15 sierpnia Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny. Święto Matki Boskiej Zielnej

avatar użytkownika Maryla

 Święto Wniebowzięcia, święto Matki Boskiej Zielnej jest obecnie w Polsce świętem narodowym naszego oręża - świętem wojska polskiego, przywróconym po kilkudziesięcioletniej przerwie, upamiętniającym bohaterski, patriotyczny zryw Polaków w 1920r., przeciw agresji sowieckiej, a przede wszystkim Bitwę Warszawską, nazywaną powszechnie Cudem nad Wisłą

W dniu 15 sierpnia Kościół świętuje Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, zakończenie Jej życia uwieńczonego niebem.

"w sierpniu każdy kwiat woła: zanieś mnie do kościoła."

W polskiej pobożności i tradycji ludowej uroczystość Wniebowzięcia zwana jest Świętem Matki Boskiej Zielnej. W tym dniu liczne sanktuaria maryjne, kościoły i kaplice, wypełniają się  wiernymi i pielgrzymami. Wielu wiernych przynosi do poświęcenia, szczególnie w rejonach wiejskich, ale także w miastach, wianki zielne, bukiety kwiatów, kłosy zbóż i owoce. W tym właśnie dniu najsłynniejsze maryjne sanktuaria mają swe odpusty. Szczególnie licznie odwiedzane są przez  pielgrzymów Częstochowa i Kalwaria Zebrzydowska.

Co to się dzieje?
Co się dzieje
Matko Boska Zielna?
- Co to się dzieje?
Ano świat
Pięknieje!
Przy bramie tłoczą się kościelnej
Zboża i wystrojone kwiaty
Bo święto Matki Boskiej Zielnej
Czyli słoneczne święto lata

Zielona Pani
Matko Boska Zielna

Ze świętem tym związane są zwyczaje, które pomimo tego, że zmieniały się przez lata , przetrwały do czasów współczesnych. Powiadano dawniej że "w sierpniu każdy kwiat woła: zanieś mnie do kościoła." Dlatego na kilka dni przed świętem Matki Boskiej Zielnej w każdym gospodarstwie przygotowywano się do tej uroczystości. Ze snopów zbóż wybierano najdorodniejsze kłosy żyta, pszenicy, owsa, prosa. W wielkim snopie ze zbóż nie mogło zabraknąć również ziół, owoców oraz warzyw. Dzieciom robiono małe wiązanki przeważnie z ziół i kwiatów. Każdy starał się jak mógł, aby jak najlepiej uczcić uroczystość Matki Boskiej Zielnej - uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Wierzono powszechnie, że poświęcony w kościele bukiet nabiera niezwykłych właściwości.

W drodze powrotnej z kościoła pozostawiano ziele w bruzdach zagonów, aby szkodniki nie zagrażały ziemniakom i kapuście, bukiet zabierano do domu i tam przechowywano go pieczołowicie, najczęściej za świętym obrazem. Zioła z bukietu dodawano do różnego rodzaju domowych herbat i wywarów stosowanych w leczeniu ludzi i zwierząt gospodarskich. Okadzano nimi izbę i obejście dla ochrony przed burzą, pożarem i epidemią groźnych chorób zakaźnych.

 

Quote-alpha.png

W dniu tym wojsko i społeczeństwo czci chwałę oręża polskiego, której uosobieniem i wyrazem jest żołnierz. W rocznicę wiekopomnego rozgromienia nawały bolszewickiej pod Warszawą święci się pamięć poległych w walkach z wiekowym wrogiem o całość i niepodległość Polski.

Quote-alpha.pngrozkaz Ministra Spraw Wojskowych gen. broni Stanisława Szeptyckiego nr 126 z dnia 4 sierpnia 1923  roku
 
Święto Wojska Polskiego – święto państwowe Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, obchodzone 15 sierpnia na pamiątkę zwycięskiej bitwy warszawskiej w 1920, stoczonej w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Święto to przypada w dzień ustawowo wolny od pracy, ponieważ 15 sierpnia jest również liturgicznym świętem Wniebowzięcia Matki Bożej, dla którego ustawodawca wprowadził wolne.
 


Siedem Pieśni Marii Szomańska Słowińska Branny Miecznikowski Książek Bukiet z Ziół na Matki Boskiej Zielnej Pierwsze takie "Zielne" w Wilnie. U franciszkanów Płocka Pielgrzymka 2009 - wejście na Jasną Górę Polska Kronika Filmowa 1946/29

Etykietowanie:

26 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. trofea oręża polskiego


Gdy naród jest w potrzebie,
by zwalczyć antychrysta,
Przybądź z pomocą z Nieba,
Łaskawa Matko Przeczysta!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. ze wszystkich stron ciągną pielgrzymi na Jasną Górę

XI Drohiczyńska Pielgrzymka Piesza dotarła na Jasną Górę

Radio Maryja, 2011-08-14

13
sierpnia, przed południem, pątnicy XXI Drohiczyńskiej Pielgrzymki
Pieszej dotarli na Jasną Górę.
Pielgrzymkę rozpoczęła Eucharystia, celebrowana 1 sierpnia przez
wikariusza generalnego diecezji drohiczyńskiej ks. prał. Stanisława
Ulaczyka, podczas wymarszu Grupy Katedralnej.

Wówczas to, ks. prał. Ulaczyk powiedział, że pielgrzymi podobni są
do biblijnych nomadów, których wzorem, podobnie, jak wzorem dla
dzisiejszych pielgrzymów stał się Abraham, bo trzeba bardziej słuchać
Boga i trzeba iść. Biskup drohiczyński Antoni Dydycz w tym roku
celebrował tego dnia Eucharystię w Łochowie, podczas wyjścia Grupy
Łochowskiej. Dwa dni wcześniej, celebrował on też w bazylice w
Bielsku Podlaskim Eucharystię, gdy na trasę wyruszała Grupa Bielska oraz
rozpoczął pielgrzymowanie Grupy Konkatedralnej w Sokołowie Podlaskim i
Grupy Węgrowskiej.

Hasłem XXI Drohiczyńskiej Pielgrzymki Pieszej było : " Odwaga
Świętości "
Do tego hasła nawiązał w swym przesłaniu do pielgrzymów ks. bp Antoni
Dydycz, ukazując potrzebę odważnego świadectwa wiary w dzisiejszym
świecie. Pielgrzymowanie w imię Chrystusa wymaga odwagi świętości,
podkreślił. Odwagi świętości potrzeba również w codziennym życiu
chrześcijan w naszej ojczyźnie, wyrażanej w publicznym czynieniu znaku
krzyża i modlitwie.
Jako wzory odwagi świętości, ukazał osoby : błogosławionego Jana
Pawła II, za którego beatyfikację podczas tegorocznego pielgrzymowania
dziękujemy oraz zmarłego niedawno ks. kard. Kazimierza Świątka z
Białorusi - świadka wiary w dramatycznych okolicznościach prześladowania
Kościoła, związanego także z diecezją drohiczyńską.
Wnoszą oni potrzebną odwagę do bycia sobą, czyli ratowania swej
tożsamości i więzi z Jezusem Chrystusem, jego Kościołem i Matką
Najświętszą." Ksiądz Biskup prosił również pielgrzymów w intencji o
mądrości Polaków, podczas zbliżających się wyborów, aby potrafili
wybierać ludzi prawdziwie kochających Polskę, a nie uwikłanych we własne
ambicje, układy i chciwych.
Nauczanie błogosławionego Jana Pawła II, zawarte w jego dokumentach,
listach i homiliach, stanowiło kanwę pielgrzymkowych konferencji.
Pielgrzymka była dziękczynieniem zarówno za beatyfikacją Jana Pawła
II, jak też za 20 lat istnienie diecezji drohiczyńskiej.
Kierownikiem tegorocznej pielgrzymki był po raz pierwszy ks. Janusz
Bolewski - proboszcz z Wirowa i zastępca asystenta KSM w diecezji
drohiczyńskiej.

W XXI Drohiczyńskiej Pielgrzymce Pieszej uczestniczyło 680
pątników,
w tym kapłani, bracia zakonni, klerycy i siostry zakonne, pracujący
zarówno na terenie diecezji drohiczyńskiej, jak też w innych rejonach
Polski.
Przewodnikami pięciu grup byli : ks. Sylwester Falkowski, ks. Mariusz
Woltański, ks. Andrzej Falkowski, ks. Łukasz Suszko i ks. Paweł
Hryniewicki. W obsłudze pielgrzymki służyli też : ojciec duchowny ks.
Jarosław Błażejak, służba przemarszu - ks. Tomasz Przewoźny, ks.
Grzegorz Ziembowski i Janusz Boguszewski, służba porządkowa - ks.
Zbigniew Niemyski, ks. Jarosław Wojasiński i br. Karol Mieszało, służba
medyczna - Anna Kocińska i Teresa Dąbrowska, służba kwatermistrzowska -
br. Jerzy Cudnik, ks. Piotr Pędzich, Piotr Łabuda Bartek Kasiuk, służba
techniczna Marcin Łukaszewicz i Jacek Tarasewicz, służba techniczna -
al. Michał Marczak i al. Paweł Koc, pilot i fotoreporter Marek
Skupiewski, sekretariat - Grażyna Perkowska i Anna Rybarczyk, aptekarka
Grażyna Skupiewska oraz korespondentka Katolickiego Radia Podlasia
Katarzyna Łukaszewicz.



Wśród pątników przeważali ludzie młodzi. Najmłodszą jej
uczestniczką była Łucja Turowska, licząca 3 lata, zaś najstarszym
pielgrzymem był Antoni Rybałtowski, liczący 87 lat.

Przez większość trasy towarzyszyła, wbrew pierwotnym obawom,
pielgrzymom piękna słoneczna pogoda, nie obeszło się jednak bez kilku
deszczowych dni, zwłaszcza na początku trasy Grupy Bielskiej i nocnego.
Pielgrzymi poszczególnych grup pokonali trasę od 318 do 420
kilometrów.

W parafiach diecezji drohiczyńskiej pątnikom towarzyszyła, swymi
modlitwami i dobrowolnymi wyrzeczeniami, Grupa Pielgrzymów Duchowych.
Wszystkie grupy złączyły się 2 sierpnia na Apelu Jasnogórskim w
Grębkowie, aby dalej przez kolejne etapy do miejscowości : Cegłów ,
Regut, Magierowa Wola, Promna, Klwów, Dzielna, Aleksandrów, Przedbórz,
Cadówek i Chorzenie, dojść na Jasna Górę. Tam na Wałach Jasnogórskich
powitał ich ks. bp Antoni Dydycz. On też wraz z księżmi biskupami i
kapłanami, uczestniczącymi w innych pielgrzymkach, które tego dnia przed
południem, przybyły na Jasną Górę z Pelplina, Rzeszowa, Koszalina i
Szczecina, celebrował w południe uroczystą Eucharystię. Przewodniczył
jej ks. bp Piotra Krupa z Pelplina, homilię zaś wygłosił : ks. bp Edward
Dajczak z Koszalina. Pielgrzymi Drohiczyńskiej Pielgrzymki
pozostali w Częstochowie na polu namiotowym przy kościele św. Barbary
do Uroczystości Wniebowzięcia NMP 15 sierpnia. Kierownik pielgrzymki
ks. Janusz Bolewski, zaprosił także wszystkich uczestników na
popielgrzymkowe spotkanie, które odbędzie się w sobotę
3 września o godz. 10.00 w Wirowie.



 

ks. Artur Płachno

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=113426

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

http://republika.pl/blog_rk_274380/5196223/tr/matka_boza_lichen.jpg

Najświętsza Maryja Panna Licheńska

Słynący z cudów wizerunek Matki Bożej Licheńskiej znajduje się w głównym ołtarzu bazyliki mniejszej w Licheniu Starym.

15 sierpnia 1967 roku przedstawiciele Episkopatu Polski, na czele z Prymasem Tysiąclecia ks. kardynałem Stefanem Wyszyńskim, uroczyście koronowali obraz koronami papieskimi. Fakt ten uważa się za pośrednie uznanie objawień przez władzę kościelną.

Z wyrazami szacunku

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Najświętsza Maryja Panna Licheńska

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

5. Szanowny Panie Michale

Polska oddała się pod Opiekę swojej Królowej

od wieków "zanosim błaganie" i jesteśmy wysłuchiwani. Musimy błagać Maryję o pomoc w walce ze złem, które znów nas niszczy.

http://republika.pl/blog_rk_274380/5196223/tr/matka_boza_lichen.jpg

Pod Twoją obronę
uciekamy się,
święta Boża
Rodzicielko,

naszymi prośbami
racz nie gardzić
w potrzebach
naszych,

ale od wszelakich
złych przygód
racz nas zawsze wybawiać,
Panno chwalebna
i błogosławiona.

O Pani nasza,
Orędowniczko nasza,
Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza.

Z Synem swoim nas
pojednaj,
Synowi swojemu nas
polecaj,
swojemu Synowi nas
oddawaj.

Amen.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

6. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marulo,

Pod Twoja obronę, uciekamy Pani Przenajświętrza.

Amen

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

7. o. Izydor Matuszewski Generał zakonu

nawiązał także do nauczania więzionego w okresie PRL Prymasa Tysiąclecia, kard. Stefana Wyszyńskiego.

"Dziś gdy Polska idzie ślepo drogami bylejakości, jakby Boga nie było, jakbyśmy byli żebrakami Europy, która wstydzi się krzyża, czynimy własnymi więzienne refleksje prymasa i razem z nim zawierzamy się jasnogórskiej Matce i Królowej"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

8. Ach ta dzisiejsza bylejakość

ale mam nadzieję,ze TO CZAS przejsciowy
serd pozdr

Ostatnio zmieniony przez gość z drogi o pon., 15/08/2011 - 12:00.

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

9. Na Jasną Górę wyruszają

Na Jasną Górę wyruszają pierwsze piesze pielgrzymki

Pątnicy chcą dotrzeć do Pani jasnogórskiej na uroczystość
Wniebowzięcia NMP. Dziś kolejne grupy włączą się w XXXIV Pieszą
Pielgrzymkę Podlaską.

Podczas jej oficjalnego rozpoczęcia w katedrze siedleckiej ks. bp
Kazimierz Gurda zwrócił uwagę pątnikom na obecność Maryi w ich
wędrowaniu i życzył pielgrzymom na szlaku odwagi płynącej z wiary i
zaufania Bogu, takiej jaką miała Matka Boża. Pielgrzymka Podlaska
porusza się w dwóch kolumnach: siedleckiej i bialskiej.

Według wstępnych obliczeń organizatorów będzie liczyć ponad 3000
pątników. Swoją modlitwą wspiera ich rzesza pielgrzymów duchowych. Ks.
Tomasz Bielecki, przewodnik grupy z Międzyrzeca Podlaskiego, przypomina
że pielgrzymka (jak każda piesza pielgrzymka) ma charakter pokutny.
Odnosi się także do hasła tegorocznej pielgrzymki, którym są słowa św.
Tomasza: „Pan mój i Bóg mój”.

- Co roku w sposób szczególny pochylam się nad tymi słowami w
oparciu o nauczanie Jana Pawła II. Chcemy czerpać z katechez środowych, z
na nich oparte są  rozmyślania
– powiedział Ks. Tomasz Bielecki.

Dziś i w kolejnych dniach  do grup, które już są na trasie dołączą
pielgrzymi.  Pielgrzymka z Podlasia dotrze na Jasną Górę 14 sierpnia.

Z kolei dziś na Jasną Górę przybyła czteroosobowa grupa pielgrzymów, która trasę do Jasnogórskiej Pani pokonała na rowerach.

Pomysł na tę kameralną pielgrzymkę zrodził się 13 lat temu.
Pierwotnym zamysłem była podróż rowerem do Rzymu, Jasna Góra to próba
przed tym wyzwaniem.

- Tak nam się spodobało, że od 13 lat jeździmy co roku do
Częstochowy. Nasza podróż trwała 4 dni. Nazywamy to pielgrzymką
ekstremalną. Jedziemy w gronie dobrych znajomych. Każdy z nas jedzie z
intencją. Choć nie jesteśmy jakąś wielką, zorganizowaną grupą – tak jak
jest to w przypadku pieszych pielgrzymek – każdego dnia podróży
towarzyszyła nam modlitwa
– powiedział Marek Kaszewski.

Jutro na Jasną Górę wyruszy 36. Piesza Pielgrzymka Diecezji Toruńskiej. Hasłem pielgrzymki będą słowa: „Cały Twój, Maryjo”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Piesze pielgrzymki na Jasną

Piesze pielgrzymki na Jasną Górę

W sierpniu z wielu miast na Jasną Górę wyruszają piesze
pielgrzymki. Do Częstochowy docierają na obchodzone 15 sierpnia
uroczystości święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny zwane też
świętem Matki Bożej Zielnej – tego dnia odbywa się święcenie kwiatów i
ziół. 

