Ani biały, ani czarny. BURY - czyli takiego koalicjanta mata, na jakiego zasłużyliśta.

avatar użytkownika MagdaF.

Reaktywacja afery z wiceministrem skarbu Janem Burym (PSL) w roli głównej, za sprawą artykułu w Newsweeku, skłoniła mnie do  odgrzania mojego starego tekstu  z tym samym bohaterem. PSL, uzurpujący sobie prawo do kontynuacji całego ruchu ludowego, przypomina mi XVII-wiecznych  sejmowych warchołów, którzy wierzyli, że pochodzą od mitycznych Sarmatów. Podobny proces myślowy zachodzący w PSL-u, plus  spryt w imię znanego refrenu: „Chłop żywemu nie przepuści” sprawia, że jest on koalicjantem nienaruszalnym, na którego afery premier patrzy przez palce lub, tak jak w przypadku KRUS-u, godzi się na kosmetyczne zmiany, nazywając je operacją. PSL  jest dobrym i uniwersalnym graczem, może wchodzić w kohabitację z każdym, czego dowodem jest trwanie w sejmie od wielu lat.


Ale miarka się przebrała. Za KRUS wziął się Business Centre Club, który planuje zaskarżenie do TK  zasady jego  funkcjonowania oraz nieracjonalnego zarządzania środkami publicznymi.  BCC uważa, że ubezpieczenia rolnicze są naruszeniem prawa do równości, które gwarantuje  art.32 Konstytucji RP. Jego zdaniem  rodzi to poczucie głębokiej niesprawiedliwości i nierównego traktowania przedsiębiorców. Dlatego skieruje też do Premiera Tuska postulat włączenia rolników do powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych.

 

Wierzących w powodzenie tego protestu muszę zmartwić. W listopadzie ubiegłego roku, identyczny wniosek do TK złożył Rzecznik Praw Obywatelskich. Wówczas wielu ekspertów uważało, że sprawa jest przesądzona i Trybunał uzna skargę, co oznaczałoby duży przełom w sporze o ubezpieczenia rolnicze. Przełomu jednak nie było, bowiem do dzisiaj skarga ROP nie została rozpatrzona.

 Tymczasem dzisiaj, nomen omen, w budynku płockiego oddziału Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego nastąpił wybuch. Ewakuowano ponad 40 osób.

Po tych krótkich dygresjach, związanych jednak bezpośrednio z PSL-em, wracam do wiceministra skarbu, Jana Burego, który odpiera zarzuty Newsweeka, jakoby w 1997 r. PKO BP zainwestowało ponad 3 mln zł w związaną z PSL firmę Agro-technika, której udziałowcami byli J.Bury i R. Sobiecki. Podobno akcje  kupione były  przed wejściem PKO BP do Agro-techniki  były trzy razy tańsze niż te kupione przez bank, a za to dawały pięć razy więcej głosów na walnym zgromadzeniu. Na pytania  red. A.Kittela, o tę transakcje J.Bury odpowiedział: "Bardzo dobre pytanie, ale spóźnione o 10 lat”.

 

 

Życiorys i drogę do sukcesu wiceministra skarbu J. Burego, który odpowiada za prywatyzację polskiej energetyki, opisuje też Gazeta Rzeszowska:

  Uwłaszczył się na majątku Związku Młodzieży Wiejskiej. Jako poseł przepychał ustawy, na których zarabiała jego firma. Zaplątany w gąszcz spółek, akcji i udziałów

Jest siódma rano, piątek. Bury nie wygląda na swoje 45 lat. Nie męczy go wczesna godzina. Tryska życiem: za kilka tygodni giełdowy debiut Enei, poznańskiej spółki energetycznej, wczoraj podróż z Warszawy do Stalowej Woli. Na stole kładzie dyktafon - na wypadek gdybym zrobił z niego bogatego człowieka i minister musiał się, ha, ha, tłumaczyć w mediach przez następny rok.

Rozmowny, żwawy. Od 1991 r. tylko raz nie był posłem. W latach 1990 – 1996 szef Związku Młodzieży Wiejskiej. Szef PSL na Podkarpaciu. Śledczy komisji ds.prywatyzacji  PZU. "To człowiek, który ma kwalifikacje, żeby być prezesem partii" - uważa Aleksander Bentkowski, który jeszcze niedawno ścierał się z Burym o wpływy na Podkarpaciu.

