Czerwony Kapturek

avatar użytkownika jwp

...Przywódca rewolucji październikowej wskazuje palcem kierunek, to dobry azymut... - Andrzej Rozenek.

W każdej bajce część prawdy się ukrywa. Bajka o Czerwonym Kapturku jest tego przykładem.

Nie spotkałem się nigdy z rzeczową analizą innych niż wilk postaci z tej bajki. Oczywiście powszechnie wiadomo, że dziewczynka, jej rodzice, chora babcia i dzielny gajowy to pozytywni bohaterowie tej opowieści. A wilk to samo zło. Bajka ta niesie pozytywny przekaz, a zarazem zawiera szereg ostrzeżeń, praktycznych porad.

Ja to widzę trochę inaczej.

Jak to jest, że chora babcia jest pozostawiona w głuszy leśnej na pastwę losu, a jedyne co dostaje od bliskich to wizyty wnuczki z fruktami w koszyku i dziwne odwiedziny gajowego. Dlaczego wilk zawziął się na miłą babcie i jej wnusię ? Czemu babcia nie została otoczona troskliwą opieką w bezpiecznym miejscu ? Na usta ciśnie się więcej pytań.

 Ja bym nie darzył zbytnim zaufaniem Czerwonego Kapturka i jego rodziny, a gajowy to już zupełnienie podejrzana postać. Czemuż to wilk upodobał sobie Kapturka i babcię, jakby nie miał innego pożywienia w lesie ? Czy normalni rodzice wysyłają małą dziewczynkę samą w ciemny las ? Co tak naprawdę niosła w koszyku, lekarstwa, czy też zupełnie bezskuteczne przy chorobie smakołyki ? Babci ma być leczona ?, a może tylko zostaną osłodzone jej ostatnie chwile życia. Życia staruszki porzuconej przez rodzinę w głuchym lesie i nękanej zarówno przez gajowego, jak i wilka. I nie wiadomo też, czy przypadkiem wnuczka w zamian za koszyk z ciastem i sokiem malinowym, nie wyłudzi od babci resztki emerytury.

To nie był najlepszy pomysł, by nie pisać o Palikocie, by nie wymawiać jego nazwiska. Wszkaże to nie demon, to tylko sługa jego. Walka ze Złem to przede wszystkim walka z jego ziemskim ucieleśnieniem. Jego projektem, a jest nim bez wątpienia Ruch Poparcia Palokota.

Sowiecki azymut Andrzeja Rozenka.

Plus Minus

Złamiemy wszystkie tabu - link.

Robert Mazurek 17-12-2011

Rozmowa Mazurka: Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota

Nie wiedzieć czy bardziej Rozenek chciał być na spotkaniu Klubu Wałdajskiego, czy też Klub go tam widział. Ten Klub to dość ciekawa inicjatywa.

Rozenek na pytanie Mazurka - Co to jest Klub Wałdajski ?, odpowiada, iż jest to doroczne spotkanie ludzi zainteresowanych Rosją. Mam poważne wątpliwości, czy nie jest na opak, ale to wyjdzie później. Jak się dowiadujemy jest to spotkanie polityków i możnych tego świata z samego szczytu listy. A wszystko to się dzieje na daczy Putina. Coś Wam to mówi ?  Jak i lista gości z Polski: Leszek Miller. Adam Michnik i Andrzej Rozynek. Pan, czy też raczej towarzysz Rozetek czuje się zaszczycony tym zaproszeniem, jak i towarzystwem. Zaiście godnym jego osoby i życiorysu, nie do końca jasnego - Andrzej Rozenek - polski dziennikarz specjalizujący się w tematyce wojskowości i bezpieczeństwa.

Przez dziewięć dni rozmawiano w tym szacownym gronie o o Rosji, jej kontaktach z Unią Europejską, ze światem. Dość ogólne stwierdzenie. Gdy śledczy pyta podejrzanego co w noc przed napadem na bank robił w gronie innych uczestników przestępstwa, przeważnie pada odpowiedź –

Graliśmy w karty i rozmawialiśmy o naszych wizytach w banku i bankomatach, oraz jak zwykle o polityce i kobietach. Nic złego w końcu nie ma w tak niewinnej rozmowie. Zapytany skąd się tam wziął odpowiada szczerze, iż został tam zaproszony. Dość logiczne, bardziej niż to, że znalazł się tam przypadkiem. Włamywacz złapany nocą na włamaniu do Jubilera też może odpowiedzieć, iż zamierzał nabyć pierścionek zaręczynowy, a sklep był akurat zamknięty. Narzeczona nie może przecież czekać, a nuż się obrazi za zbyt długie narzeczeństwo. Podobnie jak uczestnicy i organizatorzy w/w Klubu nie pozwolą sobie na lekceważenie tak istotnej inicjatywy przez reprezentantów i wykonawców swojego kolejnego projektu wobec Polski. Już nie czołgi nas rozjadą, a jak widać po obecnej sytuacji finansjera, w dużej mierze wiadomej proweniencji .

Pan „Rodzynek” w tym towarzystwie się głośno zastanawia dlaczego właśnie do niego trafiło to zaproszenie, nie może wręcz wyjść z zadziwienia. On tylko przechodził koło tej wystawy, a kto rzucił kamień ? Tego nie wie nikt, to tajemnica Wałdaju. Świta mu jednak to i owo w głowie, uważa bowiem, iż –

„…od zawsze mówię o konieczności bardzo bliskich kontaktów między Polską a Rosją, uważam, że te stosunki powinny być jak najbardziej przyjazne. I być może któraś z tych odpowiedzi dotarła do organizatorów...”.
Nieoceniony redaktor Mazurek jak zwykle kąśliwie pyta –

„… I minister Ławrow podumał, podumał i powiedział: „Zaprośmy tego Rozenka"?…”.

Oczywiście rzeczony Rodzynek nic nie wie, amnezja to nieodłączona cecha pamiętających inaczej. Jednak coś mu tam w czerwonym sercu gra –

„…Nie wiem, ale bardzo się cieszę, że zostałem doceniony. Gotów jestem też uwierzyć, że to wyróżnienie spadło na mnie dlatego, że byłem wicenaczelnym „Nie", którego prorosyjska linia jest znana. A ponieważ wiadomo, że Urban nigdzie nie jeździ, to zaproszono mnie. Ale klucz, z którego zapraszano gości, zna pewnie tylko Siergiej Ławrow, proszę jego pytać…”.

I nagle zaczyna się wątek po tytułem - „Łapać złodzieja”. Raz, że pierwszy krzyczy to złodziej, a gdy nawet zostanie przyłapany na gorącym, to „odcina” się zdecydowanie od swoje ręki. Ileż zaprzeczeń słyszmy z ust gościa Wałdaju, a zarazem ucieczki o tematu. Kto tam nie bywał, kto nie uwiarygodniał Klubowych Spotkań. Wychodzi na to, że i Piłsudski by tam się chętnie zjawił. Odżegnuje się więc nasza wisienka na tym torcie od agenturalnego kontekstu owego spotkania.. I tu akurat się z nim zgadzam. Tu jest clou sprawy. Bowiem to nie służby rządzą światem,  właśnie pewne grono, które ich tylko używa. Jak diabeł maluczkich, tych mniej i tych bardziej zdolnych. I tłumaczy się gęsto i często, zaklina się na Boga, że nie współpracował z SB. Gdy jednak chodzi o aktualizację jego teczki, o stan obecny, stosuje znaną już figurę retoryczną –

„…To takie pisowskie myślenie…”.

Może i tak, tylko czy nawet PiS-owcom nie zdarza się trzeźwo myśleć ? Dziwne jest tylko, że na tzw. Giełdzie dziennikarskiej i wśród posłów to PiS-owskie myślenie rozprzestrzenia się jak zaraza. I w dodatku są to obelżywe sugestie, zdaniem tej persony, znanej oprócz niewątpliwej inteligencji o sprawnego warsztatu z wielu co najmniej niegodnych człowieka zachowań. Aż się prosi, by rzec parszywych. Niby coś wie, ale tylko dlatego, że grzebał w bagienku służb. Się wie, a się nie powie. Że niby ludzie nie rozumieją, „cuś” sobie imaginują.

Gdybym był agentem.

Mazurek pyta

Gdybym był agentem, to bym się do tego przyznał?

„…Pewnie nie…”.

Trudno wymagać od agenta, by się przyznał. Tego na szkoleniu nie uczą, jeżeli już do wszystkiego, byle nie do prawdziwej roli. A nie posądzam Kreml by takiego Rodzynka nam szykował. Istną Annę Chapman ( Анна Васильевна Кущенко ). A może Biedroniowi taki agent jest na rękę, o ile o rękę tu chodzi. Jak to mówi i pyta zarazem mój ulubiony Mazurek -

“...Toteż ludzie nie pytają, bo nie wierzą w szczerość odpowiedzi…”.

Na to wszystko nasze niewinne dziecię rzecze, iż nikt nie rozumie gdzie leży prawda. Czy w kazamatach Łubianki, czy też nad pięknym Wałdajem. A może bliżej, gdzieś między Rozbratem, a redakcją NIE. I znienacka przywołuje nasz bohater agenta Tomka, zwrot akcji godny przypomnienia -

Niewinne serce miała hrabina
I takąż duszę pieską, niebieską,
A on był gałgan i straszna świnia,
Bo pitigrilił się z tą Wiśniewską.

Bo jako rzecze Rodzynek –

„…Wie pan, ci ludzie z SB przynajmniej nie udzielali wywiadów rzek i nie sprzedawali swej twarzy kolorowym pismom. Agent „Tomek" sam sobie na to zapracował…”.

Zapewne Pan „Azymut na Wschód” też sobie zapracował, tylko, że pewnego rodzaju „приглашение”.

Wolę Urbana, oczywiście nie ja, tylko Urbanator ze zdjęciem pomnika Lenina na swoim blogu. Który to po raz kolejny pokazuje nam, a może jednak „swoim”, gdzie świat zmierza, gdzie azymut. Nie wiem do końca, czy poważnie traktować słowa, niewątpliwie nie lewaka, ale zleceniobiorcy -

„…Człowiek lewicy powinien być konsekwentny nie tylko w słowach, ale i w czynach. Niedopuszczalna jest zgoda na tajne więzienia CIA w Polsce. Jaki polityk lewicy mógłby się na to zgodzić?!...”

A to się pomiot bolszewicki oburza i wzrusza. Parafrazując jego słowa -  jaki to polityk lewicy mógłby się zgodzić na Katyń, czy też na przycinanie jąder AK-owców szufladami przez „Budowniczych Polski Ludowej”. Bo przecież nie przeszkadza mu ani przeszłość Janusza, ani też szklanka wódki wychylona z Putinowcami. Nie zapomina jednak przy tym o grzechach Millera i innych co mu stoją na drodze ku świetlanej przyszłości, tak nam znanej z ideowych deklaracji Braci Moskali –

„…Mnie nie interesuje tu przeszłość, tylko to, czy ktoś realizuje poglądy, które głosi. Miller nie tylko prowadził serwilistyczną politykę wobec USA, ale też dał koncesję na wydobycie bursztynu żydożercy i komuchożercy ks. Jankowskiemu….”.

Język godny buta Chruszczowa.

Mam nieodparte wrażenie, iż jak Dziecię Urbana przekazuje nam swoją narrację, to czuję z jego ust nieświeży oddech, po spożyciu samogonu, A tego nie da się przykryć nawet częstym „zakanszaniem” ogórka małosolnego z polskiej beczki.

W tym miejscu przytoczę obszerny fragment wywiadu, bez komentarza.

Pan ma jakąś obsesję antyamerykańską?

Nie, mam obsesję na punkcie wolności i praw człowieka.

W ustach wieloletniego zastępcy Urbana umiłowanie wolności i praw człowieka jest ekstrawagancją nie lada.

A Jerzy Urban gwałcił jakieś wolności i prawa człowieka?

Skąd! On się Polakom kojarzy właśnie z umiłowaniem wolności.

Mnie tak się kojarzy. A panu nie?

Widocznie w przeciwieństwie do pana pamiętam, jak szczuł morderców ks. Popiełuszki.

Urban nigdy nikogo nie szczuł i proszę tak nie mówić! Niech pan go nie obraża.

Spokojnie, jak się poczuje obrażony, to wytoczy mi proces.

Myślę, że ma lepsze zajęcia, ale pański pogląd o szczuciu jest nieprawdziwy.

Proponuję poczytać publikację podpisaną Michał Ostrowski „Garsoniera obywatela Popiełuszki" lub teksty Jana Rema...

Gdzie tam było szczucie, żeby kogoś zamordować, gdzie wezwanie do fizycznej likwidacji?!

A ks. Jankowski był żydożercą?

Oczywiście, że był!

A wzywał do fizycznej likwidacji Żydów?

No nie, do fizycznej rozprawy nie wzywał.

Więc wedle pańskiej logiki Urban tak samo kochał ks. Popiełuszkę jak ks. Jankowski Żydów.

Jerzy Urban pełnił funkcję rzecznika rządu najlepiej jak potrafił i do dziś przez wielu ekspertów jest uznawany za jednego z najlepszych rzeczników. Ale mamy rozmawiać o Urbanie?

Nie, o panu. O tym, że brzydzą pana grzechy Millera, a Urbanowi zapomina pan osłanianie wymierzonej w homoseksualistów akcji „Hiacynt".

A pan wie, kiedy była akcja „Hiacynt"?

Zaczęła się w 1985 roku.

No tak, ale co miał z nią wspólnego Urban?

Pytany przez dziennikarzy zachodnich wszystkiemu zaprzeczał i osłaniał SB.

Bo Urban o niczym nie wiedział! Gdyby wiedział to, zapewniam pana, na pewno by zareagował. Współpracowałem z Urbanem 16 lat i wiem, że to człowiek o żelaznych zasadach.

Bo wykuwał te zasady pod bokiem żelaznych generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego?

A Miller to niby gdzie swoje zasady wykuwał? Mam prawo do negatywnej oceny jego działań? Mam. To przy tym zostaję i proszę mi od razu nie przywoływać Urbana czy Palikota.

Mógłbym to obszernie komentować, być może w miarę rozwoju sytuacji i kolejnych spotkań nad pięknym i głębokim jak myśli Rodzynka Wałdajem. Na ten czas są inne ważne podteksty przekazu płynącego z czerwonych jak sowiecka flaga ust nie tylko Rodzynka. Ciekawa jest zbieżność w czasie aktywności jego, jak i DeMoniczki Jaruzleskiej. To nie są Różowe Frosia.

Potem o Anuszu.

I jest szczerym lewicowcem?

To nieporozumienie, bo my nie chcemy być lewicą. To za wąskie określenie. Nie zabiegamy tylko

o wyborcę lewicowego, ale myślimy o szerszym spektrum.

To ciekawe, nie wspominaliście o tym.

I tu leży pies pogrzebany.

„…Ruch Palikota jest czymś znacznie szerszym niż lewica…”.

Zalegalizowanie miękkich i twardych narkotyków, prostytucji. Wszystkiego o czym mogą sobie tylko służby zamarzyć. Wszytego co może rozłożyć każdy Naród, który stoi na drodze Wielkiej Rosji i Finansjery. Która to przywiozła Lenina do Rosji zamiast chleba, nie tylko powszedniego. Agencje nie tylko towarzyskie to jest dopiero przyszłość, zapewne tak. Alfonsów i prostytutek. Wszystkich co – „всегда готовы дать дерьмо”. A tych nie brakuje pod każdą szerokością geograficzną. I wiele odwołań wnosi nasz bohater do nowoczesnych państw, gdzie ruja i poróbstwo wartością stoi. Gdzie Dekalog lewą ręką pisany, zgoła inaczej odmienia oblicze Naszej Ziemi. Nie bierze jednak pod uwagę, iż pomimo odwiecznej walki Dobra ze Złem i wielu sukcesów tego drugiego, walka trwa. A Nasza Armia nie z tej Ziemi pochodzi. Naszym orężem nie tylko miecze i lemiesze, a nade wszystko Słowo Boże. Jego Moc. I tegoż się oni boją. Dlatego chcą nas rozbroić kusząc doczesnymi uciechami. Które to są i ludzkie i boskie, jednakowoż należy do nich podchodzić z umiarem i odpowiednim do nich dystansem.

Aborcja, a krzyk zarodków.

Nie wiem nawet czy mam ochotę, lub powinienem komentować ten fragment wywiadu. Wypowiedzi Pana Wrażliwego samo w sobie zawierają komentarz.

Państwo powinno czerpać zyski ze wszystkiego, co się da?

Ma pan rację, że wkraczamy tu w obszar bardzo poważnego sporu filozoficznego i etycznego na temat tego, z czego państwo może czerpać korzyści, a z czego nie. Ale jeśli nie może zarabiać na prostytucji, to czy może na produkowaniu wędlin?

Dla pana prostytucja jest równie wątpliwa moralnie co wędliniarstwo? Gratuluję, właśnie podbija pan cechy masarzy i rzeźników oraz panie ze sklepów mięsnych...

No dobrze, może to nie był najlepszy przykład. Chodziło mi o to, że by wytwarzać wędliny, trzeba zabić zwierzę, które przy tym strasznie cierpi. To kwestia wrażliwości.

Dlatego pan jest wrażliwy na cierpienie kurcząt...

... I cielątek.

... Ale już brak panu empatii dla nienarodzonych dzieci.

I tu się różnimy, bo ja nie słyszałem krzyku zarodków.

Na mnie pański cynizm nie zrobi wrażenia, ale pan teraz nie jest wice-Urbanem, tylko politykiem, stąd moja rada: Andrzeju Rozenek, nie idźcie tą drogą.

Bardzo sobie cenię pańskie rady, ale to nie jest cynizm. Niech pan zrozumie, że są ludzie myślący inaczej niż pan. I ludzie, którzy uważają, że skoro państwo może czerpać zyski z produkcji alkoholu, to tym bardziej może pozwolić na posiadanie niewielkich ilości narkotyków. Bo co to za różnica?

Taka, że alkohol jest w naszej cywilizacji obecny od tysięcy lat, a narkotyki nie. I to byłoby złamaniem kulturowego tabu.

Proszę pana, mamy XXI wiek, my chcemy złamać wszystkie tabu!

Wszystkie?

Oczywiście.

Hm, w naszej kulturze sferą tabu objęta jest defekacja.

A ma pan z tym jakiś problem?

Tak, nie chciałbym oglądać pańskiej.

Nikt panu nie każe.

Obawiam się, że nie wie pan, co oznacza faktyczne zniesienie tabu.

To, że nie oglądamy siebie podczas takich czynności oznacza, że to jest objęte tabu?

Właśnie tak. Z jakiegoś kulturowego powodu nie rozmawiamy też przy stole o kłopotach z wypróżnianiem.

Chyba, że ktoś ma problemy z przewodem pokarmowym.

Wtedy omawia je przy stole?

Są tacy ludzie, nie widzę w tym nic dziwnego.

OK, ciekawie musi być u pana na wigilii. Ale zostawmy to, bo chciałem tylko panu pokazać, że tabu w XXI wieku nie zniknie mimo waszych usilnych starań.

Ale będzie go coraz mniej i to jest dobra wiadomość.

Potem Rodzynek mości sobie sernik ocieplając swój wizerunek dobrym słowem o Radiu Maryja, to jednak nie zaciemni nam prawdziwego obrazu tej kreatury, szczególnie niebezpiecznej. Wyszczekanej jak każda sowiecka sobaka.

—rozmawiał Robert Mazurek, z Andrzejem Rodzynkiem, a i ja z nimi.

Nie wiem jak Wy, Szanowni Czytelnicy, ale ja od dawna wiem, co w trawie piszczy.

A po spotkaniu nad jeziorem, nie pierwszym i zapewne nie ostatnim, wiem również co jest grane.

Nie na darmo „nasz” Premier też lubi charatnąć w gałę.

Zapewne również nie tylko na Polskim Boisku.

Nie mogę nie wspomnieć o ujmującej akcji SLD.

SLD martwi się o demokrację na Węgrzech - link.

To co prawda temat na osobną notkę, ale mam jedno pytanie -

Czy dalej wierzycie w bajkę o Czerwonym Kapturku ?

A tak naprawdę o Gajowym polującym na głuszcze oraz na babciny kuferek.

To co Towarzyszu Rozynek ?,

łamiemy wszystkie tabu ?

A teraz z innej beczki.

napisz pierwszy komentarz