W ponad 40 diecezjalnych i kilkudziesięciu regionalnych pielgrzymkach
na Jasną Górę co roku pielgrzymuje pieszo ponad 250 tysięcy osób.
Najdłuższą drogę do pokonania – 617 km – mają pielgrzymi ze Szczecina.
Najliczniejszą grupą jest pielgrzymka tarnowska, w której co roku bierze
udział ponad 11 tysięcy osób.

Najstarsza pielgrzymka, udokumentowana w kronikach, wyruszyła we
wrześniu 1626 roku z Gliwic do Częstochowy, była wyrazem wdzięczności za
uratowanie miasta przed wojskami duńskimi podczas wojny
trzydziestoletniej. Według miejskich przekazów Maryja rozpostarła wtedy
swój płaszcz nad miastem, chroniąc je i zmuszając wrogów do ucieczki.

Po cudownym ocaleniu miasta 80 mieszczan wyruszyło z pielgrzymką do
Częstochowy, gdzie 29 września 1626 roku umieścili sztandar z
wizerunkiem Maryi. Mieszkańcy Gliwic złożyli w kościele parafialnym
ślubowanie, że co roku będą odbywać pielgrzymkę. Jak podają miejskie
kroniki, “Matce Bożej to ślubowanie było miłe, a dla mieszczan
zbawienne”.

Druga w chronologii jest piesza pielgrzymka z Kalisza. Po raz
pierwszy odbyła się w 1637 roku i nieprzerwanie co roku wędruje na Jasną
Górę. Jest to jedyna piesza pielgrzymka w Polsce, podczas której
pątnicy drogę w obie strony pokonują pieszo. Trwa od 10 do 19 sierpnia.
Pielgrzymi mają do pokonania trasę liczącą łącznie 640 km. Trzecia to
pielgrzymka piesza z Łowicza (od 1656 roku).

Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę, która po raz pierwszy
wyruszyła 6 sierpnia 1711 roku, była wypełnieniem ślubowania złożonego w
imieniu mieszkańców stolicy przez członków Bractwa Pana Jezusa
Pięciorańskiego za uwolnienie miasta od szalejącej zarazy.

Trasa pielgrzymki liczy 248 km, wędrówka trwa dziewięć dni i kończy
się 14 sierpnia. Na szlaku pątnicy odwiedzają m.in. Sanktuarium Matki
Bożej Świętorodzinnej w Studziannej, Sanktuarium Pana Jezusa
Ukrzyżowanego w Paradyżu i Sanktuarium św. Anny Samotrzeciej w
miejscowości Święta Anna.

Od kilkudziesięciu lat w warszawskiej pielgrzymce idą osoby niemal z
całej Europy: Anglii, Francji, Włoch, Niemiec, Węgier, Portugalii,
Belgii, Hiszpanii, Czech, Bułgarii, Rumunii, Słowacji; do Częstochowy
wędrują też pielgrzymi z Indii. Ostatnio wśród pątników są również
Rosjanie, Litwini, Białorusini, Ukraińcy i Łotysze.

Tegoroczna 303. Warszawska Pielgrzymka Piesza wyruszy w środę 6
sierpnia spod kościoła ojców paulinów pw. Św. Ducha. Mottem pielgrzymki
są słowa zwierzenia świętego Jana Pawła II – “Totus Tuus” (“Cały Twój”) i
będzie ona dziękczynieniem Bogu za kanonizację polskiego papieża.

- Pielgrzymka jest czytelnym znakiem wędrującego Kościoła (…)
Jest aktem o charakterze wyłącznie religijno-pokutnym. Zasadniczo są to
„rekolekcje w drodze”. Cechuje ją duch modlitwy, miłości
chrześcijańskiej, mężne znoszenie trudów, zdyscyplinowanie i
przestrzeganie porządku
– powiedział kierownik 303. Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej paulin o. Marek Tomczyk.

Od 1981 roku młodzież akademicka i ze szkół średnich Archidiecezji
Warszawskiej pielgrzymuje na Jasną Górę historycznym, zapomnianym przez
długi czas szlakiem sanktuariów i miejsc związanych z przeżyciami
religijnymi, zwanym “drogą zapomnianych pielgrzymek”. W tym roku 34.
Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitarna wyruszy we wtorek 5
sierpnia spod kościoła św. Anny. Jej hasłem przewodnim są słowa:
“Ostatnie słowa ostatnie czyny…”.

Nawiązując do tegorocznego hasła akademickiej pielgrzymki, rektor
kościoła św. Anny powiedział: “Chcemy w czasie tegorocznej wędrówki
pochylić się nad słowami Jezusa wypowiedzianymi z wysokości krzyża.
Pragniemy modlić się do Boga za przyczyną Maryi o to, aby świat poznał
miłość Ojca objawioną w swoim Synu Jezusie Chrystusie”.

5 sierpnia po Mszy św. odprawionej w Katedrze Polowej WP na Jasną
Górę wyruszy też Międzynarodowa Piesza Pielgrzymka Wojskowa. Pierwsza
wyruszyła w 1991 roku; tylko raz – z powodu powodzi w 1997 roku –
została odwołana. W pielgrzymce idą żołnierze zawodowi, pracownicy
wojska, osoby z ich rodzin. Od 1996 r. z Polakami pielgrzymują żołnierze
innych państw. Jako pierwsi dołączyli Amerykanie (w pierwszym roku – 16
osób) i Słowacy (30 żołnierzy). W 2007 dołączyli żołnierze litewscy i
ukraińscy.

Na Jasną Górę podążają już pielgrzymki: katowicka i szczecińska.
Pątnicy wyruszają też m.in. z Białegostoku, Ełku, Elbląga, Gdańska,
Drohiczyna, Gniezna, Kielc, Koszalina, Krakowa, Lublina, Legnicy, Łodzi,
Łomży, Opola, Pelplina, Płocka, Poznania, Przemyśla, Rzeszowa,
Wrocławia, Zamościa, Zielonej Góry.

Pielgrzymki na Jasną Górę odbywają się również w innym czasie, jednak
nie są to już pielgrzymki piesze; zazwyczaj są organizowane przez
konkretne grupy zawodowe i środowiskowe – są pielgrzymki ludzi pracy,
pielęgniarek, parlamentarzystów, żeglarzy.

W Polsce poza Jasną Górą jest 95 ośrodków pielgrzymkowych, m.in.
Piekary Śląskie, Kalwaria Zebrzydowska, Święta Lipka, Góra Św. Anny,
Kalwaria Pacławska, Licheń, Kodeń, Gietrzwałd, Wambierzyce.

W Kościele pielgrzymowano od II wieku do miejsc świętych w Palestynie
(Jerozolima), a od III wieku do grobów apostołów-męczenników (Rzym) i
miejsc przechowywania relikwii. Od późnego średniowiecza pielgrzymki
stały się praktyką masową, podejmowaną indywidualnie lub grupowo.
Szczególnie popularnym miejscem było i jest nadal Santiago de Compostela
w Hiszpanii.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

11. Siła jednocząca rozbitków


zdjecie
Zdjęcie: Archiwum Instytutu Prymasowskiego/
-


Przeżywamy wielkie dni sierpniowe. Jesteśmy przed świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Nazwa liturgiczna tej uroczystości odnosi się do prawdy i atrybutu Matki Najświętszej: po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do Nieba. Do tej nazwy liturgicznej w naszej tradycji dołączamy tytuł: Matka Boża Zielna, ze szczególnym podziękowaniem za plony ziemi. Historią zwycięstw z wojny bolszewickiej przypominają obchody święta Oręża Polskiego. Bardzo bogaty dzień, utrwalony w takim wymiarze w polskiej tradycji, że nawet wieloletni nacisk ateizmu bolszewickiego, który zniósł to święto, nie wygasił uroczystych obchodów religijnych i patriotycznych. Doczekaliśmy się przywrócenia pełnego blasku tego dnia, ale „mistrzowie nowego programu laicyzmu” przygotowują bardziej przebiegłe i niemniej skuteczne metody zagłuszania naszej świadomości i odrywania umysłów od bogatych jego treści.

Skąd bierze się ta konsekwentna nieprzyjaźń, która czyha na „piętę Niewiasty, co zrodziła Zbawiciela” (Rdz 3,15). Inżynierowie nowego ładu społecznego znają wagę tego dnia i dlatego tak mobilizują wszystkie siły, ażeby w niepamięć poszła nasza historia i obyczaje pracowitych ludzi.

O roli kultu Matki Najświętszej i centralnym znaczeniu duchowej stolicy Polski, Jasnej Góry, pisał z więzienia Prymas Tysiąclecia Sługa Boży ks. kard. Stefan Wyszyński. Przeczytajmy kilka zdań z jego listu z dnia 24 czerwca 1956 roku.

Uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela, a w nastrojach społecznych pełna napięcia atmosfera, która wywołała wydarzenia czerwcowe w Poznaniu, śmierć wielu niewinnych osób i próby uwolnienia Polski spod jarzma bezbożnego systemu. Pisze ksiądz Prymas:

„Tak mocno wierzę w to, że Opatrzność dała Polsce dodatkową pomoc wiążącą Naród w trudnych chwilach. Jasna Góra jest tą ostatnią deską ratunku dla Narodu. Występuje w sposób szczególny widocznie wtedy, gdy jest ciężko i gdy już znikąd zda się nie widzieć ratunku. W takich chwilach Wasza pomoc od Tronu Królowej Polski jest tą siłą jednoczącą rozbitków, którą uznają nawet nieprzyjaciele Boga i Narodu”.

Na potwierdzenie głosu nieprzyjaciół cytuje ksiądz Prymas fragment z dziennika Hansa Franka: Święta z Częstochowy i Kościół, który dla polskich umysłów jest centralnym punktem zbornym, promieniuje stale w milczeniu i spełnia przez to funkcję jakby wiecznego światła.

Pisze dalej Prymas Tysiąclecia: „Jasna Góra musi mieć dłuższe ramiona, by dosięgnąć wszędzie, gdzie władztwo Królowej Polski sięga. Trzeba związać bliżej jeszcze Naród cały z Jasną Górą. Chodzi mi szczególnie o inteligencję naszą, tak słabą, tak żyjącą zaledwie okruchami ze Stołu ewangelicznego, a jednak tak religijną, choć na swój sposób, i kochającą Matkę Bożą. Nasze obecne przeżycia wskazują na to, że inteligencja polska, choćby istotnie była teologicznie niewyrobiona, to jednak na Kościół patrzy oczyma narodowej racji stanu. Możemy widzieć błędy i braki tego patrzenia, ale możemy nie widzieć, że jest to doniosły dla Kościoła Bożego punkt wiążący, dzięki któremu schizma i herezja są w Polsce niemożliwe… nie jest możliwa ateistyczna apostazja Narodu”. To jest optymizm Prymasa Tysiąclecia, Sługi Bożego. Wskazujący na rolę kultu Matki Najświętszej i rolę Jasnej Góry.

Trzeba przeczytać odpowiednie zapiski z więzienia, ażeby zorientować się, czy czasy nasze przy zmasowanym ataku na wolnego człowieka, myślącego człowieka, można kwalifikować jako te, które jednoczą rozbitków, które potrzebują centralnego punktu dla umysłów, a które potrafią mobilizować ludzi dobrej woli i bronić się przed takim zagrożeniem.

Wystarczy spojrzeć na program pielgrzymek, zwłaszcza pieszych, i zestawić owoce pielgrzymowania z wołaniem Kościoła o nową ewangelizację. Kto bierze udział albo z bliska widzi skutki przejścia dziesiątek tysięcy pątników przez ziemie polskie, może wprost kojarzyć, jak bardzo te pieśni i świadectwa wypełniają to, co stawiamy jako program ewangelizacji ulicznej, nawiedzania domów ze Słowem Bożym i głoszenia optymizmu Zmartwychwstania Chrystusa. Jest administracyjny nacisk, próba zagłuszenia odsłoniętego patologicznego egoizmu i wulgarnym językiem ustalanych planów władzy. To budzi zmobilizowany front obrony. Narodowa racja stanu, o której mówił Prymas Tysiąclecia w kontekście aktywności środowisk inteligenckich, staje się programem podejmowanym przez coraz to młodszych i coraz to szerzej reprezentowanych Polaków. Jest to koło ratunkowe, które Polska rzuca cywilizacji zachodnio-atlantyckiej, zdawałoby się katastroficznie dążącej do całkowitego unicestwienia. Bogata oferta mediów katolickich, chociażby niedzielny magazyn „Naszego Dziennika”, z iluż głosami niezwykle kompetentnych osób, z ks. prof. Czesławem Bartnikiem na czele. Gratulujemy osiemdziesiątych piątych urodzin Mistrzowi słowa, pióra i aktywności naukowej. W sposób szczególny dziękujemy za personalizm i teologię Narodu, którą zajął się nie tylko na poziomie warsztatu uniwersyteckiego, ale dociera pod szeroko rozumiane polskie strzechy.

Ks. bp Stanisław Stefanek TChr
http://www.naszdziennik.pl/mysl/90825,sila-jednoczaca-rozbitkow.html


avatar użytkownika Maryla

12. 15 sierpnia 1920 r. - takiej

15 sierpnia 1920 r. - takiej daty w
kalendarzu nie ma nikt poza Polakami. 15 sierpnia jest jednocześnie
świętem maryjnym, kościelnym, państwowym i wojskowym
- to wyjątkowe i
najważniejsze święto narodowe!

Dnia 15 sierpnia 1920 r. na przedpolach Warszawy - wzdłuż linii Wisły od
Dęblina i Puław na południu po Płock, Włocławek, Toruń i Grudziądz na
północy - została stoczona jedna z najbardziej decydujących bitew w
dziejach świata. Polska niepodległa istniała zaledwie półtora roku, gdy
runęła na nią milionowa nawała Armii Czerwonej. Już wtedy była to
największa, najpotężniejsza i najbardziej nieludzka machina wojenna w
historii naszej cywilizacji. Agresja na Polskę nie była celem samym w
sobie, Polska jako taka nie była celem Rosji sowieckiej. Agresja
wymierzona była w Europę, a nawet w cywilizację europejską. Premier
rządu rosyjskiego, a zarazem komunistyczny dyktator Władimir Lenin
sprecyzował agresję w osławionym przemówieniu 5 maja 1920 r., które
zakończył hasłem: „Naprzód na Zachód! Przez trupa białej Polski do serca
Europy!”. To hasło Lenina powtarzały wtedy tysiące bolszewickich
dowódców i komisarzy Armii Czerwonej.

Do tych dramatycznych zmagań o Polskę i Europę odnosi się wyjątkowa
książka ks. dr. Józefa Marii Bartnika SJ oraz Ewy J. P. Storożyńskiej.
Takiej monografii właściwie nigdy dotąd nie było w literaturze
historycznej odnoszącej się do Cudu nad Wisłą, a zatem polskiej wiktorii
15 sierpnia 1920 r. Dzieło stanowi plon wieloletniej posługi ks. Józefa
Bartnika w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej - Patronki Warszawy i
Strażniczki Polski. Autor zebrał m.in. relacje bezpośrednich i
pośrednich świadków ukazania się Matki Bożej bolszewickim sołdatom w
bojach z Polakami pod Ossowem i Wólką Radzymińską, w krytycznych dla
losów wojny dniach 14-15 sierpnia 1920 r. Ks. Bartnik umieszcza to
dramatyczne wydarzenie w bardzo szerokim kontekście dziejowym - sięga w
przeszłość do XVII wieku, a zarazem ukazuje konsekwencje tego cudu aż do
progu XXI wieku. Newralgiczne dla książki są przede wszystkim
szczegółowe opisy walk polskich żołnierzy z rosyjskimi najeźdźcami, w
tym rola ks. Ignacego Skorupki: „Na wzgórzu, przy małym drewnianym
kościele, ks. Ignacy odprawił Mszę świętą. Według świadectwa lekarza
236. pułku, kapitana Salaka, ks. Skorupka, przemawiając do żołnierzy od
ołtarza, wypowiedział słowa proroctwa: «Czekają nas jeszcze ciężkie
ofiary, ale niedługo - bo piętnastego, w dzień Naszej Królowej, losy
odwrócą się w naszą stronę». Słowa księdza budziły w zatrwożonych
sercach otuchę, rodziły ufność w pomoc i opiekę Matki Najświętszej,
która nie tylko łaskawie patronuje Warszawie, lecz także strzeże Polski
(…) wspólnie więc wzywali pomocy Maryi: Gdy naród jest w potrzebie, by
zwalczyć Antychrysta, przybądź z pomocą z Nieba, Łaskawa Matko
Przeczysta!”.

„Już wtedy, w 1920 r., zdawało się, że komuniści podbiją Polskę i
pójdą dalej do Europy Zachodniej, że zawojują świat. W rzeczywistości
wówczas do tego nie doszło. «Cud nad Wisłą», zwycięstwo Marszałka
Piłsudskiego w bitwie z Armią Czerwoną zatrzymało te sowieckie zakusy.
Po zwycięstwie w II wojnie światowej nad faszyzmem komuniści z całym
impetem szli znowu na podbój świata, a w każdym razie Europy” - pisał
Ojciec Święty Jan Paweł II. Papież wielokrotnie odwoływał się do
cudownego zwycięstwa 15 sierpnia 1920 r., które miało dla niego osobiste
znaczenie: „Wiecie, że urodziłem się w 1920 r. w maju, w tym czasie,
kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia
wielki dług wdzięczności w stosunku do tych, którzy podjęli walkę z
najeźdźcą i zwyciężyli”. Autorzy książki w sposób naukowy, ale zarazem
niesłychanie sugestywnie opisali, jak latem 1920 r., w obronie
zagrożonej niepodległości Polacy, powszechnie chwycili za broń. Kto nie
mógł walczyć, ten się modlił - jak powiedział ówczesny nuncjusz Achille
Ratti, a od 1922 r. papież Pius XI. W rozdziale 19. książki pt. „Chwała
Naczelnemu Wodzowi! Chwała generałom! Chwała bohaterskim żołnierzom!”
czytamy: „Wielki Marszałek Piłsudski miał pełną świadomość, że wola Boga
Najwyższego, który zawsze i wszędzie sam o wszystkim decyduje i jedynie
od Niego zależy, czy ludzkie plany zaowocują sukcesem, czy zakończą się
porażką, i dlatego gdy w sierpniu 1920 r. wyjeżdżał na front,
powiedział do żony: «Wszystko jest w ręku Boga».

Miał tę świadomość lud Warszawy latem 1920 r., leżąc krzyżem przed
wizerunkiem Strażniczki Polski, błagając o ocalenie stolicy, o ocalenie
Ojczyzny. W roku 1920 warszawianie ufali, że wzywając Boga Najwyższego,
będą w stanie pokonać pięciokrotnie liczniejszych bolszewików.
Wiedzieli, że gdy będą współpracować z Bogiem, siła i moc będą po ich
stronie”.

Książka zawiera mnóstwo zupełnie nieznanych albo zapomnianych
wypowiedzi, m.in. tę znakomitą charakterystykę Marszałka w krytycznym
momencie wojny o świcie 15 sierpnia, kiedy lada godzina Wojsko Polskie
pod jego dowództwem miało ruszać do kontruderzenia na pewne już zdobycie
Warszawy przez dywizje Armii Czerwonej: „Twarz Piłsudskiego była
strasznie wymizerowana i zmęczona, a oczy płonęły złowrogo. Widziałem
przed sobą i czułem całym jestestwem tak wytężone skupienie ducha
człowieka przed nieznanym jutrem, jak by to był duch Polski przed
wyrocznym progiem, za którym albo zwycięstwo-życie, albo porażka-śmierć.
Już nie pamiętałem, że stoję przed Naczelnikiem Państwa, Naczelnym
Wodzem, Piłsudskim; widziałem przed sobą tylko człowieka w chwili (…)
natężenia woli wielkiego ducha, który był duchem narodu. Zbliżyłem się i
(…) najzwyklej po synowsku mocno uściskałem ramiona mojego wysokiego
zwierzchnika, a ten mój odruch, najzupełniej wykraczający poza wszelką
etykietę i do niczego przepisowego niepodobny, widocznie rozładował w
nim napięcie (…). Piłsudski, odpowiadając mocnym uściskiem, ostro
zapytał:

- No… i co myślicie? Zatrzymamy?

- Wierzę jak w Boga, że tu się skończą (odpowiedziałem)” - wspominał jeden z oficerów.

Prymas Polski kard. August Hlond w osobistym oświadczeniu po śmierci
Józefa Piłsudskiego 15 maja 1935 r. nawiązał do epoki, kiedy
Rzeczpospolita była przedmurzem chrześcijaństwa i Europy, co zresztą w
tamtych czasach było równoznaczne: „W przyszłą sobotę nastąpi złożenie w
Grobach Królewskich na Wawelu zwłok Marszałka Piłsudskiego, który poza
wielu innymi zasługami zapisał się w dziejach wskrzeszonej Polski jako
pogromca zbrojnego bolszewizmu, co chciał podbić Polskę i wcielić ją we
wszechświatową Republikę Sowiecką. (…) Zwycięstwami dni 15 i 16 sierpnia
1920 r. stanął Marszałek Piłsudski w szeregu dziejowych obrońców wiary.
Pod jego dowództwem zwycięski czyn bohaterskiej armii polskiej, zwany
Cudem nad Wisłą, osiągnął znaczenie Lepanta i Wiednia. Za to należy się
Józefowi Piłsudskiemu wieczna wdzięczność nie tylko obywateli polskich,
ale całego chrześcijaństwa”.

Absolutnie wyjątkowy i politycznie niepoprawny jest 3. rozdział
dzieła ks. Bartnika. Autor opisuje, jak w latach 1944-89 rządzący PRL-em
komuniści zwalczali zarówno Kościół, kult Matki Bożej, pamięć o 15
sierpnia i o Józefie Piłsudskim, jak i na rozkaz z Moskwy zacierali
ślady wielkiego polskiego zwycięstwa z 15 sierpnia 1920 r. W III RP
ponownie przywrócono wykreślone przez komunę nazwy ulic, placów i alei
Piłsudskiego, Skorupki, Hallera, Sikorskiego, a zwłaszcza 15 Sierpnia.
Zadziwiające, ale do dzisiaj nie przywrócono w Warszawie ul. Piusa XI.
Wprawdzie w Warszawie przed katedrą warszawsko-praską jest pomnik
Ignacego Skorupki, odsłonięty w 2005 r., ale prawdą jest, że na
postumencie przeznaczonym na pomnik ks. Skorupki (miał być odsłonięty 15
sierpnia 1940 r.) stoją sołdaci rosyjscy z czerwoną gwiazdą na hełmach
(osławiony pomnik sowieckich okupantów na warszawskiej Pradze, nazywany
pogardliwie przez mieszkańców stolicy pomnikiem „czterech śpiących”).
Obecnie przeniesiony w inne miejsce z powodu budowy linii metra.
Współcześnie, w 2012 r. książka ks. Józefa Bartnika i Ewy Storożyńskiej
ma znaczenie fundamentalne dla edukacji historyczno-patriotycznej nowego
pokolenia Polaków żyjących już w XXI wieku, w perspektywie nieodległej
już 100. rocznicy Cudu nad Wisłą, a szczególnie w kontekście tego, co
Ojciec Święty Jan Paweł II określał jako polską pamięć i tożsamość. Jaką
mamy młodzież w XXI wieku? Jak zachowaliby się młodzi Polacy w godzinie
próby, która oby nigdy nie nadeszła? Latem 1920 r. w obronie Ojczyzny i
Europy stanęli wszyscy. Młody ks. Skorupka i jego jeszcze młodsi
ochotnicy nie byli wyjątkiem, ale regułą. Czytamy o tym w książce
wielokrotnie: „Bezspornie największą chwałą w całej kampanii 1920 r., a
szczególnie w bitwie o Warszawę, okryła się polska młodzież, wyrostki z
klas gimnazjalnych, harcerze, studenci, terminatorzy z rzemiosła.
Podkreślają to wszystkie relacje pamiętnikarskie, raporty wojskowe,
sprawozdania terenowych OKOP-ów. Najmłodszym żołnierzem odznaczonym
przez Marszałka Piłsudskiego Krzyżem Walecznych był jedenastoletni
Tadzio Jeziorkowski, broniący Płocka przed atakiem kozaków (…). Nie
wytrzymali psychicznie szarż kozackich, poszli w rozsypkę - stąd taka
hekatomba. (…) Ogromne straty wśród siedemnastolatków spowodowały, że
dowódcy otrzymali rozkaz maksymalnie oszczędnego operowania jednostkami,
w których było ich najwięcej. Z 201. pułku przed wyjazdem na front
odesłano do Warszawy, mimo straszliwego lamentu, chmarę ochotników
mniejszych od swojego karabinu”.

Ponadczasowym przesłaniem tamtego pokolenia Polaków dla nas,
współczesnych, są słowa zwycięskiego wodza Józefa Piłsudskiego: „Być
zwyciężonym i nie ulec - to zwycięstwo. Zwyciężyć i spocząć na laurach -
to klęska”. Mniej znanym, ale równie ważnym przesłaniem Piłsudskiego
jest sentencja: „Historię swoją piszcie sami, bo inaczej napiszą ją za
was inni i źle”. Autorzy napisali tę książkę bardzo dobrze.

Ks. dr Józef Maria Bartnik SJ, Ewa J. P. Storożyńska,
„Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą. Dzieje kultu i łaski”, Wydawnictwo
Sióstr Loretanek, Warszawa 2011, s. 359

http://www.niedziela.pl/artykul/98661/nd/Matka-Boza-Laskawa-a-Cud-nad-Wisla

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. ŚWIĘTE BUKIETY zwyczaj

ŚWIĘTE BUKIETY
zwyczaj święcenia roślin w bukietach w dniu Matki Boskiej Zielnej i w wiankach w oktawę Bożego Ciała



http://www.luczaj.com/zielna.htm

Przez wieki w pewne dni w roku ludzie święcili w kościołach bukiety zawierające zioła, kwiaty, zboża i warzywa. W naszym kraju najważniejszymi takimi okazjami były oktawa Bożego Ciała (okres święteczny ruchomy, w czerwcu), kiedy święcono wianki i dzień Matki Boskiej Zielnej (15 sierpnia w kościołach rzymsko-katolickich i 28 sierpnia w kościołach prawosławnych i unickich), kiedy święcono bukiety. Święta te uzupełniały się wyśmienicie. Po Bożym Ciele święcono zioła kwitnące na początku lata, a na Zielną – te kwitnące późnym latem.

Poświęcone rośliny miały różnorodne zastosowanie. Bukiety i wianki trzymano przez cały rok, wierzono że chronią od nieszczęścia, choroby, czy pioruna. Wianki czasem wieszano na drzwiach, a bukiety z Zielnej wkładano za święte obrazy Wyciągnięte z nich zioła lecznicze były szczególnie skuteczne w leczeniu ludzi i zwierząt. Czasem podkładano je też umarłym pod głowę. W okolicach Jasła i Gorlic na przykład poświęcone ziele wkładano na jeden dzień do kapusty, aby nie miała robaków. Wiankami okadzano bydło wypuszczane pierwszy raz na wypas, albo podejrzane o zauroczenie. Spalano je też gdy grzmiało. Dokładne ich zastosowanie zależało od regionu.

kościoły polskie:



Dukla, powiat Krosno




Łysa Góra, powiat Krosno



Przewodniczka pewna do Nieba

ks. Paweł Siedlanowski

 



Matka Boża Kwietna, Zielna,
Matka Siewna. Takimi tytułami do Matki Jezusowej polski lud zwracał się w
dniu Jej Wniebowzięcia. Pisała Zofia Kossak-Szczucka w „Roku Polskim”:
„Pracę rolnika, mozolny wysiłek cichych, co posiądą ziemię, upodobała
sobie Królowa Pokoju. Królowa nieba i ziemi, władająca wszystkim, co
żyje, pozostałaby obojętna na to, co z ziemi wyrosło? Pobożność ludu
polskiego uwiła Jej wieniec legend piękniejszy, niż dożynkowy. […] Tej
Opiekunce, Matce miłości i nadziei świętej lud polski składa zboża i
zioła w dniu Jej wniebowzięcia. Ona poniesie je ze sobą niby wonny
oddech ziemi – hołd Stworzycielowi od Jego stworzenia. Rzeczniczka
wszelkich potrzeb i nędz świata. Przodownica miłosierna, odziana w
koronę uwitą z kłosów, zroszoną kroplami potu ludzkiego”.

Przekonanie o wzięciu do Nieba Matki Jezusa istniało od wieków w
ludzie Bożym, któremu „zmysł wiary” podpowiadał, iż niemożliwym jest,
aby „Pełna łaski” pozostała z ciałem wśród śmiertelnych. Nic więc
dziwnego, że Pius XII 1 listopada 1950 roku w konstytucji apostolskiej
„Munificentissimus Deus” napisał: „Powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa,
świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, orzekamy i
określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga,
Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem
została wzięta do chwały niebieskiej”. Orzeczenie Ojciec Święty
wypowiedział też uroczyście w Bazylice św. Piotra w obecności prawie
1600 biskupów i niezliczonych tłumów wiernych. Maryja Wniebowzięta stała
się przez to – już niejako oficjalnie – obrazem spełnionego
człowieczeństwa, przebóstwionego, ukazanego w swojej godności i pięknie.
A jako że w swoim człowieczeństwie nie były Jej obce troski, cierpienia
„szlifujące” wewnętrzne piękno i udoskonalające wiarę, stała się nam
wyjątkowo droga. Stąd tyle żaru w naszej polskiej, maryjnej pobożności.
Śpiewając swoje „Magnificat”, włącza nas w dziękczynienie składane Bogu
za dar zbawienia, za pochylenie się Stwórcy nad stworzeniem, za Jego
miłosierdzie. Uczy nas, co to znaczy trwać przy Bogu.

Nasze myśli wędrują dziś ku rzeczywistości, która nazywana jest
Niebem. Trudno je zdefiniować. To nie tyle miejsce, co stan życia inny
od czegokolwiek, co potrafimy sobie wyobrazić. Na stałe weszło do
naszego języka sformułowanie „dom Ojca” – wydaje się, że trafnie oddaje
ono sens słowa „Niebo”, choć jest jedynie jego alegorią. Jedno jest
pewne: osiągnięcie szczęścia, spełnienia, które ono wyraża, jest poza
zasięgiem człowieka. Bez łaski, towarzyszenia Kościoła, zawsze będzie
tylko mrzonką. Nasz problem polega na tym, że skłonni jesteśmy go szukać
wokół siebie, tworzyć sobie „podróbki” Nieba z tego wszystkiego, co
jest nam najbliższe, a tym samym nietrwałe i ulotne. Subiektywna
pewność, że może się to udać, zamienia się w tym większą ruinę, im jest
mocniejsza. Świat, który chce z ziemi uczynić Niebo, pozbawia się
nadziei, tragicznie zawężając swój byt i sens do ciasnego „tu i teraz”.
Tylko Jezus Chrystus może nas wyzwolić, wyprowadzić z owego więzienia.
Maryja, wskazując: „Zróbcie wszystko, co [Syn mój] wam powie” (por. J
2,5), współuczestniczy w dziele zbawienia – staje się, jak wołamy do
Niej, „gotowej nieustannie pomagać”, w nowennie ku czci Jej imienia
–„Przewodniczką pewną do nieba”.

http://www.naszdziennik.pl/wp/91323,przewodniczka-pewna-do-nieba.html


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. MATKA BOŻA KOZIELSKA ZWYCIĘSKA

W kwietniu i maju 1940 r., z dawnego klasztoru ojców bazylianów
w Kozielsku,
przekształconego za czasów carskich w prawosławny klasztor,
wywieziono przetrzymywanych tam polskich jeńców.
To samo stało się z obozami w Starobielsku i Ostaszkowie: jeńców
partiami ładowano do zamkniętych wagonów i wywożono w nieznane…

W nieznane - i tak miało pozostać.
Ale los więźniów z Kozielska, wbrew sowieckim mocodawcom, wkrótce został, w swej tragicznej oczywistości, ujawniony.
W 1943 r. Niemcy, po ataku na Związek Sowiecki, ogłosili o odkryciu masowych grobów w Katyniu.
Na informacje o tym, co się stało z pozostałymi polskimi więźniami, czekać musieliśmy jednakże prawie pół wieku:
jeńców Starobielska i Ostaszkowa Sowieci wymordowali w Miednoje i Charkowie…

Pół wieku też musieliśmy czekać, by u zarania niepodległości światło dzienne ujrzała niesłychana pamiątka po zamordowanych:
rycina Matki Bożej Kozielskiej, wykonana w drewnie przez zamordowanego w Katyniu Henryka Witolda Gorzechowskiego,
dziś przechowywana w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie.…

Losy Kozielska nie skończyły się z pomordowanymi w Katyniu.
W drugiej połowie 1940 r. sprowadzono doń nową partię polskich jeńców,
tym razem przechwyconą w przejętych przez Sowietów krajach nadbałtyckich: Litwie, Łotwie i Estonii.
Większość z nich schroniła się tam po klęsce roku 1939;
część już zresztą przebywała w obozach internowania (np. na Litwie)…

Do Kozielska II zwieziono ich około dwóch i pół tysiąca.
Większość pochodziła z północno-zachodniej Polski i Wileńszczyzny.
Żyła pod urokiem i w cieniu Matki Bożej z Ostrej Bramy z Wilna.
Nic dziwnego, że to w niej swój wzorzec mają powstałe w Kozielsku II dwa bliźniacze wizerunki Matki Bożej.

Ale nie tylko w Niej.
Swoje źródło mają także w cudownym obrazie Matki Bożej z Żyrowic,
małego miasteczka Ziemi Nowogródzkiej, patronki unitów,
do którego pielgrzymowali możni i królowie I Rzeczpospolitej,
m.in. Władysław IV, Jan Kazimierz, Jan III Sobieski.
Kopia wizerunku Matki Bożej Żyrowickiej zachowała się
w jakiś niezbadany sposób na murach klasztoru w Kozielsku,
dawniej – przed zagrabieniem przez Moskali – należącego do ojców
bazylianów. I została rozpoznana przez polskiego jeńca,
dr. kpt. Waleriana Charkiewicza,
przed wojną autora – jak pisze Antoni Zambrowski - broszury „Żyrowice – łask krynice”.

I tak, przywołując rysy Madonny z Ostrej Bramy i przyglądając się wyblakłym kształtom Madonny z Żyrowic na murach Kozielska,
spragnieni swej własnej Madonny członkowie tajnego Koła Religijno-Rycerskiego „Marianum
(swój początek mającego w przedwojennym wileńskim instytucie „braci marianistów” pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Zwycięskiej)
wykonali w Kozielsku – potajemnie, mimo surowych zakazów – aż dwa Jej wizerunki.
Oba na przypadkowo – cudownie? – znalezionej lipowej desce z ikonostasu prawosławnego
(czy też drzwi cerkiewnych – w każdym razie w sowieckim raju służyłącej jako pokrywa beczki na śledzie…).
Jak wiele lat później opowiadał ks. Zdzisław Peszkowski:
W warunkach niewoli, ale i żywej pobożności, zrodziło się pragnienie posiadania własnego obrazu Matki Najświętszej”.

Deskę oheblował gen. Władysław Jan Przeździecki, członek Koła.
Pierwsze szkice wykonał, na usilne prośby por. Tadeusza Birży-Bireckiego, ateista i komunista Mikołaj Arciszewski
(zrzucony następnie przez Sowietów do okupowanej Polski z radiostacją,
aresztowany przez Gestapo i zamordowany na Pawiaku
w Warszawie),
jedyny, który posiadał kolorowe kredki w obozie.
Wzorce koron zaprojektował por. Birża-Birecki, który następnie –
po przekrojeniu deski na dwie części – przekazał projekty,
wraz z deskami, por. Tadeuszowi Adamowi Zielińskiemu
i por. Michałowi Siemiradzkiemu (bratankowi znanego malarza Henryka
Siemiradzkiego).

Michał Siemiradzki wykorzystał swoją deskę do namalowania Zwycięskiej Matki Bożej Kozielskiej Różańcowej,
która w końcu swą długą wędrówkę przez pół świata zakończyła w sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie.

Natomiast Tadeusz Zieliński, którego do Kozielska przywieziono z Łotwy,
swoją deskę wykorzystał do wyrzeźbienia płaskorzeźby Matki Bożej z Dzieciątkiem.
Za narzędzia miał kawałki stalowego drutu znalezione gdzieś
w rupieciach… Korony, w drzewie gruszy kozielskiej, miał wykonać
por. Mieczysław Gulin…

Por. Zieliński w dolnym rogu płaskorzeźby przytwierdził drewnianą tabliczkę z datą „3.5.1941”,
swoim imieniem i nazwiskiem, a na jej odwrocie z cytatem z Adama Mickiewicza
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono”.
Zaiste, długa to okazać się miała droga, i wielu do Ojczyzny już nie wróciło…

Poświęcenia obu wizerunków - jeszcze w Kozielsku - dokonał ks. Nikodem Dubrawka, potajemnie,
w obecności tylko Birży-Bireckiego i płk. Adama Kosiby, w Wielką Sobotę 12 kwietnia 1941 r.

Gdy więźniów Kozielska II, podobnie jak nielicznych oficerów
wywiezionych wcześniej z Kozielska,
którzy uniknęli losów zamordowanych w Katyniu, przerzucono
do obozu w Griazowcu wraz nimi pojechała także Madonna
por. Zielińskiego,
ukryta w podwójnym dnie walizki płk. Kosiby.

W Griazowcu udało się zdobyć trochę farb przewidzianych na hasła i slogany komunistyczne.
Zieliński wykorzystał je do pokrycia swojej płaskorzeźby kolorową polichromią.

Po rozpoczęciu wojny sowiecko-nazistowskiej w 1941 r. z więzienia na Łubiance zwolniony został
gen. Władysław Anders.
Jednym z jego pierwszych kroków była wizyta w Griazowcu.
I tam, 24 sierpnia 1941 r. przed Matką Bożą Kozielską
por. Zielińskiego
(bliźniaczego obrazu Siemiradzkiego w Griazowcu już nie było)
ks. Franciszek Tyczkowski odprawił pierwszą publiczną Mszę św.
Oprócz generała i więźniów uczestniczyli w niej także oficerowi
sowieccy…

Dalsze losy płaskorzeźby są nieodłącznie związane z armią polską gen. Andersa.
W Buzułuku, miejscu tworzenia - z umęczonych polskich zesłańców przybywających z najdalszych stron imperium sowieckiego –
tej armii, gdzie przywiózł Ją płk. Kosiba, płaskorzeźba oddana została pod opiekę
szefa duszpasterstwa Polskich Sił Zbrojnych w Sowietach, ks. Włodzimierza Cieńskiego.
Stamtąd wędrując wraz z polskim żołnierzem Madonna Kozielska przemierzyła cały szlak bojowy armii Andersa:
przez Persję, Irak, Palestynę (tam 24.xii.1943 r. artysta formalnie przekazał płaskorzeźbę Armii Polskiej,
jako obraz rycerski Wojska Polskiego), aż do Włoch.
Tam ochraniała polskie oddziały podczas całego szlaku walk poprzez płw. Apeniński.
Była też z nimi w chwili największego tryumfu, pod Monte Cassino…

Po zakończeniu działań zbrojnych w 1949 r. Madonna wyruszyła, wraz z dowództwem II Korpusu, do Londynu,
gdzie ks. Wiktor Judycki, kapelan Korpusu, umieścił Ją w kościele katolickim Brompton Oratory.

W 1961 r. polska diaspora nabyła od prezbiterianów szkockich kościół niedaleko Hammersmith w Londynie,
wyremontowała go, przystosowała do kultu katolickiego i poświęciła pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli.
Dobudowano do niego kaplicę i to w niej umieszczono najdroższą świętość martyrologii polskiej II wojny światowej,
po Monte Cassino zwaną już Matką Bożą Kozielską Zwycięską.

Madonnę wkrótce otoczyły liczne wota.
To Jej bowiem przypisywano cudowne ocalenia z „nieludzkiej ziemi”…

Kaplica i Jej Patronka stały się dla polskich wygnańców,
a przez nich dla ubezwłasnowolnionej przez komunistyczne hordy,
całej Polski i wszystkich Polaków, swoistym muzeum katyńskim.
Madonnę otoczyły wydobyte z grobów katyńskich pamiątki – „relikwie” –
po pomordowanych… Tylko po ofiarach obozów Starobielska i Ostaszkowa nie zachowało się nic…

Z kościoła św. Andrzeja Boboli przez lata były nadawane przez Radio Wolna Europa transmisje uroczystości patriotycznych.

8 czerwca 1997 r. podczas Mszy św. na Błoniach Krakowskich
płaskorzeźbę Matki Bożej Kozielskiej Zwycięskiej koronował Jan Paweł II.
Powiedział wtedy:
Ta płaskorzeźba wykonana w obozie jeńców,
z którego prawie wszyscy zginęli w Katyniu,
przypomina tragiczne wydarzenie ostatniej wojny.
Towarzyszyła Ona, Maryja, żołnierzom Armii Polskiej na ich szlaku
bojowym, a od zakończenia wojny jest otaczana szczególną czcią
w Londynie.
Niech cześć oddawana Maryi w tym kozielskim wizerunku
nie tylko przypomina przeszłość, ale umacnia wiarę współczesnej Polonii
i emigracji
”.

W 1989 r. działająca w podziemiu Solidarność wydała specjalny znaczek
z wizerunkiem Matki Bożej Kozielskiej Zwycięskiej

Pani Kozielska do dziś przechowywana jest w polskim kościele św. Andrzeja Boboli w Londynie.

10 kwietnia 2010 r. historia dopisała kolejny rozdział
martyrologii naszego narodu.
Tego dnia prezydencki samolot rozbił się pod Smoleńskiem,
na zbroczonej polską krwią ziemi katyńskiej.
Na pokładzie znajdował się Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Lech
Kaczyński z małżonką, ostatni Prezydent RP na uchodźstwie,
Ryszard Kaczorowski, całe dowództwo polskiej armii oraz wiele osób
piastujących najistotniejsze funkcje państwa polskiego.
Wszyscy udawali się na Mszę św. i uroczystości poświęcone 70tej rocznicy zbrodni katyńskiej.
Wszyscy zginęli.
Wśród nich był proboszcz polskiej parafii i kościoła św. Andrzeja Boboli, ks. prałat Bronisław Gostomski…

http://www.swzygmunt.knc.pl/OTHERMARYs/HTMs/003OTHERMARYs_MBKOZIELSKAZWY...

14 sierpnia 1920 roku, w bitwie pod Ossowem poległ ks. kapelan Ignacy Skorupka


ksSkorupka II all

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Warszawska Pielgrzymka Piesza


Warszawska Pielgrzymka Piesza dotarła na Jasną Górę [ZDJĘCIA]

Wyraźnie zmęczeni pątnicy, witani kwiatami i radosnymi
pozdrowieniami, ze śpiewem na ustach pokonali Aleje Najświętszej Maryi
Panny, by osiągnąć cel kilkudniowej podróży,
pokonała blisko 250 km, by dotrzeć na Jasną Górę i uczestniczyć w
jutrzejszych uroczystościach Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Upamiętnić Cud nad Wisłą

Wiosną 2015 r. w podwarszawskim Ossowie ma rozpocząć się budowa Muzeum Bitwy Warszawskiej

zdjecie
Myślę, że do 2017-2018 roku powinniśmy oddać przynajmniej część
inwestycji. Staramy się wszystko zaplanować i zorganizować tak, by na
obchody okrągłej rocznicy Bitwy Warszawskiej w 2020 r. mieć już
nowoczesną placówkę, która będzie gospodarzem obchodów. Chcemy, by 1920
rok kojarzył się Polakom pozytywnie, żeby czerpali radość i dumę z faktu
bycia cząstką Narodu o takiej historii. I tę historię będziemy chcieli
pokazać, przybliżyć, jaki wpływ to sierpniowe zwycięstwo miało na naszą
niepodległość, na rozwój naszego państwa i całej Europy – podsumował
Gołoś.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. 18. bitwa w dziejach świata

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Cud nad Wisłą Jerzy Kossak,

zdjecie

Cud nad Wisłą Jerzy Kossak, 1930 r. ()

Modlitwa silniejsza od armat

Jarosław Szarek

Są ludzie, którzy nie wierzą w
to, iż duch w Narodzie może się wznieść aż do takich szczytów. Oni
sprawę wiekuistą, jaką jest Polska, mierzą spadkiem lub zwyżką waluty.
Dla nich Polska ginie już wówczas, gdy cena na artykuły pierwszej dla
nich potrzeby wynosi dziś aż tyle, gdy wczoraj wynosiła tylko tyle.

Są to ci sami, którzy w listopadzie 1918 roku nazywali szaleństwem
wiarę w Niepodległość Ojczyzny. Oni to podczas wrogiej nawały w lecie
1920 roku trwali w przerażeniu biernym, nie śmiejąc przypuścić, że
stratowana do połowy Rzeczpospolita powstanie na nogi jednego dnia i nad
zagrożoną Wisłą groźnie zaryczy niby srogi Lew, okrutną moc w kościach
czujący…” – pisał w „Koniu na wzgórzu” Eugeniusz Małaczewski, uczestnik
wojny polsko-bolszewickiej.

Latem 1920 roku, gdy azjatyckie hordy zbliżały się do Warszawy, mogło
się wydawać, że większość uległa owemu „przerażeniu biernemu”. Skłócone
i zwaśnione stronnictwa, niedorastający do swych ról dowódcy podający
się do dymisji, cofająca się w popłochu, ulegająca demoralizacji armia,
masy podżegane przez komunistyczno-żydowską agenturę, państwa zachodnie
obojętnie przyglądające się upadkowi odrodzonej tak niedawno Polski,
proponujący upokarzające warunki pokojowe… I bolszewicy każdego dnia
coraz bliżej Warszawy rozbijający kolejne szańce obrony, siejący na
zajętych ziemiach pożogę.

„Któż z nas w oczach nie ma tego korowodu dziesiątka tysięcy wozów,
ciągnących na Warszawę i za Warszawę, spod Mińska, Wilna, Grodna, Lidy,
Wołkowyska, Pińska, Prużan, Kobrynia, Brześcia, z ziemi łomżyńskiej,
spod Radzymina! To ludność tych okolic, zamożni i biedacy, uchodzili w
trwodze przed strasznym najazdem; ocalając wraz z sobą resztki dobytku,
zabranego na wóz. Płynęła ta ruchoma golgota na zachód, ku Krakowowi i
Poznaniu, na bladych, przerażonych twarzach swych niosąc nieszczęściem
wypisane: „Polsko, ratuj się!” – notował Adam Grzymała-Siedlecki.

Odpowiedzią na to zawołanie było powołanie Armii Ochotniczej, zmiana
rządu, decyzje Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego oraz nieustająca
modlitwa zatrwożonego ludu szukającego ratunku u Boga i Matki Bożej.

W apelu do Ojca Świętego Benedykta XV biskupi proszący o papieskie
błogosławieństwo i duchowe wsparcie przestrzegali: „Jeżeli Polska
ulegnie nawale bolszewickiej, klęska grozi całemu światu, nowy potop ją
zaleje, potop mordów, nienawiści, pożogi, bezczeszczenia Krzyża…”.

Bolszewizm idzie na podbój świata

Wobec groźby bolszewizmu zagrażającego całej Europie, polscy biskupi
zwrócili się również do episkopatów całego świata. „Bo nie my sami dziś
zagrożeni jesteśmy dla wroga, który nas zwalcza, nie jest bynajmniej
Polska ostatnią przystanią dla jego trofeów; lecz jest mu raczej etapem
tylko i pomostem do zdobycia świata… Bolszewizm idzie istotnie na podbój
świata. Rasa, która nim kieruje, już przedtem podbiła sobie świat przez
złoto i banki, a dziś gnana odwieczną żądzą imperialistyczną, płynącą w
jej żyłach zmierza już bezpośrednio do ostatecznego podboju narodów pod
jarzmo swych rządów”.

W liście nie zabrakło gorzkich słów o hipokryzji Zachodu wobec
Moskwy: „Jeszcze nie przebrzmiały te hasła, uroczyście wywoływane na
usta rządów i dyplomacji, aż oto Europa zaczyna się słaniać do stóp
swojego nieprzejednanego wroga. Gdy do niedawna odrzucała wszelkie z nim
układy, gdy go jak miejsca dotknięte zarazą izolowała, to dziś
przemyśla sama o tym, na jakiej by drodze uznać prawa obywatelskie
bolszewików pośród narodów… Gdy słały narody tak niedawno wojska i
amunicję na pokonanie bolszewizmu, to dziś zimnem zdają się patrzeć
okiem, jak w krwawych zapasach pławi się Polska, a nieraz odnosi się
wrażenie, jak gdyby państwa niektóre miast odgradzać zarazę wschodu
przez Polskę jak najsilniejszą, radeby ją jednak raczej widzieć małą i
słabą”.

Jeszcze na początku lipca w kościołach całej Polski odczytano list
pasterski do wiernych: „Wróg jest tym groźniejszy, bo łączy okrucieństwo
i żądzę niszczenia z nienawiścią wszelkiej kultury, szczególnie zaś
chrześcijaństwa i Kościoła”. Znalazły się w nim słowa zachęcające do
czynu. „Skorośmy się rwali do zastępów ochotniczych w 1831 i 1863 r.,
mimo iż nadziei na zwycięstwa, po ludzku mówiąc, nie było, czy byśmy
dzisiaj mieli skąpić naszej krwi ojczyźnie już wolnej, a tylko ciężko
zagrożonej?”.

Wezwano w nim także do modlitewnego szturmu do „serca Bożego za naszą
ojczyznę”, gdyż w sytuacji, w jakiej znalazła się Polska, „wielki akt i
czyn modlitwy zażegnywa niebezpieczeństwo i mocą Bożą ratuje się naród
nad przepaścią”. Jako przykład siły modlitwy wskazano dramatyczne chwile
podczas zmagań niemiecko-francuskich w pierwszej wojnie światowej.
„Jenerał, który przybył do kwatery marszałka Francji, Focha, aby mu
wielkie niebezpieczeństwo wskazać, zastał go w jego kwaterze dziwnie
spokojnego. Zdumiał się na to i pytał wielkiego wodza: ’Cóż my uczynimy
teraz?’ ’Jestem o to spokojny – odrzecze Foch – silnym się dziś czuję,
bo oto w tej chwili cała Francja przyjmuje Komunię świętą za mnie i
armię moją’.

Oby tak samo czuł się spokojnym żołnierz i każdy wódz Polski,
czerpiąc ufności i mocy z nadprzyrodzonych wysiłków społeczeństwa.
Obyśmy się tak umieli modlić, jak umiała się modlić Francja. Oby nasi
kapłani byli tak gorliwymi w zachęcaniu do modlitwy, jak byli kapłani
francuscy. Ileż to razy wzywali oni do całonocnych adoracji za Francję i
sami w nich przewodniczyli. Oby nasi wierni okazali dziś tyle zapału i
gorliwości w modlitwie, ile ich okazała Francja. Módlmy się więc,
trwajmy na modlitwie i wymódlmy ojczyźnie naszej triumf i zwycięstwo” –
apelowali duszpasterze, wzywając do codziennego odmawiania po Mszy św.
Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a w każdy piątek akt
poświęcenia się Sercu Pana Jezusa.

Rzeczpospolita oddana Najświętszemu Sercu Jezusa

Trzy tygodnie później, 27 lipca 1920 roku, biskupi zebrali się na
Jasnej Górze, skąd „tryska źródło najsilniejszego dla narodu
pokrzepienia” i przypominając obronę klasztoru podczas szwedzkiego
potopu oraz śluby Jana Kazimierza, prosili o „narodowe zjednoczenie pod
wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej”.

Tego dnia również dokonali aktu poświęcenia Rzeczypospolitej
Najświętszemu Sercu Jezusa i ponownie obrali Matkę Bożą Królową Polski.
„W chwili, gdy nad ojczyzną i kościołem naszym gromadzą się chmury
ciemne, gdy wróg zagraża granicom naszym, szerząc mord i pożogę,
bezczeszcząc świątynie, prześladując Kapłanów, wołamy – jak niegdyś
uczniowie Twoi zaskoczeni burzą na morzu – Panie, ratuj nas, bo giniemy…
Wyznajemy wprawdzie w pokorze, że niewdzięcznością naszą i grzechami
naszymi zasłużyliśmy na Twoją karę – ale przez zasługi naszych świętych
patronów, przez krew męczeńską przelaną dla wiary przez braci naszych na
Podlasiu, za przyczyną Królowej Korony Polskiej, Twojej Rodzicielki, a
naszej ukochanej Matki Częstochowskiej, błagamy Cię, racz nam darować
nasze winy i przemień serca nasze na wzór Twojego Boskiego Serca,
przemień nas potęgą łaski Twojej wszechmocnej, z obojętnych i letnich
uczyń nas gorliwymi i gorącymi, z małodusznych mężnymi i spraw, abyśmy
już wszyscy odtąd trwali w wiernej służbie Twojej i nigdy Cię nie
opuścili. A my, biskupi polscy, idąc śladem poprzedników naszych, którzy
pierwsi prosili o zaprowadzenie mszy św. do Serca Jezusowego,
przyrzekamy Tobie, Najświętsze Serce Jezusa, w tej uroczystej chwili, że
będziemy szerzyli wśród wiernych, a mianowicie w seminariach
duchownych, nabożeństwo do Boskiego Serca Twego… Najświętsza Mario
Panno, oto my, biskupi polscy, składając Ci w imieniu własnym i naszych
diecezjan i w imieniu wszystkich wiernych synów Polski hołd i pokłon,
obieramy Cię na nowo naszą Królową i Panią i pod Twoją przemożną
uciekamy się obronę…” – deklarowali biskupi.

„Za wstawiennictwem bł. Andrzeja Boboli…”

Wtedy też biskupi zwrócili się do Ojca Świętego Benedykta XV z prośbą
o kanonizację bł. Andrzeja Boboli, z nadzieją, że „podniesiony ku czci
Świętych, będzie najdzielniejszym i nieustannym Patronem Ojczyzny i
Kościoła katolickiego, szczególnie na Kresach Polski, najbardziej
wystawionych na niemałe niebezpieczeństwo obyczajności i prawdziwej
wiary”.

Do prośby biskupów dołączono list Naczelnika Państwa Józefa
Piłsudskiego: „Ojcze Święty! Od początku wojny światowej, która się zda
obecnie dobiegać do końca, Bóg Wszechmogący widocznie błogosławił
wysiłkom naszej bohaterskiej armii. Wbrew zamiarom naszych wrogów,
Ojczyzna nasza zmartwychwstała, co według rachub ludzkich zdawało się
prawie niemożliwym. Przypisujemy to dokonanie się aktu sprawiedliwości
dziejowej możnemu wstawiennictwu naszych Świętych Patronów, a zwłaszcza
Błogosławionemu Andrzejowi Boboli, w sposób szczególny czczonemu przez
naród polski, który w nim położył swą ufność. Pragniemy mu okazać
wdzięczność za Jego opiekę nad Polską i zapewnić ją sobie na przyszłość
dla dalszego rozwoju naszego Państwa. Dlatego błagamy Cię, Ojcze Święty,
by Wasza Świątobliwość raczył zaliczyć w poczet świętych
Błogosławionego Andrzeja Bobolę. Ufamy, że jako Patron Kresów
Wschodnich, na których poniósł śmierć męczeńską, wyprosi nam u Boga, że
Polska w dalszym ciągu będzie przedmurzem chrześcijaństwa na rubieżach
wschodnich…” – pisał Piłsudski. Niestety, sam nie doczekał kanonizacji
bł. Andrzeja Boboli, ogłoszonego świętym w 1938 roku.

Tymczasem ks. kard. Aleksander Kakowski wezwał archidiecezję
warszawską „do modłów dla pokrzepienia ducha i wzmocnienia serc
wiernych, na ubłaganie pomocy Nieba” za wstawiennictwem bł. Andrzeja
Boboli i bł. Władysława z Gielniowa, patrona stolicy, do odmawiania
nowenn i litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a w niedzielę, 8
sierpnia, do całodziennej adoracji w kościołach. Po jej zakończeniu
nieprzebrane rzesze wyruszyły na plac Zamkowy, zapełniając go w całości,
na którym odprawiono polową Mszę św. pod przewodnictwem ks. kard.
Aleksandra Kakowskiego. Z katedry w uroczystej procesji wniesiono
relikwie świętych.

Tego też dnia modlono się w intencji Polski w Rzymie. Do Warszawy
nadeszły również słowa otuchy i zapewnienia o modlitwie z wielu państw. W
swym liście Episkopat Belgii wzywał Anglię i Stany Zjednoczone, aby
„nareszcie pośpieszyły z pomocą temu rycerskiemu narodowi, który od
dzieciństwa przywykliśmy uważać za naród bratni – w tej właśnie chwili
jakieś ukryte siły przywłaszczają sobie prawowitą władzę i zatrzymują w
drodze amunicję przeznaczoną dla Warszawy”.

Podkreślali moralny dług „w imię wdzięczności należnej narodowi,
który przez dziesięć wieków prawie zawsze sam powstrzymywał u naszych
wrót azjatyckie hordy” i błagali: „Wielkie Mocarstwa, ażeby nie
pozwoliły na upadek Polski… tym bardziej, że państwa europejskie
zaciągnęły dług wobec Polski i mają wobec niej grzech do odpokutowania…
Należy się też od tych państw europejskich ekspiacja za zbrodnie,
popełnione przez trzech mocarzy; carową Katarzynę II, Marię Teresę i
Fryderyka II, którzy w 1795 roku ośmielili się rozedrzeć i rozebrać
Polskę. Należy się też zadośćuczynienie za współudział w winie Kongresu
Wiedeńskiego, który w roku 1815 te zbrodnie popełnione uznał i
zatwierdził. Trzy wielkie mocarstwa, dziedzice dokonanego rozboju,
równocześnie prawie [na Polskę] runęły. Polska zmartwychwstała. Czyżby
chrześcijańska Europa chciała ją znowu wepchnąć do grobu?”.

Polska nie była jednak potrzebna Europie, a jedynie Węgrzy wsparli
walczących dostawami broni oraz deklarowali wysłanie kilkudziesięciu
tysięcy swych żołnierzy na pomoc Warszawie.

„Dobrych kapelanów dla armii!”

Tuż przed Bitwą Warszawską Naczelny Wódz Józef Piłsudski spotkał się z
kardynałem Kakowskim, który zapamiętał tę rozmowę: „Upadek ducha
żołnierza i oficerów przypisywał bezczynności kapelanów wojskowych.
’Kapelanów, dobrych kapelanów dla armii’ wołał, ’którzy by szli w
szeregach razem z żołnierzem, w okopach podnosili go na duchu’.
Spełniłem życzenie Piłsudskiego i ogłosiłem wezwanie do duchowieństwa.
Usłuchano wezwania mojego i innych biskupów. Księża stanęli w szeregach,
jedni jako kapelani, inni jako sanitariusze. Szczególniej młodzież
seminariów duchownych poszła z zapałem do szeregów”. Wśród nich znalazł
się ks. Ignacy Skorupka, który sam zwrócił się z prośbą, aby pójść na
front z ochotniczą młodzieżą akademicką. „Zgadzam się, rzekłem, ale
pamiętaj, abyś ciągle przebywał z żołnierzami w pochodzie i w okopach, a
w ataku nie pozostawał w tyle, ale szedł w pierwszym rzędzie”. „Właśnie
dlatego, odrzekł, chcę iść do wojska”. Z krzyżem w ręce szedł na czele
atakujących, gdy dosięgła go kula. „Chwila śmierci ks. Skorupki jest
punktem zwrotnym w bitwie pod Ossowem i w dziejach wojny 1920 roku. Do
tej chwili Polacy uciekali przed bolszewikami, odtąd uciekali bolszewicy
przed Polakami. Nie dla innych przyczyn, ale dlatego właśnie cały naród
czci ks. Skorupkę jako bohatera narodowego” – wspominał kard. Kakowski.

Ksiądz Skorupka poległ 15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia
Najświętszej Maryi Panny, gdy wierni podczas procesji i w przepełnionych
kościołach prosili Boga o zwycięstwo nad bolszewizmem.

Już po zwycięstwie Ojciec Święty Benedykt XV wysłał list do polskich
biskupów: „Nigdy bowiem nie wątpiliśmy, że Bóg będzie przy waszym
narodzie, ile że tak świetnie w ciągu wieków religii się zasługiwał, a
zapowiedzieliśmy publicznie obchody błagalne wtenczas, kiedy prawie
powszechnie o ocaleniu Polski zrozpaczone, a wrogowie też ilością i
powodzeniem odurzeni, to między sobą bluźniercze pytanie stawiali: Gdzie
jest Bóg ich?… Niech przeto lud Polski, nieustające składając Bogu
dzięki, to przede wszystkim ślubuje i przyrzeka, że i nadal też bronić
będzie pod kierunkiem swych biskupów wiary katolickiej, tak jak
Ojczyźnie swej wolność wywalczył: nie ma obawy dla ludu
chrześcijańskiego, gdyż jeśli Bóg za nami, któż przeciw nam?…”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

19. Do Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej



Dziś niebo całe z chórem Aniołów
przed Matką Jezusa chylą swe czoła
z ciałem i duszą wzięta do nieba
Jej chwały nasz rozum pojąć nie zdoła

Bóg wybrał Ją Sobie na Matkę dla Syna
a Ona przyjęła ten skarb z radością
i chociaż nieraz krwawiło Jej Serce
pokorna cicha cierpiała z godnością

Za Swoją Matuchną zatęsknił Syn Boży
i wezwał do nieba by z Nim została
by Swoje dzieci na tym łez padole
matczyną opieką zawsze wspomagała

Panno Wniebowzięta Panno najmilsza
Twojej wielkości ni pojąć ni zmierzyć
miłości blaskiem przewyższasz słońce
jak Ci nie ufać jak nie zawierzyć


Dla Matki Bożej Zielnej



Pierwszym promykiem zorzy
zbudzisz sierpniowy poranek
z owoców tego lata
upleciesz zdrowia wianek

Dasz ziołom zapach słonka
a listkom świeżość wiosny
zaś kwiatom podarujesz
tęczy koszyczek radosny

Ciepłem nakarmisz zioła
żar chłodem wiatru ukoisz
kroplami rosy srebrzystej
pragnienie zaspokoisz

Rozlejesz woń po ogrodzie
rumianku i lawendy
ususzysz skwarem południa
liście szałwii i mięty

Królowo ziół i kwiatów
niech ten bukiecik złożony
u Twych stóp będzie od nas
wdzięcznością wypełniony

(Regina Sobik)

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

20. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Najstarsza pielgrzymką w Polsce do stóp Matki Boga na Jasnej Górze była i jest piesza w obie strony Pielgrzymka Kaliska.

W tym roku to już



W czasach mojej młodości, Wielkopolanie ziemia Łódzka i Sieradzka, pielgrzymowały do Sanktuarium
Wniebowzięcia Majświętszej Maryi Panny w Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Licheniu Starym


Cudami słynący Obraz Matki Bożej Licheńskiej.

Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Licheniu Starym  jest największym Sanktuarium Maryjnym w Polsce. Zostało wybudowano ze składek społeczeństwa polskiego. Opiekują się nim Księża Marianie od 1949 roku. Zgromadzenie Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny  Congregatio Clericorum Regularium Marianorum sub titulo Immaculatae Conceptionis Beatissimae Virginis Mariae
 

Dziś 15 sierpnia 2012 roku  Katolicy, wyznania rzymsko katolickiego  obchodzą w Licheniu  Czterdziestą piątą rocznicę koronacji
 Cudownego Obrazu Matki Bożej Licheńskiej.
 Uroczystości odbywają się  w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Sanktuarium Maryjnym  w Licheniu.  
Czterdzieści dwa  lat temu Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński napisał:
„Wdzięczny za łaski otrzymane u stóp Matki Bożej Licheńskiej w czasach seminaryjnych (1920-22) polecam się szczególnej opiece Matki Miłosierdzia”.
 
 Wydarzenie to miało miejsce 115 lat po przeniesieniu Obrazu do licheńskiego kościoła parafialnego z lasu grąblińskiego.
 

Według  ludowych przekazów, Obraz przyniósł w okolice Lichenia, wpierw do lasu grąblińskiego, żołnierz napoleoński Tomasz Kłossowski. Wracał z bitwy pod Lipskiem, zwanej Bitwą Narodów,Voelkerschlacht bei Leipzig , .W dniu 29. września 1852 roku wizerunek Maryi został przeniesiony do Lichenia. Przez 154 lata znajdował się w kościele parafialnym św. Doroty.

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

21. Szanowny Panie Michale

pięknie dziękuję. Cała Polska jest dzisiaj zebrana u stóp Królowej Polski, naszej Hetmanki.

A my odnawiamy nasze śluby


Królowo Polski przed Twym tronem

Odnowić śluby nasze chcemy.

By jak przed laty znów powiedzieć,

Że przyrzekamy, ślubujemy:

Wolności wiary i Kościoła

za wszelką cenę strzec będziemy.

Królowo Polski - przyrzekamy


Królowo Polski - ślubujemy.





Jasnogórska Pani, Tyś naszą Hetmanką,
Polski Tyś Królową i najlepszą Matką.

1. Spójrz na polskie domy, na miasta i wioski!
Niech z miłości Twojej słynie Naród polski.
Jasnogórska Pani ...

2. Weź w opiekę młodzież i niewinne dziatki,
By się nie wyrzekły swej niebieskiej Matki.
Jasnogórska Pani ...

3. Niech i Kościół święty, dzieło Twego Syna,
U Bożego tronu wspiera Twa przyczyna.
Jasnogórska Pani ...

4. Pomocników rzesze racz powołać Pani,
Niech w służbie Kościoła będą Ci oddani.
Jasnogórska Pani ...

5. Człowiek Twoim dzieckiem, a w nim Chrystus gości,
Naucz nas o Matko służyć Mu z miłości.
Jasnogórska Pani ...

6. Bądź pociechą Matko dla wszystkich cierpiących
I nadziei gwiazdą dla umierających.
Jasnogórska Pani ...

7. Pozwól Matko Droga kochać Ciebie szczerze
I do śmierci wytrwać w świętej naszej wierze.
Jasnogórska Pani ...

SŁUGA BOŻY KARD STEFAN WYSZYŃSKI

Maryja wejdzie w zwykłe trudne życie

„Zstąpi Ona ze swego złocistego tronu na Jasnej Górze, zbędzie koron i szat drogocennych, którymi Ją miłość ludu polskiego od wieków przyozdabia, aby w skromnej postaci Służebnicy Pańskiej zejść do ubożuchnych świątyń naszych, zaledwie odbudowanych ciężką pracą i dźwigających się po wojnie z gruzów i zgliszczy. Zstąpi do nas, aby wziąć w swoje władanie cały naród, każdą świątynię i każde serce. Wejdzie w nasze codzienne, niełatwe życie. Pójdzie razem z nami, naszymi polskimi drogami. Ciężkie one, ale proste... Pragniemy Ją ustawić na naszych drogach”.

„Witaj Jezu, Synu Maryi...”, Warszawa, 20.06.1957 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Z dawna Polski Tyś Królową

EWANGELIA

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny – Uroczystość

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry
do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i
pozdrowiła Elżbietę. 


Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w
jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i
powiedziała:

«Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc
Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?
Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło
się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś
uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».

Wtedy Maryja rzekła:

Wielbi dusza moja Pana,

i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.

Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy.

Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą

wszystkie pokolenia.

Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny,

święte jest imię Jego.

A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie

nad tymi, którzy się Go boją.

Okazał moc swego ramienia,

rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.

Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych.

Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.

Ujął się za swoim sługą, Izraelem,

pomny na swe miłosierdzie.

Jak obiecał naszym ojcom,

Abrahamowi i jego potomstwu na wieki.

Łk 1, 39-56

***

Jak mówić współczesnemu człowiekowi o wzięciu Maryi z ciałem i duszą do nieba, gdy nawet Jezusowe opowiadania o niebie wkłada między bajki? Ale
gdyby mu jeszcze parę lat temu opowiadano o drukowaniu w 3D albo o
koncercie hologramu Michaela Jacksona na scenie w Las Vegas, to też by
powiedział, że mamy źle w głowie. Racjonalista będzie sceptykiem, dopóki
nie powali go doświadczenie nadprzyrodzoności. W Piśmie Świętym sporo
występuje takich ludzi, którzy się „zdziwili, bo zobaczyli”.
Błogosławionymi nazwał jednak Jezus tych, którzy nie widzieli.

Tajemnica Wniebowzięcia Maryi, choć ogłoszona
uroczyście jako dogmat stosunkowo niedawno, bo w 1950 r. przez Papieża
Piusa XII, od zawsze była głoszona i uznawana przez cały Kościół, jako
prawda wiary, co do której nie było wątpliwości, gdyż wynikała ona w
sposób naturalny z tego kim była Matka Najświętsza, jako Niepokalanie
Poczęta, Matka Syna Bożego, „Błogosławiona między niewiastami”, jak dziś
czytamy w Ewangelii. Dla wiernych od początku historii Kościoła
oczywistym było to, że obdarzona tyloma przywilejami Maryja, będąc
szczególnie przez Boga wybrana i mająca tak niezwykły udział w dziele
Odkupienia, nie mogła zakończyć swego życia tak, jak każdy inny
śmiertelnik, podatny na skutki grzechu pierworodnego i pośmiertny
rozkład związany z naszą cielesnością i grzesznością. Spoglądali na Nią,
jako na obleczoną w światło i doszukiwali się w apokaliptycznym obrazie
Niewiasty walczącej ze smokiem aluzji do Jej wyniesienia do niebieskiej
chwały Jej Syna. Bardzo słusznie zresztą czynili, bo choć ten obraz
odnosi się do całej rzeczywistości Kościoła, to w najwyższym stopniu
może być zastosowany do osoby Maryi, która jako pierwsza córka Kościoła,
stacza zwycięski bój ze smokiem, czyli szatanem, który nie miał do Niej
przystępu.

Ojcowie Kościoła widzieli Maryję jako obleczoną w Słowo. Nie
tylko tę, która jest Matką Słowa Wcielonego, ale tę, która cała
przyodziana jest w Słowo, bo w Niej każde słowo Syna stało się ciałem,
znalazło wypełnienie. Maryja zachowywała Słowa i wypełniała je, dlatego
była cała przemieniona w Słowo, stając się słowem Jezusa. Wniebowzięcie
więc Maryi, to należne Jej wyniesienie, jako Tej, która potrafiła w
najdoskonalszy sposób wprowadzać w czyn Słowo Boże i Nim się stawać.
Jeśli szukamy więc punktu stycznego pomiędzy Maryją i nami, odnajdziemy
go w wypełnianiu Słowa Bożego. Na ile w naszym życiu „Słowo staje się
ciałem”, czyli na ile stajemy się jego urzeczywistnieniem, na tyle już
mieszka w nas niebo, a my sięgamy swoim życiem ponad granicę
doczesności, zamieszkując już w chwale nieba. Spójrzmy na jeden
przykład: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z braci moich
najmniejszych, mnieście to uczynili”. Radykalne życie tym zdaniem
Ewangelii powoduje, że nasze życie przemienia się w nadprzyrodzoną
przygodę, a każdy uczynek miłości jest kapitałem, który przetrwa
wiecznie. Jeśli więc chcemy dojść tam, gdzie poszła Maryja, jeśli i my
chcemy posiąść niebo, żyjmy Słowem, albo inaczej mówiąc, zamieniajmy
słowo w czyn! Św. Paweł potwierdza obietnicę naszego wyniesienia,
mówiąc, iż „wszyscy będą ożywieni”. Perspektywa więc szczęśliwej
wieczności z Bogiem dotyczy także nas. Maryja jest tą, która „uwierzyła,
że spełnią się słowa powiedziane od Pana”. W Niej się spełniły, bo
uwierzyła. Spełnią się także w nas, jeśli uwierzymy. Trzeba jak Ona
uwierzyć Bogu, który „czyni wielkie rzeczy”, po ludzku niepojęte. Wiara
jest podstawowym warunkiem, który sprawia, że odtąd „błogosławić Mnie
będą wszystkie pokolenia”. Moje zatem upodobnienie do Maryi
Wniebowziętej polegać ma na doświadczeniu wiary, uwierzenia Jezusowi,
który może i w moim życiu dokonywać rzeczy wielkich.

Czcząc Maryję Wniebowziętą nie tylko podziwiajmy Jej
wyniesienie i to, czego Bóg w Niej dokonał, ale też zatęsknijmy za tym,
aby zamieszkać wraz z Nią w królestwie Jej Syna i obudźmy w sobie
szczere pragnienie zrobienia wszystkiego co z naszej strony możliwe, aby
tam się znaleźć.

Podobno o. Maksymilian Maria Kolbe, wielki czciciel Niepokalanej,
chętnie śpiewał pieśń, którą ukochał już od czasów seminaryjnych:
„Wkrótce już ujrzę Ją”. Wyrażała ona tęsknotę za spotkaniem z Maryją.
Oby i w nas żyło to święte pragnienie.

Autor: o. Piotr Andrukiewicz CSsR – Misjonarz Warszawskiej Prowincji Redemptorystów – Kraków

Źródło: slowo.redemptor.pl



1. Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo!
Ty za nami przemów słowo, Maryjo!
Ociemniałym podaj rękę,
Niewytrwałym skracaj mękę,
Twe Królestwo weź w porękę, Maryjo!

2. Gdyś pod krzyżem Syna stała, Maryjo!
Tyleś, Matko, wycierpiała, Maryjo!
Przez Twego Syna konanie
Uproś sercom zmartwychwstanie,
W ojców wierze daj wytrwanie, Maryjo!

3. Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo!
Ty za nami przemów słowo, Maryjo!
Miej w opiece naród cały,
Który żyje dla Twej chwały,
Niech rozwija się wspaniały, Maryjo!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

23. Królowo Polski módl się za Nami

kolejny CZAS i kolejne kłopoty,dawny sąsiad znowu wyciąga zachłanne dłonie po nieswoje ...
Królowo Polski okryj nas Swym Płaszczem Miłości

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

24. Zwycięski 15 sierpnia 15

Zwycięski 15 sierpnia

15 sierpnia to data wyjątkowa dla Polaków.
Niepowtarzalna, bo łączy w sobie trzy święta: kościelne, państwowe i
wojskowe (Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, Bitwa Warszawska i
Święto Wojska Polskiego). Główne uroczystości odbędą się dziś na Jasnej
Górze, w Warszawie i Ossowie.

Główne uroczystości związane ze świętem Wniebowzięcia Najświętszej
Maryi Panny odbędą się na Jasnej Górze. Uroczysta suma pontyfikalna na
błoniach jasnogórskich rozpocznie się o godz. 11:00. Przewodniczył jej
będzie i homilię wygłosi ks. abp Celestino Migliore, Nuncjusz Apostolski
w Polsce.

„Wiara we Wniebowzięcie Matki Bożej jest mocno zakorzeniona w
tradycji Kościoła. Święto to jako dogmat zostało ogłoszone przez Papieża
Piusa XII 1 listopada 1950 roku” – mówi o. dr hab. Grzegorz Bartosik
(prof. UKSW).

- Choć nie mamy tekstów biblijnych (ani świadectw) chrześcijanie
od pierwszych wieków wierzyli, że Maryja została z ciałem i duszą
wzięta do nieba. Wyrazem tej wiary było święto, najpierw Zaśnięcia
Najświętszej Marii Panny, a potem wniebowzięcia. Święto to pochodzi z VI
wieku i posiada tę samą treść.
Wiara we wniebowzięcie
stopniowo rozwijała się i jako dogmat została ogłoszona przez Papieża
Piusa XII dopiero w XX w wieku (1 Listopada 1950 roku) –
tłumaczy o. dr. hab. Grzegorz Bartosik OFM. WIĘCEJ

O. dr hab. Grzegorz Bartosik dodaje, że Polacy otaczają Matkę Bożą
szczególną czcią. Jej opieka była widoczna w wielu trudnych chwilach dla
naszego narodu m.in. podczas Bitwy Warszawskiej – zwanej Cudem nad
Wisłą, którego rocznicę dzisiaj obchodzimy. Jak mówi Monika Brodzińska
(historyk) Bitwa Warszawska miała wpływ nie tylko na losy naszego kraju
ale i całego świata.

- Wojna polsko – bolszewicka w 1920 r. wywarła ogromy wpływ na
istniejącą sytuację w ówczesnej Polsce, a przede wszystkim w całej
Europie Zachodniej. Bezprecedensowo, na przebieg całej wojny z
bolszewikami miała wpływ Bitwa Warszawska, określana także przez wielu
historyków, publicystów, mianem Cudu nad Wisłą. Dla następnych pokoleń
Polaków, to wydarzenie stało się symbolem niepodległości, swoistą
legendą, która w trudnych chwilach wlewała otuchę w serca i dawała siłę
aby trwać nawet wbrew trudnościom. Bitwa rozpoczęła się 13 sierpnia a
zakończyła się  23 sierpnia 1920 r.
– powiedziała Monika Brodzińska. WIĘCEJ

Uroczystości związane z rocznicą Cudu nad Wisłą, odbędą się w całym
kraju. W Warszawie przy pomniku ks. prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego
rano zebrały się osoby odznaczone przez śp. Lecha Kaczyńskiego, by oddać
hołd wszystkim poległym za Ojczyznę. Od 8.30 do 9.00 przed pałacem
prezydenckim pełniona była warta honorowa. O godzinie 9.30 w Katedrze
św. Jana, rozpoczęła się uroczysta Msza św. Natomiast w Ossowie w
„Panteonie Bohaterów”, pod patronatem ks. abp Henryka Hosera i prezesa
Jarosława Kaczyńskiego zaplanowano odsłonięcie popiersia gen. Andrzeja
Błasika.

- Po tej uroczystości w miejscu kapliczki, która stała jeszcze
przed wojną, odbędzie się polowa Msza św. Znajduje się tam cmentarz
poległych w Bitwie pod Radzyminem i Osowem, na którym znajdują się groby
poległych żołnierzy z 236 Pułku Legii Akademickiej, którym przewodził
ks. mjr Ignacy Skorupka. Uroczystości będą trwały cały dzień. Będzie
można obejrzeć rekonstrukcję bitwy warszawskiej,  pozwiedzać muzea.
Zaplanowany jest także festyn i wielkie święto tych, którzy mieszkają w
tym rejonie. Przyjedzie na to wydarzenie bardzo dużo ludzi z całej
Polski
– powiedział Andrzej Melak.

Dziś obchodzimy także święto Wojska Polskiego. „Wojsko Polskie nie
byłoby w stanie walczyć o rzeczy ważne jeśli nie miałoby wysokiego
morale i nie byłoby w nim patriotyzmu” – mówi dr hab. Romuald
Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej.

- Ta armia różniła się wewnętrznie tradycjami, przyzwyczajaniami
żołnierskimi, poziomem wyszkolenia, uzbrojeniem, o które przecież było
bardzo ciężko. Nie różniła się w jednym, mianowicie spajał ją głęboki
patriotyzm. Patriotyzm, jest to również podstawa tego, co określa się
jako morale. Siły Zbrojne, wojsko nie jest w stanie zwyciężać, walczyć o
rzeczy wielkie i ważne. Nie jest również w stanie znieść klęski, gdyby
siły wroga były przeważające, jeżeli żołnierze nie będą mieli wysokiego
morale! Jeżeli nie będzie tego, co zawsze było w wojsku polskim. A więc
patriotyzm  żołnierza! Taki patriotyzm jaki zaprezentowało Wojsko
Polskie, Siły Zbrojne Rzeczpospolitej w 1920 roku, wydaje się nam
niezwykle potrzebny –
mówi dr hab. Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej. WIĘCEJ

Centralne uroczystości państwowe święta Wojska Polskiego oraz 94.
rocznicy Bitwy Warszawskiej odbędą  się w samo południe przed pomnikiem
marszałka Józefa Piłsudskiego (obok Belwederu). Bezpośrednio po
zakończeniu części oficjalnej rozpocznie się defilada wojskowa, którą
otworzy przelot 7 samolotów TS-11 Iskra z zespołu Biało-Czerwone Iskry.

W defiladzie uczestniczyć będzie ok.1200 polskich żołnierzy oraz ok.
90 żołnierzy z USA i Kanady, którzy aktualnie przebywają na ćwiczeniach w
Polsce.

„Jeszcze Polska…”

Wojna polsko – bolszewicka w 1920 r. wywarła ogromy wpływ
na istniejącą sytuację w ówczesnej Polsce, a przede wszystkim w całej
Europie Zachodniej.

Bezprecedensowo, na przebieg całej wojny z bolszewikami miała wpływ
Bitwa warszawska, określana także przez wielu historyków, publicystów,
mianem Cudu nad Wisłą. Dla następnych pokoleń Polaków, to wydarzenie
stało się  symbolem niepodległości, swoistą legendą, która w trudnych
chwilach wlewała otuchę w serca i dawała siłę aby trwać nawet wbrew
trudnościom.

Bitwa rozpoczęła się 13 sierpnia a zakończyła się  23 sierpnia 1920 r.

Wycofanie się Armii Czerwonej spod Warszawy sprawiło, że w znaczącym
stopniu zmniejszyła się siła nastrojów rewolucyjnych, a przez to liczba
strajków i demonstracji w Europie. Dzięki tej bitwie, Polska zachowała
niepodległość, a Europa została uratowana przed falą rewolucji
komunistycznej. Realizatorem oraz konstruktorem planu operacyjnego całej
bitwy, był Józef Piłsudski, natomiast według niektórych historyków
Tadeusz Rozwadowski.

Dzięki pracy wywiadu zafrontowego, kryptologów łamiących sowieckie
szyfry, strona polska przechwytywała przez radiowywiad informacje o
rozmieszczeniu Armii Czerwonej. Sowieci  zostali całkowicie
rozszyfrowani i dzięki temu  polskie dowództwo miało na bieżąco
informację o przeciwniku, o jego stanie moralnym, materialnym, o liczbie
żołnierzy, o stratach, strategiach wojskowych, klęskach, zwycięstwach,
zamiarach. Przechwytywane również były rozkazy a także Polacy wiedzieli,
w jakim miejscu znajduje się postój dywizji nieprzyjaciela. W
przekazywaniu informacji odegrała znaczącą rolę  młodzież harcerska,
która gromadziła dane i przenosiła meldunki wywiadowcze. Na podstawie
wszystkich zgromadzonych informacji o położeniu i zamiarach dowódców
Armii Czerwonej, dowództwo polskie ułożyło plan operacyjny.

W Belwederze, w nocy z 5 na 6 sierpnia 1920 roku, polskie dowództwo
opracowywało sposób rozegrania bitwy z bolszewikami. Strategicznie
planowano, aby przed Warszawą, część polskich sił przeznaczyć na
zatrzymanie rosyjskiej ofensywy. Rano 6 sierpnia, Józef Piłsudski
ostatecznie zdecydował, gdzie znajdować będzie się, rejon koncentracji
wojska do przeciwuderzenia.  Piłsudski  zadecydował o przesunięciu grupy
uderzeniowej na południe, poza linię rzeki Wieprz. Następnie zaplanował
wykonanie manewru na skrzydła rosyjskiego Frontu Zachodniego oraz na
jego tyły. Późnym popołudniem 6 sierpnia Naczelne Dowództwo Wojska
Polskiego wydało rozkaz nr 8358/III, który rozpoczął realizację planu
operacyjnego. Rozkaz został podpisany przez gen. Rozwadowskiego oraz z
upoważnienia Marszałka Piłsudskiego, podpisał go płk Tadeusz Piskor.

Był to rozkaz o charakterze tajnym, który kierowany był jedynie do
szefów sztabów oraz dowódców frontów. Rozkaz z 6 sierpnia uruchomił dość
ryzykowną akcję przegrupowania wojsk, którego celem było zaskoczenie i
uderzenie południowego skrzydła wojsk Tuchaczewskiego.

Marszałek armię podzielił na trzy fronty; Północny – gdzie dowodził
gen. Józef Haller, Środkowy – pod wodzą gen. Edwarda Rydza – Śmigłego
oraz front Południowy – którego dowódcą był  Wacław Iwaszkiewicz.

Głównodowodzącym Armii Czerwonej był Sergiej Kamieniew. Front
Zachodni objął w dowodzenie Michał Tuchaczewski. Front Południowo –
Zachodni należał do Aleksandra Jegorowa.

Wojska bolszewików z obydwóch frontów, oddzielone były od siebie
ogromnym obszarem bagien poleskich, co w znacznym stopniu utrudniało im
to wzajemne współdziałanie. W miarę rozwoju wydarzeń i przeprowadzenia
manewrów wojskowych postępowała luka operacyjna w centrum zgrupowania,
które było wypełnione słabymi formacjami i coraz mocniej ulegało
wewnętrznemu zróżnicowaniu. Proces nasilał się wbrew dyspozycjom
dowództwa Armii Czerwonej z 3 i 11 sierpnia, wskazującego konieczność
przesunięcia znacznych sił z Frontu Południowo – Zachodniego z terenu
wołyńskiego i małopolskiego, objętego działaniami wojennymi i
ukierunkowanie ekspansji w kierunku Warszawy.

Wojska pod wodzą Michała Tuchaczewskiego miały za zadanie forsowanie
Wisły na odcinku Dobrzynia aż po Włocławek a następnie  miały opanować
Toruń i Grudziądz.

Jednakże to stolica Polski, była głównym celem ofensywy rosyjskiej.
Plan ataku na Warszawę, został opracowany już na początku 1920 r. przez
Borysa Szaposznikowa, który był absolwentem carskiej Akademii Sztabu
Generalnego. Był to również czas, gdy dyplomacja rosyjska zapewniała
Polskę i świat o swoich pokojowych zamiarach. Pomimo zapewnień, Polacy
czuli obawę przed agresją bolszewicką.

 Najwięcej obaw dotyczyło kwestii utraty stolicy, którą ze względu na
wiszące w powietrzu niebezpieczeństwo, chciano przenieść do Poznania
lub Częstochowy.  Jednak  zdobycie Warszawy przez armię Tuchaczewskiego,
nie było wcale  przesądzone. Układ sił, pomimo przewagi liczebnej
bolszewików nie gwarantował  im  wcale łatwego sukcesu. Warszawa liczyła
wówczas blisko 1 mln. mieszkańców, którzy stanowili bardzo
zdeterminowaną siłę obrony miasta. Dodatkowym utrudnieniem dla armii
Tuchaczewskiego była gęsta zabudowa Warszawy, co w znaczny sposób
ograniczało pole jego manewrów wojskowych.  Tuchaczewski także
dysponował słabą artylerią.

9 sierpnia Józef Piłsudski pojawił się w kwaterze gubernatora
Warszawy gen. Franciszka Latinika. Celem jego wizyty było sprawdzenie
stanu i wytrzymałości fortyfikacji. Tego samego dnia W.I. Lenin wysłał
telegram do Dzierżyńskiego i Marchlewskiego, wskazujący na konieczność
zbierania informacji o nastrojach panujących wśród klasy robotniczej
Warszawy. Miało to miejsce zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem działań
wojennych. Propaganda bolszewicka  utrzymywała armię w przekonaniu, że
polscy robotnicy oczekują z niecierpliwością na nadejście wyzwoleńczej
Armii Czerwonej.

 Niestety do stolicy Polski, zbliżało się realne niebezpieczeństwo.
Praktycznie wszystkie ambasady, prócz nuncjatury papieskiej, ewakuowano
na zachód. W Europie spodziewano się zdobycia Warszawy. Niemcy i
Czechosłowacja odcięły dostawy sprzętu do Polski.

Mieszkańcy Warszawy żyją jakby nic im nie groziło, napisał o tym w swoim dzienniku lord D’Abernona: Nie
przestaję zdumiewać się nad brakiem paniki i nad brakiem jakichkolwiek
oznak zaniepokojenia. [...] Gdyby Rząd Polski zorganizował metodyczny
system obrony przed atakiem bolszewików od strony północnej, można by
jeszcze wówczas rozumieć spokojny wygląd pełnych otuchy miesz­kańców,
ponieważ jednak najlepsze oddziały odesłane zostały na południc do
obrony Lwowa, Warszawa pozostawiona jest bez dostatecznej osłony.

Jednak potencjał militarny Rzeczpospolitej, przeżywał swój rozkwit.
Rada Obrony Państwa wystosowała apel do ochotników, aby zgłaszali się do
służby wojskowej, ponieważ Rzeczpospolita jest w potrzebie. Do armii
przyjmowano  rekrutów od 17 – 42 lat, a oficerów do 50 – tego roku
życia.

Napływ mężczyzn do armii ochotniczej, był liczony w tysiącach. 20
sierpnia zarejestrowano ich 164 615, natomiast warto podkreślić, że 40
tysięcy ochotników zgłosiło się do służby w samej  tylko Warszawie.
Stworzono Główny Inspektorat Ochotników pod dowództwem gen. Józefa
Hallera.

12 sierpnia 1920 r. Sowieci rozpoczęli atak na Warszawę. Rano
bolszewicy zaatakowali 48 pułk piechoty, który znajdował się w rejonach
rzeki Rządzy. Pierwsze oddział poddały się bez walki albo po krótkich
potyczkach wycofywały się ze swych pozycji. 12 sierpnia Józef Piłsudski
pojawił się  Kwaterze  Głównej w Puławach, aby stanąć na czele
nadwieprzańskiej grupy uderzeniowej. Przed wyjazdem z Puław, złożył na
ręce premiera Witosa dymisję, z funkcji Naczelnika Państwa i Naczelnego
Wodza. Witos dymisji Piłsudskiego nie przyjął.

13 sierpnia miał miejsce gwałtowny atak dywizji z 3 Armii Łazerewicza
oraz jednej z 16 Armii Sołłohuba. Zaatakowały one Radzymin, przełamując
obronę 11 Dywizji pod dowództwem płk. Bolesława Jaźwińskiego. Wtedy
doszło do dramatycznej bitwy pod Radzyminem, która w polskiej legendzie,
nazywana jest Bitwą warszawską. 46 pułk piechoty uzupełniony o nowych
żołnierzy wstrzymał atak obydwóch dywizji. 19 dywizja pod dowództwem
gen. Rządkowskiego idąc na Radzymin, śpiewała: ,,Jeszcze Polska…”
Oficerowie ententy, którzy obserwowali bitwę byli pod dużym wrażeniem
przebiegu wydarzeń, natomiast  Radzymin udało się odzyskać, jednak
zaledwie na kilka godzin.

14 sierpnia, zacięte walki miały miejsce, wzdłuż wschodnich i
południowo-wschodnich umocnień przedmościa warszawskiego – na odcinku
Wiązowna po  Radzymin. 15 sierpnia zastosowano plan, który został
nakreślony na pudełku od papierosów, zaatakowały sowietów dwie dywizje
gen. Żeligowskiego i Rządkowskiego. Warszawskie autobusy dowoziły
posiłki z nowymi żołnierzami. Atak wspierany był również kilkoma
samolotami oraz czołgami. Radzymin trzykrotnie przechodził z rąk do rąk,
natomiast ostatecznie pozostał on w polskich rękach.

Polskie oddziały powróciły na swoje utracone pozycje. 16 sierpnia na 
przedmieściach Warszawy nadal toczyły się zaciekłe walki. Ważyły się
losy północnego odcinka przedmościa warszawskiego. Na rozkaz gen.
Hallera, w celu odciążenia stolicy 5 Armia gen. Sikorskiego  musiał
przyspieszyć o jeden dzień ofensywę z nad Wkry. A także sam Marszałek
Piłsudski otrzymał depeszę od gen. Latinika, aby przyspieszył również o
jeden dzień ofensywę z nad Wieprza. W efekcie było to niekorzystne
rozwiązanie, ponieważ zaważyło negatywnie na działaniach ofensywnych.

Bitwa nad Wkrą, gdzie toczono zaciekłą walkę, zakończyła się dla
oddziałów gen. Sikorskiego wielkim zwycięstwem. Sukcesem było także
zdobycie Ciechanowca przez 8 Brygadę Kawalerii pod dowództwem gen.
Aleksandra Karnickiego. Znaczącym był fakt zdobycia miasta, które było
praktycznie niebronione, a to niewątpliwie zaskoczyło Rosjan.  Ciekawą
sprawą, było opanowanie przez Polaków, sztabu 4 Armii. Jej dowódca -

Dymitr Szuwajew uciekając, zgubił ważne dokumenty oraz radiostację.

Co w efekcie miało dla bolszewików daleko idące konsekwencję,
ponieważ zniszczenie tej radiostacji oznaczało brak łączności 4 Armii z
Tuchaczewskim. Dzięki temu nie dotarł rozkaz ataku na 5 Armię pod
dowództwem gen. Sikorskiego. Zgubienie radiostacji sromotnie zemściło
się na armii Szuwajewa, która nie mając żadnej świadomości o sukcesie 
Polaków nad rzeką Wieprz, maszerowała ku Wiśle. Gdy wreszcie bolszewicy
zorientowali się, że znajdują się w pułapce i nie ma odwrotu, zostali 
dotkliwie pobici w walce, a potem  oddziały zostały internowane w
Prusach Wschodnich.

Jednak na lewym skrzydle polskiego frontu sytuacja rozwijała się
nienajlepiej. 4 Armia Szuwajewa i 3 Korpus Kawalerii Gaja, szły na
Płock, Włocławek  oraz Brodnicę, a w rejonie Nieszawy forsowały Wisłę.

Pod wpływem różnych komunikatów, które napływały z rejonu Warszawy oraz
Włocławka, Brodnicy, Naczelny Wódz Wojska Polskiego zdecydował rozpocząć
manewr zaczepny znad dolnego Wieprza. 16 sierpnia  miało miejsce
kontruderzenie.

Dywizje grupy uderzeniowej, mające znaczną przewagę nad radzieckimi
żołnierzami, ruszyły do natarcia, aby dotrzeć do szosy Warszawa-Brześć.
Rokowało to wyjściem na tyły wojsk sowieckich pod Warszawą. Prawe
skrzydło natarcia osłaniało 3 Dywizja Piechoty Legionów idąca na Włodawę
i Brześć. Pod Warszawą bolszewicy zostali związani zwrotem zaczepnych
sił polskich przedmościa, wspieranych czołgami i idącymi w kierunku
Mińska Mazowieckiego.  Efektem tych walk było to, że 3 Dywizja Piechoty
Legionów zajęła Włodawę, natomiast 1 Dywizja Piechoty Legionów zajęła
odcinek Wisznice-Wohyń. Warto też zauważyć, że 21 Dywizja Piechoty
Górskiej oraz dwie dywizje wielkopolskie, zajęły miasto Garwolin oraz
objęły patrol nad Wiązowną. 2 Dywizja Piechoty Legionów, która została
przerzucona z zachodniego brzegu Wisły mianowana na grupę uderzeniową.
17 sierpnia Polacy zdobyli linię Biała
Podlaska-Międzyrzec-Siedlce-Kałuszyn-Mińsk Mazowiecki.

Straty nieprzyjaciela w wojnie polsko –bolszewickiej oszacowano na 70
% sił w tym 66 do 70 tys. jeńców, 25 tys. zabitych i rannych.  Do
Niemiec zostało internowanych od 44 – 80 tys. żołnierzy rosyjskich. 
Polacy w wojnie zyskali 231 armat, 1023 cekaemów, tysiące zwykłych
karabinów oraz tabory. Najważniejszym dla Polaków,  był fakt, że
Rosjanie stracili w tej wojnie zdecydowaną większość doświadczonych
dowódców i dobrych żołnierzy. Po stronie polskiej było 4500 poległych,
20 tys. rannych,  i ok. 10 tys. zaginionych.

Monika Brodzińska, historyk


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. Wonne zioła Matki BożejOd

Wonne zioła Matki Bożej

Od wieków pielęgnowany jest w naszym Kościele zwyczaj, aby co roku 15 sierpnia przynosić do świątyni całe pęki pachnących ziół

zdjecie

Na początku świata Stwórca miał całkiem inny
zamiar względem człowieka. Wprowadził go do raju – Edenu, gdzie miało
nie być ani bólu, ani chorób, ani trudu dnia codziennego, ani też
żadnego innego cierpienia. W Edenie rosły przepiękne drzewa, krzewy,
nieprzeciętnej urody kwiaty i wonne zioła.

           

Szałwia lekarska w przyklasztornym ogrodzie

 

Kiedyś, przed wiekami, mówiono tu i ówdzie, że dopiero  po wygnaniu z
raju Adama i Ewy zioła zaczęły zyskiwać  swe nadzwyczajne właściwości
uzdrawiające. Stwórca w swym nieskończonym miłosierdziu ulitował się
bowiem nad ludźmi, których od tej pory zaczęły nękać różne choroby.
Legendy święte wspominają, że jedną z pierwszych roślin stworzonych
przez Boga na pożytek człowieka był dziurawiec (po łacinie Hypericum perforatum)
– zwany od wieków zielem Świętego Jana, Krwią Chrystusa lub dzwonkami
Panny Maryi. Istnieje też przekaz, że kiedy Zły podpatrzył Boga, jak
stwarza dziurawiec, przyszedł w nocy i ze złości podziurawił jego
liście. Stąd od niepamiętnych czasów ludzie w maleńkich „dziurkach”  w
liściach tej rośliny, które widać, jak spojrzy się przez nie  pod
słońce, dopatrywali się działania właśnie Złego. I stąd też  stosowana
od dawna nazwa: dziurawiec.

Inną niemal świętą rośliną stworzoną na samym początku przez Boga jest szałwia lekarska (Salvia officinalis). Już sama  jej stara łacińska nazwa Salvia jest bardzo wymowna. Utworzono ją bowiem od słowa salvare, co znaczy leczyć, uzdrawiać, ocalać, bądź słowa salvus – nietknięty, wybawiony, żywy. W antycznym świecie powszechnie mówiono po łacinie: Cur moritur homo, cui salvia crescit in horto? – „Dlaczego umiera człowiek, skoro w jego ogrodzie rośnie szałwia?”. Ale  w czasach starorzymskich wiedziano też dobrze, że: Contra vim mortis nulla est herba in hortis
– Przeciw mocy śmierci nie ma ziela w ogrodzie. Według świętych
 przekazów  szałwia swe lecznicze właściwości  otrzymała od Boga, gdy w
pokorze i z wdziękiem usypała dywan z wonnych kwiatów, kiedy pod jej
kwitnącym krzakiem usiadła na chwilę odpoczynku Święta Rodzina,
uciekając do Egiptu.  Nic więc dziwnego, że niemal w każdym
przyklasztornym ogrodzie z pieczołowitością uprawiano szałwię. 

Uzdrowienie chorych

Nigdy nie dziwił także
fakt, że zioła to rośliny tak bardzo związane z osobą Matki Bożej. Od
wieków pielęgnowany jest w naszym Kościele zwyczaj, aby co roku 15
sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny,
przynosić do świątyni całe pęki pachnących ziół, przybranych  dodatkowo
owocami  i kłosami zbóż. W ten letni dzień cały Kościół przepełniony był
wonią ziół. Najprawdopodobniej  takie święto jest najstarszym w
chrześcijaństwie  świętem maryjnym. Skąd taka tradycja?

Otóż choć o wzięciu Maryi Panny do Nieba z ciałem i duszą milczy cały
Nowy Testament, to jednak według apokryfów i przekazów z IV wieku po
Chrystusie wiadomo, że po otwarciu  Jej grobu znaleziono w nim zamiast
ciała jedynie świeże i przepięknie pachnące zioła oraz kwiaty –
najwięcej białych lilii (zwanych lilią Świętego Józefa). Odtąd Matka
Boża stała się opiekunką i patronką wszystkich ziół na ziemi i to Jej w
ofierze ludzie przynoszą je do poświęcenia. Jest jeszcze jeden wdzięczny
aspekt tego ważnego święta. Oto średniowieczni teolodzy i doktorzy
Kościoła zioła kojarzyli z Panną Najświętszą poprzez motyw zieloności (viriditas), co wiązało się zawsze z dziewictwem. Matka Boża jest też nazywana Uzdrowieniem Chorych (Salus Infirmorum),
dlatego też  w to wielkie święto maryjne święci się  przeróżne zioła,
aby tym bardziej zyskiwały one  swą moc w dawaniu ulgi  cierpiącym.

Do Kościoła obowiązkowo zabierano pęki dziurawca, mięty długolistnej i
pieprzowej, szałwii lekarskiej, bylicy Bożego drzewka, piołunu,
krwawnika, rumianku, malwy, nawłoci, dziewanny i innych. Znawcy tematu
dobrze wiedzą, że dzień święcenia ziół w Kościele wiąże się poza tym ze
swego rodzaju końcem żniw zielarskich. Połowa sierpnia to praktycznie
koniec zbioru wielu najważniejszych i najbardziej znanych roślin 
leczniczych (zielnych).

Zbigniew T. Nowak


Więcej o Cudzie nad Wisłą: http://www.niedziela.pl/artykul/98661/nd/Matka-Boza-Laskawa-a-Cud-nad-Wisla

Józef Szaniawski

15 sierpnia 1920 r. - takiej daty w
kalendarzu nie ma nikt poza Polakami. 15 sierpnia jest jednocześnie
świętem maryjnym, kościelnym, państwowym i wojskowym - to wyjątkowe i
najważniejsze święto narodowe!

Dnia 15 sierpnia 1920 r. na przedpolach Warszawy - wzdłuż linii Wisły od
Dęblina i Puław na południu po Płock, Włocławek, Toruń i Grudziądz na
północy - została stoczona jedna z najbardziej decydujących bitew w
dziejach świata. Polska niepodległa istniała zaledwie półtora roku, gdy
runęła na nią milionowa nawała Armii Czerwonej. Już wtedy była to
największa, najpotężniejsza i najbardziej nieludzka machina wojenna w
historii naszej cywilizacji. Agresja na Polskę nie była celem samym w
sobie, Polska jako taka nie była celem Rosji sowieckiej. Agresja
wymierzona była w Europę, a nawet w cywilizację europejską. Premier
rządu rosyjskiego, a zarazem komunistyczny dyktator Władimir Lenin
sprecyzował agresję w osławionym przemówieniu 5 maja 1920 r., które
zakończył hasłem: „Naprzód na Zachód! Przez trupa białej Polski do serca
Europy!”. To hasło Lenina powtarzały wtedy tysiące bolszewickich
dowódców i komisarzy Armii Czerwonej.

Do tych dramatycznych zmagań o Polskę i Europę odnosi się wyjątkowa
książka ks. dr. Józefa Marii Bartnika SJ oraz Ewy J. P. Storożyńskiej.
Takiej monografii właściwie nigdy dotąd nie było w literaturze
historycznej odnoszącej się do Cudu nad Wisłą, a zatem polskiej wiktorii
15 sierpnia 1920 r. Dzieło stanowi plon wieloletniej posługi ks. Józefa
Bartnika w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej - Patronki Warszawy i
Strażniczki Polski. Autor zebrał m.in. relacje bezpośrednich i
pośrednich świadków ukazania się Matki Bożej bolszewickim sołdatom w
bojach z Polakami pod Ossowem i Wólką Radzymińską, w krytycznych dla
losów wojny dniach 14-15 sierpnia 1920 r. Ks. Bartnik umieszcza to
dramatyczne wydarzenie w bardzo szerokim kontekście dziejowym - sięga w
przeszłość do XVII wieku, a zarazem ukazuje konsekwencje tego cudu aż do
progu XXI wieku. Newralgiczne dla książki są przede wszystkim
szczegółowe opisy walk polskich żołnierzy z rosyjskimi najeźdźcami, w
tym rola ks. Ignacego Skorupki: „Na wzgórzu, przy małym drewnianym
kościele, ks. Ignacy odprawił Mszę świętą. Według świadectwa lekarza
236. pułku, kapitana Salaka, ks. Skorupka, przemawiając do żołnierzy od
ołtarza, wypowiedział słowa proroctwa: «Czekają nas jeszcze ciężkie
ofiary, ale niedługo - bo piętnastego, w dzień Naszej Królowej, losy
odwrócą się w naszą stronę». Słowa księdza budziły w zatrwożonych
sercach otuchę, rodziły ufność w pomoc i opiekę Matki Najświętszej,
która nie tylko łaskawie patronuje Warszawie, lecz także strzeże Polski
(…) wspólnie więc wzywali pomocy Maryi: Gdy naród jest w potrzebie, by
zwalczyć Antychrysta, przybądź z pomocą z Nieba, Łaskawa Matko
Przeczysta!”.

„Już wtedy, w 1920 r., zdawało się, że komuniści podbiją Polskę i
pójdą dalej do Europy Zachodniej, że zawojują świat. W rzeczywistości
wówczas do tego nie doszło. «Cud nad Wisłą», zwycięstwo Marszałka
Piłsudskiego w bitwie z Armią Czerwoną zatrzymało te sowieckie zakusy.
Po zwycięstwie w II wojnie światowej nad faszyzmem komuniści z całym
impetem szli znowu na podbój świata, a w każdym razie Europy” - pisał
Ojciec Święty Jan Paweł II. Papież wielokrotnie odwoływał się do
cudownego zwycięstwa 15 sierpnia 1920 r., które miało dla niego osobiste
znaczenie: „Wiecie, że urodziłem się w 1920 r. w maju, w tym czasie,
kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia
wielki dług wdzięczności w stosunku do tych, którzy podjęli walkę z
najeźdźcą i zwyciężyli”. Autorzy książki w sposób naukowy, ale zarazem
niesłychanie sugestywnie opisali, jak latem 1920 r., w obronie
zagrożonej niepodległości Polacy, powszechnie chwycili za broń. Kto nie
mógł walczyć, ten się modlił - jak powiedział ówczesny nuncjusz Achille
Ratti, a od 1922 r. papież Pius XI. W rozdziale 19. książki pt. „Chwała
Naczelnemu Wodzowi! Chwała generałom! Chwała bohaterskim żołnierzom!”
czytamy: „Wielki Marszałek Piłsudski miał pełną świadomość, że wola Boga
Najwyższego, który zawsze i wszędzie sam o wszystkim decyduje i jedynie
od Niego zależy, czy ludzkie plany zaowocują sukcesem, czy zakończą się
porażką, i dlatego gdy w sierpniu 1920 r. wyjeżdżał na front,
powiedział do żony: «Wszystko jest w ręku Boga».

Miał tę świadomość lud Warszawy latem 1920 r., leżąc krzyżem przed
wizerunkiem Strażniczki Polski, błagając o ocalenie stolicy, o ocalenie
Ojczyzny. W roku 1920 warszawianie ufali, że wzywając Boga Najwyższego,
będą w stanie pokonać pięciokrotnie liczniejszych bolszewików.
Wiedzieli, że gdy będą współpracować z Bogiem, siła i moc będą po ich
stronie”.

Książka zawiera mnóstwo zupełnie nieznanych albo zapomnianych
wypowiedzi, m.in. tę znakomitą charakterystykę Marszałka w krytycznym
momencie wojny o świcie 15 sierpnia, kiedy lada godzina Wojsko Polskie
pod jego dowództwem miało ruszać do kontruderzenia na pewne już zdobycie
Warszawy przez dywizje Armii Czerwonej: „Twarz Piłsudskiego była
strasznie wymizerowana i zmęczona, a oczy płonęły złowrogo. Widziałem
przed sobą i czułem całym jestestwem tak wytężone skupienie ducha
człowieka przed nieznanym jutrem, jak by to był duch Polski przed
wyrocznym progiem, za którym albo zwycięstwo-życie, albo porażka-śmierć.
Już nie pamiętałem, że stoję przed Naczelnikiem Państwa, Naczelnym
Wodzem, Piłsudskim; widziałem przed sobą tylko człowieka w chwili (…)
natężenia woli wielkiego ducha, który był duchem narodu. Zbliżyłem się i
(…) najzwyklej po synowsku mocno uściskałem ramiona mojego wysokiego
zwierzchnika, a ten mój odruch, najzupełniej wykraczający poza wszelką
etykietę i do niczego przepisowego niepodobny, widocznie rozładował w
nim napięcie (…). Piłsudski, odpowiadając mocnym uściskiem, ostro
zapytał:

- No… i co myślicie? Zatrzymamy?

- Wierzę jak w Boga, że tu się skończą (odpowiedziałem)” - wspominał jeden z oficerów.

Prymas Polski kard. August Hlond w osobistym oświadczeniu po śmierci
Józefa Piłsudskiego 15 maja 1935 r. nawiązał do epoki, kiedy
Rzeczpospolita była przedmurzem chrześcijaństwa i Europy, co zresztą w
tamtych czasach było równoznaczne: „W przyszłą sobotę nastąpi złożenie w
Grobach Królewskich na Wawelu zwłok Marszałka Piłsudskiego, który poza
wielu innymi zasługami zapisał się w dziejach wskrzeszonej Polski jako
pogromca zbrojnego bolszewizmu, co chciał podbić Polskę i wcielić ją we
wszechświatową Republikę Sowiecką. (…) Zwycięstwami dni 15 i 16 sierpnia
1920 r. stanął Marszałek Piłsudski w szeregu dziejowych obrońców wiary.
Pod jego dowództwem zwycięski czyn bohaterskiej armii polskiej, zwany
Cudem nad Wisłą, osiągnął znaczenie Lepanta i Wiednia. Za to należy się
Józefowi Piłsudskiemu wieczna wdzięczność nie tylko obywateli polskich,
ale całego chrześcijaństwa”.

Absolutnie wyjątkowy i politycznie niepoprawny jest 3. rozdział
dzieła ks. Bartnika. Autor opisuje, jak w latach 1944-89 rządzący PRL-em
komuniści zwalczali zarówno Kościół, kult Matki Bożej, pamięć o 15
sierpnia i o Józefie Piłsudskim, jak i na rozkaz z Moskwy zacierali
ślady wielkiego polskiego zwycięstwa z 15 sierpnia 1920 r. W III RP
ponownie przywrócono wykreślone przez komunę nazwy ulic, placów i alei
Piłsudskiego, Skorupki, Hallera, Sikorskiego, a zwłaszcza 15 Sierpnia.
Zadziwiające, ale do dzisiaj nie przywrócono w Warszawie ul. Piusa XI.
Wprawdzie w Warszawie przed katedrą warszawsko-praską jest pomnik
Ignacego Skorupki, odsłonięty w 2005 r., ale prawdą jest, że na
postumencie przeznaczonym na pomnik ks. Skorupki (miał być odsłonięty 15
sierpnia 1940 r.) stoją sołdaci rosyjscy z czerwoną gwiazdą na hełmach
(osławiony pomnik sowieckich okupantów na warszawskiej Pradze, nazywany
pogardliwie przez mieszkańców stolicy pomnikiem „czterech śpiących”).
Obecnie przeniesiony w inne miejsce z powodu budowy linii metra.
Współcześnie, w 2012 r. książka ks. Józefa Bartnika i Ewy Storożyńskiej
ma znaczenie fundamentalne dla edukacji historyczno-patriotycznej nowego
pokolenia Polaków żyjących już w XXI wieku, w perspektywie nieodległej
już 100. rocznicy Cudu nad Wisłą, a szczególnie w kontekście tego, co
Ojciec Święty Jan Paweł II określał jako polską pamięć i tożsamość. Jaką
mamy młodzież w XXI wieku? Jak zachowaliby się młodzi Polacy w godzinie
próby, która oby nigdy nie nadeszła? Latem 1920 r. w obronie Ojczyzny i
Europy stanęli wszyscy. Młody ks. Skorupka i jego jeszcze młodsi
ochotnicy nie byli wyjątkiem, ale regułą. Czytamy o tym w książce
wielokrotnie: „Bezspornie największą chwałą w całej kampanii 1920 r., a
szczególnie w bitwie o Warszawę, okryła się polska młodzież, wyrostki z
klas gimnazjalnych, harcerze, studenci, terminatorzy z rzemiosła.
Podkreślają to wszystkie relacje pamiętnikarskie, raporty wojskowe,
sprawozdania terenowych OKOP-ów. Najmłodszym żołnierzem odznaczonym
przez Marszałka Piłsudskiego Krzyżem Walecznych był jedenastoletni
Tadzio Jeziorkowski, broniący Płocka przed atakiem kozaków (…). Nie
wytrzymali psychicznie szarż kozackich, poszli w rozsypkę - stąd taka
hekatomba. (…) Ogromne straty wśród siedemnastolatków spowodowały, że
dowódcy otrzymali rozkaz maksymalnie oszczędnego operowania jednostkami,
w których było ich najwięcej. Z 201. pułku przed wyjazdem na front
odesłano do Warszawy, mimo straszliwego lamentu, chmarę ochotników
mniejszych od swojego karabinu”.

Ponadczasowym przesłaniem tamtego pokolenia Polaków dla nas,
współczesnych, są słowa zwycięskiego wodza Józefa Piłsudskiego: „Być
zwyciężonym i nie ulec - to zwycięstwo. Zwyciężyć i spocząć na laurach -
to klęska”. Mniej znanym, ale równie ważnym przesłaniem Piłsudskiego
jest sentencja: „Historię swoją piszcie sami, bo inaczej napiszą ją za
was inni i źle”. Autorzy napisali tę książkę bardzo dobrze.

Ks. dr Józef Maria Bartnik SJ, Ewa J. P. Storożyńska,
„Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą. Dzieje kultu i łaski”, Wydawnictwo
Sióstr Loretanek, Warszawa 2011, s. 359


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

26. 15 sierpnia Wniebowstąpienie Najświętszej Marii Panny

fragment ze starego Przewodnika Katolickiego z sierpnia 1937 roku
Ks.dr Wł Śpikowski

"Maria najlepszą cząstkę obrała,która jej odjęta nie będzie na wieki"
Stoimy w okresie ogólnych żniw .Z pól zebraliśmy już zboże i bezpiecznie umieściliśmy je w w stodołach. Rozpoczynają się zbiory jeszcze innych owoców z pól i ogrodów. W tym czasie zwykle obchodzimy radosne dożynki.
Dziś pan Jezus zbiera najpiękniejszy owoc,który wyrósł i dojrzał na roli łaski Bożej , i umieszcza go w gumnach niebieskich: Najswiętszą Marię Pannę"Radujmy się wszyscy w Panu,obchodząc uroczysty dzień ku czci Błogosławionej Marii Panny ,z której wniebowzięcia weselą się Aniołowie i wychwalają Syna Bożego "
/.../
Apostołowie mieli znależć w Jej grobie przepiękne kwiaty ,stąd też święcimy w tym dniu pachnace zioła."
Radujmy się :)

Królowo Polski módl się za nami :)

gość z drogi