Ilekroć ośmielę się zacytować w swej notce fragment z "Gazety", spotykam się z tymi samymi zarzutami: Jak możesz to czytać? Nie ma się czemu dziwić, że piszą tam brednie, bez składu i ładu. Po co w ogóle z nimi polemizujesz? etc, etc.

 Pan Ścios wyraził niegdyś (na salonie24) opinię, że wielu "prawaków" daje się - jak dzieci - wpuszczać w maliny deliberując nad kolejnym dziełem jakiegoś czerskiego idioty (, zastrzegam, że nie cytuje w tym momencie słowo w słowo wypowiedzi Pana Aleksandra, oddaje jedynie jej sens). Tymczasem jest masa realnych problemów.

 Zgadzam się, problemy narastają w zastraszającym tempie. Zjawisko to "zawdzięczamy" również "Gazecie", która od lat broni starych porządków, patologii, sączy w umysły młodych pokoleń antypolską propagandę. Bierność rodaków, urągające zdrowemu rozsądkowi ich szerokie poparcie dla formacji, która zawiodła na całej linii (, chodzi mi o realizacji przedwyborczych obietnic), strasznie rozleniwiło czerską gawędź. Jej czołowi przedstawiciele nie raczą już swego czytelnika wysublimowaną agitką na rzecz jedynej słusznej partii. Od jakiegoś czasu czerskie audytorium karmi się bezwstydnie kaszanką - stekiem kłamstw, kalumnii, chamstwa i prostactwa.

 Wczoraj natknąłem się na klasyczny przykład. Jego wyrobnikiem jest M. Wojciechowski, zwykle gazetowy "ekspert" od Rosji, jak trzeba - jej rasowy cyngiel. Ostatnio obrał na cel PISowskiego posła Pietę. Nie, żebym przepadał za tym ostatnim jakoś specjalnie; trzeba jednak przyznać, iż powód dla którego Wojciechowski postanowił go przykładnie spałować jest przerażająco kuriozalny. Pan Pięta miał w Sejmie stwierdzić: "Jesteśmy poddani propagandzie gejowskiej."

 No i wywołał wilka z lasu...a raczej wilczka z mleczakami zamiast kłów:

 "TVN24 postanowił zapytać posła, co by zrobił, gdyby jego syn został gejem. Poseł odpowiedział rezolutnie, że nie ma syna. Szkoda, że dziennikarka nie zapytała go, czy może ma córkę i jak by zareagował, gdyby okazało się, że jego ukochana pociecha jest lesbijką. Być może poseł Pięta w ogóle nie ma dzieci, ale wtedy jego fobia wobec mniejszości seksualnych wydaje się jeszcze bardziej podejrzana. Ale tak to najczęściej jest, że największymi moralistami są ludzie, którzy życie znają głównie z opowiadań.

 W 2005 r. PiS budował poparcie, wydając zakazy dla demonstracji gejowskich w Warszawie. Był to firmowy znak ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. Wtedy to zadziałało i PiS wygrał wybory, a Kaczyński został prezydentem. Ale po raz drugi Polacy nie dadzą się na to nabrać. Poseł Pięta stosuje bardzo zgrane chwyty.

 Nic dziwnego, że dostaje potem SMS-y z pogróżkami. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę."

 Wnioski postępowca Wojciechowskiego szokują wyjątkową głupotą. Pan Pięta przyznał, że nie począł syna, dlatego - zdaniem cyngla - nie ma pojęcia o życiu ("zna je tylko z opowiadań"). Cóż za konstrukcja! Intelektualny majstersztyk! A przy okazji sprytna aluzja do Prezesa. Boję się pomyśleć jak dobrze "życie" zdążył już poznać Pan Marcin, skoro tak finezyjnie "niszczy" PISowskiego mohera.

 Ale to nie koniec. Wojciechowski idzie o krok dalej. Odważne wystąpienie posła Pięty stanowiło - w bystrych oczach Pana Marcina - usprawiedliwienie dla dokonanych przez gejów (, lub ich popleczników) przestępstw (groźba karalna to zgodnie z polskim kodeksem karnym występek). Sam sobie PISior winien - zdaje się twierdzić czerski pismak. To nie pierwszy z resztą przypadek obrony przez "Wyborczą" gejów-przestępców. Fakt czynnej napaści przez R. Biedronia na funkcjonariuszy policji jesienią ubiegłego roku (przy okazji tzw. Marszu Niepodległości), nie wywołał żadnej krytyki ze strony Czerskiej; wręcz przeciwnie, agresywny aktywista gejowski został przedstawiony w konwencji ofiary, dziś może liczyć na gazetowe łamy i darmową promocję.

 Agorową akceptację dla nękania ludzi tylko dlatego, że są związani z PIS, należy rozpatrywać w kontekście zeszłorocznego, politycznego mordu na M. Rosiaku. Jak obrazuje rozważany przeze mnie wyżej przykład, czerscy druhowie nie odrobili tamtej straszliwej lekcji. Dalej pompują nienawiść w umysły swych odbiorców, nakręcają spiralę wrogości i agresji wobec głównej siły opozycyjnej. Tak rozumują swoją dziejową misję - promocję opacznie rozumianej TOLERANCJI. Dla jej realizacji nie cofną się przed niczym.