Polityczną pasję odziedziczył w genach. "Dla starych działaczy ZMW Bury zawsze był synem <tego> Burego, Józefa, działacza PZPR, ministra u Jaruzelskiego -opowiada jeden z polityków PSL.

Bury ma także nieznane, choć nie mniej imponujące oblicze: biznesowego rekina. Twórcy gospodarczego imperium, udziałowca lub szefa grupy spółek i stowarzyszeń. Jest dyskretny: dotąd nikt nie wiedział o gospodarczych grach, które toczy z mandatem poselskim w ręku. Dziś należy do najbogatszych nie tylko w PSL, ale w całym Sejmie. Jego pałacyku pod Rzeszowem nie powstydziliby się najbogatsi biznesmeni. Oficjalnie na czas urzędowania interesy zostawił w rękach wspólników. Jednak pytany o biznes wciąż – może z przyzwyczajenia  - używa liczby mnogiej: "my robimy", "my założyliśmy".

Prezes z ZMW, księgowy z PSL

Wtorek. Trzy dni przed rozmową z Janem Burym. Centrum Warszawy. Zenon Daniłowski, 48 lat, prezes spółki Agro-Technika. Z PSL sympatyzuje. Na umówioną kawę przychodzi z prawnikiem. Wygląda jak ikona prezesa: powiedzieć o nim, że jest postawny, to jakby nic nie powiedzieć. Z trudem mieści się na krzesełku w kawiarni. Jowialny i miły. Dawny wiceszef ZMW od początku lat 90. patronuje większości biznesów wiceministra. Poznali się w ZMW: Bury był ambitnym działaczem z Rzeszowa. Daniłowski, weteran czerwonej nomenklatury, odchodził do biznesu. Bury wkrótce poszedł w jego ślady. Razem założyli spółki Agro-Technika, Agro-Technika Leasing, Grupa Inwestycyjna Agro, Polskie Smaki, Makarony Polskie. Daniłowski sam mówi o nich: łańcuszek. Bury przyznaje: "Są powiązane. Że dużo tych spółek? Twórczy jestem, z założonymi rękami nie siedzę."

Co Daniłowski myśli o Burym? "Czasem herbatę pijemy, ot i takie nasze kontakty" - prezes zachowuje się, jakbyśmy rozmawiali o Dalajlamie, a nie o człowieku, z którym zarabia od kilkunastu lat. "Jest zdolny, ale to ja zawsze byłem szefem wszystkiego. "Po chwili przyznaje: "Bury już przez telefon uprzedził, że będę o niego
pytał." Dlaczego minister ostrzegł Daniłowskiego przed rozmową?

Poniedziałek. Cztery dni przed rozmową z Burym. Dzwonię do Rzeszowa do Józefa Króla (składki w PSL płaci regularnie). Były członek komitetu wojewódzkiego PZPR, zawodowy księgowy. O Burym jak o Dalajlamie: "Nie jestem blisko związany z panem posłem" - zapewnia. "Czasem mu doradzam."

Sprawdzam: biegły rewident Król kontroluje większość obrotu udziałami, akcjami i finansami łańcuszka Daniłowskiego i Burego od lat. Są biznesowo nierozłączni: Daniłowski, Bury, Król.

Jan Bury bardzo lubi Daniłowskiego i Króla, którzy fascynują go jako ludzie. Chciałby mieć na przykład taką głowę jak Król. Król z Daniłowskim odwzajemniają fascynację: regularnie wpłacają pieniądze na kampanie wyborcze PSL.

Do biznesu za pieniądze ZMW

Z mgławicy spółek i spółeczek łańcuszka posła Burego wyłaniają się cztery, które sporo mówią o Burym pośle i Burym biznesmenie.

Spółka pierwsza: Agro-Technika. To od niej zaczęły się biznesy Burego i Daniłowskiego. Powstała w 1992 r. i wypączkowała w kilka innych spółek, w tym jedną notowaną na giełdzie. Prezesem jest Daniłowski.

Początkowo zarządzała hurtownią warzyw i owoców pod Warszawą, zarabiała krocie. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie pieniądze ZMW: Związek wniósł do niej pokaźne udziały.

Kiedy w 1996 r. Agro-Technika przekształcała się w spółkę akcyjną, w imieniu ZMW udziały objął w niej Jan Bury, ówczesny szef związku. Posłużył się pełnomocnictwem szefa ZMW (czyli samego siebie) trzy dni przed zjazdem, na którym ustąpił z funkcji. "To tyle lat, już nie pamiętam dokładnie, jak to było. Jednak skoro ZMW nie wycofało pełnomocnictwa, to było skuteczne" - tłumaczy.

"ZMW to był pan." "Wszystko odbywało się zgodnie z prawem."

Choć Bury odszedł z władz ZMW w 1996 r., aż do 1999 r. używał w biznesie tamtego pełnomocnictwa. Czy miał do tego prawo? Komunikat związku w tej sprawie jest krótki: "W dokumentach, które posiada Księgowość ZMW (lata 1999 - 2008), brak informacji o wspomnianym pełnomocnictwie".

Co stało się z udziałami Związku w Agro-Technice? Znikły. Część odkupił Daniłowski.

"Szczypior", czyli od kierowcy do prezesa

Jest grudzień 1996 r. Bury, były prezes ZMW, z pełnomocnictwem, którego użył już kilka tygodni wcześniej, pojawia się w Rzeszowie. Zakłada kolejną spółkę, wydawniczą. Wszystkie udziały obejmuje ZMW. Te udziały też znikną w dziwnych okolicznościach: pięć lat później głównym właścicielem zostanie Jan Bury. Na jakiej zasadzie? W ZMW nie słyszeli nawet o swojej rzeszowskiej aktywności. "Zakładałem ją z myślą, że i tak odkupię ją od ZMW" - mówi Bury. "Czy ZMW na tym zarobiło? Nie pamiętam."

Podkarpacka Oficyna Wydawnicza drukuje tygodnik "Wiadomości Podkarpackie". W 2003 r. znienacka Bury sprzedaje swoją część w spółce 22- letniemu siostrzeńcowi. "A miałem sprzedać komuś obcemu?" - odpowiada dziennikarzom, którzy pytają o tę decyzję.

"Tego dzieciaka nikt na oczy nie widział" - wspomina były dziennikarz "Wiadomości". "Wszyscy wiedzieli, czyja w rzeczywistości jest gazeta, ale nikt się z tym nie wychylał."

Wkrótce w Rzeszowie wybucha awantura: działacze LPR ogłaszają, że pismo dostaje reklamy dzięki układom Burego w państwowych firmach. LPR donosi na Burego do NIK. Sprawą się zajmuje prokuratura (umarza postępowanie), NIK odmawia kontroli.

Wkrótce szefem i udziałowcem "Wiadomości" zostaje Jan Dziedzic, kierowca Burego, chłopak ze wsi pod Rzeszowem. Były dziennikarz "Wiadomości": "Nazywaliśmy go <Szczypior>. Bury go wstawił, żeby pilnował interesu. Przed którąś Wigilią przestał nam wypłacać pensję. Kilku z nas zrobiło awanturę, a <Szczypior> wyszedł z nimi na dwór. Brnęli za nim przez jakieś zaspy, w końcu stanęli pod bankomatem. Wypłacił po parę stów, rozdał i życzył wesołych świąt. „Ludzie postanowili odejść."

Bury: "Dziedzic? Powiem tak: każdy ma swojego Wachowskiego."

Gazeta zbankrutowała. Chciałem się spotkać z kierowcą Burego. Odmówił: "Czy znam posła? To prywatna sprawa. Skąd miałem pieniądze na udziały? Co się stało z udziałami ZMW? Nie pamiętam, to było dawno" - mówi mi przez telefon.

Rok po upadku gazety Dziedzic razem z bratem przejęli spółkę, która prowadzi trzy hotele w Rzeszowie i okolicy. Skąd bracia ze wsi Trzcianna mieli na to pieniądze? Kierowca posła Burego na ten temat też nie chce rozmawiać.

Poseł pędzi spirytus i załatwia ustawę

Trzecia ze spółek, które stworzyły łańcuszek i imperium Jana Burego, to Agromis. Założył ją z jednym z działaczy ZMW. Firma co roku ma po kilka milionów przychodu. Ale w PSL nie słyszeli o niej nawet wysocy rangą działacze. I nic dziwnego - firma działa na wsi w Zachodniopomorskiem, daleko od Rzeszowa, w którym działa Bury. To były PGR, na którym w latach 90. dzisiejszy wiceminister uwłaszczył się z kolegami z ZMW. Na 220  hektarach hoduje zboże, z którego wyrabia spirytus. Gorzelnia?
                                   ======================== Nasuwa się pytanie. Czy o działalności biznesowej J.Burego, aktualnego wiceministra skarbu w rządzie Tuska, wie prezes Pawlak? A sam premier? A może wypadałoby go uświadomić?www.gazeta.pl rzeszów forum  

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz