Wazenie - ciche narzedzie naginania wynikow sondazy

avatar użytkownika Tymczasowy

Notoryczne niedoszacowywanie poparcia dla PiS i przecenianie poparcia dla PO w badaniach opinii publicznej jest zjawiskiem znanym. W Kanadzie, co jakis czas, dochodzi do zaskakujacych wynikow wyborow, ktorych "pollsterzy" nie potrafili przewidziec. W tegorocznych wyborach do parlamentu federalnego  nie przewidziano zdecydowanego zwyciestwa Konserwatystow pozwalajacego na samodzielne rzadzenie krajem. Sklonilo to nawet samych sondazystow do zastanowienia sie nad rezultatami ich pracy. W polowie wrzesnia, dwoch szefow duzej firmy IPSOS, D.Bricker i J.Wright, opublikowalo list otwarty do dziennikarzy dotyczacy tej sprawy.

"MUSIMY polozyc kres temu wszystkiemu, psujemy nasza demokracje, wprowadzamy w blad wyborcow i niszczymy to, co powinno byc zrodlem prawdy w kampaniach wyborczych - obiektywne, prawdziwie naukowe badanie opinii pubklicznej".

No i zaczela sie powazna dyskusja. Oczywiscie, ze broniono tak bardzo krytykowanego warsztatu. Na przyklad S.Delacourt z "Toronto Star" (26 IX 2011 r.) napisala:

"Wspolczesna polityka rzadza sily trudne do mierzenia: zlosc, apatia, rozmazane ideologie partii politycznych, zmienna opinia publiczna.Dla sondazystow politycznych moze to oznaczac, ze to nie ich metodologia badawcza jest problemem, problemem jest sam charakter  rzeczywistosci".

Jednak juz na wstepie pojawily sie interesujace spostrzezenia. Zrodla mozliwych znieksztalcen w procesie badawczym sa dobrze znane:sposob formulowania pytan, konstrukcja samego kwestionariusza, dobor proby badawczej czy wybor sposobu komunikowania sie z respondentami. Rzadziej mowilo sie o mniej zauwazalnym sprawcy, jakim jest wazenie. Idzie o metode korygowania zebranego surowego materialu, tak by zwiekszyc trafnosc stawianych wnioskow. Otoz jest tak, ze zwykle rozklad cech respondentow, np. plec, wiek, wyksztalcenie, odbiega od rozkladu tych cech w calej populacji. To znaczy, losowo dobrani respondenci nie w pelni sa reprezentatywni dla badanej populacji, np. ludzi uprawnionych do glosowania. Wazenie jest technika sluzaca wyrownaniu, skompensowaniu tej nieprawidlowosci.

Przykladowo, sposrod uprawnionych do glosowania komputery wybraly losowo do analizy, w liczacej   1 000 osob probie badawczej, 520 mezczyzn i 480 kobiet. Tymczasem, w calej populacji przewazaja kobiety (51.5%), czyli mezczyzn jest jedynie 48.5%. Trzeba wiec dowartosciowac odpowiedzi niedoreprezentowanych kobiet i zmniejszyc wage odpowiedzi nadreprezenowanych mezczyzn. Wyniki otrzymane od kobiet dzieli sie przez 48 i nastepnie mnozy przez 51.5. Podobnie postepuje sie z mezczyznami. Rozklad ich wypowiedzi dzieli sie przez 52 i mnozy przez 48.5. W efekcie, "podciagamy" kobiety-respondentki i "pomniejszamy" mezczyzn.

Wazenie wedlug cech spoleczno-demograficznych jest stosunkowo proste, gdyz znajduje oparcie w wynikach Spisu Powszecnego. Gorzej jest z cechami, ktorych sie nie uwzglednia w Censusie. Przykladowo, proba badawcza moze ksztaltowac sie tak, ze zdecydowana wiekszosc beda stanowili czlonkowie jakiej mniej liczacej sie partii politycznej i rezultaty beda prawdziwie "ksiezycowe". Zwykle do wazenia uzywa sie wynikow ostatnich wyborow. Jednakze, po czterech latach od dnia wyborow moze dojsc do duzych zmian w afiliacjach politycznych. Stad lepiej opierac sie na liczbach obrazujacych czlonkowstwo partyjne. Jednak one tez sa malo wiarygodne. W wielu stanach w USA nie rejestruje sie przynaleznosci partyjnej. Sytuacja na tym polu moze zmieniac sie z miesiaca na miesiac. A skoro nie ma oficjalnych ustalen obrazujacych rzeczywiste proporcje zwolennikow roznych partii, to firmy badawcze biora za podstawe rozne liczby i sila rzeczy dochodza do roznych rezultatow.Pole do manipulacji jest tu ogromne.

Trudno jest zgrac strukture badanej proby ze struktura badanej zbiorowosci. Budzety przeznaczone na badania sa ograniczone, a w dodatku, ostatnimi czasy duze gazety i stacje tV coraz bardziej ograniczaja fundusze. W rezultacie, wazenie odbywa sie "po lebkach". Co wiecej, firmy wypracowaly sobie modele wazenia i sie ich trzymaja. Wiadomo, na przyklad, ze The New York Times ma tak skonstruowana metodologie, ze prawie zawsze wyniki wychodza na korzysc Demokratow. Oni nawet nie trzymaja sie wynikow Spisow Powszecnych. STOSUJA ARBITRALNIE SWOJE WLASNE MIARY! Co to za metoda pretendujaca do naukowej, w ktorej za podstawe wyliczen bierze sie sympatie wlascicieli czy szefostwa?

Jest tez problem intelektualny. Trzeba miec wyczucie lub wiedze, ktore z cech spoleczno-demograficznych sa silnie skorelowane ze sklonnoscia do glosowania czy jakie cechy roznicuja poglady. Jezeli na przyklad, nie ma silnej korelacji pomiedzy plcia  a glosowaniem, to wazenie wedlug tej cechy nie polepsza sytuacji, tylko ja pogarsza - blad staje sie wiekszy.

Wcale nie jest glupi postulat, by firmy badajace opinie publiczna ujawnialy surowe dane, czyli te sprzed etapu wazenia. Czlowiek moglby wowczas sobie sam porownac wyniki i wyciagnac wnioski.

Trzeba przyznac, ze w zyciu spolecznym jest sporo imponderabiliow. W trakcie wspomnianej dyskusji, ktora sie wlasnie w Kanadzie zawiazala, F. Graves, szef duzej firmy EKOS, stwierdzil, ze w ostatnich wyborach parlamentarnych (2 V 2011 r.) wystapila niespodziewana korelacja pomiedzy ochota do glosowania a poparciem dla Konserwatystow. Nasi okazali sie bardziej zdyscyplinowani i entuzjastyczni i gromadnie poszli do urn.

Tenze Graves zauwazyl tez, ze "pollsters skupiaja sie na pomiarze opinii publicznej jako calosci, podczas gdy publicznosc chodzaca na wybory jest starsza wiekiem. Badacze powinni znalezc narzedzia do badania emocji, entuzjazmu i zaangazowania w wybory".

Dla nas z pewnoscia bardzo interesujaca sprawa jest niedoszacowywanie poparcia dla partii prawicowych. Lista powodow z grubsza jest znana. Przytocze tylko dwa, ktore juz w obiecujaco rozpoczetej dyskusji sie pojawily. Jednym z nich jest IVR (Interactive Voice Response)popularna metoda kontaktu z repondentami. Dzwoni do nas automat i zadaja pytanie na kogo bysmy glosowali w zblizajacych sie wyborach, gdyby odbywaly sie one w dniu jutrzejszym. Nastepnie glos odczytuje nazwy partii, a my mamy prtzycisnac na klawiaturze telefonu numer oznaczajacy wybrana przez nas partie. Jak sie okazalo, metoda ta pracowala mocno na niekorzysc Konserwatystow.

Wyszlo tez, ze osoby posiadajace jedynie telefony komorkowe nie maja zbyt wielkiej sklonnosci do uczestnictwa w wyborach. A jezeli juz glosuja, to zwykle nie na Konserwatystow.

Jak to mowia zargonowo, wyniki sa artefaktem przyjetej metody.

9 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

wychodzi na to, ze Czapiński badał tylko "komórkowców" i to z padła baterią, bo mu wyjszło :

Jedynie 13 proc. Polaków wierzy w dobre intencje

innych; tyle samo zgadza się ze stwierdzeniem, ze większości ludzi można

ufać; niemal połowa obywateli jest obojętna na naruszanie dobra

wspólnego - wynika z Diagnozy Społecznej 2011. - Żyjemy ciągle w

kulturze zawiści i nieufności.
Nie wyruszyliśmy jeszcze w drogę ku

społeczeństwu obywatelskiemu - ocenił prof. Janusz Czapiński kierujący

pracami nad raportem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Tymczasowy

"wystapila niespodziewana korelacja pomiedzy ochota do glosowania a poparciem dla Konserwatystow. Nasi okazali sie bardziej zdyscyplinowani i entuzjastyczni i gromadnie poszli do urn."

ta niespodziewana korelacja i bodziec dla konserwatystów - ostanie wystepy KRRiT i prokuratury w sprawach obrazy uczuć religijnych plus jednoznaczne opinie - po raz pierwszy od dwudziestu lat - Biskupów , mogą zadziwic komuszych socjologów z UW.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

4. Ważenie próby losowej

Jest tez problem intelektualny. Trzeba miec wyczucie lub wiedze, ktore z cech spoleczno-demograficznych sa silnie skorelowane ze sklonnoscia do glosowania czy jakie cechy roznicuja poglady.

