Sowiecka pomoc 17.IX i rosyjscy żołnierze polskiego Września'39

avatar użytkownika witas

17 września 1939 r. na zbroczoną krwią 16 dni totalnej wojny z Niemcami Polskę runęło kolejne nieszczęście – wkroczenie Armii Czerwonej.

    Duża część zdezorientowanych Polaków myślała, że idzie ona nam na pomoc.
ale i wielu niemieckich dowódców obawiało się (nie wiedząc o tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow) czy die Russen nie idą przeciw nim?
    Gdyby rzeczywiście PKKA ruszyła 17-ego, albo i 27-ego września’39 nie na Wojsko Polskie, a na deutsche Wehrmacht, to sytuacja Herr i Hitler była by tragiczna.
Po kampanii wrześniowej Niemcy zanotowali następujące straty, przecież znacząco zmniejszone przez wspomających ich agresją sowiecką po 16 dobach samotnej walki:
17 106 zabitych, 36 995 rannych, 486 zaginionych, 993 czołgi i samochody pancerne,
11 000 pojazdów mechanicznych, 564 samoloty, 370 dział
Stan liczbowy niemieckich czołgów
              1.9.39 –straty (bezwr.) 5.10.39    V.40
PzKpfw. I  :   1445-320 (-89) = 1036         532
PzKpfw. II  :   1223-259 (-83) = 1064         933
PzKpfw. III :   98    -40 (-26) =      58          349
PzKpfw. IV :   211 -76 (-19) =     135          278
LT-35 :            196 -11 (-3) = 185             106
LT-38 :            78  - 7 = 71                         228
 
Niemcom zostało po wrześniu tylko ok. 400 prawdziwych czołgów PzKpfw. III, IV i czeskich: -35(t), -38(t) oraz niespełna 2 tys. tankietek PzKpfw. I i II. Z 1300 samolotów zostało na wschodnim froncie ok.700 (+ 1000 na zachodzie). Wyczerpane zapasy paliwa i amunicji, zresztą znajdujące się daleko od wysuniętych wojsk. Poszarpane stratą najodważniejszych oddziały pancerne, piechoty, lotnictwa…
   Na ten niezbyt budzący respekt stan Wehrmachtu Armia Czerwona mogła rzucić niezliczoną ilość żołnierza (3 mln tylko w okręgach zachodnich), niewyobrażalne ilości tanków (8 000 tylko w okręgach zachodnich + 2 razy tyle w całym ZSRR) i niewyobrażalne wielkie ilości samolotów (od 6 do 8 tysięcy czyli 3 do 4 razy więcej niż mieli Niemcy). Do tego należy uwzględnić niepewność Niemców na świeżo co zdobytych ziemiach polskich, rodzący się ruch partyzancki, aktywny we wrześniu na tyłach niemieckich wojsk (przemilczany to temat historycznych rozpraw – a przecież „Nie tylko major Hubal”) oraz zapał i zdolność Armii Czerwonej do ofensyw, przełamywania masą i impetem.
    No tak, ale rozgramiając hitlerowską III Rzeszę w 1939 r., w dodatku na spółkę z Anglią i Francją mógł Stalin liczyć na zajęcie, podporządkowanie Polski i okolic („nadbałtyckie szprotki”, Słowacja, sporne tereny Węgier i Rumunii) + jakiejś części Niemiec. A nie takie plany i apetyty miał wódz „światowego proletariatu”, nie po to industrializował Związek Sowiecki za wszelką cenę milionów żyć ludzkich, produkował tysiące samolotów i czołgów, miliony sztuk broni, aby zadawalać się takim kawałeczkiem. Cała Europa, a co najmniej jej większa część miała być jego celem. Do tego wojna imperialistów zachodnich z niemieckimi musiała się jeszcze rozwinąć. A Soso umiał czekać, był cierpliwy. Z tym czekaniem w 1941 roku przedobrzył, co kosztowało jego imperium 27 milionów ofiar śmiertelnych, gospodarczą ruinę i nędzę. Jego mogło kosztować utratę tego czego pożądał najbardziej –władzy.
Ale dzięki paru okolicznościom (błędy strategiczne i polityczne Hitlera, bezmierna pomoc sojuszników zachodnich) udało mu się ją zachować. I podbić (w nowomowie „wyzwolić” pół Europy). Po klęsce 1941 roku to i tak było wiele.
     Powracając do sowieckiej pomocy w 1939 roku – wielu Polaków wierzyło w nią (tj. w jej pomoc dla Polski) i w tym tragicznym wrześniu, i przed nim. Wspominał Stanisław Cat-Mackiewicz:
„Na 2 tygodnie przed wybuchem wojny siedziałem z moją córeczką na zamkowych wałach nieświeskich. Obok mnie siedział marszałek Jodko-Narkiewicz, staruszek, patriarcha staroszlacheckiej tradycji. Patrzał on w stronę granicy bolszewickiej, odległej zaledwie o 8 km, i twierdził, że stamtąd przyjdzie dla nas pomoc. Staruszek myślał tylko o Gdyni i Gdańsku.
Tymczasem polityka Stalina była łatwo do odcyfrowania. Była to polityka prowokowania wojny pomiędzy państwami kapitalistycznymi, a faszystowskimi w Europie”.
   Oczywiście nie mogliśmy od Stalina otrzymać pomocy, o ile nie bylibyśmy mu pomocni (świadomie bądź nie - to nie ma żadnego znaczenia) w jego polityce „ROZSZERZENIA WPŁYWÓW” czyli podboju jak największej części Europy. Hitler dostał od niego wsparcie, bo to najbardziej opłacało się Stalinowi (tak przynajmniej kalkulował Soso – czy słusznie? – inna sprawa).
   Jednak pewna pomoc dla Wojska Polskiego ze Wschodu dotarła i choć liczbowo znikoma, w skali historycznej mikronowa, to w wymiarze politycznym, narodowym i ludzkim WARTA WSPOMNIENIA i NIEZAPOMNIENIA, choćby w charakterze ciekawostki.
    Gdy przeczytałem po raz pierwszy o byłych żołnierzach radzieckich walczących w szeregach Wojska Polskiego z niemieckim (może i sowieckim) najeźdźcom, to przyjąłem tą informację jako mocno przesadzoną plotkę.
    Jednak wgłębiłem się w temat, wypytałem się rosyjskich speców od bojów Armii Czerwonej czy coś na ten temat wiedzą – nie wiedzieli, ale nie wykluczyli takiej możliwości.
W końcu dotarłem do wspomnień pułkownika Adama Eplera pt. „Ostatni żołnierz polski kampanii 1939 roku” dowódcy 60.dywizji piechoty . Jednostkę tą organizował on doraźnie w Słonimiu i Kobryniu w pierwszych tygodniach dniach Września. Dowódcą kawalerii dywizyjnej został Białorusin (Rosjanin?), były partyzant gen.Bułaka-Bałahowicza - ppłk Anatol Dworenko-Dworkin. Już 14 września rozpoczęła ona walki obronne wokół Kobrynia. Po zaciętych bojach 18 września, już po uzyskaniu zatrważających informacji o sowieckiej napaści, wycofała się na południe, stając się główną siłę Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga. (Drugą dywizją SGO „Polesie” była 50.DP „Brzoza” pod dowództwem Czecha z pochodzenia generała WP Otokara Brzozy-Brzeziny - arcyciekawa postać, warta postu Godziemby, którego w tym miejscu o to prosimy. Wiersz Lechonia o nim zamieszczę poniżej).
Pod koniec września stoczyła zwycięskie boje z wojskami sowieckimi pod Jabłoniem i Milejowem (30.IX). Wzięła tam kilkudziesięciu jeńców z ich komandirem.
Przesłuchanie jeńców wykazało, że pochodzą z dawnej guberni czernihowskiej . Wszyscy są służby czynnej, należą do batalionu o jakimś wysokim numerze ponad 400 i są przeważnie rolnikami z kołhozów. Wygląd ich jest pożałowania godny. Młodzi chłopcy, od 21 do 22 lat, przedstawiali obraz ruiny fizycznej. Chudzi, z zapadniętymi piersiami, robili wrażenie zagładzanych od pierwszych chwil swojego życia. Umundurowanie tandetne, obuwie – stare, zużyte. (…)
Po przesłuchaniu jeńców dowódca dywizji powiedział im, że następnego dnia zostaną odesłani w tył, skąd będą mogli wrócić do swoich, lub do Niemców, którzy są przecież ich sprzymierzeńcami.
Reakcja ich była niespodziewana. Jeńcy zaczęli błagać, aby ich nie odsyłać. Zaczęły się skargi na stosunki w kraju, w wojsku. Opowiadali o nędzy, o złym traktowaniu. Dopiero po wejściu do Polski zobaczyli jak inni ludzie żyją : „U was są sami Amerykanie, każdy ma chałupę, ziemię, nawet dachy na domach są całe” – mówili.
Oni już do siebie nie wrócą – tu jest tak dobrze
Gdy wyczerpali wszystkie swoje argumenty, zaczęli prosić, aby ich wcielić do oddziałów. Przysięgali, że będą nam wierni w walce i pójdą wszędzie z nami. Na pewno prośby ich były odruchowe i robiły wrażenie szczerych. Nie mieli czasu na porozumienie się ze sobą. Generał Kleeberg nie przypuszczał nawet, że w tej chwili wzmocniły się jego siły o kilkudziesięciu żołnierzy.
Wcieliliśmy naszych jeńców do oddziałów. Bili się z nami do końca, byli wiernymi i oddanymi do końca nam towarzyszami. Poszli z nami do niewoli niemieckiej i tam dopiero mogła zacząć się ich tragedia.”
     (podkreślenia moje - W.)
-Niesamowite prawda? Dołączać do strzaskanej, wycofującej się armii, bez szansy nie tylko na zwycięstwo, ale i na ocalenie, aby kilka, kilkanaście dni przeżyć po ludzku. Być może mieli nadzieję na pomyślny obrót sytuacji, na jakiś cud.
Ciekawe co się z nimi stało w niewoli niemieckiej? Zostali zwróceni do tymczasowego sojusznika, gdzie czekał na nich wyrok za potrójną  zdradę socjalistycznej Rodiny (pierwsza wg regulaminu Armii Czerwonej – dali się wziąć do niewoli, druga – spodobało im się bardziej w najbiedniejszej części Polski niż u siebie, trzecia – służyli WIERNIE niedobitkom „bękarta traktatu wersalskiego”.
Może udało im się uniknąć sowieckiej „sprawiedliwości”, pozostać w Niemczech, umknąć z niewoli? Pół królestwa za informację…
… o dalszych losach tych Żołnierzy Polskiego Września 1939 roku.
 

19 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @witas

no nie, to nie jest zgodne z faktami :

"Duża część zdezorientowanych Polaków myślała, że idzie ona nam na pomoc.
ale i wielu niemieckich dowódców obawiało się (nie wiedząc o tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow) czy die Russen nie idą przeciw nim?"

Co do "zdezorientowanych Polaków" polecam lekturę:


Co zaś do Niemców - rozkazy sojusznicze i wspólne defilady przeczą tej śmiałej tezie.
Wystarczy zapoznać sie z propagandą sowiecką i działalnością komórek komunistycznych partii w całej Polsce, szczególnie na kresach wschodnich, zebu wiedziec, ze byli doskonale przygotowani, by witać "kwieciem i radością" Armie Czerwoną.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. sowiecka i niemiecka kronika

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Soviet and German friends - Poland 1939

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika witas

4. > Maryla

Czytam obecnie książkę Mieczysław Pruszyński "Od Kocka do Źródła Gazeli". Podane są tam takie reakcje oficerów. Również w zeskanowanej powyżej książce Adama Eplera są opisane takie postawy. Jeśli Cata-Mackiewicza Ci mało.

Co do Niemców - 17.IX.39 celu wejścia Sowietów nie znał nawet gen.Halder, o czym świadczą jego dzienniki "Byłem żołnierzem".
A co mówić o niższych stopniem?
Później sytuacja się wyjaśniła, rozkazy upubliczniono, ale to teraz my jestesmy tacy mądrzy.

Zresztą nawet pod koniec września, jak podaje płk. Epler dochodziło do wzajemnych ostrzeliwań się sojuszników, walk lotniczych między samolotami sowieckimi i niemieckimi. Może przez pomyłkę, po co miałby waleczny pułkownik WP kłamać ?

Witek
avatar użytkownika Maryla

5. @witas

alez czytaj to, co cytujesz:

"Wspominał Stanisław Cat-Mackiewicz:
„Na 2 tygodnie przed wybuchem wojny siedziałem z moją córeczką na zamkowych wałach nieświeskich. "

na dwa tygodnie przed wojną! Wtedy wiekszość ludzi nie wierzyła w wojnę, a jeżeli, to była pewna, że "nie oddamy ani guzika".

Gdyby nie napaść 17 wrzesnia, po uprzedniej napaści 1 września, kto wie, jak by się ta napaśc dla Hitlera skończyła.

Wojsko rozkazami dowódców zwolniono w momencie, kiedy jasne juz było, że żadna pomoc nie nadejdzie.

Opisujesz epizod wojenny - i bardzo dobrze, ale nie przenoś tego na sytuację na całym froncie. I polecam lekturę - szczególnie tę podlinkowaną z Zeszytów Białoruskich. Dałam tylko fragment.

Kroniki niemieckie i sowieckie tez nie kłamią. Na froncie zdażają sie różne sytuacje, jak nie ma łączności z dowództwem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jacek K.M.

6. @ Autor

Interesujący tekst i potrzebny, ale Pani Maryla ma rację. Rosyjskie stacje radiowe naprowadzały samoloty niemieckie na bombardowane cele we wschodniej Polsce (np. stacja Mińsk). Dowódcy "sojuszniczych" armii mieli mapy jak daleko mają dojść, wymiany jeńców w zależności od miejsca zaboru/zamieszkania. Póżniej wspólne defilady sojusznicze. Wspólne prace (Zakopane) konferencje sojuszniczych organów bezpieczeństwa w/s wytępienia elit podbitego Narodu etc. Cat jest wspaniały, ale to indywidualista, wybitny strzelec wyborowy, czasem walący Panu Bogu w okno. Pozdrawiam.
Jacek.

avatar użytkownika witas

7. > Jacek

W którym miejscu w danym temacie (nastroje części Polaków przed 1.IX.39, sens polityki Stalina i jego zamiar uderzenia na Polskę z tyłu) to Catowe "walenie Panu Bogu w okno" ?

W czym ma pani Maryla rację ?
Czy 17.IX.1939 niemieccy dowódcy liniowi wiedzieli o zamiarach Stalina i sekretnym pakcie Ribbentrop-Molotow i podziale Polski na 2 strefy ?

> "Rosyjskie stacje radiowe naprowadzały samoloty niemieckie na bombardowane cele we wschodniej Polsce"

- Rosyjskie stacje to wtedy były w Paryżu i Ameryce. Emigracyjne.
Które to RADZIECKIE stacje radiowe naprowadzały Luftwaffe oprócz znanego wszystkim Minska ? (może były inne, ja nie wiem o nich, więc pytam - może pan wie?
I jakie to były cele we wschodniej Polsce (oprócz Brześcia i Kobrynia) ?

> "Dowódcy "sojuszniczych" armii mieli mapy jak daleko mają dojść, wymiany jeńców w zależności od miejsca zaboru/zamieszkania"

- I dlatego Panzerkorps Guderiana operował daleko na wschód od Brześcia - pod Kobryniem, inne oddziały na wschód od Lwowa.
A sowiecka kawaleria okazała się na szosie Warszawa- Lublin ?
To wszystko, co pan pisze było potem.
17.IX.39 zdezorientowana była część Niemców, ale i Polaków. Myślę o niższych i nawet wyższych oficerach (za wyjątkiem najwyższego szczebla).
O takich postawach można przeczytać w wielu wspomnieniach wrześniowych, zarówno polskich i niemieckich.

Witek
avatar użytkownika ciociababcia

8. Pani Marylo,

ukaże się Historia Polski autorstwa historyków niemieckich - dopiero będzie wyuczona młodzież. (już w TV z radością pokazywali pierwszy wydruk).

ciociababcia

avatar użytkownika witas

9. > Ciociababcia

A co ma twoja informacja wspólnego z tematem notki i dyskusją pod nią?

Witek
avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

10. Pan Witas,

Szanowny Panie,

Błędnie Pan interpretuje historie II Wojny Światowej. Polacy na Kresach doskonale zdawali sobie sprawę, że Rosja bolszewicka jest śmiertelnym wrogiem Polski.
Jest faktem , ze co trzeci obywatel Polski na Kresach był Żydem. Oni, Żydzi witali jako zbawców bolszewików, gdyż wcześniejsze ustalenia , jeszcze z czasów Lenina i Trockiego też Żydów miały dać Żydom na terenach polskich autonomie, podległa Rosji bolszewickiej.
Pisze o tym polska Żydówka z Zamościa, Róża Luksemburg, współżałożycielka Spartakusa, Komunistycznej Partii Niemiec.
Trocki ożenił się z córką bankiera żydowskiego, obywatela Niemiec.

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika witas

11. - Jak pokazuje podany w tekście przykład marszałka Jodko-Narkiew

marszałka Jodko-Narkiewicz, staruszka, patriarcha staroszlacheckiej tradycji, NIE WSZYSCY Polacy na Kresach doskonale zdawali sobie sprawę , że Sowiety są śmiertelnym wrogiem Polski.
Myślę, że nie był jedyny.
Chyba i minSZ RP Beck nie uważał ZSRR za śmiertelnego wroga, skoro nie przewidział zagrożenia sowiecką napaścią w porozumieniu z Niemcami ?
Logicznie rzecz biorąc ...

Natomiast nie wiem co ma z tym wspólnego moja interpretacja II wojny, jakoby błędna?
Na co wpłynęły oceny kresowych Polaków, tudzież sympatie mieszkających tam Żydów?
Chyba nie na rozpoczęcie II wojny światowej ? ...

Witek
avatar użytkownika witas

12. > Maryla

"Duża część zdezorientowanych Polaków myślała, że idzie ona nam na pomoc."

- Niestety to prawda.
Książka prof. Jerzego Łojka "17 września 1939", str. 80:
" Rozmowa juzowa pplk. Kotarby z Naczelnym Dowództwem

Witek
avatar użytkownika Maryla

13. @witas

KSIĄŻKA Łojka a badania na Ukrainie i, Litwie i Białorusi - zestaw to sobie, a zobaczysz, jak ludnośc polska "myslała" - nie miała czasu pomyśleć, bo "sąsiwedzi" przyszli do nich od razu z nakazami aresztowania. Potem nastąpiły wywózki i rzezie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Andy-aandy

14. Po ataku Niemiec na bolszewików żołnierze sowieccy poddawali się

Po ataku Niemiec na bolszewików żołnierze sowieccy masowo poddawali się nawet i niemieckim armiom pancernym, jakie brały nawet i po kilkadziesiąt tysięcy jeńców sowieckich dziennie.

Duża część tych żołnierzy nienawidziła komunizmu czy bolszewizmu — i odpowiednio portaktowana — poszlaby z armią hitlerowską na sowieckich morderców...

Jednak z powodu niemiecko-hitlerowskiego rasizmu i nienawiści do Polaków i innych anrodowości mieszkających an Wschodzie — Niemcy woleli wymordować ich w obozach...

Na początku 1941 roku Heinrich Himmler zwołał w zbudowanym przez więźniów obozu koncentracyjnego zamku SS w Wewelsburgu spotkanie z grupą 12 SS-Gruppenführerów, w tym z Erichem von dem Bach-Zelewskim, który o tym później zeznawał. Na spotkaniu tym Himmler zapowiedział, że celem kampanii rosyjskiej jest zredukowanie lokalnej populacji o około 30 milionów osób w celu zapewnienia terenów dla osadników niemieckich.

W czasie innego przemówienia do żołnierzy jednostek Waffen-SS w lipcu 1941 Himmler powiedział: “Po drugiej stronie stoi populacja licząca 180 milionów, mieszanka ras, których nazwy są nie do wymówienia — a których twarze wyglądają tak, że można ich zastrzelić bez żalu czy współczucia”.

 Andy — serendipity

avatar użytkownika witas

15. Rozmowa juzowa pplk. Kotarby z Naczelnym Dowództwem:

17.09.1939 godz. 7:35
- "Panie pułkowniku, proszę wysłać parlamentariuszy do dowódcy najbliższego oddziału sowieckiego z zapytaniem co znaczy to przekroczenie granicy przez wojska sowieckie.
Chodzi o to co oznacza wkroczenie bolszewików..."

Oddział II Naczelnego Dowództwa 17.09.1939 godz. 8:00 :
" Przez Borszczów przejechało około 100 tanków, obsługa siedziała w otwartych tankach nie strzelając..."

12:45 spod Zbaraża przyszła wiadomość:
d-ca miejscowego zgrupowania, gen. Smorawiński zakazał stawiania oporu wojskom radzieckim, jeszcze przed otrzymaniem rozkazów od NW".

Gen. Rómmel z Warszawy wydał 17.09.1939 ok. godz. 10-11ej rozkaz do wojsk polskich:
"by nie bić się z bolszewikami i traktować je jak oddziały sprzymierzone"

Witek
avatar użytkownika Maryla

16. @witas

cytujesz informacje ze sztabu w Warszawie, ja pisze o tym, co sie działo NAPRAWDĘ na terenach, na które wkroczyli Rosjanie. W dodatku, walka została podjęta przez wojsko polskie w Wilnie, Grodnie , nikt nie witał tanków kwiatami ! Tylko sąsiedzi z żydokomuny, którzy byli przygotowani przez Kreml do działań - tworzenie list elit inteligencji i "burzujów".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

17. Co do kadry oficerskiej-

Co do kadry oficerskiej- zgoda, co do żołnierzy- niekoniecznie. Prości ludzie doskonale wiedzieli, że żaden Sowiet nie idzie z pomocą. Strategia "na przyjaciela" ułatwiała tworzenie milicji, rozbrajanie polskich oddziałów i samosądy. Tutaj prym wiodły mniejszości, w tym Żydzi.
----
Trochę skręcę temat. Co do szans w 1939 istniała w zasadzie jedna.
Gdyby Polska zajęła Czechosłowację zamiast Hitlera to...
Dozbrojona wraz z częścią armii czechosłowackiej prawdopodobnie rozbiłaby wojska niemieckie, jeżeli one w ogóle ruszyłyby się później i doszłoby do wojny. Dlaczego miała zająć? Nie sądzicie chyba, że Benesz pozwoliłby na sojusz? ;)
Można przyjąć, że wtedy Sowiety nie wykonałyby żadnego ruchu.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika witas

18. > Unicorn

Pełna fantastyka. Nigdy nie rozpatrywałem takiego wariantu - całą Czechosłowację???? (oczywiście bez Sudetów i Słowacji) .
Gdyby zaczęła zajmować Hitler miałby wspaniały casus belli...

Witek
avatar użytkownika Unicorn

19. Ostatnio lubię historię

Ostatnio lubię historię kontrfaktyczną, kiedyś nawet bawiłem się w konkretne scenariusze zestawione z rozmaitymi zabawkami, stąd uznałem, że nie byłoby ruchu po stronie Czechosłowacji, nie byłoby ruchu po stronie Stalina, przynajmniej nie od razu ani nie byłoby ruchu po stronie Hitlera. Pojawia się jednak kolejne pytanie, co dalej? Podejrzewam, że wojna i tak by wybuchła ale później. Chciał tego i Hitler i Stalin i...Zachód. A szczególnie USA.
Najbardziej fantastyczny scenariusz jaki rozważaliśmy (przynajmniej na pierwszy rzut oka) to wojna z Niemcami w 1989 roku :)

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'