W stanie łagodnego buntu

avatar użytkownika momorgan

Piszę to w trybie informacyjnym i tyle.

Wiadomo, że posiadam pewne zawodowe umiejętności w zakresie mediów. Otóż tak je (ja czy też inni) wykorzystałem w ostatnich latach:

1. Napisałem artykuł do jednego z najważniejszych tytułów polskich Nowym Jorku  – honorarium mimo monitów nie dostałem.

2. Nakręciłem jako narrator i autor narracji od cholery materiału filmowego dla jednej z realizatorek filmów dokumentalnych o “swoim” Michniku, o Marcu 68, o procesie komandosów marcowych i wielu innych takich sprawach. Autorka materiałów, kręconych dla jednej z zachodnich fundacji na rzecz rozwoju demokracji mówiła “Panie Piotrze, robi to pan za pieniądze“. Nagrywałem głos z off’u, modulowałem według życzenia, powtarzałem przez wiele dni itp itd. Autorka była zachwycona. Pieniędzy nie ujrzałem do tej pory, chociaż telefonicznie obiecała je następnego dnia.

3. Nagrałem w studio (wyemitowano to) trzy dwugodzinne autorskie audycje dla jednej z internetowych stacji radiowych, którego szefostwo była zachwycone odkryciem faceta o niezłym głosie, który potrafi nawijać dwie godziny z sensem. Kiedy po trzech audycjach zaproponowałem jednak, aby mi płacili, usłyszałem, że jasne, że tak, oczywiście. I szlus, cisza.
.
4. Uczestniczyłem w trzech godzinnych audycjach na żywo, jako współprowadzący w innym znanym radiu internetowym. Główny prowadzący był zachwycony i podkreślał na antenie mój profesjonalizm i merytorycznym blask. Kiedy mu wspomniałem, że może nie bardzo wypada, aby “profesjonalista” z rentą 602 PLN robił to za friko, on zaczął się zwijać, że szuka – rzecz jasna – sponsorów dla audycji i jak znajdzie, to pewnie itp, itd. I koniec pieśni.

No to, do pioruna, ja mam naprawdę dosyć takiego funkcjonowania.

Żebym robił te rzeczy źle – to wszystko byłoby jasne, ale jeśli to jest przyjmowane z wielkim uznaniem i publikowane – to o co w końcu chodzi. To może mi jednak trzeba zapłacić.

Ale przynajmniej wiem, że te rzeczy potrafię robić, bo się sprawdziłem. Za friko, ale jednak.

Tak sobie jednak myślę, że może nie wypada wykorzystywać jako wolontariusza człowieka chorego na SM z rentą 602 zł miesięcznie, jeśli tak się akurat składa, że ten człowiek potrafi małe conieco i to udowodnił, mając na koncie ok. 250 publikacji prasowych. Ale może się mylę.

W każdym razie “wolontariusz” pojechał do Pałacu Prezydenckiego po order za szerzenie wolnego słowa i wolnej myśli podczas komunistycznej opresji i wracał po uroczystości na gapę, bowiem ostatnią złotówkę wydał na bilet w jedną stronę.

Sytuacja wygląda więc tak:

1. Przez dwa tygodnie w miesiącu jestem dokarmiany przez najbliższych przyjaciól.

2. Recepty na leki za 300-700 PLN (w zależności od miesiąca) oraz niektóre wizyty u lekarza funduje mi kolega, profesor jednej z warszawskich uczelni (z którym zresztą pozostaję w permanentnym fundamentalnym sporze ideowo-politycznym, ale to jest temat na osobne, emocjonujące opowiadanie), który – po prostu – uważa, że jeść i leczyć się trzeba i to jest poza wszelką dyskusją.

3. Koszty uregulowania mojej sytuacji prawno-własnościowej po śmierci żony także wezmą na swe barki przyjaciele i znajomi, aby umożliwić mi jakąkolwiek swobodę ruchu i dysponowanie mieniem.

Jestem głęboko przekonany, że wszystkie te potrzeby mógłbym zrealizować sam, ale jest jak jest. Mam tylko cichą nadzieję, że nie zmarnowałem swojego życia, skoro mam takich przyjaciół i znajomych gotowych do spontanicznej i serdecznej pomocy. Tylko dlaczego ja mam im siedzieć na głowie???

Póki jednak siedzę jeszcze innym na głowach i nie mam innych źródeł dochodów oprócz łaski ZUS, proszę o donację, co mam nadzieję będzie rozwiązaniem bardzo tymczasowym.

Dane:

Piotr Wójcicki
ul. Radomska 18 m 14
02-323 Warszawa

ING Bank
nr. konta:
49 1050 1041 1000 0022 0324 8261

Ale wolę wędkę, naprawdę.

Possibly Related Posts:


napisz pierwszy komentarz