gen. Bondaryk uPOlowałby Breivika? Chillout by Wielowieyska

avatar użytkownika chinaski

Na wstępie oddajmy głos  D. Wielowieyskiej (, uchodzącej za bardziej "rozsądną" publicystkę "Gazety"):


"Kilka miesięcy temu na zlecenie prokuratury ABW weszła do mieszkania Roberta Frycza o godz. 6 rano. Funkcjonariusze zarekwirowali komputer i twarde dyski.(...)Gdyby norweskie służby były równie czujne jak ABW i przyjrzały się internetowej aktywności Andersa Breivika, który zamordował 77 osób, to być może do tragedii by nie doszło. Breivik niedługo przed masakrą wrzucił na portal YouTube swój manifest. Napisał w nim, że odpowiedzią na "islamizację" musi być "walka zbrojna". Coś takiego może napisać nieszkodliwy oszołom, ale może też napisać terrorysta. Gdyby więc norweskie służby po lekturze tego manifestu weszły o świcie do mieszkania Breivika, to odkryłyby bomby."

Ten "mądry" tekst ukazał się tuż po informacji o samobójczej próbie, jaka miała miejsce przed Kancelarią Premiera Tuska. Desperat, który samodzielnie się podpalił, zostawił list, w którym oskarża rząd i media o zaniechania, przyzwolenie dla patologi. News dnia onet.pl opatrzył znamiennym leadem:
"Podpalił się przed KPRM. Wcześniej pisał listy do PiS".

To nie tylko przykłady demaskujące brak elementarnych predyspozycji niektórych ludzi do wykonywania odpowiedzialnego zawodu dziennikarza. To symbol upadku mediów w ogóle. Ktoś wszak te teksty zaaprobował, zareklamował, wystawił na "jedynkach".

Tak, media mają prawo sympatyzować z prawicą lub lewicą. Tak dzieje się w najznamienitszych demokracjach (vide USA).
Nie mogą jednak perfidnie łgać.
W POlsce kłamstwa - opakowane w mało wykwintne manipulacje - stały się stałym elementem pejzażu polskiego życia publicznego. Wywołują absmak wśród inteligencji, niszczą obywatelskiego ducha, ale trwają, bo ktoś je zamówił, za nie zapłacił.

Pani Wielowieyska nigdy nie wykonywała zawodu dziennikarza. Po dziś dzień jest tylko córeczką tatusia, która dostrzega w głoszonych (niegdyś) przez niego frazesach prawdę objawioną. Nie wymagajmy od niej profesjonalizmu; ba - nie wymagajmy ludzkiej przyzwoitości; żaden partyjny klakier, zwłaszcza ten reprezentujący upadłą, zdegradowaną formację, nie ma legitymacji do kształtowania opinii. Nie wstydźmy się pogardy. W takich sytuacjach jest ona przejawem szacunku dla demokracji.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz