jako członka „Komitetu Ochrony Pamięci Narodowej przy Wojewodzie” dla czego tak jak inni notable z tego komitetu dał się chętnie oszukać Zofii Leszczyńskiej i głosował za uchwalą o „przebudowie” resztek realnej i dotychczas nie przebadanej przez prokuratorów największej mogiły zbiorowej więźniów Zamku w tym licznych żołnierzy NSZ  na mogiłę symboliczna „żołnierzy AK,NSZ, WiN i BCh”. Przebudowa trwająca już ostatnie dwa lata polega na likwidacji bez obecności prokuratora IPN (a nie tylko historyków lub archeologów) trzech części tej mogiły i zawartych w nich szczątków oraz na upamiętnieniu na części przeznaczonej na„symboliczną” nazwisk wybranych, których większość leży bezimiennie w innych mogiłach na tym cmentarzu.

Po przerwie wygłoszone zostały następne referaty m inn o wyjściu Brygady Śiętokrzyskiej NSZ na zachód przez tereny kontrolowane przez Niemców i o zrzucaniu niektórych żołnierzy tej Brygady na tereny kontrolowane przez sowietów jako skoczków spadochronowych przez Luftwaffe jeszcze w czasie wojny. Innemu referentowi walk oddziałów NSZ z NKWD,  KBW i UB pomyliła się wielkokalibrowość karabinu maszynowego  wymontowanego ze zdobytego sowieckiego samolotu (oddz. NSZ nie były zaopatrywane nawet w stopniu zbliżonym do AK ze zrzutów) z „wielokalibrowością”. W ramach dyskusji płk NSZ Szucki wygłosił długie rozważania na temat strategicznych poglądów oficerów niemieckich decydujących o możliwościach marszu Brygady NSZ na zachód. Chciałem zwrócić uwagę, że oficerów niemieckich (nawet Abwehry) w tym czasie raczej nie można podejrzewać o dalekowzroczne przewidywania wykorzystania żołnierzy Brygady NSZ przeciw sowietom po klęsce Reichu i raczej zdolności dyplomatyczne dowództwa Brygady, brak wyposażenia i wyszkolenia do walki na linii frontu i nadzieje Niemców na korzyści w postaci dywersji lub informacji w następstwie zrzucania żołnierzy NSZ na tyły frontu umożliwiły Brygadzie NSZ dojście do linii frontu aliantów (w tym czasie Niemcy rozbrajali nawet dywizje ukraińskie i hinduskie jako względnie małowartościowe). Jest ciekawe jak NKWD dowiadywało się o skoczkach.

O przewidywaniach powojennej przyszłości przez „Niemców” można raczej sadzić po scenariuszu oddawania Lublina Sowietom opracowanym o dziwo w 1943r jako zarządzenie obrony Nr 1427 i co jest też dziwne realizowanym w lipcu 1944r

Niestety prowadzący Konferencję po moim zgłoszeniu chęci zabrania głosu w dyskusji po przerwie również natychmiastowo i kategorycznie ją zakończyli. Może myśleli, że ponownie chcę przedłużyć występ pułkownika albo drwić np. z przejęzyczeń w rodzaju wielo i wielkokalibrowości.

Obecnie wojsko jest raczej „profesjonalne” i zbliżamy się do stanu jaki w czasie zajmowania Lublina przez Sowietów w 1944r spowodował, że w drużynach AK (a być może Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa-jakby policji przy Delegaturze Rządu RP) znalazło się wielu ochotników z ulicy mających o służbie w wojsku bardzo przypadkowe wyobrażenie. Np gdy pchor AK w czasie tych walk spytał amunicyjnego karabinu maszynowego gdzie ma amunicje-ten odpowiedział, że przyszedł „walczyć z Niemcami a nie być tragarzem”. Więc skłonność do przejęzyczeń nawet skutkiem braku wiedzy wojskowej w rzadkim propagowaniu iminformacji o NSZ nie jest istotna.

 W cenzurowaniu dyskusji nawet dla domniemanej obrony Prezesa umożliwiającego im politycznie korzystne formalne reprezentowanie kombatantów NSZ politycy historyczni KUL mogli by jednak starać się nie być lepszymi od redaktorów TV w rodzaju Olejnik .

Wiele lat temu słyszałem wykład późniejszego Prezesa IPN ś. p. Kurtyki o „Akcji Cezary„ tj opanowywaniu lub nawet prowokacyjnym organizowaniu konspiracji przez UB i Inf. WP (na wzór opanowywania organizacji Sawinkowa w ZSRR i przedwojennej Polsce) w celu lepszego opanowania lub zastąpienia zagranicznego delegata WiN (przy CIA kontrolowanym przez agentów prosowieckich).  Tematu agentury nie tylko w konspiracji np Zapory ( do którego organizacji prowadzono 63 TW przed jego aresztowaniem) ale nawet  an KUL nie unikał prof M. Piotrowski . Narodowe Siły Zbrojne były szczególnie prześladowane przez bermanowskie władze raczej w celu możliwie natychmiastowej likwidacji niż prowokacyjnego opanowywania  nie tylko przez wywiad, formacje policyjne i militarne lecz przez publicystów, historyków polityków itd  Nawet skuteczne i udokumentowanie „uczciwe” wykonywanie zadań szpiclowania swych towarzyszy nie zawsze chroniło żołnierzy NSZ przed wykonaniem wyroku śmierci Na Zamku Lubelskim  B. Szuckiego przed Humerem i innymi bermanowcami mogło uchronić m. inn. miłe zadziwienie ważnego NKWDzisty jego znajomością rosyjskiego.

Na uniwersytecie MCS robiono prace naukowe o „mordach NSZ” a senator KUL TW „Historyk” jako Prezes Instytutu Historii AK  KUL usłyszawszy zapytanie kombatanta NSZ o historie oddziału w jakim się na krotko znalazł jako nieletni wiejski chłopak nieświadomy, że istnieje jakieś inne Wojsko Polskie (widać dowódca tego oddziału uznawał także sympatyków) po wysłuchaniu historii tego kombatanta wstał od stołu i powiedziawszy „ty s..synu NSZtowcu”, odwrócił się i wyszedł (tak mi to zreferował ten kombatant już w latach 60tych jedyny po uwolnieniu z Wronek żyjący żołnierz tego oddziału, który swe uprawnienia kombatanta NSZ zawdzięczał  wyrokom).

Profesor Piotrowski obecnie europoseł ma z powodu swej książki o NSZ dużo kłopotów lecz na Konferencji go nie było. Może jest w niełasce Senatu KUL i środowiska historyków politycznych NSZ. Niegdyś opublikował statystykę agentury m inn w senacie KUL a nawet w jednym z artykułów wspomniał o porozumieniu miedzy PRL a Kościołem z 1950r ,dzięki któremu KUL , seminaria, szkoły i prasa katolicka nie zostały natychmiast zlikwidowane ale Urzędy ds Wyznań otrzymały prawo opiniowania kandydatów na biskupów. Urzędem ds Wyznań podobnie jak zwalczaniem zbrojnego podziemia rządziła wtedy Julia Brystyngier, o której fama głosiła, że w czasie śledztw  kopała genitalia żołnierzy wyklętych. Negatywne skutki kompromisu Prymasa Tysiąclecia nie są ograniczane lecz są coraz bardziej świętym przykładem do naśladowania dla polityków „prawicy”. 

Powojenne organizacje kombatanckie jak wszystkie inne nie wyłączając sportowych były opanowywane poprzez bermanowskie selekcje i kreacje transformowane następnie w cenzurę fałszywych autorytetów. Było to łatwiejsze z kombatantami dzięki zasadom ich organizacji opracowanym przez fałszywego komendanta fałszywie czerwonych kosynierów gdyńskich z 1939r Kazimierza Rusinka i jego przyjaciela Józefa Cyrankiewicza (weterani Stutthofu i Auschwitz do Polski wrócili z Szymonem Wiesenthalem po wyzwoleniu obozu w Mauthausen w Austrii). Prezesi lubelskich związków kombatanckich obecnie często są honoralnymi pułkownikami nawet jeśli nigdy nie mieli stopnia wojskowego a prezes lubelskiego oddz. Zw. Żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji AK E. Pindych (także oficer KBW) wykazał niemal absolutna niezależność od opinii wszystkich innych żyjących żołnierzy tej dywizji nawet wyartykułowanej w Gazecie Wyborczej i Kurierze Lubelskim (innego „naszego” wydawcy z NY).  Inicjatorka „przebudowy” mogiły zbiorowej więźniów Zamku jest też prezesem kanapowego Zw. Żołnierzy AK w stopniu porucznika AK, chociaż jeszcze w latach 80tych zaprzeczała swej przynależności do AK.  Na kombatantów stopień ma duży wpływ, czego nie uwzględniano  w AK gdzie oficerowie i podoficerowie kończyli wojnę często w stopniach w jakich ją zaczynali a niemal jedyną możliwością uzyskania stopnia wyższego była podchorążówka AK. Żołnierze NSZ z oddziałów nie scalonych z AK  formalnie nie byli żołnierzami WP („państwowego”).

Obecnie w Polsce działają trzy biurokracje historyczne: IPN, Biuro ds. kombatantów i „ochrony pamięci walk i męczeństwa” z Radą centralną na czele nie licząc ośrodków akademickich. W różnym stopniu są wykorzystywane, umożliwiają lub same prowadzą politykę historyczna lub moderują historię szczególnie najnowsza i w świadomości publicznej zależnie od układów personalnych, ich historii, sytuacji politycznej i wielu innych okoliczności.

            W Lublinie doprowadziło to do frontu jedności wszystkich tych ośrodków polityki przeciw mogiłom i szczątkom więźniów Zamku Lubelskiego na cmentarzu rzymskokatolickiem  „przy Unickiej” z okresu 1944-54 - pojednania tak dziwnego jak  bitnych generałów, policji widnych tajnych i dwupłciowych w wierszu Norwida przeciwko kilku myślom, co nie nowe lub front prokuratorów, notariuszy, komorników i sędziów w obronie własności właścicieli niektórych nieruchomości lub  niektórych fałszywych autorytetów.

Pogrzeb abp Życińskiego wielkiego przyjaciela lubelskiej platformy palikoterii,  a w niektórych dziełach jak np doktorat honoris causa dla Juszczenki także ś. p. Lecha (dzięki kard. Dziwiszowi już wawelskiego władcy kręgów podejrzeń  i ziobrohaków na koalicjantów) zgromadził na czele tłumu wiernych samego Michnika z Komorowskim szafarzem orderów i policjami widnymi tajnymi i dwupłciowymi tym razem nie koniecznie wyłącznie służbowo pobożnymi.

Abp Życiński chyba najwspanialszy z selekcji i kreacji Urzedu ds.Wyznań Brystyngierowej był nie tylko wybitnym użytkownikiem grubej kreski Mazowieckiego, współkaznodzieją z Michnikiem na pogrzebie Miłosza i współprotektorem miejskiej szopki z Palikotem ale nawet wielkim przyjacielem Kieresa, Grossa, ks Czajkowskiego i nauczycielem prowadzenia polityki historycznej wspólnie o o. Dostatnim w cyklicznych występach publicznych wielu instytucji i fundacji.

Jako Wielki Kanclerz KUL i sponsor książek Zofii Leszczyńskiej z informacjami z akt sadów wojskowych Na Zamku w Lublinie zapewniał jej wpływ na środowiska kombatanckie i kontynuacje praktycznego monopolu na skuteczne publikowanie tych informacji (uzyskanego w mieście UMCS i KUL we wcześniejszym okresie sponsorowania przez abp. Pylaka). Miarą siły tego monopolu była odmowa sprostowania jedynej jak dotychczas informacji o ilości wykonanych wyroków śmierci Na Zamku w Lublinie w latach 1944-54 jaka skutkiem kłamliwej sugestii Leszczyńskiej została podana w środkach masowego przekazu a mianowicie w Panoramie Lubelskiej (TV Lublin) dopiero 27.04. 2000r jako 133.   Po wielu pismach, telefonach i wielu dostarczonych oczywistych dokumentach (wykonano 256 wyroków śmierci) dowiedziałem się. że nie można tej informacji prostować bo Z. Leszczyńska wyjechała do sanatorium a upamiętniony (później) tablicą na budynku TV Lublin jako ś. p.. wspaniały redaktor Tarka na jeden z telefonów z zapytaniem o sprostowanie tej informacji odpowiedział, że on wie co to historia gdyż jego wujek walczył pod Zaborecznem i rozmawia ze mną tylko dla tego, że dyrektor jest z zawodu historykiem.

Dotychczas mimo a ostatnio może trochę dzięki kultowi żołnierzy wyklętych, powstania antykomunistycznego i wojny domowej nie ukazała się w środkach masowego przekazu i prawdopodobnie w literaturze naukowej prawdziwa informacja o ilości wykonanych Na Zamku wyroków śmierci po 1944r. ani nie ukazało się sprostowanie tej jedynej kłamliwej z 2000r.

W 1998r. ukazała się sponsorowana także przez Kurię książka P. Gawryszczaka „Podziemie polityczno wojskowe w Inspektoracie Lublin w latach 1944-56”, ze słownictwa której wykreślono słowa Zamek Lubelski . Podobnie ze słownictwa historii lokalnego holocaustu można wykreślać Bełżec, Treblinkę itp.

Między innymi od takich okoliczności okazał się zależny los mogił i szczątków więźniów Zamku Lubelskiego na cmentarzu rzymskokatolickim „przy Unickiej” w Lublinie stanowiący temat trefny także dla historyków politycznych NSZ z KUL propagujących wiedzę i kult ich martyrologii.. Jak wiadomo w naszej cywilizacji szczatki stanowią najistotniejsze dowody zbrodni.

 

 

 

napisz pierwszy komentarz