U nas problem polega na tym, że tzw salon nie widzi cech społecznych i wynikającego z niego sposobu myślenia politycznego. Ci ludzie nie są w stanie zobaczyć, może lepiej powiedzieć zrozumieć naszych wyborów politycznych. Oni nie wiedzą czego my chcemy!
Oni mówią innym językiem, bo te same słowa mają w obu grupach inny zakres semantyczny, inna jest też siatka pojęciowa lemingów i nasza. Tak więc poglądy polityczne powinny być albo na wstępie ważone liczebnością formacji albo badane osobno w formacjach, gdy dotyczą szczegółów charakterystycznych tylko dla jednej formacji. Natomiast Lemingi nie chcą ujawniać tego podziału , który jest w Polsce. Gdy się nad tym podziałem zastanowić i go pokazać, to by się okazało, że lemingi nie są kontynuacja polskości, że nie są Polakami z kultury a jedynie z obywatelstwa. Konsekwencje tego stwierdzenia musiały by doprowadzić do zakwestionowania ich prawa do pracy w instytucjach związanych z interesem narodowym czyli w szkolnictwie , administracji, wymiarze sprawiedliwości. czyli w ich matecznikach. Cóż więc mieli by robić?
Dlatego nas nienawidzą. Szok 2005 roku moim zdaniem polegał na tym, że ludzie wskazali iz dla nich głównym nurtem politycznym środowisk wyrosłych po 80-tym roku jest Pis a nie PO, że jeśli ma być POPiS, to pod kierownictwem Kaczyńskich co musiało by doprowadzić do uwzględnienia zdolności do rozumienia pojęcia patriotyzm jako kryterium zatrudnienia praktycznie w całej sferze budżetowej. Czyli dla nich nie było by w niej miejsca.

Dlatego też nasi badacze opinii publicznej nie prowadzą debaty nad swą ułomnością, bo nasi ułomni wcale nie są.

uparty

avatar użytkownika michael

5. Dosypywanie - ciche narzędzie naginania wyników wyborów

Chodzi oczywiście o dosypywanie do urn wyborczych wcześniej wypełnionych kart do głosowania. Jest to skutek prostego, stalinowskiego rozumowania: Do wygrywania wyborów nie jest potrzebne wpływanie na decyzje elektoratu, wystarczy wpływ na liczenie głosów.

avatar użytkownika Tymczasowy

6. Jak pamietam

w ostatnich latach CBOS do bystrzakow nie nalezal.

avatar użytkownika Tymczasowy

7. Marylu

Obie strony znaja gre w te klocki. Wiedza, ze w ostatnich dniach warto jest wzbudzic emocje wyborcow. Mowiac po ludzku, wkur... ich na przeciwnika. To wyglada tak, ze jedzie sobie czlowiek samochodem do roboty i slucha radia. Niby juz wie na kogo ma glosowac. Spelnienie obietnic przedwyborczych partii rzadzacej nalezy do elementarnych sprawdzianow. takze konstatacja czy zyje mi sie lepiej czy gorzej po tych 4 latach rzadow. Ale jakis zdechly pies, przejezyczenie,czy cos takiego jest jak "trigger", ktory wyzwala zlosc i goni czleka do urny wyborczej. Stad Mistrzunio Mistewicz ma racje. Ale tylko w tym dodatkowym obszarze. Zrab ksztaltuje sie przez cala kadencje oraz cala przeszlosc partii, ktora moze siegac mkilkadziesiat lat.

avatar użytkownika Maryla

8. Tymczasowy

zobacz jak sie ślini Wybiórcza na SG do "badania CBOS"

Prawie dwie trzecie (64 proc.) potencjalnych wyborców PiS stanowią osoby o prawicowych poglądach politycznych; prawie trzy czwarte (72 proc.) uczestniczy w praktykach religijnych przynajmniej raz w tygodniu - wynika z sondażu CBOS.

Potencjalny elektorat PiS stanowią też ludzie mniej zamożni, choć dominują wśród nich osoby, które - we własnej ocenie - żyją na co najmniej średnim poziomie (51 proc.).

CBOS zaznacza, że PiS-u nie można nazwać partią klasową. Jego zwolenników łączą raczej ideologiczne przekonania, a nie pozycja społeczna i sytuacja ekonomiczna.

Z badania wynika, że struktura płci wyborców PiS nie odbiega od ogółu deklarujących zamiar wzięcia udziału w październikowych wyborach (49 proc. mężczyźni, 51 proc. kobiety).

Również wiek, poziom wykształcenia oraz wielkość miejscowości zamieszkania wyborców PiS są zbliżone do ogółu badanych. Na PiS chce głosować 23 proc. Polaków w wieku 65 lat i więcej, 42 proc. mieszkańców wsi i 38 proc. z wykształceniem średnim.

Analizy trendów pokazują, że wśród osób pewnych swego udziału w tegorocznych wyborach PiS dysponuje stabilnym poparciem na poziomie ok. 20 proc.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,10386518,Wybory_2011__Son...

I JAK SIĘ ŚLINIĄ I KAPIE IM PRZY OMAWIANIU :)))

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Pan Tymczasowy,

Szanowny Panie,

Pan profesor Czapiński, to odwieczny adwokat gejów. Ciekawe, czy pojedzie do fetung Breslau na paradę równości.
Kazia Szczuka, dyżurna intelektualistka tam będzie

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz